1560 rok
Gdzie trzech się bije tam czwarty korzysta
Gdzie trzech się bije tam czwarty korzysta

Iberyjskie kolonie w Warenzji nie mają łatwego życia. Aragończycy zamknięci na dalekiej i mroźnej północy niemal wyhamowali całą swoją aktywność. Portugalczycy czy Kastylijczycy uwikłani byłi w długoletnie wojny, które kosztowały ich wiele straconych możliwości i środków. I tak mimo, że obie te wojny wynikały poniekąd z sentymentów z Starego Świata, tak różnie się one potoczyły. Portugalia po latach zmagań zapewniła sobie dominację nad słabszym Marokiem. Jednak los kastylijskie kolonii był mniej fortunny. Z konfliktu tego wyszła nie tylko wielce osłabiona, ale i opuszczona przez sojuszników i przegrana. Niejeden kupiec w Aves już mienił Veracruz stolicą żywego truchła… a do truchła jak wiadomo ciągnie padlinożerców.
Jednym z takich sępów okazał się egipski gubernator. Zaangażował się przejściowo już szybciej w konflikt z Habsburgami (jako sprzymierzeniec Francji), jednak nie wszedł wtedy otwarcie na wojenną ścieżkę. Teraz kiedy Wicekrólestwo Nowej Kastylii zostało upokorzone przez tzw. Drugie Porozumienie z Mount Weather sposobność do dobicia odwiecznych wrogów islamu jakby się sama nadarzyła.
I tak jak można sądzić, że egipski atak był przypuszczony w idealnym czasie – akurat z Veracruz odpłynęły na północ kontyngenty neapolitańskie – tak może i islamiści dużo więcej by zyskali gdyby poczekali ten miesiąc czy dwa więcej? Wszak w kastylijskim garnizonie swe zapasy pakować zaczęły kompanie metropolitarne, które wracać miały do Europy. Pech jednak chciał, że droga powrotna została odcięta przez egipskie okręty. Nie mając wobec tego innego wyjścia, zaprawieni w bojach weterani zostali na miejscu by bronić tych ziem w imię Króla Filipa.
Tak to egipska ofensywa się zaczęła. Tabuny mahometan przekroczyła granicę i zaczęła zajmować kolejne wsie i przysiółki zamieszkane przez katolików. Pochód ten nie był zaś nie niepokojony nawet przez małe oddziały kolonialne, gdyż hiszpański wódz – Diego de la Vega postanowił zebrać wszystkie swe siły w pobliżu stolicy – Veracruz. Przemawiała przez niego ostrożność? A może strach o tyły, które mogłyby być narażone na atak ze strony morza? W każdym razie Hiszpanie czekali aż góra sama przyjdzie do proroka. I wreszcie przyszła.
Kiedy na pobliskim polu rozwinęły się oba zagony doszło do małego zmieszania. Wszak to atakujący okazali się być mniej liczni. Ludzie Kerim'ala Ezirra byli jednak lepiej uzbrojeni i wyposażeni niż obrońcy (poza kompaniami metropolitarnymi). Ponadto Egipcjanie mieli jeszcze jeden atut w rękawie – artylerię, która na płaskim polu walki mogła wiele zdziałać. De la Vega szybko zdał sobie sprawę, że jedyną szansą dla niego jest porzucenie własnych okopów i dążenie do jak najszybszego zwarcia oddziałów, gdzie będzie mógł wykorzystać własną przewagę liczebną.
Tak więc nie czekając za wiele, zagrały rogi bojowe. Zaraz za nich obie strony spowił dym z salw z muszkietów i armat (tylko egipskich), po czym Hiszpanie z krzykiem rzucili się do szarży. Mimo znacznych strat w czasie biegu, wkrótce katolicy z mahometanami zwarli się w śmiercionośnym uścisku. Mimo brutalnie bezpardonowej walki, po pewnym czasie w serca katolików zaczęła się tlić nadzieja. Kompanie metropolitarne pod flagą z Matką Boską zaczęły wyłamywać przejście w szeregach egipskich. Wtedy jednak dały się we znaki straty jakie Hiszpanie ponieśli od początkowego ostrzału – weteranów było za mało by okryć nagle odsłonięte boki. Natarcie zaczęło znowu wytracać impet, a sztandar upadł. Klęski jednak dopełniło zdarzenie na prawej flance bitwy. Tam to hiszpańskie chorągwie lekkich jeźdźców uległy ciężkozbrojnym mamelukom, którzy mogli swobodnie zagrodzić drogę żołnierzom de la Vegi drogę ucieczki. Widzą to Diego z ciężkim sercem dał sygnał do odwrotu. Znowu dała o sobie znać europejska dyscyplina, gdyż odwrót przebiegał w pełnym porządku. Niestety porządek ten zakłócany był przez egipskie kule armatnie wstrzeliwujące się w umykające formacje. Tak to bitwa pod wsią Alhombra zakończyła się porażką Wicekrólestwa.
Po wygranej Kerim'al podszedł z swoimi wojskami pod Veracruz, w którym zamknęły się uchodzące oddziały. Mimo armat i wysokich morali, nie zdecydowano się na szturm. Miasto posiadało fortyfikacje z własną artylerią, a obrońców znowu było po prostu więcej niż napastników. Tedy mahometanie poprzestali na rozpoczęciu oblężenia. Z pewnością małe miasteczko wyładowane sporym garnizonem nie wytrzyma długiej blokady? Przez to niestety postępy ofensywy wyhamowały. Każdy żołnierz był na wagę złota, by tą blokadę utrzymać.
W tym samym czasie na morzu panował względny spokój. Hiszpańska eskadra nawet nie wychodziła z portu. Okręty egipskie większe i liczniejsze z łatwością rozpoczęły blokadę miasta od strony morza.
Natomiast na ziemiach zajętych przez Egipcjan sytuacja nie wygląda tak różowo. Owszem napastnicy okazali rzadko spotykaną łaskawość dla podbitych ludów i z ich strony nie dochodziło do większych grabieży. Mimo to, nie kupili miłości lokalnych katolickich osadników, którzy są jawnie wrodzy okupantom. Więc zdarza się, że prowiant dla wojska gdzieś zaginął, albo jakiś Egipcjanin poszedł się odlać i nie wrócił.
• Egipt dokonuje inwazji Nowej Kastylii, wygrywając walną bitwę i oblegając stolicę kolonii;
• Na morzu większa flota napastników rozpoczęła skuteczną blokadę morską;
• Południowe i zachodnie ziemie Wicekrólestwa dalej są niezajęte.