Handel Morski

Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Handel Morski

Post autor: Princeps »

Jak to jest żyć nad brzegiem
Rok 746


Obrazek

Na fali niedawnych najazdów barbachskich i elmurskich, które skrycie niszczyły nadmorskie miasta, atmosfera niepewności unosiła się nad wybrzeżami, a wydarzenia te przyniosły kolejne wyzwania i możliwości, które wpłynęły na życie mieszkańców tych miast oraz handel morski. Ludzie zdawali sobie sprawę, że piękne nadmorskie perły, które kiedyś były symbolem bogactwa i dostatku, stały się teraz celem dla grabieżczych flot i spustoszeń. Miasta te musiały zmierzyć się z nową rzeczywistością – ryzykiem strat i zniszczeń, które płynęły z wód morskich.

Pierwszymi w ostatnich latach, którzy odczuli potęgę Barbahów byli Epeelioci. Ich stolica Eguz splądrowana i ogołocona mówiła wiele, a co najgorsze nie nauczeni swoimi błędami Epeelioci pozwolili ponowić wybryk korsarzy już w roku kolejnym. Podobnie miało się z Wielkiem Księstwem Tegwarskim, którego miasto Seeforf podzieliło los Epeeliotów, lecz z mniejszym skutkiem, gdyż najazdy korsarzy dały lekcję nauki, że nie każdy może czuć się bezpiecznie, nawet najdalej oddalone kraje od korsarzy południa, więc swoje dobra należy chronić. Niestety ochrona samych portów i miast w przypadku Barbahów na nic się zda i dobrze przekonali się o tym Oretczycy, Tegwarczycy, Daalariadzi, Calatravani oraz Kevedczycy, których to złupiono na morzu i wzdłuż linii brzegowych zamieszkiwanych przez pospólstwo.

Ten by się mylił kto by pomyślał, że skoro Hundę płaci to bezpieczny jest, o czym najbardziej przekonali się Aruzyjczycy i mieszkańcy miasta Tarantana, którzy to padli ofiarom najazdu Elmurów, którym wiele do Barbahów nie brakuje, a może i nawet gorszy z nich wybór, gdyż ziemię po sobie czerwoną posoką pozostawiają. Jednak nawet w obliczu tego zagrożenia, rozwój handlu morskiego nadal zdumiewał. Kupcy, nieustraszeni zagrożeniem, zaczęli coraz bardziej angażować się w ekspedycje dalekomorskie. Handel morski stał się nową gałęzią bogactwa, przyciągając inwestorów i przedsiębiorczych kupców. Niemniej jednak nie wszystko było usłane różami – przygody na morzach bywały nieprzewidywalne, a utrata majątków na nieudanych wyprawach wciąż była realnym ryzykiem, zwłaszcza na morzu Calatravskim. To zdecydowanie powstrzymało impet rozwojowy handlu morskiego, jednak go nie zatrzymało.

Dodatkowo pojawiła się innowacja, która znacznie poprawiła efektywność obsługi okrętów w przystaniach - żuraw portowy. Ten sprytny mechanizm pozwolił na efektywniejsze wyładowywanie i załadunek statków, co oznaczało mniejszy czas przestoju i bardziej płynny obrót towarów. Stopniowo żurawy te zaczęły rozprzestrzeniać się w miastach nadmorskich, poprawiając ich funkcjonalność i przyciągając większy ruch handlowy. Jednym z miast, które było na skraju olbrzymiego potencjału, był port w Seedorfie. Jednak los sprawił, że jego rozwój został opóźniony przez spustoszenia spowodowane najazdem Barbahów. Niemniej jednak, jego potencjał wciąż budził nadzieje na przyszłość. Po odbudowie miasta, Seedorf mógłby stać się strategicznym hubem handlowym, łączącym różne regiony kontynentu. To szczególnie mogło pomóc orenckim kupcom, którzy posiadając linię brzegową, byli dotknięci brakiem odpowiedniej infrastruktury portowej.

Orentia, z drugiej strony, stanowiła wyjątek jako jedyny kraj posiadający linię brzegową, lecz nie posiadała ani jednego miasta nadmorskiego. Chociaż ten fakt uchronił kraj przed nawałnicami barbarzyńskich najeźdźców, to poskutkował wyzwaniami. Kupcy, pragnący wykorzystać potencjał handlu morskiego, napotykali na brak odpowiednich miejsc do wyładunku i załadunku swoich statków. To z kolei prowadziło do omijania Orentii przez kupców, a królewska kasa cierpiała z powodu braku ceł. To jednak nie były jedyne problemy wynikające z braku infrastruktury nadmorskiej. Sytuacja ta miała daleko idące skutki. Liczba kupców orenckich zdolnych do prowadzenia dalekomorskich podróży na choćby jednym większym okręcie była niewielka. Okazało się, że niewielu zadecydowało się na tę inwestycję, pomimo że podróżowanie morzem było najtańszym i najszybszym sposobem na transport. Orentia co prawda miała pewien atut w postaci floty na południowych wodach, która miała zapewniać bezpieczeństwo kupców i nieco to poprawiło to sytuację, ale rozładowywanie się w mniejszych miasteczkach jest nie dość, że uciążliwe, to w niektórych przypadkach nawet niemożliwe. To z kolei doprowadziło do braku wykształconej i zamożnej klasy kupieckiej, która inaczej przyniosłaby znaczne zyski.

Dla leniwych:
  • Rajdy barbachskie i elmurskie wprowadzają niepokój w miastach nadbrzeżnych.
  • Działania piratów zbiegają się z gwałtownym rozwojem handlu morskiego, nieco zatrzymując impet jego rozwoju, lecz go nie powstrzymując.
  • Po nadmorskich miastach powoli rozprzestrzenia się żuraw portowy, który pozwala na łatwiejsze wyładowania statków.
  • Port w Seedorf pomimo najazdu Barbahów posiada największy potencjał.
  • Orentia pomimo posiadania linii brzegowej, a nie posiadając miast odczuwa mocne straty z braku ceł.
  • Z powodu całkowitego braku portów, kupcy Orentcy mają ograniczone szanse na wzbogacenie się i wejście w rynek morski.

Efekty:
  • Wszystkie państwa otrzymują +1 złota za każde swoje miasto nad brzegiem wód zaznaczonych na czerwono - efekt ten może wzrosnąć w przyszłości*
  • Orentia notuje straty z powodu braku portów
*położone nad brzebiem - czyli na mapie ma być wiadome, że styka się z morzem, miasta w prowincji nadbrzeżnej, ale nie posiadające tej cechy się nie liczą oczywiście.
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydarzenia większe”