Knyazhestvo Chervenzem
(Księstwo Czerwonoziemu)
Ⰽⱀyⰰⰸⱈⰵⱄⱅⰲⱁ Ⱌⱈⰵⱃⰲⰵⱀⰸⰵⰿ
► Pokaż Spoiler
Wiara: Vsebohrodizm viwrnijski
Stolica: Hrand
Historia:
I. Foworia
Historia ludu Viwrniaków zaczyna się wespół z innymi ludami Bratratów, na dalekim południu. Podług legend i podań, Bratracy wywodzą się z plemienia Foworów, które Boh wybrał na początku – stąd też ich dawna ojczyzna zwie się czasem Foworią. Kiedyś ziemie, te nie były skute lodem, a klimat pozwalał na wyżywienie zastępów ludów. Jednymi z nich były właśnie plemiona bratrackie, które mimo że nie zjednoczone, dawały wespół odpór innym najazdom… a czasem zdarzało się, że i wspólnie najeżdżali inne ziemie (jak np. Imperium Tanuvaru). W tym okresie mitycznym zdarzały się nieliczne przypadki, kiedy kilka plemion Bratrackich zostało zjednoczonych przez silnego wodza, jednak ta państwowość zaraz rozpadała się po jego śmierci. Do opowieści przeszyły imiona Viesesa, Radowana czy Edresza, jako tych władców, którzy sięgnęli po koronę.
Wszystko się jednak zmieniło około 30 lat przed Czerwoną Łzą (tak u Bratratów określa się kometę). Wtedy to plemiona bratrackie, zostały napadnięte przez zjednoczoną konfederację ludu z Brengo. Brengianie palili osady bratrackie i wyżynali całe rody. Przez lata całe wojna terroryzowała krainę. Ponoć pod ich klingami koniec znalazły plemiona wywodzące się z Braci – Simliów, Derwaszów i Narwiaków. Jedynie pojedyncze rodziny uciekły ku bratnim osadom. Wtedy to na scenę wszedł młody wódz z plemienia Viwrniaków – Vidimir. Był on syne starego wodza, który wrócił do Foworii z dziesięcioletniej wyprawy na północ, gdzie oferował się podobno jako najemnik w różnych wojnach. Jeździł on od plemiona do plemiona, od osady do osady, skrzykując wszystkich tutejszych pod broń, by dali odpór wspólnemu wrogowi. Tak to się narodziła Konfederacja Bratratów – twór jednoczący pozostałe w Foworii plemiona. Konfederaci wystawili największą armię jaką widziała historia dotychczas i wtrakcie trzydniowej bitwy nad Krwawym Potokiem, dali wreszcie odpór ludowi z Brengo, niszcząc jego stolicę oraz niewoląc tych, którzy z nich nie zdążyli ujść. Kiedy wydawało by się, że Konfederacja spełniła swoją rolę i pora wrócić do dotychczasowego stanu rzeczy, Vidimir przemówił przed zebranym wojskiem. Mówił o tym, że Foworia zniszczona jest wojną, kraina ta zmęczona nie wyżywi tylu ludzi. Że pokonali lud z Brengo lecz ich miejsce zająć może ktoś następny. Natomiast na północy od Foworii leżą ziemie bogate i ludne, które tylko czekają aż ktoś sobie je weźmie. Co zaś gorsze, tymi ziemiami rządzą potomkowie Niegodziewicy, a jest pełnym obowiązkiem Wiernych by zniszczyć pozostałości po tej, która zamordowała Boha. Przemowa ta nie przekonała wszystkich. Konfederację opuściły rody Urewków i Magreków, które postanowiły zostać w Foworii, natomiast Juldowie i Olpianie opuścili ziemie te, lecz obrali własne drogi. Przy Vidimirze i jego wizji pozostały jednak plemiona Viwrniaków, Wodan, Chorwian, Sebrów, Reków oraz to co zostało z Simliów, Derwaszów i Narwiaków. Taka to siła ruszyła na północ, trasą wskazaną przez Czerwoną Łzę, która pojawiła się na nieboskłonie.
II. Upadłe Imperium
Bratracy prowadzeni przez Vidimira przekroczyli Limes dawnego Imperium Tanuvaru mniej więcej rok po pojawieniu się Czerwonej Łzy. Wielka armia, porwadząca za sobą tabuny kobiet, starców i dzieci, robiła na tubylcach wielkie wrażenie. Tak wielkie, że do czasu aż doszli do Oka Nirm [przyp. to duże jezioro na połduniu, stoczyli bitwę tylko z lokalnym wodzem Erbusem, który to dalej mienił się Sojusznikiem (Symmachosem) Imperium, który strzegł jego południowe granice. Oczywiście osamotniony wódz, mający jedynie kilka setek posiłków tanuvarskich nie mógł wiele zdziałać, a wkrótce jego domena zapłonęła. Nie był to jednak koniec wędrówki Bratratów, a dopiero początek blisko dziesięcioletniej kampanii, która widziała wędrówkę plemion po niemal całym dawnym wschodzie i centrum Imperium Tanuvarskiego. Podczas tego marszu, Vidimir gromił coraz to nowe wojska diadochów i innych migrantów, będąc niedoścignionym na polu walki.
Pech jednak chciał, że w czasie oblężenia małej twierdzy, gdzieś na północy, o nazwie Aegine, przechadzającego pod murami Vidimira dosięgła strzała wroga. Tak zakończył się żywot tego, którego poprowadził Bratrów na północ. Oszołomieni stratą współplemieńcy jednym szturmem dobyli Aeginę, mordując wszystkich których znaleźli i równając zamek z ziemią. Pojawiło jednak pytanie – co dalej? Wodzowie i batiuchy ze wszystkich plemion zebrali się na miejscu, które kiedyś zajmowała centralna świątynia Aeigne i radzili co dalej. Kiedy jednak zabrakło Vidimira, zabrakło też wodza, który jednoczyłby plemiona dalej. Tedy też podjęto decyzję, że każde plemię pójdzie własnym śladem.
III. Czerwonoziemia
Jednym z wodzów, którzy poszli własną ścieżką byli Vivrniacy prowadzeni przez młodszych braci Vidimira – bliźniaków Sedmira i Gidmira. Oni to poprowadzili plemię swoje na południe, ku krainie, którą Tanuvarczycy zwą Ta Kókkina Edáfi – Czerwone Ziemie. Rządził nimi wtedy Diadoch Aghatocles, który to wszem i wobec ogłasza, że szuka najemników do obrony swych ziem przed zakusami innych sąsiadów. Kiedy zatem bracia przyprowadzili mu tysiące zaprawionych w bojach wojów, ten z radością przyjął ich pod swój dach. Cena jaką zapłacił nie była mała – Vivrniacy osiedlili się na jego ziemiach, braciom nadał po tytule Antypathosów oraz oddał im swe córki za żony. Tak to Sedmir jako Antyphatos Zachodu i Gidmir jako Antypathos Wschodu wojowali przez lata, w obronie ich nowej domeny. Udało się Sedmirowi nawet pojmać i ściąć jednego z innych diadochów Lysiasza.
Sielanka jednak skończyła się w czym, co nazywano „Purpurowe Gody”. Kiedy Aghatocles był już stary i zaczął szykować się do przekazania władzy, zapragnął zostawić synowi – Tharosowi, kraj spokojniejszy. Tedy porozumiał się z największym swym sąsiadem – Zoliosem co do mariażu. Tharos, miał ożenić się z córką Zoliosa, na czym wyprawili wielkie wesele. Niestety, Zolios nie był zadowolony z umowy i liczył cały czas, ze wchłonie domenę Aghatoclesa. Tedy kiedy goście weselni zjawili się w Rederze, ten wydał swym wojskom rozkaz dokonania rzezi. Cały dom Aghatoclesa padł jego ofiarą. Zginął też Gidmir, wraz z swą żoną i dziećmi. Cudem śmierci uniknął Sedmir, którego uratowali najemnicy z Narwiaków, będący na służbie Zoliosa. Brak tej głowy miał się jednak na Zoliosie zemścić, gdyż Sedmir mieniąc się teraz dziedzicem Aghatoclesa postanowił zemścić się za nim, czego dokonał dwa lata później zadając mu klęskę nad Meandrem. Tak to na ziemiach Czerwonoziemu zapanowała dynastia Viwrniaków.
IV. Czasy współczesne
Na ziemiach Czerwonoziemu zapanowali zatem przedstawiciele Dynastii Vivrnijskiej. Jednak dopiero syn Sedmira – Angred przyjął tytuł Kniazia (Doukas) Czerwonoziemu. Od tego czasu Domena Virnijska ewoluowała w kierunku państwa-sukcesora dwóch tradycji. Lokalni Tanuvarczycy zaczęli mieszać (wszak krew Tanuvaru płynęła też w potomka Sedmira przez jego żonę) się z Bratratami. W tym czasie miały miejsce doprawdy dwa wystąpienia tanuvarskie przeciw władcom Viwrnijskim – w 32 roku po Czerwonej Łzie, kiedy to Primikērios
Ozales spróbował wykroić własny kraj na zachodzie oraz w 76 r. pCŁ kiedy nastąpiła Rebelia Pasterzy – chłopskie powstanie przeciwko podatkom, które głównie rozgorzało wśród tanuvarskich pasterzy. W międzyczasie do Czerwonoziemu zaczęły ściągać też kolejne grupki Bratratów, którym nie udało się wykroić własnych kraików w czasie walk.
Społeczeństwo:
Społeczeństwo Czerwonoziemu składa się przede wszystkim z dwóch grup – Tanuvarczyków, którzy w Czerwonoziemie zwani są także Edfarami oraz przybyłymi i dominującymi obecnie w kraju Bratratami. Trzonem Bratratów są Viwrniacy (jako plemię), chociaż w czasie wędrówek w Czerwonoziemie osiadły się też rody z kilku innych plemion (są jednak w znacznej mniejszości). Wartym wspomnienia jest klan Simlów, którzy mienią się ostatnią pozostałością po tym starym plemieniu.
Jeśli chodzi o podział klasowy, to ten w społeczności Viwrniaków jest jeszcze w trakcie wytwarzania. Generalnie wytworzyły się w pewniej ilości Kushty (Domy/Klany) Boyarskie, które to posiadają największe ziemie w Księstwie – z niej to się formuje warstwa najbogatszego woja. Drugą grupą, która się wyodrębnia są Drużynnicy – potomkowie wojów, którzy służyli w Druzihnie Kniazia. Z pierwotnej funkcji militarnej wyewoluowali do czegoś w rodzaju „proto-dworu”. Z nich to się znaczna ilość doradców i urzędników Kniazia rekrutuje. Żyją oni też w okolicach Hrandu przy dworze Kniaziowskim, nawet jeśli mają gdzieś drobne ziemie w innej prowincji. Wreszcie jeśli chodzi o plebs, ten jest jednorodnie nazywany kmieciami, jednak wraz z osiedlaniem się kmieciów w miastach (w których dominują dalej Edfarowie), zaczęło się z nich wytwarzać wczesne mieszczaństwo – hradzianie. Poza tą całą drabiną społeczną jest stan kapłański – teoretycznie batiuchem może zostać obrany nawet zwykły kmieć. Teoretycznie bo w praktyce Boyarzy i Dużynnicy starają się dbać by ich krewni zajmowali te najwyższe stanowiska.
Wśród Edfarów sytuacja wydaje się podobna. Od lat asymilują się do społeczeństwa Viwrnijskiego, przez co dostosowała się też ich drabina społeczna. Obecnie kilka zasłużonych rodów Edfarskich, które zyskały tytuły ma już status zbliżony do Boyarów (jednak w tej klasie społecznej zdecydowanie dominują Viwrniacy), duża część urzędników dworskich także się z nich rekrutuje. Natomiast żywioł Edfarski cały czas dominuje w miastach (z wsi został już prawie w pełni wyparty przez kmieci bratckich).
Przez te wszystkie lata obie grupy zaczęły też się mieszać – nie tylko dozwolone ale i w pełni spotykane są małżeństwa mieszane, a niektóre Kushty wręcz dążą do „uszlachetnienia” swojej krwi. Tak samo Edfarowie nie traktują też Viwrniaków jako obcych (wbrew innym Tanuvarczykom zza granicami). Oba języki też przenikają się nawzajem. W Viwrniackim obecne są słowa tanuvarskie, a Batiuch Jaromir w 45 pCŁ opracował nawet alfabet viwrniacki oparty na zapisie tanuvarskim (przyp: głagolica, sam język jest mieszanką ale chyba będzie mu bliżej do bułgarskiego). Edfarowie prawie w pełni przyjęli Vsebohrodizm, chociaż zdarzają się nieliczne przypadki praktykowania dalej kultów imperialnych.
Viwrniacy znają także instytucję niewolnictwa, chociaż nie jest ona popularna tak jak kiedyś. Istnieją dwa rodzaje niewolnictwa – tzw. plennicy – jeńcy pozyskani w dobie wojny, mają status zbliżony do najuboższych chłopów, jednak ich potomkowie rodzą już się ludźmi wolnymi. Instytucja ta zanika w dobie pokoju. Natomiast tzw. drobowie – to niewolnicy w klasycznym tego słowa znaczeniu, jednak pozyskać ich można jedynie kupując niewolnika za granicą (zwyczaje Viwrniaków nie przewidują możliwości uczynienia kogoś drobem, ale akceptują już uznanych niewolników, relikt poimperialny). Ważne jest to, że drobem nie może też zostać nigdy żaden Bratr.
Viwrniacy przyjęli też z kultury tanuvarskiej zwyczaj brania branek. Zwyczaj ten ogranicza się do najważniejszych osób w kraju – Kniazia, jego braci oraz głów Kushtów, chociaż nie ma obowiązku go praktykować. Tradycja ta polega na braniu 2-3 konkubin, poza pierwszą żoną. Potomstwo z takiego związku traktowane jest jako dziedzice swego ojca w pełnym tego słowa znaczeniu, jednak w przypadku „głównego” spadku, dzieci z właściwej żony mają pierwszeństwo (więc tytuł+ziemie).
Ustrój:
Księstwo Czerwonoziemu jest monarchią, gdzie władza skupiona jest w osobie Kniazia. Tytuł ten jest dziedziczny w ramach rodu Viwrniaków, którzy według legend wywodzą się od jednego z braci – Wiwrnisa. Tron dziedziczy najstarszy syn według zwyczaju, natomiast jego rodzeństwo wstępuje na jego służbę albo w ramach Drużyny albo w ramach Wiary. Stąd też nie ma żadnych „bogatszych” Kushtów wywodzących się od bocznych linii rodu Kniazów.
Poza Kniaziem, w Księstwie istotną pozycję ma też Wielki Batiuch Hrandzkiego Chramu, który jest tradycyjnie uważany za „pierwszego” spośród batriuchów Czerwonoziemu. Batiuchów teoretycznie obierają po śmierci ogół kapłanów danego chramu oraz przybyli przedstawiciele służebnych kącin. Teoretycznie, bo idąc za tradycją tanuvarską, Kniazie zachowali sobie prawo do wskazania kandydatów na batiuchów hrandzkich (zgromadzenie ich zatwierdza jedynie), a w pozostałych przypadkach zatwierdzają wybory.
Przy Kniaziu funkcjonuje Dvor – zbiernanina urzędnikwów, dwrużynników i darmozjadów (artystów) będących na utrzymaniu Kniazia. Na dworze funkcjonuje wiele tytułów wziętych z tradycji tanuvarskiej – pokroju np. Stratora (Starosty), Hypastosa (Kanclerza) czy Spathariosa (Miecznika).
Nie ma sformalizowanego ani ustanowionego zwyczaju zwoływania wieców, lecz powołując się na tradycje sprzed czasów Konfederacji Bratrackiej, w najważniejszych sprawa (problemy sukcesji etc.) były przypadki zwoływania wieców jako zebrań wszystkich Boyarów i Druzinników. W czasie całej historii Czerwonoziem, zwołano ten wiec pięć razy. Obecnie do tego konceptu Boyarzy podchodzą z rezerwą, z uwagi na formy rządów u sąsiednich Wodan.
Wojsko: Wojsko w Księstwie oddaje skład społeczeństwa – wśród żołnierzy Kniazia można spotkać zarówno Bratraków jak i Edfarów. Ci pierwsi jak tradycja nakazuje, skupiają się raczej na jeździe konnej, tworząc przerażającą ciężką jazdę, z której najlepsi tworzą formację, powstałą z dawnej drużyny – Chorągwie Broniarnich. Edfarowie pozostają raczej na nogach własnych, tworzą oni formacje piechoty, które to wspierają jazdę na polu walki i dbają o obronę miast.
Religia: Vsebohrodizm viwrnijski - ortodoksyjny
I. Trzon
Bratrowie uważają, że świat nie został stworzony, a istniał od zarania czasów. Istniał jednak jako pusta skorupa ziemi – bez zieleni, zwierząt czy wody. Przez tą ziemię nieprzyjazną od zarania czasu przemierzał Boh (zwany też Ojcem, Wcielonym, Kreatorem). Boh jak ziemia, nie został stworzony a jedynie istniał. W pewnym momencie zapragnął by świat ożył. Wziął zatem odgryzł sobie mały palec u ręki, z którego wyciekła krew. Krew ta stała się zaczątkiem życiodajnych sił, które opanowały świat. Z tej krwi powstała roślinność, zwierzyna, woda… a wreszcie ze zmieszanej ziemi z tą krwią, do której dodał swój paznokieć, Boh uformował człowieka – w niego to włożył swą miłość i troskę i zostawił mu tą ziemię, unosząc się w niebiosa.
Ludzie trwali i rozwijali się. Rozpanosząc się na cały świat – opanowali wszelkie zakamarki ziemi, które Kreator użyźnił swym ciałem. Zaczęły powstawać miasta, chramy, grody i kraje. Władcy rośli w siłę, a niektórzy w swej pysze ogłosili się nawet bogami. Uciskali jednak prosty lud, sprowadzając na niego cierpienie jak i głód. Żądze ich sławy powodowały, że ludzkie kraje zaczęły pogrążać się w wojnach. Masy ginęły, a z spalonych ziemi zaczęły wyrastać koszmary i potwory, dopełniające dzieła zniszczenia.
Pożałował swych dzieci Boh, który obserwował to wszystko z „drugiej strony”. Tedy pewnego dnia, upatrzył sobie młode dziewczę z Plemienia Foworów (//przyp. tradycja nie zachowała imienia dziewczyny – zwana jest jako Matka, Mocina albo Pierwsza), w które wstąpił, by zrodzić się jako człowiek na ziemi. Boh zatem stał się człekiem. Mówi się, że Boh pozostał Bohiem, jednak by lepiej poznać swe dzieci, wyzbył się części swej mocy i władzy. Mocina urodziła Sina, który to miał doprowadzić ludzkość do świetności. Sin zaczął podróżować po świecie w wieku 15 wiosen, przechodząc przez wszelkie plemiona ludzkie. Tam gdzie przybywał wyzwalał ludzi od cierpnie, czynił dobro i cudy, uwalniał plemiona od despotów. Wdzięczni kmiecie oddawali mu wszystko co mieli, jadło, skóry, biżuterie czy córy.
Mówi się, że wędrówka Sina poprzez świat, trwała trzydzieści trzy wiosny od dnia porodzin. Kiedym Sin przybył ku ziemiom Ludu Skemieniów, zadziać miały się wielkie rzeczy. Nad tą udręczoną krainą panowała wielka wodzini, która do naszych czasów przeszła jako Niegodziewica. Była to rozpustna kobieta, która lubowała się w mordowaniu i tyrańską ręką ciemiężyła swych braci. Była też potężną wiedźmą, która swą wolą związała wielkiego Żmija Triheslava. Też to widząc w tafli krwi, zobaczyłą, że Sin się zbliża do jej domeny. Przestraszona o swą władzę, postanowiła podstępem go zgładzić.
Sin w czasie swej wędrówki zatrzymał się w przysiółku u kmiecia Razara. Razar był starym człekiem, który miał jedną córę – Kolbudkę – piękną dziewczynę, którą kochał nad świat. Kiedy Sin ją ujrzał, także wielkim afektem ku niej zapałał i zaoferował się, że zostanie na żniwach, pomóc Razarowi w zbiorach, jeśli ten da mu wikt i opierunek. Stary człowiek z radością na to przystał. Prawe serce Kolbudki ku Sinowi się zwróciło i wielkie uczucie zrodziło. Pewnej jednak nocy, przy pełni księżyca – Niegodziewica czarując, pochwyciła Kolbudkę, którą to ze skóry obedarła, jej widok przyjmując. Maskując się czarami, uwiodła Sina i ku sianie go zaprowadziła. Nad ranem zaś kiedy kur piał, wbiła to nóz zrobiony z jednego z zębów Triheslava, w śniącego Sina. Tak to Boh-Człowiek umarł (//przyp. niektórzy vsebohrowie uważają, że zginął wtedy nie tylko Sin jako Boh-Człowiek lecz i sam Boh). Niegodziewica po tej nocy porodziła na świat stu potomków i potomkinie – przerżartych do najczarniejszej cząstki półbogów, w których to dobra niemal nie było. Niektórzy z tego potomstwa mieli monstrualne oblicza, niczym monstra nocy nawiedzające zniszczone ziemie.
W tym samym czasie, na odległych ziemiach Foworów, Matka poczuła rozdzierający ból. Poczuła i widziała śmierć Sina. Jednocześnie tego poranka wstąpiła w nią wielka moc, która dorównywała niemal tej, którą zrodzony z niej Sin posiadł. Poprzysięgła sobie, że Niegodziewica i jej potomstwo zapłaci za te zbrodnie. Ona sama to wzięła wyruszyła po plemionach, które Sin nawiedził, by zebrać poparcie. Pamiętając stare cuda i widząc nowe, wielka rzesza prawowiernych poszła za Matką. W tym to czasie, Matka porodziała z ziemskiego człeka z czternastu synów – każdego o sercu czystym, wielkiej mocy, wierze i inteligencji. Ta to właśnie czternastka Braci wzięła na swe barki wypełnienie obietnicy Matki….
II. Vsebohrodizm viwrijski
Viwrniacy wierzą, że są oni potomkami herosa Wiwrnisa – będącego jednym z Braci obrodzonych przez Matkę. On to wraz z trzynastoma braćmi wyruszył naprzeciw Niegodziewicy i jego potomstwu, które to przegnał według tradycji na północ od Foworii (niektórzy Batiuchy identyfikują Kleopatrę Tanuvarską za jedno z uciekających dzieci Niegodziewicy). Duchowni opowiadają, że to Wiwrnis zabił własnoręcznie Wielkiego Żmija Triheslava na usługach Niegodziewicy, czym przyjął znak żmija za herb (przyp. więcej legend o 14 może będzie w trakcie się pojawiało).
Vsebohrodizm viwrijski wraz z odłamami bratnimi od Wodan i Chorwian nie bez powodów uznawany jest za „ortodosyjny”, gdyż mimo różnic potencjalnie nie dzieli ich tak wiele jak wyznań innych ludów, które tą wiarę przyjęły.
Ortodoksi viwrijscy wierzą, że Niegodziewica zamordowała jedynie Sina jako człowieka – Boh cały czas istnieje na drugiej stronie. Uznają jednak, że wraz z ciosem Niegodziewicy, część boskiej esencji Sina wstąpiła w Matkę, której cześć też jest oddawana. Stąd też w tradycyjnym vsebohrodizmie istniała znaczna rola kobiet. Pierwotnie były one kapłankami odpowiedzialnymi właśnie za kult Matki (kult Boha był zarezerwowany dla mężczyzn). W Czerwonoziemie trwało ta równowaga mniej więcej do roku 55 pŁC, kiedy to zaszły wypadki zwane jako Herezja Marnijska. Batiuszka Marnija orzekła tedy, że doznała wizji od Matki, która wtedy to powiedziała jej, że zajęła tron Boha po drugiej stronie. Na te rewelacje zareagowali stanowczo inni batiuchowie, którzy przekonali Kniazia Kazmira do oczyszczenia wiary z groźnych heretyków. Efektem tych masakr był spadek roli kultu Matki na ziemiach Czerwonoziemu (przyp. Dalej istnieje i jest w pełni legalny, tylko „administracyjnie” kult Boha zaczął zdecydowanie przewodzić i od tego czasu nie powołuje się w Kniaziowskie Batiuszek, jedynie Batiuchów).
Batiuchy - starsi nad głównymi chramami, należą do nich sprawy doczesne chramu w którym urzędują jak i opiekują się lokalnymi kącinami, mniejszymi chramami i kapiszczami. Wybierani przez kapłanów przebywających w chwili śmierci Batiuchy w danym chramie. Każdy Batiuch sprawuje pieczę nad Stanicą i osobiście o nią dba.
Żerca (odpowiednik kobiecy Kriwe) - starszy wiekiem (zazwyczaj) kapłan zarządzający chramem (w przypadku braku Batiuchy) lub kąciną. Przyjmuje się, że Żerca winien znać się na zielarstwie, wieszczeniu albo przywoływaniu duchów zanim zostanie uznany przez resztę za godnego tego tytułu.
Kłobuk (odpowiednik kobiecy Chała) - młodzieniec, którego na termin bierze Żerca i którego szkoli w swym fachu. Często szkolenie Kłobuka trwa wiele lat, a zdarza się, że nigdy się nie kończy.
Guślarz (odpowiednik kobiecy Mokosza) - kapłan, który nie został Żercą. Może wędrować przez bezdroża nauczając ludzi tradycji, prawa i wiary lub pozostać w chramie i dopomagać Żercy lub Batiuchowi. Zdarza się, że Guślarze opiekują się kapiszczami, a nawet i kącinami, jeśli nikogo starszego nie ma pod ręką.
Wołoch - nieuznawany za kapłana, pomocnik, który to głównie dba o zioła czy sprzęty starszych rangą i dostojeństwem. Wołochowie opiekują się też Widzącymi.
Widzące - kobiety jakie spotkały wizje sprowadzone przez Matkę. Zazwyczaj dotyczą rzeczy codziennych, lecz otaczane są wielką estymą i po "odkryciu" takiego talentu przenoszone są do Chramu.
Stanica - wielka chorągiew przechowywana w Chramie pod okiem Batiuchy. Na Stanicy zazwyczaj przedstawiony jest Boh lub Sin w jednej ze swych póz. Chorągwie te używa się w przypadku większych wypraw wojennych, kiedy gromadzą się pod nią wojowie z danej ziemi lub specjalnych uroczystości.
Charakternicy - w zamierzchłych czasach po wioskach i przysiołkach w Księstwie,można było spotkać Charakterników - Guślarzy, którzy wyzbyli się wszelkiej maści dóbr fizycznych i wędrowali przez świat tylko z tym co mieli przy sobie. Charakternicy cieszyli się wielką estymą, gdyż potrafili wyrzucać plagi, złe duchy natury.
Największymi świątyniami są chramy - wielkie budynki z drewna lub kamienia dedykowane Bohowi. Chram jednak chramowi nierówny, co też widać gołym okiem po niektórych. Najokazalszymi chramami zarządzają Batiuchowie, którzy nierzadko "pod sobą" mają wiele mniejszych chramów w okolicy. W chramach zdarzają się też tak zwane "paleniska" czyli wydzielone miejsca poświęcone kultowi Matki, nad którymi czuwa Kriwe.
Od chramów mniejsze są kąciny - najczęściej są to małe chaty z drewna, w których ludzie z wioski obchodzą uroczystości. W kącie Kąciny zawsze mieszka Guślarz lub inny strażnik świętego miejsca.
Kapiszcze - najmniejsze obiekty "sakralne" - przyjmują często postać pojedynczych lub zgrupowanych w okręgi posągów i kolumn postawionych na świeżym powietrzu.
Doktryna:
• Jeden kraj – dwa ludy: Czerwonoziem jest zamieszkiwany przez Bratraków i Edfarów – grupy te znalazły język porozumienia, po latach podejrzliwości. Poza krajem Tanuvarczycy uznają Bratraków jako obcych najeźdźców, którzy próbują ich imitować, natomiast Edfarów za zdrajców ich narodu
+ Plus: Przyrost populacji na ziemiach zamieszkiwanych przez Bratraków i Edfarów (zasymilowanych) jest szybszy;
- Minus: wolniejsza asymilacja pozostałości po Imperium (Tanuvarczyków)
• Przepych neofitów: Dvor dopiero się organizuje ale już teraz na niego ciągną całe tabuny darmozjadów; Kuhty patrzą na to zazdrośnie i chcą to naśladować
+ Plus: Regularne fundowanie wydarzeń dworskich/turniejów/artystów może przynosić większe efekty we wzroście stabilności i bogactwa
- Minus: Brak finansowania dworu w okresach pokoju może podkopać autorytet kniazia i spowodować spadek stabilności
Mapa:
► Pokaż Spoiler