Rezacja


Zgłoszenia do gry.
Awatar użytkownika
Winopik
Posty: 425

Rezacja

Post autor: Winopik »

Obrazek
Rezacja
kraina słońca i cienia

Historia
Rezacja jest starą i natywną krainą Nowego Świata. Chciałoby się rzecz, że od zawsze na tych ziemiach coś się działo, w końcu jest to centrum kontynentu, wręcz jego serce gdzie wszystko mogło się ze sobą przeplatać. W skrócie, było to centrum handlowe. Wytrzymałe skóry południowych zwierząt czy może elastyczne futra północnych? Egzotyczne owoce ze wschodu czy może wyśmienite przetwory z zachodu? Szło znaleźć tutaj wszystko, ale nie było to ziemia która nic nie dawała. Rzemiosło szło w parze z handlem, mogąc z pobliskich gór czerpać surowce, zaś ze zróżnicowanej natury, inspirację. Nie brakowało watażków chcących zawładnąć tak bogatym kąskiem, jednak pieniądz potrafił się bronić, tak samo jak i rdzenni mieszkańcy. Często w starej, niezjednoczonej Rezacji powiadało się: Si vis pacem, para bellum, co na dzisiejszy tłumaczone jest jako "chcesz pokoju, szykuj się do wojny". Tym samym, przelewanie wina, potu i krwi nad pieniędzmi, ukształtowało ten region.

W czasach określanych przez astrologów jako zmierzch dominacji lwów, na dalekiej północy zaczynali przybywać ludzie, określani przez Rezacjan "z daleka". Romulus Iknwicjusz z daleka, Juliusz z daleka, Teodora z daleka itd. Stary Świat, stare imperium było w końcu poza zasięgiem i zrozumieniem nie tylko Rezacjan, ale innych tubylców pewnie też. Nie mieli również ku im innych odniesień, ni to zraz lub przysług. Za namowami obcych i ich dobrami, wielu próbowało żeglować po Boskim Bezkresie pod przewodem konstelacyjnych bóstw i opiekunów, często odnajdując zagubione łodzie. Akcje Rezacacjan w tamtym czasie były jak najbardziej zrozumiałe, jednakże nikt nie spodziewał się
daleko idących z tym konsekwencji. "Ludzie z daleka" w jednoczącej się Rezacji, i na moment ich przybycia podzielonej między pięć władztw, utworzyli szybko rozwijające się społeczeństwo boskich dzieci, pomagającym na przestrzeni kolejnych lat wielu braciom i siostro w doli przebyć morze i osiedlić się na południu lub zachodzie nowego kontynentu. Łącząc to z wiedzą, kulturą i umiejętnościami nieznanym lokalnym ludom, szybko i efektownie zagnieździli się, eliminując wiele konkurencji, szczególnie kupieckiej. Najbardziej bolesną stratą było prawdopodobnie zatracenie się kultury wyspiarskich kowali kiedy według gwiazd miał nastać ich złoty czas wraz ze świtem koziorożców. Niestety przez samozwańcze klany róż tak się nie stało. Od tamtego czasu wielu astracystów okres koziorożców kojarzy ze zgorzchniałością i... agresją.
Klany koziorożców nie otrzymały bezpośredniego wsparcia, Rezacjanom groziłaby z tego faktu własna domowa wojna z boskimi dziećmi, ale wielu pośrednio wspierało ich wysiłki niczym swych braci, dzieci tej ziemi - cóż, ludzie z daleka nie kryli się z tym i czynili to samo jako szybko rosnąca wewnętrzna potęga ekonomiczna. Nie obyło się to bez konsekwencji dla obu stron. Niewytłumaczalna więź z wyspiarzami przeistoczyła się w jeszcze większą więź miedzy sami watażkami, którzy dzięki akcji i reakcji dostrzegli prawdziwe oblicze uchodźców. Imperialni obywatele nadal będący mimo wszystko w dużej mniejszości, zaczęli spotykać się z przejawami prześladowań ze strony swych gospodarzy. Wiele wykluczonych w ten sposób boskich dzieci zdecydowało się na opuszczenie centralnych krain, rozprzestrzeniając się wszystkimi szlakami jakie stworzyli lub zaadaptowali od Rezacjan. Choć smutny był to okres w historii, ma też swoje pozytywne oblicza.
Jednym z najważniejszych było zjednoczenie północnych miast Rezacjańskich w unię pod przewodem teokraty Wielkiego Sola, Thererick'a Manshlada. Jego radykalne kroki dosłownie wyparły imperialnych z północnej Rezacji i części sąsiednich ziem innych nacji. Charyzma kapłana oraz jego światopogląd pozwolił mu na dwie dekady prężnych rządów doktrynowania obcych w astracyzm oraz militaryzacji tubylców. Zdołał nawet utworzyć państwo teokratyczne. Tym samym zaczął spotykać się z agresją róż z wysp na swoich południowych wybrzeżach, na co po prostu odpowiadał tym samym. Rządy kończy spektakularną porażką swojej wielkiej krucjaty przeciw obcym. W ostatecznym rozrachunku kończy się ona na korzyść wszelkich Rezacjan, zwracając sporej ilości klanów wolność, to zostaje to okupione śmiercią Wielkiego Sola i rozpadem jego teokracji - nikt nie jest w stanie zastąpić jego żaru do walki oraz charyzmy, co sprawia, że wiele ościennych ziem odłącza się, zaś to co ostało się, przyjmuję nazwę Dziesięciu słońc Rezacji. Konfederacja dziesięciu wielkich miast autochonów pozostanie ostatnim Rezacjańskim bastionem kultury, religii, oraz pogańską potęgą ekonomiczną przez kolejne kilka wieków, nim unifikacja Arsorów stworzy współczesną Rezację.

Arsorowie w prostej linii są królami Rezacji od siedmiu pokoleń, w tym czterech w prostej linii, lecz jako watażkowie z południowych prowincji, w polityce swej ojczyzny są dużo dłużej obecni. Niestety nie są znane dokładniejsze dokumenty ani daty, bowiem przekazywana ustnie tradycja dawnych lat przepadła.
Pierwsze wzmianki o rodzinie królewskiej sięgają tych samych czasów co formowania się konfederacji trzech róż - wielokrotnie wspominane są straty w prostych ludziach, kupcach i towarach, na co wódz Arsorów wiele zdziałać nie może. Ratując swój lud przed popadnięciem w niewole, postanawia zostać wasalem jednej z trzech róż. Duże wpływy handlowe zza gór oraz z południa, pozwalają Arsom cieszyć się sporą autonomią i przede wszystkim, bezpieczeństwem. Nie zostaje wyzwolony przez Wielkiego Sola Thererick'a, lecz po przegranej przez niego krucjacie oraz poważnym osłabieniu jego oponentów, Staurth Arsor postanawia się zbuntować, co dodatkowo dociska wyspiarzy do ich nowej ojczyzny. Tym samym złożone zostaje drugie Rezacjańskie, świeckie królestwo - Tenebria.
Pierwszy władca Tenebrii mianował się tytułem daimyō, utrzymując powiązanie z wyspiarzami, lecz nie na długo. Stary i schorowany, zdołał jedynie uformować królestwo nim choroba zmogła go przed nową fazą gwiazd. Jego syn, Pheliph Arsor, wraz z świtem wagi wrócił do rodzimych tytulariów, odlewając królewską koronę i mianując siebie królem. Historia nazwie go potem zdobywcą, bowiem w porównaniu do swego ojca, postanawia wykorzystać szybko zdobytą przewagę nad pomniejszymi klanami, podporządkowując je sobie, dyplomacją lub siłą. Niemal potrojenie ziem należących do Tenebrii Pheliph'owi nie zajęło dużo czasu, zdołał w tym czasie odchować trzech synów i jednego w boju stracić. Z niezależnych klanów pozostawał jedynie niewielki centralny pas odgradzający go od Dziesięciu Słońc, oraz hermetyczne klany zza gór, nawet w oczach będących w trakcie cywilizowania się Rezacjan, dzikusami. Dużo większym problemem była stabilizacja oraz cywilizacja posiadanych ziem, czemu poświęcił resztę swego życia. Udaje mu się rozwinąć stołeczne miasta i z powoli wracającymi boskimi dziećmi, unowocześnić techniki handlowe, m.in. poprzez wyznaczenie głównych traktów i skupieniu się na ich rozwoju oraz dokładniejszym opodatkowaniu.
W trakcie dominacji wagi Tenebria nie rozpada się równo między dwóch braci po śmierci Pheliph'a. Młodszy Richothe jest widocznie nielubianą personą przez szlachtę oraz kasty wojownicze, jako iż od zawsze interesował się wyspiarzami, stającymi się tajemniczym ludem przez powolne przyjmowanie przez nich doktryny izolacji. starszy zaś Asphar, dużo bardziej przypominający ojca, zdecydowanie wpisuje się w swoje czasy jako persona patriotyczna. Mimo to, wedle woli ojca, żaden z nich królem miał nie zostać, a jego wnuk ze strony Richothe. Oburzony tym faktem, starszy zabija swojego bratanka, siłą przejmując koronę, co oczywiście sprawiło, że jego bratu pękła żyłka. Wywiązany między nimi pojedynek na szczęście, lub nie, nie przeistoczył się w wojnę domową. Mocno okaleczony Richothe zostaje wygnany przez brata do zamku na daleki koniec kraju - z jego wież do końca swych dni będzie mógł obserwować wszelkie statki przepływające cieśninę po której drugiej strony żyje tajemniczy lud którym się intryguje. W czasie niemal czterdziestoletnich rządów, dożywając sędziwego wieku, Ashpar wieczny przeżywa swojego syna i córkę, sprawiając że koronę musi przekazać mężowi wnuczki. Sprawia to, że na dwór Tenebri przybywa wielu chętnych, negocjatorów a nawet spiskowców. W końcu po kilku miesiącach starań i selekcji, Ashpar udzielił zgody księciu dzikich Rezacjan, Rhotecci'emu. Chłopak był zarówno kontrowersyjnym wyborem, jak i bardzo obiecującym - jako nastolatek poprowadził kilka sukcesywnych małych kampanii, jak i posiadał silną pozycję. Był pierwszy ku koronie swojego małego księstwa granicznego, to śmierć przy porodzie jego pierwszej żony zapewniała jego pierworodnemu kolejną do innego państewka. Tym samym jego synowi otwierała się droga do uformowania trzeciego królestwa Rezacjańskiego na wschodzie w dalekiej przyszłości, lecz teraz, biorąc Duriennę za żonę, mógłby próbować tamte ziemie wcielić do Tenebri. Tak też uczynił, czyniąc swego syna Arracio, potężnym wasalem Tenebri.
Za swych rządów Rhotecci prowadzi intensywną politykę wewnętrzną oraz zagraniczną. Zyskawszy potężne wewnętrze szlaki handlowe, przerzut dóbr zarówno morzem jak i lądem przez Tenebrię jest bardzo pożądaną opcją przez wielu kupców. Stykanie się w tym królestwie różnych kultur oraz klimatów prezentuje szerokie gamy towarów. Pierwszy król nie będący w prostej linii spokrewniony ze swoimi poprzednikami, zamyka pewną erę w historii Rezacji.
Jako Rezacjan wschodniego pochodzenia, Rhotecci nie miał głębokiej urazy wobec imperialnych uchodźców, którzy na tamten moment, byli już na Nowym Świecie obecni od kilku wieków. Nie byli to już ci sami ludzie, którzy niegdyś postanowili zająć te ziemie siłą lub podstępem. Co prawda wielu się udało tego dokonać w pewnym stopniu, inni zaczęli koegzystować z tubylcami. Próbował w Tenebri stworzyć tolerancję religijną wobec różnych odłamów Astracyzmu, a nawet wobec innych religii, odświeżył prawa ziemi oraz krwi, zachęcając tym samym do osiedlenia się na ziemiach Rezacji niewielką część imperialnych uchodźców. Nie obyło się to oczywiście bez nawrotów prześladowań w niektórych regionach, czy nawet pomniejszych buntów niezbyt mądrych zarządców lub wojskowych. Czystki takie z kolei dawały pole do popisu boskim dzieciom, pozwalając im na ponowne wymieszanie z regionem. Najgorszą zdradą w tym okresie jest bunt jego średniego syna, który pod namową niezależnych klanów, oddziela kilka centralnych prowincji tworząc Unię Rezacjańską. Parnasso zostaje wręcz wdeptany w ziemię przez elitarną armię Arracio, który niespodziewanie wchodzi na zbuntowane ziemie, skąd szybko uderza też na niezorganizowane armie jego sprzymierzeńców, a wraz z ojcem, błyskawicznie przeprowadza ofensywę ku północy, zajmując znaczącą większość ostatnich klanów Rezacji.
Ostatnie niezrzeszone klany przechodzą pod protektorat Dziesięciu Słońc, co zaostrza relacje między tymi dwoma państwami. Nowa Wielkia Sol, Imhrata Purshut, jako wschodzący autorytet kościelny, stara się zniechęcić do dalszego przelewania krwi braci, lecz zarówno władca Tenerbi jak i jego syn-wasal, dużo bardziej ufają horoskopom gwiezdnym swoich nadwornych astralogów, dających bardzo podobne do siebie odpowiedzi. Z równomiernie prowadzonych dwóch oblężeń, nie wygrywają żadnego. Nie z faktu, że Dziesięć Słońc przeprowadziło kontrofensywę, a plagi. Osłabione wojska jak i obrońcy postanawiają zawiesić broń. Nie wiadomo dokładniej skąd choroba przyszła, ale nawiedza kraj blisko przez dekadę. Na jej cześć i hańbę, Rhotecci otrzyma później historyczny pseudonim szarego eminencji, a sama choroba zostanie nazwana szarą plagą. Z jej powodu również umiera król, pozostawiając Tenebrię dwóm synom: znanemu już Arracio oraz Burhie'mu.
Koronę przejmuje Arracio jako starszy syn, choć nie z krwi Arsów, mający również spore poparcie szlachty. Burhie z mniejszością w tej sytuacji, przyjmuje ten fakt bardzo spokojnie, mimo iż jego poplecznicy oczekiwaliby wojny między braćmi - w końcu miał poparcie niemal połowy Tenerbi, a może i Wielka Sol udzieliłaby wsparcie od flanki. Dopiero po pewnym czasie okazuje się, czemu tak podziało się. Młodszy książę od lat dokonywał sporych inwestycji w swoje leśne tereny, lecz dopiero po przeprowadzeniu śledztw, nadworni skarbnicy doszli do interesujących informacji, że te pieniądze się nie zwracały. Wszystko, można rzecz, że w porę? Burhie jak okazało się, cały ten czas wznosił szkolił spore siły i wznosił fortyfikacje po drodze do swojego zamku - jak na ironię, tego samego w którym ponad wiek temu został osadzony Richothe. Jednakże Tenerbia zostaje ponownie zaskoczona. Burhie nie planował wojny, przynajmniej nie z Rezacjanami. Samodzielnie obwołał się mistrzem zakonnym, zakładając zakon żelaznego księżyca. Wieść o zbieraniu się na jego ziemiach kultystów Żelaznego Księżyca nie była niczym nowym, jednak fakt, że wielu z nich uzbroił i przeszkolił - już tak. Arracio ta wiadomość mocno zmieszała, bowiem wyznawcy tego odłamu astracymu byli powszechnie znani z nienawiści do boskich dzieci, a zebranie takich ludzi, szczególnie fanatyków, i nadanie im siły prawnej w ramach zakonu, mogło mocno zniweczyć pracę jego ojca o przywracaniu tolerancji.
Burhie ostatecznie otrzymuje tytuł mistrza a jego zakon moc prawną w momencie gdy wyspiarze wznowili swoje rajdy po długiej izolacji. Nowy król dostrzegł w tym okazję do upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu. Żelazny Księżyc zostaje oddelegowany do ochrony południowych wybrzeży, zaś Arracio wraca do porządkowania ojczyzny. Szara plaga mocno przerzedziła jego armię, toteż stawia przede wszystkim na odbudowę armii oraz przeniesienie jej do współczesnych standardów - nie ukrywa, że jak pojawi się okazja, wytoczy kolejną wojnę Dziesięciu Słońcom. Dopiero po trzydziestu latach udaje mu się wrócić na front i powoli acz skutecznie, podbić ostatki niezjednoczonej Rezacji. Ostatnie trzy miasta kapitulują kilka tygodni po oblężeniu, otrzymawszy list że Wielka Sol postanowiła złożyć hołd królowi Tenerbi zamiast bronić się. Następuje najważniejsze wydarzenie współczesnej Rezacji, jej unifikacja.

Arracio w 697 organizuje zjazd w mieście Tuche Lat - to ponoć na okolicznych polach wieki temu, Wielki Sol Thererick miał odnieść pierwsze większe zwycięstwo nad różami. Na wielkim wydarzeniu ogłasza mowę do ludu o tym, że ich wielka kraina została wreszcie zjednoczona pod jednym sztandarem, pod jedną koroną, pod jedną wiarą. Oficjalnie Tenerbię przemianowuje na Rezację, a za oficjalną wiarę przyjmuje klasyczny astracyzm, nie preferując żadnego odłamu mimo plotek. 9 lat później, odchodzi w spokoju, zostawiając królestwo w dostatku swojemu synowi.
Sostro podczas koronacji nie ogłasza się Arsorem, nie będąc ich krwi - całe życie był wychowywany przez matkę na trzymanie się swoich wartości, toteż wywołał tym nie lada zamieszanie. Jego ojciec po cichu przemilczał fakt, że to dziadek (dla Sostro) wżenił się do rodu Arsorów już po tym jak on (Arracio) przyszedł na ten świat. Wszyscy zostają jednak uciszeni przez jego wuja Burhie, krótko oznajmiającego, że Arsorowie rządzili Tenerbią, nie Rezacją. Tym samym, jako syn pierwszego władcy zjednoczonego królestwa, Sostro jest jak najbardziej królewskiej krwi. Nowym rodem zostają więc Diccetio'wie.
Drugi król nowej dynastii szybko natrafia na swoje dwa główne problemy: śmierć zarówno mistrza Żelaznych Księżycy jak i Wielkiej Sol. Za życia obie te postaci trzymały swoje potężne ugrupowania w ryzach, lecz jak ich zabrakło?
Wuj Sostro'a, Buhrie, umiera po chorobie w 714 roku, pozostawiając zakon bez głównego przywódcy. Co prawda powołał na tę sytuację specjalny organ, jednak jego członkowie zbytnio się ze sobą nie dogadali co do wyboru nowego mistrza. Doprowadza to do czteroletniej żałoby, gdzie różne pomniejsze ugrupowania zakonu toczą między sobą małą wojnę. Królowi nie byłoby nic do tego, gdyby nie fakt, że ta wojenka w końcu uderzyła w jego podwładnych, a słabiej chronione wybrzeża częściej padają ofiarą wyspiarzy. Interwencja królewska zostaje w końcu podjęta w 717, gdy jeden z odłamów postanowił przymusowo rekrutować chłopów daleko poza ziemiami zakonu. Sprawę pewnie bardziej powinna obchodzić lokalnego szlachcica któremu zabrano chłopów z roli, lecz do króla dotarła wieść, że blisko setka z owych rekrutów została powieszona na okolicznych drzewach. Powód? Mieli być z pochodzenia boskimi dziećmi. Lord martwych chłopów otrzymuje bezpośrednio specjalny przywilej, na mocy którego może bezkarnie skazać zakonników... oraz "małe" wsparcie gotówką i najemnikami. Dana frakcja zostaje szybko wyeliminowana, zaś lord z początku stratny, wychodzi ostatecznie mocno na plus. Między pozostałymi pretendentami król nawiązuje pertraktacje, jednak tylko jedno ugrupowanie na nie przystaje, wycofując się. Pozostałe trzy nie zamierzają odpuszczać i iść na kompromis, co sprawia, że król musi sięgnąć po broń w obronie swych poddanych. W letnią równonoc 718 roku, tytuł mistrza przyznaje Orricho'wi Fushbull'owi, jedynemu który zgodził się z królem. Mimo tego, zakon spotykają spore kary wojenne, szczególnie w formie odebrania wielu ziem i przywilejów. Ostatecznie zakon staje się o połowę słabszy i mniejszy niż był jeszcze kilka lat temu.
Dziesięć Słońc coraz bardziej stawało się pobłażliwe od śmierci Purshut'y. Tamtejsi lordowie defraudowali masę pieniędzy z handlu, dostarczali mniejsze ilości towarów lub gorszej jakości, a nawet podważali niektóre decyzje królewskie. Nie obchodziło się oczywiście bez konsekwencji za takie akcje, jednak w końcu kilka z nich postanowiło zrobić coś więcej: zbuntować się. W ramach dziejącej się na wschodzie Wielkiej Rewolucji w królestwie Valglandu, blisko połowa słonecznych miast dołączyła do nich. Pecha mieli jedynie ci, którzy między buntownikami zostali lojalistami. Odcięci od reszty kraju, wierni Rezacjanie szybko zostali wybici od środka lub zewnątrz. Król długo niedowierzał temu faktu, nawet w chwilach gdy obserwował pierwsze bitwy z rewolucjonistami. Jednak gdy w końcu dotarł do niego fakt, postanowił nie okazywać litości. Wszelkich jeńców z kilku pierwszych bitew kazał na wznak kary za bunt wszelkiej maści wobec swojej władzy królewskiej, wieszać, krzyżować i nabijać na pal - w zależności kim byli. Część zbuntowanych miast na wieść o takich karach, zmiękła, ponownie składając śluby wierności, tracąc jedynie garść mieszczan w ramach przykładu dla innych. Wszystkich miast odzyskać się nie udało w trakcie tej domowej wojny - kilka najbardziej wysuniętych na wschód przez kilka dekad utrzyma status wolnych miast, mając blisko do wspierającej ich republiki. Stare-nowe Dziesięć Słońc na długo pozostało przerażone bezkompromisowością Sosro, który do ich dokładniejszej kontroli i trzymania na swojej smyczy, powołuje nawet specjalny rząd zwany radą słońca. Z drugiej strony, Dziesięć Słońc zyskuje tym samym bezpośredni kontakt z królem.
Sosro opuszcza świat w 744 roku, pozostawiając tron aż trzem synom i córce. Nim jednak odszedł, dopuszcza się raczej sporej kontrowersji. Starając się zanegować otrzymaną przepowiednię w trakcie zaćmienia słońca, kastruje dwóch młodszych synów na długo nim orientują się co im uczynił, zaś wraz z dorastaniem - sprawdzając ich na ścieżki doradców. Tym samym jego pierworodny, Poberto, pokojowo przejmuje koronę z zaufanymi doradcami. Rządził krajem i żyło mu się w nim niczym pączkowi w maśle. Poważniejsze konflikty często były zażegnywane przez jego braci, sam zaś Poberto dowiadywał się o nich już po fakcie, lub gdy wymagane było jedynie jego oficjalne działanie. Podobnie do ojca, dorobił się przez czas swych rządów gromadki dzieciaków i to z kilkoma żonami - nie wszystkim było dane przeżyć... tak po prostu. Aż dwie z nich zmarły przy porodzie, z czego jedna wraz z dzieckiem, kolejna na nieuleczalną, nieznaną chorobę, czwartą zaś otruto, choć pewnie przez przypadek. Znając życie, zatrute wino zapewne było przeznaczone dla króla, nie jego małżonki. Zdarza się, tak po prostu.
Dorosłości dożywa jedynie piątka z jedenastu dzieci. Dwóch chłopców, Terrence z Daccio, i trzy dziewczynki. Wszyscy zostają powiązani z lokalną oraz graniczną szlachtą jeszcze za życia króla, lecz gdy Poberto schodzi na niespodziewany zawał serca w 781, ledwo dojrzali książęta zaczynają wyścig o koronę. I nie tylko oni. Na trzeciego pretendenta dąży również książę z południa, chcący obsadzić na tronie swego kilkunastoletniego syna, pół krwi rezacjnanina. Jednak tajemnicza śmierć jego potomka oraz żony, sprawiają że pogrążony w żałobie pozostaje przy przyszłej koronie swego niewielkiego królestwa. Daccio z Terrenco po wielu walkach politycznych o wpływy kończą swoją wojnę na niespodziewanych spotkaniu u tego samego astraloga w 784. Spór postanawiają rozwiązać dnia kolejnego, bowiem Daccio rzuca bratu rękawice. Krótki i brudny pojedynek zostaje udokumentowany jako Nieszlachetna Niedziela. Nie dość, że pojedynek wygrywa Terrenco, to nie oszczędza on przegranego lub skazuje go na śmierć godną szlachcica. Również na tym się nie powstrzymuje, chwilę później zabijając na placu swoją macochę oraz wuja-eunucha który wspierał Dacciego od samego początku. Bez żadnej ceremonii koronacyjnej, wiedząc już, że nie ma konkurencji, z miejsca po trzech zabójstwach ogłasza swoim sojusznikom, że jeszcze dziś i w tym mieście (Pleu Teuche), skazani mając być wszyscy poplecznicy jego brata. Wielu szlachciców rzuca się do panicznej ucieczki lecz reszta słysząc o przyzwoleniu, z miejsca wbija sąsiadom sztylet w plecy licząc na przychylność nowego króla. W ciągu następnych miesięcy, wielu szlachciców zostaje poddanych w podobny sposób osądowi, a ogrom ich bogactw zagarnięty przez króla i przydzielony tym którzy popierali go do samego końca. Niewielu udaje uniknąć się tego losu, dobijając istnie diabelskich umów z Terrenco. w 785 oficjalnie koronuje się.
Do 790 król porządkuje swoje wewnętrzne sprawy, tylko po to aby skierować swój wzrok na wrogie mu ziemie: nadal zbuntowane ostatki Dziesięciu Słońc na wschodzie oraz małe graniczne królestwo na południu, którego nowy król miał nie tak dawno zapędy na koronę Rezacji. W niecałe dwa lata, królestwo niewiele większe od ziem zakonnych zostaje wchłonięte. Zaraz po tym, ledwie dając się wojskom nacieszyć wygraną, Terrenco wyrusza na drugi kraniec swego królestwa, rozwiązać problem z którym nie poradził sobie nawet jego dziadek. Mimo wspierającej republiki zza plecami, wolne miasta nie otrzymują jej wsparcia z powodu wewnętrznych problemów. Niezależnie od tego, bogate miasta są trudniejszym orzechem do zgryzienia, który pęka dopiero po czterech latach potyczek i oblężeń. Wszystko głównie prochowi, który zaczyna znajdować coraz to ciekawsze zastosowania bojowe. Idąc śladem dziadka, Terrenco odpowiednio karze buntowników, przypominając radzie słońca, że lojalność to jedyna odpowiedź jaką przyjmuje. Do dnia dzisiejszego, jego rządy trwają w spokoju.



Kultura
Rezacjan powszechnie zna się jako kupców i najemników w świecie, z racji ich dystynktywnego pożądania złota oraz cennych dóbr. Wielu mieszczan może poszczycić się najemniczą lub kupiecką przeszłością, gdzie gdzieś w świecie zrobili świetny interes dzięki któremu mogli zakończyć awanturniczy styl życia. Nadal jednak w krwi pozostaje im ta "waleczność", przez co nie brakuje okazji do oglądania bójek a nawet pojedynków. Autochtoni również utożsamiani są z patriotyzmem oraz konserwatyzmem, mając często problem z nowymi, radykalnymi zmianami. Szczególnie czują się ugodzeni gdy uderza to w ich prawa, wierzenie oraz obyczaje - aczkolwiek nie mając nic do swych sąsiadów tak długo jak nie narzucają swoich racji. A w połączeniu z ich awanturniczością, takie próby często kończą się przemocą. Tym samym, wiele tradycji a nawet praw, popiera walkę...

Tubylcy słyną z czego słyną, dla nich samych ważne są trzy kwestie: honor, rodzina, wiara. Nie pozwalają zostawiać plamy na swoim imieniu, ba, starają się je nawet budować. Bycie rozpoznawalnym z jakiś czynów, dobrych czy nie, jest przez nich cenione. Słynny pirat co jeńcom zastępuje oczy denarami? Haha! To ja! Ciesz się, że nie spotkaliśmy się w innych okolicznościach!
Kulturowo przez Rezacjan akceptowane jest posiadanie tylko jednego małżonka... tak długo jak ten żyje. Utrata męża na wojnie lub morzu, żony przy porodzie lub przez chorobę nie przekreśla życia małżeńskiego. Taka osoba, choć już z jakimś balastem życiowym, jak najbardziej może znaleźć sobie kolejną drugą połówkę i nie być z tego wytykaną. Trochę gorzej wypada to w przypadku posiadania kochanka/i - nie jest to poważna zdrada dopóki nie wyjdzie z tego dziecko. Jednak wyjście takiego czynu na jaw potrafi mocno zszarpać czyjś honor.
Astracyzm jest jedną z oryginalnych religii tego kontynentu, która prawdopodobnie przetrwała próbę czasu i dopasowała się do istniejących realiów. Tym samym i Rezacjanie. Bardzo ufają swoim kapłanom w kwestiach jakich idą pytać gwiazdy. Przeciętny zjadacz chleba dzięki astracyzmowi może posiadać na tyle zaawansowaną wiedzę nawigacyjną oraz pogodową, że potrafią nawigować przy pomocy gwiazd lub podejmować odpowiednie działania wiedząc np. że na dniach spadnie deszcz lub danej nocy będzie pełnia.
A poza tym Rezacjanie to taki miks wszystkich wyspiarzy brytyjskich z francuzami w wydaniu weneckim.



Ustrój
W Rezacji panuje monarchia. Król posiada ogromną władzę, lecz nie absolutną. W kraju podzielonym na księstwa, władzę sprawują tzw. książęta flagowi - to oni są najwyższą siłą wykonawczą woli króla. Odpowiadają za egzekwowanie prawa w księstwach, zbieranie z nich podatków jak i rekrutów. Również jako jedyni, mają prawo do bezpośredniego posiadania pod sobą czynnej armii do 5.000 żołnierzy (idk jak to tam z tymi liczbami idzie za PP na wojsko). Dla porównania, zwyczajni lordowie mogą formować jedynie oddziały do 500 ludzi na stałej służbie. Książęta mogą również wprowadzać własne prawa, lecz wymagają one zebrania ich wewnętrznej rady lordów pod nadzorem przynajmniej jednego urzędnika rangi królewskiej. Jak na szlachtę przystało, tytuł ten jest dziedziczny, lecz prawo zabrania łączenia go. Ty samym, jedna osoba nie może dzierżyć dwóch tytułów księcia flagowego. Sprawia to także, że istnieje przepaść we władzy i wpływach między zwykłą szlachtą, szlachtą flagową i królem.
Królewscy urzędnicy to wyspecjalizowani skrybowie, skarbnicy, uczeni, inkwizytorzy itd. Czy najlepsi w swoich fachu? Nie wiadomo, aczkolwiek pewnie tak. Na pewno najważniejsi. Ich dekrety oraz pieczęcie są uważane za równie ważne co książąt - jedynie papiery z glejtem króla mają większą moc. Tak jak książęta są najwyższą siłą wykonawczą, ci urzędnicy są ich odpowiednikiem w kwestiach sądowniczo-urzędowych. Swoją główną kapitułę mają w stolicy kraju, lecz wielu z nich pracuje na dworach książąt, nadzorując ich dokumenty. Mimo bycia sobie równym, odpowiadają tylko przed sobą w formie przewagi głosu, aka demokracji. Np. dany urzędnik może wstawić się do kapituły na proces jeśli w liście nakaże mu to jedna osoba, ALE jak list lub osobiście rozkaże mu co najmniej dwóch, wtedy musi to wykonać. Choć jest ich sporo, liczba stanowisk jest ograniczona. Nowi urzędnicy są mianowani z reguły gdy ich poprzednik umrze lub samowolnie zrezygnuje ze stanowiska.

Na specjalnie wspomnienie zasługuje zakon Żelaznego Księżyca oraz Rada Słońca.
Zakon, z faktu posiadania królewskiej genezy, posiada tytuł księcia flagowego przypisanego do mistrza zakonnego. Sprawia to, że zakon odpowiedzialny jest za pewną część ziem Rezacji, ma prawo do posiadania sporej armii oraz obowiązek płacenia podatków królowi. Dziwna mieszanka praw zakonnych oraz szlacheckich niekiedy wzajemnie się wyklucza, sprawiając że mistrz zakonny nie jest na równi z innymi książętami flagowymi, przezywany często niższym księciem.
Rada słońca z kolei powstała jako "specjalna komisja nadzorcza" dla mało lojalnościowych, acz bogatych i wielkich, grupy miast należących niegdyś do tzw. Dziesięciu Słońc. Jest to rada licząca średnio 100 osób, w których skład wchodzą radni oraz szlachcice z tamtego regionu wraz ze specjalnie przydzielonymi do nich królewskimi urzędnikami. Nie ma w tamtym regionie księcia flagowego, bowiem każdego z tych miast potrzebuje dokładniejszego, bezpośredniego nadzoru, który odpowiada bezpośrednio królowi. Sprawia to, że większość podatków z tamtych miejsc "omija" kieszenie flagowej szlachty, gdyby taka rządziła tamtym regionem. Podobnie wiele decyzji oraz wydarzeń mogłoby zostać przemilczanych wobec króla gdyby owa szlachta tego zachciała.

Narodowe barwy to: czarny, niebieski i żółty, czyt. złoty. Flaga Rezacji w uproszczonej formie rysowana jest jako prostokąt mający niebieską prawą część i czarną lewą, ze złotym kołem w centrum, symbolizującym słońcem. W bogatszych wersjach, okrąg jest zastępowany słońcem, niekiedy mający zaciemnioną prawą stronę w ramach wizualizacji cienia. Sam symbol słońca jest zarezerwowany tylko dla rodziny królewskiej i możliwy do pospolitego wywieszania w stolicy i miastach które aktualnie odwiedzają. Z kolei księżyc i jego wszelkie fazy szlachta może zawierać w swojej heraldyce do woli - tylko zasłużeni szlachcice otrzymali królewski przywilej do umieszczenia w swoich herbach promieni słonecznych. Najpospolitsze są gwiazdy i ich konstelacje, często wykorzystywane przez kompanie handlowe, najemnicze, wszelkie gildie czy nawet pojedyncze osoby.


Obrazek
Astracyzm
Jest to wiara oparta na gwiazdach, niebie oraz pogodzie. Wielu konstelacjom przypisuje się boskość, podobnie najlepiej znanym nam gwiazdom: księżycu i słońcu. Obok Sola i Luny, najważniejszymi i najpopularniejszymi bóstwami jest 12 zodiaków. Wiara nie skupia się na tłumaczeniu wielu zagwozdek duchowym, a prowadzeniu wiernych przez życie. Ludzi dużo bardziej interesuje co dane bóstwo może powiedzieć im o ich bliskiej lub dalekiej przyszłości, aniżeli co czeka ich dusze po śmierci. Dlatego też bardzo ważną rolę pełnią tutaj kapłani, posądzani o posiadanie umiejętności prekognicji poprzez czytanie z gwiazd. Kapłani Astracyzmu nazywani są astralogami, często przybierając dodatkowy tytuł dla swego głównego bóstwa, np: astralog Sola.
Astracyści posługują się własnym kalendarzem kosmicznym, który ponoć obejmuje ponad 200 lat ziemskich na swój jeden rok kalendarzowy! W jego składowe wchodzi długi okres dla każdego z 14 głównych bóstw, a każdy taki okres jest podzielony na dodatkowe pięć: świt, wschód, dominację, zejście i zmierzch. Szacuje się, że mniej więcej na jedną część przypadają trzy lata, a na cały okres - ok. 15. Wszystko wynika z faktu, że niektóre części mogą niekiedy trwać krócej, inne zaś dłużej. Takie drobne zmiany czasowe potrafią często działać z efektem motyla, kumulując się i przesuwając masę kolejnych wydarzeń, co potrafi być zmorą matematyków przy wyliczaniu gwiazd (co i tak jest jeszcze na czas gry pewnie mało precyzyjne).
Wszelkie święta są tutaj bardzo mobilne i ich planowanie najczęściej jest możliwe tylko z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Co prawda, chociażby takie zaćmienie można wyliczyć z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, ale im bliżej terminu tym astralogowie są w stanie podać dokładniejszy dzień. Toteż zawsze wszystko w kwestiach świętowania często wygląda jak zrobione na ostatnią chwile. Jedyne regularne i pospolite święto w Astracyźmie to pełnia księżyca. Dzieje się średnio co 30 dni, z odchylenie do maksymalnie dwóch dni. Jest to jedyny czas gdy można ubiegać się o przepowiednie bez komplikacji - w innych fazach księżyca, przepowiednie astralogów mogą napotkać niespodziewane nawet przez nich zmiany lub problemy. M.in. z tego powodu, wierni chętnie brną do kapłanów w trakcie pełni po porady. Z drugiej strony, unikane jak ognia są porady podczas nowiu, bowiem światło luny nie może poprowadzić astralogów przez gwiazdy w celu poszukiwania odpowiedzi. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, jak i wielu innych, w postaci sekt które twierdzą inaczej. A w astracyźmie takich grup jest dosyć wiele...
Astracyści nie wnoszą świątyń, przynajmniej nie w typowym rozumieniu tego słowa. Jak już, to prędzej posiadają "ołtarze". Podobnie nie mają świętych miejsc, chociaż jest to trochę sprzeczne. Swojej wierze oddają się najczęściej w miejscach pod gołym niebem, jeszcze częściej na wzgórzach i szczytach gdzie mogą być bliżej nieba oraz boskości. W niektórych specyficznych miejscach wnoszą ołtarze na kształt Stonehenge'a, gdzie w odpowiednich porach potrafi dziać się magia: słońce rzucać specjalny cień, konstelacje układać się na ołtarzach niczym manifestacja bóstwa, każda faza księżyca mająca swój piedestał itd. Jest ich niewiele, tak samo jak takich miejsc. najczęściej takie odludzia są celami pielgrzymek, a jeśli już takie miejsce znajduje się w mieście lub wsi, to miejscowość urosła wokół niego a nie na odwrót. W takich też miejscach astralogowie uczą się od starszych kapłanów swego fachu, nim ruszą w świat lub ich zastąpią.

Ze znanych i poważanych stanowisk w astracyźmie, znane są na ten moment dwie pozycje:
- Wielki Sol - najwyższy astralog słońca, przed długi okres w historii pełniący również świecką władzę nad unią kilkunastu miast Rezacjański zwanych Dziesięcioma Słońcami. Od pierwszego Wielkiego Sola, Thererick'a Manshlada, tytuł ten dzierżyło ledwie pięć osób. Mało który kapłan był w stanie zyskać na tyle wielką władzę by ten tytuł otrzymać lub nadać sobie. Dopiero w ostatnim wieku stanowisko to zostało w pewien sposób uregulowane, i po śmierci najwyższego kapłana wybierany jest kolejny. Aktualnie Wielkim Solem jest Gnocchi Fushbull.
- mistrz zakonny Żelaznego Księżyca - fanatyczna grupa wyznawców Luny, a dokładniej jej rzadkiej, niebieskiej wersji. Tak, niebieską pełnię określa się żelazną pełnią. Sekta ta bardzo ceni sobie czystość krwi oraz wiary, potępiając inne rasy ludzie, szczególnie mieszańców. Dbają również o zachowanie wszelkich tradycji w oryginalnych formach, będąc przeciwko uproszczeniom czy czerpaniu z innych wiar, kultur. Zakon powstał niecałe dwa wieki temu i był silną pozycją militarną, lecz po śmierci pierwszego mistrza i wyborze drugiego, jego cała potęga została zmniejszona o połowę, zrównując go do poziomu mniejszych zakonów rycerskich. Aktualnym mistrzem jest Shotte Enzio, przerabiający zakon na bardziej skryte i precyzyjne działania, aniżeli walne bitwy.
mapa
Obrazek
Ostatnio zmieniony ndz sty 19, 2025 11:20 pm przez Winopik, łącznie zmieniany 30 razy.
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3440
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Rezacja

Post autor: Skryba »

1. Rezacjanie nie mogą mówić łaciną, skoro są państwem rodzimym dla nowego świata - łacina u nas była w stolicy Starego Imperium. Mogą się ew. jej nauczyć już po przybyciu wygnańców i przy jakiejś integracji.
2. Czemu Rezacjanie nie zareagowali bardziej na utratę pozycji we własnym kraju?

Czekam na resztę :)
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Winopik
Posty: 425

Re: Rezacja

Post autor: Winopik »

Skryba pisze: sob sty 11, 2025 7:36 pm 1. Rezacjanie nie mogą mówić łaciną, skoro są państwem rodzimym dla nowego świata - łacina u nas była w stolicy Starego Imperium. Mogą się ew. jej nauczyć już po przybyciu wygnańców i przy jakiejś integracji.
2. Czemu Rezacjanie nie zareagowali bardziej na utratę pozycji we własnym kraju?

Czekam na resztę :)
1. Jak to się mówi, historię piszą zwycięscy. W tym przypadku kronikarze mogli łacinę napisać i przetłumaczyć ją na współczesny Rezacjański ;)
2. Nie chciałem tego ubierać w jakieś drastycznie czystki czy coś, kiedy to bardziej konkurowali ze sobą jako handlarze, w tej sam sposób wspierając koziorożce. Chociaż jak już miały być, to przy Wielkim Solu.
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3440
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Rezacja

Post autor: Skryba »

Trochę nie rozumiem odp na 2 :oops:
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Winopik
Posty: 425

Re: Rezacja

Post autor: Winopik »

No to uważam KP za skończone. Czekam na pytania i takie tam :D
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3440
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Rezacja

Post autor: Skryba »

Dobra, wyjaśnisz mi to na TF :D

PODANIE ZAAKCEPTOWANE W CAŁOŚCI
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Zablokowany

Wróć do „Rekrutacja”