Wydarzenia w Starym Świecie

Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

1551 rok
Tak jak w 1550 roku i parę lat wcześniej, polityka w Europie skoncentrowała się na jednym celu – postawienia swojej stopy w Nowym Świecie oraz rozciągnięcia tam sieci swoich wpływów - tak powoli szara kontynentalna rzeczywistość skrzeczy. Konflikty militarne wydawały się być zawieszone, bo dla władców liczyła się tylko kolonizacja. Jednak nie na długo, gdyż stare niezałatwione sprawy, powolnie gromadzą się będąc ciężarem rzucającym morowy cień na lokalną politykę.

Wśród takich mocarstw jest Królestwo Francji. Przed zawieszeniem swoich działań zbrojnych, Francuzi żywo interesowali się i ingerowali w politykę na Półwyspie Apenińskim. Ostatnie wojny we Włoszech zakończyły się klęską oraz pokojem w Crepy, potwierdzającym władztwo Cesarza Karola V nad księstwem Mediolanu i królestwem Neapolu, a dalsze działania zawieszono, ze względu na potrzebę wydatkowania środków na kolonie w Nowym Świecie. Jednak nowo obrany władca, Henryk II Walezjusz zapewne nie do końca pogodził się z tym, że konflikt o wpływy we Włoszech cały czas nie został rozwiązany, a nie jest to kwestia, na którą Król Francji może ignorować. W końcu o kontrolę w Italii konkurowało z Francją Cesarstwo, a co za tym idzie - Austria i wszystkie kraje pod Unią Karola V Habsburga.

Obrazek
Król Franków wygląda zbyt spokojnie jak na człowieka, przez którego Europa może zapłonąć na nowo.

Ostatnimi czasy zaobserwowano, że w każdym większym mieście włoskim obecni są dyplomaci i inni posłowie francuscy. Chodzą plotki, że z jednego listu, który miał zgubić się jakiemuś francuskiemu ambasadorowi, ma wynikać, że nawet Osmanowie zainteresowani są jakąś pomocą dla Francuzów. Niemniej te doniesienia nie zostały przez nikogo potwierdzone. W końcu poprzedni władca, Franciszek Walezy, dogadywał się już wielokrotnie z Turkami, którzy pomagali mu chociażby 8 lat temu w złupieniu Nicei. Jednakże 4 lata temu Turcy zawiesili swoje działania wojenne przeciwko Austriakom w pokoju Adrianopolskim. Mimo braku oficjalnych podejrzeń, wszyscy władcy Europy patrzą się jednak na ręce Sułtana Sulejmana…

Obrazek
Taki widok przyjmowania wysłannika innego państwa jest coraz częściej widywany na włoskich dworach.

Gdy tylko do Cesarza Karola V Habsburga doszły słuchy, że Francuzi znowu ingerują w politykę Italii, ten sam zaczął wysyłać swoich własnych dyplomatów. Włoskie państwa stały się polem bitwy dyplomatów habsburskich i walezyjskich. Dyplomacja jest tylko pierwszym krokiem, by rozpocząć konflikt. Francja i Cesarstwo oczywiście nie pozostały na tym. W ostatnim roku można obserwować zwiększenie zaciągów po obu stronach sporu. Wojsko zrekrutowane, jest prawie natychmiast kierowane na zapalną granicę Cesarstwa z Królestwem Franków, kraj Burgundii. Z miesiąca na miesiąc w fortach granicznych przyrastało garnizonu i wydaje się, że obie strony czekają na ruch przeciwnika.

Sytuacja w Europie jest zatem dość napięta i wydaje się tylko kwestią czasu, aż któryś z władców wykona swój ruch. Ojciec Święty Juliusz III próbuje jeszcze doprowadzić do porozumienia monarchów, choć nie jest jasne czy kieruje się dobrem katolicyzmu, czy też nie bardzo chce uwikłania domeny papieskiej w kolejną wojnę w Italii.
Być może zagrzewanie do konfliktu we Włoszech świadczy o tym, że Walezjuszem kieruje chęć rewanżu na Habsburgach za druzgocącą porażkę pod Pawią lub poniżający traktat z Crepy. Być może nie jest to personalne, gdyż w końcu dominacja we Włoszech przydałaby się Francji dla wzmocnienia swojej siły gospodarczej. Co więcej, jakiś szalony medyk przepowiedział Walezjuszowi śmierć, mówiąc wierszem:

Młody lew starego pokona
Na polu walki w pojedynczym starciu
W złotej klatce oczy mu wykłuje
Jedną z dwóch części, żeby umarł okrutną śmiercią
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

1552 rok



Cały rok papież Juliusz III, z urodzenia Włoch, zabiegał o utrzymanie pokoju między katolikami. Nie widział sobie kolejnej wojny na swojej ojczystej ziemi. Niestety, obie strony chciały wyjść na dobrych katolików. Henryk II Walezjusz wprost grał na zwłokę, co zauważyli wszyscy zawiązani w spór, łącznie z Cesarzem Karolem. Takie marne zachowanie sprowokowało Habsburga, więc na pokój nie można było co liczyć.

Wiosną 1551 wojska francuskie w liczbie 30 tysięcy zebrały się na granicy z Sabaudią. Ponad sześćdziesięcioletni władca Księstwa Sabaudii – Karol III Dobry – został zmuszony do wprowadzenia swojego kraju do militarnego sojuszu z Francuzami, inaczej znów jego państwo zostałoby zrujnowane. Armia Henryka II zmusiła także Genuę do zmiany swojego statusu dyplomatycznego z Cesarstwem; republika ogłosiła więc neutralność, stojąc przed wyborem niepowetowanej straty związanej z wojną. Zdziwiło to Karola V – jeszcze niespełna rok temu Genueńczycy zajęli jedną z tunezyjskich posiadłości na rzecz Cesarstwa.
Incydent, który wywołała Genua na Mare Nostrum, nie spodobał się Sulejmanowi Wspaniałemu, nawet jeśli Tunezja nie była jego bezpośrednim wasalem. Jak można było się domyślać, taki pretekst wystarczył do sformalizowania sojuszu Francusko-Osmańskiego.
Lombardia upadła pod naporem Francuzów dosyć szybko. Była broniona przez niewielkie garnizony złożone z hiszpańskich wojsk. Te szybkie zwycięstwo Henryka II w rządzonym przez Habsburgów Mediolanie skłoniły księstwa Modeny i Mantuy do poparcia Francji, bardziej ze strachu o swoje domeny niż z sympatii. Inny włoski sojusznik, wydawałoby się że naturalny bo antyhabsburski, Wenecja, podesłała nieliczne wojska; w zasadzie to Wencjanie nie mieli większego wyboru, gdyż groziłoby im otoczenie przez Habsburgów ze wszystkich stron, jednak plotki głoszą, że Wenecjanie zażyczyli sobie, jak zwykle, bardzo dużo pieniędzy za pomoc militarną.

Obrazek
Flota Wenecka postawiona w stan gotowości, czeka na rozkazy


Henryk zadowolony mając zabezpieczoną bogatą północ Włoch, skierował się w stronę południową. Tam jednak czekał najważniejszy gracz, który postanowił poprzeć Habsburgów, czyli Kosma Medyceusz, książę Florencji. Wydawałoby się, że Francusko-Włoskie siły Henryka łatwo przejdą przez takie księstewko i będą mogły kierować się ku Neapolowi, perełce w italskiej polityce Habsburgów. Ku zaskoczeniu wojsk Henryka, Filip, Syn Karola, regent do tronu hiszpańskiego, manewrem wyprzedzającym wysłał do obrony Toskanii dziesięciotysięczny regiment najlepszej na znanym świecie piechoty hiszpańskich tercios, wspierany mniejszymi armiami florenckimi i neapolitańskimi.
Do starcia doszło w maju. Armie zgromadziły się na równiach niedaleko maleńkiej wioski Pozarello. Francuzi mieli znacząca przewagę liczebną, która dawała złudne poczucie bezpieczeństwa i łatwej wygranej. Pycha, która zaślepiła Henrykowi oczy, spowodowała wysłanie armii do bitwy przeciwko świetnym tercios. Jakże pyrrusowe zwycięstwo poniósł Walezjusz! Mimo wygranej, Francuzi nie mogli postępować dalej a Hiszpanie wycofali się ku reorganizacji własnych szyków i przygotowaniu dalszej obrony. Taki obrót spraw zatrzymał wkroczenie Henryka do Toskanii, który na razie ucieszył się spaleniem kilku wiosek znajdujących się we władaniu Medyceuszy. Władca Królestwa Franków wycofał się do okupowanej przez siebie Lombardii i korzystając z bogactwa regionu, tam przezimował.

Tercios siejący spustoszenie na polu bitwy

Mimo, że sytuacja w Toskanii i Lombardii wydaje się być dynamiczna, to na granicy Hiszpańsko-Francuskiej opierającej się o pas Pirenejów, panuje status quo, dowódcy obu stron wiedzą, że przełamanie frontu byłoby zbyt kosztowne, a nowe oddziały, mające stanowić uzupełnienie dla wojsk, które najpewniej zostałyby stracone podczas walk w górzystym terenie, same się nie wyszkolą. Przejście przez bardziej płaskie tereny w Baskonii i Katalonii też nie było opcją, gdyż obie strony odpowiednio je obstawiły i są gotowe do długotrwałej obrony. Korzystając z posiadania Niderlandów, Karol V przypuścił stamtąd ofensywę w kierunku południowo-zachodnim. Pokonano Francuzów w bitwie pod Artois, co dało Austriakom możliwość kierowania się w głąb Pikardii, skąd już tylko krok do Paryża. Jeśli wojskom cesarskim uda się zdobyć takie miasta jak Amiens czy złupić bogate klasztory, jak np. St. Quentin, być może uda się wymusić na Francuzach odpuszczenie wojny we Włoszech.
Na morzu śródziemnym sytuacja Habsburgów nie była w ogóle kolorowa. Ich najsilniejszy morski sojusznik, czyli Genua, została wyforsowana z jakiegokolwiek udziału w wojnie. Niechętni ku siebie Wenecjanie i Osmanowie przypuścili blokadę wszystkich portów Austriackich na Adriatyku a także niektórych na Morzu Jońskim. Korzystając z przewagi, Turcy Osmańscy zdesantowali się w Kalabrii, gdzie zdołali złupić kilka niewielkich miejscowości. Ze względu na ciągłe potyczki z flotą hiszpańską, w zasadzie nie było jak dostarczać zaopatrzenia, więc Turcy zmuszeni byli do wycofania się. Podczas odwrotu, Hiszpanom udało się zatopić jeden transportujący Turków statek, ale sami stracili w zamian jedną galerę.

W nowym świecie rysują się niepewne kształty przyszłej polityki, nie wiadomo czy metropolie na jakiś czas nie zaprzestaną wspierania swoich kolonii czy też wręcz przeciwnie – zachęcą je do napadania kolonii wrogich metropolii. Oprócz Francji i Wenecji bowiem, żadna z kolonii nie otrzymała wsparcia od swojego matczynego państwa, a wsparcie to zapewne zniknie ze względu na sytuację w Italii. W końcu może i na kolonizację było stać tylko najbogatszych, to jednak nikt nie miał nieograniczonych zasobów. Nowy Świat nie pokazał się jeszcze takim bogactwem, żeby zasługiwał na toczenie o niego wojen, tak jak zasługiwały północne Włochy.


Dla leniwych:
  • Wybuchła VII Wojna Włoska. Cesarstwo oraz Florencja jest w stanie wojny z Francją, Wenecją i Osmanami
  • Państwa opisane powyżej są w tracie wojny, a co za tym idzie - ich kolonie również
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

1554 rok


Choć gubernatorzy kolonii warnezyjskich skupieni są raczej na swoich małych sporach i łupieniu tubylczych wiosek, w Starym Świecie trwają o wiele większe zmagania - wojny których rozmiary przyćmiewają skromne najazdy kilkuset pijanych żołdaków będące normą w Warnezji. Powróćmy więc na chwilę do Europy i spójrzmy na ostatnie wydarzenia...

Wojna we Włoszech

Kolejna odsłona wojen włoskich trwa - i nic nie zapowiada jej szybkiego końca. Wraz z końcem 1552 roku, sprzymierzone wojska florenckie, neapolitańskie i hiszpańskie przegrupowały się w Toskanii i ruszyły na Mantuę, sprzymierzoną z Francją. W obliczu oblężenia, Henryk II poderwał swoje wojsko z zimowych leży w Lombardii i ruszył na odsiecz jednemu ze swych nielicznych sojuszników. Słysząc wieści o zbliżającej się armii francuskiej, dowódca wojsk Habsburskich zdecydował o zwinięciu oblężenia i powrocie do Toskanii. Rzec by można, z dużej chmury, mały deszcz i poza spaleniem kilku wiosek i kilkoma potyczkami awangardy armii francuskiej z maruderami wojsk habsburskich nic z tej wyprawy nie wynikło... Zanim jednak mógł podjąć jakiekolwiek działania na froncie włoskim, Henryka II otrzymał niepokojące wieści z kraju - armia cesarska posuwała się naprzód i niedługo mogłaby zacząć bezpośrednio zagrażać Paryżowi. Król pospiesznie powrócił więc do kraju, aby zorganizować obronę - i faktycznie, udało mu się sprawnie zorganizować kontrofensywę, która odepchnęła wojska cesarskie, acz w żadnym wypadku nie zażegnała groźby którą stanowi armia cesarska we Francji.

Korzystając z faktu nieobecności Henryka we Włoszech i tego, że wszelkie dostępne wojska francuskie zostały pchnięte do walki w Pikardii, Habsburgowie mogli skupić się na Italii. Na półwysep ściągnęły liczne posiłki z Hiszpanii, wynajęto też zastępy kondotierrów, którzy ściągnęli do obozu cesarskiego niczym sępy do gnijącego truchła. Armia sprzymierzonych pod dowództwem Juliána Romero de Ibarroli, licząca czterdzieści tysięcy żołnierzy ruszyła prosto na Lombardię. Wojska francuskie, mniej liczne i bez dowództwa swojego króla mimo wszystko stanęły naprzeciw Hiszpanom... i w bitwie pod Codongo, niedaleko Mediolanu poniosły sromotną klęskę. Niedobitki umknęły na zachód, zaś armia cesarska jęła zajmować... to znaczy wyzwalać spod francuskiej kontroli tereny północnej Italii. Gdy tylko wieści o porażce Francuzów rozniosły się po Italii, włoskie miasta-państwa niczym chorągiewka na wietrze zmieniły swe sojusze - i na wyścigi zaczęły opuszczać obóz francuski i zapewniać cesarza o wiecznej przyjaźni i poparciu. W ślad za nimi poszła rzecz jasna Genua, która nie poparła Habsburgów jedynie ze strachu przed potężną armią Walezjuszy, ale teraz wreszcie mogła przystąpić do wojny po stronie Cesarza. Republice odbiło się to jednak niejako czkawką, Francja była bowiem o wiele dalsza od pokonania niż mogło się wydawać. Francuzi dokonali inwazji na Korsykę, pokonując Genueńczyków w bitwie morskiej - a przy okazji łupiąc także Sardynię. Jest to jednak tylko swoista nagroda pocieszenia dla Henryka II - utracił on właściwie, poza kilkoma twierdzami w zachodniej Lombardii, wszystkie zdobycze we Włoszech. Obóz francuski opuścili też Wenecjanie, którzy, w tej chwili otoczeni ze wszystkich stron przez Habsburgów odstąpiła od blokady portów adriatyckich i zawarła rozejm z Karolem V.

Choć los zdecydowanie nie sprzyja królowi Francji, sułtan osmański nie może narzekać na brak powodzenia w tej wojnie. W śmiałym rajdzie złupiona została Sycylia, po flota neapolitańska która spróbowała powstrzymać osmanów, została pokonana w bitwie morskiej.


Bitwa morska u wybrzeży Sycylii

Wojna Portugalsko - Marokańska

Jak do tej pory wojny w Nowym Świecie były niejako odbiciem relacji między metropoliami - tym razem jednak wydarzyła się rzecz odwrotna i konflikt między Nową Andaluzją i Wicekrólestwem Lisboi przerodził się w wojnę między sułtanatem Maroka i Portugalią. Przyznać trzeba było jednak, że niewiele było trzeba aby do wojny doszło - gdyby do sporu doszło między koloniami krajów mających mniej wrogie relacje, zapewne skończyłoby się na wściekłych listach i pogrożeniu gubernatorom, aby nie poczynali sobie zbyt samowolnie - tutaj jednak iskra padła na beczkę prochu... Sułtan Maroka nie zapomniał upokorzenia którym była utrata portów atlantyckich - i choć większość z nich odzyskał podczas poprzedniej wojny, to te kilka enklaw które utrzymali Portugalczycy nadal nie pozwalało mu spać spokojnie po nocach - nie mówiąc o niszczeniu ekonomii Maroka - jak bowiem inaczej nazwać handel morski ze środkową Afryką, który Portugalia kontroluje - a przez który transsaharyjskie szlaki karawan nie są już tak dochodowe jak kiedyś. Sułtan Muhammad asz-Szajch słysząc o konflikcie w Warnezji i tym, że jego kolonia jest zagrożona nieomalże anihilacją natychmiast wysłał eskadrę okrętów na zachód. Rzecz jasna wieści dotarły - i to szybko, bo zaledwie po tygodniu, na dwór w Lizbonie, gdzie podjęto decyzję o wysłaniu własnej floty, aby zapobiec naruszeniu równowagi sił w Warnezji. Marokańczycy mieli już jednak tydzień przewagi, a dodatkowe kilka dni stracono na zebranie odpowiedniej flotylli - która jednak w końcu ruszyła na zachód. Obie floty zmierzają do Warnezji, jednak jak na razie Marokańczycy mają dwa tygodnie przewagi. Sprawne działanie sułtana zapewne pozwoliło mu na to, aby flota w ogóle miała szanse na dostanie się do Warnezji - Portugalczycy bowiem, już na spokojnie zgromadzili o wiele większe siły - i przegonili okręty Maroka z okolicznych wód, blokując część ich portów i osiągając dominację na okolicznych wodach.

Tymczasem na lądzie sytuacja wygląda zgoła odmiennie. Marokańczycy zaczęli oblegać wszystkie portugalskie enklawy w Afryce, a sułtan osobiście poprowadził armię pod Tangiers, kluczowe miasto pozostające w rekach Portugalii. Początkowo garnizon portugalski uznał, że powodu do obaw nie ma - flota kontroluje morze, a armia Maroka nie była znana z nowoczesnych technologii oblężniczych. Sytuacja jednak zmieniła się, gdy doszło do niespodziewanej zmiany sojuszy. Do tej pory sułtanowie osmański i marokański nastawieni byli do siebie wybitnie negatywnie - a ten pierwszy aktywnie wspierał niedawno obaloną przez Sadytów dynastię Wattasydów - zaś sułtan Muhammad twardo odmawiał uznania osmańskiego zwierzchnictwa. W obliczu wojny z Portugalią, Sulejman i Muhammad zdecydowali się zakopać topór wojenny i przynajmniej na razie odłożyć w czasie palącą kwestię osmańskiej zwierzchności - a Sulejman wsparł braci w wierze kontyngentem czterech tysięcy żołnierzy i co najważniejsze - dwudziestu armat, przy pomocy których Marokańczycy liczą na skruszenie murów Tangiersu. Osmanowie wykorzystali też fakt przegrupowania się floty portugalskiej i chmary korsarzy - jak i całkowicie jawnie, flota turecka zaczęły plądrować portugalskie szlaki handlowe na oceanie indyjskim - nie kłopocząc się nawet z wypowiedzeniem wojny Portugalii.

Chociaż armie już dawno wyruszyły w bój, na dworach obydwu władców nadal trwają spory - po co i dlaczego właściwie toczymy tą wojnę i w jakim stopniu odpowiedzialni są za to zapalczywi gubernatorzy kolonialni? Na dworze portugalskim ścierają się dwie frakcje - jedna twierdzi, że przez działania gubernatora Lisboi, Portugalię czeka teraz długa i kosztowna wojna, druga zaś że wojna tak czy siak by wybuchła - a tak, przynajmniej to oni zadali pierwszy cios. Podobne nastroje panują na dworze sułtana - gdzie wielu twierdzi że gubernator Nowej Andaluzji wykazał się piramidalna głupotą - a kolonia została w zasadzie prawie całkowicie zniszczona, jednak są i tacy którzy bronią nieszczęsnego gubernatora twierdzą, że gdy wrogów kupa i Herkules nic nie zdziała - a fakt, że Nowa Andaluzja przetrwała atak trzech kolonii chrześcijan na raz jest i tak swego rodzaju sukcesem. Spodziewać się jednak można, że wydarzenia te nie pozostają bez wpływu na relacje kolonii z metropoliami.

Wojna o Inflanty

Dość już jednak o południu - przenieśmy się na północ Europy. Upadek zakonu inflanckiego był powolny - acz niepowstrzymany, a od czasu sekularyzacji zakonu krzyżackiego w Prusach oczywistym było, że upadek władzy zakonnej w Inflantach jest tylko kwestią czasu. Na kontrolę nad Inflantami zęby zaś ostrzyli sobie w zasadzie wszyscy sąsiedzi. Szczególnie zainteresowany ich podbojem był Iwan zwany Groźnym, car rosyjski. Kontrola nad Inflatami pozwoliłaby Rosji na uzyskanie "okna na zachód", którego tak pragnął car. Możni inflanccy byli w pełni świadomi planów cara i świadomi że w końcu trzeba się będzie opowiedzieć po czyjeś stronie - woleli sojusz z Zygmuntem Augustem, miast z Iwanem Groźnym. Władze zakonne z kolei sprzymierzyły się z Moskwą - o tym, że doszło do konfliktu interesów nie trzeba chyba tłumaczyć - i jak skończyło się to dla pruskiej gałęzi zakonu niecałe sto lat wcześniej. Sytuacja w Inflatach stawała się coraz bardziej napięta i niewiele było trzeba aby doszło do wybuchu wojny. Powodem stały się ostatecznie knowania biskupa Rygi Wilhelma Hohenzollerna z królem Polski. Gdy o układach biskupa dowiedział się mistrz zakonu, Heinrich von Galen, zebrał on wojska i ruszył na Rygę. Biskup trafił do więzienia, jednak w żadnym wypadku nie rozwiązało to trwającego konfliktu. Szybko doszło do eskalacji, a Zygmunt August uznał to za doskonałą okazję do wkroczenia do Inflant. Armia polsko-litewska wkroczyła na ziemie zakonu, błyskawicznie zajmując większość ważnych miast - przy całkowitej niezdolności zakonu do stawienia jakiegokolwiek oporu.

Car nie zamierzał rzecz jasna pozwolić na takowy rozwój sytuacji. Iwan pospiesznie wysłał wojska aby zajęły zachodnią część Inflant. Pod Dorpatem doszło jednak do starcia z armią polską - w której wojska rosyjskie poniosły klęskę i zostały zmuszone do wycofania się z Inflant. Car nie zamierzał jednak tak łatwo odpuścić - i jeszcze jesienią 1533 zdołał porozumieć się ze Szwecją - i tak oto zawarty został wymierzony w Polskę sojusz. Pod koniec roku wojska rosyjsko-szwedzkie raz jeszcze wkroczyły do inflant, zajmując kilka ważnych twierdz - w tym Rewal. Tymczasem wojska polskie... z powodu braku funduszy na ich opłacenie wróciły do domu, a w Inflantach została tylko relatywnie niewielka część wojska zawodowego, której utrzymanie mógł znieść polski skarb. Pewnym jest jednak, że wojna o Inflanty dopiero się rozpoczyna, a żadna ze stron nie wydaje się być gotowa do negocjacji...


  • Francuzi ponieśli klęskę w Italii, przez co stracili poparcie większości włoskich sojuszników. Genua przeszła na stronę Cesarza, a Wenecja ogłosiła neutralność.
  • Konflikt w koloniach doprowadził do wybuchu wojny między Królestwem Portugalii, a Sułtanatem Maroka. Maroko jest wspierane przez Imperium Osmańskie, które dodatkowo wyprowadziło ofensywę korsarską na Ocean Indyjski.
  • Wybuchła wojna między Polską a Moskwą o Inflanty. Wobec porażki tego drugiego, Szwecja sprzymierzyła się z Moskwą i wspólnie wyprowadzono ofensywę. Polska i Szwecja znajdują się w stanie wojny.
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

1555 rok

Hiszpański legat
Zimowy, styczniowy poranek roku pańskiego 1555 na długo będzie kojarzony z biciem dzwonów w katedrach i kościołach Europejskich. Dzwony w katedrze świętego Szczepana w Wiedniu, tego dnia rozpoczęły swą melodię o 4 na ranem, bynajmniej nie wzywając na poranną mszę dziękczynną. Gdy Cesarz Karol V Habsburg król Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Kastylii, Aragonii, Leónu i wielu, wielu innych ziem których wymienić nie sposób leżał na marmurowym katafalku, w aksamitnej delii poszywanej złotem, cały lud wiedeński płakał rzewnie nad swoim dobroczyńcą i włodarzem.
W momencie gdy zarządca archidiecezji wiedeńskiej Peter Canisius, pełnym przejęcia głosem czytał chrystusowe wskrzeszenie łazarza, wszyscy obecni w katerze mieli chwilę nadziei, że pobladły cesarz za chwile otworzy oczy, usiądzie i spojrzawszy okiem po świątyni uśmiechnie się do żegnających go ludzi, mówiąc "wstałem".
-…To rzekłszy, zawołał głosem wielkim: Łazarzu, wynidź z grobu!
I natychmiast wyszedł, który był umarły, mając ręce i nogi związane chustkami, a twarz jego była chustką obwiązana…

W tej chwili Arcyksiążę Ferdynand mimowolnie podniósł oczy na leżącego bez ducha brata, by sprawdzić czy ów przypadkiem nie zdecydował się powrócić z czyśćca nieba i nie odebrać mu korony, którą odziedziczył. Wszak umarł król, niech żyje król! Teraz cała władza w jego ręce… a przynajmniej cała władza w posiadłościach austriackich i tej części kontynentu, gdyż syn Karola, Filip naturalnie objął we władanie Hiszpanię, której wcześniej był z ramienia ojca namiestnikiem. Testament Karola przekazywał także w jego władanie Niderlandy, Brabant, Luksemburg i Franche-Comté. Co w rodzinie to nie zginie – powiadało dynastyczne powiedzenie Habsburgów, toteż (pomijając inne, znacznie mniej salonowe znaczenia tego porzekadła), wszystkie posiadłości jakie Karol posiadał, dalej są we władaniu rodu. Obawa może zachodzić jednak co do sposobu w jaki prowadzić będą swoją politykę obaj władcy. Filip - zagorzały katolik, może nie zawsze odnajdywać wspólny język ze swoim wujem. Z Madrytu do Wiednia daleka droga…


Obrazek był chłop, nie ma chłopa

Francuska ofensywa
Na froncie włoskim niewiele się pozmieniało – wojska francuskie nie wyściubiły nosa z Sabaudii, jedynie kilkukrotnie dokonując mniejszych wypadów, głównie rozpoznawczych, w głąb Italii. Sytuacja mogła nieco się rozgrzać, gdy późną wiosną w okolicach Korsyki doszło do bitwy morskiej, w której kastylijscy żeglarze próbowali przetrzebić skórę (i kadłuby) francuskiej flocie. Mimo kilkudziesięciominutowej wymiany ognia i posłania na dno kilku okrętów, wobec równie silnej potędze przeciwnika przerwano natarcie. Francuzi jednak opuścili wyspę którą wkrótce przejęli z powrotem Genuańscy piechociarze.

Sytuacja na reszcie frontów nie potoczyła się po myśli Habsburgów tak jak w Italii. Wręcz przeciwnie, bezkrólewie to chaos, i mimo że nikt specjalnie nie rozwodził się nad żałowaniem Karola V, to zanim jego spadkobiercy dokończyli i uporządkowali sprawy po ojcu, musiało minąć trochę czasu. Gdy do Franche-Comté przybył zarządca Filipa II, przejmując władzę z rąk urzędników jego wuja, wojska Walezjusza przejmowały już Trewir, a gdy Habsburgowie koordynowali naprędce plany wojenne by jak najszybciej odzyskać sprawczość wojenną, żołdacy z Akwitanii i Szampanii otwierali w Strasburgu zdobyczne beczki wina. W końcu, wybudzeni z marazmu oficerowie Ferdynanda i Filipa stanęli pod Frankfurtem, broniąc dostępu do miasta, ale i tam zostali pobici w bitwie. Wojska francuskie wzięły miasto w oblężenie, jednak już po 2 miesiącach, nieprzygotowani obrońcy zaczęli przymierać głodem. Próba odsieczy i odrzucenia wroga od miasta, ponownie zakończyła się klęską – Armia Habsburgów ponownie została rozbita a miasto zdobyte. Henryk II triumfował…

Nie tylko w Niemczech wojska Walezjuszów odnosiły sukcesy. Natarcie przeprowadzone w Niderlandach, było równie dużym sukcesem jak kampania niemiecka. W ciągu roku, Francuzi zdołali zająć większość Flamandii oraz po krótkim ostrzale z artylerii Antwerpię. Zresztą, część możnych zachodnio-niderlandzkich była przychylnie, jeśli nawet nie sprzyjająco nastawiona do agresora. Niektóre miasta otwierały bramy, a wójtowie i rady miejskie chlebem i winem witały Francuzów. West-Indisch Gouvernement ma poważny problem – „metopolią” jego był dotychczas konglomerat miast holenderskich i niderlandzkiej arystokracji, w tej chwili przełożeni Gubernatora stoją po dwóch stronach frontu i daleko im do miłosnego uścisku. Nie dość, że nie wiadomo do końca komu jest podległa kolonia, to co gorsza nie wiadomo kto będzie ją finansował lub pobierał z niej zyski.

Nie płakałem po papieżu
Odgłosy dzwonów katedry wiedeńskiej nie przestały jeszcze szumieć w uszach mieszczanom, gdy okazało się, że muszą zacząć walić na nowo. Zmarł bowiem po krótkiej chorobie następca chrystusowy, ojciec święty Julian III. Papież odszedł tak samo jak żył – po cichu, w spokoju, nie angażując i wychylając się za bardzo w żadną stronę sporów politycznych. Ponadto, sobór w Trydencie znowu został przerwany i chyba tylko kurwy i złodzieje, którzy zjechali do miasta z powodu znakomitych gości, wyczuwając prolongatę prowadzonych przez siebie intratnych interesów, nie wyrażają swojego żalu z tego powodu. Po konklawe, które się odbyło można domniemywać, że również Francuzi nie żałują zmarłego papieża. Duch Święty wybrał bowiem rękami kardynałów Camillo di Calitri’ego, oskarżanego o sympatyzowanie z Walezjuszami. Niektórzy, co ciekawsi (i bardziej wścibscy!) zbadali dokładnie pochodzenie, więzły rodzinne i towarzyskie nowo wybranego Ojca Świętego stwierdzając, że szwagier jego kuzynki ciotecznej ze strony ojca, świętej pamięci babka oraz stryj jego ojczyma są lub byli blisko związani z dworem walezyjskim. Gdy zaczęto sprawdzać linię rodową po kądzieli, okazało się, że nawet bękarty z rodziny Calitri’ch mają tajemnicze, bądź bardziej jawne, powiązania z paryski panami czy arystokracją. Mało kto zwrócił uwagę na oczywisty fakt, że sam papież będąc młodzikiem skończył studia w stolicy Francji. Niemniej, Camillo przyjął miano Piusa IV, już w pierwszych dniach swoimi wypowiedziami dał przedsmak antysemickiej polityki i zaostrzeniu kursu wobec szerzących się heretyków i reformacji. Sobór Trydencki zatem wznowiono...

Na południu bez zmian
Wznowiona przez gubernatorów nowego świata odwieczna walka Maroka z Portugalią, utknęła w martwym punkcie. Ufortyfikowany Tanger mimo ostrzału dwudziestu armat dostarczonych zeszłego roku przez Osmanów, nie został zdobyty. Próby kilku szturmów zostały krwawo odparte i nie zanosi się by sytuacja miała w najbliższym czasie ulec zmianie. Przed nazwaniem działań wojennych w tym roku absolutnym impasem zniechęca tylko fakt, że Marokańczykom udało się zajać porty w Ceucie i Mazaganie, pomniejszając tym samym nieco wpływy Lizbony z ceł i podatków. Z kolei ocean indyjski w tym roku można byłoby nazwać spokojnym, gdyż nawet sztorm nie niepokoił marynarzy, nie mówiąc już o nieprzyjacielu.

Bij Moskala!
Połączone wojska szwedzko-moskiewskie po kolei zdobywały mniejsze miasteczka i forty na Inflantach. Iwan IV podwoił werbunki, wobec czego w dosyć szybkim czasie Moskalom udało się stanąć pod Rygą. Praktycznie cały teren na północ od Dźwiny znalazł się w krzepkich rękach żołdaków Iwana. Po krótkim ostrzale i dwóch próbach szturmu, Ryga padła, a król szwedzki Gustaw zaczął niespokojnie oglądać się w kierunku Trzeciego Rzymu. Gdy Rosjanie wkroczyli do Kurlandii zajmując Mitawę i Goldyngę, posłowie Wazy desantowali się w Gdańsku i czym prędzej pognali do Krakowa rozmówić się z królem Zygmuntem Augustem. Polscy możni przyznali, że tak szybkie przybranie na sile Cara Wszechrusi jest nad wyraz niepokojące, wobec czego zawarto ugodę, która w rzeczywistości była nawet nie rozejmem, a antymoskiewskim sojuszem. Szlachta zgodziła się na podatek wojenny i połączywszy siły, niedawni wrogowie wyprali wroga z Kurlandii, Semigalii i pokonawszy wroga pod Rygą, odsunęli go od Bałtyku. Ponoć gdy Iwan dowiedział się o zdradzie Szwedów nazwał Gustawa "sobacką chorogiewką" i wpadł w taką furię, że omal nie zabił swojego pierworodnego Iwana, który w momencie przekazania tej wiadomości spożywał z nim wieczerzę. Co komu pisane, to go nie ominie…


Obrazek Iwan wkurwiony, że szok po zdradzie Szwedów

  • Cesarz Karol V Habsburg umiera, a spuściznę ojca przejmują: jego brat Fryderyk Austrię i posiadłości w Cesarstwie, jego syn Filip zaś Hiszpanię oraz Niderlandy.
  • Francja wykorzystuje zamieszanie w Cesarstwie i szybkimi uderzeniami zajmuje Frankfurt, Strasburg i Trewir. W Italii panuje względny spokój, jedynie Genua odzyskała Korsykę.
  • Umiera papież Julian III, przerywając obrady soboru Trydenckiego. Na jego miejsce wstępuje znany z nienawiści do Żydów, prowalezyjski Pius IV.
  • Maroko zajmuje portugalskie porty w Ceucie i Mazaganie, jednak mimo usilnych prób nie daje rady zdobyć Tangeru. Wojna utyka w martwym punkcie.
  • Wobec szybkich sukcesów wojska Iwana Groźnego w Inflantach, Szwecja zmienia front i wspólnie z armią polsko-litewską przeprowadza udaną kontrofensywę.
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

1556 rok
A cóż tam panie w staroświatowej polityce? Ano cóż... działo się!

Wraz z wyborem nowego papieża, sytuacja Francuzów w Italii zaczęła dynamicznie się zmieniać. Choć oczywistym było, że Pius IV sprzyja Francji, niewielu spodziewało się, że opowie się on jawnie, szybko i zdecydowanie po stronie Walezjuszy - a Państwo Kościelne otwarcie przystąpiło do wojny po stronie Królestwa Francji. Armia papieska odcięła wojska koalicji habsburskiej od posiadłości hiszpańskich w Neapolu - po czym wkroczyła do Toskanii, tym samym zmuszając wojska florenckie do powrotu na południe, aby bronić własnych terytoriów. Korzystając z chaosu, armia francuska raz jeszcze wychynęła z Sabaudii i zaczęła zajmować Lombardię - tym razem szło to jednak raczej powoli - acz sytuacja Francji wygląda z dnia na dzień coraz lepiej. Włoscy sojusznicy Habsburgów znowu osłabli w swym przekonaniu o tym czy poparli właściwą stronę - a Wenecja szybko zerwała rozejm, zawarty raptem dwa lata wcześniej i powróciła do wojny po stronie francuskiej. Z racji ponownego skupienia się na kampanii w Italii, Henryk II nakazał swojej armii wycofanie się z Frankfurtu i powrót za Ren - aby tam skorzystać z osłony rzeki, dającej o wiele lepszą pozycję defensywną. Francuscy żołdacy złupili więc okolicę, puścili z dymem kilka wiosek, po czym wycofali się do Moguncji. W Niderlandach z kolei do żadnych zmian nie doszło - Francuzi jedynie umocnili się w już zajętych miastach i wyraźnie oczekują na dalszy rozwój wydarzeń. Tak czy siak zdawać się może, że ciężar walk raz jeszcze przeniesie się do Włoch... A może po prostu obie strony osiągnęły już stan wyczerpania, o czym świadczyć może dziwny spokój tego roku.

Tymczasem dalej na południu, kule armatnie uderzały o mury Tangiersu - już trzeci rok trwało oblężenie miasta i nic nie zdawało się zapowiadać, jakoby miało ono szybko dobiec końca... Tak przynajmniej wszystkim się zdawało. Pewnego dnia bowiem, szczęśliwa kula armatnia, którą nieść musiał sam Allah, trafiła w osłabiony odcinek muru... Prowadząc do runięcia całej jego sekcji. Widząc to, dowódca osmański nieomalże zadławił się obiadem - i nakazał natychmiast dąć do ataku - i słać do swojego marokańskiego sojusznika. Horda muzułmańskich żołnierzy ruszyła w kierunku wyrwy, a zaskoczeni Portugalczycy nie zdołali ich powstrzymać - muzułmanie wdarli się do środka, po czym zaczęli sprawnie wyżynać załogę - mało kto zdołał umknąć na okręty i opuścić miasto - a jeszcze przed wieczorem nad Tangiersem załopotały marokańskie sztandary. Tym samym, Portugalczycy stracili ostatni znaczący port w Afryce Północnej - a pod ich kontrolą pozostało tylko kilka niewiele znaczących enklaw. Gdy tylko o tym usłyszał, król Jan miał doznać nieomalże ataku apopleksji z gniewu - i nakazał organizację wielkiej wyprawy do Afryki, aby odbić utracone porty i przepędzić Marokańczyków - do Portugalii ściągają najemnicy z połowy Europy, ściągnięci wizją portugalskiego złota - którym król hojnie szasta, gromadząc swoją ogromną armię - a nieomal bajeczne bogactwa Portugalii, wynik pół wieku monopolu na handel przyprawami pozwala mu na organizację sił, które powinny w normalnych okolicznościach złamać ekonomię tego iberyjskiego królestwa. Zapowiada się na to, że przyszły rok na południu będzie obfitował w wydarzenia.

Dość jednak o Portugalii - przenieśmy się na wschód. Tam bowiem car Iwan nakazał kolejną ofensywę na Inflanty - która została rozbita przez połączone armie polskie i szwedzkie. Gdy wieści o tym dotarły do cara, nakazał on ściąć posłańca który je przyniósł - po czym upił się do nieprzytomności - a gdy nieco przetrzeźwiał i ochłonął - nakazał słać do Zygmunta Augusta z prośbą o pokój - na razie miał dość wojny. Podobnie sądzili królowie Szwecji i Polski - i tym samym w Rydze zawarto rozejm na dwa lata. Na jego mocy król Polski objął panowanie nad Kurlandią, Estonia została wcielona do Szwecji, zaś Zakon zachował panowanie nad Ozylią i Liwonią - oczywistym jest jednak, że jego on w tym momencie w zasadzie żywym trupem i istnieje tylko dzięki carowi Iwanowi - a jego władze są jeszcze bardziej niż wcześniej zależne od cara Iwana. Sama Ryga zaś wyłączona została spod władzy zakonnej, i uczyniona niezależnym księstwem biskupim, którego istnienie gwarantują strony traktatu... Biorąc pod uwagę, że żadna ze stron nie jest zadowolona z kształtu traktatu, oczywistym jest, że ten układ jest jedynie tymczasowym - i kwestią czasu pozostaje, gdy dojdzie do wznowienia wojny.

Dość jednak o wojnach. Pora opowiedzieć o czymś innym. Oto w Anglii, w wieku raptem dziewiętnastu lat dogorywa król Edward VI. Monarcha całe swoje życie zmagał się z wieloma chorobami - i w zasadzie zdawało się to tylko kwestią kiedy wyzionie on ducha. Tym samym dynastia Tudorów wymarła w linii męskiej... Ale tutaj dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa. Angielską sukcesję ostatnich dekad porównać można do karuzeli, którą Henryk VIII całe swoje życie zawzięcie kręcił. W 1534, jego najstarsza córka Maria została uznana ze bękarta i usunięta z sukcesji na korzyść swej młodszej siostry, Elżbiety, w 1536 Elżbieta dołączyła do grona bękartów, a w 1543 obie zostały przywrócone do sukcesji, choć dziedzicem miał zostać jedyny syn Henryka, Edward. Sprawa sukcesji spędzała sen z powiek również regentom Edwarda - a i też jemu samemu, gdy tylko dorósł na tyle aby zacząć interesować się polityką. Maria, pierwsza w kolejce do tronu była bowiem gorliwą katoliczką - a protestancki król, otoczony przez podobnie myślących doradców obawiał się, do czego może doprowadzić odziedziczenie przez nią tronu. I tutaj na scenie pojawia się książę Northumberland, John Dudley, który zasugerował wydziedziczenie Marii i Elżbiety - argumentując, jako nie można było pozbawić tronu tylko jednej z przyrodnich sióstr Edwarda. Prawa do tronu zostały zaś przeniesione na Jane Grey, kuzynkę Edwarda... i synową Northumberlanda. Nie trzeba być geniuszem aby dodać dwa do dwóch. Gdy Edward dogorywał, Marię wezwano do Londynu, rzekomo na prośbę brata, który pragnął się z nią pojednać przed śmiercią - Maria jednak zamiast tego zbiegła do wschodniej Anglii, gdzie zaczęła gromadzić swych zwolenników. Gdy tylko Edward wyzionął ducha, Jane Grey ogłoszono królową - zaś Maria ruszyła na Londyn na czele armii swych zwolenników. Tajna Rada uznała Marię za prawowitą spadkobierczynię, a Northumberland został opuszczony przez prawie wszystkich którzy wcześniej do wspierali. Widząc beznadziejność swojej sytuacji, poddał się on, licząc na litość Marii - i grubo się przeliczył, po szybkim procesie zostając ściętym - Maria zaś, jako nowa królowa sprawnie chwyciła ster władzy w swoje ręce. Sama obalona królowa, Jane Grey, jej mąż i liczna grupa sojuszników Northumberlanda zostali skazani - a wyrokiem była rzecz jasna egzekucja. Królowa Maria jako zagorzała katoliczka, po tym gdy pozbyła się bezpośredniej opozycji, najwyraźniej zamierza się wziąć za rekatolicyzację Anglii - arcybiskup Canterbury już wylądował w więzieniu, a protestanci obawiają się o to co może nastąpić - wszystko wskazuje na nadchodzącą falę prześladowań. W polityce zagranicznej, Maria wyraźnie sprzyja Habsburgom, i ponoć już w pierwszych dniach panowania miała posłać do Filipa II, habsburskiego króla Hiszpanii - o czym traktowało poselstwo można się tylko domyślać. Pewnym jest, że Anglię czekają ciekawe czasy...
  • Wojna habsbursko-walezyjska trwa. Do grona sojuszników Francji wraca Wenecja oraz przystępuje Ojciec Święty (również militarnie).
  • Portugalia traci Tangier na rzecz Maroka. Król Portugalski Jan III ogłasza wielkie zaciągi wojska do wyprawy na Afrykę.
  • Po nieudanej ofensywie Cara Iwana na Inflanty, zawarto dwuletni rozejm między Polską, Szwecją i Rosją.
  • W Anglii umiera król Edward VI. Po kryzysie związanym z sukcesją, ostatecznie na tron wstępuje córka Henryka VIII i zagorzała katoliczka - Maria I Tudor.
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

1557 rok

Obrazek
Starcie Portugalczyków z Marokańczykami w drodze do Fezu.


Jak to bywa, polityka Europy cały czas oddziałuje na wydarzenia w Warnezji - tym samym warto zapoznać się co z tym co w trawie piszczy...

W Anglii królowa Maria po umocnieniu swojej władzy w zeszłym roku (poprzez ścięcie głów tym którzy próbowali uzurpować sobie tron) wzięła się do robienia porządków na froncie religijnym. Aresztowany w zeszłym roku biskup Canterbury, Tomasz Cranmer został pozbawiony swojej funkcji, a następnie po szybkim procesie stracony jako heretyk i zdrajca. W niedługim czasie życie straciło również kilka innych ważnych person związanych z kościołem Anglii - pod podobnymi zarzutami i w podobny sposób - poprzez spalenie na stosie. Biorąc pod uwagę jednak, że większość z nich była tak czy siak wroga Marii, a jak to się mawia, gdy jest pies, znajdzie się i kij... Tym akurat może by się jeszcze przejęło - uznać by to można było za czystki polityczne pod pretekstem religii - jednak szybko stało się oczywistym, że Maria naprawdę zamierza zamierza wprowadzić w życie to co głosi - królowa zaczęła odwoływać reformy religijne wprowadzone przez jej brata i ojca - przywrócony został choćby celibat księży. Tym samym groźba powrotu katolicyzmu realnie zajrzała w oczy protestanckim możnym - a w ich przekonaniu utwierdziło ich to co wielu podejrzewało - małżeństwo królowej Marii z królem Hiszpanii, Filipem II z dynastii Habsburgów. Są tacy którzy chwalą ten ruch - w ten sposób Anglia związała się z domem habsburskim - jedną z największych potęg Europy, w dodatku podobnie jak Anglia - trwale skonfliktowanym z Francją - a nic tam nie łączy jak wspólny wróg... Tym samym Anglia dołączyła do obozu habsburskiego - jakie będą tego konsekwencje w przyszłości - to dopiero się okaże. Pod koniec roku już przerażonych protestantów zmroziła wieść jakoby królowa była w ciąży - tym samym sukcesja katolickiej części rodu byłaby zabezpieczona - jako że jej w tej chwili potencjalny potomek z pewnością wychowany zostałby w wierze katolickiej. W wypadku bezdzietnej śmierci Marii tron trafiłby do jej siostry - Elżbiety, będącej protestantką - co nieco uspokajało możnych Anglii - mieli bowiem nadzieję na 'przeczekanie' Marii - teraz jednak nadzieja ta zdaje się rozwiewać.

A co tam panie na kontynencie? Ano, dalej to samo - wojen włoskich ciąg dalszy. Henryk Walezjusz zdecydował się raz jeszcze skupić na froncie italskim - jego armia, która zeszłego roku wkroczyła raz jeszcze do Lombardii ruszyła naprzód, realizując nowe rozkazy swego suwerena - palić i grabić miasta lojalne wobec Habsburgów (co też żołnierze z radością uczynili). Habsburgowie odpowiedzieli na to... paląc miasta które zadeklarowały swoje poparcie dla króla Francji. Dym spowił całą Italię, gdy obie strony prześcigały się w zbrodniach i grabieży - armia francuska doszczętnie złupiła Lombardię i Mantuę, wojska papieskie poczynały sobie podobnie na ziemiach Neapolu i Toskanii, zaś Habsburgowie w odwecie straszliwie spustoszyli Sienę - zaś Genueńczycy, za plecami Francuzów wdarli się do Sabaudii, do tej pory relatywnie bezpiecznej i połupili sobie ile tylko mogli. Grabienie całego regionu wymaga jednak sporo ludzi - tak więc Henryk zaczął ściągać wojska z wydawać by się mogło spokojnego frontu nad Renem - co wkrótce wykorzystali Habsburgowie - ich armia ruszyła spod Frankfurtu, z marszu wzięła Moguncję, po czym dopadła jeszcze ariergardę wycofujących się oddziałów francuskich i rozbiła je doszczętnie. Tym samym sytuacja zdawała się wracać do statusu quo - Italia w ogniu, Francuzi zostali raz jeszcze wypchnięci z Niemiec... I wszyscy mieli już szczerze dość tego przeciągania liny, gdzie rok w rok armia cesarska i francuska przeganiają się w te i wewte. Masa żyć została stracona, wydano górę złota, handel ogólnie zdychał i nikt niczego na tym nie zyskał - wszyscy dojrzewać zaczęli do pokoju, a między stolicami krążyć zaczęli dyplomaci. Pod koniec roku zawarty został więc pokój i rozejm na cztery lata. Na jego mocy... powrócono do statusu quo sprzed wojny. Tak oto końca dobiegła VII wojna włoska - pięć lat niszczycielskiego konfliktu, na którym nikt niczego nie zyskał. Na razie europejskie potęgi liżą swoje rany i wyczekuję kolejnej okazji do bitki... Chociaż zmieniło się jednak jedno - Francuzi wycofali się z Niderlandów, jednak pozostał problem 'dziedzictwa' ich chwilowej władzy - wielu możnych i miast Niderlandów poparło Walezjuszy, a teraz wrócili pod panowanie Habsburgów. Filip II od razu nakazał zwiększenie garnizonów w Niderlandach, aby takiej sytuacji zapobiec i mocniej trzymać niepokornych Holendrów za mordę. Oczywiście nie spodobało się to ani tym, którzy poparli Walezjuszy (co raczej oczywiste), ani tym którzy pozostali lojalni wobec Filipa II - w końcu karani byli na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Oczywiście, jako że wojna się skończyła można było także przystąpić do przykręcenia śruby na tle religijnym - rozpoczęto prześladowania protestantów (którzy stanowią większość w północnej części Niderlandów), a król mianował nowych biskupów na terenie Niderlandów, aby reprezentowali jego władzę i ograniczyli wpływy zarówno protestantów jak i poskromili samowolkę miast Niderlandów. Jak to się skończy? A któż to wie...

Pozostała jednak jeszcze jedna sprawa do omówienia i jeden konflikt który nadal nie wygasł - wojna Portugalii z Marokiem. Król Jan przez większość zeszłego roku gromadził ogromną armię, ściągając najemników z całej Europy. Teraz ta masa wojska - dwadzieścia pięć tysięcy żołnierzy wylądowało w Afryce Północnej, prowadzona przez samego króla. Armia ta prowadziła ze sobą imponującą kolekcję artylerii wszelakiej - o wiele bardziej nowoczesnej niż wszystko co mogli wystawić Marokańczycy - Tangiers został więc wzięty po raptem kilku tygodniach oblężenia, a następnie król Jan zdecydował się ruszyć na Fez. Wieści o wyprawie dotarły jednak do Wysokiej Porty - i sułtan pospiesznie wysłał swojemu sojusznikowi kolejny kontyngent wojsk - głupio byłoby tracić tak cudownie zyskanego sojusznika. Obie armie spotkały się pod Fezem - naprzeciw wojsk portugalskich stanęło czterdzieści i pięć tysięcy żołnierzy marokańskich i osmańskich. O ile ci drudzy prezentowali wysoki poziom, tak armia Maroka składała się głównie z lekkiej jazdy i słabo uzbrojonej piechoty - naprzeciw nim stała zaś dobrze uzbrojona i profesjonalna armia, mająca również przewagę w artylerii. Obie armie parły do starcia - Marokańczycy uważali, że mogą przytłoczyć chrześcijan swoją przewagę liczebną, król Jan zaś wierzył, że jest w stanie złamać wroga jednym, mocnym uderzeniem i rozproszyć armię muzułmanów. Po krótkim ostrzale artyleryjskim, armia portugalska ruszyła naprzód, przebijając się bez większego trudu przez wojska muzułmańskie - piechota ugięła się pod natarciem portugalskim i gdyby nie kontyngent osmański, mogłoby dojść do jej kompletnego złamania. Kawaleria marokańska okazała się być jednak więcej niż godnym przeciwnikiem dla Portugalczyków, szarpiąc ich oddziały i zadając im znaczne straty. Szybko losy bitwy zaczęły się odmieniać, gdy portugalska jazda została rozproszona po znacznym terenie w pościgu za Marokańczykami, którzy opadali kolejne grupy chrześcijan i wycinali je w pień, w szybkich atakach zapuszczając się na tyły wojsk portugalskich. W jednym z takich ataków, od przypadkowej strzały zginął król Jan - i w tym momencie bitwa została w praktyce przegrana - gdy wieści o śmierci króla rozniosły się po armii portugalskiej, oczywistym stało się że wojska muszą się wycofać - albo ryzykować kompletną panikę i jatkę. Dowódcy kazali dąć do odwrotu - który udało się przeprowadzić w sposób całkiem zorganizowany - to jest nie doszło do panicznej ucieczki - masa kawalerii została jednak otoczona lub zapędziła się za daleko - Marokańczycy zamiast ścigać nadal nieźle zorganizowany trzon wojsk portugalskich, zdecydowali się wyciąć te niedobitki - śmierć poniosło wielu szlachetnie urodzonych, który służyli w konnicy, a wojska portugalskie poniosły znaczne straty - jednak znaczna część armii zdołała wycofać się do Tangiersu. Po śmierci Jana III, władzę objął jego syn - dwudziestoletni Jan IV Manuel. Ten od razu odrzucił propozycję pokoju wysłaną przez sułtana Maroka i oświadczył że będzie kontynuował wojnę, aby pomścić śmierć swojego ojca w walce z muzułmanami - wielu jednak uważa, że czyni to głównie po to, aby na początek jego rządów nie rzutowała przegrana wojna... Wygląda na to jednak, że konfliktowi w Afryce daleko jest do końca.

- W Anglii Maria I konsoliduje swoją pozycję jako królowa i zdaniem wielu, rozpoczyna proces powrotu do katolicyzmu. Ponad to królowa zadecydowała się poślubić Filipa II z Hiszpanii.
- Wojna habsbursko-walezyjska w Europie dobiega końca, zanim jednak to nastąpiło, Włochy zostały doszczętnie złupione przez obie strony. Kwestia niderlandów staje się problematyczna dla hiszpańskiego monarchy.
- Wojna portugalsko-marokańska trwa. Wyprawa portugalska odbiła Tangier, jednak przegrała bitwę w polu, w wyniku której zginął Król Jan III. Nowym królem zostaje jego syn, Jan IV Manuel.
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

1558 - 1559 rok



Wieści o wejściu Królowej Marii w stan błogosławiony wzbudziły niepokój w wielu Angielskich możnych, którzy widzieli na tronie jej młodszą siostrę Elżbietę. Wciąż jednak spora grupa z nich miała nadzieję, iż dość już “dojrzała” (bo kończąca w tym roku czterdzieści trzy wiosny) Królowa Maria będzie miała problemy w czasie połogu bądź też dziecko okaże się chorowite, jak zmarły niedawno król Edward. Nadzieje ich okazały się płonne. Oto bowiem w zeszłym roku na świat przyszedł pierwszy jej syn, nazwany po dziadku (od strony katolickiego ojca oczywiście) Charles. W ten oto sposób bez wątpienia przypieczętowano włączenie Anglii do długiej listy krajów i ziem znajdujących się pod wpływami dynastii Habsburgów - Charles bowiem jest dziedzicem tak tronu Angielskiego i Irlandzkiego, ale też i Hiszpańskiego, Neapolskiego, Sycylijskiego, Mediolańskiego i Niderlandzkiego. Dzieciak wydaje się być również zdrów jak ryba, co tym bardziej krew napsuło wielu protestantom.

Jeszcze bardziej zrobiła to niemniej sama królowa Ta, po krótkim okresie po porodzie, który spędziła na dochodzenie do siebie, zajęła się ponownie denazyfikacją zwalczaniem wszelkich protestantów pośród swoich poddanych. Tym razem powód był jednak inny, niż jedynie fanatyczny katolicyzm Marii - otóż bowiem w angielskim parlamencie jeden z dotychczasowych bliskich popleczników Elżbiety, Baron William Paget, ogłosił odkrycie spisku mającego na celu zamordowanie królowej Marii i zainstalowanie na tronie Elżbiety. Nie ogłosił jednak publicznie osób oskarżonych o udział w rzekomej intrydze, lecz przekazał listę nazwisk bezpośrednio do rąk Królowej. W wyniku tego w przeciągu kolejnych tygodni w całej Anglii miejsce miał szereg aresztowań, pokazowych procesów i długich, wręcz ceremonialnych straceń zdrajców. Każdy kolejny skazany wskazwał jednak na kolejnych spiskujących, poszerzając spiralę nienawiści i paranoi - pośród zdrajców znajdowało się bowiem szerokie grono osób, które powszechnie uważano za najbliższych sojuszników Marii i orędowników restytucji katolicyzmu.


Niektórzy co zagorzalsi opozycjoniści zaczęli nazywać królową "Krwawą Marią"



Elżbieta, siostra Królowej Marii od dłuższego czasu była przetrzymywana w Tower, pod czujnym okiem Angielskich strażników. Niemniej z rozkazu Barona Paget, który zdobył wiele tytułów i bogactw w wyniku czystek Marii i stał się jej bliskim współpracownikiem, Elżbieta miała zostać przeniesiona do innej lokacji z obawy przed próbą jej wypuszczenia przez kolejnych “spiskowców”. Okazało się jednak, że spiskowcem był sam Paget, który tak jak Maria swe działania motywowała niekoniecznie politycznym pragmatyzmem, lecz fanatycznym katolicyzmem, tak Paget wywołał chaos w Anglii nie z chęci zdobycia osobistych wpływów, lecz w celu osłabienia pozycji Marii i przygotowania gruntu do przywrócenia prymatu protestantów w kraju. Paget wraz ze swoją prywatną gwardią spróbował dokonać przewrotu pałacowego pod nieobecność habsburskiego kontyngentu wojska, który miał wzmocnić garnizon w niderlandach. Okazało się jednak iż ze względu na silne burze i wiatry wyprawa została w ostatniej chwili przesunięta o kilka dni, czego Paget nie był świadom. Miast zająć Londyn i koronować Elżbietę na królową musiał on uciekać przed Hiszpańskimi gwardzistami. Ta sama pogoda która pokrzyżowała mu plany umożliwiła mu jednak ucieczkę - grupa hiszpańskich okrętów nie zdołała w sztormach odnaleźć i złapać pojedynczego statku angielskiego zdrajcy.

Paget nie uciekł jednak sam - zdołał zabrać ze sobą dość pokaźne środki pieniężne które zyskał w czasie czystek, a wcześniej rozsądnie ulokował poza Anglią. Przede wszystkim jednak towarzyszyła mu Elżbieta. Szybko rozeszły się wieści o przyjęciu uciekinierów na dworze Króla Francji, co daje mu silną kartę w dyskusjach z habsburgami, ale również tworzy ciekawą dychotomię - Król Henryk z jednej strony jest bliskim sojusznikiem obecnego Papieża, z drugiej zaś daje schronienie anglikańskiej Elżbiecie oraz do niedawna zwalczał Habsburgów w Niderlandach, gdzie szukał oparcia na holenderskich protestantach.

W wyniku ucieczki Królowa Maria zakończyła krwawe czystki, w których wyniku życie straciło wielu wpływowych możnych, tak jej zagorzałych oponentów, jak i sojuszników. I choć dało to jej możliwość wysunięcia na pierwszy plan nowych twarzy, które swoje wpływy zawdzięczały jej, tak jednocześnie usunęło wielu graczy, których stanowisk i poglądów można było być pewnym. Maria musiała też udzielić protestantom pewnych ustępstw by ostudzić ich zapał i nie ryzykować, że stanie się celem kolejnego spisku. Doszła zatem do porozumienia z parlamentem, na mocy którego zobowiązała się do zaprzestania dalszych prześladowań anglikanów i zachowania określonego balansu między protestantami a katolikami przy mianowaniu stanowisk na dworze. Elżbieta została również, ponownie, uznana za bękarta nie posiadającego praw do tronu.


Spokój powrócił również na południe. Dwa lata temu w bitwie zginął Król Jan III, zaś koronę objął jego syn, Jan IV. Choć niedoświadczony, władca nie zdecydował się na podpisanie proponowanego mu przez Sułtana Muhammada pokoju, w wyniku którego Portugalia zrzec miała się wszystkich swoich posiadłości na terenie Maroka. Pierwszy rok zmagań był dla młodego króla nad wyraz owocny Portugalia zdołała zająć szereg miast na wybrzeżu.
Okazało się, że Jan posiada niebywały talent dowódczy, porywając do boju swoich żołnierzy i wielokrotnie zaskakując swoich muzułmańskich oponentów niespodziewanymi zajazdami i szarżami. Na jesień 1558 roku to Jan zatem miał przewagę nad marokiem i sułtan proponował mu nie tylko oddanie kolejnych miast, ale także wysoki trybut i zerwanie relacji z Osmanami. Młody władca zachłysnął się jednak chwałą i pełen ambicji zdecydował się na dalsze prowadzenie wojny, licząc na pełen podbój Maroka.

1559 nie był już jednak dla niego taki miły. Coraz to bardziej srogie zimy odbiły się także na ekonomii Portugalii, która nadwyrężona potężnymi zaciągami i utrzymywaniem wojny po drugiej stronie cieśniny gibraltarskiej. Monarcha zmuszony był zatem do rozwiązania części oddziałów najemniczych. Maroko natomiast otrzymało kolejne wsparcie od strony Osmanów pod postacią dużego zapasu złota oraz “muzułmańskich ochotników” chcących uczestniczyć w walce za wiarę. Ochotnikami tymi była zaś dwutysięczna brygada doborowych janczarów.

Siły obu stron starły się ponownie pod Tangiersem - Sułtan Muhammad zdecydował się zaatakować największe z miast na wybrzeżu by zmusić Jana do konfrontacji. Bitwa początkowo szła zdecydowanie po myśli muzułmanów, którzy zdołali odciąć wojsko Portugalczyków próbujące przedostać się do miasta. W pewnym momencie jego garnizon musiał wykonać wypad zza murów by ratować wojsko chrześcijan, co nieomal umożliwiło muzułmanom zajęcie praktycznie nie bronionych murów. Wtem jednak na muzułmanów spadła szarża prowadzona przez samego Jana IV, która zdołała uderzyć od boku wojsko przygotowujące się do szturmu na mury, zadając mahometanom zatrważające straty. W pewnym momencie wojska maroka zaczęły się sypać i zdawało się, że Jan bliski jest zwycięstwa, lecz jego kawaleria wpadła na grupę Janczarów, którzy trzymali grunt lepiej niż wojska Maroka. Sam król został ranny, co znacznie osłabiło morale Portugalczyków. Obie armie odtrąbiły zatem odwrót, zaś miasto ponownie zostało oblężone - tym razem z całą portugalską Armią wewnątrz. Maroko zdołało również odbić inne, słabiej bronione miasta.




Sytuacja zmusiła obie strony do pertraktacji. Jan nie miał już dostatecznych środków na prowadzenie wojny, a wojenne podatki wzbudzały już stanowczy opór od strony szlachty i kupców. Lata wojny sprawiły również, że wojska maroka zostały poważnie przetrzebione. Z tego względu Muhammad zaczął obawiać się, że dalsze poleganie na wsparciu Osmanów może skończyć się zupełnym podporządkowaniem przez nich jego kraju. Zawarto zatem pokój, w wyniku którego każdy uzyskał namiastkę tego, co było mu potrzebne. Maroko odzyskało większość swoich posiadłości, pozostawiając w rękach Portugalczyków jedynie Tangiers, Ceutę i Casablancę. Portugalia natomiast otrzymała reparacje, które stanowiła część złota, które przybyło do Muhammada od Osmańskich sojuszników, co pozwoliło nieco odetchnąć gospodarce iberyjskiego królestwa, a także zapewnienie, że w Maroku nie będą stacjonować Osmańskie wojska i okręty. W pokoju nie zostało uwzględnione Imperium Osmańskie, które oficjalnie nigdy nie wypowiedziało wojny Portugalii.
  • Maria Tudor rodzi syna Karola, który jest następcą tronu Anglii i jednocześnie dziedzicem domeny hiszpańskiej
  • Królowa urządza prześladowania protestantów, jej siostra Elżbieta ucieka do Francji
  • Królestwo Portugalii zawiera pokój z Sułtanatem Maroka
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Wydarzenia w Starym Świecie

Post autor: Princeps »

Rok 1560-1561

W zeszłym roku na mieszkańców Szwecji spadła tragiczna wieść. Ich Król Gustaw I nie żyje. Jego śmierć była bardzo zagadkowa. Co prawda był w podeszłym wieku, ale wszyscy doskonale wiedzieli w jakim dobrym stanie zdrowotnym był Król. Lekarze nigdy nie odwiedzali Monarchy w celach leczniczych, bo ten nigdy nie chorował, a jedynie raz do roku przychodził jego zaufany konsyliarz w celu kontroli, a także podarowaniu zapasu ziół, które podawane przez przybocznego, Król wypijał każdego ranka.

Gustaw nie był także osobą, która szczególnie narażała się na zbędne wysiłki, czy przemęczenia, więc wieść o jego śmierci, a mianowicie nie wybudzenie się kolejnego ranka, tym bardziej była zaskoczeniem. Jednak państwo musi trwać dalej, więc słynne słowa wracają. "Umarł Król, niech żyje Król." Większość arystokracji przychylnie przyjęła nowego, młodego, zaledwie 27 letniego pierworodnego syna Gustawa, Eryka XIV, który bardzo szybko został koronowany na nowego władcę Szwecji.

Obrazek

Nieliczni, ci mniej rozważni, arystokraci zainteresowali się nagłą śmiercią poprzedniego króla, jednak zapał dowiedzenia się szczegółów śmierci poprzednika Eryka, szybko został ugaszony. Kiedy ciekawscy z wyższych sfer arystokracji, tacy jak wojewodowie, markizowie, czy langrabowie odsyłani byli ze stolicy do innych miast Szwecji wraz z degradacją stanowiska, tak ci z niższych, jak szlachta, baronowie, czy wicehrabiowie, często tajemniczo znikali w niewyjaśnionych okolicznościach. Jednak ci co znajdowali się jeszcze niżej niż szlachta, zwyczajnie byli wieszani na szubienicy lub ich głowy ozdabiały mury miasta za bluźnierstwo i próby wywołania buntu.

Ówczesna trzecia żona, obecnie wdowa po byłym Królu siedziała cicho. Ich małżeństwo było bezdzietne, a widać cenniejsze było dla niej żyć dalej w luksusach niż dzielić los arystokracji, Jedynymi ustami, które się nie zamykały należały do przyrodniego rodzeństwa Eryka z drugiego małżeństwa jego ojca. Były to też wszak osoby, które miały możliwości, a także środki do poprowadzenia śledztwa. Cóż też uczynił Król, aby pozbyć się i tego problemu? Szybko załatwił ożenek swoim braciom, a także mężów dla sióstr i problem rozwiązał się sam, gdy ci zmuszeni swoim małżeństwem musieli wyprowadzić ze stolicy w odległe zakątki kraju, a nawet poza jego granice w sposób całkowicie legalny. W pałacu pozostawił jedynie najmłodsze rodzeństwo, które nie rozumiało sytuacji w jakiej się znaleźli, a sam Król nie widział w ich osobach zagrożenia, a przynajmniej w najbliższym czasie.

Jednak do słuchu Króla doszły wieści, że co wierniejsi oddani poprzedniego władcy, dalej poszukiwali odpowiedzi na jego niewyjaśnioną śmierć, a źródła odpowiedzi szukali w dwóch osobach. Przybocznego oraz konsyliarzu Gustawa. Jednak Eryk całkowicie nie przejmował się tym faktem, a poszukiwania tych osób były próżne, gdyż obydwoje pracowali oni jako niewolnicy w nikomu nieznanym, poza samym Królem, kamieniołomie poza granicami państwa.

Pogłoski o zamachu stanu, a także o nieprawej koronacji młodego króla szybko ucichły i nikt więcej do tematu nie wracał, a jak już to jedynie, gdzieś w zapyziałych karczmach na uboczu, w zaciszu, tak aby do niczyich uszu te słowa nie dotarły, lecz mimo usilnych starań, docierały. A delikwenci, którzy próbowali podburzać lud, zwykle kończyli na stryczku.

Nowy Król od samego początku jego panowania pokazywał, że będzie rządzić twardą ręką, a w państwie trzeba liczyć się ze zmianami i tak właśnie się działo. Dawał on także dobitnie znać, że nie podoba mu się prowadzona dotychczas polityka zewnętrzna kraju, a on sam zamierza wprowadzić w tej kwestii kilka zmian i zająć się tą sprawą osobiście i stanowczo. Nie jest też tajemnicą, że w obecnych czasach największe zainteresowanie korony oraz arystokracji poza jej granicami, spada właśnie na kolonię znajdującą się w Warnezji. Obecny gubernator musi liczyć się z faktem, że dotychczasowe rządy, a także zadania spływające zza morza z Metropolii mogą ulec dużym zmianom.

Obrazek

Król zainteresował się także poczynaniami Zakonu Liwońskiego, a w zasadzie to pozostałościami po tym zakonie. W ubiegłym roku upadający Zakon próbując ratować siebie, a w zasadzie własne kieszenie, sprzedał Ozylię Danii. Wybitnie nie spodobało to się szwedzkiemu królowi. Obecność Duńczyków w tym rejonie była mu nie na rękę, uznał on więc ten zakup za nieprawomocny. Dało mu to pretekst do wywołania wojny z duńskim krajem. Bez ostrzeżenia licznymi oddziałami zajął Ozylię paląc i grabiąc wszystko na swojej drodze. Duńczycy nie spodziewając się ataku, nie byli przygotowani do obrony, więc wojska Szwedzkie szły nie zatrzymując się, nie napotykając na większy opór.

Część arystokracji i generałów nie za bardzo była skora popierać te działania ale Król nie zważał na ich słowa i powołał nowych generałów, którzy bez mrugnięcia okiem wykonują jego rozkazy. Wkroczył do Skanii, gdzie po kilku dniach marszu Duńczycy w końcu zatrzymali pochód Szwedzki. Twierdza Trelleborgen, bardzo istotny punkt na mapie, zdołał odeprzeć pierwszą, a nawet drugą szarżę wojsk Szwedzkich, podczas których zginęło wielu żołnierzy po obydwu stronach konfliktu, z przewagą trupów po stronie najeźdźców. Generałowie na rozkaz Króla postanowili nie poddawać się i zaczęli oblężenie twierdzy. Duńczycy także wysyłają swoje posiłki w celu wsparcia własnych wojsk i kąsają wojska Szwedzkie małymi oddziałami na polu walki w stylu atakuj-uciekaj. A oblężenie, jak to oblężenie ma do siebie - trwa. Może potrwa tydzień, a może lata, w zależności czy najpierw skończą się zapasy, które nie są małe, w Duńskiej twierdzy Trelleborgen, czy siły Szwedzkie nie dadzą rady dalej prowadzić ofensywnej walki, bądź persona, która zasiada na szwedzkim stronie ponownie się zmieni. W końcu jest to stanowisko, które nie łatwo utrzymać.

Obrazek

Pięć lat temu Szwecja, Polska oraz Rosją po licznych wojnach zawarli dwuletni rozejm. I mimo tego, że większość mogła się spodziewać tego, że po cichych dwóch latach, w których państwa regenerowały się oraz zbroiły militarnie, wojna wybuchnie na nowo, nie stało się tak. Polska wraz z Rosją siedzą cicho i dalej się zbroją, a na konflikt Duńsko-Szwedzki nie reagują, a pewny siebie Król Szwedzki, na obecną chwilę nie zamierza prosić o pomoc. Czyżby to miała być tylko cisza przed burzą? Czy konflikt między zwaśnionymi państwami rozkwitnie na nowo, czas pokaże. Na obecną chwilę ani Polska, ani Rosja nie zdecydowały się na żadne ruchy.



Dla leniwych:
  • Wybucha wojna pomiędzy Królestwem Szwecji a Królestwem Danii
    I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
    Awatar użytkownika
    Princeps
    Mistrz Gry
    Posty: 3021
    Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

    Re: Wydarzenia w Starym Świecie

    Post autor: Princeps »

    Rok 1562-1563




    Zmarła królowa, niech żyje... Królowa?

    Jego wysokość Eryk XIV, z bożej łaski król Szwecji, Gotów i Wenedów z pewnością zalicza się do jednego z najbardziej ambitnych współczesnych europejskich monarchów. Świeżo po objęciu władzy nowy król rozpoczął wojnę z Danią, zajmując Ozylie i wkraczając do Skanii. Tam przez kilka miesięcy toczył krwawą wojnę, zdobywając kolejne fortece i rozbijając duńskie armie, nadchodzące dla nich z odsieczą. Przeważająca na morzu, ale niezdolna do odbicia utraconych terytoriów lądowych korona duńska znajdowała się w coraz bardziej rozpaczliwej sytuacji – jedynym frontem na którym odniesiono znaczący sukces był Nowy Świat, gdzie połączony atak sił duńsko-polskich doprowadził do unicestwienia szwedzkiej kolonii. Sukces za oceanem nie oddalił jednak zagrożenia powoli zbliżającego się do Kopenhagi – Fryderyk II Oldenburg, król Danii, zmuszony był zasiąść do stołu negocjacyjnego. Warunki, które narzucił mu zwycięzca, były ciężkie – Szwedzi zajęli Ozylie i obsadzili kilka ważnych twierdz w Skanii swoimi garnizonami. Co znacznie bardziej dotkliwe, to fakt, że narzucili oni swym duńskim adwersarzom bardzo wysokie reparacje wojenne, na poczet których policzono udział w słynnych cłach sundzkich – jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym, źródle dochodów duńskiej korony. Mówi się, że cena za odzyskanie utraconej Skanii była wyższa niż cały uzyskany do tej pory dochód z duńskiej kolonii w Nowym Świecie – wymianę tą więc krótko uznać za korzystną, przynajmniej na krótką metę.

    Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że po zwycięstwie na jednym wrogiem skończą się wojownicze idee Eryka Wazy. Pokonanie Danii umocniło jego pozycje, a fundusze, które pozyskał dzięki zwycięstwu, nie zostały przeznaczone na rozrywkę, czy nawet na poprawę dość opłakanego w niektórych rejonach kraju stanu gospodarczego państwa – lecz na nowe zaciągi i najemników. Szwedzki monarcha swoje spojrzenie skierował w stronę inflant, znajdujących się obecnie pod władaniem króla polskiego i wielkiego księcia litewskiego Zygmunta Augusta. Nie wzruszył go tutaj fakt, że ledwie rok temu jego brat, Jan, poślubił Katarzynę Jagiellonkę, siostrę polskiego monarchy. W połowie roku 1562 Ryga została wzięta szturmem. Zaskoczone niespodziewanym atakiem polskie garnizony padały jeden po drugim, a wojska hetmana wielkiego litewskiego Mikołaja Radziwiłła Rudego i hetmana polnego koronnego Floriana Zebrzydowskiego w skutek problemów w komunikacji nie były w stanie skutecznie przeciwdziałać – zwłaszcza że w porozumieniu z Erykiem ruszyły również wojska Iwana Groźnego, wielkiego księcia moskiewskiego, który bez powodzenia próbował opanować Inflanty już wcześniej. Jego siły, dowodzone przez Andrzeja Kurbskiego, doznały wprawdzie upokarzającej klęski w bitwie pod Newlem, nie będąc w stanie rozbić dziesięciokrotnie mniej licznego ugrupowania kasztelana ciechanowskiego, Stanisława Leśniowolskiego; ale wobec walki na dwa fronty i tak zmusiło to Polaków i Litwinów do wycofania się z praktycznie całych Inflant – w ich rękach pozostało jedynie księstwo Kurlandii i Semigalii.

    „Zdrada” szwedzkiego monarchy wprawiła spokojnego zwykle Jagiellona we wściekłość. Mówi się, że mniej przejęła go sama strata Inflant, a bardziej inne konsekwencje wojny – wszak bezdzietny monarcha w związaniu swego domu z Wazami mógł oczekiwać nowego sojuszu i być może w ten sposób pragnął zapewnić sobie dziedzica – teraz zaś szanse na to, by jakikolwiek Szwed został zaakceptowany przez szlachtę jako kandydat na polskim tronie, zmniejszyły się drastycznie. W swym gniewie król zaczął szukać ofiary owego nieszczęścia – i szybko znalazł odpowiedniego kandydata. Stał się nim kasztelan Nowego Krakowa, Hiob Bretfus, który to działając na własną rękę, bez rozkazów królewskich, uderzył razem z Duńczykami na szwedzkie posiadłości w Nowym Świecie, zapewniając im doskonałe casus belli przeciwko swej metropolii. Gniew króla podziela pewna część posłów, jednak nie wszyscy – część senatorów, w tym kilku najbardziej wpływowych, jest zdania, że ambitny Eryk i tak prędzej czy później uderzyłby na nadbałtyckie posiadłości koronne, rozszerzając swoje panowanie nad tym akwenem zgodnie z koncepcją Dominium Maris Baltici. Na ile Polsce-Litwie rzeczywiście potrzebne były Inflanty jest tu jednak drugorzędną – znacznie boleśniejszy jest tu fakt dopuszczenia „cara” ruskiego Iwana do Bałtyku, co oznacza zwiększenie się konkurencji dla gdańskich kupców na tym akwenie. Dumne i praktycznie samodzielne miasto oczywiście podniosło krzyk, obwiniając zamorskiego rządcę Hioba o wywołanie wielkich strat – tym zaś krzykom król Zygmunt chętnie nastawia ucho, zamierzając użyć tego, jakże wygodnego casus belli do nałożenia nowych podatków na niesfornego dostojnika.

    Portret koronacyjny nowej królowej - ponoć nad wyraz pochlebny

    Tymczasem, pozostając dalej w północnej części Europy przenosimy się na zachód, do mglistego Albionu. Dla wyspiarskiego kraju obecny rok z pewnością nie pozostanie datą zapomnianą w historii. Oto bowiem z Bożej łaski królowa Anglii, Hiszpanii, Francji, Obojga Sycylii, Jerozolimy i Irlandii, obrończyni wiary, arcyksiężna Austrii, księżna Burgundii, Mediolanu i Brabancji, hrabina Habsburga, Flandrii i Tyrolu, Maria I Tudor… Zmarła. Puchlina wodna, która wywołała zgon, pojawiła się ponoć nagle i gwałtownie powaliła „Krwawą Marie”, z tygodnia na tydzień pogarszając jej finalnie tragiczny stan. W całej Anglii powszechnie porównywano jej przypadłość z opisami biblijnymi – wszak Pismo wspomina o cierpiącym właśnie na tą przypadłość nieszczęśniku, cudownie uzdrowionym przez Jezusa. W tym jednak przypadku protestancka ludność wysp z zadowoleniem przyjęła fakt, że boska interwencja nie nastąpiła i katolicka monarchini wyzionęła ducha. Z tym że skomplikowało to dosyć sprawy sukcesyjne.

    Zmarła królowa pozostawiła po sobie małoletniego syna, Karola Habsburga. Dysponujące prawami do tronów niemalże połowy Europy dziecko w momencie śmierci matki przebywało akurat w Hiszpanii, na dworze ojca otrzymując odpowiednie, katolickie wychowanie. Karol został rzecz jasna obwołany nowym królem, dawni stronnicy Marii zawiązali radę regencyjną w jego imieniu i wezwali młodocianego króla, razem z jego ojcem, by przybył do kraju i odbył koronacje. Nim jednak z Madrytu napłynęła odpowiedź, okoliczności się zmieniły.

    Siostra Marii, Elżbieta, zdawała się być zapomniana przez wszystkich – przebywając na wygnaniu we Francji żyła na łasce obcego dworu, pozbawiona wpływu na to co dzieje się w kraju. Ambitna dziedziczka rodu Tudorów nie rezygnowała jednak z marzeń i ambicji – uważnie śledziła wszystkie nadchodzące wieści z kraju, wykorzystując terror, jaki jej siostra szerzyła wśród protestantów, do organizowania własnych wpływów, kontaktów i mobilizowania zwolenników. Gdy tylko Maria wydała ostatnie tchnienie, Elżbieta przystąpiła do działania.

    Brawurowa inwazja, jaką przypuściła wygnana niewiasta, zaiste może być opiewana w legendach – oto na czele ledwie ośmiu setek zwolenników przeprawiła się ona w listopadową noc przez kanał, lądując w Dover. Elżbieta wiedzała, że czas jest wszystkim – wyścig o Londyn, wyścig o koronę, miał rozstrzygnąć się w ciągu najbliższych dni. Spanikowana wieściami o przybyciu pretendentki Rada regencyjna posłała naprzeciw niej wielokrotnie większą armie. Lecz w tym niezwykłym czasie cudy następowały jeden po drugim – pierwszym z nich była śmierć arcybiskupa Canterbery, Reginalda Pole’a, gorliwego katolika i jednego z największych stronników Marii, jednego z głównych członków rady regencyjnej jej syna. Ponoć na wieść o tym, że Elżbieta zbliża się do Londynu, jego serce nie wytrzymało i padł, rażony apopleksją. Wkrótce potem miało dość do bitwy na przedpolach stolicy – lecz tu znowu nastało nieprzewidywalne. Oto świadoma szczupłości swych sił Elżbieta z rozwianymi włosami wyjechała przed szeregi swych zwolenników i z nagim mieczem w ręku wyszła na spotkanie zebranych pośpiesznie milicji cechowych i żołnierzy miejskiego garnizonu. Ci zaś, miast pojmać bądź zabić samotną niewiastę, na jej widok rzucili broń i oddali pole, masowo przechodząc na jej stronę, bądź uciekając! Elżbietę zaś wśród bicia w dzwony na rękach wniesiono do miasta, a tłum mieszkańców, który wyszedł na ulicę, by ją powitać, gorąco wiwatował, skandując jej imię.

    Nowa władczyni, na cześć której londyńczycy szybko zaczęli wystawiać sztuki i pochwalne przedstawienia teatralne, szybko się koronowała – co nie odbyło się wszak bez kłopotów, kiedy kolejni katoliccy dostojnicy kościelni jeden po drugim odmawiali namaszczenia „heretyczki”. Ostatecznie królowa musiała zadowolić się przyjęciem korony z rąk pomniejszego biskupa Carlisle – akt został jednak dokonany i władza nowej królowej stała się faktem. Z jej polecenia William Cecil, główny doradca i zausznik Elżbiety, przystąpił do konfiskowania majątków dawnych popleczników Marii, nowymi nadaniami i rozdawnictwem starając się poszerzyć grono zwolenników Elżbiety.

    Sytuacja na wyspach wydaje się być jasna – obecność protestanckiej królowej w protestanckim kraju jest faktem dokonanym - daleko jest jej jednak od stabilności. Nowa angielska królowa ciągle liczyć się musi z tym, że stronnicy jej zmarłej siostry i jej syna zostali wprawdzie pokonani, lecz nie unicestwieni – przyczajeni czekają zapewne na odpowiedni moment, by zakwestionować jej władzę. Potężne imperium Habsburgów również z pewnością nie będzie przychylnie patrzeć na te wydarzenia – istną „kradzież” przynależnego im z prawa krwi i bożej łaski tronu, dokonanego przez heretycką niewiastę. Z drugiej strony skonfliktowani z Habsburgami Walezjusze będą z pewnością żywo zainteresowani niedopuszczeniem objęcia przez Karola władzy na wyspach, wobec czego Elżbieta może liczyć na ich poparcie. Chociaż obecnie panuje chwilowy spokój, nawet najwięksi optymiści i zwolennicy Elżbiety czują, że sytuacja pachnie wojną – i to potencjalnie niemałą, tak jak niemała jest stawka, o którą toczy się gra.

    Jak te zdarzenia wpływają na świat po drugiej stronie Atlantyku? Ano właściwie nie bardzo. Angielski gubernator Florydy Wschodniej nie dał się poznać jako gorący zwolennik Marii, wobec czego Elżbieta nie miała powodu (a wobec możliwych zagrożeń zapewne również sił i chęci) by odwoływać go, bądź podejmować przeciw niemu jakieś wrogie działania. Z drugiej strony George Floyd nie zasilił rosnącego szeregu jej popleczników dostatecznie szybko, by zasłużyć na specjalną łaskę królowej – nie udzielił jej wsparcia w chwilach największej potrzeby, nie uczestniczył w „cudach”, które wpływami, kontaktami bądź złotem finansowali z pewnością jej zaufani współspiskowcy. Stosunek nowej królowej do jej posiadłości w Nowym Świecie można więc uznać za ambiwalentny – z pewnością jej uwagę przez jakiś czas będą zaprzątały głównie kwestie europejskie, dotyczące utrzymania władzy – co nie oznacza oczywiście, że zapomni o jej zamorskich posiadłościach.
    • Szwecja pokonuje Danie, narzucając jej ciężkie kontrybucje
    • Następnie Szwedzi wspólnie z Moskwicinami zajmują Inflanty, dwór królewski winą za to obarcza gubernatora Nowego Krakowa
    • Maria Tudor umiera, jej siostra Elżbieta wygrywa "wyścig o koronę" i przejmuje władzę na wyspach
    • Habsburgowie dysponują młodocianym Karolem, synem Marii, dysponującym silnymi prawami do tronu
    I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
    ODPOWIEDZ

    Wróć do „Wydarzenia”