Mawiacie - to sprawa zasad i sprawiedliwości. Rzeczecie, że nie uginacie się przed tymi, którzy którzy próbują naruszyć boski porządek i prawa. Ale gdy wezwaliśmy waszmościów, by sprawę pod osąd Imperatora oddać, słowa nasze padły na jałowy grunt. Gdy mówiliśmy, by sprawę przed oblicze Arcykapłana przedłożyć, woleliście konszachty z heretykami i poganami - medami, ungołami i czcicielami kruków.
Oczekujecie szacunku dla waszego prawa do obrony ziemi naszych rodzin i ich poddanych?
Idźcie tedy, bronić, w waszym mniemaniu, poddanych księcia Attiligańskiego. Na północ, Medów gromić, którzy gwałcą, palą, mordują i grabią. Ilu mieszkańców Maezji i Sardei z rąk Altosian zginęło? Próżno ich szukać, bowiem my na swych braci nie nastajemy. Ilu z nich medyjczycy zamordowali? Nie sposób zliczyć.
Wzywacie nas do oddania Maezji i Sardei? Wezwania waszego nie spełnimy, bowiem ręce nasze puste. Pięść Medów je dzierży, w uścisku Teopol i Bescię trzymając. Jedynie nasi wojacy chronią te osady przed pożogą i śmiercią.
Jeżeli celem waszym jest bezpieczeństwo mieszkańców Maezji i Sardei, ochrona granic Imperium, to nie my jesteśmy wrogami waszymi, lecz Medowie. Czemu więc nie na nich maszerujecie?
Gotów jestem zapewnić - jeżeli ruszycie na medów, rozejm z nami zawrzecie, noża w plecy wam nie wbijemy. Nasze wojska za Iseię się nie wyprawią, jedynie osady spod oblężenia oswobodzą.
Sprawiedliwa to propozycja, którą przyjąć powinniście, jeżeli zaprawdę boski porządek wami kieruje.