Weneckie zatargi z Hyrkanią

Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Weneckie zatargi z Hyrkanią

Post autor: Princeps »

1556 rok




Szaleństwo – to jedno słowo cisnęło się na usta weneckim oficerom, ilekroć porównywali dostarczone im tajne mapy należące do gubernatora z otrzymanymi od niego rozkazami. Zaiste, postawiono ich przed niełatwym zadaniem – mieli stanąć na czele ekspedycji mającej zdobyć stolicę Imperium Hyrkanii; państwa, o którym wiedza nie przedostała się jeszcze do innych kolonii, ani tym bardziej do Europy. Egzotyczność celu nie sprawiała jednak, że stawał się łatwiejszy – wręcz przeciwnie, na weneckich mapach wrogi kraj wydawał się być prawdziwie rozległy, a zapewne również zasobny i zdolny do obrony, zwłaszcza że wyznaczone siły nie były stosunkowo liczne.
Z bezpośrednim przełożonym trudno jednak dyskutować – chcąc nie chcąc kapitanowie czterech okrętów sprawnie zaokrętowali na nie sześć setek żołnierzy i pożeglowali na zachód. Wprawdzie w realne szanse zdobycia stolicy wrogiego kraju nie wierzono, jednak wśród żołnierzy powszechne było przekonanie, że zdobycie bogatych łupów udobrucha gubernatora i pozwoli mu ogłosić ich zwycięzcami.
Żeby jednak móc coś złupić, wypada najpierw o to zawalczyć. I faktycznie, do pierwszego starcia z hyrkańską flotą doszło jeszcze na dwa dni przed osiągnięciem wybrzeży tego tubylczego kraju. Czy to miejscowi wróżowie przewidzieli pojawienie się Europejczyków, zły los naprowadził ich na przypadkowy patrol, czy też ptaki doniosły miejscowym o zbliżaniu się agresorów – nie wiadomo. W każdym razie doszło do starcia, w którym Wenecjanie zmierzyli się z pięciokrotnie liczniejszą flotą, złożoną jednak ze stosunkowo niewielkich galer wiosłowych o prymitywnym, rejowym ożaglowaniu, którego nie stosuje się już nawet na Morzu Śródziemnym, na którym ten typ okrętów wciąż niepodzielnie króluje. Hyrkańska flota wyraźnie była w wojowniczym nastroju, lecz kiedy Wenecjanie dali ognia z dział, sprawnie zatapiając kilka pierwszych zbliżających się do nich okrętów, pozostałe zmieniły zdanie i pośpiesznie zdecydowały się na odwrót.
Zdając sobie sprawę, że wieść o ich pojawieniu się na pewno wkrótce się rozejdzie i nie mają wiele czasu, Wenecjanie kontynuowali rejs wzdłuż wybrzeża, kierując się w stronę wrażej stolicy. W pewnym momencie natrafiono na kolejną tubylczą flotę, tym razem liczącą jedynie dziesięć jednostek. Te były jednak znacznie bardziej zdeterminowane i mimo ostrzału z dział część zbliżyła się na tyle, by podjąć się abordażu – na szczęście dla Wenecjan z łatwością odpartego. Ostatecznie Hyrkanie wycofali się, tracąc sześć okrętów, napastnicy zaś podążyli za nimi, w końcu natrafiając na odpowiednio wyglądające miasto. Raz jeszcze pojawił się tutaj problem, którego organizatorzy wyprawy chyba dobrze nie przewidzieli – cel wyprawy okolony był murami z dużych, jasnych kamieni, na którym dostrzeżono licznych strażników – świadectwo obecności dużego garnizonu, strzegącego miasta.

Wytrwali Europejczycy nie zniechęcili się jednak, rozpoczynając ostrzał z pokładowej artylerii – wszak każde mury da się skruszyć, a dzięki broni palnej i stalowemu uzbrojeniu weneccy żołnierze powinni być w stanie pokonać miejscowych dzikusów używających broni z brązu i łuków. Kanonada nie przyniosła jednak spodziewanego efektu – tylko najcięższe działa przenoszone przez dwa największe weneckie okręty dawały jakikolwiek widoczny efekt, kiedy wypluwały swe pociski w grube kamienie fortyfikacji. Wkrótce z niepokojem zdano sobie sprawę, że prochu i kul może po prostu nie wystarczyć do skruszenia murów. Rozważania o wycofaniu się przerwało pojawienie się kolejnej hyrkańskiej floty – tym razem liczącej bez mała trzy dziesiatki galer. Nawet gdyby udało się ich pokonać, wyprawa nie miałaby już dość prochu by kontynuować bombardowanie miasta. Rozwinięto więc żagle i wycofano się, gdy tylko policzono wrogie okręty. Te próbowały wprawdzie pościgu, jednak Wenecjanie mogli utrzymać znacznie ostrzejszy kurs pod wiatr – gdy więc wioślarze na galerach opadli z sił, Europejczycy szybko zostawili ich z tyłu, powracając do oczekującego wieści gubernatora.
  • Wenecka wyprawa pokonuje hyrkańską flotę w dwóch bitwach i dociera do otoczonego kamiennym murem miasta.
  • Pojawienie się trzeciej tubylczej floty i problemy z amunicją zmuszają Wenecjan do wycofania się.
Dla tych którzy nie wiedzą wgl co to Hyrkania:
https://cdn.discordapp.com/attachments/ ... nknown.png
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
MrMatinh
Posty: 1050
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 11:29 am

Re: Weneckie zatargi z Hyrkanią

Post autor: MrMatinh »

1557 rok

Obrazek


Wenecka eskapada z zeszłego roku pokazała jasno, że rozprawienie się z Imperium Hyrkanii nie będzie wcale tak proste ani szybkiej jak początkowo zakładano. Taktyczne zwycięstwa nad tubylczymi galerami nie były wystarczające, by zaspokoić ambicje gubernatora, uświadomiły mu jednak, że chociaż póki co nie jest w stanie wroga ostatecznie zniszczyć – może go jednak skutecznie nękać i męczyć. Wzmocniona do liczby około pięciu okrętów wenecka flota otrzymała zadanie pustoszenia hyrkańskich brzegów i szlaków handlowych. Należy przyznać, że do pracy tej przystąpiono z godnym pochwały entuzjazmem i zapałem. Zachodnie morze wkrótce rozjarzyło się ogniem palonych statków kupieckich, samotnych galer i nabrzeżnych osad pełnych mordowanych Hyrkanów. Miejscowi próbowali oczywiście zwalczać weneckie rajdy, to jednak nie było wcale proste – rozproszone okręty Europejczyków atakowały z zaskoczenia, często nie pozostawiając żadnych świadków i znikając zanim żagle wojennych okrętów Hyrkanów w ogóle pojawiły się na horyzoncie. Duże floty galer nie miały też najmniejszych szans w pościgach za bardziej zaawansowanymi okrętami weneckimi – nawet gdy dochodziło do niebezpiecznego zbliżenia, wenecjanie ogniem z muszkietów utrzymywali wrogów poza zasięgiem abordażu, sprawnie wycofując się, by uderzyć ponownie.

W czasie gdy główne siły weneckie bawiły się w kotka i myszkę z Hyrkanami na morzach, jeden ze statków zdołał przemknąć między walczącymi flotami cicho i niepostrzeżenie. Wspomniana karawela bezpiecznie dotarła do odizolowanego przyczółku zajętego przez Wenecjan na północ od ziem Hyrkanii – przyczółku, do którego dostarczyła weneckich żołnierzy, a także, robotników, którzy ponoć zaczęli wznosić tam jakieś fortyfikacje. Dla Hyrkan może to oznaczać, że wkrótce wenecjanie będą mieli kolejną bazę do prowadzenia operacji… I to taką, która flankuje ich posiadłości, zagrażając im od do tej pory bezpiecznego kierunku.
  • Wenecjanie rozpoczęli skuteczną taktykę piractwa i rajdów wobec Imperium Hyrkanii
  • Jeden z okrętów przebił się do enklawy weneckiej na północnym zachodzie, podobno stacjonuje tam wojsko oraz budowany jest fort
Imp XI: Królestwo Generii, Piracka Republika Tortugi, Norsowie
Imp XII: Królestwo Castiglione
Imp XIII: Marchia Altmarku, GM
Awatar użytkownika
Princeps
Mistrz Gry
Posty: 3021
Rejestracja: ndz mar 07, 2021 9:45 pm

Re: Weneckie zatargi z Hyrkanią

Post autor: Princeps »

1564 rok
Hyrkańska inwazja na Wenecję
Konflikt Hyrkanii z Europejczykami zaczyna eskalować. Choć Wenecjanie zdołali wymusić na Hyrkańczykach zgodę na założenie placówki handlowej i zaczęli zajmować terytoria u pogranicza ziem Imperium, oczywistym było że Hyrkańczycy nie będą tolerowali tego w nieskończoność. Najazd Laurencji na Maqtalę i wsparcie tej pierwszej przez Wenecjan zapoczątkowało niezręczny moment, gdy obie strony walczyły ze sobą... pośrednio. Hyrkańczycy gromadzili jednak siły, aby w końcu uderzyć. Pretekstem było zajęcie przez Wenecjan ziem plemion które były trybutariuszami Hyrkanii - jednak oczywistym było, że gdy jest pies to i kij się znajdzie - tak i w tym wypadku byłoby z casus belli. Wenecjanie byli świadomi co się dzieje na pewien czas przez właściwym rozpoczęciem wojny - kupcy w koncesji zostali ostrzeżeni, a większość z nich spakowała manatki i wyniosła się z placówki. Zostali tylko ci którzy się ociągali, albo liczyli na cud. Do koncesji weszli Hyrkańczycy, zajmując ją bez większych problemów. Armia inwazyjna zbierała się jednak jeszcze przez dwa miesiąca - po czym masa luda ruszyła na północ, ku terytoriom weneckim. Wenecjanie zebrali niecały tysiąc ludzi - jak się okazało, o wiele za mało aby zatrzymać kilkukrotnie większa armię hyrkańską. Włosi spróbowali stworzyć umocnienia na pograniczu, będąc w stanie otoczyć miasto Hyrke palisadą - jednak nie zdążono już dokończyć budowy fortu.

Mimo tego Wenecjanie byli pewni swego - armie hyrkańskie choć liczne, z racji braków technologicznych ponosiły z reguły straszliwe straty w starciach z Europejczykami, a nawet słabe umocnienia powinny pozwolić na zadanie wrogowi potężnych strat... I tutaj pojawił się problem. Hyrkanie rozłożyli się obozem... Po czym podciągnięto... harmaty! Obserwacja sugeruje, że były one ewidentnie europejskiego wzoru - jednak obsługiwane były przez Hyrkańczyków. Skąd nie posiadający nawet techniki obróbki żelaza Hyrkańczycy zdobyli działa - i kto nauczył ich je obsługiwać pozostaje tajemniczą. Hyrkańczycy rozpoczęli ostrzał umocnień Hyrke - i po ich osłabieniu wzięli miasto szturmem, ponosząc przy tym znacznie mniejsze niż Włosi zakładali straty. Hyrkańczycy następnie ruszyli naprzód, zajmując kolejne terytoria, mimo weneckich prób opóźniania ich przemarszu - Włosi sporadycznie byli w stanie zakładać Hyrkańczykom straty, jednak nie mogli zatrzymać zwycięskiego marszu armii imperialnej. Ta pod koniec roku dotarła pod Argentium, które bronione było przez fort kamienny - i które było ostatnim punktem oporu Wenecjan w tym regionie. Fort okazał się być jednak trudniejszym orzechem do zgryzienia. Hyrkanie zaczęli ostrzeliwać go z dział - jednak pomimo tego i dwóch szturmów, Argentium nadal się broni - do czego przyczynia się obecność w pobliżu weneckiej floty, która wspomaga obronę fortu.

Podsumowując, rok zakończył się mimo wszystko sukcesem Hyrkanii - choć Argentium nadal się broni, to Wenecjanie stracili wszystkie terytoria na zachodzie kontynentu, a wraz z obecnością artylerii w armii imperialnej umocnienia w końcu zapewne ulegną - i o ile Wenecjanie wzmocnią w jakiś sposób obrony Argentium i nie przełamią oblężenia, zapewne w końcu dojdzie do jego upadku. Największym pytaniem jest jednak - kto odpowiada za nagły skok technologiczny imperium - biorąc pod uwagę pozornie nieskończone zasoby ludzkie Hyrkanów, jeżeli imperium nadrobiłoby zaległości wobec Europejczyków, jego potęga urosłaby wprost niepomiernie.
  • Oficjalym powodem wojny było zajęcie przez Wenecjan terenów trybutarnych Hyrkanii, aczkolwiek każdy kto zna się na polityce w regionie wie, że już od dłuższego czasu napięcie między Hyrkanią a koloniami rosło.
  • Przed inwazją Hyrkanie zajęli placówkę handlową Wenecji w jednym z ich miast, ale nie zastali już tam wielu europejczyków. Gubernator zdążył ostrzec kupców o zagrożeniu.
  • Po około 2 miesiącach zbierania wojsk, armia hyrkańska ruszyła na północ, na tereny weneckie.
  • Gubernator Wenecki wystawił do obrony swoich ziem niecałe tysiąc ludzi. Okazało się to za mało do powstrzymania sił inwazyjnych paru tysięcy żołnierzy Hyrkańskich.
  • Wenecjanie na szybko próbowali postawić na granicy jakieś umocnienia. Udało się naprędce otoczyć miasto Hyrka palisadą, ale fortu nie udało się zbudować całkowicie.
  • Dowódca wenecki liczył, że przynajmniej zada szturmującym tubylcom spore straty, ale ku zaskoczeniu całego sztabu weneckiego, Hyrkanie rozpoczęli ostrzał miasta z harmat.
  • Hyrkia stawiła więc znacznie mniejszy opór niż zakładano i wkrótce została zajęta. Następnie Hyrkanie zaczęli zajmować sukcesywnie tereny weneckie. Wojska weneckie opóźniały przemarsz Hyrkanów i sporadycznie zadawali straty, ale nie mogli ich powstrzymać i pod koniec roku jedynym punktem weneckim w okolicy, który się trzymał, było Argentium z fortem kamiennym. Hyrkanie rozpoczęli ostrzał z dział, ale do końca roku nie zdołali zdobyć fortu (pomimo 2 prób szturmowania) zwłaszcza, że Wenecjanie mieli w pobliżu flotę.

Mapa:
Obrazek
I11: La Repubblica, I12: Sułtanat Raszimu, I13: Księstwo Dragenii/MG
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wojny”