Narodziny Syna Cesara III, dziedzica Elyrandyjskiego, okryte zostały smutkiem po śmierci księżnej Patrici z domu Lacarisów. Księstwo, wraz ze swym władcą, zamarło, nie wiedząc, czy cieszyć się dziedzicem, czy płakać po śmierci ukochanej władczyni. Obyczaj jednak nie pozwalał zwlekać, i urządzona została uroczystość nadania imienia młodemu dziedzicowi. Pogrzeb czekał na możnych, a odpowiednie przygotowanie ciała zmarłej świętej księżnej było dokonywane.
Dokładnie 25 dni później, w rodzinnej katedrze w Amasti, odbyło się nabożeństwo. Liturgia rozpoczęła się w wigilię tego dnia. Wielu poddanych przybyło na nocne czuwanie, aby błagać o dobry los dla dziedzica tronu. Kapłani okadzali świątynię i odprawiali modlitwy w przygotowaniu.
Wielu twierdzi, że pośród nocy sam książę Cesar przybył do świątyni. Padł przed ołtarzem i w pełnym pokłonie rozpoczął modlitwę. Ci, którzy byli najbliżej, a języki miały się rozwiązać, dawali świadectwo płaczu i jęków tego szlachetnego wodza i dowódcy. Spędził tam pełne pięć godzin, aż do świtu, wciąż trwając w postawie pełnego pokłonu. Klęczał na kolanach, w pochyleniu, tak że czoło jego dotykało, lecz nie leżało, zimnych marmurów świątynnej posadzki.
W blasku południa z pałacu książęcego wyruszyła procesja. Prowadzona przez Arcykapłankę, a pod osłoną Rycerzy Gwardii pod dowództwem, zżytego już z miejscowym obyczajem, słynnego rycerza Gejzy Tornala. Procesja, wielka i złożona z dworzan, dostojników i urzędników, mijała lud stolicy, który pozdrawiał swojego władcę i jego dziedzica. Okrzyki tłumu niosły słowa modlitw i błogosławieństw.
Gdy procesja dotarła na plac katedralny, rozbrzmiały dzwony, najpierw katedry, a za nimi wszystkie dzwony w mieście.
Kiedy procesja przekroczyła próg świątyni, rozbrzmiał śpiew chóru, błogosławiący świętych przodków nowonarodzonego. Modlitwa ta rozbrzmiewała, a dalej, przez lud, podchwycona, roztaczała się na całe miasto.
Książę, trzymając dziecko na rękach, dotarł przed ołtarz, skłonił się i oddał je kapłance pełniącej rolę piastunki chłopca. Sam ukląkł i oddał pokłon, po czym zasiadł na tronie ustawionym przed ołtarzem. Arcykapłanka rozpoczęła nabożeństwo.
Modlitwa tego dnia była wypełniona śpiewami, wyrażającymi radość z narodzin kolejnego życia. Spowita w starożytne teksty i zapach kadzideł.
Kolejne rytuały były dopełniane zgodnie ze zwyczajem, a wreszcie arcykapłanka wzięła w ręce dziedzica rodu, podniosła go ku wysokościom i błogosławiła. Nadano mu imiona Augusta Florusa, imiona te zostały mu nadane po dziadkach, odpowiednio ze strony ojca i matki. Długa liturgia zakończyła się po trzech godzinach, a książę udał się do wnętrza katedry, gdzie spędził czas na naukach i słuchaniu świętej mądrości. Wraz z dziedzicem i najbliższą świtą wrócił do pałacu wieczorem, podczas gdy lud spędził kolejne pięć dni na czuwaniu, wymieniając się modlitwami za dobro książęcej dynastii.
Podsumowanie:
- Odbyło się uroczyste nadanie imienia synowi księcia Cesara III i księżnej Patricii
- Nadano mu imiona August Florus