1556 rok

Szaleństwo – to jedno słowo cisnęło się na usta weneckim oficerom, ilekroć porównywali dostarczone im tajne mapy należące do gubernatora z otrzymanymi od niego rozkazami. Zaiste, postawiono ich przed niełatwym zadaniem – mieli stanąć na czele ekspedycji mającej zdobyć stolicę Imperium Hyrkanii; państwa, o którym wiedza nie przedostała się jeszcze do innych kolonii, ani tym bardziej do Europy. Egzotyczność celu nie sprawiała jednak, że stawał się łatwiejszy – wręcz przeciwnie, na weneckich mapach wrogi kraj wydawał się być prawdziwie rozległy, a zapewne również zasobny i zdolny do obrony, zwłaszcza że wyznaczone siły nie były stosunkowo liczne.
Z bezpośrednim przełożonym trudno jednak dyskutować – chcąc nie chcąc kapitanowie czterech okrętów sprawnie zaokrętowali na nie sześć setek żołnierzy i pożeglowali na zachód. Wprawdzie w realne szanse zdobycia stolicy wrogiego kraju nie wierzono, jednak wśród żołnierzy powszechne było przekonanie, że zdobycie bogatych łupów udobrucha gubernatora i pozwoli mu ogłosić ich zwycięzcami.
Żeby jednak móc coś złupić, wypada najpierw o to zawalczyć. I faktycznie, do pierwszego starcia z hyrkańską flotą doszło jeszcze na dwa dni przed osiągnięciem wybrzeży tego tubylczego kraju. Czy to miejscowi wróżowie przewidzieli pojawienie się Europejczyków, zły los naprowadził ich na przypadkowy patrol, czy też ptaki doniosły miejscowym o zbliżaniu się agresorów – nie wiadomo. W każdym razie doszło do starcia, w którym Wenecjanie zmierzyli się z pięciokrotnie liczniejszą flotą, złożoną jednak ze stosunkowo niewielkich galer wiosłowych o prymitywnym, rejowym ożaglowaniu, którego nie stosuje się już nawet na Morzu Śródziemnym, na którym ten typ okrętów wciąż niepodzielnie króluje. Hyrkańska flota wyraźnie była w wojowniczym nastroju, lecz kiedy Wenecjanie dali ognia z dział, sprawnie zatapiając kilka pierwszych zbliżających się do nich okrętów, pozostałe zmieniły zdanie i pośpiesznie zdecydowały się na odwrót.
Zdając sobie sprawę, że wieść o ich pojawieniu się na pewno wkrótce się rozejdzie i nie mają wiele czasu, Wenecjanie kontynuowali rejs wzdłuż wybrzeża, kierując się w stronę wrażej stolicy. W pewnym momencie natrafiono na kolejną tubylczą flotę, tym razem liczącą jedynie dziesięć jednostek. Te były jednak znacznie bardziej zdeterminowane i mimo ostrzału z dział część zbliżyła się na tyle, by podjąć się abordażu – na szczęście dla Wenecjan z łatwością odpartego. Ostatecznie Hyrkanie wycofali się, tracąc sześć okrętów, napastnicy zaś podążyli za nimi, w końcu natrafiając na odpowiednio wyglądające miasto. Raz jeszcze pojawił się tutaj problem, którego organizatorzy wyprawy chyba dobrze nie przewidzieli – cel wyprawy okolony był murami z dużych, jasnych kamieni, na którym dostrzeżono licznych strażników – świadectwo obecności dużego garnizonu, strzegącego miasta.
Wytrwali Europejczycy nie zniechęcili się jednak, rozpoczynając ostrzał z pokładowej artylerii – wszak każde mury da się skruszyć, a dzięki broni palnej i stalowemu uzbrojeniu weneccy żołnierze powinni być w stanie pokonać miejscowych dzikusów używających broni z brązu i łuków. Kanonada nie przyniosła jednak spodziewanego efektu – tylko najcięższe działa przenoszone przez dwa największe weneckie okręty dawały jakikolwiek widoczny efekt, kiedy wypluwały swe pociski w grube kamienie fortyfikacji. Wkrótce z niepokojem zdano sobie sprawę, że prochu i kul może po prostu nie wystarczyć do skruszenia murów. Rozważania o wycofaniu się przerwało pojawienie się kolejnej hyrkańskiej floty – tym razem liczącej bez mała trzy dziesiatki galer. Nawet gdyby udało się ich pokonać, wyprawa nie miałaby już dość prochu by kontynuować bombardowanie miasta. Rozwinięto więc żagle i wycofano się, gdy tylko policzono wrogie okręty. Te próbowały wprawdzie pościgu, jednak Wenecjanie mogli utrzymać znacznie ostrzejszy kurs pod wiatr – gdy więc wioślarze na galerach opadli z sił, Europejczycy szybko zostawili ich z tyłu, powracając do oczekującego wieści gubernatora.
- Wenecka wyprawa pokonuje hyrkańską flotę w dwóch bitwach i dociera do otoczonego kamiennym murem miasta.
- Pojawienie się trzeciej tubylczej floty i problemy z amunicją zmuszają Wenecjan do wycofania się.
https://cdn.discordapp.com/attachments/ ... nknown.png