Male skarby
840/841RNE
Nie samą wojną człowiek żyje. Żeby nie rzec - na wojnie raczej umiera. Nie tylko wojna w Srebrnej Lidze się toczy, ale też marsz postępu. W latach przeszłych Pamfilos, polimat, artysta, wynalazca, rzeźbiarz i człek ogólnie uzdolniony pracował w zapale, coraz to nowe cuda techniki odnajdując. Pierwszym z nich był zegar. Zegar? Jak to zegar - przecież zegar to już dawno temu wynaleziono. Tak - ale teraz dopiero wynaleziono taki zegar, co można na szyi zawiesić i chodzić z nim, bez ryzyka złamania kręgosłupa. Albo do kieszeni włożyć. Zegarek kieszonkowy, to znaczy - malutki, ale bez wątpienia genialny.
Póki co jednak zegarków takich wiele nie ma. Pierwszy na świecie, prototyp, w dawnym dworze Imperatora Justyna, stanowiącego obecnie budynek Rady Delegatów spoczywa. Drugi i trzeci egzemplarz spoczywają w rękach najważniejszy ludzi świata - Imperialnej pary, Teoncjusza II Arkasa i jego małżonki Eudokii. Kolejne dwa zaś podarowane zostały dwóm innym ważkim indywiduom - hierarchom kościołów Kaltonistycznego i Elythystycznego. Bynajmniej nie znaczy to, że innych kopii nie ma. Ba - zainteresowani mogą zgłosić się do warsztatów zegarmistrzów w Zeonei. Nie każdy jednak dostanie zegarek. Rzecz pierwsza, że “zabawka” kosztuje krocie, więc pozwolić mogą sobie nań jedynie najbogatsi. A nie każdy z bogatych takowy dostanie. Zegarmistrze bowiem, z zarządzenia samej Rady Delegatów, obowiązek mają prześwietlać każdego potencjalnego kupca pod względem “prawowitości”. Nie godzi się bowiem, by tak znakomity wynalazek znajdował się w rękach okrutników, złoczyńców, ludzi gnuśnych czy też głupich. Stąd też nabycia odmówiono między innymi jednemu z Valdarskich szlachciców, o którym powszechnie wiadomo, iż regularnie zdradza żonę czy też Tyloskiemu kupcowi, znanemu z wyjątkowo wulgarnego języka i nie wylewania za kołnierz.
Nie dziwota zatem, że zegarki stały się dobrem luksusowym. Konstruowane są w pojedynczych sztukach, stąd każdy z nich stanowi unikat, lista oczekiwania nań jest długa, a każdy nowy właściciel zobowiązać się musi, że nie będzie sprzedawał swojego egzemplarza bez uprzedniej zgody Altosiańskich zegarmistrzów. Każdy zegarek jest także specjalnie grawerowany (w kilku miejscach), aby zapewnić że dana sztuka jest oryginalna.
Niedługo po wynalezieniu zegarka, Pamfilos usłyszał w sobie rytm muzyki. Wpierw przerobił mechanizm zegarka tak, by zamiast wybijać godziny, wybijał rytm muzyki. Kilka kolejnych prób i zdołał wyprodukować niewielkie pudełko, które po nakręceniu korbką odgrywa wcześniej przygotowaną melodię. Pozytywka była dla niego jednak tak prostym wytworem, że znudził się nią szybko, zamiast tego tworząc całkowicie nowy instrument. A że nie znał się wcześniej na tworzeniu takowych? Co za problem.
Nowiuśkim wynalazkiem Pamfilosa został zatem klawiolin, znany też jako fortepian smyczkowy. Instrument sporych rozmiarów, korzystający z znanych już Pamfilosowi zębatek i przekładni, składa się z wielkiego zdobionego pudła, w którym schowany jest caly mechanizm. Struny ułożone są tak, by po naciśnięciu klawisza na pulpicie przeciągały po nich malutkie smyczki, jak przy gęślach. Budowa pozwala grać dźwięki, akordy i tony wcześniej ludziom jeszcze nieznane.