Najazd Barbahów na południowe wody
: śr sie 23, 2023 7:33 pm
Morskie przepychanki
747 EI
Kiedy przed dwoma laty, Republika Aruzji dołączyła do innych krajów, które wolały uklęknąć ulęknione prze barbahską pożogą, wydawać by się mogło, że Hakim opanował cały basen południowych mórz. Wszak kto inny mógł Dalwatowi rzucić wyzwanie jak nie dumne miasta starodawnej Aruzji? Jednak w swojej hańbie, Republika długo nie wytrwała. Nie wiadomo czy sama hudna była sprytnym fortelem Wielkiego Magistra by dać czas na dozbrojenie goneiskich okrętów i umocnienie miast, czy któryś z doradców przekonał go do zmiany zdania, ale kraj ten hudnę zapłacił tylko raz i więcej nie zamierzał.
Kiedy zatem zamiast spodziewanych darów, korsarski wódz nic nie otrzymał, wysłał poselstwo z przypomnieniem, że umów należy dotrzymywać... przynajmniej taką wiadomość poselstwo to mogło nieść, gdyż nie zostało nawet przyjęte. Znowu późniejsi (nieliczni) stronnicy Makariusza powoływali się, że to z powodu dumy nie przyjęto dyplomatów, prawdą jest jednak, że przywódca Republiki od zajmowania się sprawami mórz, wolał sobie wyjechać do swojej letniej rezydencji, gdzie w spokoju studiował stare manuskrypty, zaś w stolicy nikt nie zebrał się by wysłuchać posłannictwo.
Hakimowi zatem nie pozostało nic innego by innym sposobem haracz ściągnąć, jeśliby nie chciał by inni jego trybutariusze na tą amnezję zapadli. Tedy podobnie jak rok temu na północne wody, i w tym roku wyruszyła wyprawa łupieska ku niepokornej Republice, w podobnym zresztą składzie - tysiąca ludzi na 40 łodziach. Kiedy jednak na północy nikt nie kwapił do powstrzymania pirackich zapędów, na południu korsarze spotkali swą pierwszą przeszkodę.
Armia gonejska była liczna i w przeciwieństwie do władz cywilnych nie cierpiała na taki rodzaj apatii. Tedy aktywnie starano się powstrzymać łupieżcze napady. Nawet jednak liczna armia nie była w stanie uchronić każdej osady, kiedy linia brzegowa jest taka długa. Tedy na ladzie Barbahowie radzili sobie całkiem sprawnie, łupiąc niebronione wioski i odpływając zanim pojawią się zaciężne regimenty.
O dziwo zaś na morzu im szło tym razem gorzej. Republika nie miała tak licznej floty jak armii, za to okręty które się na nią składały były dobrej jakości. Galery wojenne charakteryzowały się większą zwrotnością i szybkością niż niejeden korsarski statek - tedy flotylla Republiki skutecznie eskortowała kupieckie konwoje i czasem nawet same goneiskie okręty napadały na statki korsarzy. W walkach tych Aruzyjczykom pomagało dodatkowo to, że załogi ich galer składały się z zaciężnych marynarzy, nie zaś z zebranego po wsiach pospolitego ruszenia.
Dodatkowy pech toczył Barbahów w tym roku, gdyż po jednym z takich starć z gonezyjskimi okrętami, samotny statek któremu udało się ujść przed walką, trafił na orencką flotę i tym samym zakończył swój wojaż.
Ostatecznie zarówno Republika jak i Dalwat poniosły straty. Barbahowie utracili w walkach całkiem sporo okrętów i załóg (głównie dzięki aruzyjskiej flocie) chociaż na osłodę przywieźli zrabowane łupy do swoich portów. Dodatkowo kapitanowie mogli pochwalić się przed Hakimem, że wypełnili jego rozkaz i puścili wolno pojedynczych jeńców z informacją, że niedotrzymanie warunków hudny było powodem tego najazdu.
Jeśli zaś o Republikę chodzi, to nierozstrzygnięte tegoroczne starcie wcale nie wpłynęło pozytywnie na władzę Wielkiego Magistra. Niektórzy dymarchowie zaczęli mu wyrzucać, że skoro i tak Magister nie zamierzał płacić hudny to ta pierwsza też wcale potrzebna nie była, a jedynie wzmocniła Barbahów. Sam Makariusz za to nie przejął się specjalnie biadoleniem dymarchów bo natrafił na iście ciekawy zwój "O jaskimi aryzejskiej" Aokona i znowu wyjechał na prowincję. W tej próżni widać, że coraz więcej obowiązków zaczęło spadać nie na cywilnych urzędników, a na wojskowych oficerów z Wielkim Domestikosem Arkancjuszem Dystasem na czele, którzy zyskali na uznaniu i znaczeniu.
Podsumowanie:
Efekty:
- 4 prestiżu dla Aruzji Południowej
+ 4 prestiżu dla Barbahów
747 EI

Kiedy przed dwoma laty, Republika Aruzji dołączyła do innych krajów, które wolały uklęknąć ulęknione prze barbahską pożogą, wydawać by się mogło, że Hakim opanował cały basen południowych mórz. Wszak kto inny mógł Dalwatowi rzucić wyzwanie jak nie dumne miasta starodawnej Aruzji? Jednak w swojej hańbie, Republika długo nie wytrwała. Nie wiadomo czy sama hudna była sprytnym fortelem Wielkiego Magistra by dać czas na dozbrojenie goneiskich okrętów i umocnienie miast, czy któryś z doradców przekonał go do zmiany zdania, ale kraj ten hudnę zapłacił tylko raz i więcej nie zamierzał.
Kiedy zatem zamiast spodziewanych darów, korsarski wódz nic nie otrzymał, wysłał poselstwo z przypomnieniem, że umów należy dotrzymywać... przynajmniej taką wiadomość poselstwo to mogło nieść, gdyż nie zostało nawet przyjęte. Znowu późniejsi (nieliczni) stronnicy Makariusza powoływali się, że to z powodu dumy nie przyjęto dyplomatów, prawdą jest jednak, że przywódca Republiki od zajmowania się sprawami mórz, wolał sobie wyjechać do swojej letniej rezydencji, gdzie w spokoju studiował stare manuskrypty, zaś w stolicy nikt nie zebrał się by wysłuchać posłannictwo.
Hakimowi zatem nie pozostało nic innego by innym sposobem haracz ściągnąć, jeśliby nie chciał by inni jego trybutariusze na tą amnezję zapadli. Tedy podobnie jak rok temu na północne wody, i w tym roku wyruszyła wyprawa łupieska ku niepokornej Republice, w podobnym zresztą składzie - tysiąca ludzi na 40 łodziach. Kiedy jednak na północy nikt nie kwapił do powstrzymania pirackich zapędów, na południu korsarze spotkali swą pierwszą przeszkodę.
Armia gonejska była liczna i w przeciwieństwie do władz cywilnych nie cierpiała na taki rodzaj apatii. Tedy aktywnie starano się powstrzymać łupieżcze napady. Nawet jednak liczna armia nie była w stanie uchronić każdej osady, kiedy linia brzegowa jest taka długa. Tedy na ladzie Barbahowie radzili sobie całkiem sprawnie, łupiąc niebronione wioski i odpływając zanim pojawią się zaciężne regimenty.
O dziwo zaś na morzu im szło tym razem gorzej. Republika nie miała tak licznej floty jak armii, za to okręty które się na nią składały były dobrej jakości. Galery wojenne charakteryzowały się większą zwrotnością i szybkością niż niejeden korsarski statek - tedy flotylla Republiki skutecznie eskortowała kupieckie konwoje i czasem nawet same goneiskie okręty napadały na statki korsarzy. W walkach tych Aruzyjczykom pomagało dodatkowo to, że załogi ich galer składały się z zaciężnych marynarzy, nie zaś z zebranego po wsiach pospolitego ruszenia.
Dodatkowy pech toczył Barbahów w tym roku, gdyż po jednym z takich starć z gonezyjskimi okrętami, samotny statek któremu udało się ujść przed walką, trafił na orencką flotę i tym samym zakończył swój wojaż.
Ostatecznie zarówno Republika jak i Dalwat poniosły straty. Barbahowie utracili w walkach całkiem sporo okrętów i załóg (głównie dzięki aruzyjskiej flocie) chociaż na osłodę przywieźli zrabowane łupy do swoich portów. Dodatkowo kapitanowie mogli pochwalić się przed Hakimem, że wypełnili jego rozkaz i puścili wolno pojedynczych jeńców z informacją, że niedotrzymanie warunków hudny było powodem tego najazdu.
Jeśli zaś o Republikę chodzi, to nierozstrzygnięte tegoroczne starcie wcale nie wpłynęło pozytywnie na władzę Wielkiego Magistra. Niektórzy dymarchowie zaczęli mu wyrzucać, że skoro i tak Magister nie zamierzał płacić hudny to ta pierwsza też wcale potrzebna nie była, a jedynie wzmocniła Barbahów. Sam Makariusz za to nie przejął się specjalnie biadoleniem dymarchów bo natrafił na iście ciekawy zwój "O jaskimi aryzejskiej" Aokona i znowu wyjechał na prowincję. W tej próżni widać, że coraz więcej obowiązków zaczęło spadać nie na cywilnych urzędników, a na wojskowych oficerów z Wielkim Domestikosem Arkancjuszem Dystasem na czele, którzy zyskali na uznaniu i znaczeniu.
Podsumowanie:
- Republika Aruzji zaprzestaje płacenia Barbahom hudny przez co staje się celem ich najazdu
- Dzięki długiej linii brzegowej, wyprawy łupieskie barbahów na ląd okazują się całkiem skuteczne
- Na wodach, okręty barbahów muszą oddawać pola mniejszej ale sprawniejszej flocie goneiskiej
- Afera z hudną goneiską i ogólny brak zainteresowania Wielkiego Magistra podkopuje jego autorytet, na czym zyskują dowódcy armii i floty
Efekty:
- 4 prestiżu dla Aruzji Południowej
+ 4 prestiżu dla Barbahów