Posada Wodan

Awatar użytkownika
Gustaw
Posty: 421

Posada Wodan

Post autor: Gustaw »

Posada Wodan

Historia:

I. Foworia

Historia ludu Wodan zaczyna się wespół z innymi ludami Bratratów, na dalekim południu. Podług legend i podań, Bratracy wywodzą się z plemienia Foworów, które Boh wybrał na początku – stąd też ich dawna ojczyzna zwie się czasem Foworią. Kiedyś ziemie, te nie były skute lodem, a klimat pozwalał na wyżywienie zastępów ludów. Jednymi z nich były właśnie plemiona bratrackie, które mimo że nie zjednoczone, dawały wespół odpór innym najazdom… a czasem zdarzało się, że i wspólnie najeżdżali inne ziemie (jak np. Imperium Tanuvaru). W tym okresie mitycznym zdarzały się nieliczne przypadki, kiedy kilka plemion Bratrackich zostało zjednoczonych przez silnego wodza, jednak ta państwowość zaraz rozpadała się po jego śmierci. Do opowieści przeszyły imiona Viesesa, Radowana czy Edresza, jako tych władców, którzy sięgnęli po koronę.

Wszystko się jednak zmieniło około 30 lat przed Czerwoną Łzą (tak u Bratratów określa się kometę). Wtedy to plemiona bratrackie, zostały napadnięte przez zjednoczoną konfederację ludu z Brengo. Brengianie palili osady bratrackie i wyżynali całe rody. Przez lata całe wojna terroryzowała krainę. Ponoć pod ich klingami koniec znalazły plemiona wywodzące się z Braci – Simliów, Derwaszów i Narwiaków. Jedynie pojedyncze rodziny uciekły ku bratnim osadom. Wtedy to na scenę wszedł młody wódz z plemienia Viwrniaków – Vidimir. Był on syne starego wodza, który wrócił do Foworii z dziesięcioletniej wyprawy na północ, gdzie oferował się podobno jako najemnik w różnych wojnach. Jeździł on od plemiona do plemiona, od osady do osady, skrzykując wszystkich tutejszych pod broń, by dali odpór wspólnemu wrogowi. Tak to się narodziła Konfederacja Bratratów – twór jednoczący pozostałe w Foworii plemiona. Konfederaci wystawili największą armię jaką widziała historia dotychczas i wtrakcie trzydniowej bitwy nad Krwawym Potokiem, dali wreszcie odpór ludowi z Brengo, niszcząc jego stolicę oraz niewoląc tych, którzy z nich nie zdążyli ujść. Kiedy wydawało by się, że Konfederacja spełniła swoją rolę i pora wrócić do dotychczasowego stanu rzeczy, Vidimir przemówił przed zebranym wojskiem. Mówił o tym, że Foworia zniszczona jest wojną, kraina ta zmęczona nie wyżywi tylu ludzi. Że pokonali lud z Brengo lecz ich miejsce zająć może ktoś następny. Natomiast na północy od Foworii leżą ziemie bogate i ludne, które tylko czekają aż ktoś sobie je weźmie. Co zaś gorsze, tymi ziemiami rządzą potomkowie Niegodziewicy, a jest pełnym obowiązkiem Wiernych by zniszczyć pozostałości po tej, która zamordowała Boha. Przemowa ta nie przekonała wszystkich. Konfederację opuściły rody Urewków i Magreków, które postanowiły zostać w Foworii, natomiast Juldowie i Olpianie opuścili ziemie te, lecz obrali własne drogi. Przy Vidimirze i jego wizji pozostały jednak plemiona Viwrniaków, Wodan, Chorwian, Sebrów, Reków oraz to co zostało z Simliów, Derwaszów i Narwiaków. Taka to siła ruszyła na północ, trasą wskazaną przez Czerwoną Łzę, która pojawiła się na nieboskłonie.

II. Upadłe Imperium

Bratracy prowadzeni przez Vidimira przekroczyli Limes dawnego Imperium Tanuvaru mniej więcej rok po pojawieniu się Czerwonej Łzy. Wielka armia, porwadząca za sobą tabuny kobiet, starców i dzieci, robiła na tubylcach wielkie wrażenie. Tak wielkie, że do czasu aż doszli do Oka Nirm [przyp. to duże jezioro na połduniu, stoczyli bitwę tylko z lokalnym wodzem Erbusem, który to dalej mienił się Sojusznikiem (Symmachosem) Imperium, który strzegł jego południowe granice. Oczywiście osamotniony wódz, mający jedynie kilka setek posiłków tanuvarskich nie mógł wiele zdziałać, a wkrótce jego domena zapłonęła. Nie był to jednak koniec wędrówki Bratratów, a dopiero początek blisko dziesięcioletniej kampanii, która widziała wędrówkę plemion po niemal całym dawnym wschodzie i centrum Imperium Tanuvarskiego. Podczas tego marszu, Vidimir gromił coraz to nowe wojska diadochów i innych migrantów, będąc niedoścignionym na polu walki.

Pech jednak chciał, że w czasie oblężenia małej twierdzy, gdzieś na północy, o nazwie Aegine, przechadzającego pod murami Vidimira dosięgła strzała wroga. Tak zakończył się żywot tego, którego poprowadził Bratrów na północ. Oszołomieni stratą współplemieńcy jednym szturmem dobyli Aeginę, mordując wszystkich których znaleźli i równając zamek z ziemią. Pojawiło jednak pytanie – co dalej? Wodzowie i batiuchy ze wszystkich plemion zebrali się na miejscu, które kiedyś zajmowała centralna świątynia Aeigne i radzili co dalej. Kiedy jednak zabrakło Vidimira, zabrakło też wodza, który jednoczyłby plemiona dalej. Tedy też podjęto decyzję, że każde plemię pójdzie własnym śladem.

III. Jądro Ciemności

Wodanie wyruszyli na zachód - przez wodę. Zachęciły ich do opowieści o bogactwach dawnej stolicy Imperium. W tym czasie Wodanie nie mieli jednego wodza - zamiast tego przewodziło im zgromadzenie wodzów, z których każdy był potomkiem legendarnego Wodana. Zebrali się i przez całą zimę budowali statki, by te mogły przewieźć ich przez morze. Na początku wiosny każdy zaś wszedł na pokład i wyruszył ku zachodzącemu słońcu.
Wyprawa nie trwała długo - prędko im oczom ukazała się masywna góra, samotnie stojąca na wybrzeżu. Na niej zaś stał pałac. U jej podnóża natomiast - miasto zwane Tanuvar. Wielkość budynków wprawiała w zdumienie, tak samo jak połać jaką osada zajmowała. Mieszkańców nie było jednak wielu - miasto było niemal opustoszałe. Ci, których napotkali bratrowie byli natomiast niscy i wychudzeni, ich oczy wyłupiaste zaś brzuchy nadęte. Miasto pełne było natomiast kości i wyschniętych trupów, zaś kamienne ścieżki były czerwone od krwi, która wsiąkła wnań długi czas temu. Strach spadł na Wodan, którzy nie wiedzieli w jakie to mroczne miejsce dotarli. Nie wiedząc co dalej począć - znów zebrała się grupa Batiuchów i wodzów, by zadecydować cóż zrobić. Jednego zabrakło jedynie - na szczyt skały się udał gdyż ciekawość u niego większa była niźli obawa. Wiec obrady miał już kończyć, gdy ten się jednak zjawił, wracając z góry i opowiedział, co widział.
Na szczycie bowiem pałac stał - rozgrabiony już - lecz pełen rzeźb i malowideł, kobietę - władczynię - przedstawiających bogactwami otoczonymi. Batiuchowie prędko zrozumieli dokąd dotarli - oto byli w krainie Skeimeniów, w samym jej centrum - na skale zaś stał pałac Niegodziewicy, która Boha ich udręczyła. Przejęli tedy miasto jako swoje, by mrok w nim odczynić - nazywając je Swetogrod. Pałac natomiast przebudowali, wszelkie rzeźby burząc, malowidła niszcząc, zamieniając go w wielką świątynię - Kurhan Boha.

IV. Posada Wodana

Odkrycie na czyich ziemiach się znaleźli rozpoczęło długotrwałą i krwawą kampanię na całym półwyspie. Już wcześniej walki diadochów spustoszyły region, Bratrzy mieli jedynie dopełnić dzieła zniszczenia. Idące wojska kradły płody, paliły pola i wsie, mordowały lokalną ludność - zwłaszcza każdego, kto przejawiał jakiegoś rodzaju objawy splugawienia - deformacje, brzydotę czy też kalectwo. W konsekwencji populacja Tanuvarczyków w regionie zmniejszyła się znacznie - większość z nich została wybita. Ci, w których “krew Niegodziewicy” była słaba (byli zatem silni, otrzymali natomiast wybór - mogli się nawrócić i przyjąć zwyczaje bratrów lub zostać niewolnikami. Z tego względu lokalna ludność została zwodanizowana w przeciągu kilku pokoleń i obecnie jest krajem etnicznie i religijnie jednolitym.

Ewentualne konflikty z sąsiadami pojawią się wraz z sąsiadami :)

Ustrój:
Władzę w kraju sprawuje Posadnik. Wraz z Posadnikiem rządzi Starszyzna, na którą składają się:
Wodz/Wodzina - zajmuje się organizacją i dowodzeniem wojska
Stolnik/Stolnina - zajmuje się prawami miejskimi, handlem i przyjmowaniem zagranicznych gości
Skarbnik/Skarbnina - zajmuje się skarbem
Podsędek/Podsędka - zajmuje się rozsądzaniem istotnych spraw sądowych
Wielki Batiucha Kurhanu Vsebożeho

Posadnik oraz Starszyzna (Z wyłączeniem Wielkiego Batiucha) są wybierani na czas nieokreślony przez Velichestven Vechen (Wielki Wiec). Urząd Posadnika oraz miejsca w Starszyźnie są zajmowane przez urzędników przez czas nieokreślony. Nie ma możliwości odwołania Posadnika bądź członka Starszyzny, Wiec ma jednak prawo zastąpić każdego z nich nową osobą.
Wielki Wiec zwoływany jest dwa razy do roku w stolicy: w czasie wspomnienia Mrocznej Nocy oraz Bożego Narodzenia. Udział w nim może wziąć każdy bratr i bratrka mieszkający w kraju i płacący pogłówne. Ze względu na dystans, miasta i wsie z dala od stolicy są jednak zazwyczaj reprezentowane przez pretników (posłańców).

Na Wiecach odnaleźć można kilka głównych grup wpływu. Pierwszą z nich są młodzi awanturnicy, którzy nierzadko wspierani są przez Wielkiego Batiuchę i dążą do ekspansji militarnej kraju oraz religii. Drugą z grup są kupcy i rzemieślnicy, którzy są zainteresowani wzmacnianiem ich wpływów w okolicy i rozbudową bogactwa. Trzecim ugrupowaniem są rolnicy, którzy oczekują przede wszystkim stabilności i spokoju, choć często przychylają się do postulatów grodzian lub awanturników.


Administracja:


Administracja w dużym stopniu opiera się na samorządach lokalnych. We wsiach są to często Starości bądź Starościny wybierani przez mieszkańców. W grodach zarządzają natomiast Żupanowie bądź Żupaniny. Kraj podzielony jest na pohosty, które składają się z kilku grodów i otaczających ich wsi. Dla każdego z pohostów Posadnik przydziela pohostnego, którego zadaniem jest przekazywanie lokalnym urzędnikom rozporządzeń Wiecu, Posadnika oraz Starszyzny.


Społeczeństwo:


Ludność Posady dzieli się na trzy główne grupy. Pierwszą z nich, stanowiącą większość ludności są wodanie. Są to potomkowie bratrów - ludności napływowej, która zajęła i podporządkowała sobie okoliczne ziemie w czasie wędrówki ludów - bądź lokalnych mieszkańców, którzy przyjęli religię i kulturę bratrów bezpośrednio po podbiciu półwyspu. Posiadają oni całość praw politycznych w kraju. Żyją zarówno w grodach jak i wsiach, zaś trudnią się rzemiosłem, kupiectwem, hodowlą zwierząt, rolnictwem. Na każdym z nich ciąży obowiązek obrony wspólnoty.
Pośród Bratrów nie ma dużych różnic majątkowych. Niewykształciła się pośród nich klasa typowego bojarstwa czy szlachty. Po podboju półwyspu nie było dość ludności lokalnej, by ta mogła pracować na rzecz władcy, zaś przybysze podzielili się ziemią między siebie. Bogactwo oraz wpływy wywodzą się zatem raczej z długiego zasiadania na urzędach, handlu, wojaczki oraz własnej pracy niźli władania całą połacią ziem.

Drugą, mniej liczną grupą są tak zwani przechrzci. Pochodzą z ludności podbitej, która dopiero przekonwertowała się na vsebohrodizm. Są oni wolnymi ludźmi, nie mogą jednak posiadać ziemi na własność. Uważa się, że ich żywot po konwersji jest próbą, która ma wykazać czy mają w sobie plugawą krew Niegodziewicy. Z tego względu nie mają prawa do opuszczenia miejsca swojego zamieszkania, chyba że uzyskają zgodę lokalnego batiuszki oraz batiuszki miejsca, gdzie chcą zamieszkać. Co więcej w wypadku popełnienia przez nich poważniejszego przestępswa bądź recydywy są oni karani z wyjątkową surowością - z reguły śmiercią bądź uznaniem konwersji za fałszywą i powrotem do poprzedniego stanu społecznego. Jeżeli przechrzta jednak w czasie swojego życia nie skala się występkami i zbrodniami oraz wychowa swoje dzieci zgodnie z kulturą bratrów, jego dzieci uznaje się za pełnoprawnych członków społeczeństwa.

Ostatnią, nieliczną grupą społeczną są niewolni. Są to ludy podbite, które odmówiły konwersji na vsebohrodizm bądź przechrzci, którzy złamali prawo, a także zakupieni z zagranicy niewolnicy. Nie przynależą bezpośrednio do ludzi, lecz lokalnych społeczności i za organizację ich pracy, pilnowanie ich oraz opiekę nad nimi pełni samorząd. We wsiach mogą pracować jako pomoc przy roli, w miastach jako tragarze, bądź kopalniach jako górnicy. Nie są jednak uznawani za rzeczy, lecz ludzi, choć o bardzo ograniczonych prawach. Zabicie ich karane jest lżej, niż zabicie człowieka wolnego - przechrzty lub bratra. Jeżeli sami popełnią przestępstwo karani są zazwyczaj fizycznie, natomiast osoba odpowiedzialna za nich zobowiązana jest do wypłaty odszkodowania. Nierzadkie jest również odwołanie takiej osoby ze stanowiska.

Wodnanie są ludem bardzo przywiązanym do swojej kultury oraz religii. Z tego względu nieprzychylnie podchodzą do ludów które nie należą do bratrów bądź nie wyznają jakiejś wersji Vsebohrodizmu. W kraju próżno szukać innowierców - Ci, którzy zbyt długo w nim witają z reguły kończą zniewoleni. Zagraniczni kupcy przebywać mogą w miastach jedynie przez krótki okres i tylko po opłaceniu wysokich ceł oraz myt.

Dziedziczenie:
W Posadzie funkcjonuje dość specyficzny system dziedziczenia. Okres podboju półwyspu wymagał dużej ilości wojaków. Z tego względu tradycją stało się, że rodzice wyposażają starsze ze swych dzieci i wysyłają je do podboju oraz osiedlania ziem dla siebie. W rodzinnym domu zaś pozostaje najmłodsze z dzieci, by zająć się starzejącymi się rodzicielami, zaś po ich śmiercią dziedziczy majątek.

Religia: Vsebohrodizm Wodański - ortodoksyjny
I. Trzon

Bratrowie uważają, że świat nie został stworzony, a istniał od zarania czasów. Istniał jednak jako pusta skorupa ziemi – bez zieleni, zwierząt czy wody. Przez tą ziemię nieprzyjazną od zarania czasu przemierzał Boh (zwany też Ojcem, Wcielonym, Kreatorem). Boh jak ziemia, nie został stworzony a jedynie istniał. W pewnym momencie zapragnął by świat ożył. Wziął zatem odgryzł sobie mały palec u ręki, z którego wyciekła krew. Krew ta stała się zaczątkiem życiodajnych sił, które opanowały świat. Z tej krwi powstała roślinność, zwierzyna, woda… a wreszcie ze zmieszanej ziemi z tą krwią, do której dodał swój paznokieć, Boh uformował człowieka – w niego to włożył swą miłość i troskę i zostawił mu tą ziemię, unosząc się w niebiosa.

Ludzie trwali i rozwijali się. Rozpanosząc się na cały świat – opanowali wszelkie zakamarki ziemi, które Kreator użyźnił swym ciałem. Zaczęły powstawać miasta, chramy, grody i kraje. Władcy rośli w siłę, a niektórzy w swej pysze ogłosili się nawet bogami. Uciskali jednak prosty lud, sprowadzając na niego cierpienie jak i głód. Żądze ich sławy powodowały, że ludzkie kraje zaczęły pogrążać się w wojnach. Masy ginęły, a z spalonych ziemi zaczęły wyrastać koszmary i potwory, dopełniające dzieła zniszczenia.

Pożałował swych dzieci Boh, który obserwował to wszystko z „drugiej strony”. Tedy pewnego dnia, upatrzył sobie młode dziewczę z Plemienia Foworów (//przyp. tradycja nie zachowała imienia dziewczyny – zwana jest jako Matka, Mocina albo Pierwsza), w które wstąpił, by zrodzić się jako człowiek na ziemi. Boh zatem stał się człekiem. Mówi się, że Boh pozostał Bohiem, jednak by lepiej poznać swe dzieci, wyzbył się części swej mocy i władzy. Mocina urodziła Sina, który to miał doprowadzić ludzkość do świetności. Sin zaczął podróżować po świecie w wieku 15 wiosen, przechodząc przez wszelkie plemiona ludzkie. Tam gdzie przybywał wyzwalał ludzi od cierpnie, czynił dobro i cudy, uwalniał plemiona od despotów. Wdzięczni kmiecie oddawali mu wszystko co mieli, jadło, skóry, biżuterie czy córy.
Mówi się, że wędrówka Sina poprzez świat, trwała trzydzieści trzy wiosny od dnia porodzin. Kiedym Sin przybył ku ziemiom Ludu Skemieniów, zadziać miały się wielkie rzeczy. Nad tą udręczoną krainą panowała wielka wodzini, która do naszych czasów przeszła jako Niegodziewica. Była to rozpustna kobieta, która lubowała się w mordowaniu i tyrańską ręką ciemiężyła swych braci. Była też potężną wiedźmą, która swą wolą związała wielkiego Żmija Triheslava. Też to widząc w tafli krwi, zobaczyłą, że Sin się zbliża do jej domeny. Przestraszona o swą władzę, postanowiła podstępem go zgładzić.

Sin w czasie swej wędrówki zatrzymał się w przysiółku u kmiecia Razara. Razar był starym człekiem, który miał jedną córę – Kolbudkę – piękną dziewczynę, którą kochał nad świat. Kiedy Sin ją ujrzał, także wielkim afektem ku niej zapałał i zaoferował się, że zostanie na żniwach, pomóc Razarowi w zbiorach, jeśli ten da mu wikt i opierunek. Stary człowiek z radością na to przystał. Prawe serce Kolbudki ku Sinowi się zwróciło i wielkie uczucie zrodziło. Pewnej jednak nocy, przy pełni księżyca – Niegodziewica czarując, pochwyciła Kolbudkę, którą to ze skóry obedarła, jej widok przyjmując. Maskując się czarami, uwiodła Sina i ku sianie go zaprowadziła. Nad ranem zaś kiedy kur piał, wbiła to nóz zrobiony z jednego z zębów Triheslava, w śniącego Sina. Tak to Boh-Człowiek umarł (//przyp. niektórzy vsebohrowie uważają, że zginął wtedy nie tylko Sin jako Boh-Człowiek lecz i sam Boh). Niegodziewica po tej nocy porodziła na świat stu potomków i potomkinie – przerżartych do najczarniejszej cząstki półbogów, w których to dobra niemal nie było. Niektórzy z tego potomstwa mieli monstrualne oblicza, niczym monstra nocy nawiedzające zniszczone ziemie.
W tym samym czasie, na odległych ziemiach Foworów, Matka poczuła rozdzierający ból. Poczuła i widziała śmierć Sina. Jednocześnie tego poranka wstąpiła w nią wielka moc, która dorównywała niemal tej, którą zrodzony z niej Sin posiadł. Poprzysięgła sobie, że Niegodziewica i jej potomstwo zapłaci za te zbrodnie. Ona sama to wzięła wyruszyła po plemionach, które Sin nawiedził, by zebrać poparcie. Pamiętając stare cuda i widząc nowe, wielka rzesza prawowiernych poszła za Matką. W tym to czasie, Matka porodziała z ziemskiego człeka z czternastu synów – każdego o sercu czystym, wielkiej mocy, wierze i inteligencji. Ta to właśnie czternastka Braci wzięła na swe barki wypełnienie obietnicy Matki….

II. Vsebohrodizm wodański

Wodanie wierzą, że są oni potomkami herosa Wodana– będącego jednym z Braci obrodzonych przez Matkę. On to wraz z trzynastoma braćmi wyruszył naprzeciw Niegodziewicy i jego potomstwu, które to przegnał według tradycji na północ od Foworii. Wodanie identyfikują Kleopatrę Tanuvarską za bezpośrednią dziedziczkę Niegodziewicy.
Vsebohrodizm Wodan wraz z odłamami bratnimi od Vivrinów i Chorwian nie bez powodów uznawany jest za „ortodosyjny”, gdyż mimo różnic potencjalnie nie dzieli ich tak wiele jak wyznań innych ludów, które tą wiarę przyjęły.

Ortodoksi wodańscy wierzą, że Niegodziewica zamordowała jedynie Sina jako człowieka – Boh cały czas istnieje na drugiej stronie. Uznają jednak, że wraz z ciosem Niegodziewicy, część boskiej esencji Sina wstąpiła w Matkę, której cześć też jest oddawana. Stąd też w tradycyjnym vsebohrodizmie wodańskim istnieje znaczna rola kobiet. Są one kapłankami odpowiedzialnymi właśnie za kult Matki (kult Boha jest zarezerwowany dla mężczyzn). W Posadzie Herezja Marnijska nigdy nie zdążyła się rozwinąć, stąd też ich pozycja jest dalej silna.

Batiuchy/Batiuszki - starsi nad głównymi chramami, należą do nich sprawy doczesne chramu w którym urzędują jak i opiekują się lokalnymi kącinami, mniejszymi chramami i kapiszczami. Wybierani przez kapłanów przebywających w chwili śmierci Batiuchy w danym chramie. Każdy Batiuch sprawuje pieczę nad Stanicą i osobiście o nią dba.
Żerca (odpowiednik kobiecy Kriwe) - starszy wiekiem (zazwyczaj) kapłan zarządzający chramem (w przypadku braku Batiuchy) lub kąciną. Przyjmuje się, że Żerca winien znać się na zielarstwie, wieszczeniu albo przywoływaniu duchów zanim zostanie uznany przez resztę za godnego tego tytułu.
Kłobuk (odpowiednik kobiecy Chała) - młodzieniec, którego na termin bierze Żerca i którego szkoli w swym fachu. Często szkolenie Kłobuka trwa wiele lat, a zdarza się, że nigdy się nie kończy.
Guślarz (odpowiednik kobiecy Mokosza) - kapłan, który nie został Żercą. Może wędrować przez bezdroża nauczając ludzi tradycji, prawa i wiary lub pozostać w chramie i dopomagać Żercy lub Batiuchowi. Zdarza się, że Guślarze opiekują się kapiszczami, a nawet i kącinami, jeśli nikogo starszego nie ma pod ręką.
Wołoch - nieuznawany za kapłana, pomocnik, który to głównie dba o zioła czy sprzęty starszych rangą i dostojeństwem. Wołochowie opiekują się też Widzącymi.
Widzące - kobiety jakie spotkały wizje sprowadzone przez Matkę. Zazwyczaj dotyczą rzeczy codziennych, lecz otaczane są wielką estymą i po "odkryciu" takiego talentu przenoszone są do Chramu.
Stanica - wielka chorągiew przechowywana w Chramie pod okiem Batiuchy. Na Stanicy zazwyczaj przedstawiony jest Boh lub Sin w jednej ze swych póz. Chorągwie te używa się w przypadku większych wypraw wojennych, kiedy gromadzą się pod nią wojowie z danej ziemi lub specjalnych uroczystości.
Charakternicy - w zamierzchłych czasach po wioskach i przysiołkach w Księstwie,można było spotkać Charakterników - Guślarzy, którzy wyzbyli się wszelkiej maści dóbr fizycznych i wędrowali przez świat tylko z tym co mieli przy sobie. Charakternicy cieszyli się wielką estymą, gdyż potrafili wyrzucać plagi, złe duchy natury.

Największymi świątyniami są chramy - wielkie budynki z drewna lub kamienia dedykowane Bohowi. Chram jednak chramowi nierówny, co też widać gołym okiem po niektórych. Najokazalszymi chramami zarządzają Batiuchowie, którzy nierzadko "pod sobą" mają wiele mniejszych chramów w okolicy. W chramach zdarzają się też tak zwane "paleniska" czyli wydzielone miejsca poświęcone kultowi Matki, nad którymi czuwa Kriwe.
Od chramów mniejsze są kąciny - najczęściej są to małe chaty z drewna, w których ludzie z wioski obchodzą uroczystości. W kącie Kąciny zawsze mieszka Guślarz lub inny strażnik świętego miejsca.
Kapiszcze - najmniejsze obiekty "sakralne" - przyjmują często postać pojedynczych lub zgrupowanych w okręgi posągów i kolumn postawionych na świeżym powietrzu.

Kurhanem Boha jako świątynią poświęconą Bohowi może opiekować się wyłącznie mężczyzna.
Wielki Batiucha Kurhanu Vsebożeho uważa się pod pewnymi względami za “Pierwszego wśród równych” i roztacza ogólną kontrolę nad klerem w kraju. Za granicą z pewnością jest traktowany z odpowiednim szacunkiem, niemniej trudno powiedzieć, by sprawował jakąś szczególną władzę.


Doktryny:

Velichestven Vechen

W kraju Wodan władza Posadnika jest w dużym stopniu zależna od Wielkiego Wiecu, który obiera go i ocenia jego działania. Z tego względu większość Wodan czuje, że Posadnik działa nie dla swojego interesu, ale w ich imieniu. Jednocześnie jednak władza Posadnika jest ograniczona i musi on liczyć się z Wiecem.
Plus: Wyższe equilibrium stabilności. Popularne działania bardziej zwiększają stabilność.
Minus: Wszelkie zmiany podatków, wypowiedzenia wojen oraz traktaty pokojowe wymagają zgody Wiecu.

Boski Bicz
Kultura i wiara zajmuje szczególne miejsce pośród Wodan. Innowierców widzą jako plugawe dzieci niegodziewicy, zaś pozbycie się z tego świata uznają za swoją świętą misję. Gdzie kroczą ich armie, tam leje się krew wrogów wiary.
Plus: Wyższe morale podczas walki z innowiercami.
Minus: Tereny podbite od innowierców (okupowane oraz zdobyte) tracą większą niż zazwyczaj część populacji. Tworzenie protektoratów trwa dłużej i jest kosztowniejsze/brak możliwości tworzenia protektoratów.

Kurhan Boha
Na terenie kraju znajduje się największa na świecie świątynia Vsebohrodizmu - Kurhan Boha - powszechnie uznawana za miejsce śmierci i spoczynku Boha Człowieczego, będąca miejscem religijnych pielgrzymek. Wielu podróżników licznie przybywa do kraju by oddać cześć zmarłemu bogowi, pokaźnie zwiększając bogactwo wodan.
Plus: Każdy kraj wyznający Vsebohrodizm podwyższa protekcję handlową.
Minus: Wojny w krajach wyznających Vsebohrodizm obniżają protekcję handlową również w Posadzie.


Jednostka Specjalna - Awanturnicy
Obrazek Ze względu na specyficzny system dziedziczenia wielu młodych w kraju szuka sposobu by okryć się chwałą. Taką energię i motywację się chwali, zaś zgodnie ze zwyczajem wyposażenie zapewnia im rodzina. Z tego względu Posadnik może liczyć na stały napływ Awanturników - dryżyn uzbrojonych tarczowników chętnych do bitki. Gdy jednak już zrekrutowani, niespożytkowanie ich może nastręczać problemów.

Plus: Tańsza rekrutacja niż jednostki o takiej samej silne. Wyższe morale.
Minus: W czasie pokoju stacjonujący w kraju Awanturnicy obniżają stabilność. Ich rozwiązanie obniża stabilność.

Ziemie
Ostatnio zmieniony pn cze 20, 2022 9:36 pm przez Gustaw, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Posada Wodan

Post autor: Skryba »

1) trochę widziałem Tanuvar już jako ruinę (Angkor Wat pochłonięty przez żywioły) niż zdepopulowany Rzym wczesnego średniowiecza. Bardzo by to Ci zmieniało koncepcję?
2) nie przewidujesz żadnej synkretyczności kultury, zamiast tego wybierając całkowitą wodanizację? Jak coś to zaakceptuję, ale wolę się upewnić. Musiałoby to być zdecydowanie na drodze miecza, bo Tanuvarczycy jednak mają starą kulturę.
3) powołanie nowej osoby na stanowisko to jednak jest odwołanie członka starszyzny jakby nie patrzeć :D
4) czy dochodzi do przekupywania posłańców na wiec?
5) wolnymi ludźmi, nie człowiekami :D
6) chyba nie opłaca się być przechrztą, bo lepiej być spokojnie niewolnikiem z mniejszymi może i prawami, ale też mniejszym ryzykiem przy potknięciu ewentualnym
7) 1sza doktryna ok, 2ga jest zbyt znerfiona więc odrzuciłbym ją w całości, ale czekam na propozycje; 3cia - proponuję boost do protekcji handlowej niźli do bogactwa
8) jakie jest fabularne uzasadnienie przynależności tego wypierdka oddzielonego od reszty państwa (na zachodzie)? :)
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Gustaw
Posty: 421

Re: Posada Wodan

Post autor: Gustaw »

1) Well, ci którzy tam "żyli" to była garstka bezdomnych i chorych (stąd byli "dziećmi niegodziewicy") krążąca po okolicy, a nie grupa mieszkanców. a budynki były duże i imponujące nawet zrujnowane

2) nope, wycięli większość, a reszta została "wynarodowiona" siłą

3) Rzecz w tym, że nie możesz kogoś odwołać i pozostawić miejsca pustym - jeżeli ktoś ma być wyrzucony, to musi być tym samym głosowaniem wybrana osoba, która ma go zastąpić/ Zapobiega to pustym wakatom, a też trochę stabilizuje posady (zarówno kupcy jak i chłopi mogą np. nie lubić gostka który jest obecnym Posadnikiem, ale swoich kandydatów nie lubią jeszcze bardziej, więc obecny zostaje jako "kompromisowy" wybór)

4) zawsze jest jakaś korupcja, ale musiałaby raczej dotyczyć czegoś niewielkiego. Wątpię by ktoś zdołał przekupić posłów głosujących za wojną, bo trzeba by przekupić wszystkich posłańców w jakimś rejonie. Wsie jednak ze sobą handlują, także ktoś by wygadał, że somsiad głosował inaczej niż miał i przekupstwo by wyszło. Obrady też są w trakcie świąt, więc możliwe, że poza posłańcem jadą do stolicy jacyś lokalni kupcy lub pielgrzymi którzy kontrolować mogą kto jak głosuje
Prędzej machinacje widziałbym przy liczbie głosów - ogólnych list wyborczych czy też cenzusu raczej nie mamy, także posłaniec mógłby zawyżać liczbę mieszkańców, których reprezentuje żeby mieć więcej głosów. Tylko potem zależnie od liczby zadeklarowanych wyborców zbierane jest pogłówne, więc jak ktoś skłamie i powie, że w jego wsi mieszka 50% więcej ludzi, to szybko wyjdzie jak będzie musiał wszystkie nadprogramowe podatki zapłacić, a jeszcze karę dostanie za oszustwo. W mieście łatwiej niby przekupić, bo ludzie bogatsi, także taki przekupiony posłaniec mógłby łatwiej podatek zapłacić z nadwyżką, ale też w miastach łatwiej policzyć mieszkańców.

5) poprawione :D

6) Well, przechrzta może sobie żyć we względnym dobrobycie - przechrzta-kowal nie może posiadać ziemi, ale ktoś może pozwolić mu wybudować kuźnię na swojej działce albo zatrudnić go u siebie.
Niewolnik ma natomaist pracę z przydziału, z reguły taką, której nikt inny robić nie chce bo jest niebezpieczna, nużąca lub mało zyskowna. Stąd też mają z pewnością niskie "life expentancy" w porównaniu do przechrzty. Wiadomo, że są ludzie którzy wolą czyścić szamba niż się przekonwertować, ale... ktoś te szamba musi czyścić, prawda?
A też mam wrażenie, że w tym okresie bardzo mocne było myślenie "rodzinne" i ludzie robili rzeczy niekoniecznie dla siebie, ale też po to, żeby dzieci miały lepiej. Ty może będziesz ryzykować, ale twój synalek (po kulturkampfie) będzie równym członkiem społeczeństwa.
Można też dodać, że takie surowe kary są dopiero przy drugim przestępstwie. Jak się raz noga powinie, to można to zrozumieć, trudno zwalcza się wpływy Niegodziewicy, ale przy drugim razie to już nie ma łaski - konfiskata majątku i dożywotnie niewolnictwo w kopalni ołowiu :P

7) 2ga zbyt znerfiona znaczy, że minus za mały? Gdyby zmienić w ten sposób:

Awanturnicy
Ze względu na specyficzny system dziedziczenia wielu młodych w kraju szuka sposobu, by okryć się chwałą. Taką energię i motywację się chwali, ale niespożytkowanie jej może nastręczać problemów.
Plus: Tańsza rekrutacja piechoty. Wyższe morale wojska.
Minus: W czasie pokoju stacjonująca w kraju piechota obniża stabilność. Rozwiązywanie wojsk obniża stabilność.

Obniżka tylko cen piechoty, bo rodziców takiego awanturnika stać na tarczę, włócznię czy toporek i jakiś pancerz, ale na konia już nie, a jeżeli siedzi w kraju i się nudzi, to robi burdy obniżając stabilność? Lub też nawet w trakcie pokoju trzeba powoływać x jednostek pod groźbą straty stabilności, bo inaczej Ci awanturnicy sami po kraju latają i biją się nawzajem po twarzach.

Ewentualnie zrobić z awanturników Jednostkę Specjalną i zamiast tego dać inną doktrynę? Mieliby lepsze morale i niższą cenę niż jednostki o takiej samej sile, ale właśnie minusem, że obniżają stabilność jak nie są używani? Albo w drugą stronę - po podbiciu ziem się samorozwiązują, bo się na niej osiedlają?

Ogólnie chciałbym mieć coś, co by trochę robiło w kraju dwie siły - silnych kupców, którzy chcą handlować i zyskiwać z pielgrzymek (3cia doktrynka), a z drugiej grupy młodych ambitnych wojaków co szukają okazji.

3cia - jeżeli dobrze rozumiem to protekcja handlowa oznacza to jak dobrze są chronieni kupcy czy podróżnicy i sam fakt istnienia miejsca pielgrzymek nie zwiększa tej ochrony
"Im wyższy ten wskaźnik, tym bardziej kupcy czują się bezpiecznie i pod ochroną władz."
natomiast to, że dużo ludzi przyjeżdża na pielgrzymkę oznacza, że będą musieli zostawić jakieś złoto w mieście - kupią jedzenie, wyroby rzemieślnicze, zapłacą kupcom za transport, gdzieś będą musieli nocować, także gospodarkę nakręcają.
Natomiast jak są wojny w krajach, z których przyjeżdżają pielgrzymi, to czują się mniej bezpiecznie i spada protekcja (a kupcy mogą z Wielkim Batiuchem naciskać na Posadnika by pojechał i zrobił porządek, żeby się biznes kręcił znów)

8) wzięli i podbili, jak to całą resztę ziemi. Kupcy przepchnęli, żeby jakiś dalej przyczółek wystawiony zrobić by handel ułatwić? Albo jest tam jakiś surowiec, kopalnia na przykład? Jak będzie jakiś gracz inny tam to można będzie określić się dokładniej
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Posada Wodan

Post autor: Skryba »

1) no to git, mamy konsensus :D
3) jednocześnie łatwo sobie wyobrazić sytuację, że "wyrzucany" się nie poddaje i mamy dwie osoby na tym samym stanowisku
6) chodzi mi o ten opisany aspekt, że jak coś odwali to płaci gardłem od razu
7) nie, chodziło mi o to, że za duży plus, ogólnie trochę niechętny jestem takim bonusom
awanturnicy jako JS bardzo fajny pomysł
protekcja oznacza też, że dostaniesz więcej pkt z handlu więc to byłoby to bogactwo
8) tylko czemu bez połączenia lądowego? bo podbijali raczej wszystko na swojej drodze, a nie wybiórczo. Czemu nie prowy bliżej?
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Gustaw
Posty: 421

Re: Posada Wodan

Post autor: Gustaw »

3) W sensie mimo zostania przegłosowanym na wiecu nie chce ustąpić?
Obrazek
Takiego gościa się pewnie łapie za fraki i wypieprza. Skoro nie miał dość poparcia by jego poplecznicy zdołali go na stanowisku utrzymać, to tym bardziej nie jest w stanie się siłowo utrzymać na stołku.

6) zmieniłem
7) zmieniłem, do przejrzenia

8) Najwyżej się tej prowki pozbędę. Chciałem wysepki wziąć, ale Matinh je pyknął. Może jedną wysepkę bym zgarnął (jako podbitą niedawno od Matinha)?
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Posada Wodan

Post autor: Skryba »

7) nowa doktryna jest ok, co do JS to nie ma na Teli kosztów rekrutacji, jest tylko koszt aprowizacji
jako minus JS proponuję duży spadek morale w razie klęski/remisu, ale zasadniczo JS nie potrzebują plusów czy minusów jak doktryny
8) uzasadnij jakoś z sensem to mogę klepnąć, ale póki co nie ma zgody na eksklawę
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Posada Wodan

Post autor: Skryba »

PODANIE ZAAKCEPTOWANE WARUNKOWO
Bez prowincji-eksklawy na terenie Domeny Gryfów. Zezwalam, by mieszkał tam Twój lud (jeśli się zgodzi tamtejszy gracz), ale nie pod Twoją administracją.
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Zablokowany

Wróć do „Rekrutacja, zasady, lore, OG”