Zamieszanie w Horbencji
Rok 742

Rok 742

Na południu Orentii, w prowincji Horbencja, po względnym czasie spokoju znów wypłynęły na powierzchnię problemy religijne. Ponowna reakcja starowierców miała swoje źródło w nieuczciwym traktowaniu chłopów przez pewnego szlachcica o imieniu Roderick. Już od wielu lat szlachcic ten wymagał od chłopów starooreńskiej wiary pracy ponad ich możliwości, łamiąc tym samym umowy poddańcze i ignorując prawa, które gwarantowały im pewne prawa i warunki. Groził im także użyciem siły, aby zapewnić sobie większe zyski z ich pracy. Chłopi mu podlegli, których większość wyznawała starooreńską wiarę, byli coraz bardziej zgorzkniali musząc znosić te nieuczciwe praktyki. Apelowali w tej sprawie do lokalnych władz o pomoc i interwencję, jednak urzędnicy orenccy, będący pod wpływem miejscowych szlachciców, albo ignorowali ich skargi, albo przekładali rozpatrzenie sprawy na później, twierdząc że starooreńczycy nie mają takich samych praw jak abyryci.
Napięcie wśród staroorentczyków narastało z każdym dniem, a chłopi czuli się coraz bardziej zrozpaczeni i wykorzystywani. Dotychczas przeważała jednak chęć przeżycia, więc znosili to w miarę spokojnie. W końcu doszło jednak do punktu krytycznego, kiedy to rycerz Roderick, będąc w stanie nietrzeźwości, wraz z grupą swoich towarzyszy, postanowił dokonać aktu profanacji i przemocy wobec starooreńskiej wiary. Chłopi z wioski Montmarlon byli świadkami, jak szlachcic wdarł się do lokalnej starooreńskiej świątyni, bezczeszcząc i naruszając świętość miejsca. Roderick ze swoimi kamratami urządzili sobie ognisko ze świętych posążków, lecz czynem, który przegiął pałę goryczy, był gwałt dokonany na świątynnej kapłance.
Gdy reszta wieśniaków dowiedziała się o tej profanacji, ich gniew urósł ponad strach. Zjednoczeni w starym duchu, zorganizowali się i ruszyli w kierunku siedziby szlachcica, aby wymierzyć sprawiedliwość. Obawy przed konsekwencjami tego co zamierzali zrobić były zagłuszone przez nienawiść do Rodericka i determinacje by zakończyć jego tyranie i pomścić doznane krzywdy. Kiedy dotarli do posiadłości szlachcica, ten był już nieprzytomny po pijackiej libacji, podobnie jak większość członków jego rodziny, kamratów oraz strażników. Wieśniacy nie wahali się ani chwili i przystąpili do zemsty. W krwawej rzezi, Roderick i jego poplecznicy zostali zabici, a posiadłość splądrowana. To była chwila sprawiedliwości, jakiej chłopi z Montmarlon tak długo oczekiwali.
Jednak wydarzenia te nie przeszły bez echa. Dowiedziawszy się o śmierci Rodericka i spaleniu jego posiadłości, rycerze postanowili wymierzyć surową karę temu, co uważali za bunt chłopów. Zdecydowali się spalić wieś Montmarlon, a nawet planowali powtórzyć to w innych wsiach należących do nieboszczyka, aby pokazać staroorentczykom, że podobne wybryki będą surowo karane. Dalsze odwety zostały jednak wstrzymane wraz z przybyciem margrabiego Hugona, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo tych ziem i niespecjalnie widziało mu się dalsze uszczuplanie ludności marchii.
Niestety chłopi, którzy uciekli ze spalonej wioski, zaczęli chować się po lasach i powodować zamęt na prowincji. Wydarzenie to zostało podchwycone przez bardziej zagorzałych kapłanów starej wiary, którzy zaczęli nawoływać do wsparcia, jak to sami określają, bohaterów walczących za wiarę. Jak się okazało nie tylko poddani Rodericka są zmęczeni panującymi abyryckimi rycerzami, jako że zaczęli się pojawiać pierwsi uciekinierzy chcący się dołączyć do sprawy z wiosek innych rycerzy. Spowodowało to jednak, że miejscowe rycerstwo zaczęło za karę jeszcze bardziej uciskać chłopów starej wiary. Eskalacja problemu może sprawić, że skutki ostatnich wydarzeń odczuje nie tylko lokalne rycerstwo, ale i wszyscy mieszkający tam abyryci.
W rozwiązanie konfliktu osobiście zaangażował się margrabia, choć jak na razie jego działania, a raczej argumentacja, nie zakończyły sporu. Sam będąc oczywiście orenckim rycerzem nie zrzucił winy za te zdarzenia na zmarłego Rodericka, lecz na "nieadekwatną" reakcję chłopów na jego pijacki wybryk. Starał się też przekonać miejscowych, że sprawcy zostali już i tak ukarani (oczywiście obie strony za sprawcę uważają kogoś zupełnie innego), lecz na razie nie miało to większych efektów. Margrabia wzmocnił patrole na drogach, lecz nie podjął większych działań zbrojnych przeciw zbiegłym chłopom, nie chcąc tracić kolejnych poddanych w swojej, niezbyt gęsto zamieszkanej, marchii. Być może liczy, że gdy opadną emocję i głód zajrzy w oczy, to chłopi sami wrócą na pola.
Dla leniwych:
- na południu Orentii wznowiły się problemy religijne
- szlachcic horbencki wykorzystuje chłopstwo i profanuje świątynię staroorentczyków
- chłopi ze względu na brak reakcji urzędników, buntują się i dokonują rzezi w siedzibie szlachcica
- lokalna szlachta dokonuje zemsty na chłopach
- wieść o buntownikach zostaje podchwycona przez zagorzałych kapłanów starej wiary, którzy nawołują do wsparcia buntowników
- ucisk miejscowego rycerstwa na chłopach eskaluje
- Margrabia Hugon des Poiton próbuje opanować sytuację bez użycia większych działań zbrojnych, obarczając winą złą reakcją chłopstwa
- różnice religijne mogą doprowadzić do eskalacji problemu, który może dotknąć wszystkich abyrytów