Wydarzenia duże i małe


Co się w świecie dzieje.
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3426
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Wydarzenia duże i małe

Post autor: Skryba »

Kod: Zaznacz cały

[center][color=#FF8000][size=150][b]Tytuł[/b]
801[/size][/color][/center]
 
 
 
[center][fimg=300,400]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/47/Jan_van_Eyck_-_Saint_Jerome_in_His_Study_-_25.4_-_Detroit_Institute_of_Arts.jpg[/fimg]

[/center]
 
 
 
[align=justify]

TEKST

[/align]
 
 
[color=#FF8000][size=100][b]Podsumowanie[/b][/size][/color]
[list][*]1szy punkt
[*]2gi punkt
[*]3ci punkt
[/list]

When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3426
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Wydarzenia duże i małe

Post autor: Skryba »

Cesarz Mrozu
805






Trot, Cesarz Stepu, Książę Książąt, Drugi Najpiękniejszy Człowiek Świata a dla reszty świata po prostu władca Korków znany jest ze swojej ekscentryczności - przez bardziej nieuprzejmych nazywanej po prostu szaleństwem. Wariatem jednak od zawsze nie był - problemy zaczęły się od upadku z konia wiele lat temu - i skutkującego tym upadku z konia. Od tej pory zaczęły się dziwactwa - od nakazu golenia wąsów po wydawanie edyktów dotyczących tego kiedy bydło w stodołach chować. No, ale jeżeli jest się władcą absolutnym, to poddani skłonni zaakceptować są pewne dziwactwa - zwłaszcza że poza nimi Trot nie utracił swojej bezwzględności i cwaności, który pozwoliły mu lata temu zjednoczyć klany Korków, odeprzeć inwazje na ich ziemie i od tamtej pory sprawować niekwestionowaną i nieograniczoną władcę. Dla Korków Trot był może i szaleńcem - ale genialnym szaleńcem!

Najnowszy z szaleńczych pomysłów Trota związany był z urodzinami jego pierworodnego i następcy, Grota, który w wiek męski wchodził. Aby ta impreza zapisała się w pamięci wszystkich... Trot nakazał zbudować nowy pałac w którym miał się ona odbyć - a pałac ów wzniesiono pośród północnych gór, pośród nigdy topniejących śniegów... a wzniesiono go z materiału którego wokół była obfitość - a więc lodu! Rzecz jasna byli i tacy co psioczyli na to, że Trot wyrzuca pieniądze ze skarbca w śnieg, ale wszyscy w kraju Korków przywykli do okazjonalnych dziwactw Trota, więc sarkano raczej cicho. Sam bal wyszedł znakomicie - goście również byli znamienici i ściągnęli z połowy kontynentu, bawiąc się w lodowych salach, tylko czasem wywijając orła na zbyt dobrze wypolerowanych posadzkach. Po powrocie mieli o czym opowiadać - a i tak im nie wierzono, gdy opowiadali o wspaniałym pałacu z lodu, o iglicach wznoszących się ku niebu, ścianach sali balowych w których można było się przeglądać i wspaniałych lodowych posągach Trota przedstawionych w najbardziej godnych i dziwnych pozach.

Trot z pewnością cel swój osiągnął - a bal przyniósł mu ogromną sławę. Gdy jednak majordom, pociągając nosem zapytał, kiedy mają zacząć pakować się i wracać do zdecydowanie przyjemniejszego i cieplejszego pałacu na równinach, Trot spojrzał na niego jak na idiotę i odrzkeł:
- Wracać?! Miałbym porzucić tą przewspaniałość, dzieło ekstraordynaryjne, jedyne godne wspaniałości mej, Trota?! Chyba z osłem na głowy się pozamieniałeś! To pałac z zimy stworzony, więc oczywistym jest, że spędzimy w nim zimę!
Gdyby chodził o innego władcę, kto wie jak zareagowałby dwór. No ale - mówimy o Trocie. Dworzanie zaakceptowali jego decyzję i założyli ciepłe kalesony oraz najgrubsze futra... Potem jednak nadeszła zima i przestało być śmiesznie. Zaczęło być za to przeraźliwie zimno, woda zamarzała w kilka chwil, a wiatr hulał po komnatach jak samuraje po Rezacji - i żyć tak się nie dało! Kolejni dworzanie chyłkiem opuszczali pałac, uznając że wolą ryzykować gniew Trota i nie warto odmrażać sobie różnych części ciała aby przypodobać się szaleńcowi. W końcu nawet ambitni podlizywacze uciekli na równiny i pozostali tylko najtwardsi lub najbardziej zdesperowani (czyli ci, którzy spłukani byli doszczętnie i żyli wyłącznie z łaski Trota, albo liczyli na nagły awans).

Ten znacząco uszczuplony dwór i nieliczna grupa służących która zbyt bała się Trota, albo nie miała innych perspektyw na życie próbowała przetrwać w lodowym pałacu. Sam Trot marniał z tygodnia na tydzień, jednak odmawiał opuszczenia swojego arcydzieła - ba, nie przyjmował nawet medyków których zatroskani dworzanie sprowadzali do pałacu. Władca charkał, kaszlał i rzęził - a wielu podejrzewało chorobę płucną, która nawet w lepszych warunkach i młodszych mężców potrafi powalić... W końcu, pewnego dnia odnaleziono go martwego - siedzącego na swym tronie, gdzie zasnął snem wiecznym. Tak oto odszedł Trot, władca Korków i wariat ekstraordynaryjny. Jak w prześmiewczych piosenkach poza granicami jego władców - wziął i wykorkował.

Samym Korkom nie było jednak do śmiechu - Trot mógł być szaleńcem, ale był twórcą ich państwa, którego powszechnie szanowano i poważano - był spoiwem które łączyło Korków. Trot nie żył. I co dalej?

Jego syn, Grot Trotowicz postanowił nie czekać i zwołał wielkie zgromadzenie aby potwierdzić swoją władzę. Kwestię tej władzy można by określić bowiem jako... złożoną. Trot miał być władcą obranym, podobnie jak jego potomkowie, co pozostawia pewne pole do interpretacji - które postanowili wykorzystać możni i lokalni władycy. Arystokracja zaczęła żądać nadania przywilejów w zamian za uznanie przez nich władzy Grota, zaś po prowincjach zaczęły się spiski i szemrania - są tacy, którzy chętnie powróciliby do czasów przed Trotem, gdy to oni władali klanami bez żadnego tam Cesarzo-Księcia. Grot Trotowicz jednak mamutowi spod ogona nie wypadł i ogłosił się władcą, z prawa krwi - i nie zamierza ulegać żądaniom arystokratów, zamierzając oprzeć swoją władzę na poparciu ludu, mieszczan i drobniejszej szlachty.

Na razie nikt nie wystąpił formalnie przeciw Grotowi, jednak rada książąt oraz insi możni i dworzanie z pewnością nie będą tak posłuszni Grotowi. A jeżeli uznają, że jednak nie po drodze im z nowym władcą, to zawsze pozostaje rodzeństwo Grota i jego wuj, któych można by osadzić na tronie... I którzy wtedy nie mieliby innego wyboru niż nadać wszelkie przywileje których się od nich zażąda. Pewnym jest że nadchodzące lata w kraju Korków będą ciekawe. Nie doszło jeszcze do koronacji, a obie strony już nie zdołały zadziałać z szybkością wiatru by uprzedzić drugą - raczej zapadły na własne pozycje.


Podsumowanie
  • Trot, cesarz Korków, umiera w swym lodowym pałacu
  • Grot chce objąć władzę bez nadania przywilejów arystokracji
  • Arystokracja chce przywilejów w zamian za uznanie jego prawa sukcesji
  • Sytuacja jest patowa, ale rozwojowa
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3426
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Wydarzenia duże i małe

Post autor: Skryba »

Za wiarę naszą i waszą
805






Każdemu, kto posiada choćby podstawową wiedzę o Królestwie Bragów i Noeai wiadomym jest, że panującą w tym państwie wiarą jest Anuryzm. Jej wierni, zgodnie z naukami założyciela religii, proroka Anura, wierzą w istnienie dwójki równorzędnych i wzajemnie uzupełniających się bóstw, Boga Radości i Bogini Cierpienia. Ten pierwszy jest patronem wszelkiego szczęścia, zabawy i rozkoszy oraz znany jest pod dwoma imionami: jako Ragost wśród Bragów i Lago u Noeai. Bogini Cierpienia jest zaś opiekunką trudów, wyrzeczeń i bólu oraz określana jest jako Lovia pośród Bragów lub Tefia przez Noeai. Dotychczas wiara ta występowała jedynie na terenach podlegających władzy królów Bragów i Noeai. Niedawno jednak ten stan rzeczy uległ zmianie.

Zasiadający na tronie Bragów i Noeai król Ragnvald od kilku lat prowadzi bowiem, jako jeden z nielicznych, a może i jedyny z władców Nowego Świata bardzo intensywne inwestycje w działalność misjonarską poza granicami swojego władztwa. Co by nie powiedzieć jest to sytuacja raczej bez precedensu w dotychczasowej historii Imperiusa. Od czasu bowiem, gdy Wygnańcy przybyli ze Starego Świata byli oni zbyt zajęci innymi rzeczami, aby jeszcze zawracać sobie głowy nawracaniem innych ludzi na swoje wyznania. W Starym Imperium, choć pierwszeństwo dzierżył Kult Imperialny, istniało tysiące lokalnych wiar, a wszystkie one objęte były tolerancją. W Nowym Świecie raczej każdy pilnował swojego nosa. Finansowani przez króla Ragnvalda misjonarze mogą sprawić jednak, że się to zmieni.

W wyniku ich działań pośród zawsze otwartych na wielki świat kupieckich społeczności Republiki Prevlaccio i Levamentum powstały bowiem duże wspólnoty wyznające anuryjską wiarę. Bynajmniej Bragowie nie zamierzają jednak na tym poprzestać, a wśród wielu ludzi zaczyna się już stawiać pytanie czemu król Ragnvald tak ochoczo w ogóle wspiera misjonarzy? Czy może chodzić o próbę stworzenia w tych krajach zaplecza pod przyszłe inwazje Bragów? A może nic tak złowieszczego jednak nie wchodzi w grę? W każdym jednak razie anuryjskie wspólnoty w Prevlaccio i Levamentum urosły do takich rozmiarów, że nie mogą już uniknąć atencji ze strony tamtejszych władz. Pytanie jak wspomniane władzę zareagują na ich obecność i czy w ogóle coś zrobią?


Podsumowanie
  • król Bragów sponsoruje działania misyjne w Imperiusie, przede wszystkim zaś w Prevlaccio i Levamentum
  • jest to sytuacja bez precedensu i może spowodować religijne przebudzenie w Nowym Świecie
  • lokalne władze pozostają sceptyczne...
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydarzenia”