Dominium zdarzeń opisanie
Moderator: Badet
Re: Dominium zdarzeń opisanie

A rok to był
832
Pośmiertna egzekucja
Słoneczne promienie z trudem przebijały się przez ciemną zasłonę chmur, głębokim cieniem pokrywającą ulice i place królewskiego miasta Hadatu. Szarawe światło pogłębiało tylko czerń kapturów kruczych kapłanów glaudanizmu, kroczących ze spuszczonymi głowami zaraz za odzianymi w napierśniki z matowej stali brodatymi strażnikami. Podkute buty tych ostatnich zdawały się wtórować cichszym, szybszym tempem, bijącym miejskim dzwonom, stukając dźwięcznie na kocich łbach ulicy, po której maszerowali.
Ponura pogoda nie zniechęciła mieszkańców miasta do przyglądania się podążającemu alejami korowodu. Tłum przyglądał się w milczeniu maszerującym strażnikom, kapłanom i prowadzonemu przez nich więźniowi. Dzwony biły żałobnie, a niebo płakało, gdy eskorta kroczyła, prowadząc skazańca jego ostatnią drogą.
Odprowadza wzrokiem przez wielotysięczne tłumy procesja przeszła brukowanymi alejami centralnego miasta, mijając puste place targowe i zakłady rzemieślnicze, z których żaden nie pracował tego dnia. Królewskim dekretem dzień ten miał być dniem żałoby, nie pracy - w całym mieście ani jeden warsztat, ani jedna tkalnia, nie rozbrzmiewały odgłosami wysiłku i trudu, lecz jedynie modłami, towarzyszącymi delikatnym zapachom palonych ziół i kadzideł.
W końcu skazańca doprowadzono na miejsce kaźni. Nie czekał tu na niego jednak żaden katowski pień, topór ani szubienica. Chociaż w ubiegłych latach nie szczędzono mu bolesnych i pełnych męki tortur, Krebainowie nie zwykli polegać na obcym duszeniu człowieka do śmierci ani stosowaniu wymyślnych narzędzi, by oddać jego duszę pod ostatni, boski osąd Kruczej Królowej. Zamiast tego oczom więźnia ukazało się nadmorskie urwisko, którego skraj wypełniony był nie tylko gawiedzią, ale również odpowiadającymi za wyrok sędziami, rycerzami królewskiego dworu i miejskimi patrycjuszami, którzy złotem i urzędem zapewnili sobie najlepsze miejsca do podziwiania egzekucji.
Odziani w czerń kapłani wystąpili naprzód, zanosząc ostatnie modły nad głową skazańca. Królewski herold wystąpił naprzód, raz jeszcze odczytując przed tłumem słowa królewskiego sądu i wyroku - znanego i oczywistego dla wszystkich, jeszcze nim przebrzmiały jego pierwsze słowa. Następnie skazanego wyprowadzono nad skraj przepaści, wysoko nad rozbijającymi się o skały wybrzeża morskimi falami - i na dany sygnał zepchnięto w przepaść. Nim nieszczęśnik rozstrzaskał się o skały, miejskie dzwony zdążyły zadzwonić donośnie w swym żałobnym tonie.
Ale nie dla niego.
Ogłoszona w królewskim mieście, a także w wielu innych zakątkach całego Dominium żałoba związana była z tragedią, która dotknęła Kruczego Tronu. W wieku czterdziestu i dwóch zim zmarł bowiem Yorgos Astallak, królewski małżonek i ojciec obydwu dzieci królowej Eleonory - dwunastoletniej Samanthy i jedenastoletniego Edmunda. Niespodziewany nawrót choroby, z którą król-małżonek zmagał się już od niemal trzech lat w ciągu zaledwie kilku tygodni przykuł silnego niegdyś jak tur męża do łoża, by następnie wynieść go z pomiędzy żywych wprost na łono Kruczej Królowej. Śmierć męża głęboko dotknęła królową, dla której Yorgos był oparciem od niemal dziesięciu lat. Walczący wcześniej po stronie jej matki przeciwko heretyckim rebeliantom Sępiego Króla wsławił się on w bitwach pod Merrshaulk i podczas potyczek pod Lyss. Jako jeden z nielicznych rycerzy od początku buntu pozostający wierny Kruczemu Tronowi Yorgos zyskał wielkie znaczenie na dworze nie tylko jak narzeczony, a później małżonek, młodej Samanthy - ale również jako dzielny rycerz i śmiały dowódca. To za jego namowami odprawiono z dworu marszałka Diamarda, gdy ten wbrew zamiarom żądnych zemsty arystokratów zdecydował się na puszczenie wolno obrońców Lyss. Przejęty przez Yorgosa tytuł marszałka towarzyszył mu później podczas koronacji jego żony na królową, jego samego wynosząc dzięki temu wyżej niż wielu innych królów Kalten - nie tylko towarzysząc swej żonie podczas sprawowania władzy, ale też kierując poczynaniami armii, ścigającej resztki buntowników po kraju.
Wielu na dworze przyznaje, że śmierć Yorgosa była ciosem, który przygotował grunt pod decyzje królowej o wykonaniu długo odkładanej egzekucji. Zgon małżonka Eleonory usunął z jej serca ostatnią resztkę litości, którą miała dla mężczyzny przetrzymywanego dotychczas w miejskich lochach Hadatu. Trzymany o chlebie i wodzie skazaniec nie był przypadkowy - to właśnie on pozostał jako ostatni żywy z zamachowców, którzy dwa lata temu otruli podczas podróży matkę Eleonory, królową Artuzę. Większość jego współpracowników zginęła już dawno temu - niektórzy podczas tortur i brutalnych przesłuchań, inni w publicznych, widowiskowych egzekucjach. Ujęci podczas ucieczki i wielkiej obławy urządzonej przez rycerzy Kruczego Zakonu i Kaltenbornów truciciele stali się ofiarami bezlitosnego gniewu córki zamordowanej władczyni - gniewu, który choć na przestrzeni miesięcy zdążył ostygnąć, nigdy nie wygasł całkowicie.
Kiedy ciało ostatniego z trucicieli roztrzaskało się już o ostre skały wybrzeża, kierujący się pradawnymi rytuałami shadarowie zaczęli schodzić po długich, krętych stopniach, by z martwego ciała wydobyć wróżby i znaki, dzięki którym można było zinterpretować niejasną wolę Kruczej Królowej. Roztrzaskane ciało miało zostać pozostawione na żer padlinożernym ptakom i morskim falom, a wieści o jego losie miały rozejść się po wszystkich zakątkach królestwa - towarzysząc ponurej wieści o królewskiej żałobie i planowanym uroczystym pogrzebie szlachetnego Astallaka.
- Umiera Yorgos Astallak, król-małżonek i marszałek Kalten.
- W Hadacie dochodzi do egzekucji ostatniego z morderców królowej Artuzy.
- Ogłoszona żałoba poprzedza nieuchronne konkury o ponowne zamążpójście Eleonory.
Re: Dominium zdarzeń opisanie

A rok to był
833
Rycerski spoczynek
Pogrzeb króla-małżonka, Yorgosa Astallaka, przygotowywany był przez większą część roku. Z tej okazji sproszono licznych gości - z całego Dominium przybyli liczni goście: książęta Ossiarchów i przywódcy domów rycerskich Krebainów, patrycjusze z Armskirk i Hadatu, Kai-Shadarowie i krewni wezyra z Sępich Wysp. Ostatnia podróż tej nietuzinkowej postaci sprowadziła do Hadatu również żałobników z zagranicy - ze Związku Czarnego Oka przybył na tą okazje rządca Rostowa, książę Armando Vankram, a w imieniu wielkiego mistrza Kruczego Bractwa cześć zmarłemu towarzyszowi broni oddała niewielka delegacja zakonników z północy.
]Słońce dochodziło południa, gdy kondukt pogrzebowy opuścił wrota królewskiego pałacu, ruszając ulicami stołecznego Hadatu. Przodem podążały dwadzieścia dwie pary dzieci, tworzonych przez ubranych na biało chłopców i odzianych w czarne sukienki dziewczynek. Powiązani długimi, lekkimi szalami w dwójki, rozrzucali oni na drogę i obserwujących kondukt mieszczan płatki czarnych kwiatów - róż, storczyków i tulipanów brentelskich. Za nimi kroczyła orkiestra - tworzona przez sześciu bębniarzy, ośmiu trębaczy i czterech fletnistów, akompaniujących pochodowi orszaku wolnym rytmem swej żałobnej muzyki. Dopiero za nimi rozpoczynała się najbardziej zasadnicza część korowodu - tworzonego przez kapłanów, dostojników i odzianych w polerowane czarne zbroje płytowe gwardzistów. Hektor Astallak, kanclerz królestwa i bratanek zmarłego, niósł jego odsłonięty miecz, a dwaj paziowie trzymali należącą do króla-małżonka tarczę i hełm na fioletowych poduszkach.
Kroczący pieszo dostojnicy i zbrojni tworzyli liczną i zróżnicowaną grupę: wśród nich byli nie tylko urzędnicy i magnaci blisko powiązani z dworem, ale również towarzysze broni i przyjaciele zmarłego - prócz Kaltenbornów w pogrzebie licznie uczestniczyli Astallakowie, którzy za czasów Yorgosa zdobyli liczne łaski i wpływy na dworze. Pomiędzy niemal dwoma setkami żałobników jechał wóz, zaprzężony w cztery blade konie, przyozdobione czarnymi pióropuszami i kropierzami z herbami królewskiego rodu i Dominium. To właśnie na tym wozie, u boku otwartej trumny z ciałem zmarłego, jechała królowa Eleonora Kaltenborn. Biała maska zakrywała jej twarz, kryjąc łzy i emocje żony, która utraciła męża. U jej boku trwała dwójka jej dzieci - nastoletnia Samantha i Edmund, których niezakryte twarze pełne były łez nad utratą ojca. Pochód wieńczyli chorążowie niosący wojenne sztandary - wzniesione wysoko barwy zwycięskich hufców, rodów i domów rycerskich, a także zgięte w pokorze zwyciężone, zdobyczne chorągwie pokonanych zdrajców, buntowników i wrogów królestwa, zwyciężonych w czasie ostatniej wojny.
Żałobny kondukt dotarł ostatecznie pod bramy miejskiej świątyni, przed którą wylegli licznie odziani w czerń kruczy kapłani oraz miejska gawiedź. Między wysokie ściany z jasnego marmuru wkroczyli żałobnicy, by wśród oparów z kadzielnic i błagalnych organów wysłuchać ostatnich religijnych ceremonii - najwyżsi kapłani królestwa błagali tu Kruczą Królową, by łaskawie osądziła duszę zmarłego, który wedle jej drogi żył i trwał na przekór trudnym czasom i niedostatkom losu. Płakano gromadnie, gdy spamiętacze wymieniali czyny i dokonania króla, wynosząc pod niebiosa jego przymioty i zasługi, które dla Dominium i wszystkich dzieci Kruczej Królowej był dopełnił.
Gdy zaś i ta część nikczemnego rytuału pogrzebu została dopełniona, stało się to, na co wielu spośród tysięcznego tłumu zgromadzonego na ulicach i placach miejskich mieszczan z pewnością czekało - wytoczono bowiem beczki napitków i przy długich stołach zaczęto rozdawać jedzenie. Świątynni akolici i paziowie dworscy biedotę miejską i patrycjat zarówno częstowali łamanym chlebem i winem, a wznoszone ku pamięci poległych rycerzy królestwa toasty rozbrzmiewały po całym mieście - które przez resztę dnia i nocy miało być z rozkazu królowej wolne od pracy i głodu, pogrążone we wspomnieniach i sławieniu czci króla-rycerza.
Samej królowej Eleonory nie było jednak wśród świętujących, chodź wielu dostojników, wraz z królewskim szambelanem, Mironem z Sarnath, podjęło to zaproszenie na stypę. Razem ze znacznie skromniejszym orszakiem gwardzistów i najbliższej rodziny bądź przyjaciół wsiadła ona na konie i (odprawiając wcześniej zmęczone dzieci pod eskortą z powrotem do pałacu) opuściła miasto, kierując się ku Grobowemu Wzgórzu.
Tam właśnie odbyć się miał ostatni akt tego całodziennego dramatu. Na tym pradawnym wzgórzu cmentarnym, w skromnym, kamiennym mauzoleum, złożono bowiem króla-małżonka Yorgosa Astallaka na ostatni spoczynek. Opłakany i okadzony świętobliwymi kadzidłami zmarły zamknięty w zapieczętowanej przez Kai-Shadarów trumnie znalazł w końcu ciszę i spokój wśród innych zmarłych dostojników dworu i czcigodnych domowników, dołączając do ich grona jak na rycerza-wojownika przystało: skromnie i szczerze.
Dopiero wówczas, gdy wśród promieni zachodzącego słońca złożono ostatecznie trumnę w kamienny grobowiec i zatrzaśnięto za nią wrota krypty, królowa Eleonora Kaltenborn zdjęła ze swego oblicza białą, odświętną maskę. Dopiero wówczas dało się dostrzec jej blade oblicze i wyraz twarzy, na którym determinacja ścierała się z poczuciem straty.
Dopiero wówczas królowa odetchnęła głębiej, jak gdyby przez cały ten dzień wstrzymywała oddech w obawie o emocje, które mogłaby zdradzić tysiącom obserwujących jej dusz.
Po czym ruszyła w dół Grobowego Wzgórza, u stóp którego oczekiwały już na nią setki par oczu możnowładców, zgromadzonych na mający się właśnie rozpocząć wiec rycerski królewskiego domu Kaltenborn. Pierwszą bitwę, którą musiała stoczyć sama.
- Na pogrzeb króla-małżonka Kalten, Yorgosa Astallaka, przybywają liczni goście z całego Dominium i nie tylko (Związek, Zakon)
- Królewski szambelan, Miron z Sarnath, organizuje wielką publiczna ceremonie żałobno-pogrzebową.
- Tego samego dnia wieczorem rozpoczynają się obrady wiecu rycerskiego domu Kaltenborn.
Re: Dominium zdarzeń opisanie
Tura I
Królewski szambelan, Miron z Sarnath stanął na wysokości zadania organizując wielkie widowisko, zwieńczające życie Yorgosa Astallaka. Może i nie było to najradośniejsze z wydarzeń jakie odbyło się w Kalten lecz nawet w smutku i żałobie dostrzec można splendor i potęgę.
+ 8 punktów prestiżu
Królewski szambelan, Miron z Sarnath stanął na wysokości zadania organizując wielkie widowisko, zwieńczające życie Yorgosa Astallaka. Może i nie było to najradośniejsze z wydarzeń jakie odbyło się w Kalten lecz nawet w smutku i żałobie dostrzec można splendor i potęgę.
+ 8 punktów prestiżu
Re: Dominium zdarzeń opisanie
A rok to był
835
Otwarcie wielkiego balu
Złote i srebrne koperty z pieczęcią kruka stały się ostatnimi czasy częstym widokiem na licznych dworach całego zachodniego Imperiusa. Roznoszący je heroldowie Kruczego Dworu zapraszali możnych wielu krain, ludów i królestw na wielki zjazd w Hadat, organizowany przez królową Eleonorę. Rozsyłane zaproszenia krążyły daleko i szeroko, a wieści o nich rozchodziły się prędzej i chyżej niźli najdonośniejsze nawet królewskie ordynanse. Sporządzane przez królewskich kopistów listy gości zdawały się nie mieć końca - byli wśród nich możni z domów rycerskich całego Dominium i ziem zakonnych, byli patrycjusze z miast Wybrzeża Żmijów, możni Czarnego Oka z wielkim księciem na czele, książęta Ossiarchów, carowie i bojarzy uljaccy, rządcy limburscy i merowińscy arystokraci, spośród których najpierwszym był sam ich arcyksiążę. Dosyć nieoczekiwanie i jakby w ostatnim momencie do list dopisano również nawet samego imperatora Tylos, co wzbudziło pewne kontrowersje wśród co starszych zauszników królowej, niechętnych tej decyzji. Ta niezrażona ich sarkaniami planowała ponoć słać i do sąsiedniej Valdarii, gdzie jednak dwór królewski pozostaje w ostatnich latach dziwnie cichy, nie otwierając nawet własnych sal poselskich. Nie tylko koronowanych głów spodziewano się w Hadat: rozliczne zaproszenia skierowano również do rozmaitych przedstawicieli szeroko pojmowanego świata kultury, sztuki i nauki. Wśród nich przodował rzecz jasna będący ostatnio na językach wielu Rogier z Sark, nadworny malarz z Sępich Wysp. Również z dalekiego Aletris i Tylos przybyć mieli liczni artyści, sztukmistrze, muzycy i tancerze uświetniający uroczystości - ale również poszukujący możnych mecenasów wśród próżnych arystokratów całego świata. Dotychczas opustoszałe sale Kruczego Dworu zaczęły się również wkrótce wypełniać uczonymi, myślicielami i filozofami, którzy przybyli w nadziei na możliwość wygłoszenia swych najnowszych odkryć i zaprezentowania swych zdolności wobec książąt i rycerzy.
Podczas gdy dyplomaci i heroldzi zjeżdżali świat, zdzierając sobie gardła i rozsypując drogocenne kruszce z rozdawanych zaproszeń, w Hadat trwały wielkie prace. Całe miasto przez wiele miesięcy zdawało się żyć tylko i wyłącznie nadchodzącą uroczystością - z Kruczego Dworu płynęły do miejskich cechów i gildii kupieckich istne potoki zamówień. Ulice prowadzące z miasta do pałacu przez wiele dni były praktycznie zupełnie zablokowane przez potok wozów wypakowanych rozmaitymi materiałami i specjałami dostarczanymi na potrzeby zjazdu. Przedsiębiorczy kupcy z Sępich Wysp szybko zwietrzyli szykującą się okazje do zarobku i wypełnili port okrętami dostarczającymi towary z najróżniejszych zakątków świata: kawiory i atramenty z północy, tkaniny ze wschodu, przyprawy z południa, wina z wybrzeża, klejnoty z Warnezji i szkła z Aletris. W samym mieście jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać zakłady krawieckie, kapelusznicze i szewskie. Napływające do stolicy tłumy rycerstwa praktycznie na wyłączność przejęły usługi rzemieślników szyjących ubrania. Cechowi mistrzowie igły i nici prześcigali się w tworzeniu coraz to bardziej niezwykłych i ekstrawaganckich strojów, sukni i przebrań dla szlachty, wśród której punktem honoru stało się godne zaprezentowanie się podczas zabaw w towarzystwie najwyższych sfer. Wszak nie był to zwykły wiec rycerskiego domu, ale bal maskowy - maska zaś pozostaje dla Krebainów ważnym elementem kultury: maski noszą kapłani podczas ceremonii, maski nakłada się zmarłym, maski zapewniają anonimowość i odmieniają oblicze człowieka, w którym kryje się jego tożsamość. Drogie i kunsztowne zasłony twarzy stanowiły więc ukoronowanie i centralny element każdego ze strojów, nadając im smak i kierunek, za którym podążać musieli wytwórcy reszty odzieży.
W samym pałacu zaś szalał królewski szambelan, Miron z Sarnath. Obsypany przez królową złotem były aktor mógł popuścić wodze fantazji, projektując i przygotowując wydarzenie właściwie bez finansowych ograniczeń. Pod jego dyrekcja przez bite cztery tygodnie przygotowywano dekoracje, przemieniając od dawna nieużywane sale biesiadne Kruczego Dworu w istne oazy przepychu i sztuki. W sześciu salach jadalnych rozstawiono długie, nakrywane ciemnymi obrusami stoły, każdy mieszczący przy sobie nie mniej niż czterdzieści miejsc. Przyozdobione przedstawieniami świetlistych gwiazd i konstelacji ściągnięto z Warnezji, a pociągane srebrem z Ligii sztućce i naczynie mieniły się w świetle rozpalanych wielkich kandelabrów rozwieszanych pomiędzy draperiami wyszywanymi w herby starych rodów, podciąganymi pod sufity w skomplikowanej plątaninie połączeń lin i bloczków. Pomiędzy korytarzami i dziedzińcami pałacu rozciągnięto czerwono-złote dywany tak miękkie i grube, że goście mogliby stąpać po nich nawet boso, a cały pałac i jego okolicę na sto kroków w każdą stronę rozświetlono lampionami tak licznymi, jakby chciano odebrać nocy dostęp do całego szykującego się do zabawy pałacu. Rozliczne sale i pomieszczenia przygotowano do przyjęcia ogromnych liczb gości szlachetnego rodu - wypełnione głębokimi fotelami i sofami, ogrzewane ciepłem bijących od eleganckich kominków, pełne ozdób, obrazów i dywanów. Nie zabrakło sal z trofeami myśliwskimi, galerii portretów dawnych królowych, starodawnej ceremonialnej broni i kunsztownych map na których kartach morskie potwory opływały cały ogrom kontynentu Imperiusa.
Najwięcej jednak uwagi poświęcił Miron wielkiej sali balowej. Od kilku miesięcy zwano już ją lustrzaną, albowiem niestrudzony szambelan nakazał zwierciadłami wyłożyć jej ściany i stropy, czyniąc z niej ogromny taneczny parkiet, nad którym górowały jedynie subtelne alkowy dla muzyków, mających umilać i nadawać rytm zabawom. Za podwójnymi drzwiami zwieńczającymi ogromną salę lustrzaną umieścił Miron "salę cieni", której ściany i podłogę nakazał wyłożyć czarnymi materiałami, między którymi skryto przebiegle lampiony - tak by cienie wkraczających do tego pomieszczenia gości tańczyły i zwodziły ich zmysły, grą światła i cieni konfundując i bawiąc bankietujących.
Wraz ze zbliżaniem się wyznaczonego na początek zjazdu czasu zjeżdżać się do stolicy zaczęli rozmaici arystokraci. Głowy rycerskich domów, książęta, patrycjusze i dostojnicy duchowni. Wielu z nich podłapało iście ossiarską modę czynienia ze swego przybycia swoistego spektaklu - przybywali karocami w towarzystwie strojnych hajduków, orkiestry i heroldów, strojnie i głośno, witani spragnionymi ciekawego widoku tłumami i wychodzącymi im naprzeciw rojami dworzan Kruczego Dworu. Prym wiedli tu jednak ametystowi książęta, którzy wjeżdżając do miasta, służbie swej polecili ciskać między tłum i kopyta swych koni szlachetne kamienie, a płaszcze swe złotymi nićmi wyszywali. Ze szczerego złota również swą maskę wykonała księżna Irabia z Morbium, podczas gdy książę Volpides złotem a srebrem przetykał aksamit swego ubioru.
Na spotkanie tych i innych gości wychodziła zatem królowa Eleonora, której sukni powstawania sześciu mistrzów krawieckich przez niemal rok doglądało starannie, żadnej do niej niedoskonałości nie dopuszczając. Powiadano wszak, że nie tylko samemu folgowaniu swej próżności i okazywaniu splendoru Kruczego Dworu miały służyć te ogromne wydatki, które władczyni największego z glaudanistycznych krajów poniosła ostatnimi laty na ten wielki cel. Tajemnicą poliszynela pozostaje, że władczyni Dominium po zakończeniu żałoby po swym zmarłym mężu rozważa możliwość ponownego zamążpójścia - a wszak czasy, gdy królowe Kalten odcinały się od zewnętrznego świata ożenków i mariaży przeminęły dawno temu. Również wchodzące w dorosłość potomstwo królowej - następczyni tronu Samantha i jej brat, Edmund, musieli zdawać sobie sprawę, jak wielkiej uwagi ich potencjalnym zaręczynom przykłada nie tylko ich matka, ale całe królestwo. Z woli i na koszt Kruczego Dworu zabawy, tańce i pokazy sztuki miały trwać niemalże miesiąc, goszcząc przez ten czas liczne godne delegacje z całego zachodniego Imperiusa i nie tylko. Wypełnione tanecznym krokiem i muzyką sale miały być jednocześnie sceną rozbrzmiewającą szeptem i uprzejmą rozmową przy zacienionym stoliku, podczas którego z pewnością zawarte zostanie wiele wiekopomnych ustaleń, mających wpływ na losy całego Dominium i regionu.

A zatem graj, muzyko!
- Oficjalnie rozpoczyna się wielki bal maskowy w Hadat
- Wśród zaproszonych są liczne koronowane głowy cywilizowanego świata, a także szerokie grono artystów, ludzi kultury i nauki
- Podczas balu królowa ma rozglądać się za potencjalnymi partiami dla swoich dzieci i siebie.
Re: Dominium zdarzeń opisanie
+15 punktów prestiżu za organizację balu
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Re: Dominium zdarzeń opisanie

A rok to był
836
Wielkie zaręczyny*
~~Muzyka~~
Taniec, muzyka, zapach perfum. Wirująca gra świateł i cieni. Szepty i śmiechy tonące w aksamitnych zasłonach ścian. Grube, miękkie dywany. Maski, uśmiechy, świece i kadziła oświetlające raczące się z kryształowych kielichów wytrawne wino postacie odziane w ekstrawaganckie szaty, suknie i kostiumy. Możni panowie i pani noszący twarze potworów, diabłów, demonów, zwierząt, aniołów i istot z mitów. Bal na Kruczym Dworze trwał w najlepsze.
Przez bite cztery tygodnie liczni goście bawili się i ucztowali, ogarnięci rytmem i przepychem niekończącej się zabawy. Przyjęcia, tańce, koncerty i występy artystów zdawały się trwać nieprzerwanie, a dni i noce płynnie przemijały jeden w drugi, zwodniczo wolno odliczając godziny kolejnych atrakcji i uroczystości. Świat zewnętrzny zdawał się przestać istnieć i liczyć dla balujących, dla których sen i jawa zdawały się zlewać ze sobą w faerii barw, wrażeń i kolorów.
Wśród tej zabawy i balujących przemykali również ci, którzy na bal przybyli po coś więcej, niźli tylko z nudów i dla niezwykłości całego wydarzenia. Rozmowy wielkich i plany maluczkich rozbrzmiewały szeptami w kuluarach, przy okrągłych stolikach i lampkach wina, przy kominkach zacisznych komnat pałacu, wśród zacisza bawialni i wśród dźwięków muzyki. Możni zachodniego świata radzili i planowali, czyniąc ustalenia na przyszłość.
Kluczową dla balu postacią była z pewnością sama królowa Eleonora. Powszechnie znaną prawdą było, że monarchini rozglądać się może za nowym współmałżonkiem, mającym wspierać ją w zasiadaniu na tronie Kalten. Rzesze zalotników i kandydatów były zaiste nie małe - od półdzikich carów uljackich, kupieckich książąt Nixów, możnych z domów rycerskich dominium czy nawet co bardziej ambitnych patrycjuszy.
Również o rękę pierworodnej córki królowej, królewny Samanthy, rywalizowało ze sobą wielu szlachetnych panów. Wśród nich pierwszeństwo miał jednak młody Fent van Croy-Lamoral, brat namiestnika Langeoog. Młodzi poznali się i szybko przypadli sobie do gustu - na tyle, by Limburg zdecydował się pozostać, za zgodą gospodarzy, na Kruczym Dworze również po balu. Z kolei przybyły na bal z dwoma młodymi córkami stary Orphanotrophos Walanus z Tylos z wielkim zainteresowaniem rozmawiał ponoć z królową o przyszłości jej jedynego syna, Edmunda - wszak dla tego prestiżowego, lecz mało znaczącego na imperialnym dworze dostojnika była to jedyna okazja do złączenia swego rodu z królewskim.
Dalsza rodzina królowej również skorzystała z mnogości możliwości, które pojawiły się podczas towarzyskich spotkań wielkiego balu. Bhal Kaltenborn oświadczył się kandydatce Astallaków ze Świetlistych Stopni, Karlah. Wiele mówiło się o tym, że dla zachowania politycznej równowagi inna z krewnych królewskich powinna wyjść za któregoś z bogatych Pembertonów z Wybrzeża Żmijów.
Niezwykłe wrażenie zrobiło pojawienie się na balu księcia Sidamona z Bagratów. Ów wygnany z południa egzotyczny władca bez ziemi wpadł w oko niejednej damie dworu - a ponoć i sama królowa długie wieczory spędziła podczas rozmów i konserwacji z tym niecodziennym gościem. Ostatecznie Sidamon faktycznie znalazł na balu małżonkę - nie monarchinię jednak, a jej kuzynkę, Ianę Kaltenborn. Bardzo szybko obudziło to rozliczne plotki o tym, że wobec śmierci wezyra Sępich Wysp, ambitny Sidamon przymierza się do objęcia władzy nad tą właśnie domeną.
Podczas finałowego i kulminacyjnego momentu balu sama królowa ogłosiła wreszcie swego wybranka - został nim Godfryd Corax, młodszy brat wielkiego mistrza Kruczego Bractwa Groga Coraxa. Ten niemłody już, lecz krzepki i postawny przyszły król-małżonek wydał się zrazu wielce zainteresowany kwestiami wiary i duszy: zapowiedział wielki synod glaudanistycznych arcykapłanów Dominium i Zakonu, na którym najwyżsi mędrcy wyznania rozprawią się ostatecznie z błędami herezji Sępiego Króla.
Tak oto zakończył się wielki bal maskowy na Kruczym Dworze - otwierające nową epokę wydarzenie, któremu żadne nie było podobne od wielu dekad, na całym zachodnim Imperiusie.
- Wielki bal maskowy kończy się.
- Królowa Eleonora przyjmuje Godfryda Coraxa, młodszego brata wielkiego mistrza Kruczego Bractwa, na swojego króla-małżonka, pieczętując sojusz między Dominium a Zakonem.
- Królewna Samantha zapoznaje się z Fentem van Croy-Lamoral, bratem namiestnika Jarlatu, a królewicz Edmund z córkami tylosyjskiego Orphanotrophosa.
- Sidamon, książę Bagratów, żeni się z Ianą Kaltenborn i zaczyna osiedlać swych krajan na Sępich Wyspach, licząc na objęcie władzy nad tym lennem.
* - odrobinę antydatowany
Re: Dominium zdarzeń opisanie

A rok to był
837
Kruczy Zbór
~~Muzyka~~
Na zamku Attalus gościli przez ostatnie miesiące goście zdecydowanie niezwykli - odziani w czarne maski kruczy arcykapłani z całego Dominium Kalten i z Kruczego Bractwa zgromadzili się tu, by radzić w sprawach wiary i istniejących dla nich zagrożeń. Dotychczasowi mieszkańcy zamku, Astallakowie z Attalus gościli Kai-Shadarów z wielkimi honorami, wyprawiając na cześć kapłanów uczty i polowania, umilające czas świętobliwym klerykom pomiędzy sesjami debat i teologicznych rozpraw, które toczyły się praktycznie bez przerwy przez wiele tygodni.
Zjazd duchownych nie był rzecz jasna przypadkiem - idea ta pojawiła się podczas królewskiego balu maskowego w Hadat, gdzie dostojnicy zakonni porozumieli się w tej kwestii z doradcami królowej Eleonory. Rozpoczętych przygotowań do organizacji wspólnego zjazdu kapłanów nie przerwała nawet tragiczna śmierć wielkiego mistrza Kruczego Bractwa, Groga Coraxa. W uczczeniu pamięci zasłużonego dla obydwu krain zmarłego odbyły się przeróżne ceremonie religijne organizowane przez kai-shadarów znających zmarłego osobiście. W kuluarach mówiło się również o wielkim smutku królowej, która planuje ponoć osobiście oddać cześć przed grobem zmarłego.
Najpoważniejszą kwestią omawianą podczas zgromadzenia była oczywiście herezja Sępiego Króla - rozbita wprawdzie, lecz ciągle potencjalnie groźna na ziemiach zakonnych, gdzie ponoć ciągle grasują popierający ją buntownicy. Zgromadzeni na zamku wysocy rangą dostojnicy glaudańskiego kościoła i uczeni w pismach teologowie rozpoczęli swoje prace od szeregu wystąpień, w których wytykali główne błędy i wiarołomstwa herezji. Prym wiódł wśród nich pochodzący z Ekmes teolog, świętobliwym Athoz z Żelaznogrzbietnych, który tubalnym, głębokim głosem i dogłębną znajomością tajników kultu wzbudzał respekt wśród słuchających jego wystąpień świadków. Kiedy lista błędów heretyckich zdrajców została ostatecznie skomponowana, wszyscy zgromadzeni dostojnicy kościoła Zakonu i Dominium podpisali się pod nią, potępiając ją i zrównując z resztą oddającym cześć mrocznym demonom plugawym kultom.
O ile z religijnego punktu widzenia potępienie występnych zdrajców wiary miało kluczowe znaczenie, tak dla władzy świeckiej jeszcze donośniejsze znaczenie miało mieć zdarzenie, do którego kapłani przeszli w następnej kolejności. Zadecydowano mianowicie o odnowieniu starodawnej organizacji obrońców wiary, potocznie zwanych inkwizytorami. Grupa ta, działająca zarówno na ziemiach Krebainów jak i na włościach zakonnych, ma za zadanie ścigać i sądzić heretyków. Postanowiono, że inkwizytorzy powoływani będą spośród godnych rycerzy zakonnych, którym towarzyszyć będą stosowni klerycy i świeccy pomocnicy - szpiedzy, oprawcy, ochroniarze i pachołkowie. Na ziemiach Dominium siedzibą łowców wiedźm został przekazany na ten cel przez królową Eleonorę zamek Davbar, a na ziemiach zakonnych również podarowano nowej organizacji stosowną siedzibę. Do szeregów organizacji zgłosił się następnie, jako główny teolog, sam Athoz z Żelaznogrzbietnych - zaś jako świeckie wsparcie zaoferowało swe usługi Zadar Pemberton z Dominium Kalten.
Długo nie potrafiono zgodzić się na to, kto zarządzać będzie tak ważną i znamienną instytucją, której prerogatywy przekraczać mają granicę, roztaczając się po obydwu stronach Świetlistych Gór. Ostatecznie szesnastu zgromadzonych Kai-Shadarów (dziewięciu z Dominium, siedmiu z ziem zakonnych) postanowiło powołać na stanowisko Generała Inkwizycji kuzyna zmarłego wielkiego mistrza, Carisha Coraxa - powierzając mu misję uformowania pierwszych grup inkwizycyjnych przy wsparciu Athoza i Zadar. Kruczy Zbór miał natomiast spotkać się ponownie w przyszłym roku, by ocenić i zaaprobować jego postępy - potencjalnie stając się nie jednorazowym, lecz stałym elementem współpracy między Kruczym Tronem i Kruczym Bractwem.
- Na zamku Attalus zbierają się arcykapłani glaudanizmu z Dominium Kalten i Kruczego Bractwa
- Dostojnicy obydwu krain opracowują teologiczną odpowiedź na postulaty herezji Sępiego Króla i potępiają jej kłamstwa.
- Odnowiona zostaje instytucja inkwizycji, na której rzecz królowa i wielki mistrz czynią nadania.
- Kruczy Zbór mianuje Carisha Coraxa Generałem Inkwizycji i zaprzysięga zebrać się ponownie, jako najwyższe zebranie religijne obydwu krain.
Re: Dominium zdarzeń opisanie
+5 prestiżu
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Re: Dominium zdarzeń opisanie

A rok to był
838
Żywi na trakcie umarłych
~~Muzyka~~
Święta jest góra Kalten z której stąpiła Wieczna Evertha.
Święty jest tron jej, powierzony jej ręka Kruczej Królowej.
Święte jest miejsce, gdzie bieleją kości pierwszej królowej.
Droga z królewskiego miasta Hadat do Sanktuarium Ekmes nie jest prosta. Prowadzi ona przez liczne wzgórza, poszarpane szczyty i kręte doliny wijące się między ośnieżonymi szczytami Świetlistych Gór. Trakt ten, wiekowy i odwieczny, odgrywał w przeszłości znaczącą rolę w historii Dominium i Kruczego Bractwa. Wytyczony jeszcze przez pierwszą królową, Everthę z góry Kalten, przez długie lata stanowił główną drogę przez którą prowadzono kampanie na północ od Świetlistych Gór, gdzie wspierani przez wyprawy Krebainów rycerze zakonni podporządkowywali Gerundów, tworząc zręby swego przyszłego władztwa. Drogą tą, zwaną Traktem Umarłych, przewożono również zmarłe królowe Dominium, by złożyć je w północnym Mauzoleum wysoko w górach. To właśnie Traktem Umarłym nadeszły w godzinie próby chorągwie zakonne, prowadząc odsiecz dla oblężonego Hadatu przeciwko rebelianckim siłom Sępiego Króla.
Starodawna droga dłuższy czas pozostawała jednak nieodnawiana - kluczowa, lecz zapuszczona, zarastała chwastami i pozostawała w dużej mierze niestrzeżona. Wraz z początkiem roku 838 na górskich zboczach zaroiło się jednak nagle od robotników, architektów, kartografów i eskortujących ich strażników. Pokaźne grupy ludzi z oskardami, łopatami i innymi narzędziami przystąpiły do energicznego przekopywania drogi, układania wygładzanych kamieni i wznoszenia strażnic. Zatrudnieni pracownicy dwoili się i troili przy odbudowie drogi - albowiem już wkrótce Trakt Umarły miał ujrzeć nie byle jakich gości.
Decyzja królowej Eleonory o ruszeniu na pielgrzymkę do Mauzoleum Ekmes była planowana już od paru lat. Pierwsze zapowiedzi takiego kroku wybrzmiały publicznie wkrótce po śmierci jej pierwszego męża, Yorgosa Astallaka. Już wcześniej jednak królowa musiała myśleć o odwiedzeniu grobu jej matki, pierwszej od dekad władczyni Dominium której przyznano ten starożytny przywilej. O ile jednak ważne sprawy państwa i próby odbudowy ciężko doświadczonego wojną domową Dominium odwlekały to przedsięwzięcie w czasie, o tyle ostatnie śmierci w rodzie królewskim stanowiły impuls, który ostatecznie skierował królową do działania.
Orszak królewski, który opuszczał Hadat, otwierany był przez grupę glaudanistycznych kapłanów - shadarów, dzierżących religijne symbole i insygnia Kruczej Królowej. Akolici kultu nieśli na specjalnym palankinie czaszkę wielkiego krukoszpona z północy, podczas gdy inni wznosili w górę opatrzone czarnymi piórami buńczuki i kostury owinięte zwojami religijnych tekstów.
Za duchownymi podążali dostojnicy świeccy - eskortowani przez setkę dumnych paladynów Kalten w czernionych pancerzach. Wśród nich na koniu, w żałobnej, czarnej masce, jechała sama królowa - w prostej sukni i podróżnym płaszczu, skromnym i pokornym, pozbawionym zdobień i klejnotów.
Za królową jechały na wozach trumny, które miały spocząć w kryptach Mauzoleum. Udekorowane kwieciem zabalsamowane ciała przewożone były w kunsztownych sarkofagach, na których wykuto oblicza zmarłych - króla-małżonka Yorgosa, królewicza Edmunda i dalszych krewnych królowej: Zachariasza i Medry.
Królewski orszak wyruszył w drogę, opuszczając Hadat przez wschodnią bramę i kierując się na północ. Wkrótce już nowo wyłożone kamienie Traktu Umarłych miały posłużyć wierzchowcom i kołom wozów pochodu towarzyszącego duchowej podróży potomkini wiecznej królowej.
- Pielgrzymka królowej Eleonory do Mauzoleum Ekmes rozpoczyna się