Karty historii [event startowy]

Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Karty historii [event startowy]

Post autor: Princeps »

Karty historii
Imperius 741 E.I.

Obrazek



Imperium, które niegdyś dominowało kontynent straciło swoje niegdyś ogromne wpływy na bieg historii, cofając się do terenów niewiele większych niż ich ziemie ojczyste. Choć dalej z pewnością jest najpotężniejszym tworem na kontynencie, uczeni imperialni z nostalgią czytają o wielkiej potędze której przez wieki zaznawał ich lud. Miejsce imperium na terenach przez nie opuszczonych nigdy jednak długo pustką nie było, gdyż nowe twory powstały by je zastąpić.

Od północy stara Zachodnia Marchia, niegdyś będąca prowincją imperialną, choć trzeba uczciwie przyznać - zaniedbaną nieco. Państwo to duże, choć niezbyt stabilne, mające dużo problemów wewnętrznych.

Na północ od Imperialnej domeny rozciąga się Wielkie Księstwo Smirnovskie. Kraj z nietypową trochę, bo elekcyjną monarchią, który ceni sobie spokój i własną niezależność, a wolny czas bojarowie pożytkują na kłótnie co do przyszłego następcy tronu.

Na południe za górami rozciągają się wielkie bagna - domena Lubuczan. Naród to prymitywny i niespecjalnie dobrze zorganizowany, za to bitny waleczny i uparty - chyba tylko dzięki tym cechą przeżyli wielowiekową okupację imperium.

Niedaleko nich domenę swoją ma Hospodar Tarnaveński. Państwo to małe, jednak wysoce jak na ten obszar świata zurbanizowane, może z tego powodu niespecjalnie przejmują się losem chłopów.

Na południe od łubuczańskich bagien i Hospodarstwa rozciągają się ziemie Siczy Wernackiej, dzikiego kraju, dzikich ludzi, a tak przynajmniej widzą ich sąsiedzi. Jedno jest pewne drugiego tak zorganizowanego, choć wielu mogłoby uznać to określenie za wyolbrzymienie, państwa na kontynencie nie ma. Stamtąd to atamani i ich waleczni Wernacy wyprawiają się by łupić czy też służyć jako najemnicy w rozmaitych krajach.

Tuż obok leży Starostwo Jarpola, które jakoby ma być ich zwierzchnikiem lecz nawet takie zależności są tam na opak, bowiem to “poddani” ściągają od “pana” pieniądze i o nim decydują. Dalej na wschód leży jeden z niewielu pozostałych już wasali imperium.

Owe państwo wasalne zowie się Marchią Kevedzką. Marchia ta tętni wręcz życiem mieszcząc w sobie dwa bratnie ludy, choć liczebność kraju nie przekłada się na możliwości wojskowe, jako że ostatnie zmiany ustrojowe sprawiły że siły są nieco niezorganizowane. Do bólu głowy może też doprowadzić tytulatura tam obowiązująca, prawdziwy koszmar entuzjastów heraldyki. Nad wszystkim czuwa jednak imponujący Zamek Kevander. Marchia ta całkiem podłużna posiada także dostęp do morza.

Morze to zresztą łaczy wiele rozmaitych krajów. Najbardziej na północy leży Księstwo Daalradi krainy rządzoną przez dynastię wywodzącą się od samych imperatorów, choć złośliwi by powiedzieli, że od bękartów się biorą, więc mówić tak nie można.

Wracając na południe aż za ziemię Kevów i Vedów natrafi się na stosunkowo młode Wielkie Księstwo Tegwarskie, które przed stu dwudziestu laty zjednoczyło prawie wszystkich Wagarów. Jest to kraj bitny, a ludu w nim mnogo. Są oni również dość świeżym nabytkiem w społeczności abyrystycznej, w czym zorientuje się każdy kto spędzi tam nieco czasu, jako że mimo usilnych działań bogowie imperialni dalej mają tam swoich wyznawców.

Podróżując dalej wybrzeżem trafi się na Królestwo Orentii. Jest to państwo rozległe, pełne rozmaitych rodów i wpływowej szlachty. Ostatnia niemalże wojna domowa i nieudolność poprzedniego króla jeszcze bardziej rozochociła rycerstwo i inne wpływowe persony do samowolki. Na domiar złego dla obecnego króla w części tego abyrystycznego kraju dalej panują starzy bogowie, a ich wierni znowu dają o sobie znać.

Państwem leżącym na północ od Orentii jest Hrabstwo Calatravy, którego władca w żelaznym uścisku dzierży władzę, dzięki swojej profesjonalnej i bitnej armii.

Wspominając Orentię i Caltravę nie można zapomnieć o Epeliotach i ich Księstwie, które to założyli po opuszczeniu swoich rodzimych terenów. Nie jest to księstwo olbrzymie, lecz ktokolwiek kto zechciałby po nie sięgnąć czekałaby nie lada przeprawa, albowiem Epelioci upodobali sobie budowę zamków, a największy z nich znany jako Forteca Deunoro jest jednym z najtrudniejszych do zdobycia na świecie. Nic też dziwnego, że panowie na zamkach mają niemało do powiedzenia w swoim księstwie. Poza Epeliotomi można trafić także na mniejszość Orencką, a już z pewnością trafi się na Orentyczyka w mieście.

Wspomniawszy Orentię trzeba powrócić na zachód, gdzie między Wielkim Księstwem Tegwarskim, Królestwem Orentii a Górami Białymi leży kraj bardzo niewielki, lecz bardzo ważny. Jest to bowiem Durance, siedziba Regenta, który jest głową Abyryzmu. Ziemie czterech kantonów są terenami dosyć spokojnymi, przez dość pokojowe nastawienie miejscowej ludności. Chłopi przez wieki cieszyli się tam sporą wolnością co jednak zaczęło się w ostatnich czasach zmieniać. Durance może się jednak pochwalić, że za sprawą swoich licznych kopistów i uczonych powstał niewielki uniwersytet, kto wie jak bardzo się rozrośnie. Sam Regent stara się powiększyć swoją władzę w kantonach, lecz musi lawirować między Synodem a lokalnymi posiadaczami ziemskimi, którzy w dużej mierze składają się z rodów napływowych. Co uda się osiągnąć Regentowi czas pokaże.

Po południowej i zachodniej stronie Gór Białych leżą dwie Aruzje. W Południowej Aruzji panuje Republika Aruzji, nazwana przez mieszkańców w swoim samouwielbieniu Oświeconą. Chlubą tego związku państw miast jest uwielbienie filozofii i jedna z niewielu Akademii, które przetrwały najazd koczowników czyli Wielka Akademia w Consentras. Główna część miast państw jednak dzisiaj jest miastami tylko z nazwy, albowiem państwo to zostało doszczętnie splądrowane przed ponad stu laty i do dzisiaj nie przywróciło swojej starej chwały.

Na północy zaś istnieje Wielkie Księstwo Aruzji w którym podejście do wolności miast jest tylko niewiele mniejsze. Choć zniszczone wojnami z Tugrejami miasta są tylko cieniem dawnych potęg to wciąż Wielkie Księstwo może się poszczycić jednymi z najbardziej rozbudowanych miast na całym Imperiusie.

Mówiąc o miastach należy wspomnieć o leżącym między Wielkim Księstwem Aruzji, Marchią Kevedzka oraz Wielkim Księstwem Tegwarskim Wolnym Miastem Hogelburg. Umocnione miasto w górach cieszy się niemałym bogactwem dzięki bardzo dogodnemu położeniu na szlakach handlowych między wspomnianymi krajami. Uparcie również stara się utrzymać swoją niezależność od każdej ze stron. Czy któryś z sąsiadów przechytrzy w końcu nieugiętą Radę Miasta? Tego nie wie wiedzą nawet wieszczowie.

Nie jest to jednak ostatnie wolne miasto, albowiem na południe od Wielkiego Księstwa Aruzji leżą Wolne Miasta Kahydan. Niemała decentralizacja państwa tego jest spowodowana tym że Kahydanowie zjednoczyli się stosunkowo niedawno zrzucając z siebie jarzmo niewoli sułtańskiej. Przepłacili to jednak zniszczeniem kilku z wolnych miast kiedy to napadli na nich Tugrejowie. Wciąż jednak miasta ich mogą konkurować z tymi z Wielkiego Ksiestwa Aruzji.

Wspomniani już kilka razy Tugrejowie graniczą z miastami Aruzyjczyków i Kahydończyków ciągle przypominając o swoim istnieniu niekończącymi się najazdami łupieżczymi. Minęło już sporo czasu od ostatniej ich Wielkiej Wyprawy, a to z powodu nieustannych walk o władze w Kaganacie. Ostatnie wieści jednak mówią jakoby aktualny Kagan poskromił swoich rywali i umocnił swoją władzę.

Na zachód natomiast wzdłuż południowego wybrzeża leżą ziemie Barbahów, lud to prawdziwie zrodzonych z morza wilków morskich, zajmujących się ochroną kupców i korsarstwem… dla tych co nie zapłacą za ochronę. Władza jest tak silna jak pełne są kiesy korsarzy, a najlepiej osiągnąć to właśnie przez wyprawy łupieżcze.

Drugim sąsiadem Barbahów są pozostałości po Białym Sułtanacie, a raczej jego prawdziwie legalna kontynuacja, w której dwóch ludzi władzę sprawuje: sułtan - panujący w kraju i wezyr - rządzący w jego imieniu. Choć sułtanat z pewnością cieniem jest swojej wielkości, dalej posiada silną armię i zdrową gospodarkę. Może być więc ważnym graczem, z którym należy się liczyć, zwłaszcza powinni wziąć to pod rozwagę ich sąsiedzi.

Jednym z nich są Elmurowie - dziwaczni przybysze z dalekiego południa, które zawsze uważane było za krainę zamieszkaną wyłącznie przez dzikie bestie i jeszcze bardziej dzikich ludzi. Jednak lud ten, który zaledwie przed osiemdziesięcioma laty wyrwał sobie kawałek Imperiusa daje obraz całkiem przeciwny temu co uważano. Miłują oni bowiem piękno, zwłaszcza artystyczne rzemieślnictwo. Ci jednak którzy zostaną tym zmyleni mogą tego gorzko pożałować, albowiem są to ludzie, którym wojna nie jest obca, a na morzu mało kto może im dorównać.

O ich zapale do walki i chęci powiększenia swojej domeny przekonali się Naugrimowie, których Republika, leżąca na północ od dzisiejszej Elmurii i południe od Księstwa Epeeliotów, została niemal całkowicie podbita przez czarnych wojowników. Ostał się tylko niewielki niezależny górski bastion dalej stawiający opór najeźdźcom.

Tak oto przedstawiają się wszelkie ludy Imperiusa. Wiele z nich wciąż pamięta rozmaite wojny domowe czy krwawe najazdy sąsiadów i rozpoczyna odbudowę, która to coraz bardziej przybiera na sile. Równie wielkie są ambicje władców, którzy niewątpliwie pragną, aby ich domena dorównała chwale Imperium u szczytu potęgi. Rozmaici wieszcze, wróżki, bajarze i starzy górale przepowiadają, że nadchodzi czas zmian, czas wspaniałych dzieł i towarzyszący im rozlew krwi, lecz niewielu się tego obawia wierząc, że krew ta będzie należeć do ich wrogów.

Jest 741 rok według kalendarza imperialnego oraz 20 rok panowania Imperatora Congalacha II. Data ta zostanie przez historyków nazwana “rokiem w którym bogowie rozpoczęli swoje igrzyska”. Co jednak zostanie zapisane na kartach tej historii? To zależy jedynie od władców Imperiusa.
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydarzenia”