Strona 1 z 3

Wydarzenia

: śr paź 18, 2023 11:40 am
autor: Winopik
Spis wydarzeń w królestwie wraz z datami

Re: Wydarzenia

: czw lis 02, 2023 2:55 pm
autor: Winopik
Obrazek

rok 834/835
Turniej rycerski w Nowej Cyrtii



Człowiek nie żyje tylko samą pracą, przyjemności w życiu też mu trzeba. Z tego też powodu, poniekąd błahego, władca Cyrtii ogłosił wielką zabawę nie tylko dla swojego ludu, ale i dla całej północy! I dobrze słyszycie, wszyscy są mile widziani. Od wschodu do zachodu, od Kaldachu do Sumenu, bardowie, poeci i zwykli wędrowcy, niosą wieść o wielkiej zabawie pod Soohrong. Będzie setki ognisk i pieczeni, kopce ziemniaków jak i góry kapusty, a wszystko z okazji zakończenia tegorocznych zbiorów.

Przybądźcie więc rycerze i najemnicy, żądni walki i chwały; kupcy i patrycjusze z biznesami oraz własnymi towarami; jak i zwykli ludzie spragnieni dobrego jadła i oczywiście - rozgrywki. Atrakcji będzie wiele i każdy będzie mógł dobrze się zabawić, a nawet spróbować swoich sił.



Technicznie:
- turniej jest ogólnie znanym nadchodzącym wydarzeniem na północy. Im dalej na południe, tym mniejszy słuch o nim,
- jak to z turniejami bywa, będzie możliwość zawalczenia rycerzami. Jak ktoś pamięta organizowane przeze takie pojedynki, będzie kapkę statystyk i tworzenia drużyny, ale to zależy od ilości chętnych czy taka gra będzie warta świeczki,
- przewidywane są też inne konkursy, jednak nie tak złożone jak starcia rycerzy. Wszystko pojawi się (prawdopodobnie) na dniach na specjalnym subforum,
- będą nagrody oraz możliwość prowadzenia zakładów.

Re: Wydarzenia

: czw lis 23, 2023 1:56 am
autor: Winopik

Podsumowanie turnieju


Ostatnie kłosy zbóż zostały ścięte, tłuste wieprze ubito i wypatroszone, na chwilę barwiąc pobliską rzekę, a na pierwszy wieczór przygotowano już ogromne stosy drewna. Nie obyło się bez dożynkowych tradycji, wielkich rzeźb zwierząt plecionych ze zbóż, tańców i jarmarskich prostych zabaw. A wszystko miało być tylko przedsmakiem dla turnieju dnia kolejnego.

Gdy ogniska się wypaliły, a poranna mgła przegnała zapach wczorajszych zabaw, w miejscach kup popiołów zaczęły wyrastać namioty, a chłopi rozstawiać pola turniejowe. Choć poczynania czyniono od samego świtu, gwóźdź programu zaczął przyjmować uczestników i gapiów dopiero w południe.
Całe wydarzenie otworzył nikt inny jak król z królową, pozdrawiając ze swojej trybuny mężnych wojów oraz swych poddanych. Kilka skromnych gestów i słuch na otuchę padło z ust władcy, bowiem wiedział, że na nic mu w takim miejscu wielkie przemowy i królewskie gestykulacje. Ludzie przyszli się tutaj bawić i dać sobie dobrze w mordę. Nie przedłużając tym samym, pozwolił turniej otworzyć gościom których chciałbym nazwać honorowymi - radował się bowiem z faktu, że przybyło kilku oficjeli z Kaldahu.
Niestety albo stety, Regior Tarsav nie miał szczęścia. Przegrał z oponentem o jedno uderzenie, dając się ostatecznie wybić z siodła. Miękkiego lądowania również nie miał, jako iż było to pierwsze starcie tego dnia. Z jego towarzyszy tylko Ymir posiadał wystarczające cechy aby dotrzeć dalej w turnieju. I to nie byle gdzie - znalazł się aż w finale, młócąc po drodze przeciwników z ewidentną przewagą.
Niestety reprezentacja Cyrtii też nie miała lekko. Z pierwszych starć zwycięsko wyszli tylko Gizelmar z Jogiem. Passa brata króla aczkolwiek szybko się skończyła. Tak jak pierwszy pojedynek wygrał o włos, tak też drugi o dwa włosy przegrał. Kaldahski mocarz również łatwo nie miał. Prawdopodobnie rycerskie starcia na koniach to nie jego, hehe, konik, i pierwsze dwa pojedynki były istną uciechą dla widowni. Przełomu nadszedł w trzecim starciu, gdzie niespodziewanie przygniótł przeciwnika - tak jakby był to ktokolwiek inny. Sam jednak przyznawał, że przez dwie poprzednie walki rozgrzewał się i teraz mógł pokazać swoje umiejętności.

Wielki finał turnieju zarządzono na wieczór, przy ogniach i ognisku, pozwalając finalistom przed ostatecznym starcie odpocząć. Tyczyło to również areny - po kilkunastu walkach nawierzchnia tak samo jak jeźdźcy, wymagała nieco "odpoczynku".
Gdy wreszcie nastała wielkopomna chwila, dwaj rycerze w swoim rynsztunku czekali już po przeciwnych stronach. Starcie choć krótkie, dało widowni ogrom emocji. Niekoniecznie samemu królowi, z racji iż poniżej niego pojedynkowali się wyłącznie Kaldahowie - jeden w jego imieniu, drugi zaś swojej ojczyzny. Zwycięzca mógł być aczkolwiek tylko jeden, a od dłuższej chwili w starciach dominował Gizelmar aż... nie wygrał. Ymir z każdym okrążeniem był coraz bardziej przyciskany do tarczy i siodła, aż w końcu finalne uderzenie przewróciło nie tyle co samego jeźdźca, a konia! Tym samym, zwycięzca turnieju był już znany.
W nagrodę czempion Nowej Cyrtii otrzymał nie tylko tytuł szlachecki, wedle tradycji, ale także to co goście przywieźli, czyli zdobioną zbroję i beczkę kalbaru. Nie obyło się też oczywiście bez nagrody od samego króla.

Po tym wszystkim arena dalej była w użytku, jednak nie było to już to samo co atrakcja całego wydarzenia - ścierali się amatorzy, siłowali w błocie klauni, a gdy ktoś się wkurzył, potrafił i całą widownię ściągnąć na arenę swoją prowokacją. Czasami po prostu dobra bitka i alkohol bawią lepiej niż najlepszy trubadur.


Techniczne:
- turniej wygrywa Gizelmar Mocarz, czempion z dworu Nowej Cyrtii. Otrzymuje tytuł szlachecki oraz 19 złota (4 od Kaldahu, 15 od Cyrtii),
- drabinka z wynikami dla chętnych: https://cdn.discordapp.com/attachments/ ... f3da91df54&

Re: Wydarzenia

: czw lis 23, 2023 11:42 am
autor: Skryba
Turniej 15 prestiżu

Re: Wydarzenia

: pn gru 11, 2023 3:14 pm
autor: Winopik
Obrazek

rok 838/839
Ukończenie rozbudowy pałacu królewskiego



Gości przyjmować się powinno tym, czym chata bogata - nie ważne czy ma się dużo czy mało, odwiedzający nasze domostwo powinni czuć, że goszczeni są z wielką serdecznością. Tym też przysłowiem się kierując, król Dirk Ghooge rozbudował swoją siedzibę. Czy to wielkie wydarzenie? Nie wiadomo, być może tak. Ważniejsze jednak dla Cyrtyjczyków w rozbudowie królewskiej siedziby może być fakt odchodzenia od imperialnej stylistyki - nie było to co prawda wielkie przedsięwzięcie, to jednak w sercu królestwa czuć teraz więcej ducha północy niżli południa.

Ukończenie takiego projektu nie mogło oczywiście odbyć się bez hucznego finału. Z tego faktu stolica na kilka dni stała się miejscem niezwykle tłocznym: przybywali szlachetni goście, robotnicy bawili się za świeżo zarobione pieniądze, a nowi dworzanie organizowali zapasy na zbliżającą się wielkimi krokami ucztę. Był to pracowity rok, którego owoc przyjdzie lada moment ujrzeć. Wielki dzień w końcu nadszedł.

Z murów miejskich, zamkowych oraz pałacowych powiewały majestatycznie herby gości naprzemiennie z flagą królestwa, mieniąc się w blasku słońca. Mimo wiosennego zimna, rześkie powietrze rozgrzewało tłumy gapiów jak i gości zgromadzonych przed pałacową bramą. W końcu na sygnał królewskiego szambelana rozbrzmiała muzyka, a nowe wrota lekko zaskrzypiały nim płynnie otworzyły swe progi. Gości w drzwiach nikt inny jak król oraz królowa. Dirk zbyt rozległej przemowy do gości nie miał, albo tak jak inni nie mógł doczekać się uczty. Toteż czym prędzej ruszyli na obchód po ogólnie dostępnej części pałacu, a później do wielkiej sali na bankiet.

Piciu, jedzeniu, tańcom jak i innym zabawom końca nie było, a przynajmniej tak rzecz by się chciało. Prędzej czy później alkohol brał nad kimś górę, do snu go utulając, inni z kolei wyczerpani, rzadziej już znużeni, potrafili jeszcze o swoich nogach wrócić do wynajętych gościńców lub domostw zaprzyjaźnionych mieszczan. Całe jednak wydarzenie z pespektywy władcy, wypadło wyśmienicie, bowiem nie dotarły w tym czasie do jego uszu żadne złe wieści, mniej i bardziej błahe. Jedzenia jak i alkoholu nie zabrakło, żadnych poważnych zraz między gośćmi jak i do pojedynków na śmierć i życie, nie doszło.

Po wszystkim, następnego dnia odbył się jeszcze pożegnalny obiad z mniejszą ilością gości. Z nie do końca oczywistych powodów nie każdy był w stanie na niego się stawić, zmagając się z następstwami zeszłej nocy lub będąc już w drodze powrotnej. Trzeciego zaś, pozostały alkohol i nadal dobrą żywność, w swej życzliwości Dirk zezwolił dworzanom skonsumować na dworze oraz zabrać do swoich domostw, na znak dobrej zabawy również dla zwykłych ludzi...

Re: Wydarzenia

: śr gru 13, 2023 2:34 pm
autor: Skryba
+9 prestiżu

Re: Wydarzenia

: sob gru 23, 2023 6:48 pm
autor: Winopik
Obrazek

rok 840/841
Wszystko co dobre, dla pana i dla chłopa



"Co się zaczyna na "ż" i potajemnie rządzi imperiusem? Żywność"
Nowa Cyrtia nie jest królestwem któremu uprawa roli sprzyja. W dużej większości składa się z wyżyn oraz gór będących raczej terenem niezbyt zdanym dla rolników, nie wspominając już o północnym klimacie. A mimo to, udało się! Udało się zapełnić ogromne spichlerze w całym kraju. Ciężka praca popłaca, przynosząc teraz nagrodę.
Pełne spichlerze popchnęły króla Dirk'a do pewnych niecodziennych działań: ufundował żywność. Można pomyśleć iż to skromny czyn dopóki nie ujrzy się jego skali oraz rozplanowania jakiego król zażądał. We wszystkie święta, w całym kraju i nie tylko, do chystanickich świątyń, posłane zostały wozy z gromem jedzenia. Dla bogatych jak i ubogich, dla swoich jak i obcych, we wspólnym domu wierze w tegoroczne święta każdy mógł jeść do woli...

Z racji dalej trwających prześladowań chystanickich na południu, Dirk jako jedyny władca w tej też chwili postanowił pokazać swój prestiż, wysyłając również dary żywnościowe w świat - dla potrzebnych braci, sióstr i dzieci w ciężkiej chwilach oraz próbach swej wiary. Niestety jak wiadomo lub nie, do wszystkich świątyń na imperiusie jego gest dotrzeć nie zdoła.

Re: Wydarzenia

: sob gru 23, 2023 11:10 pm
autor: Skryba
Rozdawnictwo żywności: +3 prestiżu

Re: Wydarzenia

: śr gru 27, 2023 8:00 pm
autor: Winopik
Obrazek

rok 840/841
Wielkie północne łowy, część pierwsza,
wydarzenia z Nowej Cyrtii


"Pewien myśliwy kiedyś mi powiedział, że niedźwiedzie nie jadają ludzi, ponieważ nie jesteśmy dostatecznie smaczni. Potem znaleziono go na wpół zjedzonego... pewnie przez wilki."
Rozgrywką zacne szlachetną i na poziomie jest polowanie. Ale nie byle jakie! Każdy podrzędny myśliwy umie zastawić wnyki i później je sprawdzić czy wpadł jakiś zając lub inny zwierz by było na wieczerzę - co to to nie! Prawdziwym polowaniem jest łuk, kusza, lub co niektórzy lubią, broń palna. Prawdziwym polowaniem jest tropienie, szukanie wielkiego zwierza i pogoń za nim. Prawdziwym polowaniem jest płynąca z niego duma i radość na sam koniec, szczególnie gdy przywiezie się najlepsze trofeum. I czegoś takiego też król Dirk... zapragnął. Może jeszcze stary nie jest, lecz młody również. Na własne oczy widział jak wiele dzieci wyrasta na rosłych ludzi, zaś tych starszych - odchodzi. Ku czci tych co odeszli jak i zarówno na cześć tych co przyszli, łowy wydają się być w jego oczach idealnym symbolem koła życia.

Na wielkie polowanie nie wyruszył sam, oj nie, nie. Nie wyruszyli również sami Cyrtyjczycy, oj nie, nie. Zaproszeni zostali zarówno sąsiedzi z południa jak i zachodu, trzymający dobre relacje, a przede wszystkim otwarte, z centralnym królestwem. Wielki las na północy z resztą również nie przynależał do jednego państwa, toteż wspólne łowy były tym bardziej wskazane - lepiej wspólnie zabłądzić i wyjść na teren przynależący do współuczestnika, aniżeli przypadkowo stać się nieproszony gościem.
Tak też król przybył do miasta Srebsog nieopodal dziewiczej dziczy, ze sporą świtą spragnioną łowów tak jak on. Stanowili ja głównie szlachcice, ale nie zabrakło Jog'a, brata króla, Pier'a z synem Ton'em. Pierwszymi gośćmi okazali się być Kaldahowie, a dokładniej ujmując, książę Regior z małżonką i skromną świtą mającą być jego wsparciem na polowaniu. Podobnych rozmiarów okazała się grupa zakonników, którzy jednak powiadomili wszystkich, że wielki mistrz dołączy do grona łowców po drugiej stronie lasu, gdzie będzie oczekiwał myśliwych ze swoją pokaźniejszą grupą, jak i solidnym obozem wypadowym.
Tak też wszyscy zorganizowawszy się, ustalili swoje tereny łowieckie jak i konkurs, w którym najlepszy łowca będzie mógł cieszyć, wręcz pysznić przed innymi, swoimi umiejętnościami. Pytanie tylko, kto się nim okaże?


Techniczne:
- łowy po Cyrtyjskie części lasu potrwają półtora tygodnia, czyt. 10 dni,
- łowcy w zakonnej części lasu potrwają dwa tygodnie, czyt. 14 dni,
- w tym czasie, każda grupa będzie polować na różną zwierzynę - im większa tym więcej punktów,
- istnieje zwierzyna bezpieczna (wszelka mała, średnia i niektóre duże) które nie narażają zdrowia uczestników, oraz niebezpieczna (głównie wilki i niedźwiedzie - nic innego chyba ze "stworów" na północy nie mamy xd) która logicznie może kogoś zabić,
- codziennie każda grupa decyduje się na co chce zapolować, po czym jest losowanie czy udało się złapać (np. we wnyki, sidła), lub znaleźć ślad, wytropić i upolować (np.: ślady wilków i czy udało się je znaleźć po nich a później złapać),
- każda grupa może wybrać z listy do dwóch itemków, które zboostują polowanie na konkretną zwierzyną. Uwaga! Nie można duplikować wyposażenia w danej grupie!
- Cyrtyjczycy "u siebie" dostają bonus +5 do rzutów i mają 1 dodatkową grupę, kiedy zaś zakonnicy mają -1 do ilości grup,
- Zakonnicy "u siebie" dostają bonus +5 od rzutów i mają aż 2 dodatkowe grupy,
- Kaldahowie nie dostają żadnych bonusów terenowych i jako goście mają -1 do ilości grup,
- domyślnie każdy ma 3 grupy (po przeliczenia wychodzi więc 3+1, 3-1 a potem 3+2, 3-1),
- pod koniec polowania zostanie wybrany najlepszy łowca, który poza sławą w rp być może dostanie dodatkowy prestiżyk od gm'ów (zależy od nich, równie dobrze może nic nie dostaniemy xD).

Cennik:
- ryby, bezpieczna, 1 pkt,
- ptaki, bezpieczna, 1 pkt,
- mała zwierzyna (np. zające, norki, wiewiórki), bezpieczna, 2 pkt,
- średnia zwierzyna, (np. lisy, kuny) bezpieczna, 3 pkt,
- średnia zwierzyna, (np. dziki, wilki) niebezpieczna, 4 pkt,
- duża zwierzyna, (np. sarny, jelenie) bezpieczna, 4 pkt,
- duża zwierzyna, (np. niedźwiedzie, żubry, łosie) niebezpieczna, 6 pkt

Dodatkowo:
- pod koniec polowania, myśliwy który będzie posiadał najwięcej zwierzyny danego typu, otrzyma +5 pkt,
- dziki, jelenie i niedźwiedzie po upolowaniu mogą otrzymać bonus majestatyczności (za rozmiar albo duże poroże) dający +2 pkt,
- ryby, ptaki i małą zwierzynę można "krytycznie wylosować", co potraja z nich bonus danego dnia (tzn. złapaliście x3 więcej niż normalnie),

Wyposażenie:
- wiklinowe kosze rzeczne - gwarantują złapanie ryb danego dnia, +10 do rzutu na ryby,
- worki z ziarnem - gwarantują złapanie ptaków danego dnia, +5 do rzutów na ptaki i małą zwierzynę,
- pułapki z patyków i sznurów - gwarantują złapanie małej zwierzyny danego dnia, +5 do rzutów na małą zwierzynę,
- żeliwne pułapki - +3 do rzutów na małą, średnia i dużą zwierzynę,
- słaba trucizna - +3 do rzutów na małą, średnią i dużą zwierzynę, dodatkowe +2 jeśli jest to zwierzyna niebezpieczna,
- mocna trucizna - +6 do rzutów na niebezpieczną zwierzynę, istnieje szansa, że zwierzyna zgnije (nie zapewni pkt),
- solidna sieć - umożliwia złapanie zwierzyny zamiast jej upolowania (nie liczy się do trofeum, chyba że się potem zabije zwierzynę), nie można użyć na rybach,
- lokalny tropiciel - znalezienie tropu zwierzyny gwarantuje jej wytropienie,
- zapasy medyczne - zapewniają możliwość przeżycia polowania trzem postaciom,
- zapasy żywnościowe - umożliwiają do 3 przerzutów na całe polowanie,
- pogański szaman - umożliwia jednorazowe powstrzymanie polowania u innych grup danego dnia (czyt. danego dnia tylko posiadacz szamana może polować),
- skryba zakonny - podczas liczenia punktów, w danej kategorii zwierząt dana grupa ma +5 pkt (nie są wliczane do finalnego wyniku, tylko do wyniku o to kto upolował najwięcej w danej kategorii),
- cyrtyjski goniec - umożliwia danego dnia wspólne polowanie - jeśli zakończyło się pomyśle, właściciel gońca otrzymuje taką samą ilość punktów co grupa którą postanowił odwiedzić.

Re: Wydarzenia

: wt sty 09, 2024 4:11 am
autor: Winopik
Obrazek



rok 840/841
Wielkie północne łowy, część druga,
podsumowanie


W Nowej Cyrtii zebrało się siedem grup żądnych łowów ludzi. Kaldahowie utworzyli dwie drużyny pod przywództwem samego księcia Regiora oraz szlachcica Ymira Wahmarla, który miał już okazję na tych ziemiach zabłysnąć lat temu kilka. Pewny swego książę zadeklarował upolowanie konkretniejszej, zwinnej zwierzyny, kiedy z kolei Ymir postawił na coś, hmm, bardziej ojczystego. Mowa oczywiście o rybach.
Zakonnicy byli ostatecznie, na ziemiach Cyrtyjskich, prezentowani przez samego, ku zaskoczeniu wszystkich, Wielkiego Mistrza Waltr z Tettau oraz jego świtę. Grono niewiele większe od pogańskich gości również podzieliło się na dwie grupy, pod przewodnictwem mistrza oraz Paula Landa. Goście ci ewidentnie przybyli tutaj by zapolować na duże zwierzę, nie przybierając we włóczniach, sidłach oraz innych środkach.
Na samym końcu zaś zostali tubylcy, gospodarze całego wielkiego polowania. Nie mogło zabraknąć samego króla oraz członków jego rodziny - mimo licznych grup, w oficjalnym starciu udział wziął Dirk, Haihart oraz młody Ton, którego było to debiutanckie, samodzielne polowanie. Każdy z mężczyzn miał inne środki i strategie, jednak ten sam cel - wygrać łowy.

Plan dla wszystkich był prosty: ktoś poluje, ktoś dba o obóz, ktoś zwozi trofea i je oficjalnie zlicza. 10 dni w Cyrtii, 14 na terenie zakonu, ni mniej, ni więcej. Wszyscy również otrzymali mapy aby w lesie się nie zgubić i w ciągu półtora tygodnia dotrzeć do wielkiego obozu Wiecznego Ognia na południu, skąd miałaby ruszyć druga część polowania.
Dla większości ten czas przebieg niepomyślne. Być może to północne lasy, być może niedoświadczeni myśliwy, ale ten kto nie skierował się nad rzekę, zbyt wiele nie upolował. Haihart oraz Ymir byli jedynymi którzy zdecydowali się na to... i nie wyszli na tym źle. No, ktoś źle akurat wyszedł.
Paul kilka dni spędził na śledzeniu tropów które ewidentnie wskazywały na wielkie zwierzę, choć nie był pewien czego kopyta w błocie odciśnięte były. Zmęczony bezowocnym posiłkiem postanawiał już odpuścić i zastawić wnyki na jakieś lisy, rysie tudzież kuny, gdy krzaki do których jeden z jego ludzi postanowił się odlać, nagle ożyły i złowrogo zaryczały. Sam nie wiedział jak to opisać, ale on i zarówno jego grupa zostały w mgnieniu oka rozbite. Dosłownie. Żywe krzaki odrzuciły akolitę odcedzającego kartofle na kilka metrów do tyłu, inny zaledwie kopnięciem zgaszony na kilka godzin, zaś sam Landa podrzucony do góry. Niefortunne lądowanie skończyło się la niego złamaniem ręki i licznymi pomniejszymi ranami od gałęzi i kamieni w glebie. Na jego szczęście, nie ucierpiał na tyle by zdecydować się na opuszczenie łowów. Po dotarciu do finalnego obozu, spędził kilka dni na rehabilitacji nie chcąc zaniedbywać imienia swego zakonu.

W znanych sobie gajach oraz kniejach zakonnicy mieli w końcu okazję pokazać pazur. Nie tylko dołączy do polowań nowe drużyny, ale i już te będące w grze, poczuły się pewniej zdobywając ciekawsze zdobycze.
Po kilkunastu dniach łowienia Ymir w końcu odpuścił i zabrał się za inną zwierzynę, jednak Haihart dalej trwał przy rybach, wiedząc że w jego miejscówkach biorą dobrze. Wielu też zmieniło taktykę po tym jak w Nowej Cyrtii było im trudno złapać średniego zwierza, a co dopiero dużego. Wielu rzuciło się na małą zwierzynę, rozstawiając liczne wnyki, sidła, pułapki, choć król i wielki mistrz nadal twardo trwali przy upolowaniu sporego zwierza. Dirk w końcu znalazł świeżą gawrę przy której ze swoją świtą zastawił pułapkę na wracającego niedźwiedzia, by w niebezpiecznym starciu go ubić. Mistrz Waltr z kolei trafił na stado dzików dzięki doświadczonemu tropicielowi, jednak zwierzęta okazały się czulsze niż wszyscy zakładali i spłoszyły się. W swojej brawurowości zakonnik spróbował na jednej wskoczyć z nożem, co o mało nie przypłacił życiem. Ranne zwierzę się szargało i szargało dotkliwie uderzając biednym człowiekiem o drzewa i skały. Na szczęście zapasy medyczne jakie miała jego świta uratowały go od gorszy konsekwencji jego czynu - kto wie co by się stało gdyby rany zaczęły ropieć lub kości nie zostały poprawnie usztywnione? Może i myśliwy nie był cały, ale ofiara za to upolowana.

Nic jednak wiecznie trwać nie może i nim łowcy się obejrzeli, 14 dni minęło, a łącznie ponad pół miesiąca. Każdy skupił się na różnych rzeczach: rzeczywistości, ambicjach lub swoich faktycznych umiejętnościach. Tym samym nadszedł czas liczenia:
- grupa pod przywództwem Ton'a Ghooghe upolowała jedynie 7 średnich zwierząt, co dało im wynik 14 punkty,
- drużyna królewska mogła poszczycić się 9 średnimi niebezpiecznymi zwierzętami oraz 1 dużym, również niebezpiecznym, przez co zebrali 42 punkty. Król zaznaczył swoją dominację w lesie udowadniając kto tak naprawdę jest tutaj łowcą, a kto zwierzyną, zyskując tym samym dodatkowe +5 punktów,
- Haihar i przyjaciele z kolei łowili wyłączenie ryby przez ten czas, gdzie ich ogólna wartość wyniosła aż 64 punkty,
- Kaldahski książę dał popis swoich umiejętności, prezentując 5 średnich zwierząt oraz 2 duże, co łącznie zapewniło mu 18 punktów. Dodatkowo Regior zyskał +5 punktów za upolowanie najwięcej dużych zwierząt z kategorii bezpiecznych,
- z kolei Ymir Wahmarl zebrał z wnyków 23 małe stworzonka, co w połączeniu z rybami daje mu aż 68 punktów. Zmiana strategii w porę pozwoliła złapać mu najwięcej małych zwierząt, czym wedle ustalonych zasad, zyskał dodatkowe +5 punktów,
- Paul Landa nie popisał się odnosząc rany i straty w świcie, choć tymczasowe, to ledwie 9 średnich zwierząt na sumę 27 punktów. Mimo odniesionych ran, sukcesywnie zajął pierwsze miejsce za największą ilość bezpiecznych średnich zwierząt, co daje mu +5 punktów,
- wielki mistrz zakonu okazał się kompetytniejszym łowcą, upolowawszy aż 2 duże stworzenia, w tym jedno niebezpieczne, orz 3 średnie, co daje mu 19 punktów,
- z innych drużyn zakonnych, przewodzona przez Sibranda Tieffena upolowała tylko 12 mały zwierzątek, przez co zgromadził zaskakujące 24 punkty,
- Niclas Richter ze swoją świtą i podobną taktyką przyniósł znacznie więcej trofeum, albowiem aż 21 małych zwierząt oraz jedno średnie, przez co w punktacji miał aż 45 punktów,
- na koniec zaś został ostatni amator ryb, Peter Granz, który poza rybami upolował również 2 ptaki, zbierając łącznie 47 punktów. Mimo łowienia ich znacznie krócej niż inni, zdołał złowić ich najwięcej, za co zyskał dodatkowe +5 punktów. Był również jedyną osobą która zdecydowała się złapać jakieś ptactwo, co zapewnia mu kolejne +5 punktów.

Ziemia Cyrtyjska wydaje się być miejscem pełnym szczęścia dla Ymir'a, bowiem tym razem nie przegrał o włos, a wygrał aż od dwa, zaskakując wszystkich myśliwych. Nie upolował żadnej dużej ani średniej zwierzyny, skupiając się jedynie na sprawdzonych sidłach oraz wędce, dzięki czemu niepozornie wdarł się na sam szczyt. Nagroda specjalna na niego nie czekała, chociaż czy była potrzebna? Czy sam fakt, prywatny i zarówno publiczny, że w lesie jest lepszy od księcia, wielkiego mistrza oraz samego króla, nie jest czym czego nie da się wycenić? Oczywiście nie obyło się bez wilkiej uczty na cześć zwycięstwy i licznych pogratulowań, choć część pewnie była wymuszona - niektórzy już tak mają, że z czymś się pogodzić nie mogą, ale muszą. Zaś co z tego faktu działo się dalej na północy, to już inna historia...