Kocur - Wielki Las

Awatar użytkownika
Kocurrrek
Posty: 368
Rejestracja: pn mar 08, 2021 7:16 pm

Kocur - Wielki Las

Post autor: Kocurrrek »

Oy! [nazwa własna] / Skrzaty
Rasa główna

Wielkość rasy: Malutka
• Bardzo liczni (special)
• Wyjątkowe predyspozycje magiczne (2) - wrodzona zdolność magiczna chwilowego znikania (1), klasyczny boost magii (2)
• Heroiczni (2) - "Sky is the limit? Nope. Potrzymaj mi piwo"
• Skryci (1) - ewolucyjna zdolność do ukrywania się przed tym całym dużym światem co chce im zrobić kuku (nawet ogromny pająk to uberzagrożenie, halo)
• Towarzyscy (1) - są wesołego usposobienia, otwarci, ciekawscy innych kultur i pozytywnie nastawieni do innych
• Wrażliwi (-1) - jak się ma mniej niż stopę w kapeluszu, to zagrożenia są poważniejsze niż dla innych
• Zależni (-1) - nie osiedlają się w miejscach gdzie nie zapewnią sobie ochrony większej rasy
• Szybcy w działaniu (-2) - no są to srogie wariaty...
• Strach przed wodą (-2) - "Dla ciebie przepłynięcie 50 metrów, to rekreacja. Dla nas "Iron man'. Deszcz? Luz. Kałuże? Spoko - reszta = zuo."
Obrazek
Skrzaty
W Wielkiej Księdze Ras rozumnych, mniej rozumnych, tych całkiem bezrozumnych i bardzo mocno nierozumnych, a także zwierząt i menażeryi wszelakiej świat zamieszkujących na ziemi i pod niebem, ale w morzach nie, bo morza to złe miejsca i może inna księga o tej bezecnej mokrej krainie traktowac będzie, w tomach piętnastu spisanej - Jaan Tarhy Erling Natan Młodszy z rodu Verloo-Kantarlingów z klanu Tantorhy pisze:

Występowanie: wszędzie poza strefą bliską równika.
  • (...) w jednej z uczonych ksiąg można przeczytać jakoby rasa skrzatów była pasożytami bazującymi na innych rasach. Jest to potwarz i piramidalna bzdura, co widać choćby po naszej wspaniałej puszczy, gdzie zbudowaliśmy wielkie imperium będące klejnotem w koronie świata. Przyznać natomiast należy, że te skrzaty co żyją poza naszą światłą, leśną dziedziną, wybierają te tereny i siedliska innych ras, w których żyć można godnie. Godnie zatem żyć można i w zimnych górach dalekiego południa, gdzie nawet w największe mrozy ogrzać się można za piecem domostwa jakiegoś humanoida, niegodnie zaś na dalekiej północy, gdzie nic nie jest w stanie zelżeć szalonych upałów. Prawdą jest również, że skrzaty żyjące poza lasem, w siedliskach obcych, rzadko budują domostwa zamiast tego właśnie w domach innych gdzieś sobie cichcem miejsce klecą. Jednakże to nie pasożytnictwo, a zaszczytem obdarzanie gospodarza, a kto inaczej sądzi ten kiep i łżedawca (...)
    (...) to natomiast ilu i gdzie skrzatów pomieszkuje faktycznie poza Wielką Puszczą, możliwe do zweryfikowania nie jest, bo i kto by takie badania prowadził. I po co. Ot są krainy, gdzie nawet oficjalnie duża diaspora naszych gdzieś żyje, a są i takie, gdzie żaden nogi nie postawi bo bieda tam, a skąpi gospodarze niegodni obecności (...)
Podgatunki: możliwe, istnienie legendarne/niepewne
  • (...) stwierdzić zatem można, że aktualnie podgatunki w rasie naszej nie występują, a jedyny jaki występował - dzikie skrzaty leśne, w pełni zasymilował się z resztą. Istnieje jedna legenda o skrzatach, co żyły po jaskiniach wysokich gór - koboldy, a i część uchodźców czasu Szarej Mgły, do nich, ku górom pociągnęła. Do tej pory nie odkryto takich skupisk w górach, które znam, aczkolwiek ich istnienie nie zostało całkowicie zanegowane. Istnieją też opowieści o skrzatach co nie uciekały z terenów najmocniej Szarą Mgłą ogarniętych, pozostając w domostwach swych gospodarzy-humanoidów, przez co mgła wypaczyła ich. Są to istoty złe na wskroś zwane chochlikami i za wiele zła odpowiedzialni są w innych krajach. Tych jednak też istnienia nie poparto dowodami. (...)
Dymorfizm płciowy: tak, bardzo niewielki [jak u ludzi]
  • (...) bo i owszem, skrzatki piękniej zbudowane są niż skrzaty i szczegóły anatomiczne wskazać można organów płciowych i piersi... ale poza tym nie różnimy się praktycznie wcale. U innych ras samce niewiele więksi, silniejsi i sprawniejsi są niż samice - u nas brak tego i fizycznej przewagi płeć męska nad kobietą żadnej nie ma (...)
Rozmnażanie: utrudnione w aspekcie chęci rozmnażania się samic, ułatwione w aspekcie praktycznym i długości ciąży
  • (...) skrzacie dziewoje więcej niż niechętnie zachodzą w ciążę bo we wszystkim chcą mężczyznom dorównywać, a błogosławiony stan utrudnia to, gdy na czas jakiś fizycznie przeszkadza. Gdyby tylko na tym się skończyło, to marny los nasz by był, bo trudno szukać by było dzieciarni i prędkobyśmy wymarli. Nasz lud jednak chutliwy jest ogromnie, że z zającami byśmy konkurować mogli, a choć skrzatki wspomagają się wieloma ziołami co by ciąży uniknąć, to zawsze któraś nieuważnie wpadnie. Ciąża jednakże krótsza od większych ras, niewiele mniej niż pół roku trwająca wyklucza kobiety nasze na nie więcej niż dwa księżyce czasu (...)
    (...) Instynkt macierzyński osłabiony jest również gdy o wychowywanie potomstwa idzie. Nie można rzec, aby rodzice nie kochali potomstwa swego, ale zajmowanie się nim znajdują więcej niż upierdliwym. Dlatego w najmłodszych latach młodziutki skrzat nie w domu spędza życie, a w żłobkach i przedszkolach masowych, co wzmacnia w nich towarzyskość i otwartość na inne osoby.
Psychologia: cholerycy
  • (...) pamiętną jest wszak wielka debata światłych umysłów, mędrców naszych, gdzie starano się określić granice naszego ciekawstwa i umiłowania zabawy. Do wielkiej klęski w tym uczeni musieli się przyznać i uznano, że te dwie cechy niezmierzone w naszym ludzie są i basta. Jeżeli coś skrzata zaintryguje, to zaprzęgami trollów odciągać go trzeba od zbadania nurtującego go zagadnienia, bo sam tego nie porzuci. Dla innych ras kłopotliwe to może być, bo jest to powód dla którego nazywają nas z wszech miar wścibskimi. Sami są jednak sobie winni, bo jak wiedzą, żeśmy ciekawi, to po co przechowują tajemnice prowokując nas tym aby te tajemnice zgłębiać? Co zaś się zabawy i szerokopojętego umiłowania życia tyczy, to nie znajdzie się nawet małej skrzaciej osady, czy kolonii gdzie wieczorem nie odbywa się żadna biesiada, tańce i swawole (...)
    (...) przywarą jest, że w czynie prędcy jesteśmy, bardziej niż w myśli. Choć dzięki temu spontanicznie, pod presją chwili podejmujemy się wielkich czynów, ale i do niepomyślności i śmierci wielu ze skrzatów to prowadzi. Dumniśmy i butni przy tym i chcemy się pokazać jak najlepiej udowadniając każdemu, że do uczynienia niemożliwego zdolni jesteśmy. Dzięki temu tak wielu w kronikach naszych wielkich herosów - którym się udało to dzikie rodeo w którym za wściekłą tchórzofretke czyniło samo życie. Ale ileż skrzacich bytów na jednego takiego bohatyra przypada, żywotów zmarnowanych, gdy poprędce reagując do śmierci doprowadziły? Ale też nigdy u skrzatów głupcem nie zostanie nazwany ten, co tak poprędkim będąc żywot postradał (...)
    (...) mówi się, że skrzata największą torturą zamkniętym być samemu. I prawda to, bo każden z nas towarzystwa innych wymaga, bez którego usycha marnie. Czy to własnych współplemieńców, czy skrzatów z odległych lasów, czy driady i enty - nieważne to, byle mieć do kogo usta otworzyć i ku zabawie skłonić. Ale wszak Wielka Puszcza to nie koniec świata. Istnieje wiele różnych ras rozumnych i do żadnej nasz gatunek uprzedzony nie jest i nigdy nie był, a nawet gdy obcy mają swoje tradycje nam wstrętne i złe, to każden skrzat prędzej na to oko przymknie i zasłonę milczenia spuści, aby kompanii zbędnym czepianiem się nie utracić (...)
    (...) tak tedy innym jawimy się jako zawołani optymiści, nadpobudliwi i ciekawscy do przesady, nad kłótnie i swary przedkładający dobre relacje i pyszną zabawę
Język: około czterdziestu dialektów niewiele różniących się od siebie, występują dwa rodzaje pisma.
  • (...) dlategoż mnogość dialektów występuje duża, choć przez lat dwieście od czasu opadniecia Szarej Mgły i integracji dzikich klanów z licznymi przybyszami z róznych części świata, różnice językowe bardzo się zatarły. Dziś przejawia się to różnymi akcentami i wymową niektórych słów.
    (...) Skrzaty wywodzące się od dzikich leśnych klanów najbardziej zachowały swoją wymowę językową i różnice względem dialektu głównego (...)
    (...) powstało zatem też kilkanaście dialektów zwanych "Sla'ang" wykształconych przez poszczególne grupy społeczne, szczególnie z naciskiem na wyspecjalizowane braterstwa profesyjne. Tak tedy oswajacze zwierząt w bardzo widoczny sposób różnić się będą swoją wymową od klanów szperaczy leśnego runa, choć nawzajem będą się rozumieć. Tak tedy po samym dialekcie można ocenić nie tylko profesję skrzata, ale i to skąd przybyli do puszczy jego przodkowie (...)
    (...) dlatego nie jest możliwym, a przynajmniej jest utrudnionym porozumiewanie się w naszym języku z innymi humanoidami. Żyjąc w zupełnie innej prędkości, uciążliwe jest dla obcych stosowanie naszej wymowy nasze najprostsze słowo jest średnio trzy razy dłuższe niż to samo w ich językach. Powstał zatem dialekt skrótowy, którego uczą się te humanoidy, które chcą porozumiewać się z nami w naszym własnym języku. Jest to mowa niska, zwana też 'krótką' i ma konotacje prymitywizmu. Jednak my sami wszak zaczęliśmy stosować ją przecież gdy potrzeba ku temu, choćby w boju, gdzie przydługie sentencje niepraktyczne są wielce (...)
    (...) pismo nasze runiczne, z trzydziestu dwóch znaków się składające powstało niedawno, ledwie półtora wieku temu. Wcześniej różne grupy skrzatów uciekające w puszczę stosowało pisma innych ras, wśród których żyły, a niemożliwym było stosowanie kilkunastu wariacji pisma w jednym kraju. Tak tedy powstał MaaakaphonOy! - system pisma, który przyjęto czasem chętnie, czasem z oporami, ale powszechnie, ale wiele klanów wciąż używa na własny prywatny użytek czasem starych pism innych ras. Drugim rodzajem pisma jest pismo znakowe, piktogramowe, które wykształciły dzikie klany leśne. Składa się ono z około setki prostych znaków oznaczających coś konkretnego. Np. dwa proste znaki umieszczone na drzewie skazuję niebezpieczeństwo (1) żbiki (2), co oznacza teren łowiecki tych kotów i taką luźną propozycję by rozglądać się bardziej wokół siebie (...)
    (...)Język nasz o tyle skomplikowany jest, że wszelkie nazwy własne tworzymy opisowo. Tak tedy nazwa prowincji jakowej może w naszym języku składać się i z dwudziestu słów, a to samo zauważyć można i w nazwiskach, nazwach klanowych, etc. Dla innych humanoidów zdaje się to być więcej niż uciążliwe nie wiedzieć czemu... Toteż wychodząc im naprzód skracamy często swoje nazwy, choć starsi sarkają na to i widzą w tym nowoczasowe barbarzyństwo.
Odżywianie się: wszystkożerni, bardzo rozwinięta sztuka kulinarna
  • (...) wszystkożerność nie oznacza jednak nie zwracania uwagi na to co się je, jak to ma miejsce u trolli kamiennych. Gastronomia wśród skrzatów doprowadzona jest do poziomu prawdziwej sztuki, a kucharze zajmują wysokie miejsce w społecznościach. Za prawdziwy rarytas uważa się chleb, którego w Wielkiej Puszczy piecze się niewiele, bo nie produkujemy przecież zboża (...)
    (...) a na stołach królują produkty leśne z naciskiem na dzikie owoce. Mięso też jest często spożywane i po lasach nie brak ferm zajęczych, zające zresztą zaopatrują nas również w mleko. Zwierzęta te wręcz nieprzytomnie się mnożą toteż młode samic są przeznaczone na ubój zaraz po narodzinach, a samica zająca przygotowana by karmić młode jest wykorzystywana w okresie poporodowej laktacji jak krowy u ras większych (...)
    (...) jak żadna rasa jednak upodobaliśmy sobie owady. Rosół z komarów, "Mucha na Dziko", czy larwy pieczone... Większe rasy tak wiele tracą nie umieszczając takich specjałów w swoim jadłospisie.
Tryb życia:
  • (...) od czasów najdawniejszych żyliśmy w sposób całkowicie osiadły, czy to dzikie klany w puszczy czy skrzaty żyjące po wsiach i w miastach innych ras i do tej pory to przywiązanie do terenu na którym kto się urodził i dorastał jest bardzo widoczne. Jednakże nasza ciekawość i głód przygód bije się z tymi tradycjami. Dziś, gdy żyjemy w większych skupiskach niż dawniej, to przywiązanie do miejsca zmieniło się w przywiązanie do społeczności i to ziomków swych, a nie rodzimych terenów skrzaty opuszczać chętnie nie chcą. Jednakże gdy w jakimś siole znajdzie się kilku skrzatów co chcą zaznać wędrownego życia, lub wyemigrować na inne tereny - robią to wcale chętnie, a nasza towarzyskość i łatwość nawiązywania przyjaźni sprawia, że nie ciąży tęsknota za pozostawieniem gdzieś daleko społeczności, w których dorastaliśmy (...)
    (...) żywot prowadzimy dzienno-nocny, ale ze wskazaniem na dzień. Nocna aktywność nie jest dla nas naturalna, ale żal spać gdy czas gdy świetliki rozświetlają nocne niebo można wykorzystać na biesiady i zabawy. Nadaktywni będąc snu potrzebujemy mniej niż inni ale i tak nocne szaleństwa równoważyć musimy dziennymi drzemkami i nikogo nie dziwi, że kto przerywa pracę by sięgnąć po godzinkę chrapiącej regeneracji (...)
    Innym zdawać się może, że wszędzie nas pełno bo usiedzieć w miejscu nie możemy i zawsze staramy się znaleźć sobie jakieś zajęcie byle bezczynności nie siedzieć (...)
Rzemiosło:
  • (...) Gdyby rozpatrywac kazdego z osobna, to typowy skrzat leniem jest przebrzydłym i najchętniej by bąki zbijał i nie pracował. Na szczęście większość prac jakie nasi pobratymcy wykonywać muszą, potrzeba grupowo czynić, a to zmienia ją w aspekt towarzyski i wspólne spędzanie czasu na pracy akceptowane jest bardziej jako sposób na spędzanie czasu. Poza tym bardzo rozwinięte jest współzawodnictwo, przez co poszczególne klany starają się robić więcej/lepiej produktów niż inne, co by później się tym chełpić. Gdyby nie to, nasze rzemiosło leżałoby i kwiczało, a tak siłą liczności naszego gatunku nie odbiegamy produktywnością od większych ras, szczególnie że w wielu aspektach gospodarki niewolnikami przychodzi nam się wspomagać (...)
    (...) jedno co nam świetnie wychodzi na tle innych ras, to złotnictw i zdobnictwo. Nawet mistrzowie innych narodów w kwestii zdobień (szczególnie biżuterii) nie może przeskoczyć swej wielkości i gdy idzie o szczegółowość grawenictwa nigdy nam nie dorówna. Bo gdzie krasnoludzki nadmistrz nie jest w stanie osiągnąć więcej w mikrograwernictwie, to dla nas będzie to poziom niewielkiej płaskorzeźby. Stąd na całym świecie nasza biżuteria rozrywana jest wręcz i na pniu schodzi po wysokich cenach zawsze i wszędzie (...)
Handel: utrudniony, równoważony niewolnictwem
  • (...) i ciężko nam zatem mocno w handlu uczestniczyć, bo za mali jesteśmy by wielkie transporty towarów przez las prowadzić, a i spławiania rzekami nasi unikają, bo wody nie lubią. W tym z dawien dawna pomagały nam driady, ale ciężko było je namawiać aby targały duże ilości towarów z dala od swych drzew dla tak głupiej w ich mniemaniu czynności jak handel. Na wojnę w obronie lasu stawiają się więcej niż chętnie, ale aby targać dobro na plecach czy wozami powozić - dalekie są od tego. Dlatego właśnie w handlu zawsze innymi się wysługiwaliśmy, aby większe rasy czy to wozami powozili, czy barki z dobrem wszelkim rzekami spławiali, albo i karawany mułów prowadzili. Choć w tym ostatnim i nasi sobie dobrze poczynają, bo ze zwierzętami zawsze za pan brat byliśmy to i jako poganiacze zwierząt wielu z nas się sprawdza zacnie. Cóż z tego jak niewolnych nam tak czy owak trzeba (...)
Kultura, sztuka:
  • (...) wspomniane zdobnictwo biżuterii nie jest dla nas sztuką samą w sobie, bo więcej takiego upiększania dla własnej satysfakcji i sztuki, używamy w drzeworytnictwie (...)
    (...) umiłowanie do opowieści jest u nas żywe i przejęliśmy to jak się zdaje od zwierzokształtnych. O ile jednak drzewce bardziej lubują się w prawdziwych historiach, lub jedynie częściowym naginaniem faktów w baśniach i legendach, to skrzaty uwielbiają jak najbardziej fantastyczne i wyprute z realności historie (...)
    (...) tradycje oralne w naszym społeczeństwie są wciąż dominujące i mają się dobrze, a trubadurzy (śpiewacy), czy skaldowie (opowiadacze) są zawsze traktowani z szacunkiem. Od dwóch pokoleń jednak coraz częstsza jest tradycja pisana. Opowieści spisywane na pergaminach nie są uzależnione od obecności obdarzonego wspaniałą pamięcią skrzata, który rozpowszechniałby je wśród innych osad i klanów, gdy wystarczy to przepisać i odczytać. Coraz częściej na wieczornych biesiadach lokalną społeczność bawią lektorzy zaznajomieni w piśmie, odczytujący opowieści z ksiąg i pergaminów (...)
    (...) muzyka jest nieodłączną częścią naszego życia, a jedną z największych klątw i złożyczenia jakim można innego skrzata poczęstować to: "a żebyś tak ogłuchł". Pojedynczy minstrele, a nawet całe grupy muzyczne cieszą się sporym szacunkiem. Nasza młodzież spontanicznie tworzy zespoły muzyczne zwane "bandami dziuplowymi", bo to w dziuplach w wolnym czasie ćwiczą by spełniać się przed publicznością. Zespołów takich jest multum od spokojną muzykę grających jak poważne, rzewne ballady, bandy grające skoczną muzykę ludową w różnych wariantach (najpopularniejsze to "Oy!Foolk" i "Ka'ntryy"), a także dzikie brzmienia muzyki do której ciężko się tańczy i nasi pobratymcy uwielbiają przy niej po prostu się dziko wyskakać ("Hrd'Rook'Poogo")
    (...) bardzo ważną dziedziną naszej kultury jest teatr i przedstawienia, lub całe wielkie inscenizacje (...)
    (...) śmiało można również w kategorii sztuki rozpatrywać nasze uwielbienie do przyrządzania potraw (...)
Religia: politeizm
  • (...) kwestie kosmologii nie są jakoś szczególnie ważne dla skrzatów. Jakieś potężne bóstwo wszak musiało stworzyć świat, bo trudno spodziewać się aby powstał z niczego. Z drugiej strony istnieje bardzo bliska pewności możliwość, że to w końcu pierdolnie i jakiś wielki kataklizm zakończy życie na ziemi, lub istnienie nawet samej ziemi. Dla nas, skrzatów, wiedza o tym skąd świat się tak naprawdę wziął, jak i wszelkie życie na nim i zamieszkujące go rasy oraz co i dlaczego doprowadzi do końca - nie jest specjalnie do szczęścia potrzebna. Owszem, wrodzona ciekawość każe badać wszelkie wiary i uczeni zajmujący się ty wciąż kłócą się która ma więcej sensu i bliżej jest prawdy, ale zwykłych skrzatów to ni ziębi ni grzeje. (...)
    (...) w aspekcie bogów, a raczej panteonów skrzacich, to widać wielkie wpływy religii drzewokształtnych. Bóstw jest z koło setki, ale podzielone są na trzy panteony: 1. "Dzikunowe dzieci" - pierwotnej siły i przyrody (od drzewcowego Dzikuna); 1. "Tkacze" - mocy sprawczej i cywilizacji (od drzewcowej Tkaczki); 3. "Żmijowa wataha" - zachowania równowagi i zniszczenia (od drzewcowego Żmija). Względem bóstw innych ras, to nie jesteśmy na nie zamknięci. Akceptujemy istnienie i moc bóstw innych ludów uznając je jako część jednego z trzech panteonów (najczęściej "Tkaczy"), a w przypadku bóstw innych ras, które swoimi aspektami pokrywają się z naszymi bóstwami, uznajemy iż są to po prostu różne oblicza jednego boskiego bytu (...)
    (...) prócz bogów jako takich czcimy przodków naszych, a liczba ich niezmierzona. Wierzymy, że każden skrzat co wybitnym był za życia, po śmierci staje się sługą jednego z bogów i łącznikiem jest między naszym ludem, a boskimi bytami (...)
    (...) wśród bóstw opiekuńczych należy też wyróżnić driady co starsze, które pozwoliły ryć w swych drzewach domostwa. Stają się one czymś w rodzaju bóstw opiekuńczych domostw rodów albo i całych klanów (...)
    (...) warstwa kapłańska nie wykształciła się u nas, bo po co taki, który niby o wsparcie bogów mógłby zabiegać, skoro więcej pożytku da ubłaganie ducha skrzata jakiegoś wybitnego Bóstwo przecież prędzej próśb swego boskiego sługi wysłucha niż zawodzenia jakiego kapłana tu na ziemi. Stąd też i świątyń nie ma w kulturze naszej, a zamiast nich domy pamięci gdzie sławnych przodków wspominamy i jak już trzeba by o warstwie kapłanów wspominać, to tacy "strażnicy pamięci" mogą za nich uchodzić, co opiekują się miejscami gdzie czci się przodków. Aczkolwiek stawianie świątyń bogom przez inne rasy szanujemy i nie nastajemy na nie co by tych bóstw nie obrazić, jako i na kapłanów. To innych ras problem, że w słabsze naszym zdaniem w praktyce bezpośrednie modły do bóstw się bawią. Nie można jednak powiedzieć, że wiara nasza (jak się zdawać może) tolerancją przesycona. Gdy kto uważa, że jeden z bogów najwyższy, a inni to jeno sługi jego - to się łatwo nie dogadamy. Od czasu do czasu powstają też seksty głoszące prymat jakiegoś boga, lub panteonu, co do niepokojów prowadzić może gdy nadto się rozrosną (...)
    (...) życie pośmiertne wedle wierzeń naszych ściśle powiązane jest z życiem doczesnym. Jak kto godzien to któryś bóg go na sługę weźmie gwarnatując byt nieśmiertelny, a jak kto zbyt przeciętne życie prowadził to jego duch rozwiewa się na wietrze. W obu przypadkach śmiertelne ciała traktujemy jako skorupy, które swą powinność skończywszy - niepotrzebne są i gnijącym mięsem jedynie. Te zaś dajemy drzewcom na żer (...)
Magia: utalentowani
  • (...) stąd przyjmuje się jakoby nasza rasa miała pochodzenie magiczne. Umiejętność chwilowego znikania nie jest czymś wyuczonym, a odruchem ewoluyjnym w oparciu o magiczne właściwości. Tylko w ten sposób nasi przodkowie mogli nieodkryci funkcjonować, żyjąc w domostwach większych humanoidów i pomagając im lub robiąc psikusy nie pozostając odkrytymi. Choć zdolność ta ogranicza się do ulotnych kilku sekund, to pomagała też dawnym dzikim klanom żyjącym w lesie przed mgłą, bo w połączeniu z naszą szybkością, wzrostem i skrytością, uniemożliwiało to niezgrabnym driadom na łapanie nas na R'ngh (...)
    (...) wrodzone zdolności nie są jednak krańcem skrzacich związków z magią jak to jest choćby u wilkołaków, czy innych ras co takowe zdolności posiadają, ale w świadomym korzystaniu z magii są upośledzone. Sztuka magiczna jest w naszym ludzie żywo praktykowana i choć daleko nam do mistrzostwa Ost'aturi, ale nasi adepci magi radzą sobie niezgorzej. Magowie nazywani są "Viineeciki", co w dosłownym tłumaczeniu na języki innych ras oznacza "Czarodajny" (...)

Dr’h (skrz.: Druhu) [nazwa własna] / Drzewokształtni / Duchy/Upiory lasu [przezwiska]
Rasa poboczna (za 6 pkt. kreacji państwa)

Wielkość rasy: Duża (1 na 100 osobników są wielkie, ale rasa bazuje na cechach rasy "Duża" we wszelkich potrzebnych do oceny kwestiach)
• Bardzo długowieczni (2) - "Pamiętam jak twój przodek rżnął twoją przodkinię na moich korzeniach".
• Wyjątkowe predyspozycje magiczne (2) - sterowanie pogodą (1 - enty), zmiana postaci w pięknego humanoida (2 - driady)
• Predyspozycje bojowe (5) - bardzo szybkie (1), bardzo silne (2), bardzo odporne (3), nieustraszone (4), naturalna broń (5) - to driady, a drzewce...
• Ulubiony teren: las (2) - "Chcesz się bić z drzewcami w lesie? Oż ty figlarny misiu!!!"
• Słabość: ogień (-2) - także ten...
• Wybiórczy: las (-3) - także tego...
• Trudne rozmnażanie się (-4) - wymaga humanoidów poświęconych w rytuale do rozrodu
• Piesi (-2) - mimo dziesiątków tysięcy lat z jakiegoś niezrozumiałego powodu Druhu nie opanowali opcji kawalerii

Obrazek
Ent i Driada
W Wielkiej Księdze Ras rozumnych, mniej rozumnych, tych całkiem bezrozumnych i bardzo mocno nierozumnych, a także zwierząt i menażeryi wszelakiej świat zamieszkującej na ziemi i pod niebem, ale w morzach nie, bo morza to złe miejsca i może inna księga o tej bezecnej mokrej krainie traktować będzie, w tomach piętnastu spisanej - Jaan Tarhy Erling Natan Młodszy z rodu Verloo-Kantarlingów z klanu Tantorhy pisze:

Występowanie: Lasy strefy umiarkowanej.
  • (...) Drzewokształtne jak nam wiadomo nie występują w wilgotnych dżunglach dalekiego południa gdzie drzewa choć bujne, to grube nie rosną, zatem wzrosnąc nie mogą na tyle by driadę zrodzić. Nie rosną także na dalekim, zimnym południu gdzie większość roku trwa zima i słońca niewiele, co może starczy normalnym iglakom, ale nie Druhu, bo one słońca więcej w roku potrzebują. Prawie nie spotyka się przedstawicieli tego gatunku w wyższych, zalesionych partiach gór gdzie łatwo o halne wiatry od czasu do czasu całe połacie lasu kładące wiatrołomem, bo drzewce kurwica ciężka łapie w takich przypadkach i z tego powodu wysoczyzn unikają.
    Pomniejsze lasy i zagajniki na terenach równin, łąk czy dawnych terenów puszcz przez inne rasy pod rolnictwo zaadoptowane, tez Druhu za siedliska nie biorą, bo za małe to habitaty, poza tym mądre są drzewokształtne ogromnie i wiedzą, że las taki jeno od fantazji i dobrej woli zależy tego - kto w dużej liczbie wokół mieszka a siekierę ma w komórce. Domeną Druhu są zatem jedynie wielkie, nieprzemierzone, zwarte puszcze, a i to nie zawsze, bo w kilku z większych lasów ta rasa wymarła. Najważniejszym matecznikiem Druhu i miejscem gdzie żyje ich większość, to Wielka Puszcza nazywana w ich języku Hv’trln-F’hrts [patrz w encyklopedii geograficznej pod "Hvatralna Fuhrtsa"], potocznie zwana „Puszczą Skrzatów”, czyli naszym domem (...)
Podgatunki: Zależne od rodzaju drzewa L'th, które po rytuale R’ngh zmieniło się w driadę lub enta.
  • (...) jest zatem wiele podgatunków Druhu, choć najliczniej reprezentowani są Dr’h-P’hnvrt [patrz. w księdze roślin pod "Pehnvoort"] – czyli wywodzące się od dębów, a to z tego powodu, że z nieznanych przyczyn R’ngh udaje się najczęściej gdy poddany jest temu rytuałowi są właśnie dęby. Znane są jednak liczne przypadki drzewców więzowych, brzozowych, wierzbowych i innych, przy czym nie zauważa się specjalnej animozji między poszczególnymi podgatunkami. O wiele rzadsze są podgatunki Druhu opierające się na drzewach iglastych, jednak choć są mniej liczne, to istnieją i mają się dobrze. Ich mniejsza liczba wynika z tego, że iglaki częściej rosną na mniej gościnnych terenach zimnego południa czy wyższych partii gór, co jak w rozdziale o występowaniu druhu stoi - terenów tych unikają. Najczęściej Druhu iglaści reprezentowani przez sekwoje znane w ich języku Druhu Drh-Ft’v. [patrz. w księdze roślin pod "Ftoov"] (...)
Dymorfizm płciowy: Obecny, bardzo wyraźny
  • (...) samice zwane są „Dr’dh” (Driead, Driada) i osiągają od półtora (rzadziej) lub dwóch metrów (częściej), do dwóch i pół albo i trzech metrów wzrostu. Bardo różnią się przy tym również budową ciała, co zależne jest od tego z jakiego drzewa powstały i w którym zamieszkują, na ten przykład driady brzozowe są upiornie wręcz, absurdalnie chude, ale te z grubych, królewskich dębów potrafią i lekką krępością ciała zaskoczyć. Z grubsza przypominają one humanoidalne sylwetki zbudowane z drewna o sękatych ramionach przypominających pomniejsze konary, zakończone drwnianymi szponami. W ten sposób prezentują się w swojej humanoidalnej formie jedynie młodsze lub w sile wieku będące przedstawicielki gatunku, starsze bowiem nie opuszczają już swych leż w drzewach z którymi związane są duchowo i ich fizyczna manifestacja zamyka się w byciu inteligentnym, ale nie wpływającym specjalnie na świat drzewem, a w praktyce duchem opiekuńczym skrzaciego domostwa [patrz. w księdze skrzatów opisującej pod hasłem domowego habitatu]. Samice potrafią na niezbyt długie okresy czasu (parę godzin, najdłuższy znany przypadek to doba) przyjmować formę humanoida którego duszę spleciono z jestestwem drzewa. Wyglądają wtedy jak zwiewne, urodziwe dziewczęta co jest ich cechą magiczno-ewolucyjną, która dawniej pomagała wabić przedstawicieli rozumnych ras w zasadzki, aby mogli być użyci do rytuału R’ngh. Dziś samice Druhu przyjmują takie formy w celu bardziej pokojowych kontaktów z innymi rasami, gdy ich co by nie mówić potworna, zwykła forma może rzutować na wzajemne relacje (...)
    (...) samce zwane są N’th (Aenth, Ent) i osiągają ogromne, nawet kilkunasto- a w skrajnych metrowe rozmiary. Są to po prostu rozłożyste drzewa z jedynie ulotnymi naleciałościami humanoidalnych kształtów. Różnią się od samic dwoma ważnymi kwestiami: 1. nie potrafią oni opuszczać swojego drzewa przybierając ruchomą, humanoidalną formę, 2. potrafią poruszać się będąc trwale splecionymi duchami z L’th. Istnieje teoria, że za to jakiej płci będzie Druhu narodzony w wyniku pomyślnie przeprowadzonego R'ngh, zależy od siły ducha poświęconej ofiary. Powodem tego może być to, dlaczego jest tak mało samców, wszak większość istot jest przeciętna, a tych o wielkim duchu drzemiacym w ciele jest niewielu. Najsilniejsze duchy humanoidów poświęconych w rytuale R’ngh mocniej związują się z drzewem będącym obiektem rytuału i co nie pozwala później na choćby częściowe opuszczenie drzewa jak to ma miejsce u samic. Z drugiej strony te najsilniejsze duchy są w stanie zmusić drzewną tkankę by zachowywała się podobnie do żywego ciała. Szczegóły tego fenomenu i podstaw dymorfizmu płciowego Druhu są jednak wciąż jeszcze niezbadane (...)
Rozmnażanie: Utrudnione, niezbędne czynniki zewnętrzne.
  • (...) niestety nowy osobnik gatunku może ‘narodzić się’ tylko w dość specyficznym przypadku, które inne rasy (w swej ignorancji) mogą odbierać jako obrzydliwy, krwawy rytuał. Teoretycznie każde drzewo wyrosłe z nasienia enta jest pełnoprawnym Druhu w oczach tej rasy, jeżeli samiec czuwał i obdarzał swoją mocą życiową drzewko przez pierwsze lata wzrostu i tak tez drzewokształtni traktują niepoliczalne ilości drzew wyrosłych z nasion ‘ojców’/samców. Takie Druhu noszą nazwę „L’th” (Elt) i nie posiadają jakiejś świadomości, a w naszej skrzaciej taksonomii przyjęło się nazywać je "aDruhu", choć z szacunku do drzewokształtnych jedynie w ujęciu badawczo-naukowo-teoretycznym. Dla nie-Druhu właściwie nie ma możliwości rozróżnienia zwykłego drzewa od L’th, czyli Druhu nieobdarowanego świadomością. Jednak aby powstał z tego prawdziwy - w naszej taksonomi - Druhu, potrzebna jest dusza innej rozumnej istoty, która poświęcana zostać musi w krwawym rytuale zwanym „R’ngh” (Riingh), a jej krew spryskując wyrosłe L’th jak i ziemię w której rośnie zapoczątkowuje proces zmiany w enta bądź driadę. Samica Druhu odprawiająca rytuał przez długi czas nie opuszcza tego miejsca tkając połączenie ducha wyrwanego z ciała poświęcanej istoty, z bytem L’th.
    (...) Ta specyficzna ‘ciąża’ trwa czasem nawet do kilku lat i nie zawsze przynosi to porządany efekt. Należy zwrócić uwagę, że tylko mocno już rozrośnięte drzewa L’th mogą być użyte do tego procesu, zatem można powiedzieć, że od zasiania nasienia, do zakończenia splatania duszy ofiary z drzewem może być potrzebne nawet pół wieku. Nie jest to jednak tak duży problem jak się może zdawać. Ent bowiem po przyjęciu zalotów driady i obierający okolice jej drzewa na rozsiew nasion i doglądanie ich wzrostu, robi to masowo, Samica mająca do dyspozycji istotę którą może wykorzystać do rytuału, wykorzystuje zazwyczaj tylko jedno z drzewek L'th, których wszak w jednym rozsiewie ent wydał i zadbał o ich wzrost - nawet do kilkunastu! Cała puszcza zatem jak długa i szeroka pełna jest niewykorzystanych dotąd L'th pod rytuał R'ngh i driada, która wejdzie w posiadanie istoty rozumnej, nie zawsze musi napastować enta o nowy rozsiew, jeżeli w pobliżu jej drzewa rośnie już L'th z jakiegoś starego wysiewu. W wyniku pomyślnej ‘ciąży’ (czy też trafniej: skutecznie dopełnionego R’ngh) powstaje tylko jeden samiec na około setkę samic, co rzutuje na rytuał godowy. Samce są permanentnie pod presją dziesiątek samic, aby to okolice ich drzewa stały się miejscem gdzie samiec spędzi kilka lat doglądając drzewek wyrosłych z jego nasion, co jest dla wyróżnionej samicy możliwością do uzyskania potomstwa.
    (...) w całej historii Druhu znanych jest tylko kilka przypadków związków samca i samicy na całe życie (...)
Psychologia: flegmatycy
  • (...) spokojne są i łagodne jeżeli o samców idzie, bo samice zdają się być w permanentnego podkurwienia stanie kiedy drzewo swe opuszczą i formę humanoida przybiorą. Zaznaczyć należy jednak, że ich stan poirytowania wynika bezpośrednio i jedynie z konkretnych czynników, tj. presji macierzyństwa ciężkiej do zrealizowania przez małą liczbę samców i potrzebę używania jeńców do rozrodu o których też wszak dziś niełatwo. driada spełniająca się w tym i cierpliwie splatająca jaźń swojego syna lub córy, daleka jest od złości i przeciwnie wręcz nierzadko oszczędnie eksponuje radość. Ten stan spełnienia traktując jako naturalny pozwala nam uznać, że cała rasa jest spokojnymi stoikami, niezależnie od tego, że obcy w swej ignorancji widzą driady jako krwiożercze furiatki (...)
Język: dwa dialekty, brak pisma
  • (...) podstawowy język, którym porozumiewają się druhu jest niemożliwy do nauczenia się przez jakąkolwiek inną rasę i absolutnie nierealny do stosowania w praktyce. To po prostu szum liści i zwie się on „Tv’lhn” (Tvelohn) – jest to wysoka odmiana mowy drzewokształtnych stosowana najczęściej. Istnieje jednak również mowa niższa zwana „Sh’lhn” (Shelohn), który powstał dzięki driadom porozumiewającym się między sobą i z entami gdy opuszczały one swoje drzewa i nie mogły stosować ‘wysokiej mowy’. Podobno driady zmuszone do stworzenia Sh’lhn wyrwały z zimowego milczenia swoich mężów – enty, które przed przejęciem ‘niższej mowy’ od swych samic, zmuszone były na zimową ciszę gdy Tv’lhn nie można było stosować przez ogołocenie gałęzi z liści. Drzewokształtni bardzo niechętnie uczą się języków innych rozumnych ras. Zasadniczo nie zdarzają się wręcz takie przypadki, choć driady zatrudniające się jako przewodnicy na leśnych szlakach czasem potrafią rzucić pojedyncze słowa w różnych językach. Ogólnie rzecz biorąc nie chcą i nie potrzebują mowy obcych, a jeżeli ktoś coś od nich chce, musi nauczyć się Sh’lhn, lub znaleźć tłumacza posługującego się tą mową (...)
Odżywianie się: fotosynteza / mięso i krew
  • (...) w normalnych warunkach bowiem Druhu wystarczyłaby żyzna gleba i słońce by żyć, rosnąć i w ogólnym sensie funkcjonować... Niestety fakt iż nie są zwykłymi drzewami, wymaga urozmaicenia tej diety. Jako pożywienie zaspokajające apetyt ducha wykorzystanego do stworzenia Druhu potrzebne jest ciało istoty, która również aktywnie żyła. Słowem krew i/lub mięso. O ile samce są z natury padlinożercami i przemierzając puszczę spożywają truchła padłych zwierząt, to samice nie poprzestają na tym i są aktywnymi drapieżnikami. Driady zresztą preferują bardziej krew niż mięso, a te stare które wycofały się z aktywnego życia i drzemią uśpione w swoich drzewach, są niejako ‘dokarmiane’ poprzez spryskiwanie ich drzew posoką upolowanych zwierząt przez młodsze, aktywne samice. Czynność dokarmiania driady, która przeszła w tryb wiecznego snu, biorą na siebie często te klany skrzatów, które zbudowały dom w/na jej drzewie (...)
Tryb życia: stacjonarny, pastersko-myśliwski
  • (...) samice Druhu opuszczając swoje drzewo pozostawiają w nim wyrwę – nie biorą się wszak z niczego. Jest to powodem ich niechęci do dalszych wędrówek i opuszczania swojego terytorium na dłużej, bo ich drzewo pozbawione tak dużej ilości tkanki drzewnej może uschnąć. Gdy niezbędne jest długie przebywanie poza swoim drzewem, samica prosi zwykle innych przedstawicieli gatunku aby zaopiekowali się nim, co daje mu spore szanse na przetrwanie przydługiej nieobecności driady (...)
    (...) samce są również raczej stacjonarne, ale nie jest to uwarunkowane rzecz jasna potrzebą nie oddalania się od swojego drzewa (skoro jest ono w pełni mobilne) – po prostu większość życia samce spędzają na doglądaniu L’th wyrastających z ich nasion w pobliżu drzewa wybranej samicy (...)
    (...) obie płcie większość czasu spędzają na doglądaniu lasu. Enty jednak doglądają drzew (nie tylko L’th), a driady skupiają się bardziej na ściółce leśnej i faunie. W dawnych czasach takie czynności pozwalały samicom na zwiększanie szans na upolowanie humanoidów potrzebnych do przeprowadzenia R’ngh, bo rozległe piękne polany wypełnione kwieciem i owocami leśnymi, zagłębia runa pokrytego setkami jadalnych grzybów, czy tez obfitość zwierzyny łownej na obrzeżach wielkiej puszczy, zachęcały humanoidy do zapuszczania się w las - na własną zgubę. Dziś samice Druhu czynią to bardziej z tradycji i uwarunkowań kulturowych, choć na skraju puszczy wciąż ma to jeszcze w pewnym ograniczonym zakresie wymiar ‘łowiecki’ (...)
Rzemiosło: brak

Handel: ograniczony
  • (...) drzewokształtni handlują rzadko z innymi rasami z dwóch ważnych przyczyn: 1. Mogą zaoferować tylko naturalne produkty leśne (o dziwo również drewno – z wiatrołomów, czy stare obumarłe drzewa, wyrębów rzecz jasna nie prowadzą) i to nie wszystkie – nie zarejestrowano do tej pory przypadku Druhu-smolarzy, 2. Pożądają tylko jednego produktu – niewolników z rozumnych ras, na ich rytuał R’ngh. Aczkolwiek gdy są chętni na taką wymianę, to handel jest żywo stosowany (...)
Kultura, sztuka: ograniczone
  • (...) prócz mowy niewiele odróżniałoby Druhu od zwierząt, jako że ich życie skupia się w większości na pożywianiu się, trwaniu i rozmnażaniu (ewentualnie na czynnościach mających wspomagać zaistnienie tego trzeciego). Wyjątkiem są tu opowieści. Każdy druhu (czy to ent czy driada) potrafi zapomnieć się w słuchaniu, opowiadaniu i tworzeniu nowych opowieści, a te najpiękniejsze niosą się bez ustanku w szeleście liści wzdłuż i wszerz całej puszczy. W legendach różnych humanoidów są przykłady jakoby jakiś nieszczęśnik zwabiony w leśne ustępy wywinął się od śmierci i skazania swej duszy na R’ngh, przez zabawianie driady pięknymi opowieściami, za które leśna upiorzyca puściła go wolno.
    W ostatnich czasach wśród driad i to głównie tych, które swoje terytoria mają w głębi lasu, rozwinęła się mocno sztuka tworzenia pięknych i fantazyjnych leśnych scenografii na własnym terytorium. O ile driady zawsze modelowały las, to dziś wiele z nich robi to nie by ściągać do niego nieostrożnych humanoidów i porywać na R’ngh, ale dla siebie, dla własnej satysfakcji i nawet rywalizacji z innymi driadami.
    Wśród samców od zamierzchłych czasów istniały formy bardziej wyrafinowanego i zbliżonego do sztuki ‘pasterstwa drzew’ połączonego z jakąś formą rywalizacji. Tu jednak nawet skrzaty nie są w stanie pojąć swoistych reguł tego powiedzmy… „sportu”(?). Wiadomo natomiast o tym, że istnieje wyższy i niedościgniony cel w tej kulturze drzewokształtnych. Swoisty kamień filozoficzny dla każdego enta, czyli wyhodowanie „drzewa drzew”, „drzewa świata” „wszechdrzewa”. Określeń jest wiele, choć to jedynie tłumaczenia na inne języki, bo w języku Druhu brzmi to „‘Ggdrsl” (Yggdrasil) (...)
Religia: triada
  • (...) wierzenia drzewokształtnych zamykają się w tradzie bytów, które są czymś więcej niż bogami gdy idzie o potęgę ich. Triada to raczej pierwotna siła niż bogowie. I wszyscy są zgodni co do tego iż dawno temu była w harmonii. Dzikun tworzył surową materię, życie i ducha, a Tkaczka nadawała jego tworom formę i funkcję. Żmij zaś niszczył je aby zrobić miejsce na nowe kreacje. Inni uważają, że Żmij był równowagą, niszczącym tylko wybrane twory Dzikuna i Tkaczki aby stworzyć harmonię dwóch przeciwstawnych sił chaosu i porządku (...)
    (...) dla drzewców koniec świata będzie procesem, który zacznie się gdy Triada nie będzie w równowadze. Tkaczka czerpie siłę z ras rozumnych - z miast, technologii, przemysłu oraz nauki - i im poteżniejsze i uprzemysłowione będą zamieszkujące świat rasy tym będzie silniejsza. Dzikun z kolei traci siły, kiedy surowce naturalne są plądrowane, dzikie miejsca niszczone, a natura podporządkowywana człowiekowi. Gdy tkaczka zbytnio ukocha jeden ze swoich tworów (jakąś rasę) i oszaleje z bólu przez to że oglądać będzie ciągłe niszczenie jej kochanych tworów przez Żmija (od Dzikuna mniej mając tego co on tworzy, aby sama tkać), a jej potęga pozwoli omamić i w sieci swe porwać Żmija i naznaczyć go obłędem - ten zacznie niszczyć wszystko jak leci, a nie rozumnie to w większości - co na świecie równowagę zakłóca. Dzieci tkaczki bezpieczniejsze będą od Żmija, a Dzikun nie będzie miał z czego tworzyć. Równowaga do końca upadnie co doprowadzi do krańcowej zagłady. Wedle drzewców daleko do tego jeszcze jest, bo rasy rozumne prymitywne jeszcze są i zmuszone do życia w pewnej zgodzi z naturą co Dzikuna jeszcze nie osłabia. Na razie... (...)
    (...) w tym świecie jak wierzą drzewce, za pierwotny materiał dla tworów Dzikuna czynią dwie siostry - Gaia (ziemia dająca mu wszelką materię) i Luna (księżyc dająca składniki na twór życia i ducha). Drzewokształtni mają się zatem za obrońców Gai, aby Dzikun zawsze miał z czego tworzyć, Tkaczka nie oszalała, a Żmij nie został przez nią opętany i niszczył rozumnie, o równowagę dbając (...)
    (...) U drzewców funkcja kapłanów, a raczej szamanów jest domeną drzewców. Są wszak pasterzami drzew i opiekunami lasów - najbardziej dla dobra Gai się przyczyniających. Co prawda driady też dbają o las na poziomie leśnego runa i zwierząt leśnych, ale z niezrozumiałych dla nas względów nie jest to równoznaczne z pełnieniem kapłaństwa w sposób jaki rozumne rasy to widz. Driady czynią tu w kapłaństwie za służebnice drzewców (...)
    (...) Życie pośmiertne w społeczeństwie drzewców nie istnieje. Drzewce żyją tyle co drzewo, a ich duch wszak od innych ras pochodzi, zatem gdy Druhu umrze (jego drzewo zostanie zniszczone, driada padnie w swej humanoidalnej formie) duch użyty do R'ngh uwalnia się od drzewcowego jestestwa i dzieje się z nim zapewne to co dzieje się pozagrobowo z przedstawicielem jego gatunku. Obumarłe drzewo po śmierci i rozwiązania więzów z duchem humanoida nie jest w żaden sposób czczony jako zmarły. Najczęściej skrzaci ścinają je na drewno, chyba, że robiło za dom dla skrzacich rodzin/klanów. Pod wpływem skrzacich wierzeń i zwyczajów, Druhu zaczęły jednak (wraz ze skrzatami) szanować najwybitniejszych przedstawicieli swej rasy i drzewa pozostałe po nich ostawia się w spokoju, jako próchniejące na słońcu i deszczu pomniki pamięci ich czynów. Również pod wpływem wiary skrzatów, Drzewokształtne zaczęły wierzyć, że duchy humanoidów więzione w drzewnych ciałach najwybitniejszych jednostek Drzewców stają się duchami opiekuńczymi Gai, póki drzewo nie rozsypie się w proch. Zarówno driady jak i skrzaty opiekują się takimi obumarłymi drzewami (...)
Magia: utalentowani
  • (...) stąd choć można powiedzieć, że Druhu to w ujęciu ogólnym bardzo utalentowana magicznie rasa, można zauważyć, że i tu odznacza się spory dymorfizm płciowy. W przypadku samców ciężko znaleźć takiego, który by nie potrafił korzystać z magii w choćby bardzo ograniczonym, ułomnym zakresie, z samicami już gorzej… Wśród setki driad przypadających na każdego enta może jedna lub dwie potrafi coś więcej poza zmianą kształtu i odprawieniem R’ngh (które są wrodzonymi zdolnościami raczej, a nie magią per se).
    Druhu używają magii raczej szamańskiej i naturalnej. Zawiera się to w kontrolowaniu pogody, leczeniu drzew i zwierząt, sterowaniu (w tym przyspieszaniu) wzrostem roślin etc. etc. Gdy puszcza potrzebuje deszczu – enty zadbają o deszcz, podobnie z bezchmurnym niebem aby słońce oświetlało liście drzew, czy mgłą, która otulając poszycie karmi je wodą. Inne gałęzie sztuki magicznej są stosowane wyjątkowo rzadko (...)
OFF - Inspiracja dla driad (w fantasy występują bardzo różne od siebie formy): wersja Warhammer



Orghol'Throlleghar [nazwa własna] / Trole Kamienne
Rasa wasala (za 5 pkt. kreacji państwa)

Wielkość rasy: Wielka
• Bardzo nieliczni (special)
• Predyspozycje bojowe (5) - bardzo silne (1), serio, silne w chuj (2), bardzo odporne (3), serio, odporne w chuj (4), nieustraszone (5)
• Ulegli (4) - nie są zbyt ambitni i są konformistami, z chęcią poddają się woli tych, którzy dbają o ich potrzeby i dobre samopoczucie
• Odporni (1) - jak to mówią: "kamień wszystko przetrzyma"
• Piesi (-2) - przynajmniej dopóki nie oswoją smoków znajdując w końcu tym samym wierzchowce zdolne je unieść
• Niemagiczni (-2) - nigdy nie stwierdzono przypadku wystąpienia talentu magicznego u kamiennego trolla
• Strach przed wodą (-2) - choćby i nauczyli sie pływać, to kamienne narośle po prostu wciągną na dno... głęboka woda = samobójstwo
• Ospali (-2) - są flegmatyczni, a większość wolnego czasu spędzają na odpoczynku i drzemce lub głębokim snie
• Odrażający (-1) - ich fizjonomia jest mocno obrzydliwa
• Niezdarni (-1) - gabaryty, ciężar, częściowo skamieniałe ciało
Obrazek
Troll Kamienny
W Wielkiej Księdze Ras rozumnych, mniej rozumnych, tych całkiem bezrozumnych i bardzo mocno nierozumnych, a także zwierząt i menażeryi wszelakiej świat zamieszkującej, na ziemi i pod niebem, ale w morzach nie, bo morza to złe miejsca i może inna księga o tej bezecnej mokrej krainie traktować będzie, w tomach piętnastu spisanej - Jaan Tarhy Erling Natan Młodszy z rodu Verloo-Kantarlingów z klanu Tantorhy pisze:

Występowanie: wszędzie gdzie jest pod dostatkiem skał i występują skalne jaskinie (teoretycznie), brak danych (w praktyce)
  • (...) i choć oprócz nazwy "Trolle Kamienne" często funkcjonuje równolegle nazwa "Trolle Górskie", to nazwa ta może wprowadzić w błąd. Góry nie są bowiem habitatem z którym rasa ta jest ściśle związana, a aktualne występowanie Orghol'Throlleghar w górach wynika raczej z zaszłości historycznych i 'osaczenia' ich przez rasy mieszkające na terenach podgórskich, z którymi Trolle te nie są w stanie konkurować o przestrzeń życiową z powodu swojej nieliczności. W normalnych warunkach rodziny Trolli Kamiennych zasiedlałyby również wzgórza, a nawet zapewne pojedyncze kolonie w formacjach skalnych na zalesionych równinach. (...)
    Podstawowym czynnikiem definiującym teren jako nadający się do zamieszkania dla trolli kamiennych jest łatwo dostępny materiał skalny, a wysokość i ukształtowanie terenu jest kwestią całkowicie poboczną. Trudności w relacjach z drzewokształtnymi zamieszkujących zalesione wzgórza u stóp Gór Trollich od pólnocnego-wschodu, oraz ksenofoba licznych krasnoludów zamieszkujących tereny na południowy zachód sprawiły, że Trolle musiały zamknąć się ewolucyjnie w na terenie górskim (...)
Podgatunki: brak
  • (...) choć występują widoczne różnice anatomiczne w budowie ciała osobników z różnych klanów, to nie jest to związane z 'podgatunkami', a jedynie innym typem skał który pochłaniają wspomagając trawienie. Trolle Kamienne same są wynikłym ewolucyjnie, lub pod względem mutacji podgatunkiem północnych trolli zwanych "pustynnymi". (...)
Dymorfizm płciowy: brak
  • (...) nie istnieją praktycznie żadne widoczne cechy anatomiczne, dzięki którym można odróżnić samca i samicę, nawet pod względem wzrostu, czy siły obie płcie nie różnią się od siebie. Wprawdzie nie ma dowodów na to, że trolle w ogóle posiadają rozdzielność płciową, jednak ich pewne zachowania społeczne pozwalają uznać, że istnieje podział na samce i samice i choć nie zostało to udowodnione, to tak jest przyjęte w nauce skrzatów (...)
Rozmnażanie: skomplikowane kulturowo
  • (...) nie jest dokładnie wiadomym jak tak naprawdę przebiega rozmnażanie trolli kamiennych i jest to bolączka badaczy z całej Wielkiej Puszczy nie wyłączając skromnego autora tej księgi. Wiadomym jest jedynie tyle, że ciąża traktowana jest przez trolle jako tabu nawet gdy idzie o inne rasy i nie lubią choćby przebywać w pobliżu brzemiennej przedstawicielki jakiegokolwiek gatunku. Istnieje teoria, że samica w czasie ciąży uważana jest za nieczystą i przepędzana w dół najgłębszych jaskiń zamieszkiwanych przez trolle. Ona sama zapada w letarg w pozycji skulonej, przez co niełatwo odróżnić ją od głazu i dlatego nieliczni heroiczni skrzaci-badacze idący na hazard ze śmiercią, aby znaleźć w ciemnych jaskiniach ciężarne trollice - wracali z niczym. O dziwo trolle reagują wielką radością na nowego członka społeczności i żywo takie przypadki świętują, a dzieci tej rasy są rozpieszczane - przynajmniej jak na trollowe standardy (...)
Psychologia: melancholicy
  • (...) psychologia trolli kamiennych zamyka się w dążeniu do jednego - "nażreć się by żyć". Specyficzna budowa ich żołądka wspomaganego pokruszonymi skałami, sprawia że permanentnie odczuwają choćby echo głodu co rzutuje bardzo mocno na ich priorytety. (,,,)
    (...) Nie są ambitne, butne, ani przesadnie 'lotne' przez co gdy raz zaakceptują nad sobą jakąś władzę, to nie zdarza się aby występowali przeciw niej (...)
    (...) obce są im opowieści i śpiew, ale rasa ta znajduje specyficzne uwielbienie do zagadek. Choć trolle nie są zbyt inteligentne, to przesadą byłoby nazwać je głupimi , a ich cierpliwość i umiłowanie szarad są legendarne. Można z tego wysnuć wniosek, że w rasie drzemie niesamowity potencjał myślicieli, a może i naukowców (sic!), gdyby ich droga gatunkowa poszła w stronę intelektualnym, a nie brutalnej siły z czego znani są dziś. Bo nawet jak kto przygłupi, ale cierpliwie potrafi godzinami ślęczeć nad teoretycznym problemem, więcej osiągnie niż inteligentny z wszechmiar osobnik, co roztrzepany jest i swawolny, żeby nie z nazwiska wskazywać wielu moich uczonych kolegów. Wszak to my, skrzaty od trolli kamiennych nauczyliśmy się budować kamienne mosty (...)
Język: 1 dialekt, pismo runiczne
  • (...) język trolli jest bardzo słabo rozbudowany i jest całkowicie pozbawiony synonimów, deklinacji, rodzajników, czy zaimków dzierżawczych. Nie jest to zdecydowanie język literatów, lecz trollom całkowicie wystarcza do porozumiewania się. Osobniki te są same z siebie małomówne i mrukliwe, co tłumaczy brak tendencji do wzbogacania własnego języka. Co ciekawe trolle bez problemu uczą się innych języków, ale odrzucają te wszystkie zasady gramatyki, które nie istnieją w ich języku. Efekty są... ciekawe (...)
    (...) Istnieje pismo trolli składające się z ponad pięćdziesięciu znaków, które przypominają proste runy. Stosowane są na kamieniach, bo trolle nie używają innych narzędzi pisarskich. Ostatnimi czasy z rzadka pismo to stosowane jest poprzez wypalanie w drewnie, najczęściej deskach. Papier czy pergamin to zbyt delikatne podłoża na zapiski tych wielkich częściowo kamiennych istot (...)
Odżywianie się:
  • (...) trolle są wszystkożerne i naprawdę nie wybredne w aspekcie tego co mają pochłonąć. Potrafią zjeść padlinę zaśmiardłą już całkiem mocno i nie jest to dla nich żadnym problemem. Wieki życia tych istot na skraju śmiertelnego głodu odcisnęło na nich swoje piętno, nie wybrzydzają zatem wcale. Podgatunek ten ma słabo wykształcone zęby trzonowe, przez co od prawieków wspomagał się łykaniem pokruszonych skał aby pomagały one w trawieniu rozcierając niepogryziony pokarm w żołądku. Czy to skład skał inny niż w ich kolebce na północy, czy to jakaś ewolucyjna cecha, bądź lokalna mutacja - sprawiły, że ich soki żołądkowe częściowo rozpuszczają takie skalne wspomagacze i wchłaniają je. Kamienne trolle są nimi tylko z nazwy, ich ciało to wciąż mięso i krew, a zatem rozpuszczony, wchłoniony przez żołądek kamień jest substancją obcą, która jest wypychana z organizmu tworząc pokrycie skóry głównie na plecach i ramionach. Skalne narośle na ciele trolla mają zatem nierozerwalny związek z jego odżywianiem się. Im częściej troll je, tym większe i bardziej rozbudowane ma kamienne narośle, co wskazuje jego status społeczny - w języku trolli słowo 'syty', używany jest w kontekście 'bogaty' (...)
Tryb życia:
  • (...) pasywny do przesady tryb życia wiąże się z oszczędnością energii. Dziś trolle nie przymierają głodem i coraz chętniej poświęcają się pracy, wiedząc że jej owoce można wymienić na jedzenie, jednak gdy mają czas wolny kulturowe przyzwyczajenie każą im odpoczywać i nie podejmowac aktywności. Pod względem ilości czasu spędzanej na śnie, lub płytkiej drzemce, trolle podobne są do kotów i potrafią przesypiać nawet kilkanaście godzin dziennie, ale w przypadku gdy aktywność jest potrzebna mogą obyć się bez snu zadziwiająco długo. (...)
Rzemiosło: ograniczone
  • (...) właściwie jedynym aspektem rzemiosła stosowanym przez trolle jest kamieniarstwo, w którym są zaiste wspaniali. Wielkie kamieniołomy marmuru i innych pożądanych skał tętnią trollim życiem jak góry długie i szerokie. Poza tym poświęcają się górnictwu wydzierając górom ich bogactwa.(...)
Handel: ograniczony
  • (...) trolle nie są urodzonymi kupcami, a ich potworna fizjonomia nie pomaga w nawiązywaniu relacji handlowych. Ksenofobia krasnoludów z południowego zachodu nie pomagała, a z drzewcami z północnego wschodu nie mieli czym handlować. Tradycje kupieckie nigdy zatem nie zaistniały w społeczeństwie trolli kamiennych i jedyny handel jaki dziś prowadzą to ze skrzatami z Wielkiej Puszczy oddając to wszystko co jest cenne i co udaje się wyrwać górom, w zamian za żywność (...)
Kultura, sztuka:
  • (...) ciężko o jakiekolwiek przejawy sztuki u rasy, która jest niezręczna, nienastawiona na głębię duchową i niechętnie robi coś z czego nie ma wymiernego pożytku. Tym bardziej dziwne, że góry pełne są kamiennych rzeźb, których kunszt pozostawia wiele do życzenia i nie da się go równać z dziełami nawet średnio utalentowanych ras - a jednak nie brak im porywającego, surowego uroku. Każdy troll w ciągu swojego życia pracuje nad własną rzeźbą, nie spiesząc się z tym i wielokrotnie przerywając prace na miesiące czy nawet lata. W kulturze trolli jest to tradycja nieodgadniona, one same nie pamiętają skąd się wzięła, ale są jej wierni. W większości przypadków trollowa rzeźba jest pomnikiem grobowym, bo jej twórca po śmierci składany jest w najbliższą swemu kamiennemu dziełu szczelinę skalną (...)
Religia:
  • (...) bo religia trolli zbytnio skomplikowana nie jest. W ich wierzeniach pod górami śpi wielki Ghiev'Oont, wielki troll, ogromny niczym największa góra, który zabierze ich kiedyś do krainy, gdzie nigdy już nie będą musiały martwić się o pożywienie, bo wszystko co żywe błagać będzie by dostąpić zaszczytu zjedzenia i bić się między sobą ma o to kto wskoczy sam do trollowej paszczy. Ta wędrówka ma rozpocząć się wtedy, gdy każdy jeden troll z gór uzna, że syty jest, przez co Ghiev'Oont zrozumiawszy, że każden jeden z jego ludu gotów jest do długiej wędrówki - strząśnie z siebie skały, powstanie i rozpocznie ostatnią, więlką drogę ku krainie obfitości (...)
    (...) kapłaństwo i świątynie nie istnieją w społeczeństwie trolli. Ghiev'Oont wszak sam wie czy wszyscy są syci, czy nie są, to i nie ma po co zanosić doń modłów. Co prawda jakis czas temu funkcjonowała sekta trolli, które uznały, że nie wszyscy muszą być najedzeni, aby "Wielki Troll" przebudził się i dbali jedynie o własną sytość modły zanosząc "myśmy syci, to wystarczy, jebać frajerów, wstań o wielki panie" - jednak sekta ta została wyrżnięta przez resztę społeczeństwa, która przeraziła się, że te modły mogą odnieść skutek i reszta zostanie na lodzie (...)
    (...) w społeczeństwie, które nastawione jest głównie na napełnianie brzuchów, łatwo o wykształcenie się kanibalizmu, ale co dziwne - nie stało się tak wśród trolli. Zjedzenie członka swojej rasy jest tabu - co wśród innych społeczeństw jest może normą, ale dla trolli nie było tak jednoznaczne. Czemu tak jest? Nie wiadomo. W każdym razie implikuje to występowanie obrządku pogrzebowego i grobów trollowych. W wierzeniach tych wielkich istot zmarły nie musząc więcej jeść i nieobciążony materialnym ciałem sam odchodzi ku "krainie obfitości"gdzie czeka na przybycie pobratymców na grzbiecie Ghiev'Oonta, a gdy ten przybędzie - na powrót obleką się w materialne ciała i znów będą mogli jeść (...)
Magia: brak
Ostatnio zmieniony ndz mar 14, 2021 9:08 pm przez Kocurrrek, łącznie zmieniany 4 razy.
Awatar użytkownika
Kocurrrek
Posty: 368
Rejestracja: pn mar 08, 2021 7:16 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Kocurrrek »

Hokka Oy! [nazwa własna, dosł: "Skrzacia Dziedzina"] / Wielka [Skrzacia] Puszcza
Państwo główne

Luźny wasal (3) - Ghromballand (Góry Trollowe)
Wielorasowość (6) - Druhu (Drzewokształtni)i
Starożytna księga magii (3)
Starożytne Ruiny (5)
Talent magiczny (2) - Th'vl'rkv-Prt'klv (najwyższy szaman Druhu)
Aktywizacja handlowa (1) - (prow. 53)

Wolne miasto (3) - Verloo'Nath Zoon'Kalooma-Hey (miasto handlowe w prow. nr 53)
Skromna architektura (4) - skrzaci budują domostwa na/w drzewach
Mierni szkutnicy (2) - morze to zuooo
Bierność handlowa (1) - ludność tej prowincji większość produkcji przeznaczają na handel żywnością z górami Trollowymi (prow. 49)

Małe państwo = +2 pkt. cech (limit 20)
Obrazek

Geografia Dziedziny:
  • (...) zatem "Las Entowej Dumy Gdzie Drzewa Wzrastają Dzielnie w Błogosławionym Deszczu, A Słońce Pieści Dotykiem Ich Liście" [prow. nr 50] można nazwać kolebką naszej rasy jeżeli uprzeć się aby taką wyznaczyć, bo to tam zawarto odwieczny pakt nas, Skrzatów, z Drzewokształtnymi i jest to najważniejsze, święte wręcz miejsce dla Entów. Kraina ta nierozerwalnie łączy się z "Lasem Gdzie Zajęcy W Bród Tak Bardzo, Że Kamieniem W Krzaki Się Nie Da Rzucić, By Ich Stada Nie Przepłoszyć" [prow. nr 51], w którym pierwszy dziedzic skrzaci ogłosił Jihad na drzewce. "Zajezierze, Będące Lasem Pięknym i Cudnym, choć Przodkowie Nasi Musieli Z Pomocą Entów Rzeki Przekraczać, Aby Jego Piękno Pod Czapki Wziąć i Się Nim Cieszyć" (prow. nr 53 i 55), bo były to w dawnych czasach pierwsze tereny, gdzie dokonaliśmy ekspansji rasowej zawierając braterstwo z tam żyjącymi Drzewokształtnymi. Na wymienionych wyżej terenach gęsto jest od kolonii i osad, a i miast nie braknie w miejscach gdzie stare driady pozwoliły na budowanie domostw w ich drzewach, co zaczątkiem było większych skupisk skrzacich (...)
    (...) najważniejszym skupiskiem skrzacim jest stolica, wielkie miasto ciągnące się na dużej przestrzeni lasu, więcej niż ćwierć miliona skrzatów liczące. Tak jak i w innych miastach większość budynków drążonych jest w ziemi, w korzeniach drzew, w samych drzewach, albo budowanych w koronach. Pałac Dziedzica znajduje się w/i na ogromnym dębie hodowanym przez najbardziej szanowanego z entów - wielkiego szamana Th'vl'rkv-Prt'klv (...)
    (...) W widłach wschodniego ujścia "Jeziora Ogromniastego, Pełnego Ryb i Węgorzy, Na Którego Brzegach Dobrze Się Żyje, Ale W Głębi Już Nie", znajduje się miasto budowane bardziej na modłę większych humanoidów, niż nas, skrzatów. Duże budynki skryte za palisadą zamieszkiwane są nie tylko przez naszą rasę, ale kupców wszelakich innych krajów, przybyszy, a także tych niewolnych co zwolnieni ze służby zostali i tu zdecydowali się osiedlić. Jako że wiele ras tu mieszka, to i miasto się rządzi samo, bardziej niezależnie, a porządkiem i prawem tam Wielki Burmistrz zawiaduje. Klany skrzatów w pobliżu wolnego miasta częściej burmistrza się słuchają niźli samego Dziedzica (...)
    (...) najrzadziej zaludnione są "Wzgórza Zachodnie Na Których Na Razie Drzew Niewiele Rośnie, Nie Żeby Nam To Przeszkadzało, Ale Źle Tam Mieszkać Póki Drzewców Mało, Choć Zalesianie Idzie Im Świetnie I Już Wkrótce tam Puszcza Będzie w Opór". Tereny te są miejscem ekspansji drzewców, którzy zalesiają teren od jakiejś dekady. Same z siebie by tego nie czyniły, ale przekonane przez nas zaczęły to robić, a efekty są zdumiewające. Enty same to przyznają, zadowolone, że dały się przekonać i kto wie, czy już wkrótce nie trzeba się będzie zwrócić ku innym wzgórzom lub równinom, by i je zalesiać, przez co Puszczy rozmiar i Dziedziny naszej zwiększać (...)
Starożytne Ruiny i Wielka Księga Czarodajności:

  • (...) W "Lesie Entowej Dumy... nieopodal stolicy znajdują się zagadkowe ruiny. Nawet najstarsi z entów nie mają pojęcia kto wybudował i zamieszkiwał te budynki i kiedy to mogło być, ale przyznają, że to do nich dotrzeć chciał i objąć w posiadanie Wielki Potężny Mag, który przed tysiącem lat poprowadził najazd trollów z gór. Same drzewce nieprędkie były aby badać to miejsce, dopiero od kiedy wspólnie zaczęliśmy las zamieszkiwać nasi pobratymcy wzięli się za przepatrywanie ruin. Około dwóch dekad temu jeden ze skrzatów odkrył kombinację nacisków na kamienne reliefy, które otwiera ukrytą komnatę, jednak nic w niej ciekawego nie było. Samo to wydarzenie uzmysłowiło badaczom, że nie tylko przeznaczenie i historia tej budowli są nieznane, ale i może ona skrywać więcej ukrytych pomieszczeń. Do tego gęste reliefy pokrywające ściany jakimś obrazowym, magicznym pismem też są zagadką samą w sobie (...)

    (...) Wielka Księga Magii (Czarodajności!), to starożytny artefakt, który enty przejęły po zniszczeniu prowadzącego najazd na ich puszczę maga. Jako że drzwce pisma nie znają, a zdobienia księgi wielce przypominały reliefy z ruin w środku lasu, po prostu umieściły tam zdobyczny grimuar (uważając, że tam jego miejsce) i zapomniały o nim nie zawracając sobie tym głowy. Tę właśnie księgę odnaleźli nasi przodkowie po zawarciu braterstwa z Druhu, gdy Wielka Puszcza oficjalnie stała się naszym domem. Od dwustu lat najtężsi uczeni-magowie starali się odcyfrowywać mądrości zawarte w grimuarze z efektem hm... różnym. Można powiedzieć, że część tajemnic zgłębiona została, ale nie wszystkie tak jak byśmy tego chcieli. Jeden z badaczy zmienił się w oślizgłą galaretę, inny w fajerwerki... no cóż, trochę nam zajęło zanim doszliśmy do tego jak ostrożnie trzeba się z tym reliktem obchodzić i jak wyciągać z niego tajemnice aby nam służyły dobrze (...)
    (...) w ciągu ostatniego wieku księgą i zawartą w niej moca zainteresowały się też enty, aktualnie jej tajniki studiuje Th'vl'rkv-Prt'klv przy pomocy skrzacich obdarzonych największym talentem magicznym uczonych (sam nie mógłby tej księgi odczytywać). Jest to z wszech miar słuszne, bo dostojny i spokojny stary ent ukróca popędliwość skrzacią badaczy przez co bliżej do wyrwania tajemnic czarodziejskich z trzewi magicznej księgi, zamiast kolejnych kałuż szlamu czy sztucznych ogni nad lasem (...)
Historia Dziedziny:
  • (...) tak więc skrzaty cichcem żyjące od niepamiętnych czasów w domostwach innych ras, do tej pory bawiące się i żyjące w szczęściu zaplatając koniom warkocze na grzywach i sikające do mleka, stanęły przed grozą mgły tak samo jak ich nieświadomi gospodarze jak świat długi i szeroki. Szara mgła była czymś przed czym nie potrafiła naszych przodków uchronić żadna rasa wśród której zamieszkiwaliśmy, nastały czasy mroczne, ponure i niebezpieczne. Dzikie szczepy skrzatów, żyjące w głębi Wielkiej Puszczy cierpiały jednak mniej od strasznego kataklizmu, nie bez powodu wszak kto żył uciekał w góry lub lasy, gdzie bezpieczniej było. Tak samo czynili przodkowie nasi uchodząc ku dzikim, nie związującym się losem z innymi rasami, skrzacim szczepom, które przyjmowały uchodźców więcej niż niechętnie. Ten najazd cywilizowanych przodków naszych na puszczę w innych warunkach skutkowałby wojnami totalnymi, gdy dzikie klany broniłyby swego miejsca w lesie do śmierci, ale gdy świat ginął w szarej mgle, nie był to czas na wielkie wojny. Skończyło się na jedynie siedemnastu ograniczonych wojnach dzikich skrzatów z Puszczy ze skrzacimi uchodźcami z cywilizowanych terenów. Było ich aż siedemnaście, bo ciężko przemóc kogoś, kto tak dobrze zna swój dom, swoją dziedzinę, swój las... nawet gdy najeźdźca jest lepiej zorganizowany, ucywilizowany i liczniejszy. Dzikie klany w końcu jednak skapitulowały, czas skrzacich wojen w ucieczce przed mgłą - skończył się. (...)
    (...) Przybycie cywilizowanych skrzatów do Wielkiej Puszczy i pokój z dzikimi klanami (przez co mogli się osiedlać w całym lesie), niedługo później wywołało nową wojnę. Z drzewokształtnymi. Niemożliwym było dla driad upolować sprytnego, szybkiego, dzikiego skrzata, aby poświęcić go w rytuale R'ngh, gdy jednak przodkowie nasi w lesie niezaznajomieni w głąb puszczy zaczęli brnąć by terenów bezpiecznych szukać, driady wyłapywały ich jak ślepe kocięta i poświęcały w krwawych rytuałach (...)
    (...) tak tedy Wielka Rada Skrzatów wybrała najlepszego spośród siebie, aby objął on komendę wojskową w wojnie z drzewokształtnymi. Ten zaś ogłosił Jihad - Wielką Woję Totalną. Skrzaty ginęły w tym nierównym boju tysiącami, ale jakże pokazała się ich zawziętość. Nawet drzewce bezpieczne czuć się nie mogły gdy opadała ich horda naszych przodków. Choć rzecz jasna nierówne, to straty były po obu stronach (...)
    (...) Podstawą zawartego pokoju było to, że w R'ngh poświęcane skrzaty nie sprawdzały się tak dobrze jak większe rasy. Duch w nas wielki, w każdym jednym i nikt zaprzeczyć temu nie może. Siła duchowa tak wielka, że nie bez kozery można rzec: każden duch skrzata - Enta by przebudzał... ale ciała małe mamy i krwi w nas niewiele, przez co rytuały drzewokształtnych bardzo rzadko powodziły się gdy do R'ngh użyto skrzata. Drzewce zatem powodów nie miały by nas dalej mordować, a ciągłe starcia utrudniały im polowanie na większe humanoidy. Nasi przodkowie zaś, choć waleczni i zawzięci, widzieli, że zły to hazard ginąć setkami w walce nawet za cenę tę mordując pojedyncze driady i enty. Ważnym był też fakt, że rasa nasza nigdy nie wycięła żadnego drzewa z innych powodów niż wojennych - przodkowie nas za mali byli, by mieć powody to robić. Z naszej perspektywy zaś, groziła wojna na dwa fronty, bo inne rasy chroniąc się w lesie coraz częściej wypędzały przodków naszych coraz dalej w puszczę, niszczyły sioła i zagrożeniem stawały się większym, niż Druhu, które porywanie nas na R'ngh zarzuciły... (...)
    (...) Tak doszło do pokoju i wielkiego, wiecznego paktu. Drzewce obiecały na obecność naszych przodków w lesie nie nastawać, o ile nie będą oni drzewom krzywdy czynić i pomogą innych uciekinierów mamić i ku zasadzkom driad kierować. Za to bronić przyrzekły nasz mały lud (...)
    (...) gdy mgła opadła niewielu z tych co w lesie szukali schronienia, decydowało się by wrócić skąd przybyli. Puszcza okupiona krwią przelewaną w bratobójczych walkach, a potem w Jihadzie na drzewce stała się domem. Co prawda byli tacy, co decydowali się powrócić skąd przybyli w ucieczce przed mgłą, ale niemała ilość takich reemigranów wracała do puszczy gdy znajdowali w domach humanoidów (w których zamieszkiwali przed kataklizmem) jedynie pustkę i odór śmieci... a często nie odnajdowali ich w ogóle. Na jednego co las opuszczał na powrót szukając szczęścia w siedliskach innych ras, dziesięciu a może i stu takich było co do Wielkiej Puszczy ściągali. Bać się wszak nie musieli przodkowie nasi już złego przyjęcia w lesie, a nie wiadomo było czy mgła nie wróci w kolejnym strasznym uderzeniu. Lud nasz zawsze bezpieczeństwa i dostatku wyglądał, którego ciężko poza lasem wtedy szukać było. Tak tedy jak wcześniej, na każdego dzikiego skrzata z Wielkiego Lasu, dziesięciu przypadało co po chałupach innych ras cichcem zamieszkiwali, tak już w dwa pokolenia po zakończeniu kataklizmu odwrotnie wręcz było (...)
    (...) a Wielki Las kwitł gdy przodkowie nasi co ku niemu z innych ziem uciekli cywilizacje doń przynieśli, co wcześniej tu znana nie była. Resztki dzikich klanów wmieszały się w przybyszów co ti setkami tysięcy tu osiadali i wnieśli sztukę oswajania leśnych zwierząt, zaś po pół wieku rozpłynęli się całkiem w żywiole cywilizowanych skrzatów-przybyszów (...)
Ustrój Dziedziny: demokracja fasadowa
  • (...) wśród skrzatów panuje pełna demokracja. Każde nowo nadane prawo, zmiana podatków, nominacje na wysokie urzędy, etc. etc. muszą być zaakceptowane przez wielki skrzaci wiec w którym udział zagwarantowany mają też przedstawiciele entów i driad. Drzewokształtni jednak bardzo rzadko zjawiają się na takich wiecach, bo dziki harmider w jaki zmienia się każde takie zgromadzenie przyprawia je o myli samobójcze. Druhu zatem z własnego wyboru nie uczestniczą w tej całej hucpie pozostawiając rządzenie skrzatom, ale nic bardziej mylnego, że nie mają wpływu na to co w puszczy się dzieje. Jeżeli z jakiegoś prawa Druhu zadowolone nie są, to dają temu wyraz w inny sposób niż wykłócanie się na wiecu. Nie podporządkowują się temu lub otwarcie walczą z jakąś decyzją, zatem skrzaty nie potrzebują poparcia drzewokształtnych do wprowadzania praw, ale muszą uważać co wprowadzają by nie rozsierdzić tym drzewcy. W tej skrzaciej demokracji Druhu robią za coś w stylu samozwańczego senatu mającego siłę by zgnoić decyzję parlamentu siłą lub aktywnym oporem, jeżeli wprowadzone prawo jest mocno nie po ich myśli (...)
    (...) inicjatywy prawodawcze miał dawniej każdy członek społeczności skrzaciej ale prowadziło to do trwania samego zgłaszania ustaw przez kilka miesięcy, okupionymi wybuchającymi awanturami na wiecu podczas wystąpień prelegentów. Zniesiono to dając te uprawnienia głowom klanów i bract (co nieznacznie zmniejszyło chaos, ale wciąż było gorzej niż źle), a w końcu kilkunastu obieralnym zwierzchnikom skrzacich plemion. Jak się można domyślić, nawet ta ostatnia opcja była zarzewiem takich kłótni i trwała tak długo, że w końcu zdecydowano, aby to Dziedzic miał jako jedyny prawo zgłaszania praw pod głosowanie, a różne skrzacie lobby to u niego starały się aby pod głosowania na wiecu brać te sprawy, które chcieli przeforsować (...)
    (...) Najważniejszą zasadą wielkiego wiecu skrzatów jest zasada jednomyślności. Wszyscy zgromadzeni muszą być za wprowadzeniem prawa w życie albo za jego odrzuceniem. Zasada jednomyślności jest o tyle ciekawa, że oznacza 90% skrzatów na wiecu za/przeciw, a nie 100%, bo do 10% przeciwnych reszcie traktuje się jako (dosłownie) "kłótliwe gnoje, co chuja mogą i w dupie mamy to co mówią" Przez ostatnie 150 lat tylko dwa razy zdarzyło się, aby wiec osiągnął w jakiejkolwiek sprawie konsensus choćby i tych 90%, przez co jakakolwiek decyzyjność byłaby nierealna. Tu jakiekolwiek możliwe sprawowanie władzy umożliwia zasada pierwszeństwa odrzucania ustaw zamiast przyjęcia. Skrzaty na wiecu muszą osiągnąć 90% zgodności w chęci odrzucenia prawa jakie pod głosowanie daje Dziedzic i mają na to trzy dni. W efekcie, w warunkach skrzaciej demokracji, wzajemnych ambicji czy stronnictw, które zawsze głosują przeciw innym stronnictwom, odrzucanie inicjatyw prawodawczych dziedzica nigdy nie dochodzi do skutku. Z drugiej strony jednak nigdy (z tych samych względów) nie dochodzi do skutku drugie głosowania nad przyjęciem ustawy dające Dziedzicowi legitymizację wiecu. W efekcie więc Dziedzic wprowadza w życie inicjowane przez siebie prawo jako nie zablokowane przez wiec (co samo w sobie daje temu prawu siłę), ale oficjalnie nie zatwierdzone, zatem możliwe do podważenia. W efekcie Dziedzic wprowadza wszystko co tylko mu się podoba, ale gdyby jakimś prawem uderzał w poddanych, to ci czasem mogą wystąpić przeciw niemu - tak jak w systemach rządów typu monarchia absolutna (...)
    (...) Ktoś mógłby rzec, że wiec jest zatem zbędny, ale nic bardziej mylnego. Okazja do powykłócania się na poziomie (teoretycznie) rządowym - skrzaty przenigdy nie zrezygnowałyby z tego (...)
    [najbardziej mi pasuje do koncepcji taki demokretyczny charakter i nawet ingame użeranie się z poddanymi w sprawie choćby wydojenia kozy. Git. Wiem jednak dobrze, jak to wygląda w praktyce i przez brak czasu GM nie ma opcji ustalić czegokolwiek w normalnym terminie, a sprawy na tajnym gniją powodując wkurwy. Zatem dla fluffu i roleplaya, jest to niby skrzacia demokracja, ale nie wykupuję pod to wad i w praktyce rządy idą nie skażone demokratycznymi wadami - będę dawał po prostu fabularne otoczki do prawodawstwa]

    (...) urząd Dziedzica wywodzi się od wybrania wodzem skrzacich emigrantów tego, kto prowadził ich do boju w siedemnastu wojnach z dzikimi skrzatami leśnymi, a nim zdeydowano się zabrać mu realną władzę, wynikła długa wojna z drzewcami. Dwa pokolenia podczas których Pierwszy Dziedzic zarządzał skrzacimi społecznościami były najświatlejszym okresem w historii, bo nasz lud zszokowany był, że można realnie zarządzać więcej niż jednym klanem. Co prawda były mocne głosy by po zakończeniu ery wojen odwołać Dziedzica, ale stykały się z oporem innych skrzatów w imię starej dobrej zasady "jeżeli sąsiedni klan chce czegoś - protestuj ile wlezie". Po dziesięcioleciach urząd Dziedzica wrósł w strukturę społeczną tak mocno, że mało kto oburzał się na taki stan i jednoosobową władzę. Z czasem stał się wręcz nierozerwalny z tradycją.
    (...) urząd Dziedzica Lasu jest dziedziczny i obejmuje go najmłodsze dorosłe dziecko, co gwarantuje długą władzę będącą podstawą stabilności. Jednakże ma to miejsce tylko w przypadku nagłej śmierci władcy nie wskazującego wcześniej następcy, bo pierwszeństwo ma zawsze ten skrzat który zostanie przez Dziedzica wskazany na ten urząd. Niekoniecznie z własnej krwi. Miało to już miejsce dwa razy, a dzisiaj panująca dynastia czyni to, bo przed dawnymi czasy władca miał takie mniemanie o swoim potomstwie ("za co pokarano mnie takimi imbecylami?!"), że nominował na następczynię swoją zaufaną doradczynię. Choć więzy krwi dla skrzatów są ważne, to w ludzie tak licznym i tak kulturowo nastawionym na zbiorowość względem jednostek, nie ma u nikogo parcia aby wskazywać potomka lub potomkinię jako swojego dziedzica nie tylko w przypadku najwyższej władzy. Wszak ważne jest by ten kto przychodzi po nas nie rozwalił w drobny mak dzieła naszego życia... Tak więc jak szewc uważa, że jego potomstwo zakład rozniesie w strzępy - wolą swą prędzej da go sąsiadowi niż umrze ze świadomością co po jego śmierci uczynią jego huncwoty. W ramach urzędu Dziedzica Lasu panuje identyczna filozofia i jest to niepodważalne. Inna sprawa, że do takich zmian dynastii dochodzi rzadko, bowiem dzieci Dziedzic kształci na swoich następców i są najlepiej wychowane, wykształcone i zorientowane aby "dalej ciągnąć ten wózek" (...)
    (...) Przez inne rasy Dziedzic Puszczy nazywany jest "Starcem z Gór", co ma korzenie w złym tłumaczeniu skrzaciego "Starszy z Góry Patrzący na Las Będąc Nad Skrzatami Władzą Najwyższą". Dla skrzatów aka przewrotna nazwa nie jest czymś co by koniecznie prostowali, traktują ją całkiem neutralnie i stosują w relacjach z obcymi rasami całkiem chętnie (...)
Społeczeństwo Skrzatów:
  • (...) panuje powszechne uprawnienie i w niczym skrzat nie ma przewagi nad skrzatką, również jeżeli idzie o przewodzenie lokalnym społecznościom, dowodzenie na polu bitwy, etc. etc. Co więcej - w wyniku negocjacji narzeczeńskich może dojść do umowy, że to skrzat przyjmuje nazwisko rodowe żony wżeniając się w jej rodzinę. Kto jest wtedy głową domu i tak zależy od obopólnych ustaleń lub raczej tego kto ma większy temperament. (...)
    (...) choć nikt tnie umniejsza znaczenia rodu i wynikających z tego więzi krwi, to większą wagę ma przynależność klanowa zrzeszająca kilkanaście do nawet setek rodów skrzacich. Wspólnota klanowa może oznaczać wspólną historię takich rodzin i długie zamieszkiwanie jednego terenu, ale nie brak też klanów podobnych bardziej do cechów i skupiających rody specjalizujące się jakimś zawodzie, nawet gdyby to oznaczało iż klan będzie mocno rozrzucony zamiast zamieszkiwać jedno niewielkie terytorium (wskazać tu można silny klan hodowców zajęcy z Poziomkowego Lasu). Klany te często rozsypują się, inne powstają często spontanicznie, ale te najstarsze mające ponad sto lat historii zdaja się być monolitami i nic nie wskazuje, aby któryś miał się wykruszyć z tej społecznej, skrzaciej mozaiki. Tych największych, najstarszych i najpotężniejszych klanów jest około sześciuset i cieszą się poważaniem, ale daleko im do pozycji jaką miałaby szlachta w społeczeństwach feudalnych (...)
    (...) to szanowanie poszczególnych rodów, klanów, etc. uzależnione jest od szacunku do tego co wnoszą do społeczności. Przykładowo całkiem nowy klan Uther'Pendrini-Kajtalooh istniejący mniej niż lat dwadzieścia ma ogromny szacunek w całej puszczy przez to, że dostarczają najwięcej tresowanych puchaczy. Innym przykładem może być stary blisko 120 letni klan Iniagh'Leiloo-Tandarynów, który przepełnia dziś marazm i żyją jedynie z wynajmowania swoich polan poziomkowych w Lesie Grzmotów kilkunastu innym mniejszym klanom - oni cieszą się marnym szacunkiem (...)
    (...) na czele każdej społeczności stoi "Starszy", który ciesząc się szacunkiem największym przewodzi koloniom i pomniejszym osadom. W większych skrzacich osiedlach, jak choćby miastach, jest kilku lub nawet kilkunastu starszych tworzących radę miejską, ale, że ciężko oczekiwać by do zgody ze sobą często dochodzili, to Dziedzic każdej większej takiej osadzie naznacza burmistrza, który władzę sprawuje z pomocą ławy starszych. Przy tak wielkiej liczbie osad, dla porządku Dziedzic nominuje zwykle namiestników poszczególnych lasów, którzy są jego urzędnikami ogarniającymi chaos skrzacich kolonii, osad i miast na sobie wyznaczonym terenie (...)
Społeczeństwo Drzewców:
  • (...) Nijak u drzewokształtnych nie ma jakichkolwiek widocznych grup społecznych, czy warstw z których mogliby oni władzę sobie obierać. Indywidualizm entów i rywalizacja driad nie pozwoliłyby Drzewokształtnym wykształcić choćby zrębów zwartej społeczności, gdyby nie my. To my spajamy tę rasę, bo dopiero od nas przyjęły pojęcie wspólnoty mieszkańców jednego terenu. Zanim się z nami zbratały, czyniły bardzo rzadko wiece entów, gdzie wspólne stanowisko uzgadniały w sprawie, która ich dotyczyła (tak ustalili zresztą, że lepiej im w braterstwie z nami żyć, niż bezsensowną z ich punktu widzenia wojnę dalej prowadzić) (...)
    (...) największym szacunkiem wśród entów cieszą się ci, co ich potęga wrodzonych magicznych zdolności umożliwia opiekowaniem się jak największą przestrzenią lasu. Z drugiej strony są te enty, co swoje moce wykorzystują nie do 'wypasania drzew', a skupiania się na jednym potężnym drzewie, w którym ambicje mają wyhodować Ygdrasill. Istnieje jakaś niepojęta dla nas kwestia, w jaki sposób Drzewce uznają, czy najdostojniejszym z nich jest ten, który największą przestrzeń lasów dogląda, czy ten kto największe drzewo hoduje... Na tą chwilę nieoficjalny prymat jest przy Th'vl'rkv-Prt'klv, który jest pierwszym z entów-hodowców, a kłaniają mu się nawet najpotężniejsi enty-pasterze. Zaiste, jego drzewo przyćmiewa wszystko. Jego dąb wielkości mocno przerośniętej sekwoi zapiera dech w piersiach.
    Driady rywalizują ze sobą na wielu płaszczyznach: o drzewce, o L'th rosnące w ich okolicy, o najlepiej utrzymaną swoją przestrzeń lasu.. U nich też nie widać warstw społecznych, choć wyjątkiem są tu driady zwane "Hvl'kr", które specjalizują się w doglądaniu tych drzew, które inne driady zostawiły choćby na wojnę idąc, lub z innego względu czasowo dom opuszczając. Hvelkry cieszą się poważaniem, szacunkiem i zaufaniem, bo własne drzewo to dla driady więcej niż domostwo i kogoś komu wielce ufa się trzeba, aby mu nad nim dogląd zostawić.
    (...) Największym szacunkiem wśród driad cieszą się te, które opanowały zdolność opieki nad swoim leśnym terenem bez potrzeby doglądania go w materialnej formie. Te najstarsze nie wychodzące z drzew i zapadające w letarg wciąż przy tym opiekujące się okolicą zmierzają wprost ku wiecznemu snowi i nie angażują w życie Drzewokształtnych, a jednak cieszą największym poważanie, co dla nas jest kolejną zagadką (...)

    Gdy idzie o relacje między naszymi rasami, to my skrzaty opiekujemy się drzewami driad niszcząc szkodniki wyżerające ich korę czy pędy. Dostarczamy im w miarę naszych możliwości niewolników na R'ngh, bawimy driady opowieściami i towarzystwem gdy spełnione macierzyństwem zamiast złości i presji przepełnione są radością. Ryjąc domy w drzewach-leżach starych, wycofanych z aktywnego życia driad, zanosimy im modły, które dłużej utrzymują je w stanie względnej świadomości i opóźniają krańcowy, permanentny sen.
Niewolnictwo:
  • (...) Słowo 'niewolnik' nie oddaje do końca tego co panuje w naszej dziedzinie w ujęciu tych humanoidów, które w naszą pełną moc się dostały i służą nam. Istnieją trzy typy niewolnych: pierwszy to ci z których żadnego pożytku nie ma, lub najbardziej zwyrolskie i złe z nich skurwysyny - te oddajemy driadom i ślad po nich niknie na wieki, chyba żeby liczyć, że ich duch odrodzi się w kolejnym drzewokształtnym. Drugi z typów niewolnych zwą się "Keeble" i są to przepełnione złością na nas lub ogólnie na świat jednostki, które inni nazwaliby po prostu złymi. Niebezpieczni, z jadem w duszy i pałający do nas zadrą w sercu - tych umieszczamy w koloniach niewolniczych gdzie pracują w pocie czoła, czy to kopalnia, czy kamieniołom, czy wiatrołom. Nikt nad nimi pieczy nie trzyma i z batem nad plecami nie stoi, mają tylko wyrobek swojej pracy dawać co dzień, za co żywność dostają, przyodziewek i inne rzeczy których potrzebę wołają. Swoją ciężką pracą zasługują sobie na to, aby ich karną kolonię nie tylko jadłem utrzymywać, ale i by... nie zlikwidować. Póki pracują w pocie czoła, driady w porozumieniu z nami nie nachodzą ich nie przekraczając granic kolonii. Ot wiele z nich pod postacią pięknych dziewcząt spomiędzy drzew nawołuje i do ucieczki zachęca, ale starsi niewolni młodym szybko uświadamiają czym to grozi. Gdy niewolni tacy pracować więcej nie chcą to takie kilkudziesięcioosobowe kolonie uznajemy za zlikwidowane, a driady mogą uczynić z nimi co im się podoba. Żadna taka kolonia nie ginęła w milczeniu, bo wrzaski słyszane były długo po lesie w czasie trwających R'ngh (...)
    (...) trzecim, najliczniejszym typem niewolnych są "Kahooney", którzy pomagają nam we wszelkich pracach na które za mali jesteśmy, albo które dzikim wspólnym wysiłkiem może i wykonać byśmy mogli, ale dla dużego humanoida to prostsze do wykonania bez wielkich nakładów pracy. Każdy z takich niewolnych ma zagwarantowane, że po latach tuzinie odejść mogą gdzie im się podoba, albo i zostać jeżeli taka wola wśród nas dalej, już jako wolni swoją pracę wykonując i nawet drobną zapłatę za to dostając. I wierzcie albo nie, ale wielu zostaje. Bo gdy niewolny chorobą zmozon, opiekujemy się nim i leśnymi dekoktami faszerujemy by mu ulżyć. Bo w czasie biesiad wieczornych i radosnej zabawy nikt im nie broni do rozrywek się przyłączać w takim zakresie na jaki pozwala im ich wzrost. Ot powodów jest wiele i żadna krzywda ich nie spotyka (...)
    (...) bo i owszem skupujemy od ościennych państw więźniów, na czym obie strony dobrze wychodzą, ale i wykupujemy humanoidy również dając im płatną ofertę niewolnictwa. Niejeden się oddał w skrzacią niewolę do pracy na lat tuzin, za brzęczący trzos dzięki któremu jego rodzice i liczne rodzeństwo czasową ulgę zaznać mogli od ciężkiej biedy. Zdarza się i tak, że starzec jakiś nie chcąc ciężarem być dla dzieci i wnuków, szedł w las by skrzatów uprosić o cichcem dane wsparcie rodzinie swojej, za co on driadzie się z wolnej woli odda.
Wojskowość skrzatów:
  • (...) bo nic byśmy nie osiągnęli gdyby nie organizacja, organizacja i raz jeszcze organizacja. Gdy na wici bojowe odpowiada nawet do pół miliona naszych wojów niełatwo opanować taką hordę, gdyby rozpatrywać każdego zbrojnego osobno. Podstawową i najmniejszą jednostką w armii naszej nie jest zatem woj, a skrzacia drużyna licząca do kilkunastu osobników i nijak nie rozróżnia się tego w niższym stopniu. I tak na ten przykład drużyna wojsk inżynieryjnych, to obsada jednego borsuka lub bobra bojowego, wraz z osłoną; eskadra lotnictwa zwiadu na puszczykach (ewentualnie czaplich bombowców z ładunkami uli szerszeni albo orlego lotnictwa szturmowego); szwadron lekkiej jazdy na zającach lub też obsada ciężkokawaleryjska sekcji dwóch wilków, lub trzech rysi bojowych. W ujęciu operacyjnym, wyróżnia się częściej jednak oddziały złożone z dwóch do czterech skrzacich drużyn, zwanych "Plo'ooton". W jednostkach dragonów, czy wojsk pancernych takim plutonem będzie obsada niedźwiedzia bojowego, z którego jedna ze skrzacich drużyn walczy z grzbietu, a reszta robi za desant piechoty. Najbardziej elitarnymi jednostkami są drużyny, lub plutony dowodzenia lub pancerne na driadach lub entach, oraz drużyny snajperzych dragonów na wiewiórkach. (...)
    (...) Uzbrojenie nasze przedstawia się bardzo różnie, choć rzadko stosowana jest krótka broń ręczna, bo takowa (przy wielkości jej dostosowanej do naszych rozmiaów) nie jest zbyt dobra do zadania krzywdy rasom nawet dziesięciokrotnie większym niż my. Królują zatem piki o różnej, lecz najczściej 70cm długości. Więcej nawet skrzatów korzysta z broni dystansowej, najczęściej kusz, których groty maczane są w jadach wężów, pająków i innych jadowitych stworzeń. Co prawda taki pocisk nie ma szans na przebicie nawet lekkiego, skórzanego pancerza humanoidów, ale już chmura bełtów pozwala mieć pewność, że któryś z pocisków jednak trafi w twarz, lub inne nieosłonięte miejsce wroga (...)
    (...) i nie miałoby sensu używanie tarcz czy jakichkolwiek pancerzy, bo przy sile większych ras w odniesieniu do naszym małych, kruchych ciał, nawet ciężkoopancerzony skrzat byłby (jak to mówią) "na strzała" (...)
    (...) armia nasza jest w pełni kawaleryjska, choć to jedynie jeżeli idzie o przemarsze. Gdyby nasi wojowie mieli przebywać na wezwanie do boju całą puszcze na piechotę, to trwałoby to zbyt długo, dlatego każda drużyna skrzatów organizuje sobie własny transport zwierzęcy. Niestety nie daje nam to przewagi nad wojskami piechoty humanoidów, bo potrzebujemy wiele czasu, aby szybko w miarę przemieszczane oddziału uporządkować, zreorganizować i przygotować do starcia. Dlatego żadna z większych ras, nigdy nie traktowała naszych wojsk w kategoriach kawalerii. Aczkolwiek czasem wydziela się z wojsk jednostki jazdy na zającach, wilkach i rysiach, drużyny wiewiórczej kawalerii snajperów i dywizjony lotnictwa, aby kierować je w miejsce walk co by szybciej zareagować gdy reszta sił wciąż w marszu jest i nadciąga do stref starć (...)
    (...) mimo tak rozwiniętej i zorganizowanej wojskowości, rzadko uciekamy się do otwartych walk i walnych bitew, celując raczej w działania partyzanckie w swoim lesie. Nocne ataki aby wymordować śpiących żołnierzy wroga, zamieszanie poczynić, ataki na konwoje zaopatrzenia i wyłuskiwanie wrażych żołnierzy jeden po drugim - to nasza siła w obronie domów. Dopiero gdy wróg przetrzebiony, zdemoralizowany, głodny... wtedy pancerne kolumny entów i driad wsparte dziesiątkami tysięcy skrzatów przypuszczają sztum aby dokonać dzieła zniszczenia (...)
Wojskowość Drzewców:
  • (...) Drzewce nigdy nie osiagnęły wyżyn w kwestiach wojskowych i trudno szukać u nich nie tylko wyrafinowanej strategii bądź taktyki jak i różnorodności w oddziałach bojowych. Można powiedzieć, że gdyby nie my, skrzaty, to kwestią czasu byłoby podzielenie przez drzewokształtnych z Wielkiej Puszczy losu swoich pobratymców z innych puszcz bez litości wyciętych w pień przez niektóre rasy w różnych częściach świata. Ot ta puszcza większą jest niż jakakolwiek inna, dlatego siłę drzewce większą wystawiac mogą, ale ze swoim 'zmysłem wojskowym' przecież i tak by ulegli humanoidom idącym na las siła wielu tysięcy z ogniem i siekierami. (...)
    (...) dlatego też dochodzi tu do paradoksu, bo choć to Druhu w myśl starego paktu nas chronią, to my, skrzaty siła militarną lasu kierujemy (...)
    (...) Ent jeden na sto zdarza się w rasie drzewców, zatem choć są potworne wręcz w walce to raczej driady są bitewną pięścią lasu, a enty zwiększają jedynie ich bojowy potencjał. Nie stosują broni dystansowej (chyba, że rzucanie wielkimi kamieniami), a i broni jako takiej używaja rzadko i bardzo niechętnie. Nie dziwne to, bo driada w swej zwykłej humanoidalnej formie sama w sobie jest stworzeniem jakby stworzonym do zabijania, a twarde zakończone szponami konary w miejscu ramion to broń w jakiej spełniają się wzorowo (...)
    (...) pod naszym wpływem drzewokształtni zarzucili masowe stawanie do bitew i naszym wzorem celują dziś w walkę z zasadzki, skrycie mordując wroga. Gdy ktoś najedzie las to i w lesie obozowiska rozkładać musi, a jakże to problematyczne wnet stwierdzi, gdy ciemną nocą gdy sen wojska zmoże, w obozie zacznie szaleć choćby jedna wściekła driada. Bo, że ją zmogą, to wiadome, lecz ile narżnie ospałych i zdezorientowanych wojów, to już jej. Często takie ataki koordynowane są ze specjalnymi, partyzanckimi pułkami skrzaciej partyzantki, a czasem i ent włączy się w atak nocny na wypełniony chaosem obóz, a gdy wróg się otrząśnie i opór tężeje... uchodzi z naszych drzewokształtnych i kryje się w drzewach, lub między nimi. A weź tu bądź mądry i szukaj drzewce w lesie (...)
    (...) W otwartych bitwach jak już do nich przyjdzie, driady wspierane pojedynczymi entami robią za kolumny pancerne przełamujące opór rozdzierające wrogie szyki w faeri tryskającej krwi i urywanych kończyn (...)


Gromballand [nazwa własna, dosł: "Głodna ziemia"] / Trollowe Góry
Państwo wasalne

Geografia kraju:
  • (...) Góry Trollowe są niewielką w porównaniu z naszą puszczą krainą. Znajduje się w niej kilkanaście większych trollich osad, które zazwyczaj oznaczają kotlinkę górską z wieloma głębokimi pieczarami w których zamieszkują trollowe rodziny. Największa z takich osad jest wręcz dużym trollowym miastem - Gumbar-Dhaar (...)


Historia Gromballandu:
  • (...) Nie wiadomo skąd tak daleko na południu wzięły się pustynne trolle, ale legendy mówią o starożytnym potężnym magu, który tu w górach miał swoją siedzibę i chciał zbudować sobie armię za pomocą której mógłby podbić świat. Ściągał on zatem z północy pustynne trolle omamiając je i dominując ich umysły, lecz większość umierała w tych zimnych (jak dla nic) warunkach. Część z tych trollowych niewolników, najsilniejsza i najbardziej odporna przetrwała jednak i zaczęła się nawet rozmnażać, choć powoli jak to u trolli pustynnych (...)
    (...) Gdy wielka armia gotowa była, Potężny mag zszedł na jej czele z gór aby podbijać i niewolić okoliczne ludy. Tak nastała wojna jego z Drzewcami z Wielkiej Puszczy, którą Drzewokształtni z pewnością by przegrali, gdyby nie przypadek i śmierć zadufanego maga w pojedynku magicznym z jednym z wielkich kręgów entów-szamanów. Trolle pozbawione przywództwa uciekły z powrotem w góry, gdzie wymierały przez kolejnych kilkaset lat. Pozbawione pomocy snotlingów problemy miały choćby i ze zwykłym polowaniem na górskie kozice i nieczęsto udawało się któremuś z zasadzki - kamień udając zwierzę upolować. W dzisiejszych czasach rasa ta byłaby zapewne na skraju wymarcia, gdyby nie my - ciekawskie skrzaty. Kilka dekad po opadnięciu Szarej Mgły nasze klany eksplorowały Góry Trollowe i stały się obiektem polowań ze strony trolli, ale ciężkiemu, niezgrabnemu potworowi niełatwo było złapać kogoś z naszej rasy, a jak nawet to się udało to wielkość posiłku nie była warta zachodu polowania. Co więcej - nasi przepatrywacze uciekając przed drapieżnikami, na przykład lwami górskimi, specjalnie uciekały ku trollom naprowadzając na nich zagrożenie aby się od prześladowcy uwolnić. Nasi traperzy masowo naganiali trollom górskie kozice po porozumieniu się z nimi, że zeżrą je dopiero jak zdejmą skórę, którą zabiorą nasi pobratymcy. Współpraca rosła, a trolle zaczęły zaspokajać swój głód na tyle, aby przetrwać. Z czasem nasi kupcy zaczęli zaopatrywać trolle w jadło z z Wielkiej Puszczy w zamian za minerały z gór, co dodatkowo wyrwało tę wielką górską rasę z marazmu. Do tej pory żyjąc jak dzicy skupiali się tylko na trwaniu i polowaniu, a nagle zaczęli pracować i powstawały nowe kopalnie (...)

    (...) Dziesięciolecia współpracy wykształciły między obydwoma rasami pewną symbiozę, choć nie jest ona pełna - skrzaty bardzo rzadko osiedlały się do tej pory w górach. Dla trollów mały leśny ludek pomagający im w zdobywaniu pożywienia stał się substytutem czegoś co ich przodkowie utracili setki lat temu, gdy zły mag ściągnął tu pustynne trolle. Towarzystwo i pomoc snotlingów. Poza tym trolle z natury uległe szybko dały się omamić zmyślnym i przebojowym skrzatom zapuszczającym się w góry. Dziedzic puszczy widząc, że zwierzchność i wpływ jaką budowały sobie nad trollami zachodnie klany skrzatów, mogą zaburzyć równowagę skrzaciego społeczeństwa, doprowadził do wykształcenia się wśród kamiennych potworów jednowładzy Tana, którego zachowuje we własnej strefie wpływów. Zachodnie klany skrzatów sarkały na to, ale w końcu zadowoliły się mniejszymi zasięgami swoich wpływów akceptując w końcu, że Trollowe Góry to lenno całej Wielkiej Puszczy (...)


Ustrój Gromballandu:
  • (...) uległość trollów nie była dobrym podłożem do przebudzania się tendencji demokratycznych. Dla trolla nawłaściwszym stanem jest gdy ktoś inny obmyśla co ma być zrobione i decyduje co trzeba zrobić. Gdy pozostawia się im pełną decyzyjność i odpowiedzialność - czują się nieco zagubione. To dlatego część kopalni zarządzanych jest przez skrzaty, choć podlegają one bezpośrednio Tanowi (...)
    (...) Tan jest całkowitym jednowładcą gór, a z powodu niewielkiej przestrzeni Gromballandu oraz nieliczności kamiennych trolli, nie wykształciła się warstwa urzędnicza będąca łącznikiem władcy z poddanymi. Tytuł tana jest niedziedziczny, po śmierci władcy rada starszych z największych osad obiera czterech kandydatów na nowego Tana, którzy leją się między sobą o prymat [niekoniecznie do śmierci. Każdy nowy Tan zatwierdzany jest wedle tradycji przez Dziedzica Puszczy W stolicy skrzatów żyje niewielka liczba trollów z najstarszych rodów, gdzie przez jakiś czas "uczom się umieć w rządzenie" i to z nich często obierani są kandydaci, ale nie jest to regułą (...)


Społeczeństwo trolli:
  • (...) co prawda tradycja klanów trollowych wywodzi się z dawien dawna, ale przewodnictwo nad nimi było nader skomplikowane i ciężko tak naprawdę stwierdzić jak te klany rządziły się same, bo wzajemne zależności głów poszczególnych rodów mogły przyprawiać o ból głowy. Jeden klan górski składał się z trzech lub czterech rodów i to dopiero wpływ społeczny skrzatów pozwolił na wykształcenie się w ich obrębie jednego starszego klanu, który miał wśród swoich ziomków największy posłuch. W górach istnieje kilkadziesiąt klanów trollów kamiennych skupiających od kilkudziesięciu do blisko setki osobników, z których (prócz starszych) nie zauważa się żadnych warstw społecznych (...)
    (...) największym szacunkiem cieszą się ci, którzy zdobywają dla społeczności najwięcej pożywienia. Będą to zatem najlepsi myśliwi lub przodownicy pracy lub zarządcy tych kopalni i kamieniołomów, które zdobywają najwięcej jadła na wymianie handlowej ze skrzatami. To właśnie spośród nich obierani są 'starsi'.


Wojskowość trolli:
  • (...) tym wielkoludom brak jakiejś głębszej finezji w boju i starają się zgnieść wroga bezpośrednim atakiem. Cóż biorąc pod uwagę ich wielkość, siłę, a także odporność - mają podstawy do tego. Wyjątkiem jest walka w górach, szczególnie w obronie swojego terenu, który doskonale znają, wtedy nierzadko sięgają po zasadzki kryjąc się i udając kamienne głazy by przypuścić atak z zaskoczenia, albo spuszczają na wroga skalne lawiny (...)
    (...) choć ich fizjonomia pozwala zabijać i niszczyć gołymi rękami, to często używają broni - wielkich maczug, młotów lub kilofów, ale nigdy nie korzystają z pancerzy, co nie dziwi, jako że ich ciało pokrywa lity kamień (...)

Ostatnio zmieniony ndz mar 14, 2021 9:10 pm przez Kocurrrek, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Kocurrrek
Posty: 368
Rejestracja: pn mar 08, 2021 7:16 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Kocurrrek »

Potrzebuję czasu do jutra wieczór by dokończyć religię, bo zaraz idę się upadlać. Reszta skończona (sądownictwo dopisam później, ale to pokrótce i jako dodatek, bo widzę, że większość podań i tak tego nie zawiera)
Awatar użytkownika
Badet
Posty: 2594
Rejestracja: sob mar 06, 2021 12:46 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Badet »

Sądownictwo może już być na podforum państwa, nie potrzebuję go do szczęścia w podaniu ;p (o ile będzie gdzieś w pierwszych turach, a nie w połowie edycji jak będzie już jakaś akcja IG z nim ofkors). Na religię czekam, tymczasem rzucam pytanka i uwagi do tego co widzę:

0. Skąd się Pan dowiedział o Fantasperiusie?
1. Jeśli Skrzaty mają znikać, to chciałbym żeby ta zdolność miała jakiś "cooldown" między użyciami. Może być krótki i zależny od wytrzymałości/innych cech konkretnego Skrzata - niemniej po jednym zniknięciu nie może od razu zniknąć po raz drugi, musi co najmniej paręnaście sekund - parę minut (takie widełki bym widział) odczekać.
2. I to właściwie tyle o Skrzatach, teraz ciut więcej zabawy z Drzewcami. Po pierwsze bardzo średnio widzę połączenie słabości na ogień i możliwości kontrolowania pogody u drzewców :P. Ogólnie sterowanie pogodą wydaje mi się jednak za mocne na taką zdolność, to ma bardzo szerokie zastosowania i wolałbym to raczej zostawić dla faktycznej magii w grze, niż takiej zdolności. Tym bardziej że de facto w jednej zdolności magicznej chcesz wziąć dwie różne cechy, tylko zależne od płci. Także jestem tutaj mocno sceptyczny i nie wiem czy dam się do tego przekonać.
3. Ulubiony teren (las) - takiego terenu nie mamy oczywiście na mapie, więc trzeba go określić. Możesz zaproponować jakieś 8-10 prowek (nie więcej, może być mniej ofc) które oznaczymy jako las na potrzeby tej cechy. Najlogiczniej oczywiście będzie, jeśli to będą twoje prowincje + jakieś sąsiednie (najlepiej dogadane z graczem który je claimuje, ale ewentualne konflikty ja rozstrzygnę). Mogą to być wzgórza i niziny, góry raczej nie (chyba że bardzo chcesz i jakoś to uzasadnisz), no i na pewno nie pustynie itp.
4. Co do składania ofiar - skoro rasa jest duża to myślę że jeśli ofiara ma wystarczyć jedna, to powinna być nią co najmniej Mała rasa. Przy rasach malutkich do "produkcji" drzewca potrzebne będzie więcej. I chciałbym żeby odprawienie rytuału wiązało się z jakimś kosztem drobnym opłacanym w pktach, więc możesz ustalić jakieś inne powszechne "składniki" do tego potrzebne. Ewentualnie możemy ten koszt zmienić na podwójną ilość wymaganych ofiar. W obydwu przypadkach ten proces zajmie też trochę czasu (czyli nie będzie to zupka jak u Gustawa, ale za to ofiary nie muszą być chętne, żeby się powiodło).
5. Jeśli chcesz żeby samce były naprawdę Wielkie (nawet kilkunastometrowe) to chciałbym żeby były baardzo nieruchawe. Traktowalibyśmy je wtedy bardziej jako specyficzny rodzaj fortyfikacji/machiny oblężniczej którego przemieszczenie na większy dystans (obudzenie i przekonanie żeby ruszył korzonkami i pomógł) wymaga pewnej logistyki od driad i skrzatów.
6. Per Trolle (jednym tchem ujmując i rasę i kraj) to niezbyt mi się widzi ta zależność od skrzatów i uzależnienie od żywności od ciebie. Raz że daje ci to za dużą kontrolę nad wasalem na start, dwa Zależność wymaga obecności u trolli co najmniej jednego PP skrzatów, a ich tam na start nie ma, skoro tą rasą są trolle. Tak samo w kwestii sytuacji startowej nie zgodzę się na wybór Tana przez twojego Dziedzica, najwyżej na zatwierdzanie go każdorazowo / odnawianie hołdu każdorazowo po zmianie władzy u trolli. O większą kontrolę trzeba się już starać IG.
7. Motyw ze zwierzakami u Skrzatów uważam za uberfajny, no ale tutaj też muszę być panem marudą i trochę popsuć. Pierwsze primo, na pewno nie zgodzę się na ptasie lotnictwo. Brak latania na start to żelazna zasada, nie mogę się zgodzić na jej obejście. Oswajaj ptaki IG, na razie skrzatom to się jeszcze nie udało. Drugie primo, jeśli armia ma być w 100% "konna" (czy tam "bobrna" itd.) to skrzaty powinny mieć cechę "szybkie". I wtedy możesz jechać z kompaniami zmechanizowanymi blitzkiregującymi wroga jak Niemcy w '39.
Trzecie primo, poważnie się zastanawiam czy umiejętność takiej tresury wszelkich zwierząt leśnych, żeby można było je wykorzystywać jako wierzchowce, nie powinna być właśnie specjalną zdolnością magiczną skrzatów.
Ostatnie primo, na kusze jest jeszcze za wcześnie technologicznie. Łuki/proce - to jest to ;p
8. Co do fejk demokracji to rozumiem i szanuję. Chciałbym móc powiedzieć że przy takiej ilości podań będę w stanie aktywnie wszystkim odpowiadać ;d Niemniej po to te cechy są, żeby ktoś widząc ryzyko dobrowolnie je zaakceptował albo nie.
9. Fabularnie przy nauce zaklęć itd. brak zdolności czytania może być dla Entów-magów sporym utrudnieniem, od razu uprzedzam. Ofc grupa czytających skrzatów-uczonych rozwiązuje problem, ale czy oni zawsze będą pod ręką, tego już zagwarantować się nie da.
10. Ruiny akceptuję, co do księgi to tak tylko dla całkowitej pewności pytam, że to ma być księga z czarami, tak? Jak oczekujesz od niej czegoś konkretnego (np, może czegoś związanego z kontrolą pogody) to będziemy mogli pogadać jak już tajne forum dostaniesz (ewentualnie via discord/PW).
11. Jeszcze w kwestii Entów, a konkretnie długowieczności. Jeśli chcesz mieć jakiegoś enta pamiętającego czasy sprzed Szarej Mgły to chciałbym żeby był to taki osobnik/osobniki (bo skoro żyją setki lat to trochę może ich być), które nie widziały wtedy świata poza granicami Puszczy (chociaż mogły ofc o nim słyszeć różne mniej lub bardziej prawdziwe historie).
12. Opisz swoimi słowami jak wygląda powoływanie PRu w tej edycji? Co można zrobić, żeby zebrać większą armie?
13. Czy jest jakiś specyficzny sposób w jaki talent magiczny objawia się / jest odkrywany u skrzatów i drzewców?
14. Skrzaty mają jakąś walutę specjalnie dla siebie? Co z drzewcami w tej kwestii?
I7: Związek Saliski, I8: Hrabstwo Nowego Sohail, I9: Królestwo Naugrimów, I10: Konglomerat AAAR (Auralen-Asturia-Artois-Rzesza), I11: Konfederacja Kantonów Naugrimskich-GM, I12: Cesarstwo Ta'in, I13: Hospodarstwo Tenes
Awatar użytkownika
Kocurrrek
Posty: 368
Rejestracja: pn mar 08, 2021 7:16 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Kocurrrek »

0. jeden starszy Pan oznaczył mnie na disco, i tak jakoś poleciało
1. oczywiście, sam oceń ile tego cooldowna.
2. nie ma problemu, można to wywalić, choć mi szło o to, że np. jak jest susza, to Drzewce szamanują deszcz. etc. Nie jako zdolność pojedynczej sztuki, że pstryka palcami gałęziami i leje, albo jebie piorunem, tylko krąg najważniejszych entów robi rytuał i np. w tydzien ściągają deszcz, który jakiś czas leje. Z tej strony to widziałem. Co do różnych zdolności obu płci, to wolałbym zostawić. Umiejka driad to z tym się po prostu kojarzą z fantasy, a dla entów to abber.
3. a tu też nie widzę problemu. Drzewce to na defence wziąłem, by nie było jak na Telikosie, że ktoś ma kompleksy i się boi, to wjazd robi (nicka nie wymienię). Może być, że mają bonusy tylko w "swoim" lesie. Czyli prowy startowe + tereny zdobyte z czasem "własnoręcznie zalesione" (jak prow 49).
4. rasy malutkie nie działają w ogóle, co zaznaczyłem w historii między drzewcami i skrzatami - także sam tu wykluczyłem exploit, że sobie poświęcę pierdyliard skrzatów na babyboom drzewców :D Co do czasu - to w rozmnażaniu drzewców dałem, że to długi proces, nawet kilka lat. A co do dodatkowych składników jak pkt. czy podwójna ilość ofiar - jasne, można tak zrobić.
5. enty to 1% wojska drzewców. Jestem za tym, żeby w ogóle nie brać ich odmienności i wielkości pod uwagę bojowo. Ot roleplay szczegół, że te wielkie skurwiele sobie są, a bojowo rasa jest na cechach driad i tyle. Ewentualnie jakiś bonus do przezywalności herosów/dowódców armii w bitwie (jak centrum dowodzenia robią se na drzewcach) o ile spełnię jakies warunki rekrutacyjne co sugerujesz pisząc: "obudzenie i przekonanie żeby ruszył korzonkami i pomógł", jak już chcesz dawać ich wymierny bonus.
6. Ok-doki, wywalę zależność (mam akurat 2 pkt. nadwyżki cech negatywnych), a Tan - jak rzeczesz.
7. Rasy wielkie i mikro nie mają bonusów/dissa wg mechaniki na prędkość przy ruchach armii. Skrzat ma ze 25 cm wzrostu co implikuje, że porusza się na trasie przemarszu o wiele wolniej, zatem potrzebne jest wytłumaczenie, czemu ruch wojsk skrzatów jest tej samej prędkości, co np. 10x większych driad. Stąd armia zwierzokawaleryjska która daje po prostu realną prędkość normalnej wielkości piechoty. Cecha "szybkie" daje bonus do prędkości i traktowanie wojska jako normalnowymiarowej kawalerii - nie celuję w to. Moje oddziały mikrusów poruszają się z prędkością humanoidalnej piechoty dzięki stosowaniu leśnych zwierząt.
Co do specjalnej zdolności na oswajanie zwierząt leśnych, to ok, ale niech każdy też sobie w takim razie weźmie magic zdolność na oswajanie koni czy psów bojowych do stosowania we własnej armii. Gdybym chciał bonusy za te zwierzęta, to bym wziął predyspozycje bojowe +1 i umieścił tam podpórke tego typu do bonusu. Te zwierzaki bojowo nic mi nie dają, tylko jest w/w wytłumaczenie czemu skrzaty mają bojowo prędkość humanoidalnej piechoty i for fluff opis oddziałów. Nic więcej. Tym bardziej, że gros tych zwierząt to transport, a skrzaty do boju ido na piechotę za wyjątkiem kilku rodzajów zwierząt (ie. wilki, rysie czy niedźwiedzie).
Co do lotnictwa - łamiesz mi serce... wszak też tutaj nie dopominam się by tu coś na + do wartości bojowej było, tylko for fluff organizacja wojskowa skrzatów :( BTW innym rasom gołębie pocztowe też obcinasz? :P
8. Aye. No to ja ich nie akceptuję, ale mam zamiar używać opisowo tej pseudodemokracji role-play i fluff. Co w tym zuego?
9. No nic z tym nie zrobię niestety, taki los. Choć pomyslę, czy immiennego herosa z talentem magicznym nie zrobić skrzata (ale to jak rozumiem mało znaczący szczegół)
10. To się zgadamy. Celuję w relikt dający boost do magii, szczegóły do obgadania na spokojnie później.
11. Okey
12. Pisam, że chcę wezwać skrzaty do boju i opisuję swoje starania. Ty oceniasz je. 20-30% przychodzi (jak mecz wyjazdowy), 40% jak defence. Ewentualnie osoba władcy (sława, etc.) czy inne czynniki (min. sposób starań o przyjście PR, czy skala zagrożenia kraju) mogą to zwiększyć albo zmniejszyć - czasem mają w dupie i wgl nie przyjdą.
13. U drzewców jest to motyw objawienia, u skrzatów motyw Cirilli z wiadomej biesiady w Wiedźminie.
14. Skrzaty używają monet, własnych więc malusieńkich. Myślałem o wadzie "Słaba waluta", ale po zastanowieniu... dla obcych ras to będzie jak granulat kruszcu na wagę, więc nie widziałem tu podbitki na dissa. Jeżeli idzie o drzewokształtne, to one też używają waluty, skrzaciej, jako w/w granulat kruszcu, ale rzadko na potrzeby rozliczeń ze skrzatami Dla nich naturalną walutą są żywi humanoidzi.
Awatar użytkownika
Kocurrrek
Posty: 368
Rejestracja: pn mar 08, 2021 7:16 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Kocurrrek »

Done.
Religia dodana, sądownictwo dodam już na subforum - chyba wszystko.
Awatar użytkownika
Badet
Posty: 2594
Rejestracja: sob mar 06, 2021 12:46 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Badet »

1. Około minuty jako przeciętny.
2. Takie rytuałowe ściąganie deszczu to już jest coś co bym widział właśnie jako użycie magii już na jej zasadach, nie takiej pomniejszej zdolności rasy. Może w dawnych czasach Enty miały wiedzę o takich rytuałach, tylko obecnie ją zapomniały/zatraciły i w czasie gry sobie przypomną? Albo dostaniesz to ze startowego artefaktu właśnie.
3. Jak wolisz generalnie, twoja decyzja.
4. Git.
5. No to taka fabularna sugestia, mechanicznie skoro są dużą rasą to jako duża rasa będą traktowane ofc.
7. Ok, jeśli konarmia jest do przemarszów tylko i to z prędkością normalnej piechoty to może zostać.
Co do oswajania to chodzi mi głównie o zakres tej tresury. Nie ma problemu żebyś miał zwierzaki w armii tak generalnie, ale nie chcę żeby nagle wyszło że skrzaty są w stanie każdego zwierzaka wytresować do takiej roli - bo to implikuje masę innych rzeczy które skrzaty mogą z nimi robić. Więc jak chcesz mieć jazdę na psach czy jakichś nwm, lisach nawet - to spoko. Ale już wiewiórki czy zające niekoniecznie (to tylko jako przykłady tych nietresowalnych, nie żebym się upierał że akurat tych konkretnie się nie da, bo pewnie zaraz się znajdzie dowód że ktoś jakiegoś zająca nauczył sztuczki robić xd).
Na lotnictwo na start nie zezwalam, opracowuj sobie w trakcie gry (najlepiej metodą prób i błędów xd). Gołębie pocztowe ujdą, ale bez przewozu pasażerów (są chyba zresztą za małe mimo wszystko na to xd).
8. Nic, twoje prawo. Droga wolna, jak mówiłem.
9. Jasne

Do religii zasadniczo pytań chyba nie mam.
I7: Związek Saliski, I8: Hrabstwo Nowego Sohail, I9: Królestwo Naugrimów, I10: Konglomerat AAAR (Auralen-Asturia-Artois-Rzesza), I11: Konfederacja Kantonów Naugrimskich-GM, I12: Cesarstwo Ta'in, I13: Hospodarstwo Tenes
Awatar użytkownika
Badet
Posty: 2594
Rejestracja: sob mar 06, 2021 12:46 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Badet »

Hm?
I7: Związek Saliski, I8: Hrabstwo Nowego Sohail, I9: Królestwo Naugrimów, I10: Konglomerat AAAR (Auralen-Asturia-Artois-Rzesza), I11: Konfederacja Kantonów Naugrimskich-GM, I12: Cesarstwo Ta'in, I13: Hospodarstwo Tenes
Awatar użytkownika
Kocurrrek
Posty: 368
Rejestracja: pn mar 08, 2021 7:16 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Kocurrrek »

już, już.
Przyimprezowałem, nie miałem jak odpisać.

1. oki
2. oki [*]
7. <puaka> no trudno [*]
9. git [*]

[*] to bym na tajnym później ustalił/zaproponował (najpewniej jutro jak mnie kac nie zniszczy bo świętoPatrykuję):
1. rytuały pogodowe z reliktu czy w trakcie gry
2. propozycję sztywnej listy oswajanych zwierząt bojowych
3. wybór czy heros z talentem magicznym to drzewol, czy krasnal
Awatar użytkownika
Badet
Posty: 2594
Rejestracja: sob mar 06, 2021 12:46 pm

Re: Kocur - Wielki Las

Post autor: Badet »

Ok



PODANIE PRZYJĘTE
I7: Związek Saliski, I8: Hrabstwo Nowego Sohail, I9: Królestwo Naugrimów, I10: Konglomerat AAAR (Auralen-Asturia-Artois-Rzesza), I11: Konfederacja Kantonów Naugrimskich-GM, I12: Cesarstwo Ta'in, I13: Hospodarstwo Tenes
ODPOWIEDZ

Wróć do „Przyjęte podania”