
(Każda tarcza przedstawia osobny Dag i jego herb)
Nazwa państwa: Lómdati Rígsþur
Stolica: Harstad (nieoficjalnie)

(Miasto Harstad w Dagu Trondheim
Władca: Dagan Vittaheimr
Władca: wielu
Państwo Lómdati Rígsþur nie posiada ogólnej władzy jako całości, a pełnią ją Dagani, którzy pełnią władzę absolutną w swoich Dagach. Dagani zbierają się raz na miesiąc w Harstad w celu ustalenia większych spraw, które mają decydować o wspólnym dobrze wszystkich Dagów i do tych ustaleń mają się zastosować wszystkie Dagi, chyba że na zebraniu ustali się wyjątki dla poszczególnych Dagów. Głosowanie nad sprawami ustala się poprzez jawne głosowanie większością głosów.

Tarcza z herbem miasta Harstad, Dagu Trondheim
Rolę Dagana może pełnić zarówno kobieta jak i mężczyzna. W państwie Lómdati Rígsþur nie rozróżnia się podziału na płeć. W przypadku śmierci Dagana władzę przejmuje jego najstarszy potomek, a jeżeli ich nie ma to potomek jego pierwszego małżonka, a gdy ten ich nie posiada to kolejny. Jeżeli żaden z małżonków nie ma potomków, władza przypada dla pierwszego małżonka. W rzadkich przypadkach, gdy nie ma dziedzica, po władzę może sięgnąć każdy chętny ze społeczności, jednak jeżeli będzie więcej chętnych niż jeden, należy przeprowadzić coś na wzór starego rytuału Dettur, w którym zwycięzca zostaje wodzem. Różnice są takie, że w Dettur obowiązkowo walczyło się do śmierci, a w tym przypadku walczy się do śmierci lub do poddania się.
Pełnoprawną pozycję Dagana może pełnić osoba dorosła, czyli taka która ukończyła 12 lat. Jeżeli tytuł ten spada na dziecko, poniżej tego roku życia, musi on mieć protektora, czyli kolejny pełnoletni dziedzic.
Próba przejęcia władzy przez kogoś spoza dziedziców, gdy takowi są jest praktycznie niemożliwa. Nie zostałoby to poparte przez lud, a nawet jakby były takie próby, to należałoby zebrać naprawdę liczną rzeszę zwolenników, aby taki czyn się udał. Próba przejęcia w rodzinie. Jeżeli zostanie to zrobione podstępem, że dziedzic ginie i nikt się nie dowie, to przejdzie. W przypadku, gdy wyjdzie na jaw, to taka osoba zostaje Wygnańcem.
Na obecną chwilę Daganem miastem Harstad, największym miastem Lómdati Rígsþur, zwanym nieoficjalnie stolicą państwa, a zarazem Dagiem Trondheim, rządzi wojowniczka Vittaheimr, córka Dagana Vittafold i wojownika Barnveda. To jej babcia Dagan Sigrid zwołała pierwsze spotkanie Draganów po katakliźmie. Trondheim pochodzi z rodziny wojowników i taki tryb życia preferuje, jednak rozumie, w przeciwieństwie do jej matki, potrzebę farmerstwa. Z racji największego miasta, w tym portowego, stało się ono także największą placówką handlową jaka zajmuje się w państwie.

Dagan Trondheim
Suche wzgórza na Półwysepie Agnar od najdawniejszych czasów były zamieszkiwane przez ludzi prymitywnych, którzy sami siebie nazywali Benrami. Nie budowali oni miast, nie zapisywali swojej historii, nie tworzyli dzieł sztuki. Wszelka wiedza przekazywana była ustnie z pokolenia na pokolenie, a historia ubarwiona legendami. Niewiele wiadomo o tym ludzie, a niektóre historie, o których wiadomo dzisiaj są niesłychane, mówiące o tym, że Bogowie, potwory i kreatury chodziły wśród nich. Czy kiedykolwiek były one prawdą? Tego nie wiadomo, a dzisiaj można jedynie się domyślać co było prawdą, a co jedynie bajaniem dla dzieci.
Przez innych byli nazywani Dzikusami, co spowodowane było głównie ich agresywnym podejściem do obcych, ale także brakiem większego społeczeństwa, nie budowaniem miast i osiedli, a prowadzeniem koczowniczego trybu życia. Ich grupy liczyły od kilku do kilkunastu osób zajmując się głównie polowaniem i zbieractwem, a także łupiestwem pobliskich osad. Przewodzili nimi wodzowie zwani Daganami. Dagan był najsilniejszym i najsprawniejszym wojownikiem grupy i sprawował on władzę absolutną nad poddanymi, a gdy ktoś się z nim nie zgadzał musiał rzucić mu wyzwanie na śmierć i życie, a walkę taką zwano Dettur. Grupy Benrów nie utrzymywały ze sobą kontaktu, a do spotkań między nimi dochodziło sporadycznie, jednak gdy takie zbliżenie nastąpiło, nieraz kończyło się to walką między nimi, aczkolwiek głównie starali się rozejść w zgodzie, wcześniej wymieniając dobra. W trudnych warunkach życia każda para rąk była na wagę złota, więc w tym ludzie niczym dziwnym było zobaczyć kobiety z dzidą, czy mężczyzn robiących pranie. Każdy miał równe prawa i obowiązki w ich małych społecznościach.
Z czasem jednak ludy sąsiadujące oddaliły się i skupiły w większe społeczności, aby chronić się od nieokrzesanych ludzi wzgórz, takoż i Benrowie byli zmuszeni do zmiany swojego stylu życia. Mniejsze grupki łączyły się w większe, czy to przez walkę na śmierć i życie przez ich przedstawicieli w Detturach, czy też oddanie władzy silniejszemu z Daganów. Lecz mimo większej liczebności, sąsiedzi także rośli w siłę. Lud Benrów tak więc podzielił się na dwa typy. Pierwszy z nich powędrował nieco dalej i osiedlił się na terenach zielonych, zakładając małe wsie i naśladując swoje byłe ofiary, zajmując się rolą i hodowlą, natomiast drugi nie chcąc porzucać swojego starego rzemiosła, postanowił poszukać celów swoich ataków za wodą.
Kolejne lata mijały, Benrowie zamieszkujący wzgórza najeżdżali coraz to bardziej oddalone lokacje, a rolnicy skierowali się w głąb lądu, aby tam łącząc się z kilku wsi, założyć pierwsze osady wśród żyznych ziem, z których zbierali plony i hodowali zwierzynę. Powstały także pierwsze stałe wymiany handlowe między większymi osadami. Oba typy jednak napotykały swoje problemy. Pierwszy rok w rok zawsze miał trudności w przetrwaniu zimy. Skute lodem wody nie pozwalające na łupienie łatwych celów zza morza, zmuszały do atakowania w głębi lądu, gdzie Benrowie nie potrafili wykorzystać swoich atutów w walce, a w dodatku tutejsi byli dobrze przygotowania na odpieranie ataków. Rolnicy natomiast borykali się z napadami ludów sąsiednich, którzy odpłacali się im za najazdy zanim ci zmienili swój tryb życia. Słuchy o problemach jednych i drugich dotarły do nich wzajemnie i fakt ten spowodował, że dawni pobratymcy połączyli swoje siły. Benrowie najeźdźcy dzielili się zadaniami na tych co dalej rabowali, a także tych co bronili osad z regularną wymianą tych zadań, a w zamian za to rolnicy zapewniali im zimą dach nad głową i strawę.
Przy asymilacji obu ludów nie obyło się bez problemów. Ci co pozostali przy starym stylu odnosili się z pogardą do tych co zajęli się nowym rzemiosłem. Rolnicy jednak nie całkiem wyzbyli się starych zwyczajów. Dalej są wprawieni w boju, chociaż już nie wszyscy i na pewno nie tak jak ich pobratymcy. Jednak ich utrzymanie jest oparte obecnie na innej sferze. Dochodziło do sporów miedzy dwoma grupami, jednak piecze nad wszystkim sprawował Dagan, który miał prawo wygnać tych, którzy nie uginali się do nowych zasad. To mocno trzymało piecze nad krwawymi zatargami.
Z biegiem czasu małe osady zmieniały się w większe, a te w końcu w miasta, czy to w głębi lądu, czy niekiedy nadbrzeżne, co bardziej sprzyjało wypadom łupieżczym, a także zaaowocowało w handlu. Wielu ponownie osiedliło się także na wzgórzach, polegając bardziej na wyprawach łupieżczych i handlu. Benrowie przekonali się, że zjednoczeni znaczą więcej i większość na tym zyskuje. Nie każdemu to się podobało i dalej miał prawo do rzucenia wyzwania obecnemu Daganowi, bo tradycji Dettur jeszcze się nie wyzbyli, ale nie każdy szedł za nowym wodzem, a głównie ci co podzielali jego zdanie. Najczęściej opuszczali oni osady, aby wieść dawne życie. Przez resztę nazywani byli Wygnańcami, bo takim osobom nie pozwalano już wracać do miast, aby nie zniszczyli tego, na co pracowała reszta społeczności, a oni sami wrócili do koczownictwa uprzykrzając czasem życie podróżnym.
Miasta rozwijały się coraz prężniej, wyprawy łupieżcze za morze były coraz bardziej obfite. Wrogowie zza między też stawiali się potężniejsi i pamięć o ich przodkach, sprawiała że chcieli się mścić i tak robili, napadając na poszczególne miasta. W końcu Dagan o imieniu Bjarni, rosły mężczyzna, którego uderzenie pięści, jak mówią legendy, było porównywalne z siłą niedźwiedzia, zwołał pierwsze zebranie wszystkich Daganów. Spotkanie było owocne. Ustalono na nim granice, w których ustalono wypływy każdego z Daganów i ich miast, a tereny te nazwano Dagami. Kolejnym najważniejszym punktem był sojusz obronny. Żaden Dag nie mógł najeżdżać na inny, a gdyby któryś był w potrzebie, reszta Dagów ma mu wysłać wsparcie. To zapoczątkowało utworzenie państwa nazwanego Lómdati Rígsþur, z tym że każdy Dag był od siebie niezależny, a prowadzili oni jedynie wspólną obronę, a czasem wspólne najazdy. Zacieśniły się też między nimi stosunki handlowe oraz nastąpiła początkowa migracja między Dagami.
I tak oto było do sądnego dnia Kataklizmu. Benrowie nazywali ten dzień Vérnsaz, końcem świata, który miał nadejść od niepamiętnych czasów. To wydarzenia sprawiły, że doszło do wojen domowych. Wielu rzucało wyzwanie Daganom, a nawet zabijano ich we śnie lub przy pomocy podstępu, co było w ich ludzie niedopuszczalne. Każdy chciał zgarnąć jak najwięcej dla siebie, wyrywając sobie z rąk co tylko się dało. Wojny trwały długo i to wewnątrz Dagów i między Dagami, a wędrówka ludów spowodowała, że miasta opustoszały. Mroźne lata sprawiły, że nie sposób było się wyżywić z roli, a więc lud Bernarów powrócił do swoich starych, sprawdzonych łupieżczych zwyczajów, więc granice między jednymi, a drugimi ponownie nieco się zatarły.
Mijały długie lata, a ci co przeżyli długą zimę postanowili wrócić do swoich starych domów, które niegdyś tętniły życiem. Tam okazało się, że nie wszyscy opuścili miasta, a zabunkrowali się w nich starając się w nich przetrwać trudny okres. Pieczę nad miastem dalej pełnił Dagan, lecz aby nie tracić niepotrzebnie ludzi usunięto tradycję Dettur, a władzę po śmierci Dagana przejmował jego najstarszy potomek męski lub żeński. Gdy miesiące stawały się coraz cieplejsze wielka wojowniczka Sigrid, Dagan miasta Harstad, zwołała pierwsze zebranie Daganów po kataklizmie, aby przywrócić do życia Lómdati Rígsþur. Udało się, chociaż nie bez problemów. Nie wszyscy Dagowie chcieli pojednać się na nowo, ale zagrożenia z zewnątrz z czasem ich do tego zmusiły. Spotkania Daganów stały się cykliczne i miasto portowe Harstad, największe miasto w całym Lómdati Rígsþur, w którym odbywały się zebrania Daganów, nieoficjalnie nazwano stolicą państwa.
W społeczeństwie Benrów kobiety i mężczyźni są sobie równi. Każdy ma prawo do walki, pełnienia władzy oraz głosowania. Jak nad losami Dagu decyduje jedynie Dagan, tak nad losem człowieka decydują wszyscy zgromadzeni. Mają oni ustalone proste prawa i wyrok wydaje Dagan, jednak w kwestiach spornych decyduje większość głosów zgromadzonych na zebraniu w wielkiej sali.
Małżeństwa istnieją monogamiczne oraz poligamiczne z przewagą drugiej opcji. Każdy może posiadać kilku małżonków różnej płci. Wielkie małżeństwa często decydują się na zamieszkanie w jednym domostwie, w którym wszyscy dorośli są sobie równi i razem decydują o losie rodziny, a dzieci są wychowywane wspólnie, jako wszystkich. Wyjątkiem są rodziny Daganów, gdzie to Dagan jest głową rodziny i zachowuje się dziedziczenie najstarszego potomka. Kochankowie i kochanki nie są niczym zakazanym, jest to na porządku dziennym, jak również współżycie z niewolnikami.
W społeczeństwie istnieją niewolnicy, którzy żyją razem w tym samym domostwie co ich rodzina, jednak sypiają w oddzielnych pomieszczeniach. Niewolnikiem nie może być wolny człowiek, czyli ktoś kto należy do społeczności Banrów. Pan ma prawo uwolnić niewolnika i pościć wolno, a także włączyć go do swojej rodziny.
Z społeczeństwa Bernarów można zostać wykluczonym poprzez Wygnanie. Osoby, która dokona czynu zabronionego dużego kalibru może zostać, albo zabita, albo Wygnana. Takiej osobie wypalane jest znamię, aby nie mogła znaleźć schronienia w innym Dagu. Dla Bernarów taka osoba nie istnieje, ani jako pobratymiec, ani niewolnik, a jak zbliży się do miasta to może zginąć bez konsekwencji.
Benrowie posiadają niewolników, których pojmali podczas swych wypraw łupieżczych. Kiedyś, przed zjednoczeniem ludów w Dagi, gdy Bernowie ze sobą walczyli, mogło się zdarzyć, że niewolnikiem mógł stać się Benran, pojmany przez innego Benrana. Osoby, które kiedyś zostały niewolnikami dalej nimi pozostawały nawet po zjednoczeniu, jednak obecnie nie można zrobić niewolnika z ludu Benrów, więc w dzisiejszych czasach nie zobaczy się już niewolnika czystej krwi Bern.
Niewolnicy należą do całej rodziny, a nie do jednego człowieka. Wyjątkiem jest Dagan, który może wyznaczyć do trzech osobistych niewolników, którzy usługują wyłącznie jemu. Niewolnicy żyją w domu swojego pana, mają oddzielne pomieszczenie, w którym śpią oraz spożywają posiłki. Niewolnicy w ramach jednego domostwa mogą łączyć się w pary. Mają też prawo do wyznawania własnej religii o ile nie przeszkadza to w codziennych obowiązkach, ani nie wychodzi poza obręb ich pomieszczenia, aby nie szerzyć złej wiary wśród ludu. Jeżeli ktoś posiada symbole religijne, musi je nosić w taki sposób, aby nie były one widoczne, a ubiór typowy dla danej religii jest zakazany. Niewolnicy wyznający własną wiarę nie mają jednak lekko, gdyż Ungnirowie szydzą z nich na każdym kroku. Dużo lżej mają niewolnicy, którzy uwierzyli w Ora i świat, który stworzył.
Niewolnicy są też wykorzystywani do zaspokajania potrzeb seksualnych, gdzie są albo zaproszeni lub brani siłą do współżycia, czy to pojedynczo, czy do wspólnego łoża małżeńskiego. Niewolnika może wykorzystać jedynie jego pan, a gdy krzywdę zrobi mu inna osoba, właściciel niewolnika może żądać, aby stanął przed zebraniem, podczas którego można wymierzyć mu karę. Nie jest to jednak karane w taki sposób, jakby skrzywdził wolnego człowieka, gdyż niewolnicy są traktowani bardziej jako rzecz posiadaną przez kogoś.
Podczas nieobecności żadnego dorosłego członka rodziny, mogą oni wyznaczyć niewolnika, który ma reprezentować ich rodzinę. Dzieci nie mają prawa decyzyjnego, nawet pod nieobecność dorosłych, więc ci zostają pod opieką niewolnika, o czym musi zostać poinformowany Dagan.
Pan ma prawo uwolnić niewolnika, który może zostać w społeczności, bądź odejść z niej, ale dalej nie będzie miał wszystkich praw Benranów. Jest on jedynie wolny. Inną sytuacją jest, gdy pan włączy niewolnika do swojej rodziny. Staje się on wtedy pełnoprawnym Benranem z całością praw jakie mu przysługują. Taki niewolnik może nawet oderwać się od rodziny i założyć własną, a wszelkie prawa mu pozostają. Aby niewolnik był wolny potrzebuje co najmniej połowy głosów jego obecnych panów.
Pan może zrobić ze swoim niewolnikiem praktycznie wszystko, włącznie z okaleczaniem, a nawet zabiciem. Takie praktyki jednak nie są częste, gdyż nie patrzy się przychylnie na Benrów, którzy znęcają się własnymi niewolnikami.
Lómdati Rígsþur nie posiada regularnej armii, ani oddziałów. Benarowie, którzy utrzymują się z łupiestwa, sami wstępują w szeregi armii, widząc kolejną okazję do złupienia lub zginięcia w walce i wstąpienia do Geingru, miasta Bogów. Do walki nie wystawia się jedynie dzieci, chociaż są wykorzystywane w sztuce wojennej. To one jako mali ludzie, których ciężko dostrzec, czasami zakładają pułapki i zasadzki. Starość oraz kalectwo nie wyklucza z walki. Śmierć ze starości jest hańbą i uważane za równoznaczne z trafieniem do Snolrúgu, a dla każdego kaleki znajdzie się oręż, którym będzie potrafił się posługiwać. Matki same mogą zdecydować, czy chcą walczyć, czy w obecnym czasie pozostać przy dzieciach.
Ungnir
Religia dla Benranów jest ważną częścią ich życia. Pokładają wielkie nadzieje w Bogach, a także składają im wszelakie ofiary, aby Bogowie pobłogosławili im oraz pomogli w osiągnięciu celu.
Głównymi żyjącymi Bogami są:
Or - Bóg wojny i wojowników, a także mądrości i władzy, zasiada na tronie Geingru. Jego atrybutami są włócznia oraz dwa kruki. Uznawany jest za twórcę świata w formie jakiej wygląda. Or jest mądrym władcą oraz wybitnym strategiem, czuwa nad panującymi oraz ludem w boju. Jest patronem władców, wojników oraz mędrców. Modlą się do niego i składają ofiary Dagani, prosząc o radę w rządzeniu swoim Dagiem, dowódcy wypraw łupieżczych o łaskę i obfite łupy, wojownicy o silny cios i powodzenie w walce.
Eyða - Bogini miłości, opiekunka domowego ogniska oraz rodziny, żona Ora. Jej atrybutami są pochodnia oraz wilczyca. Uznawana jest za matkę wszystkich istot żywych, jakie istnieją na ziemi. Kocha ona każde żywe stworzenie i czuwa nad nimi, aby nie stała się żadnemu krzywda. Jest patronem matek, rodziny oraz zgubionych. Modlą się do niej matki o zdrowe i liczne potomstwo, opiekunowie domostw o ciepło i dach nad głowa, zgubieni o pomoc w odnalezieniu do domu.
Trorðangr - Bóg mórz, nieba i ziemi, syn Ora i Eyðy. Jego atrybutami są wiosło, skrzydła i kilof. Uznawany jest za sprawcę całej pogody, to on wytwarza wiatry, zsyła deszcz, śnieg, a także trzęsie ziemią. Jest patronem żeglarzy, rolników oraz wędrowców. Modlą się do niego uczestnicy wypraw łupieżczych o pomyślne wiatry i ochronę od sztormu, rolnicy o deszcz i słońce, aby ich plony obficie rosły, podróżni o dobrą pogodę, aby nie pogubili się w swej wędrówce.
Ura - Bóg rzemiosła i pracy, córka Ora i Eyðy. Jej atrybutami są waga oraz pióro. To ona zsyła wszelkie pomysły do umysłów ludzkich, które owocują nowymi rzeczami, technologiami. Czuwa nad powodzeniem tworzonych prac oraz daje siłę tym, którzy o nią proszą. Jest patronką artystów, rzemielaników i ludzi pracy. Modlą się do niej szkutnicy, kowale, cieśle i inni rzemieślnicy o nowe pomysły oraz o czujność nad ich wytworami, aby były jak najlepsze, osoby pracujące, aby mogli pracować jak najdłużej w pocie czoła i żeby siły ich nie opuściły, artyści o natchnienie w swoich dziełach.
Móralmifn - Bóg śmierci i ciemności, ni mężczyzna, ni kobieta, bez ustalonej formy, dziecko Ora i Eyðy. Posiada atrybuty noża oraz czarnego słońca. To on odpowiada za dusze, które opuściły ciało, które umarło i to on decyduje, czy trafią one do Geingru, czy do Snolrúgu. Jest patronem chorych, rannych i umierających. Modlenie się do Móralmifna jest uznawane za słabość, więc rzadko można spotkać, aby ktoś się do niego modlił o pomoc. Jeżeli już ktoś się modli to ranny w walce, który jest bliski śmierci, ale nie w celu szukania pomocy, a przywitania się z nim.
Oczywiście jest to tylko piątka najwiażniejszych Bogów, których jest bardzo dużo. Poza Bogami istnieją też inne potężne stworzenia, których moc jest porównywalna Bogom.
Benrowie wierzą, że śmierć nie jest końcem ich życia, a jedynie przystankiem, który kończy ich żywot w cielesnej formie na ziemii. Po śmierci ich dusza trafia do Geingru lub Snolrúgu, a o tym gdzie się wyląduje decyduje Móralmifn. Wyznawcy Ungniru uważają, że aby zasłużyć się dla Móralmifna należy zginąć w boju, a śmierć od choroby lub ze starości jest hańbą. Z tego powodu są chętni to walki, w której dają z siebie wszystko, ale są świadomi, że w końcu w niej zginą, co jest dla nich zaszczytem. Dzięki temu mogą trafić do Geingru, gdzie trafiają do towarzystwa najwyższych Bogów, aby walczyć i ucztować z nimi oraz swoimi przodkami przez wsze czasy. W przeciwieństwie trafią do Snolrúgu, krainy wiecznej zmarzliny i potępienia, w której panują lodowe kreatury, zwane Hraudurowie. W niej właśnie zostaną zakuci w lodzie, aby ostatecznie samemu stać się Hraudurem.
Ungniranie są przekonani, że kiedyś nadejdzie dzień końca świata zwany Vérnsaz, w którym to Hrauduriowie stąpią na ziemię, aby walczyć z ludzkością mrożąc wszystko na swojej drodze. Od tego jak w boju wykarzą ludzie, zdecyduje, czy trafią do Geingru lub Snolrúgu. Wielu uważało, że Kataklizm to był właśnie Vérnsaz. Kolejnym potwierdzeniem, że lodowe kreatury przybyły na ostateczną walkę, była długa zima. Odejście zimy i brak Hraudurów, chociaż niektórzy uważają, że ich widzieli, a nawet z nimi walczyli, Ungniranie odczytali jako nieudany Vérnsaz. Lodowe kreatury spadły na ziemię, a wraz z nimi przybył Or ze swymi dziećmi i przepędzili ich z ziemii, a Vérnsaz nadejdzie później. Nie wszyscy się z tym zgadzają i uważają, że Hrauduriowie znajdują się obecnie na dalekim południu, gdzie ziemia dalej jest zamrożona. Tam zabijają niewiernych i słabych ludzi, których wcielają do swojej armii, bo widząc potęgę Benrów, wystraszyli się i chcą się wzmocnić przed ostatecznym starciem. Taka interpretacja uważana jest jako herezja oficjalnie wiary, jednak nie brakuje zwolenników, którzy są fanatykami tej wersji zdarzeń. Heretyków nie wolno zbytnio ukarać, gdyż są wolnymi ludźmi, ale mają utrudnione życie na każdym kroku. Nie są zapraszani do domostw, wspólnych posiłków, a co najważniejsze nie dopuszcza się ich do wypraw łupieżczych, aby ich bluźnierstwo nie sprowadziło gniewu Trorðangra w trakcie wyprawy.
Rytuały i obrzędy może odprawiać każdy sam dla siebie, ale w momencie, gdy robi się to w grupie, osadzie lub mieście, wszystkie rytuały przeprowadza najważniejsza kobieta, której asystuje do trzech przez nią wybranych kobiet. Na każdą kobietę przypada dwóch mężczyzn, którzy pełnią rolę stróżów, których zadaniem jest pilnowanie, aby rytuał nie został zakłócony.
Najważniejsza kobieta będzie Daganem, albo żoną Dagana. Jak takiej nie ma, to określa się kolejna w dziedziczeniu, a jak nie ma to najstarsza w grupie. Kobiety przeprowadzają rytuału, bo to Eyða przeprowadzała takie o powodzenie, gdy Or był na wojnach. U Bogów nie było takiej równości. Teraz ludzie przeprowadzają je na wzór Bogów. Kobieta przeprowadza rytuał, a mężczyzna stoi w obronie.
W każdym Dagu istnieją także świątynie, w których wybrańcy służą w nich aż do śmieci. Każda świątynia czci każdego Boga i pielgrzymi mogą składać w nich ofiary. Większe społeczności wysyłają raz na pięć lat swoich przedstawicieli, w których skład wchodzi Dagon, jego dorosła rodzina oraz najważniejsi członkowie w społeczności, aby złożyć ofiarę Bogom oraz prosić o łaskę. Świątynie są dla wiernych bardzo cenne, więc jakikolwiek zbrodnia skierowana w jej stronę, powoduje wielkie zdenerwowanie tłumu, który jest w stanie oddać życie w jej obronie.
Wodny styl
Benrowie od lat prowadzą morskie wyprawy łupieżcze, w których się wyspecjalizowali. Potrafią przeprowadzić atak z morza, rzeki, dużych jezior, a także doskonale się przy nich bronić wykorzystując teren znajdujący się przy nich, czy to płaski brzeg, czy też klif. Z drugiej strony, nigdy nie zapuszczają się głęboko w ląd, to i nie mają doświadczenia w walkach na otwartym terenie.
Plus: Bonus podczas ataku na prowincje znajdującą się przy morzach, rzekach i innych zbiornikach wodnych.
Minus: Minus do walki na prowincjach bez dostępu do wody.
Śmierć to chwała
Ungnir, religia którą wyznają Benrowie, głosi że po śmierci rozpoczyna się życie z Bogami lub z lodowymi kreaturami. Aby uniknąć tego drugiego swój żywot należy zakończyć podczas walki, więc śmierć w boju nigdy nie sprawiała, że Benarowie rozpaczali. Efektem tego była radość reszty, że ich pobratymiec zasłużył sobie na miejsce w mieście Bogów.
Plus: Mniejszy spadek morale od strat.
Minus: Większe straty w walce.
Wymuszona jedność
Bernowie w swojej historii wyodrębnili u siebie dwa style życia. Pierwotny i dla wielu jedyny słyszy to ścieżka wojownika i łupiestwo. Drugi to rolnictwo połączone z hodowlą. Ewolucja kontynentu spowodowała, że ludy muszą ze sobą współpracować mimo faktu, że nie koniecznie się ze sobą zgadzali. Mimo tego, w sytuacjach zagrożenia Dagów, wszyscy wspólnie dają do jej obrony.
Plus: Premia do obronności państwa.
Minus: Niższe ekwilibrium stabilności.