Strona 2 z 3

Re: Księstwo Daalriada

: wt maja 02, 2023 8:54 pm
autor: Kocurrrek
Ok, skoro w doprecyzowaniu zasad w doktrynach nie można łączyć bonusu prestiżu z minusem z 'krawędzi upadku' to cały motyw idzie do kosza.
Rezygnuję z tej doktryny specjalnej - wylatuje cały motyw Berni po drugiej stronie morza, oraz jatki wewnętrznej (wchodzi standard pozycji możnych i brak napięć w kraju), w podaniu pozmieniane już wszystko.

Zmiana doktryny na "Armia Najemna", dodałem też motyw najemników:
[doktryna: Armia najemna] Książęta Daalriady od dawna mieli świetne relacje z najemnikami, których używali bardzo często w razie potrzeby, co było jednym z powodów spadku znaczenia i degeneracji pospolitego ruszenia. Zaowocowało to nie tylko coraz częstszym dołączaniem żądnych wojaczki Vaalsów do różnych kompanii najemniczych, ale z czasem również wykształceniem rodzimego oddziału, który przez długi czas najmowania się władcom na całym kontynencie, wyrobił sobie renomę i szacunek. Kompania ta zwie się “Wiewiórcze ogony” od tej dość charakterystycznej ozdoby przypinanej sobie do bogato zdobionych czapek. Charakteryzują się posiadaniem wybornych, ścigłych koni - przez co są jeszcze bardziej mobilni i trudniejsi do zneutralizowania niż standardowi reevscy łucznicy.
coś jeszcze potrzebne?

Re: Księstwo Daalriada

: śr maja 03, 2023 8:50 pm
autor: Princeps
1. ok

2. Nie bardzo ma to znaczenie jak bardzo boczna jest to linia, co jest bardzo dobrze opisane na forum imperium. Opisane jest również, że Muirchertach zabił wszystkich oficjalnych pretendentów i tak powinno zostać. W każdym razie nie bardzo widzę, żeby którykolwiek gracz/NPC poza imperium miał roszczenia do imperialnego tronu - nawet tak odległe jak 7 wieków. Gdybym na to pozwolił to Twój władca jest teoretycznie czwarty w kolejce do tronu imperialnego (jakkolwiek absurdalnie to nie brzmi, jestem w stanie uwierzyć, że ktoś by wpał na pomysł wysunięcia takiego roszczenia)

3. "Po prostu księstwo w jego granicach" oraz "część imperium, a nie kraj wasalny" kolidują ze sobą w moim mniemaniu. Ród Seaniven kontrolował te tereny przez 700 lat bezpośrednio jako lokalni władcy, mający wiele do powiedzienia w kwestii nie tylko swoich ziem (które stanowiły bardzo dużą część imperium), ale i w samej walce o koronę. Może źle zrozumiałem, ale to jest opis takiego państwa w państwie, którego absolutystyczne imperium by nie zaakceptowało.

"Co do asymilacji - nie znalazłem nigdzie, że lud musi być mocno zasymilowany" - nie, ale przy pisaniu podania trzeba wziąć pod uwagę wpływ imperium, a ono ma w opisie, że asymilowało przynajmniej lokalne elity. Asymilację traktuję tu bardziej na szczeblu kulturowym - możni zaczynają mówić po irlandzku/Néithrtáighdzku, ubierać się jak oni itd. O ile nie wymagam, by twoi byli w pełni/albo nawet po części zasymilowani, to jednak warto by to opisać, na przykład tak jak jest w imperium, że zasymilowani uciekli wraz z wycofaniem się imperialnych. I ponownie, jak chcesz mieć już u siebie rody z powiązaniami imperialnymi, to ciężko mi to przyjąć, że dumni imperialni możni pożenili się/zasymilowali się na kulturę, którą uważali za gorszą i podbitą.

"Jak wziąć przykład z inreal jak to wygląda, to wskazac można Bretończyków i księstwo Bretanii w Królestwie Francji. Odmienność kulturowa to i do dziś jest akcentowana, a w średniowieczu to zaleznie od sytuacji raz Bretania była w koronie, raz nie i książę wręcz był niezalezny. Czyli mozna" niespecjalnie dobry przykład moim zdaniem. Francuscy Królowie mieli do XV wieku obrzydliwie zdecentralizowany kraj, no i żyli na poziomie typowego średniowiecza. Imperium jest bardzo zcentralizowane i ma idee/organizacje/koncepcje podobne do rzymskich. Poza tym Księstwo Bretanii było po prostu wasalem, którego może Francuski król musiał mógł utrzymywać, ale imperium nie mogło by sobie na takiego pozwolić.

Punkty 4-9 - ok

10. Może i tak, ale również serbskie i rumuńskie, z tego co patrzę. Po prostu mi ono nie psauje. Proszę zmienić do tego co wcześniej podałem.

Re: Księstwo Daalriada

: śr maja 03, 2023 10:18 pm
autor: Kocurrrek
2. To można by może uznać, że linia Seaniven oficjalnie ma status bękarciej (swojego sukcesora Seaniven spłodził bez ślubu w niewoli Vaalsów)? Takich bekartów rodziny imperialnej przez 700 lat mogło być w cholerę i kawałek. Nigdy nie byli żadnymi pretendentami. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Muiri tak śledził drzewo genealogiczne, aby nawet potomków bękartów poszukiwać i wyniszczać. Roszczeń żadnych nie ma z racji pochodzenia wg praw imperialnych. Dla rodu to przydomek prestiżowy, a dla imperium jakieś bękarty jakiegoś najmłodszego syna jakiegoś cesarza sprzed 700 lat. Motyw prawnie absurdalnie nieistotny w sukcesji czy czymkolwiek innym.

3. Trochę nie rozumiem. Czyli jeżeli biorę kraj będący na mapie w dawnych granicach imperium (w tym rejonach mapy nie ma innej możliwości, a wywalać na południe do abberyckich fanatyków jako politeista to średnio dobry pomysł) - to mój ród nie mógł rządzić nad stworzoną nacją przed startem gry/wojną Muirchertacha? Czy rozchodzi się o sam tytuł książęcy - który w takim kraju jak imperium jest 2-3 rangi poniżej imperatora (myślałem, że możnych o randze książąt w imperium mogło być sporo)?
Przecież jest multum przypadków inreal gdzie w państwie jakimś był silny feudał. Rozpoczęcie historii rodu 20 lat przed startem gry mnie średnio interere.
Szczególnie nie wiem gdzie jest problem, jak klepnięte jest podanie Krewetek, gdzie cytuję: "Rządy Imperium na terenach Marchii z początku były dość brutalne i twarde. Jednak po utworzeniu Marchii Zachodniej jako jednostki organizacyjnej Imperium i nadaniu tytułów i władzy lokalnemu wodzowi, który był najbardziej skory do współpracy, sytuacja dla ludności zaczęła się poprawiać."
Przecież to jest właściwie to samo, a ziemie Vaalsów są z racji położenia wręcz idealne na taką "marchię" tylko zachodnią. Góry i lasy na flance, dalej (na drugą stronę morza) Imperium nigdy nie zaszło.

Jak wg Ciebie taki składnik imperium pod władzą jednego z możnych imperialnych był za duży by tolerować to mogli imperatorowie, to może zrobić tak że w czasie imperium dziedzina była połowę mniejsza, a w czasie wojny z Muiteachem, druga połowa ziem Vaalsów opowiedziała się po stronie Seanivenów? Na przykład jakąś połowę ziem mieli pod pieczą imperialni urzednicy, a książę faktycznie miał w posiadaniu tylko druga połowę. W czasie wojny z Muirem po prostu przejął te tereny i uniezaleznił się cały Vaalsland.

Wcześniej mogło być jak na tej mapce. Pomarańczowe to ziemie księcia, a na zielono bezpośrednia władza imperium zarządzane przez urzędników mających za zadanie również kontrolowac książęta aby zbytnio nie fikali. Żółte to nabytki terytorialne realizowane przez książęta. Hm?
ABBC3_SPOILER_SHOW
@Asymilacja. Owszem, językiem możnych jest imperialny, możni noszą sie po imperialnemu i mocno zaznaczają swoje korzenie. Większość osad ma prawa imperialne. Imperialni osadnicy (w sensie ich potomkowie) nawet nie uciekli ale są dalej. Vaalsowie się zimperializowali mocno. Co zaś do rodów i ożenków - to nie. To było 700 lat temu a jedyną przewagą Néithrtáighczyków była wtedy żelazna broń i casus pokonania Wąsiastych. To jeszcze nie było imperium, Néithrtáighczycy dopiero podbijali sąsiadów, zatem ożenki ich możnych z podbitymi możnymi to chyba nic specjalnego w tamtym okresie aby zapewnić spokój na podbitych terenach (szczególnie, że mowa tu o najmłodszych synach).

10. Bran jest jednym z mocniejszych celtyckich imion, ale mnie to lotto. Wstawi się literkę i niech będzie Briann.

Re: Księstwo Daalriada

: pt maja 05, 2023 12:07 pm
autor: Princeps
Kocurrrek pisze: śr maja 03, 2023 10:18 pm 2. To można by może uznać, że linia Seaniven oficjalnie ma status bękarciej (swojego sukcesora Seaniven spłodził bez ślubu w niewoli Vaalsów)? Takich bekartów rodziny imperialnej przez 700 lat mogło być w cholerę i kawałek. Nigdy nie byli żadnymi pretendentami. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Muiri tak śledził drzewo genealogiczne, aby nawet potomków bękartów poszukiwać i wyniszczać. Roszczeń żadnych nie ma z racji pochodzenia wg praw imperialnych. Dla rodu to przydomek prestiżowy, a dla imperium jakieś bękarty jakiegoś najmłodszego syna jakiegoś cesarza sprzed 700 lat. Motyw prawnie absurdalnie nieistotny w sukcesji czy czymkolwiek innym.
Nie, pewnie impek nie śledził aż tak drzewa genealogicznego, żeby sięgać 700 lat wstecz, ale jak ktoś ma tak samo brzmiące nazwisko (albo jego człon, łotewa) to zdecydowanie należało się go pozbyć. Ogólnie to tak - bękartów już bardziej zaakceptuję, tylko usuń to Fáelad z nazwiska i będzie git.
Kocurrrek pisze: śr maja 03, 2023 10:18 pm 3. Trochę nie rozumiem. Czyli jeżeli biorę kraj będący na mapie w dawnych granicach imperium (w tym rejonach mapy nie ma innej możliwości, a wywalać na południe do abberyckich fanatyków jako politeista to średnio dobry pomysł) - to mój ród nie mógł rządzić nad stworzoną nacją przed startem gry/wojną Muirchertacha? Czy rozchodzi się o sam tytuł książęcy - który w takim kraju jak imperium jest 2-3 rangi poniżej imperatora (myślałem, że możnych o randze książąt w imperium mogło być sporo)?
Przecież jest multum przypadków inreal gdzie w państwie jakimś był silny feudał. Rozpoczęcie historii rodu 20 lat przed startem gry mnie średnio interere.
Szczególnie nie wiem gdzie jest problem, jak klepnięte jest podanie Krewetek, gdzie cytuję: "Rządy Imperium na terenach Marchii z początku były dość brutalne i twarde. Jednak po utworzeniu Marchii Zachodniej jako jednostki organizacyjnej Imperium i nadaniu tytułów i władzy lokalnemu wodzowi, który był najbardziej skory do współpracy, sytuacja dla ludności zaczęła się poprawiać."
Przecież to jest właściwie to samo, a ziemie Vaalsów są z racji położenia wręcz idealne na taką "marchię" tylko zachodnią. Góry i lasy na flance, dalej (na drugą stronę morza) Imperium nigdy nie zaszło.
Ogólnie mi się wydaje, że największy problem ze zrozumieniem imperium u Ciebie jest taki, że to nie jest wzorowane na Świętym Cesarstwie Rzymskim, tylko na Rzymie, które obecnie jest coś jak w fazie byzancjum. O ile można się kłócić, że byli władykowie rzymscy co mieli kilka prowincji i tworzyli państwo w państwie, o tyle zwykle nie były to dziedziczne ziemie, a na pewno nie zakładali kilkusetletniej dynastii. Co do odwołania do podania Krewetkiego [ehhhh] to różnice są takie, że był na biednych obrzeżach imperium, gdzie żeby mieć spokój i skupić się na czymś bardziej wartościowym, to imperialni ostatecznie dali parę prerogatyw jakiemuś lokalnemu, względnie zasymilowanemu watażce i zająć się sprawami ważnymi, czyli wojnami domowymi i walką o władzę. Jeśli ród Seanivenów wiele razy interweniował w kwestiach wewnętrznych imperium (choćby to, że bronili innych podbitych ludów imperium) to ktoś w końcu by się zorientował, że są za silni i za blisko heartlandów, żeby ich tak po prostu zostawić.
Kocurrrek pisze: śr maja 03, 2023 10:18 pm Jak wg Ciebie taki składnik imperium pod władzą jednego z możnych imperialnych był za duży by tolerować to mogli imperatorowie, to może zrobić tak że w czasie imperium dziedzina była połowę mniejsza, a w czasie wojny z Muiteachem, druga połowa ziem Vaalsów opowiedziała się po stronie Seanivenów? Na przykład jakąś połowę ziem mieli pod pieczą imperialni urzednicy, a książę faktycznie miał w posiadaniu tylko druga połowę. W czasie wojny z Muirem po prostu przejął te tereny i uniezaleznił się cały Vaalsland.

Wcześniej mogło być jak na tej mapce. Pomarańczowe to ziemie księcia, a na zielono bezpośrednia władza imperium zarządzane przez urzędników mających za zadanie również kontrolowac książęta aby zbytnio nie fikali. Żółte to nabytki terytorialne realizowane przez książęta. Hm?
ABBC3_SPOILER_SHOW
Lepiej, najchętniej bym to zmniejszył jeszcze, ale wsm niech Ci będzie.
Kocurrrek pisze: śr maja 03, 2023 10:18 pm@Asymilacja. Owszem, językiem możnych jest imperialny, możni noszą sie po imperialnemu i mocno zaznaczają swoje korzenie. Większość osad ma prawa imperialne. Imperialni osadnicy (w sensie ich potomkowie) nawet nie uciekli ale są dalej. Vaalsowie się zimperializowali mocno. Co zaś do rodów i ożenków - to nie. To było 700 lat temu a jedyną przewagą Néithrtáighczyków była wtedy żelazna broń i casus pokonania Wąsiastych. To jeszcze nie było imperium, Néithrtáighczycy dopiero podbijali sąsiadów, zatem ożenki ich możnych z podbitymi możnymi to chyba nic specjalnego w tamtym okresie aby zapewnić spokój na podbitych terenach (szczególnie, że mowa tu o najmłodszych synach).
No i paradoksalnie wkraczamy na odwrotny problem. Imperialni są bardziej zorganizowani, wykształceni itd. ogólnie są lepszą klasą obywateli, więc za posiadanie imperialnych miałbyś duże bonusy, zwłaszcza, jeśli zostali od imperium oderwani niedawno. Jak bardzo już idziemy na porównania do irl, to obecnie jest sytuacja jak w italii po upadku rzymu - Rzymianie sobie żyją jak żyli tylko pod innym sztandarem. Docelowo chciałbym, żeby to wyglądało jak italia jakoś wiek po tym jak się Longobardowie zadomowili - czyli miasta w ruinie, budynków użytku publicznego brak, sztuka - brak, higiena osobista - brak, rolnictwo - zacofane itd.
Co do rodów to ok, ale zwracam uwagę tylko na fakt, że twoi obecni możni nie mają związków z obecnymi możnymi imperialnymi, gdyż rody imperialne powstawały stopniowo przez 7 wieków, więc Ci z którymi Twoi się pożenili to pewnie dawno wymarły/zginęły w wojnach domowych.
Kocurrrek pisze: śr maja 03, 2023 10:18 pm 10. Bran jest jednym z mocniejszych celtyckich imion, ale mnie to lotto. Wstawi się literkę i niech będzie Briann.
Doskonale, więc jak Ci to lotto, to zmień na Delbáeth.

Re: Księstwo Daalriada

: pt maja 05, 2023 1:42 pm
autor: Kocurrrek
2. No spoko. Tylko rozdzielmy to na ingame active i ingame pasive.
W sensie w opisach państwa i rodu bardziej encyklopedycznych to ja mam zamiar stosować aep Falead, bo mnie akurat lingwistyczne akcje dodające immersji kręcą i chce wykorzystywać zarówno "Ó", "Mac" i "Aep" (to pasywnie)
Ale już we wszelkich poselstwach czy normalnym użyciu (do bitew, mariaży itp.) to nie będę brał tego wyróznika pochodzenia rodu, bo książęta zaprzestali używania tego gdy Muircherteach zaczął szaleć - w celu nie stawiania się jako cel, a później by nie drażnić jego potomków i jak użyję to znaczy że specjalnie obliczone to jest na draznienie empire. Może tak być?

3. Różnice to rozumiem, tylko mnie boli, że w założeniu w takim razie miałaby być wykastrowana opcja długoletniego rodu z jakąś władzą na ponad połowie mapy, bo imperium nie chciało aby możni mieli w obrębie kraju jakąś władzę ziemską.

To dla mnie o tyle problematyczne, że tak jak samo imperium nie wykształciło motywów feudalnych, tak i ja chce uniknąć feudalizmu normal, ale też pokazać odmienność jakąś nacji względem imperium, że ten ich feudaloanarchizm tez nie podszedł Vaalsom. Zatem ten system dzierżaw ziemi możnym, co jest wariacją na temat, ale ma sens tylko wtedy gdy jedynym posiadaczem ziemskim jest książę. Taki motyw byłby średnio do zaakceptowania dla możnych Vaalsów, że 20 lat temu książę po wyrwaniu się imperium ogłosił, że wszystko jego - bo to się kupy nie trzyma, pogoniliby go. Ma to sens jak to 700 letnia tradycja gdy po zajebaniu Brana i uwolnieniu Vaalsów od jego przechujtyranii, Vaalsowie cedowali wszelką własnośc ziemską na Sean-Ivena jako jednego z imperatorskiej krwi (potem w ciągu całego okresu dla nich potomstwo Seana legalne, bo z Vaalskiej dziewuchy w jakimś tam obrzędzie pojętej, to motyw tego ustalonego wyżej bękarctwa ze strony imperium cedowanego na ród - nie ma zastosowania w Dalriadzie i wsio hula).
Jak mi zabierzesz możliwośc tej ciągłości władzy i posiadania ziemi czy faktu iż Sean-Iven był z krwi Faleadem (ale te motyw rodowy jak rozumiem mamy za sobą?) - to mi się rozsypuje cała koncepcja i na nowo muszę tworzyć nie tylko historię ale i ustrój...

I owszem, rozumiem to podejście: "to ktoś w końcu by się zorientował, że są za silni i za blisko heartlandów, żeby ich tak po prostu zostawić.". Sek w tym, że zaznaczałem kilkukrotnie, że Ród Seaniven i Daalriada była moze i cierniem w dupsku w kwestii tego jak imperium traktowało podbite ludy, ale de facto bodaj najwierniejszą prowincją. W wersji pierwszej podania gdzie celowałem w doktrynę "imperialwasal" zanim zrezygnowałem by nie robić kolizji z winopikiem i szyszkiem - to pisałem, że nawet jak się waliło i paliło to Dalriada zawsze po stronie imperium i dalej jako wasal choć mogła iśc swoją drogą. W tej wersji podania na państwo niepodległe, nie zmienia się nic - do momentu uzurpacji Muirchertacha, zatem taki ród z dziedziczną władza na sporych terenach ale wierny jak pies - to funkcjonowac by chyba mógł?
Szczególnie, że wg mapki, to większosć z terenów jakie zaznaczyłem na pomarańczowo, to obwarowane tradycją i nienaruszalne de facto - dzierżawy możnych, którzy dla takiego księcia byli jakimś motywem stopującym od wewnątrz. W poniedziałek mnie się nudziło w pracy to se mapkę strzeliłem posiadłości możnych, wyłączając te tereny gdzie w Daalriadzie rządziła imperialna administracja to paczaj o jakich terenach mówimy względem "potęgi" rodowej.
ABBC3_SPOILER_SHOW
No i paradoksalnie wkraczamy na odwrotny problem. Imperialni są bardziej zorganizowani, wykształceni itd. ogólnie są lepszą klasą obywateli, więc za posiadanie imperialnych miałbyś duże bonusy, zwłaszcza, jeśli zostali od imperium oderwani niedawno. Jak bardzo już idziemy na porównania do irl, to obecnie jest sytuacja jak w italii po upadku rzymu - Rzymianie sobie żyją jak żyli tylko pod innym sztandarem. Docelowo chciałbym, żeby to wyglądało jak italia jakoś wiek po tym jak się Longobardowie zadomowili - czyli miasta w ruinie, budynków użytku publicznego brak, sztuka - brak, higiena osobista - brak, rolnictwo - zacofane itd..
Oki, większość imperialnych mogła prysnąć te 20 lat temu w czasie wojny Dal. z empire, a pozostali tylko ci najbardziej zasymilowani, którzy w takim rozumieniu wręcz zdegenerowali się ta asymilacją i nie są podstawą do bonusów. Przez 700 lat napływali i cięzko by jakaś zvaalsowana nieźle rodzina potomków imperialnych nagle uznała że przekresla wieki co tu siedzieli przodki bo trzeba robić wyjazd do kolebki. No część tak, ale wszyscy? Trochę meh.
Co do rodów to ok, ale zwracam uwagę tylko na fakt, że twoi obecni możni nie mają związków z obecnymi możnymi imperialnymi, gdyż rody imperialne powstawały stopniowo przez 7 wieków, więc Ci z którymi Twoi się pożenili to pewnie dawno wymarły/zginęły w wojnach domowych
sie wie, chodzi o pochodzenie, rys historyczny i podbitkę pod mocniejsze zimperializmowanie się możnych niż szeregowych V.
Doskonale, więc jak Ci to lotto, to zmień na Delbáeth.
Chcę to wykorzystać kulturowo, a Vaalsy się zasymilowali o tyle, że uzywają na szeroko imion imperialnych, ale w skróconej i pozbawionej przydługich, pełnych fistaszków nad literkami znaków. O takie formy. Zatem Delbáeth i inne takie mnie nie pasi bo ciekawostką kulturową jest, że imię "Firbolga" zostało wyrugowane z kultury po wsze czasy i nikt nawet po 700 latach go nie nadaje w Dalriadzie dziecku. A imienia Delbáeth i tak by nie nadali, bo jest zbyt orthodoxempirestyle.
To ja proponuję by (jak lubisz takie długie imiona), ten typ faktycznie nazywał się Bránníbáeth/Bráínníbáeth ale Valsy jak to miały w zwyczaju zwały go pod skróconą wersją "Brann/Brian" i to właśnie to imię jest kulturowo wykastrowane, oki?

Re: Księstwo Daalriada

: pn maja 08, 2023 11:55 am
autor: Princeps
2. Dalej jestem na nie. Mówię, nawet zakładając, że przeżyli by z tym tytułem do Muircha, to i tak impek nie był taki głupi, żeby zrezygnować z obławy tylko dlatego, że książę przestał używać nagle tego człona w nazwisku.

3.
Różnice to rozumiem, tylko mnie boli, że w założeniu w takim razie miałaby być wykastrowana opcja długoletniego rodu z jakąś władzą na ponad połowie mapy, bo imperium nie chciało aby możni mieli w obrębie kraju jakąś władzę ziemską.

To dla mnie o tyle problematyczne, że tak jak samo imperium nie wykształciło motywów feudalnych, tak i ja chce uniknąć feudalizmu normal, ale też pokazać odmienność jakąś nacji względem imperium, że ten ich feudaloanarchizm tez nie podszedł Vaalsom. Zatem ten system dzierżaw ziemi możnym, co jest wariacją na temat, ale ma sens tylko wtedy gdy jedynym posiadaczem ziemskim jest książę. Taki motyw byłby średnio do zaakceptowania dla możnych Vaalsów, że 20 lat temu książę po wyrwaniu się imperium ogłosił, że wszystko jego - bo to się kupy nie trzyma, pogoniliby go. Ma to sens jak to 700 letnia tradycja gdy po zajebaniu Brana i uwolnieniu Vaalsów od jego przechujtyranii, Vaalsowie cedowali wszelką własnośc ziemską na Sean-Ivena jako jednego z imperatorskiej krwi (potem w ciągu całego okresu dla nich potomstwo Seana legalne, bo z Vaalskiej dziewuchy w jakimś tam obrzędzie pojętej, to motyw tego ustalonego wyżej bękarctwa ze strony imperium cedowanego na ród - nie ma zastosowania w Dalriadzie i wsio hula).
Jak mi zabierzesz możliwość tej ciągłości władzy i posiadania ziemi czy faktu iż Sean-Iven był z krwi Faleadem (ale te motyw rodowy jak rozumiem mamy za sobą?) - to mi się rozsypuje cała koncepcja i na nowo muszę tworzyć nie tylko historię ale i ustrój...
Ogólnie też wymyśliłeś sobie koncepcję kolidującą z imperium i jednocześnie bardzo z nim związaną. Imperium ma nawet w opisie, że ma dużo silnych rodów, ale oni są pełnoprawnymi imperialnymi obywatelami i w każdym momencie mogą stracić te ziemie, jeśli poprą nieodpowiedniego pretendenta w wojnie domowej + ziemie u nich są "płynne", czyli sprzedają je i kupują w zależności od potrzeby - nie są za bardzo przywiązani do nich.
Tutaj mamy natomiast silnego księcia, będącego potomkiem imperatora, ale bękartem, ale zvaalsalizowanym, ale będącego niby lojalnym wasalem, ale wpierdalającego się w sprawy wewnętrzne imperium.
Imperium jest natomiast bardzo zcentralizowane, opresjonistyczne i szowinistyczne, ale wg. Twojej historii pozwala istnieć Seanivenom przez 7 wieków, (którzy notabene zyskali władzę przez bunt przeciwko oficjalnie ustanowionemu władcy imperium). No te 2 koncepcje mi po prostu nie pasują do siebie i ciężko mi przyjąć, że egzystowały we względnej harmonii przez tyle czasu.

I owszem, rozumiem to podejście: "to ktoś w końcu by się zorientował, że są za silni i za blisko heartlandów, żeby ich tak po prostu zostawić.". Sek w tym, że zaznaczałem kilkukrotnie, że Ród Seaniven i Daalriada była moze i cierniem w dupsku w kwestii tego jak imperium traktowało podbite ludy, ale de facto bodaj najwierniejszą prowincją. W wersji pierwszej podania gdzie celowałem w doktrynę "imperialwasal" zanim zrezygnowałem by nie robić kolizji z winopikiem i szyszkiem - to pisałem, że nawet jak się waliło i paliło to Dalriada zawsze po stronie imperium i dalej jako wasal choć mogła iśc swoją drogą. W tej wersji podania na państwo niepodległe, nie zmienia się nic - do momentu uzurpacji Muirchertacha, zatem taki ród z dziedziczną władza na sporych terenach ale wierny jak pies - to funkcjonowac by chyba mógł?
"Cierń w dupsku" i "lojalny" nie idą moim zdaniem w parze. Imperialni by tylko pamiętali o tym, że im Vaalsowie się wpierdalali w ich sprawy wewnętrzne, bo to zawsze tak działa, że się skupia na tym co jest nie tak, a nie na tym, że ktoś wykonuje dobrze swoje obowiązki [gdyby mnie tylko tak w robocie chwalono za wykonywanie dobrze obowiązków xD]

Szczególnie, że wg mapki, to większosć z terenów jakie zaznaczyłem na pomarańczowo, to obwarowane tradycją i nienaruszalne de facto - dzierżawy możnych, którzy dla takiego księcia byli jakimś motywem stopującym od wewnątrz. W poniedziałek mnie się nudziło w pracy to se mapkę strzeliłem posiadłości możnych, wyłączając te tereny gdzie w Daalriadzie rządziła imperialna administracja to paczaj o jakich terenach mówimy względem "potęgi" rodowej.
ABBC3_SPOILER_SHOW
No, to ma znaczenie fabularne bardziej, więc niech będzie.

Oki, większość imperialnych mogła prysnąć te 20 lat temu w czasie wojny Dal. z empire, a pozostali tylko ci najbardziej zasymilowani, którzy w takim rozumieniu wręcz zdegenerowali się ta asymilacją i nie są podstawą do bonusów. Przez 700 lat napływali i cięzko by jakaś zvaalsowana nieźle rodzina potomków imperialnych nagle uznała że przekresla wieki co tu siedzieli przodki bo trzeba robić wyjazd do kolebki. No część tak, ale wszyscy? Trochę meh.
Ogólnie to tak, ale to Vaalsowie się powinni asymilować na imperialnych, a nie odwrotnie, bo dominująca i lepsza kultura to mimo wszystko imperialna i pewnie obywatele którzy dopuścili by się takiej "zdrady" byli by opluwani w całym imperium.

To ja proponuję by (jak lubisz takie długie imiona), ten typ faktycznie nazywał się Bránníbáeth/Bráínníbáeth ale Valsy jak to miały w zwyczaju zwały go pod skróconą wersją "Brann/Brian" i to właśnie to imię jest kulturowo wykastrowane, oki?
Na to mogę się zgodzić, tylko trzeba podkreślić, że to zvaalsowane imię.

11. Wsm jeszcze jedna sprawa, system dzierżawy to raczej już późne średniowiecze (albo bardzo wczesne państwo Franków), więc jak rozumiem to jest taka dzierżawa nienaruszalna, wieczna i przechodząca z ojca na syna?

I rozumiem że jest jakaś grupa pomniejszych posiadaczy ziemskich (coś w design średniej/niższej szlachty albo bardzo bogatych chłopów) niezależnych od wielkich rodów? Jeśli tak, to jak oni działają?

Re: Księstwo Daalriada

: wt maja 09, 2023 10:48 pm
autor: Kocurrrek
2. Dalej jestem na nie.
No to mamy chyba już tu ciekawy konflikt pomiedzy Princepsem i Princepsem. W poprzednim poście uznałes, że linię bękarcią wyzutą z praw akceptujesz pod warunkiem wykastrowania oficial aep Faelad. Ja przyznałem, że spoko, aktywnie w grze kastracja i ni ma, ot opcja - ewentualny motyw ingame pójścia na udry z empire, gdyby chcieli to moi rodowcy w nazwisku ingame zaznaczać (a tak to nic, tylko we wpisach pasywnych, encklopedycznych u mnie gdzieś z tym członem). Teraz zaś jesteś na nie. No to ja się gubię. ustal sam ze sobą i możemy dalej.

Poza tym nie wiem czemu tak się kurczowo trzymasz tej konieczności wyżynania każdego co ma korzenie w Faleadach. No Muirteach miał taką koncepcję - zaje, nawet mu się udało eksterminowac wszystkie oficjalne linie rodowe, może nawet wyciął i co znaczniejsze bękarcie. Z Seanivenami mu się nie udało bo powstali w wojnie rpzeciw niemu, zmarł - a jego potomkowie już nie musieli być przecież tak fanatyczni do bocznych bękarcich linii, gdy wedle prawa nie mają one praw do tronu z racji urodzenia.
Ogólnie też wymyśliłeś sobie koncepcję kolidującą z imperium i jednocześnie bardzo z nim związaną.
Owszem, bo lubie sytuacje skomplikowane. Z prostych wyrosłem.
W zamierzeniu to było tak, że ród by zadrą w dupie imperatora w kwestii np. eliminowania praw zwyczajowych pseudogermanów Orrothira i były spory na tym polu w polityce wewnętrznej, ale jak chodzi o dobro imperium, to książę ze swoimi hufami daje się wyrżnąć osłaniając odwrót imperialnej armii i zawsze ku glorii empire (to że jest się pro, nie znaczy ze nie można być w opozycji w jakichś aspektach). Ogólnie ten sam konstrukt sprawowania władzy nad terenem jest u Krewetek, ale tam mozna - tu nie "bo za blisko imperium" choć u mnie zadupie składające się z gór i lasów leżące literalnie na flance imperium. W jednym czy drugim podaniu: "napiszemy Ci doktrynę"/"co chcesz w doktrynie modyfikować" - ...a tu mur by na ziemiach zaznaczonych na mapie historycznej oliwkowo była rodowa ciągłość władzy nad ziemią/ludem w trakcie trwania imperium.
Może powinieniem opisać jak to się wyrwali (jak kilka innych krajów) spod imperium w VI wieku - to przejdzie? Ale chyba nie, bo co za różnica że sprawowali władze 500 lat czy 700?

Chciałem zagrać rodem możnych imperialnych wyrugowanych z imperium podczas wojen Muirtertacha (gdy moi w tym konflikcie stanęli przeciw niemu). No jak nie to nie, co poradzić.
Masz jakieś pomysły jak to rozwiązać - bardzo poproszę. Ja koncepcji o 180 stopni zmieniać nie chcę (by pisać historię i ustrój od podstaw).

Może taki motyw, że:
Po hołdzie Sean-Ivena uczynionemu wobec imperium za przyzwolenie na wymianę władzy w Vaalslandzie (uznanie starcia Sean-Ivena z ojcem za wewnętrzny konflikt rodowy) przez jakiś czas była akcept na istnienie potężnego imperialnego feudała w obrębie imperium, szczególnie, że imperium nie było jeszcze silne tak bardzo, a ród ten był choć bękarci to spokrewniony z rodem panującym i nie można było zarzucić braku wierności. Gdy jednak Seanivenowie zaczynali mieszać się w politykę wewnętrzną w obronie podbitych ludów - imperium uznało, że pora to zmienić. Interwencja, wyrugowanie rodu z władzy, narzucenie Vaalsom imperialnych urzędników itp. Po pokoleniu jednak -zryw i walka o swoje prawa zakończony powrotem do wczesniejszego standardu. I tak abarot to samo przez ze 300 z okładem lat. Seanivenowie rządzą, pokazują wierność władzy, ale tez mieszają się w sprawy imperium - w imperium frakcja jastrzebi znów chce 'rozwiązania kwestii Daalriadzkiej" interwencja, wygrana, konfiskata ziem, wprowadzenie administracji imperialnej kolejne pokolenie, kolejne powstanie, kolejne nieudane próby pacyfikacji i kolejny powrót do wcześniejszego status quo. And Again, and again, and again, aż do wieku VI kiedy to imperium było za słabe i władzę Seanivenów w Daalriadzie zaakceptowało już na stałe. Dopiero Muirtertach w czasie swojej restauracji empire znów spróbował wchłonąć Daalriadę, tym razem na dobre, aby Seanivenów nie tyle wyrugować z władzy w Vaalslandzie, ale wręcz wytępić. Próby nieudane przez walki na zbyt wielu frontach i dogodne tereny do obrony dla Vaalsów. Zakończone tuż przed śmiercią Muirtertacha (stojący nad grobem), lub po jego śmierci (jego syn/wnuk - inna trochę wizja) podpisaniem traktatu pokojowego dającego Daalriadzie niepodległośc oficjalnie, ale za 1. wycofanie się Seanivenów z wojny domowej (przez co opozycja dostała złamania kręgosłupa), 2. odcięcie się od linii ancesorów poprzez nie używanie oficjalnie członu rodowego aep Faelad, 3. jakichś innych drobniejszych ustepstw w relacjach Dalriada-Imperium (nie wiem co mogliby chcieć).
Coś takiego?
Jak nie to serio nie mam pomysłów.


Ogólnie to tak, ale to Vaalsowie się powinni asymilować na imperialnych, a nie odwrotnie, bo dominująca i lepsza kultura to mimo wszystko imperialna i pewnie obywatele którzy dopuścili by się takiej "zdrady" byli by opluwani w całym imperium.
Zasadniczo to nie do konca, bo motyw gdy kultura wyższa asymilowała się z niższą... rozpływając się w tym żywiole, to sa antropologiczne fakty. Tylko, że mi na tym nie zależy. zasadniczo ja nie mam nic naprzeciw aby każdy z potomków osadników imperium co żyli na tych terenach pół tysiąca lat - uznał w czasie cofki imperialnej że spierdala bo taka jest narracja. To jest imho po prostu obrzydliwy krindż, ale do przełknięcia (ot realia stają się śmiechowe bardziej, ale to strategiczny PBF, nie przywiązujmy się do logiki). Tak czy owak - tutaj mi to naprawdę lotto, w żadnym przypadku (w sensie w tym, żeby uznac iż ludki żyjące na jakimś terenie 500 lat nie uznali za fajne wyjebkę gdzieś - bo tak) ni paczałem na to jak na jakieś podstawy do bonusów. No mogli wywalić wszyscy jak takie są wymogi i nie wnikajmy czemu tak zrobili, zaje.

Re: Księstwo Daalriada

: śr maja 10, 2023 6:56 pm
autor: Princeps
Princeps pisze: pt maja 05, 2023 12:07 pm Nie, pewnie impek nie śledził aż tak drzewa genealogicznego, żeby sięgać 700 lat wstecz, ale jak ktoś ma tak samo brzmiące nazwisko (albo jego człon, łotewa) to zdecydowanie należało się go pozbyć. Ogólnie to tak - bękartów już bardziej zaakceptuję, tylko usuń to Fáelad z nazwiska i będzie git.
Princeps pisze: pn maja 08, 2023 11:55 am Dalej jestem na nie. Mówię, nawet zakładając, że przeżyli by z tym tytułem do Muircha, to i tak impek nie był taki głupi, żeby zrezygnować z obławy tylko dlatego, że książę przestał używać nagle tego człona w nazwisku.
Na prawdę nie mam pojęcia, gdzie tu widzisz sprzeczność. Jestem na nie dla używania nazwiska Falead in game i moje zdanie się nie zmieniło. Zwłaszcza przeciwny jestem temu zdaniu:
bo książęta zaprzestali używania tego gdy Muircherteach zaczął szaleć
>bądź Muircherteachem, jednym z najzdolniejszych cesarzy
>masz dużą armię i zasoby
>wybiłeś już wszystkich z rodu Falead, zostało tylko jedno książątko na południu
>no to ruszamy z wyprawą
>Cesarzu! Właśnie otrzymaliśmy informacje, że oni wymazali sobie ten człon z nazwiska i teraz używają go tylko w encyklopediach
>a to spoko, odwołujemy wyprawę, nic się nie stało. Panowie, wracamy do domów.
Przerysowane oczywiście ale wierzę, że zrozumiesz problem.
Ogólnie ten sam konstrukt sprawowania władzy nad terenem jest u Krewetek, ale tam mozna - tu nie "bo za blisko imperium" choć u mnie zadupie składające się z gór i lasów leżące literalnie na flance imperium.
Krewetka gdzieś opisał, że margrabiowie się wwalali w sprawy wewnętrzne imperium? Proszę mi to wskazać, bo jeśli coś takiego przeoczyłem to faktycznie trzeba zmienić.
No to tutej juz tak nie można W jednym czy drugim podaniu "napiszemy Ci doktrynę"/"co chcesz w doktrynie modyfikować" - ...a tu mur by na ziemiach zaznaczonych na mapie historycznej oliwkowo była ciągłość władzy nad ziemią/ludem w trakcie trwania imperium.
Nie wiem czy wsm chciałeś sobie tylko ponarzekać tutaj, ale mimo wszystko odpowiem. Inni gracze kooperują i są w stanie się dostosować do zaleceń MG, dlatego im schodzi krócej. Tutaj już którąś godzinę spędzam analizując ciągle jedno podanie, więc tak - schodzi dłużej.
Co do doktryny, to w zasadach jest, że ktoś może prosić o zmianę/stworzenie nowej doktryny, więc nie rozumiem trochę tego narzekania.
Chciałem zagrać rodem możnych imperialnych wyrugowanych z imperium podczas wojen Muirtertacha (gdy moi w tym konflikcie staneli przeciw niemu).

No to Ci przecie powiedziałem - powiązania z możnymi względnie ok, ale powiązanie z Imperatorem i z nazwiskiem imperialnym - nie.
Zasadniczo to jest to nieprawda, bo motyw gdy kultura wyższa asymilowała się z niższą... rozpływając się w tym żywiole, to sa antropologiczne fakty.
Ta, jeśli tych wyższych jest 1 na 100 miejscowych jak u Normanów. Nie specjalnie jednak wiadomo mi, żeby tacy Rzymianie się asymilowali na kulturę celtycką, czy iberyjską.
Tylko, że mi na tym nie zależy. zasadniczo ja nie mam nic naprzeciw aby każdy z potomków osadników imperium co żyli na tych terenach pół tysiąca lat - uznał w czasie cofki imperialnej że spierdala bo taka jest narracja. To jest imho po prostu obrzydliwy krindż, ale do przełknięcia (ot realia stają się śmiechowe bardziej, ale to strategiczny PBF, nie przywiązujmy się do logiki). Tak czy owak - tutaj mi to naprawdę lotto, w żadnym przypadku (w sensie w tym, żeby uznac iż ludki żyjące na jakimś terenie 500 lat nie uznali za fajne wyjebkę gdzieś - bo tak) ni paczałem na to jak na jakieś podstawy do bonusów. No mogli wywalić wszyscy jak takie są wymogi i nie wnikajmy czemu tak zrobili, zaje.
Ale to Ty się nie chcesz dostosować do realiów. Nie możesz mieć dużej liczby obywateli imperium w kraju, a że Twój kraj odzyskał niezależność kilka dekad temu, to nie ma innej opcji jak to że się wynieśli. Jakby historia była cofnięta 100 lat, to rzeczywiście by się pewnie zasymilowali mniej więcej, bo kultura dominująca się zmieniła i by imperialni nie mieli kontaktu z centrum kulturowym.

Może taki motyw, że:
Po hołdzie Sean-Ivena uczynionemu wobec imperium za przyzwolenie na wymianę władzy w Vaalslandzie (uznanie starcia Sean-Ivena z ojcem za wewnętrzny konflikt rodowy) przez jakiś czas była akcept na istnienie potężnego imperialnego feudała w obrębie imperium, szczególnie, że imperium nie było jeszcze silne tak bardzo, a ród ten był choć bękarci to spokrewniony z rodem panującym i nie można było zarzucić braku wierności. Gdy jednak Seanivenowie zaczynali mieszać się w politykę wewnętrzną w obronie podbitych ludów - imperium uznało, że pora to zmienić. Interwencja, wyrugowanie rodu z władzy, narzucenie Vaalsom imperialnych urzędników itp. Po pokoleniu jednak -zryw i walka o swoje prawa zakończony powrotem do wczesniejszego standardu. I tak abarot to samo przez ze 300 z okładem lat. Seanivenowie rządzą, pokazują wierność władzy, ale tez mieszają się w sprawy imperium - w imperium frakcja jastrzebi znów chce 'rozwiązania kwestii Daalriadzkiej" interwencja, wygrana, konfiskata ziem, wprowadzenie administracji imperialnej kolejne pokolenie, kolejne powstanie, kolejne nieudane próby pacyfikacji i kolejny powrót do wcześniejszego status quo. And Again, and again, and again, aż do wieku VI kiedy to imperium było za słabe i władzę Seanivenów w Daalriadzie zaakceptowało już na stałe. Dopiero Muirtertach w czasie swojej restauracji empire znów spróbował wchłonąć Daalriadę, tym razem na dobre, aby Seanivenów nie tyle wyrugować z władzy w Vaalslandzie, ale wręcz wytępić. Próby nieudane przez walki na zbyt wielu frontach i dogodne tereny do obrony dla Vaalsów. Zakończone tuż przed śmiercią Muirtertacha (stojący nad grobem), lub po jego śmierci (jego syn/wnuk - inna trochę wizja) podpisaniem traktatu pokojowego dającego Daalriadzie niepodległośc oficjalnie, ale za 1. wycofanie się Seanivenów z wojny domowej (przez co opozycja dostała złamania kręgosłupa), 2. odcięcie się od linii ancesorów poprzez nie używanie oficjalnie członu rodowego aep Faelad, 3. jakichś innych drobniejszych ustepstw w relacjach Dalriada-Imperium (nie wiem co mogliby chcieć).
Coś takiego?
Jak nie to serio nie mam pomysłów.
Ta koncepcja jest już lepsza. Jako 3. może być, że Muirtertach chciał swoich osadników imperialnych stąd zabrać (bez znaczenia, czy oni chcieli czy nie - po prostu impek chciał gospodarkę sobie podbudować)
Z tym że, tak jak pisałem na początku - bez nazwiska Faelad. Wtedy odrzucili jakiekolwiek tytuły i pochodzenie imperialne wraz z resztą vaalsańskich możnych - formalność, ale to było żądanie impka
11. Wsm jeszcze jedna sprawa, system dzierżawy to raczej już późne średniowiecze (albo bardzo wczesne państwo Franków), więc jak rozumiem to jest taka dzierżawa nienaruszalna, wieczna i przechodząca z ojca na syna?

I rozumiem że jest jakaś grupa pomniejszych posiadaczy ziemskich (coś w design średniej/niższej szlachty albo bardzo bogatych chłopów) niezależnych od wielkich rodów? Jeśli tak, to jak oni działają?
Tu nie otrzymałem odpowiedzi.


I jeszcze jedna sprawa. W ostatnim poście można było wyczuć już frustrację, albo nawet personalne uszczypnięcia. O ile jako GM muszę Ci odpowiedzieć na nie, to jednak jak ciągle będę widział tego typu komentarze i narzekania, moje zasoby psychiczne i chęci wyczerpią się po jakiś dwóch turach gry.

Re: Księstwo Daalriada

: śr maja 10, 2023 9:02 pm
autor: Kocurrrek
@Nazwisko rodowe
Princeps, ale ja od 2 postów się zgadzam, że bez aep Faelad ingame. Tylko we wpisach encyklopedycznych jak przeniesienie tekstów w rekru w posty opisujące kraj/ród. Jak w drzewku rodowym, ze stosowną adnotacją nawet - że członu nie używają i dlaczego. I w odpowiedzi na to, że ja się zgadzam by "aep Faelad" aktywnie stosowane ingame nie było, Ty mi na to piszesz: "Dalej jestem na nie".

Z opisu encyklopedycznego empire wywnioskowałem, że Muircherteach miał w cholerę roboty. Wojna domowa, odzyskiwanie różnych terenów - w takiej sytuacji pokój z Daalriadą wycofującą się ze wspierania opozycji i uznająca kastrację miana rodowego już takie nierealne nie jest. Sytuacja w historii imperium opisana jest skrótowo, można różnie interpretować jak to było. Ty masz może szersze wyobrażenie, ale ja Ci w głowie nie siedzę.
Nie specjalnie jednak wiadomo mi, żeby tacy Rzymianie się asymilowali na kulturę celtycką, czy iberyjską.
W Galii tak było np. Celtowie tam się sporo zromanizowali, a rzymianie tam wsiąkli w nich. W Brytanii też, choć Brytowie zasymilowali się mniej niż Galowie na kontynencie. Grecy w Egipcie (kultura Grecka w czasach Diadochów stała o wiele wyżej niż Egipt mający czasy świetności daleko za plecami, Ptolemeusze pod koniec nawiązywali do Greckiego dziedzictwa, ale poszli na egiptculture, Poncjuszowie w Judei, etc. Ale to mniej wazne, jak pisałem - zabieraj ich :D
Ta koncepcja jest już lepsza. Jako 3. może być, że Muirtertach chciał swoich osadników imperialnych stąd zabrać (bez znaczenia, czy oni chcieli czy nie - po prostu impek chciał gospodarkę sobie podbudować)
Z tym że, tak jak pisałem na początku - bez nazwiska Faelad. Wtedy odrzucili jakiekolwiek tytuły i pochodzenie imperialne wraz z resztą vaalsańskich możnych - formalność, ale to było żądanie impka
No i zaje, mnie pasi.
Tu nie otrzymałem odpowiedzi.
Przegapiłem, sorka.
Dla rodów możnych (cztery rody) i bocznych linii Seanivenów (będą takie cztery, razem stanowiące 'piątą siłę moznych') - tak, casus nienaruszalności. Dostają na całe pokolenie i po śmierci głowy rodu jest automatyczne odnowienie dzierżawy za symbiliczną 1 sztukę złota (bez ujęcia mechanicznie) na jego dziedzica. Zablokowanie tego to jakby podważenie tradycji z której ród czerpie władzę nad Vaalsami. Zanegowanie odnowienia dzierżawy czy wymówienie jej działałoby identycznie jakby feudałowi bez powodu ziemię zabrac którą inreal jakiś ród w średniowieczu miał na własność. Hekatomba wewnętrzna.

Inni mają już dzierżawy na nie tak 'tanich' (bez wpływu na mechanikę dochodów) i mniej nienaruszalnych zasadach, ale odmowa przedłużenia dzierżawy na kolejne pokolenie, czy podniesienie im "czynszu" z dupy, to prosta droga do niepokojów społecznych, pchnięcie ich ku możnym np. i ogólny pierdolnik wewnętrzny.
Część rodów dzierżawi od księcia, część od możnych.
Część rodów ma prawo oddzierżawiania swoich dzierżaw innym, niżej, część nie. Te rody, które dostały w czasie istnienia księstwa taki przywilej naturalnie wykształciły warstwę szlachty i mają pod sobą 'swoich" dzierżawców, ale tylko książę może nadać przywilej oddzierżawiania ziemi niżej czy to tym co dzierżawią od niego, czy to tym, co dzierżawią od możnych. Przywilej oddzierżawiania niżej wydzierżawionych od księcia/możnych ziem - to jakby nobilitacja w naszej wersji historii/feudalizmu. Jest on równiez nienaruszalny.

Te rody które nie mają takiego prawa oddzierżawiania niżej - sa po prostu włościanami.

Zasadniczo zatem jest to wariacja feudalizmu i w praktyce tak działa jak normal feudalizm. Różnicą jest tu tylko brak pojęcia iż ziemia jest czyjąś własnością (jedynym włascicielem jest książę) znane nam z historii i klasycznego feudalizmu nadania ziemskie to dzierżawy i tyle. Odmowa rodowi dzierżawy czy danie mu z dupy wyszej ceny to jak konfiskata ziem z dupy w normalnym feudalizmie. W praktyce zatem bez różnicy, ot tylko zaznaczone kulturowo inne podejście do "własności" ziemskiej.
I jeszcze jedna sprawa. W ostatnim poście można było wyczuć już frustrację, albo nawet personalne uszczypnięcia. O ile jako GM muszę Ci odpowiedzieć na nie, to jednak jak ciągle będę widział tego typu komentarze i narzekania, moje zasoby psychiczne i chęci wyczerpią się po jakiś dwóch turach gry.
Frustracja jest, nawet na level hard i ocierająca się w pewnych momentach o "a jebac, wycofuję podanie". Ale nie z tych powodów, że się nie możemy porozumiec na temat 1. ród i pochodzenie od Faelad, czy 2. że mój ród sprawował na tych terenach władzę przez setki lat mając w imperium swoją siłę w oparciu o Vaalsów, jednocześnie mieszając się w sprawy imperium.
Twoje argumenty rozumiem. ot negocjujemy jak to ma wyglądac bym ja swoją koncepcją nie niszczył Twojego wyobrażenia empire, ale też by i nie było tak, że machneliscie na oliwkowo pół mapy i bym swoją koncepcje kraju mógł jakoś jednak zrobić bez kardynalnych zmian, zamiast zasadniczo pewne motywy (historia, ród, ustrój) obmyslac od początku, aye?

Frustracja bierze się z tego, ze odpis GM w rekru - średnio co 2 dni. I owszem, bywam złośliwy. Jak przewidujesz takie tempo odpisów na tajnych, to może najlepiej jak podanie do kosza. Jak najprostszą rzecz będę miał w ten sposób robić na tajnym 2 lata, to obaj do drugiej tury nie wytrwamy.

Re: Księstwo Daalriada

: czw maja 11, 2023 7:41 pm
autor: Princeps
@Nazwisko rodowe
Princeps, ale ja od 2 postów się zgadzam, że bez aep Faelad ingame. Tylko we wpisach encyklopedycznych jak przeniesienie tekstów w rekru w posty opisujące kraj/ród. Jak w drzewku rodowym, ze stosowną adnotacją nawet - że członu nie używają i dlaczego. I w odpowiedzi na to, że ja się zgadzam by "aep Faelad" aktywnie stosowane ingame nie było, Ty mi na to piszesz: "Dalej jestem na nie".
Dobra, wytłumacz mi to w takim razie jak by to miało działać tak żeby to miało sens, bo niespecjalnie do mnie przemawia pomysł używania IG innego nazwiska, a OG innego, jak ja to obecnie widzę.
Z opisu encyklopedycznego empire wywnioskowałem, że Muircherteach miał w cholerę roboty. Wojna domowa, odzyskiwanie różnych terenów - w takiej sytuacji pokój z Daalriadą wycofującą się ze wspierania opozycji i uznająca kastrację miana rodowego już takie nierealne nie jest. Sytuacja w historii imperium opisana jest skrótowo, można różnie interpretować jak to było. Ty masz może szersze wyobrażenie, ale ja Ci w głowie nie siedzę.
To był w zamyśle taki jeden z wybitniejszych cesarzy (coś jak połączenie Dioklecjana, Bazylego Bułgarobójcy i Aureliana). Miał umiejętności, okoliczności i zasoby, żeby pewne rzeczy rozwiązać - na przykład kwestię kilkudziesięciu pretendentów do tronu, bo wiedział, że wiecznie żyć nie będzie i wiecznie to dobrze nie będzie w imperium, więc żeby zwiększyć jego możliwości przetrwania usunął każdego jednego potencjalnego przywódcę wojny domowej.
W Galii tak było np. Celtowie tam się sporo zromanizowali, a rzymianie tam wsiąkli w nich. W Brytanii też, choć Brytowie zasymilowali się mniej niż Galowie na kontynencie. Grecy w Egipcie (kultura Grecka w czasach Diadochów stała o wiele wyżej niż Egipt mający czasy świetności daleko za plecami, Ptolemeusze pod koniec nawiązywali do Greckiego dziedzictwa, ale poszli na egiptculture, Poncjuszowie w Judei, etc. Ale to mniej wazne, jak pisałem - zabieraj ich :D
Mech, Galowie w 3 wieki przestali być galami de facto, a tamtejszej szlachcie zajęło to tylko kilka dekad. U Brytowie natomiast się nie zromanizowali do końca nigdy i podczas odwrotu z Brytanii, Rzymianie z tamtejszych kolonii też pouciekali (choć nie wszyscy rzeczywiście) razem z administracją i w 1 pokolenie wyspa się cofnęła do okresu sprzed podboju xD. Ogólnie w większej części zachodniego Imperium Rzymianie żyli sobie w swoich koloniach i o ile wpływ kulturowy na nich zawsze był jakiś, to jednak niewielki. Ptolemeusze - no to jest przykład o którym mówiłem, Greków tam było w cholere mało, więc nie dziwne że się zasymilowali (choć też nie do końca), a Ród królewski poszedł w Faraonów bo to dawało im więcej władzy niż w tradycyjnej monarchii macedońskiej (jak u większości Diadochów wsm). No ale faktycznie trochę z tematu zeszliśmy xD
Przegapiłem, sorka.
Dla rodów możnych (cztery rody) i bocznych linii Seanivenów (będą takie cztery, razem stanowiące 'piątą siłę moznych') - tak, casus nienaruszalności. Dostają na całe pokolenie i po śmierci głowy rodu jest automatyczne odnowienie dzierżawy za symbiliczną 1 sztukę złota (bez ujęcia mechanicznie) na jego dziedzica. Zablokowanie tego to jakby podważenie tradycji z której ród czerpie władzę nad Vaalsami. Zanegowanie odnowienia dzierżawy czy wymówienie jej działałoby identycznie jakby feudałowi bez powodu ziemię zabrac którą inreal jakiś ród w średniowieczu miał na własność. Hekatomba wewnętrzna.

Inni mają już dzierżawy na nie tak 'tanich' (bez wpływu na mechanikę dochodów) i mniej nienaruszalnych zasadach, ale odmowa przedłużenia dzierżawy na kolejne pokolenie, czy podniesienie im "czynszu" z dupy, to prosta droga do niepokojów społecznych, pchnięcie ich ku możnym np. i ogólny pierdolnik wewnętrzny.
Część rodów dzierżawi od księcia, część od możnych.
Część rodów ma prawo oddzierżawiania swoich dzierżaw innym, niżej, część nie. Te rody, które dostały w czasie istnienia księstwa taki przywilej naturalnie wykształciły warstwę szlachty i mają pod sobą 'swoich" dzierżawców, ale tylko książę może nadać przywilej oddzierżawiania ziemi niżej czy to tym co dzierżawią od niego, czy to tym, co dzierżawią od możnych. Przywilej oddzierżawiania niżej wydzierżawionych od księcia/możnych ziem - to jakby nobilitacja w naszej wersji historii/feudalizmu. Jest on równiez nienaruszalny.

Te rody które nie mają takiego prawa oddzierżawiania niżej - sa po prostu włościanami.

Zasadniczo zatem jest to wariacja feudalizmu i w praktyce tak działa jak normal feudalizm. Różnicą jest tu tylko brak pojęcia iż ziemia jest czyjąś własnością (jedynym włascicielem jest książę) znane nam z historii i klasycznego feudalizmu nadania ziemskie to dzierżawy i tyle. Odmowa rodowi dzierżawy czy danie mu z dupy wyszej ceny to jak konfiskata ziem z dupy w normalnym feudalizmie. W praktyce zatem bez różnicy, ot tylko zaznaczone kulturowo inne podejście do "własności" ziemskiej.
Jeśli tak jak pisałeś jest to różnica tylko na szczeblu kulturowym to jestem w stanie zaakceptować taką formę.
Frustracja jest, nawet na level hard i ocierająca się w pewnych momentach o "a jebac, wycofuję podanie". Ale nie z tych powodów, że się nie możemy porozumiec na temat 1. ród i pochodzenie od Faelad, czy 2. że mój ród sprawował na tych terenach władzę przez setki lat mając w imperium swoją siłę w oparciu o Vaalsów, jednocześnie mieszając się w sprawy imperium.
Twoje argumenty rozumiem. ot negocjujemy jak to ma wyglądac bym ja swoją koncepcją nie niszczył Twojego wyobrażenia empire, ale też by i nie było tak, że machneliscie na oliwkowo pół mapy i bym swoją koncepcje kraju mógł jakoś jednak zrobić bez kardynalnych zmian, zamiast zasadniczo pewne motywy (historia, ród, ustrój) obmyslac od początku, aye?

Frustracja bierze się z tego, ze odpis GM w rekru - średnio co 2 dni. I owszem, bywam złośliwy. Jak przewidujesz takie tempo odpisów na tajnych, to może najlepiej jak podanie do kosza. Jak najprostszą rzecz będę miał w ten sposób robić na tajnym 2 lata, to obaj do drugiej tury nie wytrwamy.
No to w takim razie chyba musimy na początku określić jak się sprawy mają. Odpisów codziennie może nie być - w soboty na przykład mnie nie ma cały dzień praktycznie, większość czwartków podobnie. Czasem mogę też mieć potrzebować dnia przerwy od PBF-a jak mi psycha siądzie. Ewentualnie zwyczajna sytuacja - po prostu nie zdążyłem do kogoś dojść z odpisami w dany dzień - zdarza się. Nie pomaga, że większość część graczy robi większość działań w ostatnie dni tury, przez co się kumulują obowiązki, nie na wszystkie w danym dniu odpowiemy, a tury są dłuższe. Czasem jak ktoś będzie chciał poważną reformę zrobić w kraju i rozpisał działania na 2 strony to potrzebuję czasu żeby przemyśleć efekty - uważam, że to lepsze niż dać je na szybko. No powodów może być multum.

I również co do długości tury (może nie pytałeś, ale chcę, żeby było jasne) - tygodniowe to one raczej nie będą. Niestety dobre czasy liceum lub zdalnych studiów minęły i zwyczajnie nie mamy tyle wolnego, żeby uwinąć się w takim czasie z turą jak kiedyś. Tury będą pewnie po 1,5 - 2 tygodni, bo powyżej tego to już gry zwykle umierają.

Zważ też że proces rekrutacji jest bardziej wymagający dla MG. Nawet przy ograniczeniu do 4 stron i 12 podaniach, to około 48 stron tekstu, którego trzeba przeczytać dokładnie, ze zrozumieniem i zwykle 2 razy (a i tak zawsze coś umknie), a potem prowadzić kilka dyskusji na raz, które, jak widz. W grze (mam nadzieję) będzie mniej tekstu do analizowania. No i przede wszystkim są też podania innych graczy do rozważenia. Biorąc to pod uwagę, w mojej opinii odpis co 2 dni to nie tragedia.