Stara wiara

Awatar użytkownika
Saharczyk
Mistrz Gry
Posty: 1197
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:43 pm

Stara wiara

Post autor: Saharczyk »

Zamieszanie w Horbencji
Rok 742


Obrazek

Na południu Orentii, w prowincji Horbencja, po względnym czasie spokoju znów wypłynęły na powierzchnię problemy religijne. Ponowna reakcja starowierców miała swoje źródło w nieuczciwym traktowaniu chłopów przez pewnego szlachcica o imieniu Roderick. Już od wielu lat szlachcic ten wymagał od chłopów starooreńskiej wiary pracy ponad ich możliwości, łamiąc tym samym umowy poddańcze i ignorując prawa, które gwarantowały im pewne prawa i warunki. Groził im także użyciem siły, aby zapewnić sobie większe zyski z ich pracy. Chłopi mu podlegli, których większość wyznawała starooreńską wiarę, byli coraz bardziej zgorzkniali musząc znosić te nieuczciwe praktyki. Apelowali w tej sprawie do lokalnych władz o pomoc i interwencję, jednak urzędnicy orenccy, będący pod wpływem miejscowych szlachciców, albo ignorowali ich skargi, albo przekładali rozpatrzenie sprawy na później, twierdząc że starooreńczycy nie mają takich samych praw jak abyryci.

Napięcie wśród staroorentczyków narastało z każdym dniem, a chłopi czuli się coraz bardziej zrozpaczeni i wykorzystywani. Dotychczas przeważała jednak chęć przeżycia, więc znosili to w miarę spokojnie. W końcu doszło jednak do punktu krytycznego, kiedy to rycerz Roderick, będąc w stanie nietrzeźwości, wraz z grupą swoich towarzyszy, postanowił dokonać aktu profanacji i przemocy wobec starooreńskiej wiary. Chłopi z wioski Montmarlon byli świadkami, jak szlachcic wdarł się do lokalnej starooreńskiej świątyni, bezczeszcząc i naruszając świętość miejsca. Roderick ze swoimi kamratami urządzili sobie ognisko ze świętych posążków, lecz czynem, który przegiął pałę goryczy, był gwałt dokonany na świątynnej kapłance.

Gdy reszta wieśniaków dowiedziała się o tej profanacji, ich gniew urósł ponad strach. Zjednoczeni w starym duchu, zorganizowali się i ruszyli w kierunku siedziby szlachcica, aby wymierzyć sprawiedliwość. Obawy przed konsekwencjami tego co zamierzali zrobić były zagłuszone przez nienawiść do Rodericka i determinacje by zakończyć jego tyranie i pomścić doznane krzywdy. Kiedy dotarli do posiadłości szlachcica, ten był już nieprzytomny po pijackiej libacji, podobnie jak większość członków jego rodziny, kamratów oraz strażników. Wieśniacy nie wahali się ani chwili i przystąpili do zemsty. W krwawej rzezi, Roderick i jego poplecznicy zostali zabici, a posiadłość splądrowana. To była chwila sprawiedliwości, jakiej chłopi z Montmarlon tak długo oczekiwali.

Jednak wydarzenia te nie przeszły bez echa. Dowiedziawszy się o śmierci Rodericka i spaleniu jego posiadłości, rycerze postanowili wymierzyć surową karę temu, co uważali za bunt chłopów. Zdecydowali się spalić wieś Montmarlon, a nawet planowali powtórzyć to w innych wsiach należących do nieboszczyka, aby pokazać staroorentczykom, że podobne wybryki będą surowo karane. Dalsze odwety zostały jednak wstrzymane wraz z przybyciem margrabiego Hugona, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo tych ziem i niespecjalnie widziało mu się dalsze uszczuplanie ludności marchii.

Niestety chłopi, którzy uciekli ze spalonej wioski, zaczęli chować się po lasach i powodować zamęt na prowincji. Wydarzenie to zostało podchwycone przez bardziej zagorzałych kapłanów starej wiary, którzy zaczęli nawoływać do wsparcia, jak to sami określają, bohaterów walczących za wiarę. Jak się okazało nie tylko poddani Rodericka są zmęczeni panującymi abyryckimi rycerzami, jako że zaczęli się pojawiać pierwsi uciekinierzy chcący się dołączyć do sprawy z wiosek innych rycerzy. Spowodowało to jednak, że miejscowe rycerstwo zaczęło za karę jeszcze bardziej uciskać chłopów starej wiary. Eskalacja problemu może sprawić, że skutki ostatnich wydarzeń odczuje nie tylko lokalne rycerstwo, ale i wszyscy mieszkający tam abyryci.

W rozwiązanie konfliktu osobiście zaangażował się margrabia, choć jak na razie jego działania, a raczej argumentacja, nie zakończyły sporu. Sam będąc oczywiście orenckim rycerzem nie zrzucił winy za te zdarzenia na zmarłego Rodericka, lecz na "nieadekwatną" reakcję chłopów na jego pijacki wybryk. Starał się też przekonać miejscowych, że sprawcy zostali już i tak ukarani (oczywiście obie strony za sprawcę uważają kogoś zupełnie innego), lecz na razie nie miało to większych efektów. Margrabia wzmocnił patrole na drogach, lecz nie podjął większych działań zbrojnych przeciw zbiegłym chłopom, nie chcąc tracić kolejnych poddanych w swojej, niezbyt gęsto zamieszkanej, marchii. Być może liczy, że gdy opadną emocję i głód zajrzy w oczy, to chłopi sami wrócą na pola.

Dla leniwych:
  • na południu Orentii wznowiły się problemy religijne
  • szlachcic horbencki wykorzystuje chłopstwo i profanuje świątynię staroorentczyków
  • chłopi ze względu na brak reakcji urzędników, buntują się i dokonują rzezi w siedzibie szlachcica
  • lokalna szlachta dokonuje zemsty na chłopach
  • wieść o buntownikach zostaje podchwycona przez zagorzałych kapłanów starej wiary, którzy nawołują do wsparcia buntowników
  • ucisk miejscowego rycerstwa na chłopach eskaluje
  • Margrabia Hugon des Poiton próbuje opanować sytuację bez użycia większych działań zbrojnych, obarczając winą złą reakcją chłopstwa
  • różnice religijne mogą doprowadzić do eskalacji problemu, który może dotknąć wszystkich abyrytów
I11: Despotat Milingów, I12: Królestwo Coirdilaes, I13: Zakon Blauschild
Awatar użytkownika
Saharczyk
Mistrz Gry
Posty: 1197
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:43 pm

Re: Stara wiara

Post autor: Saharczyk »

Sądy orenckie
Rok 743

Obrazek

Sytuacja na południu Orentii po burzliwych wydarzeniach z poprzedniego roku nadal była napięta. W rozwiązanie konfliktu zaangażował się sam król poprzez wysłanego przez siebie urzędnika, komisarza Arnault d'Sayon, który to miał działać w jego imieniu. Jego celem było przywrócenie stabilności i zapobieżenie dalszemu rozbojowi oraz buntowi. W zamian za zobowiązanie starowierców do powstrzymania przemocy i aktów nieposłuszeństwa, król obiecał im ograniczone prawo do wolności wyznania w określonych miejscach i porach. Co ciekawe, nawet patriarcha orencki poparł tę decyzję, co przyczyniło się do pewnego ustąpienia napięcia religijnego.

W międzyczasie za namową okolicznych kapłanów z lasów zaczęli wychodzić niektórzy uciekinierzy, którzy wcześniej nie podjęli większych działań poza ucieczką. Duchowieństwo pod przywództwem opata Wilhelma zwróciło się do rycerzy o wyrozumiałość wobec tych chłopów. Niecodzienny ten gest wobec starowierców przysporzył opatowi pewnej popularności wśród miejscowych. Jednak nie wszyscy rycerze byli gotowi zaakceptować takie rozwiązanie. Część z nich wywierała presję na margrabiego Hugona, aby ten wymierzył surowsze kary. Margrabia w pewnym stopniu ustąpił tym żądaniom i wprowadził niezbyt trwałe kary cielesne, a czasem delegowanie chłopów do pracy na rzecz kościoła orenckiego pod nadzorem opata.

W miarę pojawiania się kolejnych zbiegłych chłopów, rycerstwo wzmogło naciski na margrabiego Hugona, który w końcu nieco ustąpił. Ostatecznie trzech chłopów, którym przypisano przywództwo w powstaniu, zostało powieszonych. Nie zadowoliło to całkowicie rycerstwa, które wolało bardziej pokazowe kary za bunt, ale zmniejszyło mimo wszystko naciski na margrabiego. Akt ten zastraszył nieco pozostałych zbuntowanych chłopów i zmniejszył ich chęć do opuszczenia swoich kryjówek, zwłaszcza tych co dopuścili się większych rozbojów.

Oczywiście chłopi, którzy zdawali sobie sprawę, że grozi im śmierć, nawet przy okolicznościach łagodzących, zdecydowali się nie powrócić. Jednak desperatów takich nie było aż tak wielu i większość zbiegłych chłopów wróciło do swych panów, a prawdopodobnie nie będzie większego napływu nowych ochotników do buntu. Grupa bandytów, która przetrwała, jest jednak zdeterminowana i nieustępliwa.

Lokalne rycerstwo było niezadowolone z rozwoju sytuacji. Uważali, że starowiercy, których postrzegali jako gorszych od siebie, otrzymali przywileje religijne, a sądy królewskie ułaskawiały bandytów starowierczych. Wszak standardową karą za bandyctwo, nawet dla abyrytów, jest śmierć, a teraz innowiercy dostali taryfy ulgowe! Narzekali także na to, że król ingerował w sprawy ich chłopów, co nie spotkało się z ich aprobatą.

Natomiast większość ludności staroorenckiej była już zmęczona ciągłymi walkami i przemocą. Chcieli, aby sytuacja powróciła do normalności i życie w regionie wróciło do harmonii. Miejscowi przywódcy podejmowali wysiłki, aby przekonać obie strony do rozejmu i negocjacji. Choć nie było to łatwe, starali się zapewnić, że król i jego rząd są świadomi ich pragnienia pokoju.

Trudna sytuacja na południu zakończyła się ustępstwami z których żadna ze stron nie jest całkowicie zadowolona. Niektórzy mogliby stwierdzić, że jest to w takim razie rozwiązanie sprawiedliwe. Czy królowi udało się przywrócić pokój i stabilność na południu Orentii na dłuższy czas? To się dopiero okaże, zwłaszcza mając na uwadze niezbyt zadowoloną szlachtę. Najbardziej zadowolonymi z tej sytuacji wydają się margrabia Hugon i opat Wilhelm, który w krótkim czasie stał się prominentną postacią w południowej Orentii.

Efekty:
  • -2 prestiżu dla króla Orentii
  • rozruchy religijne na południu ustają
Dla leniwych:
  • W imieniu Króla komisarz Arnault d'Sayon interweniuje w konflikt religijny
  • Starowiercy otrzymują ograniczone prawo do wolności wyznania, w określonych miejscach i porach
  • Samowolne przyznanie się chłopów uznaję się jako okoliczność łagodzącą
  • Wyroki na chłopstwie wychodzącym z lasu zazwyczaj kończy się na nie trwałych karach cielesnych i pracach na rzecz kościoła orenckiego
  • Dla udobruchania rycerstwa powieszono trzech chłopów dowodzących buntowi
  • Egzekucja ostudziła wychodzenie chłopów, którzy dopuścili się większych rozbojów
  • Większość chłopów wróciła, lecz pozostaje zawzięta grupka bandytów
  • Lokalne rycerstwo nie jest zadowolone z nowych praw starowierców i ingerencji Króla
  • Ludność staroorencka dla świętego spokoju przyjmuje nowe przywileje, mimo niepełnego zadowolenia z obrotu spraw
I11: Despotat Milingów, I12: Królestwo Coirdilaes, I13: Zakon Blauschild
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kroniki”