Upadek obyczajów
: sob mar 12, 2022 3:31 pm
Niepokoje w Amazo
Rok 1560
Królestwo Amazo, jedno z niewielu wciąż istniejących państw powstałych z plemion zjednoczonych przeciwko obcym zza wielkiego morza. Miejsce gdzie wielu chce kultywować tradycje przodków niezależnie od przybyszów. Kluczem do ich przetrwania okazało się zbratanie z Osmańską kolonią i de facto ślub ich królowej z gubernatorem osmańskim Paolo Atrydą. Ich wspólne dziecko było najmocniejszym potwierdzeniem ochrony jaką Osmanowie gwarantowali Amazo, a to chcąc nie chcąc zagwarantowało plemionom pokój. Nie było to oczywiście na rękę Lidze Nowego Świata, której potencjalna ofiara znalazła się pod protekcją innej kolonii. Sytuacja Królestwa była więc zabezpieczona, w obecnej sytuacji atakowanie Amazo było po prostu nieopłacalne dla innych kolonii.
Niemniej problemy związane z szybkim zjednoczeniem zaczynały powoli wychodzić na jaw.
- Kobieta u władzy... kto to widział. - jeden z Osmańskich kupców który miał zajmować się pozyskiwaniem od tubylców co ciekawszych rzeczy na handel wyraził swoje niezadowolenie
- Mężczyźni mają pierwszeństwo nad kobietami, ponieważ Bóg dał im wyższość nad niemi i wyposaża je przez mężczyzn - zacytował Koran jego pobożny kolega. I zapewne na tym rozmowa by się skończyła gdyby nie to że włączył się do niej nie kto inny jak przewodnik Awa-igua który zawtórował:
- A no bo tak być powinno, u nas zawsze rządziła rada mężczyzn, kobiety to zajmowały się chatą gdy myśmy polowali albo prowadzili wojny.
Rozmowa ta była podsumowaniem jednego z większych problemów, mianowicie władzy kobiety w środowisku w którym plemionami rządziły do tej pory rady złożone ze wszystkich mężczyzn, którzy przejdą rytuał. A tutaj nie dość że rządzi kobieta to jeszcze samodzielnie z niewielką tylko radą, o ile w czasach wojny rządy jednej osoby miały wiele zalet o tyle teraz ludy domagały się bardziej... wyrównanej i demokratycznej reprezentacji.
Tymczasem szalejące choroby zaczęły pogarszać stan lokalnej ludności. Część ludu, w tym sporo szamanów, zaczęło oskarżać islamskich misjonarzy o to że rozgniewali swoimi naukami duchy, które w ramach kary zesłały na nich choroby, a część ludu z kolei wdzięczna jest misjonarzom za okazaną pomoc w czasach zarazy. Czy oskarżenia są słuszne czy nie to była zupełnie inna kwestia, problemem jest to że niepokoje rosną i niektórzy zaczęli domagać się wstrzymania ich pracy.
Ostatni zaś problem był stary jak świat i tak samo naturalny. Szybko zjednoczone plemiona nie zawsze się lubiły, spora część była wrogami od zawsze. Zjednoczono się by zachować swoje plemiona przy życiu, ale nie zmienia to faktu że stare spory pozostały. O ile po pierwszym szoku związanym z przybyciem obcych jakoś próbowano zapomnieć o zwadach o tyle z czasem zaczęły one z powrotem wypływać. Część plemion w swojej historii toczyła wojny z powodu czystej agresji i chęci wykazania się w boju, część by zdobyć żywność, wodę i kobiety. Na dodatek choroby które pozbawiły życia wielu współplemieńcy sprawiają, że wizja zasilenie plemienia kosztem sąsiadów wydaje się coraz bardziej kuszącą opcją. Zjednoczenie się było po prostu mniejszym złem i reakcją na zagrożenie... a nie można żyć w wiecznym strachu.
Są to naturalnie złe wieści dla królowej jak i jej małżonka, gubernatora Paolo Atrydy. Ponoć zaczęto już ostro główkować jak zapobiec zbliżającej się coraz bardziej wojnie domowej, która mogła by przetrzebić osmańskich sojuszników w podobnym stopniu co choroby. Innym problemem jest też to, że sytuacje mogą spróbować wykorzystać nieprzychylni Ejaletowi gubernatorzy, pragnący sytuację rozniecić. Królowa zaś, zapewne słusznie, obawia się, że wynikiem wojny domowej może być całkowity koniec niezależności Królestwa, a w optymistycznym wypadku znaczne osłabienie go, co zniwelowałoby wszelkie jej starania i marzenia o świetności Amazo.
Rok 1560

Królestwo Amazo, jedno z niewielu wciąż istniejących państw powstałych z plemion zjednoczonych przeciwko obcym zza wielkiego morza. Miejsce gdzie wielu chce kultywować tradycje przodków niezależnie od przybyszów. Kluczem do ich przetrwania okazało się zbratanie z Osmańską kolonią i de facto ślub ich królowej z gubernatorem osmańskim Paolo Atrydą. Ich wspólne dziecko było najmocniejszym potwierdzeniem ochrony jaką Osmanowie gwarantowali Amazo, a to chcąc nie chcąc zagwarantowało plemionom pokój. Nie było to oczywiście na rękę Lidze Nowego Świata, której potencjalna ofiara znalazła się pod protekcją innej kolonii. Sytuacja Królestwa była więc zabezpieczona, w obecnej sytuacji atakowanie Amazo było po prostu nieopłacalne dla innych kolonii.
Niemniej problemy związane z szybkim zjednoczeniem zaczynały powoli wychodzić na jaw.
- Kobieta u władzy... kto to widział. - jeden z Osmańskich kupców który miał zajmować się pozyskiwaniem od tubylców co ciekawszych rzeczy na handel wyraził swoje niezadowolenie
- Mężczyźni mają pierwszeństwo nad kobietami, ponieważ Bóg dał im wyższość nad niemi i wyposaża je przez mężczyzn - zacytował Koran jego pobożny kolega. I zapewne na tym rozmowa by się skończyła gdyby nie to że włączył się do niej nie kto inny jak przewodnik Awa-igua który zawtórował:
- A no bo tak być powinno, u nas zawsze rządziła rada mężczyzn, kobiety to zajmowały się chatą gdy myśmy polowali albo prowadzili wojny.
Rozmowa ta była podsumowaniem jednego z większych problemów, mianowicie władzy kobiety w środowisku w którym plemionami rządziły do tej pory rady złożone ze wszystkich mężczyzn, którzy przejdą rytuał. A tutaj nie dość że rządzi kobieta to jeszcze samodzielnie z niewielką tylko radą, o ile w czasach wojny rządy jednej osoby miały wiele zalet o tyle teraz ludy domagały się bardziej... wyrównanej i demokratycznej reprezentacji.
Tymczasem szalejące choroby zaczęły pogarszać stan lokalnej ludności. Część ludu, w tym sporo szamanów, zaczęło oskarżać islamskich misjonarzy o to że rozgniewali swoimi naukami duchy, które w ramach kary zesłały na nich choroby, a część ludu z kolei wdzięczna jest misjonarzom za okazaną pomoc w czasach zarazy. Czy oskarżenia są słuszne czy nie to była zupełnie inna kwestia, problemem jest to że niepokoje rosną i niektórzy zaczęli domagać się wstrzymania ich pracy.
Ostatni zaś problem był stary jak świat i tak samo naturalny. Szybko zjednoczone plemiona nie zawsze się lubiły, spora część była wrogami od zawsze. Zjednoczono się by zachować swoje plemiona przy życiu, ale nie zmienia to faktu że stare spory pozostały. O ile po pierwszym szoku związanym z przybyciem obcych jakoś próbowano zapomnieć o zwadach o tyle z czasem zaczęły one z powrotem wypływać. Część plemion w swojej historii toczyła wojny z powodu czystej agresji i chęci wykazania się w boju, część by zdobyć żywność, wodę i kobiety. Na dodatek choroby które pozbawiły życia wielu współplemieńcy sprawiają, że wizja zasilenie plemienia kosztem sąsiadów wydaje się coraz bardziej kuszącą opcją. Zjednoczenie się było po prostu mniejszym złem i reakcją na zagrożenie... a nie można żyć w wiecznym strachu.
Są to naturalnie złe wieści dla królowej jak i jej małżonka, gubernatora Paolo Atrydy. Ponoć zaczęto już ostro główkować jak zapobiec zbliżającej się coraz bardziej wojnie domowej, która mogła by przetrzebić osmańskich sojuszników w podobnym stopniu co choroby. Innym problemem jest też to, że sytuacje mogą spróbować wykorzystać nieprzychylni Ejaletowi gubernatorzy, pragnący sytuację rozniecić. Królowa zaś, zapewne słusznie, obawia się, że wynikiem wojny domowej może być całkowity koniec niezależności Królestwa, a w optymistycznym wypadku znaczne osłabienie go, co zniwelowałoby wszelkie jej starania i marzenia o świetności Amazo.
- Królestwo Amazo jako jedno z niewielu tubylczych państw nie żyje w ciągłym strachu przed podbojem.
- Brak zagrożeń zewnętrznych dał jednak miejsce na konflikty wewnętrzne.
- Amazo staje na skraju wojny domowej między sojusznikami Osmanów a tradycjonalistami.