Kroniki


Co się w świecie dzieje.
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Wieści wojenne
836/837 RNE




Czasy mroku już dawno temu minęły, podobnie jak czasy imperium. Nie jest już ono niepodzielnie panującą potęgą na Imperiusie - wiele przynależących do niego krain oddzieliło się w chwili kryzysu tworząc własne niezależne państwa. Rosły, rozwijały gospodarkę, budowały mury oraz armie. Ludzie tym samym chyba zapomnieli o horrorach wojny. Tym samym wielu władców w ostatnim czasie przeznacza coraz to większe środki na wojsko, a kolejna wojna która rozniesie się echem po kontynencie, to tylko kwestia czasu...


Związek z tym prawdopodobnie mają działania króla Elariona I, władcy królestwa Karilian. Jakiś czas temu zlecił jednemu ze swoich dworzan, Cedrikowi, opracowanie nowych metod szkoleniowych. Nie szczędził na to zarówno środków jak i rekrutów, co też konetabla radowało. Dziś król może podziwiać efekty jego starań. Nowatorską myślą Cedrika było wykorzystanie wiklinowych kukieł do treningów, pozwalających ćwiczenie przeróżnych ciosów bez obawy o zranienie partnera gdyby był prawdziwy. Co prawda kukła nadal nie jest w stanie zastąpić prawdziwego oponenta w walce, ale jest to lepsze niż machanie bronią w powietrzu. Wikliftowie, bowiem taką nazwy przyjęli członkowie nowej formacji, nadal mają braki względem prawdziwego zawodowego wojska, to jednak wypadają lepiej niż pospolite ruszenie, będąc zdolnymi chociażby do uformowania szyku, a nawet odparcia wrogiej szarży.


Nie jest to koniec wieści z tego Królestwa. W czasie kiedy w Cedrik formował oddziały wikliftów, królewski szkutnik Charles Tache również działał. Karilianie posiadają zarówno ogromne jezioro z kilkoma dopływami, jaki i dostęp do morza. Naturalnym jest więc posiadania okrętu zdolnego poruszać się po wszystkich trzech typach wód. No, a przynajmniej opracowanie jakiegoś kompromisu. Po kilku nieudanych próbach, Charles zdaje się być na dobrej drodze do opracowania modelu okrętu który sprosta tym wymaganiom - roboczo zwanym przez niego czajką. Potrzebuje na niego jednak jeszcze trochę czasu.


W tym samym czasie Lorenzo Orbani, puszkarz na usługach Srebrnej Ligii, powoli zbliża się do spełnienia swoich marzeń - zbudowania największej artylerii ówczesnego świata! Jednak droga do celu jest jeszcze długa, a po drodze jest jeszcze wiele pomniejszych. Między innymi z jego inicjatywy powstała pierwsza na świecie (poza Imperium oczywiście) ludwisarnia, skromna ale własna. Nie jest to aczkolwiek jeszcze koniec jego zadań pobocznych.

Uznawszy, że transport jego arcydzieła może być trudny, postanowił w pierwszej kolejności zaprojektować coś dla mniejszej artylerii aby móc to potem przełożyć na większą skalę. Tak też opracował łoże artyleryjskie - konstrukcję niemal prostą jak budowa cepa, ale za to łebską. Wyposażona w dwa koła, niektórym uszczypliwym przypominającą rozwalony wóz, znacząco poprawia mobilność dział które zostały na niej osadzone. Wieść o wynalazku Orbaniego szybko dotarła do uszów kolegów po fachu w Tylos, którzy jego małe dzieło uważają za znacznie ważniejsze niż sam stwórca mógłby sobie z tego zdawać sprawę. Od razu ruszyły prace nad sporządzeniem mniejszego działa, które dzięki łożu może być skuteczniej wykorzystywane na polu bitwy.




Podsumowanie
  • Konetabl Cedric Lightheart tworzy nową lekką formację dla królestwa Karilian - wikliftów
  • Szkutnik Charles Tache jest bliski ukończenia nowego projektu okrętu dla królestwa Karilian - czajki ale potrzebuje jeszcze więcej czasu
  • Puszkarz Lorenzo Orbani będący na dworze Srebrnej Ligii opracowuje łoże artyleryjskie, które może zrewolucjonizować wykorzystanie artylerii w polu
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3426
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kroniki

Post autor: Skryba »

Traktatu o uczelniach część druga
838/839 RNE





Magister Ledros wyszedł wielce sfrustrowany z zakończonej już rozmowy z władzami uniwersytetu. Po krótkiej poprawie finansowej sytuacji uczelni i rozpoczęciu kilku badań znów wszystko zaczęło się sypać. Jego prośba o fundusze na badania została ponownie odrzucona, a co gorsza, spodziewał się, że i jego pensja może zostać wkrótce pomniejszona. Nie umarłby pewnie z głodu, ale jak prowadzić ważne badania w takich warunkach, kiedy głowa zajęta będzie sprawami czysto materialnymi? Kierował się do siebie powolnym krokiem rozważając rozmaite opcje, kiedy wpadł nagle na swojego asystenta.
- O! Właśnie Pana Magistra szukałem.
- Później Leo, teraz mam sporo do przemyślenia.
- Myślę, że mimo wszystko znajdzie Pan czas na przemyślenie tego z czym przyszedłem. Przyszedł do Pana list z Karilian i to z samego dworu!
- Co? Czemu nie mówiłeś od razu człowieku! Pokaż mi go!
Czytając list humor Ledrosa znacznie się poprawił, a on sam w trakcie czytania zaczął planować swoją podróż do sąsiedniego królestwa, zapominając niemal o niedawnym rozczarowaniu.


Zgodnie z oczekiwaniami nie minęło długo nim władcy rzucili się do najmowania szukających lepszej płacy magistrów niczym kruki, które znalazły padlinę. W łowach na magistrów prym wiodą dwa państwa, Liwuria i Karilian. Obaj królowie zaczęli tworzyć swoje uniwersytety, a niełatwo to zrobić bez wykształconych ludzi. Najwięcej magistrów sprowadzanych jest z Ligi Wolnych Ludzi, gdzie prezydent podpisał umowę z królami i pozwolił na oficjalny najem mądrych głów z Akademii Wolności. Nieco mniej oficjalnie podkradani są też magistrzy z Uniwersytetu Karloniańskiego. Ostatnie lata tej uczelni były co najmniej dziwne. Po niedawnych wieściach o tym, że Uniwersytet zaczyna podupadać król od razu wziął się do roboty, po czym… zapomniał o temacie. Sytuacji nie pomogło też, że zmarł zanim znowu miał okazję przypomnieć sobie o uczelni. Boryka się ona więc znowu z problemami finansowymi, które wykorzystują inni władcy.

Z całej sytuacji wyszli najlepiej sami uczeni. Nastał dla nich prawdziwy złoty okres, bowiem za zmianę mecenasa są hojnie opłacani i mają wiele swobody w zakładaniu nowych uniwersytetów, nie wspominając o szacunku, którym są otaczani. Rozwojowi nowych uczelni sprzyja również rozwój drukarni, który szczęśliwie zbiegł się w czasie. Zamożna szlachta czy bogaci mieszczanie już podobno korzystają z dobrodziejstw maszyny drukarskiej kupując pierwsze drukowane książki, przez co coraz więcej osób zyskuje dostęp do wiedzy. Mądrych głów nie ma jednak nieograniczonej ilości. Większość znalazła już nowe zatrudnienie albo nie zamierza zmieniać miejsca pracy, choćby z przywiązania. Powoduje to, że kolejne zakładane uczelnie mogą mieć pod górkę jeśli chodzi o znalezienie kadry akademickiej. Jest jednak na to proste remedium! Czas. Stare i nowe uczelnie w końcu wydadzą, jak się wydaje, kolejny obfity plon, który zapewni kadrę akademicką potrzebną do ufundowanie kolejnych uczelni. Oczywiście nie jest aktualnie niemożliwe ściągnięcie uczonych do kraju, lecz koszta znacznie poszybowały, przez to właśnie, że wielu ma już dobrze płatne posadki. Rolę gra tutaj też położenie, bowiem nie ma wielu chętnych by jechać przez cały Imperius, czy na daleką, zimną północ, skoro takie same pieniądze można dostać bliżej.

Nie brakuje chętnych, którzy chcieliby dostać się na rozmaite uczelnie by zdobywać wiedzę, a zarówno społeczność akademicka, jak i władcy, nie mogą się doczekać postępów które może przynieść rozszerzanie się struktur uczelnianych, choć zapewne z różnych powodów. Wiele wskazuje na to, że może nadchodzić prawdziwa era odkryć!




Podsumowanie
  • W Unii Liwurskiej oraz Królestwie Karilian fundowane są nowe uniwersytety.
  • Większość magistrów, którzy mają nauczać na tych uczelniach pochodzi z Akademii Wolności, skąd rekrutowani są za zgodą prezydenta, oraz z Uniwersytetu Karloniańskiego.
  • Uniwersytet Karloniański dalej boryka się z problemami finansowymi po zaniedbaniu przez króla.
  • Większość uczonych znalazła już nowe, dobrze płatne posady, więc poszukiwania magistrów w celu założenia kolejnego uniwersytetu będą wiązały się ze znacznie większymi kosztami, aż do wyszkolenia się kolejnych uczonych.
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Si vi pacem...
838/839 RNE


Obrazek

Chociaż większość kontynentu zażywa obecnie dobrodziejstw względnego pokoju, nie zatrzymuje to rozwoju wojskowych technologii i prac. W końcu każdy pokój jest tylko przerwą w nieustannej grze, którą ludzkość rozpoczęła jeszcze przed świtem cywilizacji - pierwotnym stanem, do którego prędzej czy później i tak zawsze powrócimy.

Jednak i czasy pokoju obfitować potrafią w niespodziewane zagrożenia i śmierci. Przekonał się o tym dobitnie Cedric Lightheart, konetabl na usługach królestwa Karilian, który w wieku sześćdziesięciu trzech lat zmarł na skutek zatrucia pokarmowego - ponoć zatrucia nieświeżym mięsem, który spożywał wraz ze swymi żołnierzami. Ci gromadnie opłakali twórcę ich formacji - zwani Wikliftami, zostali na przestrzeni ostatnich paru lat nie tylko zebrani i wyszkoleni przez Cedrica, ale również jednolicie uzbrojeni i wyposażeni: w porządnej jakości halabardy, gambesony i żelazne hełmy. Chociaż Lightheartowi nie udało się ich formalnie zaprezentować królowi, ani tym bardziej sprawdzić w boju ich skuteczności, to jednak dwie kompanie tych zbrojnych nowego stylu stanowić będą jego dziedzictwo, z którego w przyszłości być może wyrośnie zupełnie nowa armia - z pewnością znacznie skuteczniejsza od niekarnego ruszenia stosowanego do tej pory.

Więcej szczęścia miał w Karilian Charles Tache, królewski szkutnik. Nie tylko udało mu się przeżyć kolejny rok, ale również osobiście zaprezentować swojemu władcy skończony projekt czajki - okrętu tak niewielkiego, że przypominającego bardziej dużą łódź wiosłową. Chociaż w starciu z klasycznymi okrętami wojennymi czajka nie ma absolutnie żadnych szans, to dzięki znikomemu zanurzeniu i skromnym rozmiarom może ona z powodzeniem poruszać się po jeziorach i większych rzekach kontynentu, całkowicie niedostępnych innym morskim jednostkom. Jednocześnie, jak dowiódł tego los prototypowej jednostki, którą Tache testował przez ostatnie miesiące - jakikolwiek pełnomorski sztorm jest ze swej natury katastrofalnie śmiertelny dla tego typu okrętu.

Tymczasem na południu, na terenach Srebrnej Ligi, puszkarz Lorenzo Orbani otrzymał wreszcie zwiększone fundusze, a także wolną rękę w pracach nad eksperymentowaniem z odlewaniem armat. Efektem jego prac było działo dostosowane do wcześniej skonstruowanego łoża artyleryjskiego - długolufowa, lecz małokalibrowa konstrukcja, której podłużny kształt przywodzi na myśl cielsko węża: stąd też ochrzcił ją serpentyną. Armata ta dysponuje wprawdzie znikomą w porównaniu z bombardą, siłą - wobec czego jej przydatność przy oblężeniach jest doprawdy wątpliwa - jednak jej stosunkowa lekkość powoduje, że jest znacznie łatwiejsza w transporcie i praktyczniejsza przy wykorzystaniu w polu. Zafascynowany nowym wynalazkiem Orbani odlał od razu drugą armatę tego typu - czy to żeby dowieść, że jego dzieło nie było wynikiem przypadku, czy to żeby pokazać jak skutecznie obchodzi się z powierzonymi mu funduszami. Co ciekawe jednak, podobno w odlewniach w Tylos jakiś czas później widziano powstające armaty bardzo podobne do dzieł Lorenzo... Nawet to jednak nie zdołało odebrać dumnemu puszkarzowi historycznego pierwszeństwa.




Podsumowanie
  • Cedric Lightheart umiera, przed śmiercią oddając do służby dwie kompanie Wikliftów.
  • Szkutnik Charles Tache przedstawia gotowy projekt czajki.
  • Puszkarz Lorenzo Orbani konstruuje lekkie działo - serpentynę. Podobny wynalazek wkróce potem pojawia się również w Tylos.
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Gospodarka głupcze
838/839 RNE


- Ile Ci tam wyszło?
- Za dużo.
- Lepiej za dużo, niż za mało.

Spokojny początek dekady sprawił, że niemal cały Imperius swe złoto inwestuje (niemal, bo Attligiano w pewnym marazmie zamarło i zbyt wiele nie robi). Na zachodzie najczęściej inwestuje się w przyjęcia i uczty, dzieła sztuki czy ogólnie szeroko pojętą kulturę. Na wschodzie jednak podejście jest inne - tutaj pieniądz tworzy pieniądz, a monarchowie dofinansowują gospodarkę.

W Zakonie Wiecznego Ognia rozpoczęłą się gorąca hossa. Wielki Mistrz nie rozgląda się zbytnio poza granice własnego kraju, bynajmniej jednak nie wynika to z jego lenistwa czy pasywności - aktywnie działa na własnym podwórku. Jak na drożdżach rosną tartaki, papiernie, warsztaty ceramiczne, liczne winiarnie, gorzelnie, miodosytnie i browary. Jadąc przez kraj co chwila natknąć się można na nowy warsztat, manufakturę czy inny zakład produkcyjny - te rozmieszczone są tutaj najgęściej na całym imperiusie i chyba jedynie Tylos oraz Aletris przebijają Zakon pod względem możliwości produkcyjnych. To wszystko pozwoliło zarobić niemały sumy różnorakim kupcom i handlarzom - niestety jednak zazwyczaj są to kupcy z zagranicy, szczególnie z Liwurii. Niewsmak to lokalnemu mieszczaństwu, które nie ma dość że na inwestycjach nie zyskało, to zaczęło tracić, powoli wypierane przez obcy kapitał. Wielki Mistrz ostatnio problem ten zauważył i zaczął swych poddanych wspierać, ale zagraniczni kupcowie dalej więcej zyskują od lokalnych. Skarbiec jest jednak pełen, któż by się tym więc przejmował? Na przykład co bardziej zatwardziali zakonnicy, którzy z niezadowoleniem patrzą na leżenie do góry brzuchem i spijanie śmietanki gospodarczego sukcesu. Przyjemnie, że złoto jest, ale może by je wykorzystać do krzewienia wiary - pokojowo albo mniej?

Wspomniana już Liwuria do swej gospodarki inną drogę obrała. Król Fabruizio chyba ze wszystkich władców najaktywniej rozwija miasta, a reputację sobie z tego względu wyrobił taką, że do ostatnio ufundowanego miasta przybyły rzesze osadników, znacznie większe niż początkowo zakładano. Do tego Liwuria aktywnie działa też w teatrze dyplomatycznym - zawarła liczne umowy handlowe z sąsiednimi (i nie tylko) krajami, którymi zagwarantował swoim kupcom korzystne warunki, a także pootwierał wiele placówek handlowych. W kraju mieszczaństwo znacznie rośnie w siłę - nieco niepokoi to szlachtę, ale koniec końców ona też zyskuje na korzystnej pozycji gospodarczej kraju - liczenie zysków z ceł i innych podatków zajmuje im tyle czasu, że nie mają kiedy marudzić. Marudzą za to kupcy z innych krajów, szczególnie tam, gdzie otwarto liwurskie placówki handlowe, a liwurscy kupcy sukcesywnie wypierają lokalnych handlarzy. Najgorzej sytuacja ma się w wyżej wymienionym Zakonie, gdzie kilku zbyt obnoszących się ze swym sukcesem liwurczyków zostało pobitych, w tym jeden ze skutkiem śmiertelnym. Głosy niepokoju słychać też wśród kupców z Ligi Wolnych Ludzi (którym aż taki wolny handel nie pasuje), Hapsal oraz Świętego Państwa (w tym ostatnim kwestie kupieckie łączą się natomiast z ogólną niechęcią do heretyków i pogan). Nawet w Aletris z ukosa zaczęto patrzeć na nowobogackich liwurczyków - jak dotąd to oświecona republika była nieprzejednanym centrum handlu.

Alvar II, Król Sumenów zainwestował w jeszcze inną gałąź gospodarki - górnictwo. Wydał niebotyczne sumy na odkrywki geologiczne na terenie całego swojego kraju, ostatecznie jednak poszukiwania opłaciły się. Jego geologowie odnaleźli bowiem trzy złoża - dwie żyły srebra, a jedną żelaza. Prędko Król rozkazał wybudować wielkie kopalnie, a zyski z nich prędko zaczęły zapełniać sumeński skarbiec. Wraz z kruszcem Alvarowi przybyło jednak problemów - jego kraj nie ma dużych ośrodków miejskich ani aktywnych stosunków handlowych z okolicznymi krajami, izolując się od kontaktów zewnętrznych. Spowodowało to, że choć kruszca jest wiele (niektórzy poczęli nazywać Alvara “Srebrnym Królem”), tak towarów nie przybywa. Ceny w kraju zatem powoli rosną, a uncja srebra ma mniejszą siłą nabywczą niż w innych krajach. Póki co Alvar może jednak opływać w bogactwa - problemy majaczą gdzieś w przyszłości, a zyski są tu i teraz.

Podsumowanie
  • Zakon Wiecznego Ognia znacząco inwestuje w produkcję, a jego gospodarka rośnie jak na drożdżach
  • Unia Liwurska dominuje okoliczny handel, co budzi niepokój mieszczan z sąsiednich krajów
  • Król Sumenów opływa w bogactwa dzięki nowym kopalniom, ale brak rynku zbytu może spowodować inflację
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3426
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kroniki

Post autor: Skryba »

Sztylet w atłasach
838/839 RNE


Śmierć wielkiego księcia Hektora, Istewana Północy, oznaczała rozpoczęcie rywalizacji o jego schedę wśród możnych Związku Czarnego Oka. O zwycięstwo w quasi-elekcji ubiegają się liczni kandydaci: prawo i zwyczaje Nixów zezwalają na ubieganie się o tę godność pokaźne grono osób. Wśród nich nie zabrakło również syna samego Hektora. Wprawdzie hołdujący starożytnym i uznawanym za granicami za dość radykalne zwyczajom książę odebrał sobie prawo do posiadania potomków wstępując na tron - jednak zrodzony jeszcze przed objęciem władzy Bjorn był niemniej oficjalnie uznanym potomkiem władcy.

Nie wiadomo czy potencjalny następca swego ojca wykaże się takim samym religijnym oddaniem, jeśli zdoła przejąć władzę - w podobnym jednak jak on stylu postanowił ożenić się młodo, ze swojego ślubu czyniąc element swej elekcyjnej kampanii. Wydarzenie to zaplanowano z rozmachem - powołując się na kontakty i przyjaźń wielkiego księcia Hektora z dynastią Kaltenbornów, wysłał do sąsiedniego Dominium poselstwo z zaproszeniami. I chociaż królowa Eleonora Kaltenborn wymówiła się z obecności, tłumacząc to swymi planami dotyczącymi pielgrzymki do Mauzoleum Ekmes, w imieniu swej matki zaproszenie przyjęła jej córka - następczyni tronu Samantha Kaltenborn razem z mężem, Fentem van Croy-Lamoral. Przybycie tej pary było ogromnym sukcesem politycznym Bjorna - powszechnie szanowany w całym regionie ród Kaltenborn, cieszący się największym prestiżem w całym zachodnim świecie okazujący swoje poparcie dla dziedzica Hektora został dostrzeżony w kupiecko-arystokratycznych kręgach Czarnego Oka. Wielu magnatów, do tej pory niezdecydowanych, zaczęło poważniej rozważać poparcie jego kandydatury, a jego szansę na zwycięstwo zdawały się zdecydowanie powiększać.

Każda akcja rodzi jednak reakcje - w tym przypadku głównie w osobie głównego kontrkandydata Bjorna, przebiegłego kupca imieniem Sve. Syn Hektora poza Kaltenbornami zaprosił bowiem na swoje wesele grono personalnych przeciwników Svea, mocno antagonizując go i deprecjonując nie tylko jako politycznego rywala, ale też jako szanowanego członka społeczności Nixów - być może to właśnie to działanie ostatecznie przelało czarę goryczy.

Obecnie nie ma całkowitej pewności co do tego, co dokładnie zaszło. Wiadomo, że w ramach wesela urządzono suto zakrapiane przyjęcie, na którym goście biesiadowali i wznosili toasty za zdrowie pary młodej. W pewnym momencie skryty w tłumie zamachowiec dobył noża i zbliżył się do królewny Samanthy - zamach, który o mały włos nie pozbawiłby jej życia, gdyby jej mąż nie dostrzegł nagłego poruszenia i nie podniósł w porę ostrzegawczego okrzyku. Wybuchło zamieszanie, które ciężko było opanować - niektórzy mówią, że licząca dziewiętnaście wiosen Samantha przez pewien czas broniła się przed skrytobójcą krzesłem, podczas gdy przyboczni rycerze z jej świty próbowali przebić się przez spanikowany tłum, ostatecznie samodzielnie odganiając napastnika. Inni przekonują, że niedoszły morderca szybko speszył się i uciekł, raniąc tylko paru służących podczas ucieczki - w każdym razie nie ujęto go, a królewna wyszła z całej sytuacji bez szwanku, nie licząc poszarpanej sukni i paru niegroźnych siniaków.

Niezależnie od dokładnego przebiegu zdarzeń, wieści o niedoszłym zamachu rozeszły się błyskawicznie po całej okolicy - wstrząsając zarówno Wiec Nixów jak i Kruczy Dwór. Możliwym jest, że próba zamachu miała na celu zademonstrowanie słabości stronników Bjorna - obnażenie jego niezdolności do chronienia swoich i braku przygotowania do rządzenia państwem, skoro pozwolił by zamachowiec tak łatwo przeniknął między jego gości. Potencjalna śmierć dziedziczki i jedynej córki królowej największego z sąsiadów Związku Czarnego Oka jest jednak krokiem dalece wykraczającym poza drobne przepychanki podczas tronowej elekcji - a chociaż jej córce nic się nie stało, wielu obawia się, jak na te wieści zareaguje przebywająca na ziemiach zakonnych matka Samanthy...

Podsumowanie
  • Bjorn, syn Hektora, żeni się, zabiegając o elekcje na tron swego ojca
  • Podczas wesela ma miejsce zamach na przybyłą do Sanethal królewnę Samanthe Kaltenborn
  • Zamachowiec zawodzi i ucieka z miejsca zdarzenia, a jego zleceniodawca pozostaje nieznany - podejrzenia padają na kontrkandydatów Bjorna
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3426
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kroniki

Post autor: Skryba »

Lenistwo Monarchii szkodzi
840/841RNE


W księstwie Altmarii dwór bawi się, a jedynie błazen powagę sytuacji zdaje się rozumieć

W Attligiano dopiero co doszło do przewrotu, w wyniku którego książe Antonio Valeri oddał władzę (i życie). Przyczyną tego stanu rzeczy była bierność, by nie powiedzieć lenistwo, młodego monarchy, który szybko utracił zapał po przejęciu korony i przestał opiekować się swoim krajem. Wilher von Altmar, niewiele starszy od niego suweren Altmarii, zdaje się kroczyć tą samą ścieżką. Jego dynastia rządzi krajem “od zawsze”, ale nie jest to takie wielkie osiągnięcie, kiedy kraj istnieje około stu lat. Nie pomaga fakt, że przez ostatnią dekadę dosłownie “istnieje” - poza tym fantem nie w państwie nie działo się prawie nic. Kiedy ościenne państwa rozwijają się, książe Wilher zajmuje się bóg wie czym w swoim pałacu, całkowicie ignorując swoich poddanych.

Niezadowolone z tego faktu są gildie i miejskie rady - od dawien dawna stanowią podporę gospodarki kraju, swoimi podatkami sowicie wzmacniając książęcy skarbiec. Wiele jednak z tego nie mają, bo mieszczaństwo żadnego prawnego ani faktycznego wpływu na władcę nie posiada. Z tego powodu ze zgrzytaniem zębów oglądają się na inne kraje - szczególnie te nieco dalsze, z których przychodzą wieści na drukowanych księgach i pamfletach. Na dalekim wschodzie istnieje kraj Ludzi Wolnych, który niesamowite bogactwa przeznacza na naukę i sztukę, ma wspaniałe relacje z sąsiadami, a każdy (bogaty) mieszczanin ma prawo głosu w wyborze swoich zarządców. Na południu Srebrna Liga i Teopolanie odpierają zakusy Medyjczyków i Attligiano, kierowani przez swoje samodzielnie wybrane rządy. Nie mówiąc już o Aletris, najbogatszym mieście na znanym świecie. A w Altmarii? W Altmarii jak w lesie.

Wieści te zaczynają rozgrzewać pewne idee w głowach Altmarskich mieszczan. Po co nam taki bierny książe? Po co nam w ogóle książe? Może by tak… rządzić się samemu? Konkretnych ruchów, organizacji republikańskich w Altmarze jeszcze nie ma (a przynajmniej nie wiadomo o takich publicznie), ale ziarno zostało zasiane i czekać tylko, aż zacznie kiełkować.

Pytanie, czy nie zostanie przyćmione przez chwast arystokracji. Szlachta bowiem również z bierności swojego władcy zadowolona nie jest. Podobnie jak mieszczanie chcieliby widzieć w swych rękach więcej władzy i przywilejów. Część z niej, biedniejsza zwłaszcza, nawet pozytywnie myśli o idei republiki - nie mają złudzeń, że będą mieć wpływ na dwór monarchy, toteż wybór jakiejś Rady byłby sensowny.

Większość ma jednak inne, mniej rewolucyjne pomysły. Co bardziej konserwatywni i wpływowi rozmyślają nad obaleniem Wilhera na rzecz jego młodszego brata Rogmara. Książę taki, na ich mieczach na tron wprowadzony, dług wdzięczności względem nich by miał, który odpłacił by szerokie przywileje arystokraci nadając. dynastia ta sama, zmiana władzy krótka i bezbolesna, bez żadnych wielkich wojen domowych. Zwłaszcza, że Rogmar żonę ma z sąsiedniej Karilii, to miałby lepsze ugruntowanie na arenie politycznej.

Bardziej nowocześni szlachcice zaś, pod wpływem idei republikańskiej, zamysł mają odrębny. A gdyby tak w ogóle ród Altmarów obalić i samemu sobie monarchę obrać? Pod warunkiem, że monarcha rzeczony wspomniane wcześniej przywileje nada i władzę w rękach szlachty pozostawi. Oni skłonniejsi są, by na księcia obrać Bergo Tarsava z Nalhów, Króla Kaldahów. Logika jest w tym prosta - taki król nie mógłby rządzić samemu, bez polegania na lokalnej szlachcie. Pomaga też fakt, że Kaldahowie kulturowo i religijnie są dość podobni do Altmarów, więc nowy monarcha nie narzucał by im swej wiary.

Pewne jest to, że status quo raczej się nie utrzyma, a Wilherowi pali się ziemia pod nogami. Oparcia nie ma już sumie w nikim, a rządzi tylko dlatego, że żadne ze stronnictw opozycyjnych nie czuje się jeszcze na tyle silnie, by zacząć działać. Pytanie tylko ile taki stan spraw się utrzyma - i jaki będzie tego wynik. Sojusz Altmarsko-Karilijski? Unia Altmaru i Kaldahu? A może nowa republika - Liga Altmarska?

Podsumowanie
  • W księstwie Altmarskim Wilher - obecny władca - utracił poparcie społeczeństwa
  • Mieszczanie snują marzenia o obaleniu monarchii i wprowadzeniu republiki
  • Arystokracja chciałaby wprowadzić na tron Rogmara - młodszego brata Wilhera - i sterować za jego pomocą krajem, szukając poparcia u Karilian
  • Średnia szlachta zbiera się wokół idei unii z Kaldahami i rozszerzeniu ich praw, w poparciu płynącym z Kaldahu
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Konfederacji kres
840/841 RNE



Kiedy przed paroma laty w Teopolu powstańcy ogłaszali Konfederację, wielu powątpiewało czy wśród tak silnych krajów w regionie, nowe emferyczne państewko utrzyma niezależność. I teraz widać, że słuszne były to wątpliwości. Jednakże bynajmniej kres niezależności Teopola nie przybył ze wschodu wraz z wojskami prawowitego księcia.

Od początku w łonie konfederatów ścierały się dwa wyraźne stronnictwa, dwie opcje, dwa pomysły. Jedna frakcja którą z małą inwencją nazwano separatystami, głosiła, że Teopol i jego lud zasługuje na niezależność i suwerenność. Oczywiście zdawano sobie sprawę, że prędzej czy później będzie trzeba znaleźć jakiegoś patrona dla małej Konfederacji, jednak wolano zachować przy tym stosunku podmiotowość. Ich przeciwnicy powoływali się jednak na realistyczne podstawy (a i historyczne ciągoty) i wskazywali, że każda niezależność jest zagrożeniem dla mieszkańców Teopola i ziemie Konfederacji winny czym prędzej wrócić do Srebrnej Ligi z której to nie tak dawno zostały wydarte. I mimo znacznego wsparcia znamienitych włodarzy, dowódców a i dość znacznych środków na kampanię na grunt ludu łatwiej padały hasła separatystów. Tak więc przynajmniej z początku to właśnie oni dominowali w kapitule powstańczej.

Wtedy jednak doszło do inwazji katlonitów z północny. Wielki Wikariusz widocznie chciał skorzystać z potencjalnego odosobnienia Konfederacji i przyłączyć te ziemie do swego państwa. Nie spodziewał się jednak, że ten ruch zadał śmiertelny cios frakcji separatystycznej, kiedy ziściło się wszystko o czym przestrzegali ich rywale. Same wojska Konfederacji ustąpić musiały pola i gdyby nie posiłki od Srebrnej Ligi powstanie niechybnie by upadło. Batalia pod Balocco i późniejsze oswobodzenie Sardei sprawiły zaś, że lud stolicy tym chętniej zaczął spoglądać na dawnych kamratów. Osłabieni i ośmieszeni separatyści tym samym nie mieli już sił by opierać się dążeniu do aneksji. Tedy po krótkich negocjacjach z przedstawicielami Ligi i pod wpływem obietnic zmian ustrojowych, większość kapituły opowiedziała się za podpisaniem tzw. Unii Altosiańskiej. Srebrna Liga tym samym triumfuje po latach.

Pośród jednak wiwatów zwiastujących koniec krótkiej niezależności Teopola, najbardziej radykalna frakcja separatystów sarkała i mówiła otwarcie o wymuszonej aneksji. Niewielka ich liczba i siła nie stanowią żadnego zagrożenia dla Altosian, ale lekko burzą obraz w pełni dobrowolnego zjednoczenia. Problemem istotnym może być także kwestia przyszłych stosunków z książętami Attigliano. Sam traktat jest już im rzuceniem rękawicy, jednak aneksja zakłada również włączenie prowincji Atea, którą to w pełni obecnie kontrolują lojaliści. Pewnym można być, że nie jest to koniec wojen altosiańskich.

Podsumowanie
  • Konfederacja Teopolska kończy żywot
  • Unia Altosiańska inkorporuje dawne ziemie Konfederacji do Srebrnej Ligi
  • Znaczenie Srebrnej Ligi na arenie międzynarodowej rośnie (zyskuje ona 3 prestiżu)
  • Przyłączenie spornych ziem zwiastuje kolejny etap konfliktu z Attigliano
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3426
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kroniki

Post autor: Skryba »

Szept Starożytnych Drzew
840/841RNE
Obrazek
Królestwo Karlian zanurzone było w cieniu niepewności i niezgody. W tych burzliwych czasach, gdzie echosłowem stał się Dekret o Tolerancji Religijnej, ogłoszony przez króla Elariona I, królestwo miało rozbrzmiewać jako świątynia harmonii i zrozumienia między wyznawcami różnych ścieżek wiary. Lecz rzeczywistość, w swej ponurej i nieprzewidywalnej naturze, malowała obraz znacznie bardziej mroczny i skomplikowany.

Reformy w Kościele Katlonistycznym, choć obiecujące odnowę i samostanowienie, rzucały długi cień niepokoju na serca tych, co wierzyli w starodawne bogi. Kiedy misjonarz Albertus został wypędzony z królestwa, było to niczym iskra padająca na suche zboża niezgody i rozdarcia. Pomimo usilnych starań monarchii o zachowanie równowagi między nowym a starym, działania te były widziane jako faworyzowanie nowej wiary nad starą.

W odległych zakątkach królestwa, tam, gdzie wiekowe drzewa szepcą opowieści o przodkach i ich bogach, kapłani dawnych wierzeń rozpoczęli organizowanie oporu. Niektórzy, wybierając pokojowy sprzeciw, zamknęli drewniane drzwi swoich świątyń przed obcymi nauczycielami. Inni, palący gniewem i nieufnością, uciekli się do bardziej bezpośrednich działań. W głębi nocy, przy blasku ognisk rzucających tajemnicze cienie na kamiennych ścianach, składano przysięgi obrony i wierności starożytnym tradycjom.

Z krainy, gdzie echem rozbrzmiewały pieśni przodków, posłowie zostali wysłani do króla Kaldahu z wezwaniem do obrony zagrożonych wierzeń. Ten ruch dyplomatyczny otworzył kolejną kartę w historii Karlian, grożąc przekształceniem lokalnego konfliktu w szeroko zakrojoną arenę międzynarodowych napięć.

Karlian, jest jak delikatny gobelin tkany przez pokolenia. Każde pociągnięcie nici groziło rozpadem delikatnej struktury. W mrocznych czasach, gdzie każdy dzień przynosił nowe wyzwania i zagrożenia, Karlian stanęło w obliczu próby, której skutki zaważą mocno w regionie.
Jest to również kolejny punkt zapalny obok rywalizacji altmarskiej z Kaldahu.

Podsumowanie
  • Działania króla Karilian przyczyniły się do konsolidacji i uniezależnienia lokalnego kościoła Katlońskiego
  • Powstała reakcja rodzimowiercza w królestwie
  • Część kapłanów zwróciła się o pomoc do króla Kaldahu, ostatniego rodzimowierczego króla w regionie
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Złota sztuka
840/841 RNE






Oczy całego świata ponownie zwróciły się na Złoty Dom Aukcyjny rodziny Bossodiusów. Z uwagi na powodzenie poprzednich aukcji, Bossodiusowie wystarali się o prawdziwe perełki by przyciągnąć uwagę najznamienitszych mecenasów.

Tym razem został wystawiony spadek po bogatym mieszczaninie z Aletris, który w swojej kolekcji miał dość kontrowersyjny dla niektórych osób obraz. Justus von Clomp, kontrowersyjny malarz, który kilka miesięcy wcześniej zakończył żywot na jednym z wielu stosów przedstawił na nim pewną półnagą damę z odkrytym tułowiem. Obraz budzi kontrowersje lecz również ukazuje wyzwolenie nowych czasów. Staranie namalowany z użyciem wysokiej jakości płótna i farb, ukazuje prawdziwy kunszt i przyciąga wzrok znacznej części znawców sztuki (zwłaszcza męskiej części). Jedno jest pewne – obraz ten jest arcydziełem współczesnej sztuki, ukazując nie tylko wolność, ale także kobiece piękno. Obraz ten wyróżnia się swoją kontrowersyjną, jak i głęboko prowokacyjną naturą, co sprawia, że jest dość unikatowy.

"Manifestacja Wolności" to nie tylko dzieło sztuki, ale również manifestacja wolności wyrazu i odwagi artysty w podważaniu utartych norm. To obraz, który skłania do refleksji nad różnorodnością interpretacji sztuki i jej wpływem na społeczeństwo.

Drugim dziełem oferowanym w tym roku aukcji jest rzeźba przedstawiająca Igreję, boginię polowań czczoną w czasach przedimperialnych w północnej Warenzji. Rzeźba został ocalona przed najazdami Savorachów, co dodaje jej nie tylko artystycznego, ale i historycznego znaczenia. Przedstawienie jest unikatowe (biorąc pod uwagę co obecnie jest wiadome o warenzyjskim panteonie) ale uderza wysokim kunsztem, które współcześni rzeźbiarze mogą jedynie zazdrościć. . Artysta oddał Igreję w czasie polowań na zwierzę zwane "Skoczykostem", które nie występuje obecnie w północnej Warenzji. Zachwyca przede wszystkim detaliczne oddanie szaty boginki. Uważny obserwator dostrzeże zaś tajemnicze symbole wygrawerowane na lotkach strzał bogini.

Dodatkowym elementem przyciągającym uwagę jest legenda (a niektórzy mówią, że sami Bossodiusowie ją wymyślili) opowiadana przez właścicieli domu aukcyjnego, które są związane z symbolami wyrytymi na rzeźbie. Podług tej opowieści w tym prastarym języku wygrawerowano lokalizację zapomnianego sanktuarium bogini. Czy jednak ktoś odczyta te dawne symbole oraz odnajdzie świątynie, tylko już sami bogowie wiedzą.




Podsumowanie
  • Bossodiusowie ogłosili nową aukcję


Zasady udziału w aukcji
Spoiler
  • W przypadku chęci wzięcia udziału w licytacji, należy założyć na tajnym forum osobny temat (licytacje), gdzie każda oferta i jej podbicie będzie zgłaszane w osobnym poście. W każdym poście należy mnie oznaczyć (bez tego może zdarzyć się, że nie zauważę oferty)
  • Bossodiusowie przyjmują różną walutę - najbardziej jednak preferują złoto
  • Cena wywoławcza wynosi 30 złota (każdy obraz z osobna).
  • Licytacja zakończy się najwcześniej w niedzielę 07.01 o 16:00 - jeśli będzie zainteresowanie licytacją termin licytacji będzie trwał do ustalenia ostatecznej ceny (ew. braku reakcji na przebicie ceny), nie później jednak niż do końca terminu na RW ofensywne




Nazwa: "Manifestacja Wolności" inaczej "Dama z wielkim biustem"
Poziom: II
Rok powstania: 817
Autorstwo: Justus von Clomp
Lokalizacja (obecna): [...]
Przedstawienie: https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ ... e=65B3DA33
Opis: Kontrowersyjny obraz przedstawiający pewną półnagą damę z odkrytym tułowiem. Obraz budzi kontrowersje lecz również ukazuje wyzwolenie nowych czasów. Staranie namalowany z użyciem wysokiej jakości płótna i farb, ukazuje kunszt tragicznie spalonego von Clompa.
Specjalne: Władcy chystanistyczni mogą uzyskać za niego +1 prestiżu na turę


Nazwa: "Igreja z Aktumu"
Poziom: II
Rok powstania: Okres antyczny
Autorstwo: Nieznane
Lokalizacja (obecna): [...]
Przedstawienie: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... Ma_589.jpg
Opis: Przepiękny posąg dawnej bogini Igreji, która była podobno czczona w miastach północnej Warenzji w okresie przedimperialnym. Artysta oddał Igreję w czasie polowań na zwierzę zwane "Skoczykostem", które nie występuje obecnie w północnej Warenzji. Zachwyca przede wszystkim detaliczne oddanie szaty boginki. Uważny obserwator dostrzeże zaś tajemnicze symbole wygrawerowane na lotkach strzał bogini.

Specjalne:
Mówi się, że rzeźba skrywa tajemnicę lokalizacji sanktuarium bogini
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Piraci!
840/841 RNE




W roku 841, na wschodnich rubieżach potężnego Imperium Tylos, osamotnione Aktum stanęło przed nowym zagrożeniem. Ta osamotniona na wyspie strażnica, otoczona silnymi murami i wieżami, od wieków stanowiła bastion na południu Warenzji. Była nie tylko symbolem imperialnej potęgi, ale także źródłem bogactwa dzięki wydobywanym tam rubinom, zwanych Klejnotami Warenzji. Od ochłodzenia wojny z Savorachami Aktum pozostało istotnym, chociaż odległym, punktem na imperialnej mapie. Flota, która niedawno przejęła zarząd nad miastem i odpowiedzialność za nie, rozpoczęła proces powolnego, lecz konsekwentnego dozbrajania twierdzy. Wprowadzenie i późniejsze powiększenie kontyngentu najemników z Ligi Wolnych Ludzi było świadectwem rosnącej obawy przed odnowieniem konfliktu.

Sytuacja zaostrzyła się w roku 841, gdy Savorachowie, niegdyś zadowoleni z nieformalnego zawieszenia broni, zaczęli organizować większe niż wcześniej rajdy. Garnizon Aktum, wspierany przez posiłki, stoczył krwawe potyczki z wrogimi zagonami, odnosząc niewielkie triumfy. Te starcia były jednak tylko wstępem do znacznie poważniejszych wydarzeń.

Prawdziwe zagrożenie nadeszło niespodziewanie od strony morza. Aktum, zależne od morskich szlaków komunikacyjnych, stało się celem ataków tajemniczych okrętów bez bander (chociaż okręty te widziano z dala, najczęściej przez te załogi, które miały szczęście im ujść). Te napady na statki przewożące cenne rubiny (ale i powracające z zaopatrzeniem potrzebnym dla twierdzy) wstrząsnęły fundamentami handlu i bezpieczeństwa w regionie. Szczególnie ciężko los odbił się na części starych kupieckich rodów z Tylos, które przez lata inwestowały w ten dochodowych interes. Chociaż powszechnie podejrzewa się Savorachów o te działania, szczególnie w obliczu ich konfliktu z Tylosem na północy, brak jest jednoznacznych i konkretnych dowodów. Zmiana taktyki Savorachów, którzy dotąd unikali konfrontacji morskich na wschodzie, wywołuje pewne konsternacje. Niektórzy sceptycy sugerują, że za atakami mogą stać zupełnie ktoś inny, kto liczy na destabilizację regionu.

Na marginesie tych niepewnych wydarzeń, warto odnotować przybycie okrętów pod dowództwem Flaviusza do portu w Aktum pod koniec 839 roku. Ich krótki postój i późniejszy wyjazd w nieznane wody dodaje pikanterii całej sytuacji. Czy ich misja była związana z rosnącym zagrożeniem? A może to oni je sprowokowali?



Podsumowanie
  • Twierdza Aktum odparła większe najazdy Savorachów
  • Flota kontynuuje powolne dozbrajanie twierdzy
  • Tajemnicze ataki na morzu przez okręty bez bander zagrażają szlakom handlowym do i z Aktum
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydarzenia”