Strona 1 z 6
Kroniki
: czw paź 19, 2023 6:43 pm
autor: Tymus
Każda sztuka ma swoją cenę
832 RNE / 833 RNE

Każdy wie, że ostoją prawdziwej, wysokiej sztuki na terenie całego Imperiusa jest Tylos. Innym miastom i krajom daleko do splendoru imperialnej stolicy, co nie znaczy że nie próbują jej dorównać. Najbliżej z pewnością jest Aletris, które jako miasto niezwykle majętne ostatnimi czasy staje się prawdziwą mekką dla szukających zarobku artystów - wielu lokalnych możnych kupców pragnie dodać sobie prestiżu fundując tworzenie coraz to nowszych i coraz bardziej awangardowych dzieł sztuki.
Jako że gusta są różne, to nie zawsze to co stworzył dotowany artysta podoba się jemu mecenasowi, nawet jeżeli posiada niewątpliwe walory artystyczne. Z tego względu wraz z rozwojem sztuk pięknych rozrósł się w Aletris handel dziełami mniej lub bardziej znanych twórców. W całym mieście (a także poza nim) za największych ekspertów w handlu sztuką (czy szerzej: przedmiotami kolekcjonerskimi) uznaje się rodzinę Bossodiusów, prowadzącą Złoty Dom Aukcyjny. W przybytku tym wielu ekskluzywnych gości spotyka się by licytować najgorętsze z bezcennych dzieł kultury i historycznych artefaktów, o których to ludzie mówić będą jeszcze przez wieki.
Ostatnimi czasy Bossodiusowie zdołali zdobyć prawdziwą perełkę - “Laurentius w nauce pogrążony” czyli obraz spod pędzla słynnego Vinkiego z Langeoog, przedstawiajacy młodego kapłana studiującego religijne teksty. Dzieło to wielką wartość posiada z powodów kilku. Po pierwsze - Laurentius był Egzarchą kościoła Kaltonistycznego i jest powszechnie uznawany za jednego z najbardziej światłych rozumów tegoż kościoła, a przedstawiony tu jest w młodości, nim Egzarchą został - jedyne takie przedstawienie go znane światu. Po drugie - namalowany został w nowatorskim jak na swoje czasy stylu, z którego to wiele dzieł nie przetrwało (ze względu na przedwczesną śmierć Vinkiego w pożarze swojej pracowni). Po trzecie - obraz uważano za stracony w tymże pożarze, jak jednak potwierdzają Bossodiusowie oraz kilku innych niezależnych od nich (a nawet konkurencyjnych) ekspertów - jest to autentyk.
A gwoździem jest fakt, że obecnym Egzarchą jest Marios - bratanek Laurentiusa. Dość powszechnie mówi się, że Marios wysłał swoich posłańców by obraz wylicytowali. Powszechnie mówi się również o skąpstwie Egzarchy, toteż inny zamożny i pobożny władca byłby w stanie go z pewnością przebić…
Podsumowanie
- W Aletris rośnie rynek handlu dziełami sztuki
- Bossodiusowie poddają licytacji obraz spod pędzla słynnego Vinkiego z Langeoog - “Laurentius w nauce pogrążony”
- Egzarcha Marios zamierza wziąć udział w aukcji, ale znany jest ze swojego skąpstwa.
Nazwa: Laurentius w nauce pogrążony
Rok powstania: 792
Poziom: II
Autorstwo: Vinki z Langeoog
Lokalizacja (obecna): Złoty Dom Aukcyjny, Aletris
Przedstawienie:https://upload.wikimedia.org/wikipedia/ ... f_Arts.jpg
Opis:obraz spod pędzla słynnego Vinkiego z Langeoog, przedstawiajacy Egzarchę Laurentiusa w okresie jego młodości, studiującego religijne teksty. Przez lata obraz uważano za zaginiony.
Specjalny efekt: Katlonicki ortodoksyjny władca (uznający władzę Ezarchy), który będzie posiadał to dzieło sztuki zyskuje +1 prestiżu co turę.
Zasady udziału w aukcji
- W przypadku chęci wzięcia udziału w licytacji, należy założyć na tajnym forum osobny temat (licytacje), gdzie każda oferta i jej podbicie będzie zgłaszane w osobnym poście. W każdym poście należy mnie oznaczyć (bez tego może zdarzyć się, że nie zauważę oferty)
- Bossodiusowie przyjmują różną walutę - najbardziej jednak preferują złoto
- Cena wywoławcza wynosi 15 złota. W przypadku braku zainteresowania, obraz nabędzie Egzarcha
- Licytacja zakończy się najwcześniej w niedziele 22.10 o 16:00 - jeśli będzie zainteresowanie licytacją termin licytacji będzie trwał do ustalenia ostatecznej ceny (ew. braku reakcji na przebicie ceny), nie później jednak niż do końca terminu na RW ofensywne
Re: Kroniki
: pn paź 23, 2023 6:51 pm
autor: Tymus
Serce nie sługa
832 RNE / 833 RNE

Ale jak to… ślubu nie będzie?
Bylios - jedna z imperialnych prowincji. Dość bogata, a to dzięki swemu korzystnemu położeniu - ujście ma w niej rzeka Wanta, od której nazwę powziął sobie lokalny ród - Wantamuzeni. Ród ten, jak i jego włości (które rozciągają się też w innych prowincjach imperialnych) są majętni, nawet jak na standardy Tylos, a i szczyci się wiekową historią, sięgającą samego Maryna Altosa. Mówi się, że protoplasta Wantamuzenów miał być jednym z najbliższych popleczników pierwszego z Imperatorów. Liczne koneksje z różnymi rodami imperialnymi jak i długowieczna tradycja sprawiły, że ród ten swoją pozycją dorównuje niemal udzielnym książętom. Obecnym nestorem rodu Wantamuzenów jest Prokorius. Choć nie pełni on na dworze żadnej istotnej funkcji (poza tytułem senatorskim), to ma dość dobre stosunki z władcą. Na tyle dobre, że jego córka - Julia - zaręczona była z dalszym kuzynem Imperatora.
Była.
Zaręczyny zerwano dość prędko gdy wśród śmietanki Imperialnego towarzystwa rozeszły się wieści o skandalu z udziałem Julii. Młoda szlachcianka została bowiem aresztowana przez gwardzistów w Tylos. Znając pozycję kobiety sprawa pewnie szybko zostałaby przez Prōtospathariosa zamieciona pod dywan, gdyby nie jej ojciec, który słysząc o aresztowaniu prędko ruszył do Imperatora, domagając się zwolnienia - swojej córki z aresztu, a Prōtospathariosa ze stanowiska. Przy takim obrocie spraw Prōtospatharios nie mógł już cicho kobiety wypuścić, o sprawie informując jedynie władcę, lecz musiał przed całym dworem tłumaczyć się ze swojej decyzji. Bynajmniej, to nie on był w błędzie. Julia aresztowana została bowiem za udział w “modłach” i “sakramentach” chystanistów - Gwardziści przyłapali ją in flagranti, w objęciach heretyków obu płci. O ile od strony prawnej Julia wyszła “bez szwanku” - winą za odstępstwo od wiary i cudzołóstwo obarczono “kapłana”, który organizował całe przedsięwzięcie oraz “wykorzystał słabość i młodość” kobiety, tak od strony społecznej dziewczyna jest w Imperium totalnie spalona.
Nie oznacza to, że Prokorius nie zamierza podjąć wszelkich prób, by swoją córunię wydać za mąż - najlepiej jak najwyżej. Szuka tedy dla niej kandydata na męża z zacnego rodu - władcy, ewentualnie jego brata, syna czy kuzyna. Odległość od Imperium nie gra roli, tak samo wiara - o ile nie mowa o chystanistach, tych bowiem Prokorius pod uwagę nie bierze (wszak z ich winy zaręczyny z kuzynem Imperatora zerwano!). Jako że dziewczyna może być (jedynie potencjalnie!) przy nadziei, to ślub musi odbyć się prędko. Sama Julia podobno jest niezwykle piękna (a na pewno jurna), ale gdyby to przyszłemu mężowi miało nie wystarczyć, to liczyć on może na niezwykle słuszny posag.
Podsumowanie
- Prokorius Wantamuzen - bogaty i poważany arystokrata z Imperium szuka męża dla swej córki
- Julia zaręczona była z kuzynem Imperatora, ale zarękowiny zostały zerwane ze względu na jej udział w orgii
- Przyszły mąż liczyć może na sowity posag, ale też nieprzychylne spojrzenia “bogobojnej i cnotliwej” arystokracji
Re: Kroniki
: śr paź 25, 2023 7:37 pm
autor: Tymus
Każda sztuka ma swoją cenę
832 RNE / 833 RNE

Wiele oczu Imperiusa zwróconych było na tegoroczną aukcję w Złotym Domu Aukcyjnym. Bossodiusowie na otwarcie sezonu wystawili wszak nie tylko unikatowe ale także zaskakujące dzieło. I chociaż dużo sobie po nim oczekiwali, to co ich zastało przerosło ich projekcje. Chodzą pogłoski, że przez długie tygodnie agenci trzech różnych udzielnych krajów (oczywiście nie licząc przedstawicieli egzarchy katlonistycznego), prześcigali się w licytowaniu kolejnych sum na rzecz tego dzieła. Jednak tak jak Vinki z Langeoog namalował tylko raz przedstawienie Laurentiusa, tak i jeden mógł być tylko zwycięzca.
Ostatecznie tym wygranym był Gust Fukkis, prezydent Ligi Wolnych Ludzi. Ceny zakupu nie podano do publicznej wiadomości, jednak chodzą plotki, że północne państewko zaoferowało ponad 10 000 florenów! Oczywiście, takie opowieści muszą być mrzonkami (prawda?), jednak suma musiała być naprawdę wielka skoro zrobiła takie wrażenie na samych Bossodiusach. A wrażenie zrobiła, gdyż nestor tego zacnego rodu kolekcjonerskiego sam raczył się wybrać do Chryspoli, by osobiście przekazać zwycięzcy jego zakup. A będąc tam na cześć prezydenta wystawił niemałą ucztę, by mu podziękować za jego szczodrość.
Pewnym jest, że wielu artystów spogląda teraz na Ligę z sympatią licząc, że i dla nich znajdzie się mecenas tak szczodry. Bossodiusowie za to dzięki sukcesowi ich aukcji z pewnością zyskali środki na organizowanie dalszych aukcji w najbliższych latach.
Podsumowanie
- Aukcję obrazu "Laurentius w nauce pogrążony" wygrywa Liga Wolnych Ludzi
- Wielka suma (chociaż niejawna) sprawia, że artyści z Imperiusa zaczynają postrzegać Ligę jako potencjalnego szczodrego mecenasa
- Liga Wolnych Ludzi dzięki wygranej aukcji i wystawnemu przyjęciu Bossodiusów zyskuje 6 punktów prestiżu
Kod: Zaznacz cały
[b]Nazwa:[/b] Laurentius w nauce pogrążony
[b]Rok powstania:[/b] 792
[b]Poziom:[/b] II
[b]Autorstwo:[/b] Vinki z Langeoog
[b]Lokalizacja (obecna):[/b] Złoty Dom Aukcyjny, Aletris
[b]Przedstawienie:[/b]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/47/Jan_van_Eyck_-_Saint_Jerome_in_His_Study_-_25.4_-_Detroit_Institute_of_Arts.jpg
[b]Opis:[/b]obraz spod pędzla słynnego Vinkiego z Langeoog, przedstawiajacy Egzarchę Laurentiusa w okresie jego młodości, studiującego religijne teksty. Przez lata obraz uważano za zaginiony.
[b]Specjalny efekt:[/b] Katlonicki ortodoksyjny władca (uznający władzę Ezarchy), który będzie posiadał to dzieło sztuki zyskuje +1 prestiżu co turę.
Re: Kroniki
: śr lis 01, 2023 9:24 am
autor: Skryba
Sukcesji czar
834 RNE / 835 RNE

W trzech domenach Imperiusa życie stracili władcy - i w przypadku każdego z nich sukcesja nie była łatwa.
W Langeoog co prawda Wielcy Stewarci zagwarantowali sobie swoją pozycję przez kilka już stuleci, niemniej umierający namiestnik William pozostawił po sobie dwóch synów: Benta oraz Fenta. To młodszy Fent cieszy się sympatią ludu, jako że jest on człowiekiem inteligentnym, wrażliwym i zawsze stojącym murem za swoimi podkomendnymi. Jednak starszy Bent zawsze był ulubienieńcem Stewarta. Roślejszy, silniejszy, a przede wszystkim ambitniejszy zgarniał wszystkie ojcowskie łaski, tak, że dla Fenta nie zostawało wiele. Los prawie zakpił z Williama, gdy niedawno Bent podczas polowania oddzielił się od swojej grupy i trafił sam na sam na Prostoroga, cudem tylko unikając śmierci - dźwięk rogu myśliwskiego Benta niósł się po puszczy tak, że w końcu spłoszył istotę i sprowadził do następcy resztę drużyny. Mimo ciężkich ran Bent przeżył i to on zostanie następnym Wielkim Stewartem. Fent nie czynił mu w tym żadnych problemów.
Bardziej problematyczna stała się sytuacja Sępich Wysp. Wezyr Heshmat Torabi był pierwszym człowiekiem na tym nowym stanowisku, a wszystko zawdzięczał zdradzie Sępiego Króla i łasce Kalteńczyków. Jakby czując wiszący nad nim bat w czasie swojego życia zrobił wszystko, by zbudować podwalinę pod władzę swojej rodziny nad Wyspami. Udało mu się nawet uzyskać patent od królowej na funkcjonowanie oficjalnego domu rycerskiego Torabi, mimo że sam pochodził z mieszczaństwa. Jego życie zostało zabrane jednak zbyt szybko. Wyspy są zdominowane przez silne miasto kupieckie Hammashlati i to rajcy mają najwięcej do powiedzenia w domenie. Od razu wykluczyli możliwość dziedzicznej władzy Wezyrów, a na pewno z domu Torabich, którzy "sakiewkę zamienili na miecz". Wysłali śpiesznie delegację do królowej Kalten prosząc o możliwość wyboru swoich wezyrów, na stanowisko dożywotnie acz nie dziedziczne i to spośród rajców. Taki gubernator musiałby oczywiście uzyskać aprobatę królowej. Podobno próbują się teraz wkupić w jej łaski, by zbudować nową tradycję rządu na Wyspach.
Najtrudniejsza sytuacja jawi się jednak w Attigliano. Książę zmarł niespodziewanie, a łaska jego księstwa na pstrym koniu jeździ. Jego pierworodny, Antonio, ledwo skończył 18 rok życia. Chłopak na tyle może odetchnąć z ulgą, że jego wuj - Joanes, w zaskakującym wszystkich ruchu poparł prawa chłopaka i odrzucił możliwość przyjęcia mitry. Od razu wyeliminowało to niesnaski pomiędzy stronnikami Valerich i Antonio byłby mądry, gdyby wynagrodził wuja za ten ruch. Jednak praca nie jest jeszcze skończona. Księstwo nie ma wcale silnych tradycji dynastycznych i Valeri wcale nie muszą utrzymać się przy władzy - mają wręcz wielu konkurentów do niej. Joanes od razu zabezpieczył dla dynastii wojsko, dając komendę nad nim bezpośrednio Antonio. Rozpoczęło się także kupczenie urzędami, na co pozostałe rody są bardzo łase. Jeśli nikt nie przeszkodzi Valerim, to te szybkie i zdecydowane ruchy mogą zapobiec wojnie domowej w zarodku.
Podsumowanie
- W Langeoog spokojna sukcesja Benta van Croÿ-Lamoral, jego młodszy brat Fent nie zgłasza pretensji do urzędu
- Sępie Wyspy odrzucają rycerską i dziedziczną formę rządów oraz nowy dom Torabi, próbując ustanowić dożywotnich acz niedziedzicznych wezyrów
- Attigliano może uniknąć wojny domowej dzięki sprawnym ruchom Valerich, aczkolwiek sukcesja Antonia nie jest jeszcze pewna
Re: Kroniki
: sob lis 04, 2023 12:24 pm
autor: Tymus
Rubiny Aktumu
834/835
Wraz z upływem kolejnych miesięcy, budzących coraz większe napięcie, osamotniona na wschodzie potężna twierdza Aktum, stała się istotnym punktem dla ludzi śledzących sytuację na południu.
Aktum leży na wyspie, otoczonej przez silne mury i wieże. Na lądzie imperialnym wojskom udało się utrzymać także kilka zamków, które chroniły okoliczne wioski i pola. Czerwona twierdza jednak była wielce istotna nie tylko z uwagi na potężne umocnienia oraz położenie. W Aktum właśnie wydobywano rubiny, zwane Klejnotami Warenzji, które były bardzo cenne i poszukiwane na całym świecie.
Twierdza była zarządzana przez Strategosa Jonasa, który wiernie służył Imperatorowi Tylos i dbał o dobro ludu. Strategos ma pod swoim dowództwem znaczny garnizon, który bronił Aktum przed potencjalnymi atakami Savorachów. Savorachowie od czasu nieformalnego zawieszenia broni obserwowali z uwagą tą imperialną prowincję ale nie raczyli podejmować większych akcji. Zmieniło się to w ciągu ostatnich dwóch lat, gdy Jonas zaczął raportować do Tylos o wzmożonych ruchach. Częstsze zdarzały się zarówno wypady na lądzie jak i na horyzoncie obserwowano większą liczbę okrętów. W roku poprzednim dopuścili się też większego rajdu, gdzie kilka setek jeźdźców spaliło kilkanaście wniosek oraz próbowało zająć zamek Stavarios (jednak załoga go utrzymała).
Nie wiadomo było, co planują Savorachowie. Po ostatnim zgonie ichniejszego wicekróla, który raczej był bierny może okazać się, że najeźdźcy znowu rozpoczną aktywniejsze walki. Chodzą słuchy, że wobec działań najeźdźców Imperator rozważa możliwość wysłania posiłków lub najemników do Aktum w celu wzmocnienia obrony przed ewentualnymi atakami. Pytanie jednak czy i jakie posiłki ostatecznie tam wyśle, gdyż niektórzy na dworze ostrzegają, że taki ruch może tylko zaognić sytuację.
Podsumowanie
- Po wojnie z Savorachami, na południu Warenzji pozostało kilka portów pod kontrolą Tylos, z których najważniejszym jest port w potężnej twierdzy Aktum.
- Aktum jest jedynym miejscem w okolicy, gdzie wydobywane są rubiny, zwane Klejnotami Warenzji.
- W tym roku z Aktum napłynęły wieści o większym rajdzie Savorachów.
- Obecnie istnieje obawa, że sytuacja może się pogorszyć. Imperator rozważa możliwość wysłania posiłków do twierdzy.
Re: Kroniki
: sob lis 04, 2023 12:29 pm
autor: Tymus
Wpuścicie ich, kim są dowiemy się później
834/83 5RNE

Dzień dobry, Pan może współlokatorów szuka?
Imperium, choć wielkie - nigdy nie było w pełni jednolitym, monoetnicznym i monoreligijnym bytem. Często zamiast własnej administracji kontrolę sprawowało poprzez wasali, trybutariuszy i czy innych marionetkowych władców. Ten styl “rządów” zyskiwał tylko na znaczeniu wraz z osłabieniem Imperium, które coraz częściej zadowalało się jedynie nominalną władzą nad pewnymi terenami i drobnym trybutem. W podobny sposób zarządzana była między innymi północna Warenzja, która złożona była z serii państwek, plemion i miast uznających zwierzchność Imperatora, płacących mu trybut w zamian na ochronę.
Okres Czarnego Słońca mocno nadwyrężył te stosunki - najazd ludów południa uciekających przed Savorachami, a potem samych Savorachów zepchnął wasali Tylos z Warnezji do morza - a z morza do Imperium. Wiele z ludów przesiedliło się na terenach różnych prowincji, nierzadko asymilując się z kulturą i strukturami Imperialnymi. Część z nich, w szczególności lepiej zorganizowanych i skupionych wokół silnych jednostek czy instytucji, zdołało zachować swoją odrębność - wiarę, kulturę, strukturę społeczną, a po części i tytuły, władzę i interesy. Imperium w dużym stopniu angażuje się w utrzymanie tych grup - dało im ziemię, prawa, a nawet miejsca na dworze, gdzie tworzą ugrupowanie “Tragików Savonarskich”. Ciasto, którym trzeba się dzielić ma jednak ograniczony rozmiar - lokalni arystokraci często marudzą na panoszących się Warnezejczyków (choć raczej w kuluarach, biorąc na wgląd pochodzenie obecnej dynastii panującej), kupcy narzekają na konkurencję, a kler na dziwne zwyczaje i wiarę. Nie wszyscy “uchodźcy” są też zainteresowani życiem na koszt Imperatora, bo łaska jego na pstrym koniu jeździ, a za dary będzie trzeba kiedyś odpłacić.
Jednym z nich jest Sidamon II, władca Bagratów i niegdysiejszy ich Eristavt-eristavi (Książe książąt). Znany ze swojego temperamentu, ma dość wysokie mniemanie o sobie - ale podparte zdolnościami, bo kilka lat temu mówiło się o nim nawet jako o przyszłym strategosie. Stanowiska jednak nie osiągnął - pewnie przez ego, którym zraził do siebie wielu Tyloskich arystokratów. Siedzenie na dworze i pierdzenie w stołek mu się znudziło, bo jest człowiekiem czynu, a lud jego dość liczny - nie zadowolił się nadaniami otrzymanymi od Imperatora. Także Sidamon wraz ze swymi podwładnymi szukają nowego miejsca do życia.
Gdyby zatem jakiś władca nadał im ziemię, a najlepiej również fundusze na osiedlenie się i może jakiś tytuł lub pozycje na dworze, zyskać mógłby potężnego sojusznika i niemałą grupę zaprawionych w boju wojowników. Pytanie tylko, czy sprowadzanie “obcego elementu” do kraju to dobry pomysł, a także jak zareagują na to lokalni możni. Możliwe też że potencjalny sukces Sidamona zachęci innych Tragików do szukania szczęścia poza Tylos.
Podsumowanie
- Na dworze w Tylos przebywa wielu byłych trybutariuszy z Warnenzji
- Niektórzy z nich woleliby zamieszkać gdzie indziej - jednym z nich jest Sidamon II, władca Bagratów
- Sprowadzenie obcych ludów to spora szansa - na sukces, albo problemy
Re: Kroniki
: sob lis 04, 2023 1:19 pm
autor: Skryba
Krótki traktat o uczelniach
834/835 RNE
Artyści, uczeni, szkutnicy czy urzędnicy. Tęgie głowy zapewniają swoim krajom i władcom przewagę nad innymi nie mięśniami, jak to czynią wojownicy, lecz raczej rozumem. Tedy nie dziwne, że uczeni są wielce pożądanym towarem, a niejeden młodzian marzy o wykształceniu i lepszych zarobkach, które często idą w parze. Nigdzie zaś nie kształci się tylu ludzi co na uniwersytetach. Nie ma ich jednak tak wielu, poza niedostępnym uniwersytetem w Tylos istnieje Stara Trójka, czyli trzy uniwersytety czy akademie powszechnie znane i o bogatych tradycjach. Mowa oczywiście o Akademii Wolności w Lidze Wolnych Ludzi, która wbrew pozorom naucza nie tylko o wolności, Uniwersytecie Karloniańskim w Arcyksięstwie Merowinii, będącym popularny wśród żaków katlonistycznych oraz Krucza Akademia w Związku Handlowym Czarnego Oka, która wiele już widziała i zdążyła sobie sławę wyrobić.
Nie wszystko jest jednak tak proste i piękne jak brzmi. Otóż dwie pierwsze wspomniane szkoły, tj. Akademia Wolności i Uniwersytet Karloniański, borykają się w ostatnim czasie z niedofinansowaniem. Powoduje to erozję tych instytucji i niezbyt atrakcyjne wynagrodzenie dla magistrów tam nauczających. Ci zaś zaczynają się zastanawiać czy nie spróbować wykorzystać swoich talentów w innych krajach. Wszak pewnie niejeden władca byłby skłonny sowicie zapłacić za rozwinięcie struktur akademickich. Na ich korzyść działa również to, że założenie Akademii czy Uniwersytetu od zera bez doświadczonych magistrów jest niemałym wyzwaniem. Można więc spodziewać się, jeśli nic się nie zmieni, że magistrowie ruszą w świat, a wraz z nimi do grona uczelni dołączą kolejne.
Sytuacja ma się jednak zgoła inaczej Kruczej Akademii. Ta w przeciwieństwie do swoich odpowiedników cieszy się odpowiednim dofinansowaniem, które pozwala na należyte rozwijanie się owej akademii. To z kolei przyciąga nie tylko entuzjastów wszystkiego co krucze, lecz także żaków z odległych nawet krain, którzy chcieliby dołączyć do tej starej i renomowanej uczelni. Natomiast tak bardzo entuzjastycznie nastawieni nie są sami magistrowie. Popularne są wśród społeczności akademickiej historie o “wzięciu na dywanik” przez samego Wielkiego Księcia, który to rygorystycznie sprawdza czy jego inwestycja w uczonych daje odpowiednie owoce. Mówi się, że te rozmowy są bardzo wymagające i nie toleruje się tam darmozjadów, przez co wielu akademików, którzy nie czują się na siłach by sprostać niemałym oczekiwaniom, nie zasili szeregów Kruczej Akademii. Dzięki temu jednak jest spora pewność, że wykładają tam uczeni, którzy faktycznie posiadają niezbędną wiedzę.
Niewątpliwe jest, że z biegiem czasu świat nauki będzie się coraz bardziej powiększał, wszak wiedza to potęga a tylko głupiec ignoruje potęgę. Ilu jednak władców skusi się na kosztowny przedsięwzięcia założenia uczelni oraz jak potoczą się losy wspomnianych akademii i uniwersytetu pokaże dopiero czas.
Podsumowanie
- Od lat w Imperiusie poza imperialnym funkcjonują trzy Uniwersytety: Akademia Wolności, Uniwersytet Karloniański i Krucza Akademia
- Dwie pierwsze borykają się z niedofinansowaniem przez co zaczynają podupadać
- Akademicy z tych uniwersytetów rozważają przeniesienie się do innych krajów i założenie nowych instytucji licząc na sowite wynagrodzenie
- Doświadczeni magistrowie znacznie ułatwiliby zakładanie struktur uniwersyteckich w krajach, których takich instytucji nie posiadają
- Krucza Akademia jest regularnie dofinansowywana przez co dalej kwitnie
- Nie wszyscy magistrowie chcą tam nauczać jako że Wielki Książe osobiście oczekuje bardzo wysokich standardów, które odstraszają mniej pewnych siebie i swojej wiedzy magistrów
Re: Kroniki
: śr lis 15, 2023 9:37 am
autor: Skryba
W gruncie rzeczy była to sprawa smaku
835 RNE

Owieczki moje, wiedzcie że… obżarstwo… jest… grzeche… O mój boże, mam zawał!
Kapłan Wielkiego Ognia Hapsal-Fellin
Ostatnimi czasy rozpędu nabrała działalność Wielkiego Wikariusza Andronikosa w krzewieniu wiary Kaltonistycznej na terenie Imperiusa. Praca ta szczególnie owocna okazała się być w Królestwie Karilian. Tamtejszy władca z zadowoleniem przyjął misję ekatarchy Albertusa, pozwalając mu bez większych przeszkód krzewić wiarę na terenie swojej domeny.
Sytuacja ta oczywiście nie spodobała się wszystkim - wśród Karilian dalej silny jest lokalny kult Słońca i Księżyca, którego wyznawcy zdenerwowali się na obcych misjonarzy i poprosili władcę by ten uszanował lokalne zwyczaje i pozbył się nieproszonego ich zdaniem gościa. Król uszanował zdanie swoich poddanych i kulturalnie wyjaśnił Albertusowi, że niestety musi on wrócić do swoich rodzinnych stron. Rodzimowiercy niby dostali to, co chcieli, ale nie są zbyt zadowoleni - najchętniej widzieliby głowę ekatarchy nabitą na pikę, a przynajmniej wybatożyli by mu skórę dla przykładu. Samo wyproszenie Albertusa z resztą nie rozwiązało w pełni problemu - nie wszyscy misjonarze, którzy wraz z nim przyjechali do kraju zdecydowali się go opuścić. Wyproszono przecież samego Albertusa, prawda?
Kapłani Słońca i Księżyca namawiają zatem swoich wyznawców do dosadniejszego rozprawienia się z niechcianymi gośćmi - jeżeli pomimo królewskiego polecenia nie opuścili kraju, należy ich samodzielnie deportować - najlepiej na inny świat. Rodzimowiercy są w kraju co prawda słabsi niż kaltoniści, ale obecnie zdają się być bardziej zjednoczeni w wierze i zdeterminowani, by swą odrębność zachować.
Po wypędzeniu Albertusa korzyści w odrębności zauważył też sam król, który zaczął dofinansowywać miejscowy kler kaltonistyczny i tworzyć własne struktury administracyjne i organizację, oddzielną od Tylos i niepodlegającą pod władzę Wielkiego Wikariusza. Dość rzec, że Andronikos nie jest z takiego obrotu spraw zbyt zadowolony. Ostatecznie władca zdołał zatem zrazić do siebie zarówno głowę kościoła Kaltonistycznego, jak i rodzimowierców. Przynajmniej lokalni kapłani Kaltona są zadowoleni - mniejsze wpływy Wikariusza oznaczają większą władzę dla nich (no a król grosza nie szczędzi).
Poza tym w ostatnim roku zmarło dość dużo kościelnych hierarchów. W Hapsal-Fellin umarło się zarówno Wielkiemu Kapłanowi Ognia, jak i Arcykapłance Elythyzmu. Oboje mieli już swoje lata, bo żyli ponad 60 wiosen, ale i tak zgon obojga, jednego po drugiej wzbudził pewne zdziwienie. Szczególnie mając na względzie, że obydwoje hierarchów dość mocno opierało się popularyzacji druku, co było ością niezgody między nimi a dyktatorem kraju, który Hulderyka mocno wspiera. Ostatnimi czasy rozkazał nawet straży miejskiej strzec drukarni wynalazcy, który obawiał się prób podpaleń czy wandalizmu skierowanego przeciw niemu. Dość powiedzieć, że gdyby nie wsparcie dyktatora Hulderyk pewnie spakowałby swoje manatki i wyjechał z kraju, biorąc pod uwagę jawną niechęć jaką dążą go bogobojni krajanie.
W ostatnim roku umarł też Domenes, Arcykapłan Elythyzmu i głowa tego wyznania. Śmierć ta jeszcze bardziej zagęściła i tak już duszną atmosferę konfliktów religijnych w Imperium - Domenes był człowiekiem ugodowym, a personalnie dobrym znajomym Wielkiego Wikariusza Andronikosa, co pozwoliło im zawrzeć rozejm i kruchy sojusz przeciwko chystanizmowi. Po jego śmierci nie wiadomo, czy Andronikos nie będzie próbował poszerzać swoich wpływów na Tylosyjskim dworze. Na pewno spora grupa elythystów zaczęła oskarżać go o próbę wykorzystania zgonu Arcykapłana do swoich własnych celów - i to jeszcze zanim ciało Domenesa zdążyło ostygnąć. Nieco mniej rączy starowiercy wciąż wskazuje na chystanizm jako głównego wroga, a także z niepokojem patrzy na radykalną sektę Zar'Astra. Wszak z Kaltonistami dało się żyć od kilku wieków w względnym spokoju - a kto wie, jak zachowywać będą się nowe religie? Być może to radykalni sekciarze Zar'Astra podsunęli zatruty posiłek Arcykapłanowi?
Podsumowanie
- Król Kilirian próbuje wzmocnić lokalny kler kaltonistyczny, zarażając do siebie zarówno rodzimowierców, jak i Wielkiego Wikariusza
- W Hapsal-Fellin nagła śmierć lokalnych hierarchów i popularyzacja druku powoduje niepokoje społeczne
- Śmierć Arcykapłana Elythyzmu grozi zburzeniem delikatnego balansu wiar w Imperium
Re: Kroniki
: śr lis 15, 2023 6:47 pm
autor: Tymus
Plotki, plotunie, ploteczki
834/835 RNE
Na wielkim targu w Aletris słychać plotki z całego świata:
- Podobno mało co może równać się z ucztami i wydarzeniami jakie czekają na gości na dworze w Hadat
- Chodzą pogłoski, że królowa Eleonora największy ma apetyt na tańce jak tego dnia urzędnicy doniosą jej o kolejnych ściętych sępich heretykach
- Widać nie zraziło to Księcia Sidamona, który łapczywie spogląda na Sępie Wyspy
- Kiedy jedni władcy się bawią inni przywódcy angażują się charytatywnie - wzorem tu jest prezydent Ligi Wolnych Ludzi, który nie szczędzi grosza na chystanistycznych uchodźców, czym tylko podkreśla etos założycielski swego kraju
- Wszem i wobec w Imperiusie udzielni władcy najmują wielkie rzesze geologów. Podobno król Alvar II tylko na nich przeznacza swoje dochody, czym zaskarbił sobie miłość całego środowiska
- Widocznie miłość ta może się Sumenom opłacić, gdyż ponoć w niejednym to miejscu odkryto skarby ziemi
- Szczęście jednak bardziej uśmiechnęło się do Arcyksięcia Karola, który to może niedługo dosłownie opływać w złoto (i to rodzime!)
- Nie każdy władca skupiony jest tak bardzo na ryciu w ziemi - król Fabrizo w przerwach od organizowania coraz to nowych ceremonii rozpoczął budowę licznych przedstawicielstw dla swych kupców, co by mogli znaleźć wsparcie za granicą
- Do aletrijskiejgo więzienia nad wyraz wielu ludzi w tym roku pielgrzymowało, lecz tylko poseł króla Kaldahu nie opuścił go z pustymi rękoma
- Z Srebrnej Ligi dochodzą za to odgłosy ciężkiej pracy, gdyż w tym właśnie kraju mistrz Orbani otworzył pierwszą poza Imperium ludwisarnie, a ponoć nie jest to jedyna niespodzianka jaką szykuje
- A jeśli zaś o Imperium mowa, to coraz więcej widać na dworze w Tylos twarzy wysłanników z różnych zakątków Imperiusa. Czyżby pogłoski o zbliżających się statkach Shan aż tak rozbudziły w ludziach zainteresowanie sprawami wielkiego dworu?
- Wielki Spektakl to jedno, drugim jest jednak pieniądz - a o tym wiedzą żołnierze z Ligi, którzy odpłynęli na tylosyjskich statkach ku Warenzji
Re: Kroniki
: sob lis 18, 2023 2:25 pm
autor: Tymus
Rozmnażają się jak królki
836/837 RNE
Uczeni z akademii z całego Imperiusa patrzą w archiwalne zapisy i nie mogą się nadziwić. Oto na ulicach miast czy w pośród wiejskich domostw przybywa coraz więcej ludzi. Nikt nie jest pewien w stu procentach skąd ten rozrost populacji. Niektórzy twierdzą, że może ludzie w dobie oddalenia zagrożenia inwazją Savorachów wreszcie poczuli nadzieję na lepszą przyszłość dla swego potomstwa. Inni starają się powiązać to z brakiem ostatnimi czasy większych klęsk głodu i epidemii. Duchowni wielu religii wskazują, na koniec okres Ciemnego Słońca i początek lepszych czasów. Jeszcze inni twierdzą zaś, że jest to po prostu efekt napływu migrantów wygnanych z Warenzji jak i rozsądnej pokojowej polityki władców Imperiusa.
Która z tych opcji ma racje? Możliwe, że każda po trochu. Natomiast fakt jest faktem, że mieszkańców Imperiusa jest coraz więcej.
Warto przy tym wskazać kraje, które chyba najwyraźniej skorzystały na rozroście ludności.
Po pierwsze jest to Dominium Kalten, którego władczyni ochoczo rozwija swą stolicę w Hadat. Liczne inwestycje, wydarzenia z udziałem wielkich rzeszy gości, a także pierwszy świecki sierociniec (szczodrze zresztą dotowany) sprawiły, że patrycjat Hadat z radością odnotowuje iż coraz więcej mieszkańców pojawia się w samej stolicy jak i na ziemiach wokół niej.
Po drugie Król Fabrizio w Liwurii rozpoczął budowę nowego miasta Carcossa, znaczne środki na to przeznaczone jednak same nie dały by takiego efektu, gdyby nie zwolnienia podatkowe jakie nowemu miastu obiecał. Sprawiło to, że wielu chętnych nawet z dalekich krain przybywało by w Carcossie zamieszkać. Tym zaś którym nie udało się osiedlić w samym mieście, chętnie zamieszkali na terenach, którzy nowi to mieszkanie zwolnili.
Wreszcie zaś jest Liga Wolnych Ludzi, która od lat jawiła się jako ostoja dla uciekinierów i schronienie dla prześladowanych. Obecny prezydent Ligi pragnie świat w tym przekonaniu utrzymać, gdyż jak do Chryspoli przybyli emigranci chystanistyczni wygnani z Imperium, to ten nie tylko ich przygarnął, lecz i przeznaczył znaczne środki na ich wsparcie i osiedlenie w mieście. Sprawiło to, że obecnie właśnie Liga stała się głównym celem dla emigrujących chystanitów.
Podsumowanie
- W tej turze rośnie PP i PB według zasad opisanych poniżej
- Dominium Kalten zyskuje dodatkowe 1 PB i 1 PP
- Unia Liwurska zyskuje dodatkowe 1 PP
- Liga Wolnych Ludzi zyskuje dodatkowe 2 PP
Zasady przyrostu
- Przyrost populacji liczymy poprzez podzielenie odpowiednio liczby PP i PB przez 10 i zaokrąglenie w dół.
Przykład:
Kraj A ma 114 PP i 29 PB - jego przyrost wyniesie 11 PP i 2 PB
Kraj B ma 210 PP i 32 PB - jego przyrost wyniesie 21 PP i 3 PB
- Kwotę jaka wynika z przyrostu populacji rozdzielamy w przypadku PP pomiędzy prowincje, w przypadku PB pomiędzy już istniejące(!) miasta (nie można osadzić tej ludności w dopiero zakładanym mieście)
- Należy rozdzielić PP i PB po równo (odpowiednio do miast i prowincji) do wysokości przyrostu.
Przykład:
Kraj A ma 6 prowincji i 11 PP przychodu - rozdziela zatem dla PP tak, że 5 prowincji otrzymuje 2 PP, zaś 1 prowincja 1 PP (razem 11 PP)
Kraj B ma 3 prowincje i 10 PP przychodu - rozdziela zatem PP tak, że 2 prowincje otrzymują 3 PP, zaś 1 prowincja 4 PP (razem 10 PP)
- Informacje o rozdzieleniu PP i PB powinna znaleźć się w działaniach albo rozmowach z MG