Ⱈⰻⱄⱅⱁⱃⰻⰰ ⰻ ⱁⰱyⱌⰸⰰⱑ [Historia i obyczaje]
: śr lip 06, 2022 10:40 pm

Historia:
I. Foworia
Historia ludu Viwrniaków zaczyna się wespół z innymi ludami Bratratów, na dalekim południu. Podług legend i podań, Bratracy wywodzą się z plemienia Foworów, które Boh wybrał na początku – stąd też ich dawna ojczyzna zwie się czasem Foworią. Kiedyś ziemie, te nie były skute lodem, a klimat pozwalał na wyżywienie zastępów ludów. Jednymi z nich były właśnie plemiona bratrackie, które mimo że nie zjednoczone, dawały wespół odpór innym najazdom… a czasem zdarzało się, że i wspólnie najeżdżali inne ziemie (jak np. Imperium Tanuvaru). W tym okresie mitycznym zdarzały się nieliczne przypadki, kiedy kilka plemion Bratrackich zostało zjednoczonych przez silnego wodza, jednak ta państwowość zaraz rozpadała się po jego śmierci. Do opowieści przeszyły imiona Viesesa, Radowana czy Edresza, jako tych władców, którzy sięgnęli po koronę.
Wszystko się jednak zmieniło około 30 lat przed Czerwoną Łzą (tak u Bratratów określa się kometę). Wtedy to plemiona bratrackie, zostały napadnięte przez zjednoczoną konfederację ludu z Brengo. Brengianie palili osady bratrackie i wyżynali całe rody. Przez lata całe wojna terroryzowała krainę. Ponoć pod ich klingami koniec znalazły plemiona wywodzące się z Braci – Simliów, Derwaszów i Narwiaków. Jedynie pojedyncze rodziny uciekły ku bratnim osadom. Wtedy to na scenę wszedł młody wódz z plemienia Viwrniaków – Vidimir. Był on syne starego wodza, który wrócił do Foworii z dziesięcioletniej wyprawy na północ, gdzie oferował się podobno jako najemnik w różnych wojnach. Jeździł on od plemiona do plemiona, od osady do osady, skrzykując wszystkich tutejszych pod broń, by dali odpór wspólnemu wrogowi. Tak to się narodziła Konfederacja Bratratów – twór jednoczący pozostałe w Foworii plemiona. Konfederaci wystawili największą armię jaką widziała historia dotychczas i wtrakcie trzydniowej bitwy nad Krwawym Potokiem, dali wreszcie odpór ludowi z Brengo, niszcząc jego stolicę oraz niewoląc tych, którzy z nich nie zdążyli ujść. Kiedy wydawało by się, że Konfederacja spełniła swoją rolę i pora wrócić do dotychczasowego stanu rzeczy, Vidimir przemówił przed zebranym wojskiem. Mówił o tym, że Foworia zniszczona jest wojną, kraina ta zmęczona nie wyżywi tylu ludzi. Że pokonali lud z Brengo lecz ich miejsce zająć może ktoś następny. Natomiast na północy od Foworii leżą ziemie bogate i ludne, które tylko czekają aż ktoś sobie je weźmie. Co zaś gorsze, tymi ziemiami rządzą potomkowie Niegodziewicy, a jest pełnym obowiązkiem Wiernych by zniszczyć pozostałości po tej, która zamordowała Boha. Przemowa ta nie przekonała wszystkich. Konfederację opuściły rody Urewków i Magreków, które postanowiły zostać w Foworii, natomiast Juldowie i Olpianie opuścili ziemie te, lecz obrali własne drogi. Przy Vidimirze i jego wizji pozostały jednak plemiona Viwrniaków, Wodan, Chorwian, Sebrów, Reków oraz to co zostało z Simliów, Derwaszów i Narwiaków. Taka to siła ruszyła na północ, trasą wskazaną przez Czerwoną Łzę, która pojawiła się na nieboskłonie.
II. Upadłe Imperium
Bratracy prowadzeni przez Vidimira przekroczyli Limes dawnego Imperium Tanuvaru mniej więcej rok po pojawieniu się Czerwonej Łzy. Wielka armia, porwadząca za sobą tabuny kobiet, starców i dzieci, robiła na tubylcach wielkie wrażenie. Tak wielkie, że do czasu aż doszli do Oka Nirm [przyp. to duże jezioro na połduniu, stoczyli bitwę tylko z lokalnym wodzem Erbusem, który to dalej mienił się Sojusznikiem (Symmachosem) Imperium, który strzegł jego południowe granice. Oczywiście osamotniony wódz, mający jedynie kilka setek posiłków tanuvarskich nie mógł wiele zdziałać, a wkrótce jego domena zapłonęła. Nie był to jednak koniec wędrówki Bratratów, a dopiero początek blisko dziesięcioletniej kampanii, która widziała wędrówkę plemion po niemal całym dawnym wschodzie i centrum Imperium Tanuvarskiego. Podczas tego marszu, Vidimir gromił coraz to nowe wojska diadochów i innych migrantów, będąc niedoścignionym na polu walki.
Pech jednak chciał, że w czasie oblężenia małej twierdzy, gdzieś na północy, o nazwie Aegine, przechadzającego pod murami Vidimira dosięgła strzała wroga. Tak zakończył się żywot tego, którego poprowadził Bratrów na północ. Oszołomieni stratą współplemieńcy jednym szturmem dobyli Aeginę, mordując wszystkich których znaleźli i równając zamek z ziemią. Pojawiło jednak pytanie – co dalej? Wodzowie i batiuchy ze wszystkich plemion zebrali się na miejscu, które kiedyś zajmowała centralna świątynia Aeigne i radzili co dalej. Kiedy jednak zabrakło Vidimira, zabrakło też wodza, który jednoczyłby plemiona dalej. Tedy też podjęto decyzję, że każde plemię pójdzie własnym śladem.
III. Czerwonoziemia
Jednym z wodzów, którzy poszli własną ścieżką byli Vivrniacy prowadzeni przez młodszych braci Vidimira – bliźniaków Sedmira i Gidmira. Oni to poprowadzili plemię swoje na południe, ku krainie, którą Tanuvarczycy zwą Ta Kókkina Edáfi – Czerwone Ziemie. Rządził nimi wtedy Diadoch Aghatocles, który to wszem i wobec ogłasza, że szuka najemników do obrony swych ziem przed zakusami innych sąsiadów. Kiedy zatem bracia przyprowadzili mu tysiące zaprawionych w bojach wojów, ten z radością przyjął ich pod swój dach. Cena jaką zapłacił nie była mała – Vivrniacy osiedlili się na jego ziemiach, braciom nadał po tytule Antypathosów oraz oddał im swe córki za żony. Tak to Sedmir jako Antyphatos Zachodu i Gidmir jako Antypathos Wschodu wojowali przez lata, w obronie ich nowej domeny. Udało się Sedmirowi nawet pojmać i ściąć jednego z innych diadochów Lysiasza.
Sielanka jednak skończyła się w czym, co nazywano „Purpurowe Gody”. Kiedy Aghatocles był już stary i zaczął szykować się do przekazania władzy, zapragnął zostawić synowi – Tharosowi, kraj spokojniejszy. Tedy porozumiał się z największym swym sąsiadem – Zoliosem co do mariażu. Tharos, miał ożenić się z córką Zoliosa, na czym wyprawili wielkie wesele. Niestety, Zolios nie był zadowolony z umowy i liczył cały czas, ze wchłonie domenę Aghatoclesa. Tedy kiedy goście weselni zjawili się w Rederze, ten wydał swym wojskom rozkaz dokonania rzezi. Cały dom Aghatoclesa padł jego ofiarą. Zginął też Gidmir, wraz z swą żoną i dziećmi. Cudem śmierci uniknął Sedmir, którego uratowali najemnicy z Narwiaków, będący na służbie Zoliosa. Brak tej głowy miał się jednak na Zoliosie zemścić, gdyż Sedmir mieniąc się teraz dziedzicem Aghatoclesa postanowił zemścić się za nim, czego dokonał dwa lata później zadając mu klęskę nad Meandrem. Tak to na ziemiach Czerwonoziemu zapanowała dynastia Viwrniaków.
IV. Czasy współczesne
Na ziemiach Czerwonoziemu zapanowali zatem przedstawiciele Dynastii Vivrnijskiej. Jednak dopiero syn Sedmira – Angred przyjął tytuł Kniazia (Doukas) Czerwonoziemu. Od tego czasu Domena Virnijska ewoluowała w kierunku państwa-sukcesora dwóch tradycji. Lokalni Tanuvarczycy zaczęli mieszać (wszak krew Tanuvaru płynęła też w potomka Sedmira przez jego żonę) się z Bratratami. W tym czasie miały miejsce doprawdy dwa wystąpienia tanuvarskie przeciw władcom Viwrnijskim – w 32 roku po Czerwonej Łzie, kiedy to Primikērios
Ozales spróbował wykroić własny kraj na zachodzie oraz w 76 r. pCŁ kiedy nastąpiła Rebelia Pasterzy – chłopskie powstanie przeciwko podatkom, które głównie rozgorzało wśród tanuvarskich pasterzy. W międzyczasie do Czerwonoziemu zaczęły ściągać też kolejne grupki Bratratów, którym nie udało się wykroić własnych kraików w czasie walk.