Zmagania z piratami
: ndz gru 05, 2021 10:08 pm
1553 rok
Drunken sailor

Przed paroma laty Portugalscy kolonizatorzy jakby kierowani jakąś manią, zajmowali wyspy czy to blisko czy daleko od ich stolicy, próbując rozciągnąć swe wpływy w najdalsze zakątki poznanych krain. Jednym z takich pierwszych przedsięwzięć było zajęcie małego archipelagu pomiędzy Wyspami Proroka, a Algejami, który został wcześniej obwołany mianem Denerów. Małe wysepki, porośnięte gęstym lasem i zamieszkane przez autochtonów zdawały się nie kryć żadnych skarbów… lecz widocznie nie to miało stanowić o ich znaczeniu. Położone na brzegach Morza Herberskiego, to właśnie one stały się ostatnim portem jaki odwiedzali kupcy bogacący się na Szlaku Centralnym. Ku ich wygodzie lub by pomnożyć zyski z ceł, zaradni włodarze z Lisboi zarządzili lokację miasteczka zwanego Avis (nie mylić z Aves multinarodowym dominium pod mojżeszowym zarządem powierniczym z pobliskich Algejów!), które szybko zaroiło się od różnego rodzaju podróżników, awanturników i oportunistów.
A tych znowu ostatnio było coraz więcej – i to nie tylko na lądzie. Plaga piractwa, które objawiła się wraz z tajemniczym pojawieniem El Flamenharto miała się bardzo dobrze. Bezbronni kupcy padali na oddalonych szlakach łupem śmiałków, a do różnego rodzaju portów zapływały szemrane załogi z niebagatelnymi bogactwami (często zostawionymi w burdelach po jednej nocy). Nie każdemu jednak to wystarczyło…
Pewnego majowego dnia, na tle zachodzącego słońca zamajaczyły trzy okręty podchodzące do Avis. Nikogo początkowo ten widok nie zdziwił, wszak do portu co chwila zawijali kupcy z francuskich czy austriackich kolonii. Kiedy jednak okręty podeszły do portu, urzędnik zawiadujący nadbrzeżem się skonsternował. Przed sobą wszak miał nie mały okręt kupiecki, a prawdziwą karakę, prawie taką samą jaką widział jeszcze nie tak dawno w Lisobi! Mimo to podszedł wraz z pomocnikiem pod burtę by wyznaczyć cło i opłatę postojową. Kiedy jednak znalazł się bliżej, jeden z przybyłych marynarzy palnął mu z arkebauzu prosto w twarz. Był to sygnał na jaki reszta czekała. Po chwili całe nadbrzeże zaroiło się od najgorszych szumowin wypadłych z okrętów. Gwałcili, rabowali, mordowali. Tylko kilku „minutmentów” zdołało się zgromadzić na małym ryneczku, gdzie próbowali dać odpór najeźdźcom. Walka była krótka, gdyż widły czy kosa nie najlepiej radzą sobie przeciw mieczom i toporom. Wreszcie garstka ocalałych rzuciła swój oręż i poddała się kapitanowi wrogich okrętów.
Po tej sprawnej pacyfikacji miasteczka, zdobywcy kazali się zebrać mieszkańcom, którzy przeżyli przed magazynem pełniącym dotychczas rolę ratusza, gdzie przemówił do nich ich wyzwoliciel – kapitan Duncan „Drunkard” Dolby. Postawny (i wyraźnie czerwony na twarzy) mąż zaczął zgromadzonym obwieszczać, że od dziś ofiarował im najwspanialszy dar – wolności od despotycznej władzy zza morza. Od teraz Denery miały stać się nową ostoją dla wolnych ludzi, którzy nie chcieli mieć pana nad sobą. Potem jego słowa stały się jednak coraz bardziej bełkotliwe i kiedy zaczął mówić o tym, że każe niejakiemu Arturowi z Bretanii kopulować z owcą jak złapie tego kłamcę, przerwał mu jeden z ludzi stojących za nim – ponury człowiek, który wyraźnie odstawał od tego barwnego towarzystwa. Za Duncana dokończył mówiąc jasno i klarownie po niemiecku (zebranym jego słowa tłumaczył jeden z kupców z północnych stron) – od teraz Denery miały stać się wolnym portem, niezależnym od nikogo, gdzie każdy pirat i korsarz, albo ktokolwiek uciekający przed karzącą ręką monarchów europejskich, będzie mógł schronić się, odpocząć po swych wojażach i spieniężyć swe ciężko zarobione łupy. Po przemowie większość piratów rozpoczęła zaprowadzać wolność w mieście. Na drugi dzień rano, ktoś mógłby spostrzec, że doprawdy karaka przez noc odpłynęła… lecz szybko jej miejsce zajęły dwa dalsze okręty – dowodzone przez Adalbertusa Kalksteina i Rajmonda Maarloeve, których Duncan nazwał swymi serdecznymi przyjaciółmi.
Efektem tego ciekawego przewrotu stało się nowe państewko, które szybko oznajmiło wszystkim swe istnienie. Sama bytność takiej przystani sprawiła, że wielu piratów zaczęło kierować swe okręty na szlak centralny, który stał się wielce niebezpieczny do żeglugi. Kupcy, mimo że dalej z niego nieliczni korzystają, licząc na wielkie profity o ile uda im się przeżyć wyprawę, w znacznej mierze zaczęli szukać bezpieczniejszych dróg do zarobku.
• Denery zostały zajęte przez piratów i ogłoszone wolnym terytorium
• Piraci, korsarze, bandyci i kaprowie zaczęli ściągać do wyzwolonego Avis
• Szlak Centralny traci na obecności pirackiej ostoi
Zaznaczone miejsce całej akcji:
