Kroniki


Co się w świecie dzieje.
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Medialna sprawa
844/845 RNE




Kto przed dziesięciu laty powiedziałby, że Attigliano będzie krainą, która poruszy niemalże całym światem i zmieni balans sił na świecie, nazwany byłby głupcem lub szaleńcem. Bieg historii jednak wybiera często drogę, która filozofom się nie śniła.

Aktualny bieg historii nie śnił się też zapewne kościołowi medyjskiemu, który to pod wodza Wikariusza od niemalże samego początku wplątany jest w tę wojnę, która zdecydowanie nie poszła według planu. Już od prawie ośmiu lat medowie męczą się w tej wojnie, przepłacając to obficie potem i krwią coraz bardziej zmęczonych żołdaków. Podobnie jak żołnierze krwawi też gospodarka Świętego Państwa, rok w rok ogromne sumy płyną na utrzymanie działań wojennych, a sytuacji z pewnością nie pomogło spalenie Porta Media i okolicznych ziem. Nie dziw więc, że autorytet i wizerunek Wikariusza Andronikosa VI znacznie ucierpiały. Ostatnie zwycięstwa praktycznie kupiły tylko czas dla Wikariusza, aby wymyślić jak rozwiązać problem coraz głośniejszej krytyki, a nawet możliwego przewrotu czy wojny domowej.

Ratunku z tej nieciekawej sytuacji Andronikos postanowił poszukać poza granicami Świętego Państwa, a dokładniej w dialogu z Tylos. W Imperium dopiero co obrany został nowy Egzarcha, którego celem było przywrócenie katlonitów medyjskich na łono kościoła, więc Wikariusz nie miał problemów z nakłanianiem Tylos do rozmów. W trakcie długich rozmów, o niestety niezbyt jawnej naturze dla obserwatorów z zewnątrz, Wikariusz i Egzarcha doszli do następującego kompromisu:
  • Stosunki między odłamami zostaną unormowane
  • Wikariusz zostanie uznany za patriarchę Medii i kościół nie będzie stawał na przeszkodzie jego uznaniu przez Tylos
  • Egzarcha będzie mianował wskazanego przez wikariusza kapłana jako jednego z koncylów
  • Złagodzony zostanie ikonoklazm w łonie kościoła medyjskiego i zostanie powołana wspólna komisja na temat rewizji dorobku religijnego wypracowanego przez poprzednich wikariuszy - dzieła zgodne z nauką kościoła pozostaną uznane w ortodoksji, niezgodne zaś odrzucone
  • Cofnięta zostanie ekskomunika z Andronikosa ale w Medii zostanie zakazany jego kult jako proroka wiary.
Kompromis ten dawał duże rokowania w normalizacji stosunków z Tylos, lecz nie zdziwi nikogo, że radykalny kler Świętego Państwa był oburzony czymś takim, a to groziło podburzaniem ludu, zamieszkami lub nawet próbą siłowego przejęcia władzy, zwłaszcza, że Andronikos najbardziej popularny w kraju nie jest. Wtedy jednak na scenę wkroczył mistrz Maximus Phocus, który to podczas swej kampanii na południu znalazł ciekawą osobistość. Ową osobą jest Filip di Bambero, potomek książąt Selecji, czyli jednego z księstw podbitych przez Attigliano przed wieloma laty. Bambero po upadku swego księstwa schronić się mieli w Medii, gdzie w zamian za przyjęcie katlonizmu medyjskiego dostali ochronę. Sam Filip nigdy nie posiadał znacznych włości w Medii, lecz mimo to zdawał się porządnym kandydatem na tron. Cudownie znalezione zostały stare dokumenty, świadczące o powiązaniach rodu Bambero z dawnymi książętami medyjskimi, a po arbitrażu w Amelios Bambero nie mają już szans na odzyskanie Selecji. Medowie jednak od czasu rewolucji Andronikosa I nie pałali specjalna miłością do możnych, dlatego najbardziej na korzyść Filipa działało to, że znany był on jako przykładny katlonita wychowany w odłamie medyjskim, czyli jako człowiek powściągliwy i pobożny. Andronikos VI, popierany przez mistrza Phocusa, postanowili koronować Filipa di Bambero na nowego księcia Medii, sami zadowalając się zostać skromnymi doradcami. Co prawda “skromni doradcy” mieli zachować większość władzy w księstwie, poprzez zachowanie zwierzchnictwa nad lokalnym kościołem i sporych wpływów na armię.

W ten oto sposób Święte Państwo przestało obowiązywać na mapach i od momentu koronacji Filipa przyjęło nazwę Wielkiego Księstwa Medii. Te daleko idące zmiany pozwoliły Andronikosowi uratować skórę i przy okazji, w zamian za oficjalne zrezygnowanie z władzy świeckiej, zachować władzę nad kościołem, który dalej jest główną siłą w Księstwie bez którego nowy wielki książe nie będzie w stanie rządzić krajem. Mimo wszystko zawarty przez niego kompromis z Tylos dalej jest źródłem niezadowolenia wśród bardziej radykalnych części kościoła i społeczeństwa. Przewiduje się, że jak na razie nie wybuchnie z tego wojna domowa, jako że lud jest zmęczony, ale kto wie jakie reakcje przyniesie komisja, która ma wydać wyrok na dzieła religijne tworzone w Medii przez ostatnie dziesięciolecia.

Dla odmiany całkowicie pozytywnie przyjęto te wszystkie wydarzenia w Tylos, które ma nadzieję, że kompromis medyjski, jest pierwszym krokiem, aby przywrócić dawną prowincję na łono Imperium. Co prawda Media nie zaczęła jeszcze płacić imperialnego trybutu, lecz relacje są najlepsze od dziesięcioleci. Medom zaś te wszystkie zmiany pozwoliły na wycofanie się z wojny w Attigliano z jakąś twarzą.



Podsumowanie
  • Kosztowna, krwawa i długa wojna w Attigliano mocno uderza w autorytet Wikariusza grożąc wewnętrznym upadkiem kraju.
  • Andronikos VI szuka rozwiązania w pojednaniu z Tylos. W trakcie rozmów zawarty zostaje kompromis religijny.
  • Kompromisowi wrodzy są radykałowie medyjscy, którzy mogliby zdestabilizować państwo biorąc pod uwagę mocno nadwyrężony autorytet Wikariusza.
  • Aby załagodzić sytuację Andronikos VI rezygnuje z władzy świeckiej, koronując, znalezionego przez mistrza Maximusa Phocusa, Filipa di Bambero.
  • Andronikos i Maximus zostają głównymi doradcami nowego Wielkiego Księcia, a Święte Państwo zmienia nazwę na Wielkie Księstwo Medii. Andronikus zachowuje kontrolę nad dalej potężnym kościołem.
  • Tylos pozytywnie przyjmuje wieści z Medii licząc na dalsze zbliżanie się dawnej prowincji do łona Imperium.
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

"Wiatr w żagle"
844/845 RNE

Obrazek
W malowniczym Królestwie Kaldahu pracuje niezwykły cieśla okrętowy o imieniu Elkhar, a przydomku Pewnooki, który zdobył uznanie za wyniki swego partnerstwa z Flaviuszem. Ich ostatnią perłką jest holkę pełnomorska, która chociaż nie rewolucyjna w swej kontrukcji, pozwoliła odkryć nowe lądy na wschodzie. W czasie tej wyprawy, na której testowano nowe typu holk, na wyspach Tef, Flaviusz dostrzegł, że tubylcy używają nietypowego ożaglowania, rozmieszczając żagle po skosie, w przeciwieństwie do tradycyjnej metody stosowanej dotychczas w holkach i kogach. Choć nie zagłębiał się w szczegóły konstrukcji, naszkicował kilka rysunków, które potem trafiły do Elkhara.

Szkutnik otrzymał holkę wraz z zadaniem przetestowania nowego rodzaju ożaglowania na istniejących okrętach. Po kilku próbach i błędach udało mu się stworzyć skuteczną konstrukcję, a ciekawe spojrzenia gapiów z brzegu były tego dowodem. Wieści o rewolucyjnym ożaglowaniu, zwanym kherackim (od ludu zamieszkającego wyspy Tef), błyskawicznie rozeszły się po całym Imperiusie.

Nowy sposób ożaglowania może otworzyć drzwi do projektowania innowacyjnych okrętów, ale wymagać będzie dalszych badań i kreatywności ze strony szkutników. Dodatkowo, ciekawostką jest fakt, że w archiwach uniwersyteckich odkryto rysunki podobnych żagli z czasów wczesnego Imperium. Niestety, ta technika widocznie zaginęła w mrokach historii, lecz odkrycie Elkhara i Flaviusza przywraca ją do życia, rzucając nowe światło na dawne koncepcje.
Podsumowanie
  • Nowe ożeglowanie kherackie zostało oparcowanie w Królestwie Kaldahu
  • Ten typ ożaglowania może zostać wykorzystany przy projektowaniu nowych typów zwinnych okrętów
  • Oczy całego Imperiusa spoglądają na dokonania Elkhara - Królestwo Kaldahu otrzymuje +4 punkty prestiżu
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Pieniądz rodzi Pieniądz
844/845 RNE


Pieniądz, od dawna nieodłączny element gospodarki Imperium, zaczął krążyć z jeszcze większą prędkością, napędzany przez dwie kluczowe siły: działalność kupiecką oraz wojnę. Nie wynika to z większej ilości wybitej monety czy odkrycia nowych złóż kruszcu, ale z szybkiego obiegu środków finansowych, co najlepiej zrozumieli doświadczeni handlarze, obserwujący mechanizmy pożyczek i kredytów w Dominium Kalten oraz ogromne przepływy finansowe wywołane konfliktem w Attigliano.

Rodziny kupieckie odkryły, że pożyczanie pieniędzy może stać się źródłem znaczących zysków, umożliwiając ich kapitałowi pracę na siebie. Dostęp do takich kredytów wymaga jednak solidnej reputacji, zarówno wśród kupców, jak i arystokracji, która coraz częściej zaciąga pożyczki, by utrzymać swój status wobec szybkiego ubywania wartości ich majątku i pieniądza.

Jednak to, co napędza gospodarkę, może również stanowić zagrożenie. Coraz popularniejsze wśród kupców listy kredytowe, znane jako weksle, wydawane na słowo honoru lub jako zobowiązanie innego handlarza, ułatwiają transakcje i podróże, eliminując konieczność przewożenia ciężkich skrzyń z monetami. Problem pojawia się, gdy nie wszystkie weksle mają rzeczywiste pokrycie, co w obliczu ich powszechnego wystawiania budzi obawy o stabilność finansową.

Rozwiązaniem na rosnące niepewności stało się założenie przez kupców z Alertis wspólnej spółki bankowej, mającej na celu wzmacnianie wiarygodności ich weksli poprzez gwarancje Banku Żeglarskiego. Wiedząc o potencjalnym zysku z długoterminowego niekorzystania z zgromadzonych środków, zdecydowali się oferować pożyczki najwybitniejszym władcą i arystokracji.

Wzorem kupców z Alertis, domy kupieckie z Tylos wraz z zamożną arystokracją założyły Złoty Bank Imperialny, który, choć uznawany za bardziej solidny dzięki zaangażowaniu wpływowych rodzin, ceni swoje usługi wyżej, oczekując większych zysków za swoje poręczenia.

W tych dynamicznie zmieniających się czasach zarówno reputacja, jak i solidne gwarancje finansowe oferowane przez Bank Żeglarski oraz Złoty Bank Imperialny stają się kluczowe dla utrzymania stabilności i zaufania w imperium, otwierając nowy rozdział w historii gospodarki.

Mimo jednak, że to w tych dwóch metropoliach powstały największe banki, również mniejsze instytucje zaczęły powstawać w prawie każdym z cywilizowanych krajów imperiusa, a kupcy wolą występować wobec pożyczkobiorców z jednym frontem, niż dawać się wykorzystywać.


Podsumowanie
  • W Imperiusie pojawiają się "nowoczesne" banki, z Bankiem Żeglarskim Aletris i Złotym Bankiem Imperialnym na czele
  • Mniejsze instytucje bankowe powstają w każdym cywilizowanym państwie Imperiusa
  • Przemiany na rynku finansowym osłabiają znaczenie szlachty, która łatwo się zadłuża, a wzrasta znaczenie miast
  • Pojawia się nowy rozdział zasad poświęcony pożyczkom:
    Banki i pożyczki

    Czym byłby wojny bez finansowania i bankierów starających się wzbogacić na ludzkim cierpieniu? Nic zatem dziwnego, że również na Imperiusie ten fenomen zaczął przybierać na znaczeniu. Władcy posiadający bogate warstwy mieszczańskie w swoich państwach mogą u kupców i banków lokalnych zaciągać pożyczki. Maksymalną kwotę jaką możemy pożyczyć oblicza się według wzoru:

    1PB = 2 sztuki złota limitu

    Przykład: Kraj A ma 16 PB, władca kraju A może zaciągnąć pożyczkę na maksymalną kwotę 32 sztuk złota.

    Jednak nie są to pieniądze tanie, a nasi pożyczkodawcy będą oczekiwali solidnego procentu odsetek, w postaci 30% na turę (więc 15% co roku), a czas trwania pożyczki musimy oznaczyć dokładnie z wyprzedzeniem i nie może być on dłuższy niż 3 tury.

    Przykład: Kraj A wziął pożyczkę na trzy tury w wysokości 30 sztuk złota. Po trzech turach musi oddać 30 sztuk złota oraz 27 sztuk złota odsetek

    Nieoddanie pieniędzy na czas z pewnością negatywnie odbije się na prestiżu nielojalnego dłużnika oraz na sytuacji gospodarczej w kraju.

    Banki w Tylos oraz Aletris mogą nam pożyczyć dodatkowe środki, acz będą one pożyczały jedynie prestiżowym i uznanym władcom. Tutaj o wielkości pożyczki decydować będzie prestiż:

    1 punkt prestiżu = 1,5 sztuki złota limitu

    Odsetki i termin jest tu jednak podobny jak w przypadku banków krajowych. Ponadto jeśli jakiś władca zadłuży się u jednego z banków, drugi mu nie udzieli pożyczki, aż nie spłaci już zabranego kredytu.

    Uwaga:
    Jeśli jakiś władca posiada jeszcze zaciągnięte pożyczki, które nie zostały jeszcze spłacone, to nie może zaciągać pożyczek według powyższych zasad aż do czasu ich spłacenia.
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Błękitne Ank
844/845 RNE


Kiedy Imperiusa obiegły wieści o odkryciu Wysp Tef na dalekim wschodzie, wielu śmiałków zaczęło domniemywać jakie to wielkie skarby kryją nieznane lądy. Wszak coś kryć na pewno musiały, w innym wypadku władcy nie porywaliby się na finansowanie długich i kosztownych wypraw gdyby nie spodziewany zysk. Prawda?

Kiedy jednak do Wysp Tef zaczęli przybywać pierwsi kupcy, głównie z Królestwa Kaldahu i Ligi Wolnych Ludzi, ci musieli się trochę rozczarować. Kheraci okazali się przyjaznymi i skorymi do handlu ludźmi, jednak sami w sobie nie byli szczególnie przesadnie bogaci a ich osady chociaż egzotyczne, były raczej skromne. Mimo to kupcy to przedsiębiorczy naród i mimochodem rozpierzchli się po wyspach szukając czegokolwiek wartego tak dalekich wypraw. Niektórzy poprzestali na pamiątkach i lokalnych wyrobach ceramicznych, ale to nie na nich czekała fortuna. Bo oto prawdziwym skarbem okazał się barwnik jaki Kheraci używali do zdobienia ich strojów - a których kolor był tak błękitny jak niemal bezchmurne niebo. Okazało się, że barwniki jakie pozyskiwali pochodziło od zwierząt zwanych Ank, których muszle były ścierane na drobny proszek. I to właśnie ten proszek zaczęto sprowadzać z wysp, ażeby i mieszkańcy Imperiusa mogli zaznać tych głębokich barw.

Przedsiębiorczo tu działali przede wszystkim kupcy z Kaldahu i Ligi, bo wszak to oni mieli jakąś podstawę do działania - na jednej z wysp, którą zwano Bregią, urzędnicy króla kaldahskiego rozbudowali nie tylko fort z garnizonem żołnierzy, ale też zaczęli rozwijać placówkę, do które przybywali pierwsi osadnicy, a strudzeni długimi wojażami kupcy mogli znaleźć schronienie. Również to na tych kupców u Kheratów czekały lepsze warunki, gdyż wcześniej ich serca zdobyli licznymi podarkami. Trochę mniej zyskowne przedsięwzięcie było Ligi Wolnych Ludzi, gdyż ich prezydent postanowił sfinansować małą placówkę, tuż obok kaldahskiej osady na Bregii. Nie jest ona może tak duża, ale dalej stanowi podstawę do jakiejś szerszej działalności.
Spoiler
Mapa Wysp Tef:

Podsumowanie
  • Odkryty na Wyspach Tef błękitny barwnik i lokalne wyroby zaczynają docierać do Imperiusa, pobudzając wymianę handlową z nowymi lądami
  • Na jednej z wysp Królestwo Kaldahu finansuje powstanie pierwszej osady, zaś małą placówkę zakładają również władze Ligi Wolnych Ludzi
  • Kheraci są wielce chętni do handlu i skorzy do przyjaźni
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kroniki

Post autor: Skryba »

Lilia wśród popiołów
846/847 RNE



Obrazek

Rozciągnięta wzdłuż centralno-zachodniej części Imperiusa Merowinia pozostaje krainą ciekawą i niespokojną, gdzie krzyżują się rozmaite interesy i ścierają ze sobą liczne stronnictwa. Zawirowania wokół arcyksiążęcego tronu i dworu sprawiają jednocześnie, że głos centralnej władzy nominalnego pana tych ziem rozbrzmiewał ostatnio coraz słabiej i słabiej wśród co ambitniejszych poddanych... Przynajmniej do niedawna.

Chevoleurowie, zwani również Wolnymi Baronami, stali się w ostatnich latach plagą Merowinii. Wzmocnieni o dezerterów z przechodzącej przez ziemie arcyksięstwa armii Karilian, ci zbójeccy rycerze siali terror i zamęt wśród praworządnej szlachty i pospólstwa. Odmawiający posłuchu dekretom i książęcym nakazom sami stanowili sobie prawo, nakładając arbitralne myta, opłaty i daniny na wszelkich kupców i podróżnych zmierzających przez ich ziemię, ciemiężący chłopstwo czy porywający dla okupu szlachetnie urodzonych, którzy mieli nieszczęście zanadto zbliżyć się do ich siedzib. Operujący z murów swych rodowych zamków rabusie-rycerze urośli do rangi fenomenu, powołanego do życia przez połączenie szukających łatwego zarobku obcych zbrojnych i pozbawionych politycznego przywództwa rozbitków z rozbitych stronnictw dworskich. Żerujący na pasywności słabego arcyksięcia Karola chevoleurowie zwykli łączyć się w bandy i niewielkie armie, zdolne zagrozić nawet niektórym miejskim ośrodkom, zmuszonym opłacać się okupem, by uniknąć ryzyka spustoszenia.

Późnym latem 835 roku niewesoła sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. Sprawująca opiekę nad swym nieudolnym synem Joanna de Roh uzyskała pomoc sąsiadów do uporania się z osłabiającym krainę problemem. Jej wojska, wraz ze wsparciem posiłków z Karilian, a przede wszystkim z Dominium Kalten, ruszyły przeciwko Wolnym Baronom. Odważni przy zastraszaniu bezbronnych chłopów lub pechowych kupców Chevoleurowie natychmiast spokornieli, gdy przyszło im stanąć twarzą w twarz z zakutymi w stal rycerskimi chorągwiami spod znaków Lilii, Czarnego Kruka i kariliańskiego feniksa. Przygotowane do wojennej kampanii rycerstwo praktycznie nie napotkało zbrojnego oporu - stanowiące oczywisty cel ofensywy zameczki kapitulowały, przysięgając wierność arcyksiążęcemu tronowi, albo też były opuszczane w pośpiechu. Pomniejsze bandy zbójców rozbijano wstępnym bojem, większe zaś zaczęły samoistnie rozpadać się: niektórzy chevoleurowie woleli od razu zaniechać dotychczasowego procederu i zdać się na książęcą łaskę, inni zaś szukali schronienia w lasach, górskich grotach i dzikich ostępach, do których ściągali w małych grupkach. Chociaż zagrożenie nie zostało całkowicie wyeliminowane, do zimy 835 roku główne trakty arcyksięstwa zostały już ogłoszone bezpiecznymi - zaś wznowiona wczesną wiosną następnego roku kampania potwierdziła ten stan rzeczy, rozciągając prawowitą władzę na zdecydowaną większość dotychczas gnębionych przez bandytów ziem. Nieliczni ocalali zbójcy stracili widocznie odwagę, by otwarcie napadać na podróżnych i sprzeniewierzać się monarszej władzy.

Po potwierdzeniu w ten sposób swojego autorytetu i scementowaniu władzy, Joanna de Roh mogła oficjalnie świętować sukces. Wbrew całkiem popularnym pogłoskom nie wykorzystała go jednak do przejęcia władzy z rąk syna - zapewne obawiając się, że tak ambitny i godzący w merowińską tradycje krok mógłby doprowadzić do ożywienia nieprzychylnych jej stronnictw. Zamiast ryzykować rozpętanie ledwo unikniętej otwartej wojny domowej Joanna wykorzystała swoją pozycje do sfinalizowania innego ruchu: ożenienia arcyksięcia Karola.

Mariaż nominalnego władcy Merowinii był kwestią omawianą i dyskutowaną już od pewnego czasu. Pierwotnie planowano zawrzeć go z rodem królewskim Karilian - jednak ostatni skandal dyplomatyczny z tym królestwem zburzył wcześniejsze zaufanie i zupełnie pogrążył te plany. Rozważano tutaj rozmaite opcje, a Joanna była rzecz jasna głównym rozgrywającym, negocjując i oceniając rozmaite kandydatki. Ostatecznie jej decyzja padła na młodą córkę Benta Lamorala, Adrianne, wywodzącą się z namiestniczego rodu Jarlatu Langeeog. Do młodziutkiej dziewczyny już teraz wystosowano formalne zaproszenie, oferujące jej miejsce na merowińskim dworze, by mogła u boku swego przyszłego męża poznawać język i obyczaje tego kraju. Tajemnicą poliszynela wydaje się fakt, że wstępująca w ten sposób w progi Joanny Adrianne znajdzie się zapewne pod całkowitym wpływem matki arcyksięcia - która w ten sposób prewencyjnie pozbawia się potencjalnej rywalki w postaci przyszłej synowej. Jednocześnie fakt zbliżenia merowińskiego tronu z Jarlatem niesie ze sobą również szersze konsekwencje w postaci spodziewanego sojuszu między tymi państwami - ostrze tego wydaje się być zaś skierowane w zdającą się przejawiać pewne ambicje względem regionu Valdarię... Pytanie jednak czy wobec takiego postanowienia sprawy południowy król Juan de Avarcia, którego rycerze jeszcze nie tak dawno interweniowali zbrojnie w Srebrnej Lidze, nie spróbuje przeciwdziałać temu mariażowi łamiąc w zarodku próbę budowy antyvaldarskiego przymierza.

Podsumowanie
  • Joanna de Roh dzięki dużemu wsparciu sąsiadów rozprawia się z plagą zbójeckich rycerzy, zaprowadzając porządek na większości ziem merowińskich.
  • Arcyksiążę Karol bierze w końcu ślub z Adranną Lamoral, córką namiestnika Benta - umiera tym samym plan jego ożenku z rodem rodem panującym w Karilian.
  • Dwór spodziewa się, że młoda arcyksiężna również znajdzie się pod wpływem matki Karola, Joanny.
  • Coraz głośniej mówi się o zawarciu antyvaldarskiego sojuszu pomiędzy jarlatem Langeeog i arcyksięstwem Merowinii.
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Miła przyjaciółka
846/847 RNE



Obrazek


Niewątpliwym przywilejem władzy jest możność folgowania swoim słabościom. Największy władca Imperiusa, imperator Tylos Teoncjusz II Arkas, doskonale zdaje sobie sprawę z tej prostej zależności i nie waha się jej wykorzystywać. Od wielu lat żonaty, imperator uwielbia otaczać się pięknymi kobietami i kochankami z różnych stron świata. Jego dwór jest oczywiście świadomy tych zwyczajów i o ile wśród co bardziej konserwatywnych czy pruderyjnych urzędnikach może fakt małżeńskiej niewierności monarchy budzić pewne zgorszenie, o tyle większość arystokratów przyzwyczaiło się już do tego stanu rzeczy i przyjmuje go po prostu jako fakt. W rzeczy samej, podstawianie Teoncjuszowi kochanek nabrało wymiarów swoistej rozgrywki na dworze, gdzie przez umiejętnie obsadzoną łożnicę można zyskać niemałe wpływy.

Nie tak dawno temu gruchnęła wieść, że z wolna aktywizujący się w polityce imperator rozstał się ze swoją dotychczasową kochanką. Rozstanie było zresztą dość burzliwe, i jak to często bywa w miłości, porywcze - dość powiedzieć że potoczyły się głowy, choć rzecz jasna nie ta najważniejsza. Tymczasem jednak wielki bal i turniej urządzony podczas zjazdu w Amelios obfitował w okazje, by wprawdzie zamężnemu, lecz wcale nie mniej przez to jurnemu cesarzowi zaprezentować rozmaite nowe kandydatki do przyjaźni i wspólnego spędzania długich pałacowych wieczorów. Przez kolejne tygodnie i miesiące związana z tym cicha gra, pełna podchodów, ukradkowych schadzek i prywatnych spotkań, zmyślania i rozsiewania plotek czy pogłosek toczyła się wśród rozmaitych dam dworu wspieranych przez zarówno pojedynczych dworzan jak i całe koterie szlachciców - w końcu jednak zdaje się, że znalazła rozstrzygnięcie.

Zdaniem większości dworzan w wyścigu o względy imperatora prym wiedzie niepodzielnie Lucia Elyrandyjska: siostra samego księcia Cezara. Poza znakomitym, prestiżowym nazwiskiem i polityczną siłą stojącego za nią brata, najpotężniejszego z cesarskich wasali, Lucia prezentuje się również z wdziękiem i obyciem wynikającym z kilkuletniej już obecności na dworze, z którego sekretami i sposobem bycia zdążyła już się zapoznać. Z pewnością jednak odniesiony przez tą młodą damę sukces nie był przypadkowy - wiele mówi się o starannej pracy prowadzonej na jej rzecz przez słynnego na tylosyjskim dworze Ptolemeo Strojnisia i miejscowego dworzanina, Kostasa Mytosa. Ta dwójka z powodzeniem zadbała nie tylko o subtelne podkopywanie starań konkurentek Lucii, ale też przygotowywała ją do zawierania nowych przyjaźni, upewniając Teoncjusza w jej niekłamanym oddaniu i walorach.

Mimo ogromnych starań, imperator nie byłby sobą, gdyby tak łatwo zamknął sobie drogę do innych sypialni. Chociaż większość czasu spędza wraz z Lucią, widywany jest czasami jednak również w towarzystwie paru innych dam - dwoma wyróżniającymi się nazwiskami są Miria z klanu Hassanów, a także Anneis de Paez. Ta pierwsza to śniadolica, egzotyczna piękność z południowej ziem Imerpium - Warezji: druga pochodzi zaś z valdarsko-tylosyjskiego rodu i bryluje jako istna dusza towarzystwa, swoją przebojową osobowością wzbudzając zainteresowanie licznych mężczyzn. Wprawdzie dzielony pomiędzy te panie czas nie może się równać z tym, który imperator poświęca Lucii - jednak w porównaniu do jego poprzedniej nałożnicy należy stwierdzić, że nie wpadł w jej sidła jeszcze na tyle mocno, by starania te uznać za całkowicie wygrane. Z pewnością jest tu o czym marzyć: siostra elandryjskiego księcia jest partią pierwszorzędną i oczekiwać by można, że jeśli zjedna sobie serce imperatora, wyobrażalne byłoby nawet zawarcie pomiędzy tą dwójką regularnego ślubu. Tak ambitne plany, snute zapewne przez elandryjską rodzinę panującą, nie wyglądają jednak na łatwe w realizacji: imperatorowa ma się bowiem dobrze, a katlonistyczny egzarcha, przynajmniej według plotek, nie jest bynajmniej skłonny do udzielania imperatorowi rozwodu - wszak nieobyczajny sposób prowadzenia się Arkasa przystawałby bardziej do chystanickiej obory, aniżeli pierwszego z katlostnistycznych dworów! Rzecz jasna słów tych nikt przy zdrowych zmysłach nie zechciałby powtórzyć samemu Teoncjuszowi...

W miarę jak wieści o rozgrywkach w imperialnej stolicy rozchodzą się coraz szerzej, świat zaczyna reagować. Wprawdzie ciężko mówić o oficjalnych komunikatach czy ogłoszeniach, płynących z cesarskiej łożnicy - ale w praktyce pikantne szczegóły z tylosyjskiego dworu rozchodzą się po kontynencie szybko jak mało które inne wieści. Tym na jaw zaczynają wychodzić elyrandryjskie działania i ambicje w imperialnym pałacu... I zaczyna to budzić pewne problemy. Nie tak dawno temu książę Cesar musiał ścierać się z opozycją w swej własnej domenie, która to (głównie w osobach przywódców rodów wywodzących się z Orsinich) wyrażała niezadowolenie z podległości wobec Tylos. Wprawdzie wywalczona przez księcia dzięki militarnym sukcesom w Attigliano pozycja uciszyła te głosy - teraz jednak na jego wizerunku pojawia się nowa rysa. Wszak książęca siostra to nie klacz rozpłodowa, by kupczyć jej wdziękami przed obcym monarchą, gotowym wziąć jej cnotę bez ślubu. Sprowadzanie własnej siostry do roli metresy na dworze suwerena budzi rzecz jasna tonę żartów, ale też poważnie narusza dobre imię księcia, który jawił się wcześniej jako wzór cnót i rycerskiego honoru. Dotychczas przygasła opozycja wobec władzy Cesara ochoczo podchwytuje ten temat, rozdmuchując go i podnosząc głowę: do życia przebudzają się zwłaszcza ci, którzy z utęsknieniem wyczekują pełnego zrzucenia zależności lennej od Tylos. Wtedy dopiero można by sobie pofolgować...

Podsumowanie
  • Lucia Elyrandyjska, siostra księcia Cesara, wysuwa się na czołową pozycje do statusu faworyty imperatora Teoncjusza II Arkasa
  • Chociaż monarcha pozostaje pod jej wpływem, wciąż darzy przyjaźnią dwie inne kochanki: Mirie z klanu Hassanów i Anneis de Paez
  • Nic nie wskazuje by katlonistyczny egzarcha był gotowy do udzielenia rozwodu wciąż żonatemu z Eudokią imperatorowi
  • Zachowanie Lucii wywołuje głosy niezadowolenia wobec jej brata wśród szlachty Księstwa Elyrandyjskiego (-4 punkty prestiżu)
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Czy coś się jakby spowolniło?
847/848 RNE




Chyba dobra passa dla Imperiusa się skończyła, przynajmniej na polu walki z bezdzietnością, bo po wielkim skoku ostatnich lat, przyszło wreszcie jakieś jego spowolnienie. Powodów jak zawsze może być wiele - wojna w Attiglano zakończyła żywot wielu biedaków... ale teraz kiedy sama się skończyła, to na spustoszone ziemie zaczęli przybywać nowi osadnicy i co ciekawe z każdego zakamarka świata.

Kolejną ciekawostką jest fakt, że wobec łaskawej ręki większości władców, którzy wolą być pobłażliwi wobec poddanych a i do tego chętnie zawierają traktaty pogłębiające współpracę i wymianę miedzy krajami, zwiększyły się też migracje - i tak to ludzie często opuszczają biedniejsze kraje z gorszą administracją, na rzecz bogatszych i stabilniejszych sąsiadów. Nie można też zapominać, że niektórzy, zwłaszcza w Kaldahu oraz i Lidze wsiadają na statki płynące na wschód, by tam szukać nowego życia.

Wreszcie zaś niektórzy długobrodzi jegomoście z licznych akademii niepokoją się na wzmożony skok w wybuchach ognisk chorób. Zdarzały się od zarania dziejów takie drobne i lokalne plagi, acz w ciągu ostatnich lat wielu o tym zapomniało. Teraz jednak po ostatniej epidemii w Attiglano (w roku więżącym ostatnie działania wojenne), chorzy ludzie jakby stali się trochę częstszym widokiem na ulicach wiosek i miast.



Podsumowanie
  • W tej turze rośnie PP i PB według zasad opisanych poniżej, natomiast wartość ta jest mniejsza niż w poprzednim rozdaniu (dzielnik 15, zamiast 10)
  • Nowa Cyrtia i Księstwo Elyrandyjskie przyciągnęły do swoich miast nowych kupców +1 PB
  • Związek Czarnego Oka staje się coraz spokojniejszą przystanią do życia +2 PP +1 PB
  • Królestwo Karilian - wielcy magnaci przyciągnęli na swoje lenna nowych ludzi, chociaż urzędnicy ze smutkiem zauważają, że nowi osadnicy płacą część podatków do kieszeni swoich dobrodziejów + 2PP, -2% centralizacji
  • Srebrna Liga - nowi osadnicy na spustoszonych ziemiach +3 PP (do umieszczenia na nowych ziemiach)
  • Lud Sumen - kupcy przybywają na wieść o wsparciu jakie jest im okazywane przez lokalnego króla +1 PB
  • Zakon Wiecznego Ognia - ilość bogactwa jakie widać na ulicach miast Zakonu przyciąga ludzi z całego świata, a i podobno chłopi zakonni częściej przenoszą się teraz do miast niż w innych regionach -2PP, +3 PB
Spoiler
Zasady przyrostu
  • Przyrost populacji liczymy poprzez podzielenie odpowiednio liczby PP i PB przez 15 i zaokrąglenie w dół.
    Przykład:
    Kraj A ma 114 PP i 29 PB - jego przyrost wyniesie 7 PP i 1 PB
    Kraj B ma 210 PP i 32 PB - jego przyrost wyniesie 14 PP i 2 PB
  • Kwotę jaka wynika z przyrostu populacji rozdzielamy w przypadku PP pomiędzy prowincje, w przypadku PB pomiędzy już istniejące(!) miasta (nie można osadzić tej ludności w dopiero zakładanym mieście)
  • Należy rozdzielić PP i PB po równo (odpowiednio do miast i prowincji) do wysokości przyrostu.
    Przykład:
    Kraj A ma 6 prowincji i 11 PP przychodu - rozdziela zatem dla PP tak, że 5 prowincji otrzymuje 2 PP, zaś 1 prowincja 1 PP (razem 11 PP)
    Kraj B ma 3 prowincje i 10 PP przychodu - rozdziela zatem PP tak, że 2 prowincje otrzymują 3 PP, zaś 1 prowincja 4 PP (razem 10 PP)
  • Informacje o rozdzieleniu PP i PB powinna znaleźć się w działaniach albo rozmowach z MG
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kroniki

Post autor: Skryba »

Cuda cuda ogłaszają
848/849 RNE


Obrazek
Choć budowę rozpoczęto jeszcze w 845 roku i przeznaczono ogromne sumy ze skarbca na co roczne finansowanie pracowników oraz gro z tego na materiały, to odbudowa Światła Północy byłaby niemożliwa gdyby nie projekt Enno z Raurkerog oraz jego wizja i codzienne doglądanie budowy.

Do tej pory ruiny latarni były ciekawym stanowiskiem jedynie o wartości historycznej, która stanowiła o tym jak niegdyś potężni byli Sumeni. Tutejsze wody od zawsze stanowiły trudności dla żeglarzy, którzy chętnie korzystali z tego skrótu opływając Lillandet od południa przez cieśninę, gdyż opływanie wyspy od północy oznaczało oprócz nakładania drogi, także znacznie trudniejsze warunki pogodowe, wysokie fale oraz częste sztormy związane z wpływem zimnego oceanu ścierającego się z cieplejszymi wodami z zachodu i południa.

Cieśnina czyli Kamienny Przesmyk zgodnie z nazwą jednak od zawsze pełna była zdradliwych ostrych zębów kamiennych, które niejeden statek doprowadziły do zatonięcia. Latarnia morska w tym miejscu miała na celu zapobieżenie zatonięciom, doprowadzała statki do Lillandet, widoczna była z wielu setek kilometrów w dobrą pogodę oraz stanowiła ważny punkt odniesienia dla żeglarzy oraz kupców.

Teraz Król Alvar II odbudował Światło Północy, pierwszy w pełni odbudowany cud świata, który nie tylko został odbudowany na dawną modłę zgodnie ze sztuką, ale też został wyposażony w najnowsze sprzęty astronomiczne i nawigacyjne, które pozwolą na bezpieczną i szybką podróż wszystkim statkom i okrętom w okolicy.
Wielu mówi już, że wydarzenie to zapowiada złotą erę dla Ludu Sumenów!

Podsumowanie
  • Pod nadzorem króla Alvara II i mistrza Enno z Raukerog dochodzi do odbudowy jednego z cudów świata - Światła Północy
  • Latarnia wzorowana jest na starożytnym koncepcie, ale zawiera również wiele udoskonaleń
  • Latarnia powoduje wzrost prestiżu Sumenów oraz usprawnienie lokalnej żeglugi
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Kroniki

Post autor: Skryba »

Obrazek

Niesztuka Negocjacji
848/849 RNE
Świat się zmienia, nie stoi w miejscu. Raz się cofa, innym razem brnie do przodu. Znikają lasy, pojawiają się łąki, maleją góry i rosną morza. Tak samo dzieje się z człowiekiem. Rośnie w siłę by później ją stopniowo tracić. Wszystko się zmienia, nic nie stoi w miejscu.

Zdaje się jednak, że dyplomacja królestwa Valdarii przeczy temu. Wszyscy w Imperiusie posyłają dary, dyplomatów i szlachetne osoby na obce, bliskie i dalekie dwory, w poszukiwaniu sojuszników. Jednym się udaje, drugim nie, czasem ci trzeci uzyskają wręcz odwrotny efekt. W tym wszystkim królowi Juan'owi III nie wychodzi... nic.

Dobrym przykładem polityki na zachodzie jest Dominium, które prężnym krokiem zmierza w kierunku dominacji tamtejszego regionu. Widząc poczynania królowej Eleonory na scenie politycznej, można śmiało zakładać, że wprowadzi Kalten do złotej ery. I tutaj już władca Valdarii musi się obawiać: sojusz zawarty między Dominium a Tylos sprawia, że jego królestwo może znaleźć się między młotem i kowadłem. Sprawia to także, że w prawie potrzeby Juan III nie może zwrócić się do Imperium o wsparcie. Co gorsze, pozostałe mu opcje nie wypadają zbyt dobrze.

Jarlostwo Langeoog jest małym krajem, zbyt małym aby sojusz z nim mógł coś zmienić. Los jego jest niepewny, a rozrastające się potęgi mogą w małym państewku ujrzeć łakomy kąsek. Nieopodal zaś leżąca Merowinia nadal pozostaje zantagonizowana po forsownych działaniach dyplomatycznych króla. Relacje tych dwóch królestw są na tyle chłodne, że Valdaria nie ma tam także czego szukać. Pozostaje jedynie Srebrna Liga, która jest niewygodnym partnerem. Valdaria już im pomagała w Attigliano i ugrała z tego niewiele. Ale co tu robić? Pod znakiem zapytanie stoi także to, czy Liga będzie chętna angażować się w sprawy zachodu, tak długo walcząc na wschodzie. Oznaczałoby to rzucenie rękawicy Kalten, a po długiej wojnie obywatele Ligii mogą być nieskorzy do kolejnej walki w nie do końca swojej sprawie.

W tym wszystkim świat nie stoi w miejscu. Część dworzan zastanawia się nad sojuszem z Savorachami... Byłby to nóż w plecy dla Imperium i nie tylko, ale zapewniłby Valdarii silną pozycję w regionie. Tym bardziej, że Kalten opowiedziało się jasno po stronie Tylos, niejako decydując tu za Valdarię.
Pytaniem jest czy Savorachowie przyjęliby na audiencję kogoś z Imperiusa przy chodzącym plotkach, że inni dyplomaci byli zabijani na dworze lub w trakcie drogi. Pytaniem jest, jaką cenę Valdaria miałaby zapłacić za taki sojusz - jeżeli tylko wizerunek króla w oczach innych władców miałby ucierpieć, to może byłoby warto.


Podsumowanie
  • Valdaria znajduje się w sytuacji izolacji dyplomatycznej
  • Brak potencjalnych sojuszników prowokuje część dworu do projektu sojuszu savorachskiego
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Tymus
Posty: 1627

Re: Kroniki

Post autor: Tymus »

Wyścig do morza
848/849 RNE

Obrazek
Otoczony ze wszystkich stron wodą kontynent Imperiusa coraz częściej zdaje się zerkać ku błękitnym falom. W miarę jak dokonywane są nowe odkrycia geograficzne i prezentowane są nowe wynalazki, poszczególni władcy coraz odważniej i chętniej prezentują znaczne kwoty swoim szkutnikom, oferując niemałe wynagrodzenia i szansę na rozwinięcie skrzydeł pod swoim patronatem - oczywiście w zamian za spodziewane rezultaty. I rezultaty te faktycznie stają się rzeczywistością

W królestwie Karilian pasja związana z morzem nie przybiera rozmiarów pełnomorskich, pozostając raczej domeną wewnętrzną i lokalną - nie oznacza to jednak, że nie odnoszą w tym polu własnych sukcesów. Miejscowy szkutnik, Charles Tache, przez ostatnie lata wprost stawał na głowie, by, zgodnie z życzeniami płynącymi ze strony dworu, dopracować projekt niewielkiej czajki. Łodzie tego niewielkiego wzoru nie miały wprawdzie dostatecznych rozmiarów czy gabarytów, by pomieścić ekstrawaganckie modyfikacje, jednak pewnych usprawnień mimo wszystko dokonano - z niemałą pomocą zagranicznych wzorców. Mowa tu przede wszystkim o nowym rodzaju ożaglowania, zwany kherackim: zastosowanie go na czajce w znaczący sposób poprawiło jej zwrotność i dzielność morską, choć skromne rozmiary kadłuba dalej nie umożliwiając podróży dalekomorskich. Jednocześnie jednak zmniejszony ciężar takielunku zachęcił Charlesa do dokonania jeszcze paru drobnych zmian w konfiguracji jednostki, dzięki czemu zagospodarowano dość miejsca na umieszczenia na dziobie "okrętu" niewielkiej armaty! Wielu współpracowników Tache wprawdzie powątpiewa w sensowność uzbrajania tak niewielkiej jednostki, niemniej nie sposób docenić nowoczesności tego rozwiązania.

Należy tu wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie pracy kariliańskich szkutników. Mianowicie ich prace, skupione głównie na wojskowym aspekcie czajek, zainspirowały również cywilnych budowniczych okrętów, którzy, przy niewielkiej współpracy z królewskimi majstrami, opracowali zupełnie nowy wariant niewielkiej łajby. Łódź zwana bajdakiem to lekka, szeroka i bezpokładowa jednostka, służąca przewozowi towarów po niewielkich akwenach i rzekach. Poruszany prostym żaglem albo przypominającymi wiosła żerdziami statek zaczął szybko rozpowszechniać się wśród kupców i handlarzy, zyskując na popularności jako środek transportu pozwalający sprawnie spławiać duże woluminy dóbr.

Tak jak Karilianie zadowalają się zagospodarowywaniem własnych wybrzeży i akwenów, tak bardziej ambitni Kaldahowie sięgają dalej. Dzielny twórca kherackiego ożaglowania, Elkhar, nie pozostaje bowiem na laurach - w ostatnich miesiącach prezentując swojemu władcy projekt zupełnie nowego okrętu. Typ nowej jednostki zwie się karawelą - wykorzystuje on w pełni możliwości stworzone przez stary-nowy rodzaj ożaglowania, czyniący z tej lekkiej jednostki nie tylko wzór zwinności i zwrotności, ale też (co szczególnie istotne z punktu widzenia obecnego pokolenia morskich podróżników) doskonale sprawdzający się przy podróżach pełnomorskich - zwłaszcza dalekosiężnych wyprawach, spędzających sen z powiek wielu domorosłym odkrywcom nieznanych lądów.

O ile na północy królują statki lekkie i raczej niewielkie, o tyle dołączający niespodziewanie do wyścigu mistrz szkutniczy Simone Vivaldi z Unii Liwuryjskiej zaprezentował podejście z goła odmienne. Postanowił on bowiem zdeklasować swoich oponentów, oferując swojemu królowi plan budowy czegoś, czego jeszcze nie widziano - karaki. Ten potężny okręt przeznaczony stricte do zadań wojskowych jest pierwszą na świecie jednostką dedykowaną do przewożenia dział, których może zabrać na pokład nie tylko więcej, ale zapewniając im również dostateczny tonaż by zwiększyć ich wagę, kaliber i zapas amunicji. Simone tak bardzo zapalił się do własnego pomysłu, że uczynił z armat kardynalną część swojego projektu - przewiduje się, że pozbawiona planowanego ciężaru artylerii jednostka stałby się wręcz niestabilna, tracąc tym samym oczekiwaną dzielność morską i niezawodność - a dumny projektant zarzeka się, że jego jednostka zdolna jest do pełnomorskich podróży nie gorzej niż jakikolwiek inny okręt!

Narastająca rywalizacja pomiędzy szkutnikami i budowniczymi okrętów z różnych regionów Imperiusa przyśpiesza coraz bardziej, a próby wzajemnego prześcigania się w wynajdywaniu i zastosowywaniu coraz to nowszych rozwiązań zaczynają przypominać całkiem poważny wyścig zbrojeń. Coraz powszechniej mówi się o tym, że to od panowania na morzach zależeć może przyszła dominacja nad handlem i wybrzeżami kontynentu - a także zapewne nad wciąż możliwymi do odkrycia obcymi lądami. W tej rywalizacji patroni takich ludzi jak Elkhar czy Simone zyskają z pewnością przewagę, jako że to oni jako pierwsi zyskają możliwość budowy najnowszych jednostek. Biorąc jednak pod uwagę jak szybko rozwija się w ostatnich latach żeglarski i szkutniczy fach, ekskluzywność tych nowinek wydaje się jedynie zjawiskiem przejściowym - już teraz wszak plotki rozchodzą się prędko i szeroko, a ambitna konkurencja liwuryjskich i kaldahskich budowniczych łapie wiatr w żagle, by móc również pochwalić się własnymi osiągnięciami na tym polu. Wyścig o prawa do oceanów daleki jest ciągle od rozstrzygnięcia...

Podsumowanie
  • Charles Tache usprawnia projekt czajki, ulepszając ją o ożaglowanie kherackie i możliwość wyposażenia w armatę.
  • Bajdaki zyskują na popularności jako środek transportu w królestwie Karilian
  • Na dworze Kaldahów zaprezentowany zostaje projekt nowego okrętu do dalekomorskich podróży - karaweli
  • Simone Vivaldi prezentuje królowi Liwurii plan budowy ciężko uzbrojonej karaki.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydarzenia”