Levamentum
IN VARIETATE CONCORDIA
I. Mapa
Levamentum na fioletowo.
II. Historia mityczna
1. Ucieczka ze Starego Świata
Historia Levamentyjczyków zaczyna się setki lat temu, kiedy z portów starego Imperium wypłynęły statki Gaiusa Lucretiusa Priscusa. Priscus był bogatym kupcem, gorliwym wyznawcą imperialnego kultu. Wezwanie Imperatora głęboko nim wstrząsnęło - po długiej modlitwie i medytacjach wymyślił, że droga ucieczki przed apokalipsą jest tylko jedna: za Wrzące Morze. Kiedy wycofał swoją flotę handlową z użytku, by przystosować ją do dalekomorskiej żeglugi, jego konkurenci pukali się w czoło. Kiedy wśród bogatych sąsiadów szukał chętnych do wypłynięcia, odpowiadały mu salwy śmiechu. Ale szczęki opadły imperialnej socjecie naprawdę porządnie, kiedy w braku chętnych bogaczy Priscus zaczął zbierać po portach największych miast żebraków, biedaków i proli. Wszystkich tych, którzy w podróży za Wrzące Morze widzieli jeśli nie ratunek przed apokalipsą, to przynajmniej szansę na lepsze życie.
Do dziś Levamentyjczycy z dumą podkreślają, że wyprawa Priscusa ruszyła jako pierwsza. Składała się z samego kupca, jego rodziny, marynarzy i kapitanów skuszonych ogromnymi pieniędzmi, oraz, oczywiście, stłoczonej pod pokładami biedoty. Przeprawa przez morze była koszmarem. Przede wszystkim Priscus, chcąc uratować kogo tylko się dało, zabrał ze sobą o wiele zbyt dużo ludzi. Zabrano co prawda racje, które przynajmniej wydawały się odpowiednie, ale nie organizatorzy nie przewidzieli ani długości żeglugi ani tego, że przeciążone statki będą wyjątkowo powolne i zwrotne. W bezkresach Wrzącego Morza nie miały szans ze wściekłymi sztormami i czyhającymi w otchłaniach potworami. Dodatkowo żeglarze natrafili na nową, nieznaną dotąd chorobę morską - szkorbut (żegluga w Starym Świecie odbywała się głównie przy brzegu, gdzie przy okazji częstego zawijania do portów zwykle jedzono cytrusy). Między innymi ofiarami zgnilizna zabrała żonę i córki Priscusa. Ci, których ominęły po drodze wszystkie większe kataklizmy, dopłynęli więc na miejsce zdziesiątkowani chorobą.
2. Przypłynięcie do Levamentum
Tym większą ulgę odczuli, kiedy po miesiącach żeglugi dotarli do ciepłego, przyjaznego brzegu obcej krainy. Cały półwysep, na którym wylądowali, nazwany przez nich Levamentum, okazał się być zamieszkany bardzo rzadko, przez niewielkie plemiona autochtonów, którzy sami siebie nazywali Nunhath Lauchumna. Szybko wyrosły więc pierwsze osady, nieśmiało trzymające się morza. Początkowo nie łączyła ich żadna centralna władza. Złamany żałobą po utracie rodziny Priscus, jedyny potencjalny przywódca, uczestniczył wprawdzie w budowie pierwszej z osad, ale następnie sam wzniósł sobie chatę na jej obrzeżach i zaczął uprawiać rolę.
Sytuacja zmieniła się dopiero około dekady po przybyciu Levamentyjczyków. Wtedy to u ich wybrzeży zaczęły się pojawiać pojedyncze statki, płynące ze Starego Świata. Ich pasażerowie opowiadali o wielkim ogniu, katastrofach naturalnych i innych okropnościach, które strawiły dawną ojczyznę. Sen Imperatora jednak się spełnił. Nowi przybysze sprawili dwie rzeczy. Po pierwsze, ich opowieści z dnia na dzień kolosalnie zwiększyły autorytet Priscusa, jednego z nielicznych, którzy od razu uwierzyli Imperatorowi. Po drugie, przybywanie kolejnych grup ludzi z rozmaitych kultur i zakątków Starego Świata stanowiło dla Levamentyjczyków wyzwanie. Potrzebny był przywódca, a ciężar władzy, po długich namowach, zdecydował się wziąć na siebie Priscus.
Rządził mądrze i długo, a jego państwo rosło szybko, zasilane przybyszami ze Starego Świata. Jeszcze za jego życia Levamentyjczycy zasiedlili w całości północne wybrzeże półwyspu. Nie ożenił się jednak powtórnie i nie pozostawił żadnego potomka, dlatego po jego śmierci przywódcy osad wybrali kolejnego lidera, nazywanego dyktatorem, by poprowadził ich do świetlanej przyszłości.
3. Stopień prawdziwości historii mitycznej
Mitycznej historii Levamentyjczyków uczy się każde dziecko (z bogatej rodziny). Nie wiadomo w jakim stopniu jest prawdziwa- ustrój może być dowodem na autentyczność fragmentu o wybraniu bezdzietnego przywódcy, kultura na z kolei na prawdziwość historii o kolejnych, szukających w Levamentum schronienia grupkach uchodźców.
Dosyć powszechnie znana jest także alternatywna wersja historii o wypłynięciu ze Starego Świata. W jej myśl Gaius Lucretius Priscus miał być bogatym handlarzem niewolników, który planował załadować statki naiwnymi biedakami, przekonanymi że płyną za Wrzące Morze, a następnie sprzedać ich na jednym z targów gdzieś na obrzeżach Imperium. Wyłapywanie w ten sposób wolnych ludzi było jednak nielegalne, plan Priscusa wydał się, kiedy ten miał już okręty pełne ludzi, a ścigany przez imperialną flotę w desperacji postanowił faktycznie płynąć w poszukiwaniu nowego lądu. Która historia jest prawdziwa - nie wiadomo, niewolnictwo jest jednak w Levamentum legalne i powszechne wśród bogatych obywateli.
III. Historia niemityczna
Słabo zamieszkany, łatwo dostępny do kolonizacji teren oraz formuła ustrojowa stosunkowo luźnej federacji osad sprzyjały szybkiemu rozwojowi na zewnątrz, zapobiegając wewnętrznym tarciom. Kolejni dyktatorzy nadzorowali głównie przebieg handlu pomiędzy poszczególnymi skupiskami ludności, zwalczanie Nunhath Lauhumna (których tępiono, ich ziemię zabierano, a samych tych, którzy przeżyli obracano w niewolę) i zasiedlanie kolejnych ziem. W ten sposób na przestrzeni kilkuset lat cały półwysep został opanowany.
Silnym wstrząsem było dla Levamentum dopiero oparcie się granic o tereny zamieszkane przez inne ludy. W okresie między 350 a 250 lat temu Levamentyjczycy nawiązali kontakt z dwoma małymi tworami państwowymi na zachodzie (//podbitymi przez Bragów 20-40 lat przed rozpoczęciem gry), miastami-państwami Nunhath Lauchumna na południu, oraz górskimi plemionami Menditarrak na wschodzie. Początkowo nowych sąsiadów traktowano z obojętnością; stosunki dyplomatyczne nawiązywały z nimi we własnym zakresie osady położone którejś z granic, reszta Levamentyjczyków nie była nimi zainteresowana. Udało się w ten sposób dobrze współżyć z Nunhath Lauchumna (niespecjalnie przejętych losem ich słabiej zorganizowanych pobratymców z północy, których Levamrentyjczycy skutecznie wytępili) oraz państwami wschodu, Menditarracy nie byli jednak zainteresowani pokojem.
Zmilitaryzowane górskie plemiona zaczęły regularnie najeżdżać osady Levamentyjczyków, najpierw na pograniczu, a z biegiem czasu, wobec braku zdecydowanej odpowiedzi, coraz dalej w głębi półwyspu. Po kilkunastu latach Menditarracy dali się we znaki na tyle, że dyktator otrzymał od przedstawicieli osad uprawnienia do zebrania niewielkiej stałej armii. Kolejne 3 dekady to konflikt z góralami - początkowo defensywny, przeplatany przygranicznymi wyprawami odwetowymi. Kiedy sama obrona nie pozwoliła powstrzymać najazdów, oprócz mniejszego, stałego wojska, skrzyknięto pospolite ruszenie. Z jego pomocą po zażartych, długotrwałych walkach kraina Meditarraków została podbita, a jej pozostali przy życiu mieszkańcy obróceni w niewolników.
Po wojnach z Menditarrakami pozycja dyktatora znacznie wzrosła. Pospolite ruszenie wróciło wprawdzie do domów, ale stała armia nie została rozwiązana. Wojna wymagała dużych wydatków, dlatego pierwszy raz pojawiły się stałe, stosunkowo wysokie podatki, które po jej zakończeniu zostały obniżone, ale nie zniesione. Kolejne dekady były więc naznaczone rywalizacją o wpływy pomiędzy dyktatorami a naczelnikami osad, którą na korzyść dyktatorów rozstrzygnął dyktator Spurius Macrinius Metellus.
Metellus był synem bogatego kupca, przedstawiciela nowego na ówczesne czasy trendu w levamentyjskiej polityce. Jego ojciec dzięki swoim pieniądzom zyskał w swoim miasteczku tak silną pozycję, że zastąpił jego tradycyjnego naczelnika. Po śmierci ojca Metellus odziedziczył jego pozycję, którą wykorzystał, by zostać wybrany dyktatorem. Ze względu na swoje pochodzenie szybko dał się poznać jako władca obcesowo odnoszący się do naczelników i nie darzący specjalnym poszanowaniem lokalnych tradycji. Konflikt władzy centralnej z lokalną zaognił się najbardziej w historii państwa.
Żeby wzmocnić swoją pozycję Metellus sięgnął do tego, co rozpoczęło wzrost potęgi dyktatorów - wojny. Jako dziecko odbył z ojcem kilka podróży do Arezji, gdzie przekonał się jak wielkie bogactwo może przynieść pośrednictwo w handlu między basenami północnego i południowego morza kontynentu. Dlatego też, argumentując swoją decyzję niesprawiedliwym traktowaniem levamentyjskich kupców, wypowiedział wojnę jednemu z południowych państw-miast Nunhath Lauchumna, tak by siłą wyrąbać sobie drogę do południowego morza. Zgromadzenie naczelników odmówiło mu zwołania pospolitego ruszenia, a niewielka stała armia nie wystarczyłaby do walki. Jednak Metellus, dziedzic kupieckiej fortuny, opróżnił prywatne kufry i zatrudnił liczne hufce najemników. Z ich pomocą wojna została wygrana,mieszkańców zdobytego miasta tradycyjnie sprzedano w niewolę, a Levamentum uzyskało pełną kontrolę nad jednym ze szlaków handlowych między północnym i południowym morzem.
W odpowiedzi na działania Metellusa pozostałe miasta Nunhath Lauchumna zawiązały obronną konfederację. Dyktator postanowił zinterpretować to jako wrogi akt i rozpoczął kolejny konflikt. Tym razem zgromadzenie naczelników nieśmiało odmówić mu zgody na zwołanie pospolitego ruszenia. Silniejszy Levamentyjczycy od początku przeważali nad państwami-miastami, co kilka lat zdobywając i burząc kolejne z nich. Po dwóch dekadach walki Nunhath Lauchumna zostali starci z powierzchni ziemi. Szlaki handlowe na południe w pełni się otwarły, a levamentyjscy kupcy zaczęli zarabiać krocie. Wzmocniony zdobytym bogactwem i chwałą zwycięzcy Metellus resztę swojego życia spędził wzmacniając urząd dyktatora, stopniowo odbierając kolejne kompetencje zgromadzeniu naczelników, tak że pod koniec jego rządów decydowało ono już wyłącznie o wyborze kolejnego dyktatora oraz zwołaniu pospolitego ruszenia.
Przez dwieście lat dzielących nas od śmierci Metellusa w zawrotnym tempie rosła w Levamentum pozycja szybko bogacących się kupców. Kolejni handlarze zastępowali tradycyjnych naczelników swoich osad, a obecnie duża większość kraju jest już reprezentowana przez lokalnych bogaczy. Silnym dyktatorom wyrosła więc nowa konkurencja. Kupcy chcą przede wszystkim wpływu na podatki (których lwią część płacą właśnie oni), cła i stosunki handlowe. Czterej ostatni dyktatorzy zdobyli stanowisko dzięki poparciu jednej z kupieckich koterii i dbali głównie o interesy swoich stronników. Paradoksalnie pozwoliło to zachować wszystkie formalne dyktatorskie uprawnienia - bogaci patroni kolejnych władców woleli uzyskiwać zakulisowy wpływ na rządy tylko dla siebie, zamiast forsować reformy wzmacniające pozycję wszystkich kupców. Nieco inna jest pozycja obecnego dyktatora. Servius Octavius Pulvillus zdobył stanowisko dzięki ogromnym, wręczanym na lewo i prawo łapówkom. Prestiż urzędu oczywiście na tym ucierpiał, ale nowy dyktator jest dzięki temu stosunkowo niezależny, gotów by poprowadzić Levamentum w nową epokę.
Fioletowy - kolonizacja Levamentyjczyków
Żółty (i południowe wybrzeża zielonych prowincji) - państwa-miasta Nunhath Lauchumna
Zielony (bez południowych wybrzeży)- Menditarrakowie
IV. Ustrój
Rządy w Levamentum sprawuje dyktator, wybierany na dożywotnią kadencję przez zgromadzenie osad wiekszością głosów. Dyktator prowadzi całość polityki państwa, decyduje o wojnie, podatkach i nowych prawach. Formalnie ogranicza go jedynie konieczność uzyskania zatwierdzenia zgromadzenia przy zwoływaniu pospolitego ruszenia. W praktyce dodatkowym ograniczeniem są jednak siła ekonomiczna kupców i poczucie lokalnej przynależności całego społeczeństwa - prawa wprowadzone przy dużym sprzeciwie zgromadzenia mogą być trudne do wyegzekwowania, a polityka podatkowa czy celna prowadzona wbrew interesom handlarzy bojkotem i obstrukcją, bolesnymi dla skarbca.
U zarania historii państwa każda osada wysyłała na zgromadzenie jednego przedstawiciela, zwykle swojego naczelnika. Z biegiem czasu kształt zgromadzenia uległ jednak znacznym zmianom. Większe i bogatsze miasta były w stanie wymusić silniejszą reprezentację (//mechanicznie: na starcie gry prowincja [nie miejscowość, dla uproszczenia] ma jednego przedstawiciela za każde 15 PP zaokrąglając w górę i dodatkowego przedstawiciela powyżej 20 PB, z dodatkowym jednym za każde następne 20 PB, zaokrąglając w dół).
Zmienił się także sposób wyłaniania przedstawicieli; w interiorze półwyspu nadal są to tradycyjni przywódcy (mogą być bardzo różni, zależnie od społeczności - dziedziczni, wybierani przez jakąś część mieszkańców, czasem nawet najwyżsi rangą kapłani dominującej lokalnie religii), natomiast na wybrzeżach reprezentację przejęli w całości najbogatsi kupcy. W związku z tym w zgromadzeniu funkcjonują trzy główne frakcje: tradycjonaliści, kupcy z północy i kupcy z południa. Oczywiście część jego członków nie czuje się związana z żadną z nich a głosuje zgodnie z interesem reprezentowanej przez siebie miejscowości (rzadziej) albo interesem tej z frakcji, która najwięcej zapłaci (częściej).
Od ostatnich 150 lat w zgromadzeniu dominują na przemian kupcy południowi i północni (zależnie od koniunktury handlowej i stosunków międzynarodowych: przede wszystkim chodzi o to, kogo stać na wyższe łapówki). Tradycjonaliści w zamian za materialne wsparcie biedniejszego interioru wchodzą zwykle w taktyczne sojusze z silniejszym stronnictwem. Ponieważ dyktator rządzi dożywotnio, frakcja dominująca w momencie wyboru zyskuje przewagę na bardzo długo, nawet jeśli w takcie jego kadencji osłabnie. Do odwrócenia sojuszy dochodzi bardzo rzadko (władca, który zmieni wspieraną frakcję straci powiązania towarzyskie i biznesowe w tej, z której się wywodzi), natomiast dyktatorzy funkcjonują jako lekka przeciwwaga dla dominującego stronnictwa - zależy im by słabsza frakcja nie czuła się zanadto wykorzystywana, inaczej może próbować "skrócić" kadencję władcy w sposób nie do końca naturalny. Obecnie dominują kupcy północni, z nich też wywodzi się obecny dyktator. Został jednak wybrany głównie poprzez zakup z prywatnych funduszy głosów wszystkich niezależnych członków zgromadzenia oraz tradycjonalistów (północni kupcy mieli innego kandydata, zmienili poparcie na Pulvillusa dopiero widząc, że inaczej wygra w sojuszu z południowymi). Dlatego też ma bardziej niż zwykle niezależną pozycję.
V. Religia i kultura
Religią państwową Levamentum jest kult byłych dyktatorów. Przede wszystkim oddaje się im cześć wspólnie, szczególnym kultem jest także otoczony mityczny założyciel państwa, Gaius Lucretius Priscus. Pozostali zwykle są czczeni indywidualnie w miejscowościach, z których pochodzili. Dyktatorów uważa się za “wspólnych przodków”, opiekunów zarówno kraju, jak i każdego mieszkańca z osobna. Można się do nich zwracać o opiekę i przewodnictwo zwłaszcza w sprawach wysokiej wagi. Oprócz tego większość Levamentyjczyków oddaje cześć przodkom swojej rodziny, którzy mogą interweniować w bardziej codziennych kwestiach.
Poza kultem dyktatorów w Levamentum istnieje mozaika rozmaitych wyznań, przywiezionych przez różne grupy uchodźców i zachowanych w poszczególnych społecznościach. Wszystkie wierzenia są legalne, o ile ich wyznawcy oddają także cześć dyktatorom. Levamentyjczycy są z reguły nastawieni przyjaźnie do każdej religii spełniającej ten warunek, nie widzą też problemu w zmienianiu wyznawanych bóstw. Członkowie najbogatszych warstw społeczeństwa czczą więc te bóstwa, które są aktualnie modne, traktując egzotyczne, organizowane często z ogromnym rozmachem, ceremonie religijne jako rozrywkę oraz sposób podniesienia osobistego prestiżu. Oprócz tego bogaci Levamentyjczycy uwielbiają podkreślać przywiązanie do państwa poprzez aktywne uczestnictwo w kulcie dyktatorów. Biedniejsi (czyli przytłaczająca większość) zazwyczaj na pierwszym miejscu stawiają kult przodków, wyznając oprócz tego religie, które tradycyjnie panują w ich miejscowości.
W przeciwieństwie do zachowujących odrębność religii, rozmaite kultury zasiedlających Levamentum ludów na przestrzeni wieków zlały się w jedną. O ile bowiem pełna zagrożeń podróż przez Wrzące Morze raczej wzmacniała wiarę i jednoczyła wokół niej załogi poszczególnych uchodźczych statków, zerwanie kontaktu z ojczyzną i szerszą społecznością osłabiało poczucie kultury, czyniąc z niej raczej zbiór słabo związanych nawyków i obyczajów. Levamentyjski język to pidżyn, język handlowy, będący maksymalnie uproszczoną wersją oficjalnego języka starego Imperium. Tradycje i zwyczaje mieszkańców półwyspu, choć w różnych miejscach bardzo od siebie odmienne, zawsze są traktowane powierzchownie. Natomiast najważniejsze wartości, wartości kolonistów którzy poskromili dziewiczą ziemię, są wszędzie takie same; silne poczucie przynależności do lokalnej społeczności, niechęć do wystawiania się na niepotrzebne niebezpieczeństwo, podziw dla bogactwa (zwykle okazywanego bardzo ostentacyjnie).
VI. Kalendarium
~800 przed startem gry: przybycie do Levamentum ze Starego Świata
do ~350 przed startem gry: kolonizacja półwyspu
~350 do ~300 przed startem gry: wojna z Menditarrakami i ich zniszczenie
250 przed startem gry: zajęcie pierwszego miasta-państwa Nunhath Lauchumna
240-220 przed startem gry: wojna z konfederacją Nunhath Lauchumna i jej zniszczenie
203 przed startem gry: śmierć Spuriusa Macriniusa Metellusa
87 przed startem gry: władzę obejmuje pierwszy dyktator wybrany wyłącznie dzięki poparciu kupców
10 przed startem gry: władzę obejmuje Servius Octavius Pulvillus