Przemytników los
: czw mar 17, 2022 8:56 pm
Wolni handlarze
Rok 1560
Porty Nowego Świata, choć w porównaniu do europejskich miast zdawać się mogą malutkie, przyciągają coraz to bardziej rosnące chmary okrętów. Dziesiątki statków wyprawiają się za horyzont, aby przywieźć złoto, srebro, przyprawy czy inne dobra z których słynie Warnezja. Strumyk monet powoli zmienia się w rozszalałą rzekę, a na handlu zbijane zaczynają być prawdziwe fortuny. Jednak jak zawsze w takich przypadkach zdarzają się tacy, którym nie w smak są monopole i podatki, którzy nie chcą pozwolić aby zyski które mogą uzyskać były ograniczane czy to przez kolonialnych gubernatorów czy chciwych królów w Europie.
Warnezja jest nadal w przeważającej części pustą krainą, gdzie ostoje cywilizacji są rzadkie, a ziemie pomiędzy nimi słabo poznane - nawet jeśli na mapie oznaczone jako własność tej czy innej kolonii. Nieliczne floty ścigają raczej pirarów, a armie walczą na dalekich pograniczach. Tym samym wiele jest cichych zatoczek, gdzie schronić się mogą statki tych, którzy chcą handlować z dala od czujnych oczu. Skrzynie broni, prochu i alkoholu znoszone są z pokładów statków - a w zamian ładowane paczki cennych skór, samorodki cennych metali i dobra, na które w Europie nie ma jeszcze nawet nazwy. Wilki morskie o ponurych twarzach, warnezyjscy traperzy i tubylcy - gdy jest do zrobienia interes, religia czy lud nie mają znaczenia - liczy się tylko profit.
Przemyt istniał od zawsze - jednak wraz z pojawieniem się podatków narzuconych przez europejskie metropolie, zaczął on gwałtownie rosnąć - zwłaszcza, że z jednej strony Warnezja jest już na tyle dobrze poznana, aby było czym handlować - a z drugiej strony całej linii brzegowej w żaden sposób nie upilnujesz. Tym samym przemyt staje się powoli problemem, a w księgach pojawiają się wyraźnie rozbieżności - statki wpływają i wypływają bez żadnego śladu w papierach (jeżeli w ogóle zawinęły do portu). Jest to prawdziwa zmora urzędników - przynajmniej tych, którzy już nie biorą w łapę od rzeczonych przemytników (a takich jest sporo) - w końcu taniej jest skorumpować kiepsko opłacanych gryzipiórków niż płacić te wszystkie podatki.
Problemem jednak nie jest gdy są to pojedynczy "uczciwi przedsiębiorcy" - powstawać zaczynają całe siatki przemytnicze, dobrze zorganizowane i przygotowane do swojego procederu. Plotki krążą jakoby niektórzy z nich mieli coś więcej na celu niż tylko jak najszybsze napchanie sobie kiesy. W Nowym Świecie pojawiła się grupa Irlandczyków, o których plotki krążą w wielu portach - którzy rzekomo współpracują ze sobą... wszyscy we wspólnym celu, i pod jednym przywództwem. Powtarza jest imię - Gráinne Ní Mháille. W ostatnich czasach władza królowej Marii przynosi coraz więcej chaosu na wyspy brytyjskie - a wielu angielskich lordów w Irlandii poczyna sobie coraz śmielej - co musiało doprowadzić do zaostrzenia konfliktu z Irlandczykami. Walka Gráinne z Anglikami wymaga jednak funduszy - a te pozyskiwać miałaby poprzez sieć szmuglerów w Warnezji - kto wie czy to prawda, ale jeżeli - pewnym jest, że i dla Wysp Brytyjskich i dla Warnezji nadchodzą ciekawe czasy. Kto wie czy zmora jaką są przemytnicy nie może okazać się szansą dla bardziej... elastycznych gubernatorów.
[*]W Nowym Świecie można zaobserwować wzrost w liczbie przemytników
[*]Zjawisko to jest problematyczne dla wszystkich urzędników, którzy jeszcze nie dali się przekupić
[*]Wśród przemytników jest zorganizowana grupa, o której mówi się że została wysłana przez Gráinne Ní Mháille
Rok 1560

Porty Nowego Świata, choć w porównaniu do europejskich miast zdawać się mogą malutkie, przyciągają coraz to bardziej rosnące chmary okrętów. Dziesiątki statków wyprawiają się za horyzont, aby przywieźć złoto, srebro, przyprawy czy inne dobra z których słynie Warnezja. Strumyk monet powoli zmienia się w rozszalałą rzekę, a na handlu zbijane zaczynają być prawdziwe fortuny. Jednak jak zawsze w takich przypadkach zdarzają się tacy, którym nie w smak są monopole i podatki, którzy nie chcą pozwolić aby zyski które mogą uzyskać były ograniczane czy to przez kolonialnych gubernatorów czy chciwych królów w Europie.
Warnezja jest nadal w przeważającej części pustą krainą, gdzie ostoje cywilizacji są rzadkie, a ziemie pomiędzy nimi słabo poznane - nawet jeśli na mapie oznaczone jako własność tej czy innej kolonii. Nieliczne floty ścigają raczej pirarów, a armie walczą na dalekich pograniczach. Tym samym wiele jest cichych zatoczek, gdzie schronić się mogą statki tych, którzy chcą handlować z dala od czujnych oczu. Skrzynie broni, prochu i alkoholu znoszone są z pokładów statków - a w zamian ładowane paczki cennych skór, samorodki cennych metali i dobra, na które w Europie nie ma jeszcze nawet nazwy. Wilki morskie o ponurych twarzach, warnezyjscy traperzy i tubylcy - gdy jest do zrobienia interes, religia czy lud nie mają znaczenia - liczy się tylko profit.
Przemyt istniał od zawsze - jednak wraz z pojawieniem się podatków narzuconych przez europejskie metropolie, zaczął on gwałtownie rosnąć - zwłaszcza, że z jednej strony Warnezja jest już na tyle dobrze poznana, aby było czym handlować - a z drugiej strony całej linii brzegowej w żaden sposób nie upilnujesz. Tym samym przemyt staje się powoli problemem, a w księgach pojawiają się wyraźnie rozbieżności - statki wpływają i wypływają bez żadnego śladu w papierach (jeżeli w ogóle zawinęły do portu). Jest to prawdziwa zmora urzędników - przynajmniej tych, którzy już nie biorą w łapę od rzeczonych przemytników (a takich jest sporo) - w końcu taniej jest skorumpować kiepsko opłacanych gryzipiórków niż płacić te wszystkie podatki.
Problemem jednak nie jest gdy są to pojedynczy "uczciwi przedsiębiorcy" - powstawać zaczynają całe siatki przemytnicze, dobrze zorganizowane i przygotowane do swojego procederu. Plotki krążą jakoby niektórzy z nich mieli coś więcej na celu niż tylko jak najszybsze napchanie sobie kiesy. W Nowym Świecie pojawiła się grupa Irlandczyków, o których plotki krążą w wielu portach - którzy rzekomo współpracują ze sobą... wszyscy we wspólnym celu, i pod jednym przywództwem. Powtarza jest imię - Gráinne Ní Mháille. W ostatnich czasach władza królowej Marii przynosi coraz więcej chaosu na wyspy brytyjskie - a wielu angielskich lordów w Irlandii poczyna sobie coraz śmielej - co musiało doprowadzić do zaostrzenia konfliktu z Irlandczykami. Walka Gráinne z Anglikami wymaga jednak funduszy - a te pozyskiwać miałaby poprzez sieć szmuglerów w Warnezji - kto wie czy to prawda, ale jeżeli - pewnym jest, że i dla Wysp Brytyjskich i dla Warnezji nadchodzą ciekawe czasy. Kto wie czy zmora jaką są przemytnicy nie może okazać się szansą dla bardziej... elastycznych gubernatorów.
[*]W Nowym Świecie można zaobserwować wzrost w liczbie przemytników
[*]Zjawisko to jest problematyczne dla wszystkich urzędników, którzy jeszcze nie dali się przekupić
[*]Wśród przemytników jest zorganizowana grupa, o której mówi się że została wysłana przez Gráinne Ní Mháille