[Państwo NPC] Królestwo Valdarii
: śr paź 18, 2023 6:00 pm
autor: Tymus

Król: Juan III
Stolica: Corentia
Historia:
► Pokaż Spoiler
Kraina zwana dzisiaj Valdarią, jest jedną z kolebek cywilizacji Imperiusa, która istniała tam ponoć na długo przed powstaniem imperium. Choć kroniki opisujące tak odległe czasy zostały już dawno utracone, to wiadomym jest, że pierwotnymi mieszkańcami tych terenów byli Andujarowie. Przed włączeniem ich do imperium tworzyli oni jednolite państwo rządzone przez wielką trójcę, czyli trzech władców ich największych miast, jednak ostatecznie system ten był zgubny dla ich niezależności. Wiadomo, że pewien imperator z Tylos chcąc włączyć domenę Andujarów pod swoje władanie, zawarł umowę z jednym z członków trójcy, że pomoże mu obalić dwóch pozostałych, w zamian za przywileje handlowe. Kiedy cel jednak wspólnymi siłami został osiągnięty, imperator zwrócił się przeciwko swemu niedawnemu sojusznikowi, biorąc go w niewolę i ścinając go w Tylos ku uciesze jego mieszkańców, natomiast samemu obejmując władanie nad Andujarami. Ani władza imperatora, ani sposób w jaki ją zdobył nigdy nie zostały jednak przez nich zaakceptowane i przez długie lata kraj Andujarów uchodził za prawda bogaty, lecz straszliwie problematyczny. Kontrola imperium często nie wychodziła poza miasta i opierała się na chwiejnym poparciu lokalnych możnych, a jego brak w praktyce zawsze prowadził do powstania. Stan ten trwał przez półtora wieku, aż w końcu Imperator Konstantyn III postanowił spacyfikować niepokorną prowincję. Zdając sobie jednak sprawę, że siłowe rozwiązanie problemu było by niezwykle kosztowne, postanowił znaleźć tańszy sposób – sprowadził na te ziemie Valdarów.
Valdarowie byli jednym z plemion Merowian. Gdy w 297 RNE, wojska imperialne wkroczyły na ich tereny, Valdarowie razem z innymi stanęli przeciw najeźdźcom. Ponieśli jednak ostatecznie klęskę w bitwie pod lasem Chalons, a tysiące Merowian zostało wtedy zabitych bądź wziętych do niewoli. Imperator Konstantyn III mimo, że odniósł całkowite zwycięstwo był pod wrażeniem bitności i karności wojsk Merowian. Wymyślił więc nieco kreatywną koncepcję którą następnie wprowadził w życie. Jeńcom wziętym po bitwie dał wybór: przyjmą wiarę w Androsa oraz przejdą na służbę imperium, albo zginą. Jak nie trudno było przewidzieć, przeważająca większość wybrała pierwszą możliwość. Następnie Imperator utworzył z nich coś na wzór starego merowińskiego zakonu rycerskiego, z tym, że zmienił jego charakter na religijny (m.in. dołożywszy celibat do zasad) i oddał im w zarząd tereny zamieszkałe przez Andujarów. Pomysł rodził wiele kontrowersji na imperialnym dworze, zwłaszcza co do lojalności i prawdziwości nawrócenia dopiero co pobitego przeciwnika, jednak ostatecznie, po parudziesięciu latach, w zakonie na początku przyjętą pod wpływem groźby religię zaczęto traktować z powagą, a zakonnicy wkrótce stali się lojalnymi sługami imperatora, gdyż cieszyli się wieloma przywilejami z jego strony, oraz żyli pod ciągłą groźbą buntu ze strony rdzennej ludności, tedy nie mogli sobie pozwolić na sprzeciwianie się potędze imperium. Wartym zanotowania jest fakt, że pierwotnie zakon był tworzony jeńców ze wszystkich plemion Merowian, jednak największy udział w nim mieli Valdarowie, a później utrwaliło się to, gdy zaczęto sprowadzać na nowe ziemie głównie osadników z tego ludu. W ten sposób wszyscy przywykli do tego, by Merowian sprowadzonych na ziemie Andujarów nazywać po prostu Valdarami
Valdarowie z systematycznością i cierpliwością przystąpili do podporządkowywania sobie nowych ziem. Wybudowali nowe twierdze, które miały im posłużyć jako ośrodki kontroli i bazy wypadowe, co było o tyle istotne, że ani Andujarowie ani imperialni nie kwapili się do ich budowania. Podzielono obszar na komturie zakonne, każdemu wyznaczono własne obszary do władania, a także wprowadzono system mobilizacji pozwalający na zdławienie w zarodku ewentualnych powstań. Wysiłki wsparto działaniami misyjnymi i przywilejami dla tych którzy będą chcieli współpracować. Mimo tych działań wiele dziesiątek lat upłynęło zanim ostatecznie położono Andujarów na kolana. Nie obeszło się bez krwawych bitew, pogromów i setek mniejszych potyczek, ale ostatecznie cel osiągnięto. Przez następne lata jednak państwo zakonne trawione było przez zatarcia kulturowe. Była jasna granica między rządzącymi zakonnikami i osadnikami valdarskimi, a rdzennymi Andujarami. Nie pomagał fakt, że często stosowano praktykę wysiedlania, bądź likwidowania niepokornych wiosek Andujarów, a na ich miejsce ściągano osadników z przeróżnych zakątków imperium.
Elita Valdarska lojalnie służyła imperium. Między innymi stawiła się na wezwanie Aregusa III przeciw srebrnej lidze, co do których i tak mieli spór graniczny o spore połacia ziemi. Armie Valdarów wkroczyły na tereny ligii, bijąc lokalne garnizony i zajmując część terytorium gdzie zaczęto już ustanawiać własną administrację – zapewne w nadzei, że tereny te zostaną im przydzielone po wojnie. Tak się jednak nie stało, a Srebrna Liga pobiła wojska imperialne, wobec czego i Valdarowie zostali zmuszeni do zawarcia z nimi pokoju, wycofania się z większości zajętych terenów i rozstrzygnięcia granicznych nieporozumień.
Następne lata przyniosły okres względnego spokoju podczas których nastąpił kryzys w zakonie, który, wypełniwszy cel swojego istnienia, coraz bardziej popadał w dekadencję. Zakonnicy zaczęli brać nieoficjalne żony i zaniedbywać ćwiczenia wojskowe, a ziemie, które tradycyjnie przydzielano im w zarząd na kilka lat, zaczęły zostać przydzielane na stałe. Wybuchła wtedy wojna domowa między dwiema frakcjami – pierwsza chciała moralnej odnowy zakonu i powrotu do jego wojowniczych i surowych tradycji, druga była za dążeniem do formy bardziej luźniejszej i przekształcenia państwa w kraj świecki. Ówczesny wielki mistrz Juan de Avarcia poparł drugą frakcję, która ostatecznie zwyciężyła. W 604 RNE Juan został koronowany na pierwszego króla Valdarii, a zakon, choć nominalnie przetrwał, został niemal całkowicie zsekularyzowany. Jedynie niedobitki przegranej strony wojny domowej skryły się w górach Mirandeli, lecz Król Juan wiedząc, że nie są już dla niego zagrożeniem pozwolił im egzystować.
Kolejni królowie zaczęli inwestować w rozwój kraju budując drogi, miasta i porty, a także dbać o sprowadzanie najnowszych technologii rolnych by żyzne równiny Valdarii mogły wyżywić rosnące miasta. Wszystko się jednak zmieniło gdy nastąpił okres Ciemnego Słońca, który był dla królestwa wyjątkowo niszczycielski, gdyż znacznie słabsze zbiory nie były w stanie wyżywić ogromnej jego populacji. Szacunki imperialnych kronikarzy mówią, że populacja Valdarii w ciągu zaledwie 10 lat skurczyła się o ponad 6 części z 10. Jak na ironię jednak, to nieszczęście pomogło przezwyciężyć społeczeństwu jego podziały. Nagle przestało mieć znaczenie czy ktoś był Andujarem, czy Valdarem, czy osadnikiem z Tylos, kiedy nie wiadomo czy starczy jedzenia na następny dzień. Z czasem więc większość zaczęła akceptować, że są po prostu mieszkańcami Valdarii. Zmiana została potwierdzona, gdy Król Enrique II, panujący od końca okresu Ciemnego Słońca, przyjął do zakonu sporą liczbę nowych członków, którzy dziedzictwo mieli bardziej andujarskie niż valdarskie. Zmiana była czysto ceremonialna, gdyż z powodu braków kadrowych w zakonie i tak pełnili funkcje wojskowe tradycyjnie przypisane członkom zakonu, jednak był to spory kamień milowy w dziejach kraju.
Kolejny wiek Valdarowie spędzili na odbudowie kraju. Przez pierwsze dziesięciolecia nastąpiło chwilowe oziębienie stosunków z imperium, po tym jak imperatorzy chcieli przywrócić wasalne obligacje, jednak zawsze nieskutecznie. Jeden nawet zorganizował zbrojną wyprawę, lecz Valdarowie zdołali rozbić w marszu tylną straż armii imperialnej, po czym imperator odpuścił uznając, że lepiej mieć w Valdarii stałego sojusznika, niż kontynuować kosztowną i zapewne niełatwą wojnę dla paru złociszy.
W 776 roku wybuchła wojna z Dominium Kalten o podłożu dynastycznym. Otóż Mella, wnuczka królowiej Dyrki, która zasiadała wtedy na kruczym tronie, była zaręczona z Ferdynandem de Avarcia - synem ówcześnie panującego króla Alfonsa III. Mariaż miał na celu utworzenie potężnego sojuszu, który decydował by o losach zachodniego kontynentu. Zaręczyny zostały mimo to zerwane na kilka tygodni przez uroczystościami pod wpływem nacisków dworu i szlachty valdarskiej (i notabene również niedoszłego pana młodego), którzy sprzeciwiali się ślubowi następcy tronu z poganką, oraz ze względu na obawę iż krucza królowa, będzie próbowała narzucić władztwo swojej wnuczki w Valdarii (w końcu zgodnie z prawem sukcesyjnym w dominium, władcą jest kobieta). Wieści te niezwykle rozgniewały już nieco podstarzałą królową Drykę, która zwołała wojsko i ruszyła bronić honoru rodziny. Doprowadziło to do bitwy pod Vallambą, zakończonej totalną klęską valdarskiego rycerstwa i śmiercią króla Alfonsa. Kolejne zamki upadały pod armiami królowej, która realnie zaczęła wtedy myśleć o podboju zachodnich ziem valdarskich. Z czasem jednak opór ze strony lokalnej populacji oraz epidemie przetrzebiały jej wojsko, podczas gdy w stolicy nowy król Ferdynand I na nowo organizował niedobitki valdarskiego wojska, a także zapewnił sobie wsparcie zewnętrzne przez ściągnięcie najemników ze Srebrnej Ligii oraz paru setek zaciężnego wojska z północnego Zakonu. W kolejnym starciu wojska dominium zostały pobite i zmuszone do wycofania się za rzekę. Wojna zakończyła się co prawda powrotem do statusu quo, ale zachodnie prowincje królestwa zostały całkowicie spustoszone.
Obecnie na tron wstępuje król Juan III. Odziedzicza państwo duże i relatywnie silne, jednak z wieloma problemami wewnętrznymi. Wielką flotę jaką kiedyś dysponowało królestwo można już zobaczyć tylko w książkach, ludność populacja dalej nie odrosła do stanu sprzed czarnego słońca, a lata zaniedbań poprzednich władców sprawiły, że kraj ma wiele dawnych zniszczeń, do dziś nie odbudowanych.
Valdarowie byli jednym z plemion Merowian. Gdy w 297 RNE, wojska imperialne wkroczyły na ich tereny, Valdarowie razem z innymi stanęli przeciw najeźdźcom. Ponieśli jednak ostatecznie klęskę w bitwie pod lasem Chalons, a tysiące Merowian zostało wtedy zabitych bądź wziętych do niewoli. Imperator Konstantyn III mimo, że odniósł całkowite zwycięstwo był pod wrażeniem bitności i karności wojsk Merowian. Wymyślił więc nieco kreatywną koncepcję którą następnie wprowadził w życie. Jeńcom wziętym po bitwie dał wybór: przyjmą wiarę w Androsa oraz przejdą na służbę imperium, albo zginą. Jak nie trudno było przewidzieć, przeważająca większość wybrała pierwszą możliwość. Następnie Imperator utworzył z nich coś na wzór starego merowińskiego zakonu rycerskiego, z tym, że zmienił jego charakter na religijny (m.in. dołożywszy celibat do zasad) i oddał im w zarząd tereny zamieszkałe przez Andujarów. Pomysł rodził wiele kontrowersji na imperialnym dworze, zwłaszcza co do lojalności i prawdziwości nawrócenia dopiero co pobitego przeciwnika, jednak ostatecznie, po parudziesięciu latach, w zakonie na początku przyjętą pod wpływem groźby religię zaczęto traktować z powagą, a zakonnicy wkrótce stali się lojalnymi sługami imperatora, gdyż cieszyli się wieloma przywilejami z jego strony, oraz żyli pod ciągłą groźbą buntu ze strony rdzennej ludności, tedy nie mogli sobie pozwolić na sprzeciwianie się potędze imperium. Wartym zanotowania jest fakt, że pierwotnie zakon był tworzony jeńców ze wszystkich plemion Merowian, jednak największy udział w nim mieli Valdarowie, a później utrwaliło się to, gdy zaczęto sprowadzać na nowe ziemie głównie osadników z tego ludu. W ten sposób wszyscy przywykli do tego, by Merowian sprowadzonych na ziemie Andujarów nazywać po prostu Valdarami
Valdarowie z systematycznością i cierpliwością przystąpili do podporządkowywania sobie nowych ziem. Wybudowali nowe twierdze, które miały im posłużyć jako ośrodki kontroli i bazy wypadowe, co było o tyle istotne, że ani Andujarowie ani imperialni nie kwapili się do ich budowania. Podzielono obszar na komturie zakonne, każdemu wyznaczono własne obszary do władania, a także wprowadzono system mobilizacji pozwalający na zdławienie w zarodku ewentualnych powstań. Wysiłki wsparto działaniami misyjnymi i przywilejami dla tych którzy będą chcieli współpracować. Mimo tych działań wiele dziesiątek lat upłynęło zanim ostatecznie położono Andujarów na kolana. Nie obeszło się bez krwawych bitew, pogromów i setek mniejszych potyczek, ale ostatecznie cel osiągnięto. Przez następne lata jednak państwo zakonne trawione było przez zatarcia kulturowe. Była jasna granica między rządzącymi zakonnikami i osadnikami valdarskimi, a rdzennymi Andujarami. Nie pomagał fakt, że często stosowano praktykę wysiedlania, bądź likwidowania niepokornych wiosek Andujarów, a na ich miejsce ściągano osadników z przeróżnych zakątków imperium.
Elita Valdarska lojalnie służyła imperium. Między innymi stawiła się na wezwanie Aregusa III przeciw srebrnej lidze, co do których i tak mieli spór graniczny o spore połacia ziemi. Armie Valdarów wkroczyły na tereny ligii, bijąc lokalne garnizony i zajmując część terytorium gdzie zaczęto już ustanawiać własną administrację – zapewne w nadzei, że tereny te zostaną im przydzielone po wojnie. Tak się jednak nie stało, a Srebrna Liga pobiła wojska imperialne, wobec czego i Valdarowie zostali zmuszeni do zawarcia z nimi pokoju, wycofania się z większości zajętych terenów i rozstrzygnięcia granicznych nieporozumień.
Następne lata przyniosły okres względnego spokoju podczas których nastąpił kryzys w zakonie, który, wypełniwszy cel swojego istnienia, coraz bardziej popadał w dekadencję. Zakonnicy zaczęli brać nieoficjalne żony i zaniedbywać ćwiczenia wojskowe, a ziemie, które tradycyjnie przydzielano im w zarząd na kilka lat, zaczęły zostać przydzielane na stałe. Wybuchła wtedy wojna domowa między dwiema frakcjami – pierwsza chciała moralnej odnowy zakonu i powrotu do jego wojowniczych i surowych tradycji, druga była za dążeniem do formy bardziej luźniejszej i przekształcenia państwa w kraj świecki. Ówczesny wielki mistrz Juan de Avarcia poparł drugą frakcję, która ostatecznie zwyciężyła. W 604 RNE Juan został koronowany na pierwszego króla Valdarii, a zakon, choć nominalnie przetrwał, został niemal całkowicie zsekularyzowany. Jedynie niedobitki przegranej strony wojny domowej skryły się w górach Mirandeli, lecz Król Juan wiedząc, że nie są już dla niego zagrożeniem pozwolił im egzystować.
Kolejni królowie zaczęli inwestować w rozwój kraju budując drogi, miasta i porty, a także dbać o sprowadzanie najnowszych technologii rolnych by żyzne równiny Valdarii mogły wyżywić rosnące miasta. Wszystko się jednak zmieniło gdy nastąpił okres Ciemnego Słońca, który był dla królestwa wyjątkowo niszczycielski, gdyż znacznie słabsze zbiory nie były w stanie wyżywić ogromnej jego populacji. Szacunki imperialnych kronikarzy mówią, że populacja Valdarii w ciągu zaledwie 10 lat skurczyła się o ponad 6 części z 10. Jak na ironię jednak, to nieszczęście pomogło przezwyciężyć społeczeństwu jego podziały. Nagle przestało mieć znaczenie czy ktoś był Andujarem, czy Valdarem, czy osadnikiem z Tylos, kiedy nie wiadomo czy starczy jedzenia na następny dzień. Z czasem więc większość zaczęła akceptować, że są po prostu mieszkańcami Valdarii. Zmiana została potwierdzona, gdy Król Enrique II, panujący od końca okresu Ciemnego Słońca, przyjął do zakonu sporą liczbę nowych członków, którzy dziedzictwo mieli bardziej andujarskie niż valdarskie. Zmiana była czysto ceremonialna, gdyż z powodu braków kadrowych w zakonie i tak pełnili funkcje wojskowe tradycyjnie przypisane członkom zakonu, jednak był to spory kamień milowy w dziejach kraju.
Kolejny wiek Valdarowie spędzili na odbudowie kraju. Przez pierwsze dziesięciolecia nastąpiło chwilowe oziębienie stosunków z imperium, po tym jak imperatorzy chcieli przywrócić wasalne obligacje, jednak zawsze nieskutecznie. Jeden nawet zorganizował zbrojną wyprawę, lecz Valdarowie zdołali rozbić w marszu tylną straż armii imperialnej, po czym imperator odpuścił uznając, że lepiej mieć w Valdarii stałego sojusznika, niż kontynuować kosztowną i zapewne niełatwą wojnę dla paru złociszy.
W 776 roku wybuchła wojna z Dominium Kalten o podłożu dynastycznym. Otóż Mella, wnuczka królowiej Dyrki, która zasiadała wtedy na kruczym tronie, była zaręczona z Ferdynandem de Avarcia - synem ówcześnie panującego króla Alfonsa III. Mariaż miał na celu utworzenie potężnego sojuszu, który decydował by o losach zachodniego kontynentu. Zaręczyny zostały mimo to zerwane na kilka tygodni przez uroczystościami pod wpływem nacisków dworu i szlachty valdarskiej (i notabene również niedoszłego pana młodego), którzy sprzeciwiali się ślubowi następcy tronu z poganką, oraz ze względu na obawę iż krucza królowa, będzie próbowała narzucić władztwo swojej wnuczki w Valdarii (w końcu zgodnie z prawem sukcesyjnym w dominium, władcą jest kobieta). Wieści te niezwykle rozgniewały już nieco podstarzałą królową Drykę, która zwołała wojsko i ruszyła bronić honoru rodziny. Doprowadziło to do bitwy pod Vallambą, zakończonej totalną klęską valdarskiego rycerstwa i śmiercią króla Alfonsa. Kolejne zamki upadały pod armiami królowej, która realnie zaczęła wtedy myśleć o podboju zachodnich ziem valdarskich. Z czasem jednak opór ze strony lokalnej populacji oraz epidemie przetrzebiały jej wojsko, podczas gdy w stolicy nowy król Ferdynand I na nowo organizował niedobitki valdarskiego wojska, a także zapewnił sobie wsparcie zewnętrzne przez ściągnięcie najemników ze Srebrnej Ligii oraz paru setek zaciężnego wojska z północnego Zakonu. W kolejnym starciu wojska dominium zostały pobite i zmuszone do wycofania się za rzekę. Wojna zakończyła się co prawda powrotem do statusu quo, ale zachodnie prowincje królestwa zostały całkowicie spustoszone.
Obecnie na tron wstępuje król Juan III. Odziedzicza państwo duże i relatywnie silne, jednak z wieloma problemami wewnętrznymi. Wielką flotę jaką kiedyś dysponowało królestwo można już zobaczyć tylko w książkach, ludność populacja dalej nie odrosła do stanu sprzed czarnego słońca, a lata zaniedbań poprzednich władców sprawiły, że kraj ma wiele dawnych zniszczeń, do dziś nie odbudowanych.
► Pokaż Spoiler
Ortodoksyjny katlonizm.
► Pokaż Spoiler
Społeczeństwo:
Choć w historii Valdarów odegrał kluczową rolę, dzisiaj przynależność do zakonu zeszła na funkcję czysto ceremonialną. Nie ma żadnej rozbudowanej struktury czy instytucji jak kiedyś. Król przy koronacji otrzymuje jednocześnie tytuł mistrza zakonu i to on ma prawo mianować nowych jego członków (zwanych seniorami), choć w praktyce robią to w jego imieniu inni seniorzy. Członkostwo w zakonie jest odpowiednikiem tytułu szlacheckiego – senior posiada przywileje rycerskie oraz zwykle własne ziemie i chłopów na nich pracujących. Tytuł seniora jest teoretycznie dziedziczny, lecz w praktyce mistrz może omówić przyznania potomkowi tego tytułu na prośbę jego ojca (wtedy jednak musi mu zostać wypłacona określona kwota na koszt rodzimego majątku). Tradycyjnie również każdy mógł zostać do zakonu przyjęty (niezależnie od pochodzenia), jednak przyjmowanie członków spoza rodzin seniorów jest raczej rzadką praktyką.
Społeczeństwo oficjalnie podzielone jest na dwie warstwy: seniorów (tj. członków zakonu białej lilii) oraz wszystkich innych. Nieoficjalnie natomiast, o ile seniorzy stanowią warstwę rycerską, to pozostali dzielą się jeszcze na mieszczaństwo, chłopstwo i duchowieństwo. Mieszczanie, czyli mieszkańcy miast, są bardzo ważnym ogniwem scalającym społeczeństwo. To oni zaopatrują rycerzy w uzbrojenie, a rolników w narzędzia, a także napędzają handel i przynoszą znaczne dochody w kraju. Z tego powodu, Władcy Valdarii zawsze przychylali się nadawaniu im przywilejów i dbali o prawidłowy rozwój miast. Chłopstwo natomiast pracuje głównie na polach będących własnością seniorów. Nie są oni jednak ich własnością, ale pracują na nich dobrowolnie na zasadach dzierżawy. Mają swoje własne prawa i często z powodzeniem korzystali z nich przeciw swoim seniorom. Mimo to stoją oni na dole drabiny społecznej i jako pierwsi odczują skutki głodu, wojny, czy innych problemów w państwie. Istnieje również część chłopów posiadających własne ziemie, co jednocześnie obliguje ich do stawienia się na wojnę z rynsztunkiem. Najczęściej praktyka ta spotykana jest na północnych prowincjach królestwa, gdzie niegdyś było największe skupienie osadnictwa valdarskiego i imperialnego. Ostatnia warstwa, czyli duchowieństwo jest ważnym spoiwem do innych warstw. Każdy może do niego dołączyć, co sprawia, że często przyjmują rolę mediatorów w rozstrzyganiu sporów, zanim zostaną one skierowane na drogę sądową. Na czele kościoła stoi Patriarcha Valdarii, który jednocześnie reprezentuje interesy egzarchy i dba o interesy lokalnego kościoła.
Kultura:
Valdarowie łączą w sobie tradycje starych Valdarów oraz Andujarów. Kiedyś były to osobne ludy, dzisiaj w pełni się zasymilowały. Wyjątkiem są zachodnie obrzeża kraju, gdzie ludność andujarska jest najmniej zasymilowana i w dalszym ciągu nie mówią o sobie jako o Valdarach. Nadbrzeżny charakter kraju sprawił, że zarówno Andujarowie jak i później Valdarowie są bardzo zżyci z morzem. Niejednokrotnie Imperatorzy najmowali flotę Valdarską do swoich wojen, która z powodzeniem walczyła między innymi w Aletris czy przeciw Savorachom.
Ustrój:
W kraju Valdarów panuje monarchia dziedziczna. Następcą tradycyjnie jest najstarszy męski potomek władcy, a w wypadku jego braku – brat lub syn brata władcy. Jeżeli i te opcje się wyczerpią, zwoływana jest kapituła zakonu (czyli przedstawiciele rycerstwa) i decydują o tym, komu przypadnie tron.
Choć w historii Valdarów odegrał kluczową rolę, dzisiaj przynależność do zakonu zeszła na funkcję czysto ceremonialną. Nie ma żadnej rozbudowanej struktury czy instytucji jak kiedyś. Król przy koronacji otrzymuje jednocześnie tytuł mistrza zakonu i to on ma prawo mianować nowych jego członków (zwanych seniorami), choć w praktyce robią to w jego imieniu inni seniorzy. Członkostwo w zakonie jest odpowiednikiem tytułu szlacheckiego – senior posiada przywileje rycerskie oraz zwykle własne ziemie i chłopów na nich pracujących. Tytuł seniora jest teoretycznie dziedziczny, lecz w praktyce mistrz może omówić przyznania potomkowi tego tytułu na prośbę jego ojca (wtedy jednak musi mu zostać wypłacona określona kwota na koszt rodzimego majątku). Tradycyjnie również każdy mógł zostać do zakonu przyjęty (niezależnie od pochodzenia), jednak przyjmowanie członków spoza rodzin seniorów jest raczej rzadką praktyką.
Społeczeństwo oficjalnie podzielone jest na dwie warstwy: seniorów (tj. członków zakonu białej lilii) oraz wszystkich innych. Nieoficjalnie natomiast, o ile seniorzy stanowią warstwę rycerską, to pozostali dzielą się jeszcze na mieszczaństwo, chłopstwo i duchowieństwo. Mieszczanie, czyli mieszkańcy miast, są bardzo ważnym ogniwem scalającym społeczeństwo. To oni zaopatrują rycerzy w uzbrojenie, a rolników w narzędzia, a także napędzają handel i przynoszą znaczne dochody w kraju. Z tego powodu, Władcy Valdarii zawsze przychylali się nadawaniu im przywilejów i dbali o prawidłowy rozwój miast. Chłopstwo natomiast pracuje głównie na polach będących własnością seniorów. Nie są oni jednak ich własnością, ale pracują na nich dobrowolnie na zasadach dzierżawy. Mają swoje własne prawa i często z powodzeniem korzystali z nich przeciw swoim seniorom. Mimo to stoją oni na dole drabiny społecznej i jako pierwsi odczują skutki głodu, wojny, czy innych problemów w państwie. Istnieje również część chłopów posiadających własne ziemie, co jednocześnie obliguje ich do stawienia się na wojnę z rynsztunkiem. Najczęściej praktyka ta spotykana jest na północnych prowincjach królestwa, gdzie niegdyś było największe skupienie osadnictwa valdarskiego i imperialnego. Ostatnia warstwa, czyli duchowieństwo jest ważnym spoiwem do innych warstw. Każdy może do niego dołączyć, co sprawia, że często przyjmują rolę mediatorów w rozstrzyganiu sporów, zanim zostaną one skierowane na drogę sądową. Na czele kościoła stoi Patriarcha Valdarii, który jednocześnie reprezentuje interesy egzarchy i dba o interesy lokalnego kościoła.
Kultura:
Valdarowie łączą w sobie tradycje starych Valdarów oraz Andujarów. Kiedyś były to osobne ludy, dzisiaj w pełni się zasymilowały. Wyjątkiem są zachodnie obrzeża kraju, gdzie ludność andujarska jest najmniej zasymilowana i w dalszym ciągu nie mówią o sobie jako o Valdarach. Nadbrzeżny charakter kraju sprawił, że zarówno Andujarowie jak i później Valdarowie są bardzo zżyci z morzem. Niejednokrotnie Imperatorzy najmowali flotę Valdarską do swoich wojen, która z powodzeniem walczyła między innymi w Aletris czy przeciw Savorachom.
Ustrój:
W kraju Valdarów panuje monarchia dziedziczna. Następcą tradycyjnie jest najstarszy męski potomek władcy, a w wypadku jego braku – brat lub syn brata władcy. Jeżeli i te opcje się wyczerpią, zwoływana jest kapituła zakonu (czyli przedstawiciele rycerstwa) i decydują o tym, komu przypadnie tron.
► Pokaż Spoiler
