1550 rok


Kolonie w Nowym Świecie są jeszcze bardzo młode, mimo to najwyraźniej już przyswoiły sobie sposób bycia swoich metropolii popadając w pierwsze konflikty. Czas pokojowego rozwoju w Nowym Świecie nieuchronnie przemija a wyrazem tego są wydarzenia z roku poprzedniego.
Otóż Nowy Świat obiegły poprzez handlarzy, awanturników, dyplomatów i diabli kogo jeszcze wiedzą wieści o trzech przypadkach drobnych ataków na kolonie w tym roku.
Pierwsze wieści napłynęły z Nowej Aleksandrii. Ponoć jakiś nieoznaczony okręt z setką żołnierzy na pokładzie próbował z zaskoczenia zaatakować stolicę kolonii. Najeźdźcy próbowali podpalić tamtejsze zabudowania, jednak stacjonujące tam wojska metropolitarne szybko dostały informacje o nadciągających zbrojnych przez co po bardzo krótkiej demonstracji siły przy użyciu muszkietów agresorzy uciekli i odpłynęli. Co ciekawe nie zanotowano nawet jednego trupa na polu walki. Wiadomo tylko, że agresorzy odpłynęli w stronę północną oraz, że ich okrętem była karawela.
Następnie Nowy Świat usłyszał informacje z położonej na dalekim południu Laurentii, ponoć tu także pojedynczy okręt z wojskiem na pokładzie próbował spustoszyć część kolonii, jednak tym razem nie stolicę ale peryferyjne terytoria na samej północy. Nie napotkali oni żadnego oporu jednak nie napotkali też praktycznie w ogóle czegokolwiek wartego splądrowania co mogło być efektem kiepskiego dostępu do informacji. Gubernator dowiedział się o tych faktach dopiero miesiąc po tym jak łupieżcy odpłynęli. Wysłany tam oddział metropolitarny oszacował straty na dwa spalone domostwa i kilka kur.
Ostatnie wieści dotyczące najazdów bywalcy karczm i portowych tawern mogli usłyszeć z ust tych którzy przypłynęli z Nowego Paryża. Tam scenariusz był podobny do tego egipskiego. Najwyraźniej agresorzy liczyli na nieobecność wojsk w stolicy lub na zaskoczenie gdyż zaatakowali nocą. Setka zbrojnych próbowała wedrzeć się do miasta przez główną bramę jednak bramy na noc były zamknięte a na palisadzie czujki szybko wznieciły alarm, błyskawicznie żołnierze metropolitarni ruszyli do ataku na łupieżców. Ci z kolei nie mieli szans, w bezładzie uciekli na okręt zostawiając około dwie dziesiątki poległych pod murami Nouveau Paris. Co ciekawe krążą plotki, że agresorzy celowo dobijali swoich rannych, wobec czego gubernator francuski nie dysponuje jeńcami do przesłuchania. Łupieżcy odpłynęli na zachód.