Strona 1 z 1

Wojna dwóch światów

: czw lis 18, 2021 11:34 pm
autor: Princeps
1552 rok



To, że gatunek ludzki jest tak rozpowszechniony na całej planecie, niektórych mocno zdziwiło a dla innych było do przewidzenia. Niemniej, pochodzenie od jednego wspólnego przodka często nie wystarczyło by każdy członek rodziny ludzkiej był traktowany w taki sam sposób.

Po przybyciu ze Starego Świata do Nowego, etyka religii Abrahamowych nakazywała podejść do każdego człowieka z poszanowaniem jego godności, co prawda by go później nawrócić. Tak też podchodzono do tubylców. Wymieniano się ozdobami, tańczono razem przy ogniskach, oprowadzano po lokalnych krajobrazach czy też pito bruderschafta. Godność ludzka nakazywała podejść do każdego pokojowo, bez przemocy, z serdecznością i miłosierdziem. Ten uroczy widok, jaki mógł zastać każdy przybywający osadnik, szybko zaczął się zmieniać.

Z obustronną ciekawością nawiązywano nowe, międzykulturowe kontakty


Nawracanie na jedyną słuszną religię było dla kolonistów kosztowne, ale też nie odbiło się bez efektu w postaci niepokojów społecznych w grupach tubylczych. Każde plemię cieszyło się jednym, dosyć dobrze ukształtowanym systemem religijnym, a to animistycznym, a to panteistycznym, a to totemistycznym itd. Każdemu kapłanowi takiej religii, który ciężko jej nauczał, tym samym pracując ku zjednoczeniu się plemienia, nie podobało się, że z jakiegoś dalekiego kraju przybywają niby-półbogowie, którzy siłą rzeczy narzucają swoje wierzenia. Konwersja na całkowicie inną religię rozbija plemię – słabnie ogólna motywacja na rzecz wspólnych działań, wodzowie tracą swój autorytet kosztem Jednego Boga, tubylcom odechciewa się pracować na wspólny dorobek plemienia.

Gdyby tego było mało, kolonizatorzy mają czasami problemy z poszanowaniem naturalnego prawa własności plemion. Czasami Europejczykowi oberwie się strzałą w kolano za wejście na nie swój teren. Gorzej, gdy zrobi to nie jeden Europejczyk, a setka pijaków, którzy dawno powinni gnić w lochach gdzieś głęboko w Bawarii. Plotki niosą się o incydencie, gdzie biały pijaczyna pobił Indianina, bo ten nie chciał mu pokazać jak rozmnażają się węgorze. Dochodzi też do gwałtów na miejscowych kobietach. Niektórym tak się one spodobały, że zaczęto tworzyć specjalne burdele, których główną atrakcją są panie o nietypowej karnacji. Oczywiście takie „pozyskiwanie” kobiet nie obeszło się bez oporu, co jeszcze bardziej negatywnie wpłynęło na lokalne stosunki. Mnożą się różne, nieetyczne pomysły na coraz to nowe “wykorzystanie” tutejszych...

Obrazek
Takie widoki były coraz częstsze podczas podboju nowego świata


Najszybciej terytorialnie, wręcz gwałtownie, rozwinęła się Kolonia Austriaków. Protegowani Habsburgów Wiedeńskich, nazywający się Kompanią Handlową, nie rozpoczęli swojej działalności od handlu. Wręcz przeciwnie, w ostatnich dwóch latach przez niewielką wysepkę przetoczyły się kontyngenty niemieckojęzycznych, katolickich wojsk. Ku zdziwieniu lokalnych, maszerujące armie twierdziły, że teraz tutaj jest zupełnie inne państwo niż jakieś nędzne plemię. Przeciętny tubylec nie umiał tego zrozumieć, a szybko rozszerzająca się idea austriackiej granicy była bardzo często tylko formalnym objęciem terytorium zwierzchnictwem. Kolonia jest rozbita do tego stopnia, że prawie połowa populacji to miejscowe ludy. Wodzowie Coinów nie są w stanie na ten moment podjąć gwałtownego zrywu, gdyż Austriacy skutecznie wymordowali wszystkich ich najsilniejszych wojowników. Gubernator austriacki powziął pewne kroki w celu integracji z tubylcami w postaci zaadoptowania miejscowej gry (ponoć nawet rozegrano mecz z tubylcami), lecz nie jest to w stanie zmazać kilkuset wojowników poległych w trakcie ekspansji.

Van Oranje z Kolonii Niderlandzkiej też niezbyt ckliwie podchodził do tubylców. Podobnie gubernator Floyd z Florydy Wschodniej, przyjął politykę raczej zduszania wpływów lokalnych plemion niż pójścia z nimi na ugodę. Tak jak wcześniej wymienione dwa państwa, Egipcjanie z Nowej Aleksandrii, Prusacy, Portugalczycy i Wenecjanie, kupowali zwykle od natywnych mieszkańców po parę prowincji, za kwoty duże lub małe (w każdym razie niestałe) a resztę zagarniali siłą. Kolonie te „cieszą się” sporą liczbą podbitych plemion ale sytuacja jest daleka, żeby trzymała się na jednym włosku. Nie zmienia to faktu, że ciągłe podbijanie wzmaga niezadowolenie tubylców i być może w przyszłości zrodzą się z tego jakieś problemy.

Khorinis, Kolonia Maurów i Neapolitańczycy po odpowiednich inwestycjach w swoje państwo a przy terytorium niewiele zwiększonym, rozpoczęli ofensywę prędką jak błyskawica (być może kiedyś ktoś nazwie to zgrabniejszym słowem) ku podbijaniu nowych ziem, a co za tym idzie – wzięciem pod swoją „opiekę” pewnej, nawet sporej, liczby ludności lokalnej. Ziemie zdobyte zostały tak prędko, że część plemion nie zrozumiała w ogóle, że są podbici, chociaż niektórzy już zaczynają stawiać opory i przestaje im się to podobać.

W Gionie, Nowej Danii czy kolonii tureckiej zdobywano ziemię mieczem i piórem, co dało raczej neutralny rezultat. Miejscowi kapłani nie mają jednak problemów z nawracaniem ich ludności, gdyż w Nowej Danii czy Sandżaku takie akcje nie są prowadzone a i tak się przesadnie nie zapowiada, żeby tubylcy mieli protestować przeciwko nie szanowaniu ich religii. Jedynie Gion, kolonia Genueńczyków, prowadzi jakieś działania konwersyjne, jednak tubylcy z ich nawracaniem problemów nie mają zbyt dużych, co prawdopodobnie jest efektem ich kultury.


Próby bezkrwawego zajmowania nowych terenów nierzadko ubezpieczano obecnością pokaźnej ilości wojsk


U Pomerańczyków i Francuzów panuje względny spokój. Na palcach jednej ręki policzyć można wszystkich zbuntowanych wodzów – nie stanowią oni żadnego większego problemu. Mimo tego, kolonii francuskiej dochodzi jednak problem lekkiej przymusowości nawracania, co stanowić będzie czynnik irytacji dla niektórych kapłanów ludów tubylczych.

Florentczycy natomiast mają swoje własne osobliwe problemy. Podczas wykupywania ziem od tubylców kapłanom Aidanów, czyli kaście rządzącej w owej kulturze, obiecano nie nawracać ich ludu na katolicyzm, przy czym w zasadzie nie dopilnowano, żeby autonomiczni Jezuici (nie mówiąc o samej niezależności Kościoła Katolickiego) to uszanowali – tak czy siak ludzi zaczęto nawracać, co kapłanom było nie w smak. Zaczęli więc podburzać przeciwko Florentczykom swoich podwładnych. Mimo tego, pewni sojusznicy gubernatora zaczęli wykłócać się z kapłanami, argumentując tym, że wcale nawracanie nie jest takie złe a Laurentia w zasadzie trzyma się swojej umowy. Nawróceni Aidanowie wydają się pozytywnie wpływać na odbiór katolicyzmu wśród Aidanów-pogan. Oprócz tego dochodzi jeszcze problem Aidanów siłą wcielonych w granicę kolonii.

Obrazek
Nieczęsty widok chrztu natywnych mieszkańców Warnenzji


Najspokojniej wydaje się być w Nowej Szkocji i Krakowie Zachodnim. Szkoci nikogo nie zmusili siłą do przyłączenia się, a tubylcy, z którymi nierzadko dzielą wspólne ziemie, raczej są do nich nastawieni przyjaźnie. W Krakowie Zachodnim natomiast osadnicy przesiąkli tolerancją religijną i kulturową wywiezioną z Polski, bo oprócz tego, że wszystkie ziemie przyłączono w sposób dyplomatyczny i bezkrwawy, to jeszcze idea złotej wolności, jaką Polacy krzewią, działa pozytywnie na tak etnicznie zróżnicowanym terytorium.

Jak na razie do żadnego buntu nie doszło, chociaż w niektórych koloniach sytuacja jest opanowana mniej niż w pozostałych. Problemy tubylców jednak nie mogą czekać i uważa się, że powinny zostać rozwiązane w ciągu najbliższych lat. W przeciwnym razie… no cóż, może nie być zbytnio kolorowo.

Re: Wojna dwóch światów

: ndz lis 28, 2021 12:37 pm
autor: Princeps
1553 rok



Obrazek

Tubylcy – liczne ludy zamieszkujące lądy Nowego Świata. Ich obecność od samego początku była jasna dla wszystkich kolonistów i gubernatorów. To jednak, co na początku było zwykłym faktem i możliwością, którą wykorzystywano do zdobycia przewodników czy podporządkowania sobie ziemi drogą przekupstwa, ostatnimi czasy zaczęło przeradzać się w problem. Problem którego początki można było już zobaczyć w poprzednim roku, został przez znaczną większość gubernatorów zignorowany, co teraz może odbić się na stabilności kolonii.

W pewnych miejscach jednak problem, może nie z inicjatywy gubernatora ale jednak, rozwiązał się. Po ostatniej próbie powstania w kolonii austriackiej tubylcy bowiem albo użyźniają glebę, albo też ciągle liżą rany, żyjąc w strachu przed kolonistami i tym co się stało w poprzednim roku - że żołdacy austriaccy ponownie przetoczą się przez treny Demanii mordując bezwzględnie każdego napotkanego żółtoskórego . Problem jest więc tu zażegnany, przynajmniej chwilowo.

Podobnie powodów do strachu nie ma raczej kolonia marokańska – choć tam dla tubylców znaleziono lepsze zastosowanie niż nawóz, zaganiając ich masowo do pracy na plantacjach – te zaś, póki są pilnowane, skutecznie uniemożliwiają ich pracownikom wszelkie możliwości do planowania oporu.

W stosunkowo bezpiecznej sytuacji znajdują się kolonie szkocka i polska – w tej pierwszej wydano niedawno edykt dumfrieski, co całkiem skutecznie uspokoiło niewielką zresztą ilość niezadowolonych tubylców. W tej drugiej tubylcy co prawda szemrają – zwłaszcza w niedawno zajętych prowincjach – niemniej jednak, jest to na razie tylko szemranie. Dobrą reputacje Polaków poprawia także pogłoska, że ich gubernator zaczął niedawno uczyć się języka tubylców.

Na Pomorzu problem również zdaje się być opanowany – za wyjątkiem może Ferosii, którą tamtejsze wojska podporządkowały siłą, co oczywiście nie podobało się miejscowym. Jeśli więc gdzieś miałby wybuchnąć bunt, to właśnie tam.

W koloniach genueńskiej i osmańskiej niezadowolenie tubylców wzmaga się wraz z rozszerzaniem się granic – powoli zaczynają się tu pojawiać problemy z utrzymaniem porządku na coraz rozleglejszych terenach kolonii. Okolice Gionu zamieszkują co prawda tubylcy raczej pokojowi, jednak nawet tacy mają kres swej cierpliwości, po przekroczeniu którego może dojść do rzeczy strasznych. Na korzyść tej kolonii przemawia za to jej zwartość, w przeciwieństwie do posiadłości tureckich.

Kolonią Neapolu wstrząsnęły ostatnio pogłoski o paru incydentach do których doszło na skutek niechęci tubylców do kolonizatorów – są to dopiero pierwsze tego typu doniesienia z ziem tej kolonii, więc sytuacja nie może być krytycznie zła – niemniej zaczyna wymagać reakcji.

W posiadłościach niderlandzkich początkowy entuzjazm do relacji z tubylcami mocno ostatnio słabnie – wprawdzie lud Kalinkago wierzy w siłę, ale zaczynają pojawiać się głosy, że europejscy koloniści wcale tacy silni nie są, a przewagę daje im jedynie nieznana dotychczas w tych stronach broń. Niewielka, acz potencjalnie bardzo niebezpieczna grupa tradycjonalistów powoli zaczyna zastanawiać się, czy to nie aby czas, by poddać nowych panów tych ziem kolejnej próbie siły…

Również w kolonii francuskiej dotychczasowy względny spokój został ostatnio zmącony przez nagłe i rozległe podboje, w wyniku których opanowano nie tylko liczne plemiona miejscowych, ale także należące do nich miasto – liczni z nich ciągle nie pogodzili się z nowym panowaniem i nierzadko dochodzi tam do aktów przemocy i wrogości między nimi a Europejczykami.

Egipcjanie zwolnili ostatnio nieco z podbojami, co sprawiło, że ich sytuacja nie pogorszyła się zbytnio – ale też nie poprawiła. Przemoc między starymi i nowymi mieszkańcami ich ziem jest tak powszechna, że jej dalsze ignorowanie z pewnością doprowadzi do buntu.

W Nowej Danii nastroje są podobne co na ziemiach egipskich – chodź tu na skutek większej ekspansji tubylców jest również znacznie więcej. Coraz częściej mówi się wśród nich o potrzebie zbrojnego postawienia się najeźdźcom, albo też o poproszenia konfederacji Koczitów o ochronę i opiekę. Świadomi tego osadnicy coraz częściej ślą do gubernatora listy z prośbami o patrole wojskowe.

Kolonie pruska i angielska zmieniają się powoli w pola bitwy – przynajmniej poza miastami. Przemoc na prowincji, podtruwanie studni, podpalania, a nawet porywanie dzieci jest tam na porządku dziennym i napięcie wkrótce osiągnie poziom krytyczny, jeśli gubernatorowie nic z tym nie zrobią.

Przysłany z Florencji gubernator Laurentii może wkrótce odczuć powagę problemu tubylców jak nikt inny w całym Nowym Świecie. Nieliczni sprzymierzeni z nim wodzowie lokalnych plemion nie są już w stanie opanowywać ruchów odśrodkowych rzesz swych krajan, wśród których zaczynają się pojawiać głosy, że przybysze zza Oceanu są karą zesłaną przez ichniejsze bóstwa w celu zjednoczenia pod hasłem walki z nimi. Niepokoje potęgowane są także przez fakt, że na Erii osadzono ostatnio przywiezionych z metropolii skazańców – choć w dużej mierze nie są to ludzie agresywni, to jednak zdarzają się prawdziwe zakapiory, dla których zabicie tubylca to jak splunąć – ich spory z miejscowymi, choć na razie niewielkie, są brutalne i z pewnością będą szybko eskalować, jeśli nie podejmie się bardzo zdecydowanych działań.

Kolonie weneckie i portugalskie położone są na wyspach, zamieszkanych przez raczej niewielkie populacje zarówno tubylców jak i kolonistów. O ile skoordynowany bunt jest przez to niemal niemożliwy (przynajmniej bez ingerencji z zewnątrz), o tyle jednak w sytuacji w której nie na każdym lądzie stacjonują żołnierze, koloniści obawiają się każdego, nawet najmniejszego powstania, wobec którego mogliby okazać się być całkowicie bezbronni.

Czy nowy świat czeka fala powstań i rewolt? Czy kolonie zdołają opanować ruchy odśrodkowe i zwolnią z ekspansją, czy też krwawo stłumią wszelkie nieposłuszeństwo i będą kontynuowały swój szybki rozrost? O tym wszystkim przekonamy się już wkrótce.

[NPC również mają swoje problemy z tubylcami, ale nie zostały ujęte w evencie]

Re: Wojna dwóch światów

: sob gru 11, 2021 11:19 pm
autor: Princeps
1554 rok

Obrazek
Obraz współpracujących osadników i tubylców jest coraz rzadszy w nowym świecie, choć gubernatorzy wyraźnie starają się odwrócić ten trend




Minęło już parę lat od założenia europejskich kolonii. W tym też czasie różne ludy europejskie różnie podeszły do relacji z tubylcami oraz negocjacji statusu własnościowego ich ziem. Niektóre kolonie przygotowały się na zbrojną konfrontacje z buntownikami, niektóre przyjęły koncyliacyjną postawę wobec tubylców wydając tolerancyjne edykty. Niektóre Kolonie takie jak Austriacka Kompania handlowa rozwiązała sprawę krwawo, lecz skutecznie. Pojawiły się również rozwiązania hybrydowe jak w kolonii duńskiej. Nie mniej wielu tubylców straciło w trakcie podbojów rodziny, i ciepłe słowa, zapisane na papierze im nie wystarczą. Oni kontynuują swoją walkę w ukryciu, i namawiają do tego swych współplemieńców.

Nuova Venetia
Wenecki gubernator Matteo Dandolo już od jakiegoś czasu próbował załagodzić napięcia z podbitymi tubylcami, zapewniając ich o poszanowaniu ich praw i starając się stworzyć kontakt ze starszyznami plemion by móc rozwiązywać ewentualne zatargi. Po tym został wydany edykt chroniący prawa tubylców oraz wyznaczający sposoby rozwiązywania zatargów z ludnością tubylczą. Niestety reakcja tubylców na te działania była niezbyt spektakularna, i choć co prawda ich wojowniczość się zmniejszyła, to zaczęły tworzyć się bandy terroryzujące uczciwych ludzi, a także uderzające nieco w wydobycie miedzi, na podbitej Ferruccii.

Laurentia
Laurentia niezwykle się rozrosła, niemal nie używając w tym wzroście metod pokojowych. Sam książę Franciszek świadom problemu, podszedł do niego na swój sposób. Tubylcy w posiadłościach florenckich byli znacznie liczniejsi w stosunku do osadników niż w większości innych kolonii. Wobec niechęci wielu tubylców, gubernator postanowił poszukać kolaborantów wśród części tubylców. W rezultacie książę znalazł skłonnych do zawiązania sojuszu. Druga część, stosunkowo neutralnie nastawiona została określona Laeti. Dzieląc tak populacje, znacznie łatwiej było mu stanąć naprzeciwko wielkiego buntu tubylców na tak znacznym terytorium. Gdy w końcu wybuchł bunt, rezultat był stosunkowo prosty do przewidzenia. Obecnie znaczna większość tubylców nastawionych buntowniczo została zabita, bądź zniewolona, choć niewielkie grupki bandytów wciąż naprzykrzają się osadnikom.

Gion
Bardzo dobrze problemy z niepokojami tubylców rozwiązał Gion, i to jeszcze zanim stał się kłopotliwy. Gubernator ogłosił edykt gwarantujący podstawowe prawa miejscowym, w tym do zachowania swojej wiary. Edykt ów mógłby nie usunąć wszelkich napięć, gdyby nie rzesze jezuitów, którzy z wielkim wyczuciem wyruszyli do wiosek tubylców i ich nawracać, łagodząc jednocześnie spory które wybuchały między miejscowymi, a osadnikami, choć nadal czasami prowadzą one do przykrych incydentów, oraz sporadycznych napaści tubylców na osadników.

Vicekrólestwo Lisboi
W kolonii Portugalczyków również został wprowadzony ten jakże popularny środek łagodzenia stosunków z tubylcami. Jednakowoż tubylcy nie odebrali wielkoduszności gubernatora należycie. W zasadzie mogli nie zdążyć o niej usłyszeć, ponieważ edykt został wydany gdy już pierwsi buntownicy wygłaszali swe mowy przed radami plemion. Mimo edyktu na kontynentalnej części Vicekrólestwa Lisboi wybuchł bunty, które wciąż nie zostały stłumione. Dodatkowo, w nieutraconych prowincjach można zobaczyć bandy grasantów. Niepokoje wciąż są, głównie na kontynencie na zachodzie, choć wydanie edyktu złagodziło ostatecznie ich skutki. Na samych wyspach na których władają Portugalczycy z kolei panuje błogi spokój, i tubylcy ani myślą się buntować.

West-Indisch Gouvernement (WIG 20)
W koloniach Holendrów są jedynie niewielkie niepokoje. Gubernator kolonii wydał standardowy w tej sytuacji edykt, ponadto tubylców którzy mogliby się buntować jest niewielu. Zwolennikom buntu nie pomaga również fakt, że Holendrzy razem z sobą przywieźli perspektywy na lepsze życie, hojnie obiecują tubylcom budowę szkół w których mogliby się uczyć, a także inne udogodnienia które mają polepszyć egzystencje tubylców. Póki co tubylcy przyjęli postawę wyczekującą wobec spełnienia tych obietnic.

Nova Scotia
Jeżeli chodzi o starcia z tubylcami, w Nowej Szkocji od samego początku wieje nudą, co chyba zadowala tamtejszego gubernatora. Kolonia poszerzała swoje terytoria niemal wyłącznie drogą pokojową. Również kolonia jako pierwsza wydała edykt chroniący prawa tubylców. Niepokoje zmniejszyły się więc z minimalnych do nieistniejących.

Ejalet Nowego Świata
Również Osmanie bardzo chętnie wydali edykt chroniący prawa tubylców. W samej kolonii występują niewielkie niepokoje miejscowych, wciąż niezadowolonych z nowych władców. Paolo Atryda, aby zjednać sobie lud Awa Igua, zdecydował się na stosunkowo drastyczny krok - a mianowicie dokonania rytuału przejścia tego ludu. Rytuał ten wiąże się z ukąszeniem przez pewnego jadowitego węża. Trucizna jednak nie zabijała, ale sprawia niesamowity ból, który trzeba wytrzymać bez zająknięcia, albo się zginie od maczety. Udało mu się przejść tę próbę, przez co stosunki Ejaletu z dzikimi stały się dużo łatwiejsze, zaś sam gubernator zyskał szacunek tego ludu. Ponadto trzy plemiona Awa Igua wystawiły swoich przedstawicieli którzy przyjęli islam. Owa konwersja jest jednak dosyć symboliczna, i nikt nie podejrzewa ich o przesadne przywiązanie do wiary Mahometa. Nie niesie to również przesadnych zagrożeń dla religii i kultury tubylców ponieważ w wioskach ludu Awa Igua panuje demokracja, wobec czego wpływ owych konwertytów nie pozostanie zbyt duży.

Francuskie Wschodnie Indie
Ciekawie zaś dzieje się w Francuskiej kolonii. Gubernator ten zupełnie zignorował zagrożenie płynące ze strony miejscowych, uważając je za niegodne swojej uwagi. Zdaje się również zupełnie nie rozumieć miękkiej postawy innych gubernatorów, wydających edykty tolerancji, jakby nigdy się bali jakiś dzikusów biegających po lasach z dzidami z krzemieniami w miejscach grotów. Relacje z tubylcami są bardzo złe. Jedyne co dzieli tubylców od rozpoczęcia beztroskiej rzezi na kolonistach jest wojsko francuskie, lecz niebawem i ono może nie wystarczyć, by powstrzymać bunt. Sami tubylcy mają wyraźny plan na siebie, który często i głośno ogłaszają. Jest nim dołączenie do wolnych Ohlonów. Bandyctwo ze strony dzikich kwitnie w najlepsze. Napadane są wioski osadników, niejeden już zginął w obronie swojego nowego miejsca do życia.

Nowa Andaluzja
Zupełny chaos ogarnął kolonię Marokańską, w miejscach gdzie nie sięgnęły obce wojska, tubylcy nadal są zniewoleni. Jednak wszędzie gdzie byli wyzwalani, brutalnie się mścili i palili plantacje. Ciężko obecnie stwierdzić jak potoczą się dalej losy tych tubylców którzy nadal są zniewoleni przez Marokańczyków. O ich losie zadecydują dalsze losy prowadzonej wojny.

Austriacka Kompania Handlowa
Austriacy twardo i dumnie unikają wszelkich koncesji na rzecz dzikich. Po ostatnim krwawym buncie, sytuacja znacznie się uspokoiła, jednak wciąż ukrywają się niedobitki powstańców. Bunt mocno ostudził zapał tubylców do walki. Oczywiście nie na wieczność. Również na Wencenii słysząc o karach jakie buntownikom zgotowali austriaccy kaci, zapał do buntowania się znacznie osłabł. Nie mniej strach przed każdą karą ma swoje granice, również podbite ludy mogą stać się coraz odważniejsze wraz z kolejnymi austriackimi podbojami i kolejnymi tubylcami wchłanianymi przez Austrię.

Nowa Aleksandria
Ciekawie dzieje się w prowincji egipskiej. Gubernator tej kolonii oparł się ostatniej modzie na edykty. Mimo to, ostatnio podjął inne działania mające za zadanie uspokojenie sytuacji. Przez chwilę zdawało się to nawet działać, jednak krótko potem tubylcy znowu zaczęli wszczynać niepokoje. Co dosyć ciekawe, dzicy dysponują europejską bronią. musieli ją ukraść lub w inny sposób zdobyć od europejskich osadników, lub… ktoś im ją wysłał.

Pomorska kompania zachodnioindyjska
Również w Pomorskiej kompanii nie wydano żadnego edyktu. Tubylcy jednak burzą się jedynie na wyspach na południu. Dochodzi tam do coraz ostrzejszych aktów przemocy ze strony tubylców. Sytuacja dojrzała już, by coś z tym zrobić. W całej reszcie kraju zaś panuje względny spokój.

Nowa Kampania
Gubernator Nowej Kampanii okazał się niezwykle wspaniałomyślny wydając swój edykt chroniący prawa tubylców… Jak większość innych gubernatorów. Mimo tego wśród tubylców panują pewne niepokoje. jednak obecność wojska, które w roku poprzednim stacjonowało w kolonii, jak zwykle w takich sytuacjach, działa bardzo kojąco na temperamenty.

Floryda Wschodnia
Gubernator Nowej Florydy zwany często z jakiegoś powodu „Czarnym Panem” wydał edykt chroniący tubylców. Jednak edykt to nie wszystko. Nie zapobiegło to tworzeniu się band spośród tubylców, również reszta dzikich wydaje się dosyć niewdzięczna i niespokojna. W przeciwieństwie do Nowej Kampanii jednak, w kraju brakuje wojska które by utrzymało aroganckich miejscowych w ryzach. W skutek tej sytuacji wystąpiły pewne incydenty, w których umarło już paru osadników. Również część Warnezyjczyków skorzystała z nieobecności wojska i w najlepsze bawi się w banderkę.

Nowy Kraków
Również Nowy Kraków nie doczekał się zatargów z tubylcami. Polacy wydali już niemal standardowy edykt chroniący prawa. Normalnie to jedynie łagodzi sprawę, jednak relacje Polaków z tubylcami zawsze były dosyć dobre, wobec czego panuje anielski ład i złota wolność.

Nowa Dania
Ciekawe i dosyć pomysłowe podejście wykazują Duńczycy. Tam podzielono kolonię na dwie części. We wschodniej tubylcy mają duże przywileje i żyją zgodnie z kolonizatorami. W zachodniej z kolei takich udogodnień nie ma. Jest za to wielu misjonarzy, oraz armia pilnująca porządku oraz aby lokalna ludność należycie wsłuchiwała się w słowa misjonarzy. Mimo to niewielkie bandy pojawiają się w niektórych miejscach. Czyżby przywileje części wschodniej miały trwać jedynie do czasu nawrócenia zachodniej?

Preussisch Westindien Kompanie
Prusacy postanowili wydać edykt regulujący prawa tubylców, co nieco ociepliło ich wizerunek, jednak to jedynie trochę ograniczyło niepokoje. Co bardziej krnąbrni tubylcy rozpoczęli działalność bandycką. Ogólna sytuacja między tubylcami a osadnikami również jest stosunkowo gęsta. Prusacy niemalże wszystkie ludy przyłączyli do siebie siłą. Ponadto głęboką niechęć wywołują wieści z wysp na zachodzie, gdzie awanturnicy podczas podboju wykazali się szczególnym okrucieństwem i wybili jakieś trzy czwarte wszystkich mieszkańców.

Wicekrólestwo Nowej Kastylii
Wiele energii poświęcili Kastylijczycy na nawiązanie przyjacielskich stosunków z tubylcami. Gubernator zaczął od nadania tubylcom znacznej ilości praw. Jednak poza tym dosyć już oklepanym schematem wykazano się pewną pomysłowością, i nowy gubernator polecił jezuitom przeprowadzenie transkrypcji języków ludów Suktów oraz Ohlonów, na alfabet ludzi cywilizowanych, czyli łaciński rzecz jasna. Zaskakującym sukcesem skończył się również akcje Kastylijczyków w których oferowali oni tubylcom dostęp do szkółek. Ponadto zaskakująco chętnie tubylcy przystąpili do nauki rolnictwa, a co za tym idzie zupełnej zmiany swojego dotychczasowego życia. Ewidentnie więc Kastylijczycy przyłożyli się do znacznej poprawy życia tubylców. Ostatnim elementem który na stałe scementował związki tubylców z ich kolonizatorami były organizowane małżeństwa między tubylcami, a osadnikami. Podobna zażyłość stosunków między kolonistami a miejscowymi jest dosyć unikalna dla tej kolonii.

Nowa Katalonia
Aragończycy stronili od podbijania, zdecydowanie preferując zakup ziem. Wobec tego w koloniach aragońskich jest dosyć spokojnie. Sytuacji dodatkowo nie pogarsza fakt, iż samych ziem jest dosyć mało, wobec czego i tubylców nie ma dosyć, by chociaż pomyśleć o poważnym buncie.

Nowa Szwecja
Kolejna kolonia, która wcale nie wystraszyła się band dzikich. Tam gdzie tubylcy byli zanadto hardzi, sprytni Szwedzi postanowili im pokazać czym jest prawdziwa hardość, i wysłali do zasiedlania tych terenów Finów. Finowie nie przestraszyli się bynajmniej groźnych dzikich i zaczęli się z nimi regularnie bić. W paru miejscach jednak te przyjacielskie sprzeczki musiały zostać przerwane przez interweniujące wojsko.

Liga Nowego Świata
Sama hanza wydała edykt właściwie regulujący jej relacje z tubylcami pod ich panowaniem. Nie mniej tubylcy z jakiegoś powodu są spokojni w prowincjach przybrzeżnych które regularnie patroluje armia, jednak tubylcy w głębi dżungli są bardziej agresywni niż na wybrzeżu.

Nowa Tunezja
W Nowej Tunezji póki co panuje spokój. Tubylcy dopiero co zostali podbici i nie za bardzo rozumieją co się właściwie stało. Póki co nurtują ich takie kwestie jak to kim są ci którzy ich podbili. Szczególną ciekawość wśród nich budzą kije plujące ogniem i dymem.

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Efekty mechaniczne:

Kraje które zapewniły tubylcom nienaruszalne prawo do ziemi oraz inne przywileje od teraz liczą tubylców jako zajmujących limit populacji (czyli wolny limit populacji = limit populacji - liczba osadników - liczba tubylców)
Te kraje to: Wenecja, Laurentia (połowicznie, szczegóły na TF), Gion, WIG, Nowa Szkocja, Elajet, Nowa Kampania, Floryda, Kraków, Dania (połowicznie, szczegóły na TF), Prusy, Kastylia


Reszta efektów na TFach wkrótce