Dominium zdarzeń opisanie

Położone w południowo-zachodnim Imperiusie. Monarchia. Wiara: glaudanizm.

Moderator: Badet

Awatar użytkownika
Badet
Posty: 1100

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Badet »

Obrazek
A rok to był
851

Popiołem jesteś

~~Muzyka~~

Wciąż jeszcze ciepły, szary popiół przesypywał się z wolna przez zaciśniętą pięść mężczyzny. Niemłody już, czarnowłosy rybak nie ruszał się, wpatrzony w pogorzelisko. Miejsce, które jeszcze do niedawna było jego domem, teraz praktycznie nie istniało - czarne pozostałości belek podtrzymujących pokaźną niegdyś chatę stały przekrzywione i zwęglone, górując nad dogorywającymi resztkami strzechy i ścian, niegdyś wyznaczającymi granicę między wnętrzem a zewnętrzem.

Powietrze dookoła było szare, suche. Mdły swą spalenizny mieszał się w nim z wiecznie obecnym na wyspach zapachem soli i ryb, którym przesiąknięty był skórzany kaftan Farroka. Mężczyzna - Farrok Eshan - zataczając się, z trudem powstał na nogi. Jednym uchem słyszał dźwięków dochodzących zza jego chałupy: krzyków przerażenia i rozpaczy innych mieszkańców wioski, którzy znajdowali swoje domy albo swoich bliskich: swoje żony, swoje dzieci, swoich starszych. Wszystkich tych, którzy zostali w wiosce, podczas gdy mężczyźni pracowali na rybackich kutrach i skąpych poletkach, by zapewnić swoim rodzinom kolacje. Wszystkich tych, którzy byli tu, kiedy nastąpił atak.

Stojący pośrodku zgliszczy Eshan nie krzyczał. Nie szukał zmarłych. Z godną podziwu wytrwałością milczał, nie unosił głosu. Niczym prawdziwy Krebain, Farrok w obliczu cierpienia zachowywał kamienną twarz i powagę, nieskalaną płaczem czy żałobą - tak jak uczyła go tego matka. Tak jak chcieliby jego przodkowie.

Prawdę powiedziawszy, w głębi ducha rybak czuł się zagubiony. Od dawna już nie posiadał rodziny - najstarsza siostra opuściła Sępie Wyspy niemal dziesięć wiosen temu, szukając szczęścia w którymś z wielkich miast Wybrzeża Żmijów. Jego rodzice dawno już spoczywali w grobach: czasami doglądał kwiatów rosnących na lokalnym cmentarzu w miejscu gdzie chcieli być pochowani. Ojciec, wielbiący morze i wszystko co z nim związane romantyk, przybyły na te wyspy z nieznanych ziem na południu, o których brzegach opowiadał Farrokowi godzinami. I matka - córka wojowniczych furii z północy, zajadła zdobywczyni tych wysp, które jej lud postanowił uczynić swoim domem. Farrok nigdy nie rozumiał dlaczego jego rodzice pobrali się ze sobą. Jaki los, bóg albo przeznaczenie mogło połączyć ze sobą dwie tak różne osoby? Jaka moc mogła sprawić, że na przekór wszelkiemu rozsądkowi i prawdopodobieństwu stworzyli oni szczęśliwą, dzietną rodzinę mieszkającą w skromnej, nadmorskiej chacie rybackiej wioski?

Chacie, która teraz dogorywała.

Farrok ruszył przed siebie, sztywnym krokiem brodząc w zaściełającym grunt popiele. Wielokrotnie łatany dach załamał się całkowicie, rozpadając na miliard ciemnoszarych drobinek. Mężczyzna mechanicznym krokiem przestąpił nad niegdysiejszym progiem, przechodząc wzdłuż nieistniejącej ściany, na której niegdyś zwykł wieszać swoje wierzchnie odzienie. Nauczył się tego od ojca. Matka zawsze awanturowała się, że od trzymania jego płaszcza w domu całe wnętrze zaczyna śmierdzieć rybami i nie da się tego wietrzyć, ale stary marynarz i tak wiedział swoje: zawsze dbaj o swoje narzędzie pracy. Jako człowiek wychowany w rybackim fachu od małego, ojciec Farroka doskonale rozpoznawał fakt, że w jego profesji ciepły ubiór był nie mniej istotnym narzędziem co sieci czy wiosła. Zdolność do spędzenia wielu godzin, często nocnych, wietrznych lub przeklętych złą, deszczową pogodą, była kluczowa jeśli chciało się mieć gwarancje na przyniesienie do domu kolacji. W pracy rybaka nie było możliwości urlopu, nie było zwolnienia z powodu choroby, nie było wymówki dostatecznie ważnej, by znieść dla niej widok twarzy głodnych dzieci witający go w progu. Ciepłe, nieprzemakalne ubranie było niezbędne. Nawet fajka nie była tak istotna.

Pogrążonych we własnych myślach Farrok stanął w miejscu, gdzie do niedawna znajdowało się jego łóżko. Nie prosty siennik, jakich pełno było w sąsiednich chatach, lecz prawdziwe łóżko, wygodne i duże. Pamiętał jak za dzieciaka razem z siostrami biegał po całej wyspie, szukając mewich piór, by wypchać nimi posłanie. Ojciec i dziadek krzywili się na to, że nie pomaga im w pracy, ale nie protestowali - to był wspólny prezent dla matki. Babcia uszyła poduszkę, a ojciec wyprawił się aż do Hammashlati, by kupić najlepszy materiał na kołdrę. Był to zbytek, rzecz zupełnie niepotrzebna i nieprzystająca do niebogatego domu. Ale nikt z nich nigdy nie pytał dlaczego, a matka zawsze wyglądała na taką spokojną, kiedy na nim leżała.

A potem umarła. Choroba przykuła ją do tego mebla, skurczoną i szepczącą coraz ciszej. Choroba dokonała tego, czego nie zdołały miecze siepaczy Sępiego Króla, czego nie przemogli legendarni Savorachowie z południa ani żaden z trudów życia pełnego wojen i konfliktów. Umarła tutaj, wpatrzona w wiszącą nad łóżkiem półkę, na której leżała fajka jej męża, który nigdy nie powrócił z morza.

Teraz ani łóżka, ani półki nie było. Resztki miękkiego puchu wystawały gdzieniegdzie pośród grudek zwęglonego drewna i popiołu. Po wysłużonej poduszce nie pozostał żaden ślad. Być może płomienie strawiły ją w całości. A może stanowiła teraz łup jakiegoś obcego pirata, który przechwalał się jej delikatnością ściskając w zębach zrabowaną fajkę pełną dawno niepalonego ziela. Nie miało to teraz znaczenia. Nic z tego nie miało znaczenia.

Farrok westchnął ciężko do własnych myśli i rozejrzał się. Jego wzrok odruchowo uciekł w stronę znajdującego się na środku izby paleniska, przy którym zwykł siadać, by ogrzewać zdrętwiałe od mrozu dłonie i przygotowywać kolacje dla siebie i reszty. Należało to do jego obowiązków po śmierci rodziców, jako głowy domu. Jeszcze nim jego siostry wyprowadziły się z wioski zdołał przyzwyczaić się do tej roli. To było... dobre, mieć coś do roboty. Zawsze znajdować kolejne zadanie, zawsze brać odpowiedzialność za problem, który mógł rozwiązać. Chociaż od wielu lat mieszkał w tym domu sam, Farrok nigdy nie czuł się dzięki temu samotny. Przynajmniej aż do teraz.

Zmęczony tymi rozważaniami rybak dostrzegł przewrócony stołek, leżący koło zagaszonego paleniska. Kopnięty mebel nie był na tyle cenny by napastnicy mogli chcieć go zabrać, ani na tyle ważny żeby dołożyć starań o jego zniszczenie. Kręcący głową Farrok ruszył ku siedzisku, by chociaż na chwile ulżyć zdrętwiałym nogom. Kiedy jednak postąpił do przodu, jego stopa zahaczyła o coś leżącego pod warstwą popiołu, niemal posyłając zaskoczonego mężczyznę twarzą na ziemię - w ostatniej chwili złapał równowagę i utrzymał się w pozycji stojącej.

Ciągle wyprowadzony z równowagi nagłą niespodzianką Farrok otrzepał się, by po chwili ostrożnie sięgnąć rękami w miejsce, gdzie jego but natrafił na przeszkodę. Po krótkiej chwili przeczesywania gruntu jego dłonie zacisnęły się na czymś, wyciągając spod resztek sufitu sprawcę całego zamieszania. Był to topór. Eshan uważnie przyjrzał się szaremu od popiołu narzędziu. Nie, nie narzędziu - broni. Poprawił się, obracając i ważąc w dłoni ciężar przedmiotu. Toporek był zbyt lekki by mógł zastąpić siekierę do rąbania drwa, ostrze było zbyt duże, a trzonek owinięto dwoma rzemykami, by ułatwić chwyt. Fantazyjnie wygięty kształt przedmiotu wskazywał, że nie była to jedynie chałupnicza samoróbka, narzędzie pracy żyjącego z nędzy innych pirata. To była prawdziwa broń, wyważona i dobrze leżąca w ręce - wykonana na zamówienie, jeśli Farrok miałby spekulować, i to raczej dla kogoś mniejszego niż on. Mimowolnie uśmiechnął się, wspominając ile razy wypytywał matkę o historie z jej przeszłości. Opowieści, których w przeciwieństwie do ojca nie opowiadała chętnie, a nigdy kiedy był młodszy. Historie pełne strachu, krwi i nienawiści, które ścigały ją gdziekolwiek się udała: za wyjątkiem tego małego domu na krańcu świata, gdzie czekał na nią kochający mąż i wpatrzone w nią dzieci.

Farrok raz jeszcze obrócił w dłoni broń. Jego oblepione popiołem palce wyczuły i potarły niewielkie zagłębienie, które okazało się grawerunkiem: małym symbolem ptaka o rozłożonych skrzydłach i kraczącym dziobie.


Kilka godzin później spośród ruin wioski wyłoniła się pojedyncza postać. Samotny mężczyzna przecisnął się między lamentującymi wdowami i czarnymi od grzebania w popiele rybakami, przytrzymując mocniej wydymający się na wietrze ciemny, nieprzemakalny płaszcz. Pod jego połą, za pazuchą dało się zobaczyć fantazyjnie wygięte ostrze topora z grawerunkiem kruka. Poprawiający podróżny tobołek z resztą jego ocalonego dobytku Farrok Eshin ruszył w kierunku Hammashlati. Jego twarz była ponura, zdecydowana. Szedł wyrównać rachunki.


* * *

Późną jesienią 850 roku wyspy Skulk i Ikas padły ofiarą napaści morskiego ludu Juumitów. Podzielone pomiędzy lenno wezyra z Hammashlati i księcia Sidamona z Bagratów wyspy okazały się być nieprzygotowane do odparcia napaści. Zburzone po upadku Sępiego Króla umocnienia i twierdza niegdyś wielkiego miasta Hammashlati nie zostały odbudowane, a niezbyt mocno zaludnione wyspy nigdy do końca nie podniosły się po ciężkich czasach Ciemnego Słońca, a także latach rządów i wojen Kertha. Zbrojni księcia Sidamona i milicje miejskie Hammashlati nie stanęli do walki, ograniczając się do osłony najważniejszych ośrodków. I tak dzięki ich staraniom ocalono książęcy zamek Zeg, wewnętrzny gród miejski, a także cudownie uratowaną Świątynie Zmierzchu, w której schronili się glaudanistyczni mnisi i uchodźcy. Jednocześnie tym samym na los łupieżców wydano nie tylko przedmieścia i podzamcze, ale również liczne pomniejsze wioski i miasteczka, będące domem większości populacji wysp. Złożona z potomków Krebainów, Ossiarchów, Bagratów i najróżniejszych ludów wywodzących się z Warezji ludność poszła pod miecz, zdana na własny rachunek, podczas gdy jej panowie kryli się za wysokimi murami. Tylko brakowi czasu i sił przypisywać można ocalenie tych, którzy przeżyli, nim łupieżcza rejza przeminęła.

Podczas gdy strwożeni patrycjusze przerzucali się wzajemnymi oskarżeniami z niedbałymi książętami, w dalekim Hadat zawrzało, gdy wieści o tych wydarzeniach dotarły do stolicy. Królewski rozkaz wprawił w ruch dziesiątki okrętów, które pod sztandarami siedmiu szlachetnych eskadr rozwijały swoje czarne żagle. Zniesione zostały dawne zakazy, wydane jeszcze przez królową Artuzę, zakazujące odbudowy dawnych fortec Sępiego Króla. Wyspy, zwane Sępimi, wkrótce miały przerwać swój lament, by wsłuchać się w równy rytm żelaznych chodaków przywdzianych przez nadciągające roty królewskiej armii, która przybywała by strzec ziem poddanych jej opiece.

  • Sępie Wyspy zostają splądrowane przez Juumitów
  • Królewska flota rozpoczyna patrolowanie wybrzeża
  • Na wyspy przybywa garnizon królewski
Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Skryba »

+2 prestiżu za opis
kara prestiżu za sam rabunek została już przydzielona na tajnym
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Badet
Posty: 1100

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Badet »

Obrazek
A rok to był
852

Gloria regalis

~~Muzyka~~

Oblicze blade.
Włosy kruczoczarne.
Usta czerwone.

Ze złożonymi na piersi rękoma ruszyła królowa Kalten w ostatnią podróż, by raz jeszcze przez północną bramę opuścić wrota Hadatu, przez wysokie góry i zielone doliny podążając do miejsca spoczynku - świętego sanktuarium Ekmes. Niesiono ją w atłasach, na kobiercach szytych czarną i purpurową nicią. W trumnie srebrem okutej jechała królowa Eleonora żałobnym konduktem do Miasta Dzwonów.

Pięćdziesięcioletnia w momencie śmierci królowa Eleonora wstąpiła na Kruczy Tron w wieku 28 lat, zaraz po tragicznej śmierci swojej matki, Artuzy - zamordowanej w wyniku spisku buntowników Sępiego Króla. Początkowe lata panowania nowej władczyni upłynęły pod znakiem odbudowy i umacniania kraju, spustoszonego w wyniku wieloletniego konfliktu wewnętrznego i starć z sąsiadami. Na młodą królową spadł również osobisty cios w postaci śmierci jej oddanego męża, Yorgosa, co groziło załamaniem rodowego przymierza z przywódcami domu Astallaków. Eleonora nie poddała się jednak i mimo kolejnych tragedii kontynuowała swoją pracę - we współpracy z rycerzami z Kruczego Bractwa umacniała własną władze, rozbudowując wierne jej siły i tropiąc niedobitki zwolenników Kertha odpowiedzialnych za śmierć jej matki, organizując nowoczesne milicje w wielu ośrodkach miejskich, odnawiając stare trakty czy odbudowując zniszczone mury miast. Wzmacnianie bezpieczeństwa szły razem z odbudową nadszarpniętej przez lata konfliktu renomy królewskiego dworu: panowanie Eleonory obfitowało w ogromne wydarzenia dworskie, pełne przepychu, splendoru i rozmachu - takie jak wielki bal maskowy z roku 835, zjazd Kruczego Zboru z 837 czy późniejsza pielgrzymka do Sanktuarium Ekmes lub zimowy turniej z roku 840. Za panowania królowej rozbudowano Kruczy Dwór, który stał się jednym z najbardziej prestiżowych na całym świecie, stając się niedoścignionym wzorem dla wielu innych stolic i pałaców Imperiusa - ściągając różnych artystów (w tym słynnego Rogera z Sark) i ludzi kultury, którzy nadali stołecznemu Hadatowi kosmopolitycznej natury. Z inicjatywy królowej w mieście powstały dzielnice kupieckie Limburgów, Nixów i Uljaków, a sławę zyskali tamtejsi mistrzowie krawieccy i szewscy, prezentując pierwsze miejsce w świecie dworskiej mody odzieżowej. Królowa nie stroniła również od ludzi nauki: na mocy porozumienia z księciem Hektorem zaczęto za jej panowania posyłać młodzież domów rycerskich na nauki w słynnej Kruczej Akademii, której filia założono w królewskim mieście. Do miasta sprowadzono również nowoczesne maszyny drukarskie, które umożliwiły prężny rozwój nowoufundowanej królewskiej bibliotece.

W polityce zagranicznej panowanie królowej Eleonory było okresem pokoju i stabilności. Kruczy Tron odnowił stare sojusze z Kruczym Bractwem i Związkiem Czarnego Oka, nawiązując również bliskie relacje z namiestnikami Langeoog i arcyksięciem Merowinii. Zawarto również przyjazne relacje z Cesarstwem Tylosyjskim, w armii którego odznaczył się kuzyn królowej Bhal, potwierdzone zawarciem Wielkiego Przymierza - równorzędnego sojuszu między Kruczym Tronem a Tylos, wymierzonego przeciwko groźbie Savorachów. Za panowania królowej na Sępie Wyspy przybyli Bagraci, których osiedlono w tym wyludnionym wojną i zarazą lennie. W 843 roku na łono Kruczego Tronu inkorporowane zostało państwo zakonne Kruczego Bractwa, co zjednoczyło południowych glaudanistów. Królowa nałożyła również koronę na skronie księcia Bjorna, syna Hektora, pana Czarnego Oka. Kiedy na wschodzie kontynentu szalała pozornie bez końca wojna attigliańska, zachód cieszył się spokojem i dostatkiem - dyplomatyczne podejście monarchini pozwoliło na uniknięcie wciągnięcia Dominium w konflikt po incydencie z Liwurią, który rozwiązano podczas zjazdu w Amelios. O tym jak łatwo mogła wybuchnąć wojna świadczy choćby fakt rozesłania wici w reakcji na nieudany zamach na życie córki królowej, Samanthy - to zagrożenie również jednak ostatecznie zostało rozwiązane bez przelewu krwi. Skaza na latach pokoju pojawiła się dopiero pod sam koniec życia królowej, kiedy peryferyjne Sępie Wyspy zostały najechane i spustoszone przez juumickich grabieżców. Również na to wyzwanie królowa zareagowała z rozwagą - przystępując do szeroko zakrojonej rozbudowy floty i umocnienia narażonego na kolejne napady wybrzeża. Podobno planowała również wyprawę odwetową - zmarła jednak, nim plany te wdrożono w życie.

Życie rodzinne Eleonory naznaczone było pasmem tragedii. Królowa przeżyła dwóch mężów, dwóch synów i dwie wnuczki. Zawsze czuła na cierpienie i krzywdę dzieci poświęcała wiele uwagi swojemu potomstwu - jej oczkiem w głowie była pierworodna córka Samantha, której fanaberie jako jedne z nielicznych potrafiły przełamać zimne w sprawach państwa serce królowej. Również w trosce o dobro swego wnuka, Ederna "Pogrobowca" po śmierci jego ojca, królowa zdecydowała się na przyjęcie do swego rodu jego owdowiałej żony, Efazji. Eleonora była również odpowiedzialna za otwarcie pierwszego na Imperiusie świeckiego sierocińca w Hadacie, gdzie osierocone lub porzucone w trudnym powojennym okresie dzieci mogły znaleźć dom i edukacje, dające im szanse na lepsze życia.

Długie i barwne panowanie i życie królowej Eleonory zakończyło się wczesnym rankiem pewnego wiosennego dnia. Niemłoda już władczyni udała się do pałacowego ogrodu, by przed kolejnym dniem spędzonym na tronie posłuchać śpiewu ptaków. Zasłuchane w kojące serce odgłosy oblicze królowej było spokojne, gdy odnaleźli ją kilka godzin później służący. Tęskne za przebywającą za granicą córką spojrzenie Eleonory spoglądało już wówczas w oczy Kruczej Królowej, której posłańcy kracząc zawodzili, niosąc w świat smutną nowinę.

Tak oto skończyła się pewna epoka.

  • Królowa Eleonora Kaltenborn umiera spokojnie w wieku 50 lat, pozostawiając Dominium silne i stabilne jak nigdy wcześniej.
  • Ostatnimi wielkimi projektami władczyni była budowa teatru w Hadat, a także portu wojennego w Hammashlati.
  • Królowa ma zostać pochowana w Sanktuarium Ekmes
  • Trwają wielkie przygotowania do koronacji pierworodnej córki Eleonory, Samanthy Kaltenborn.

Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Skryba »

+4 prestiżu za pogrzeb oraz opis
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Badet
Posty: 1100

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Badet »

Obrazek
A rok to był
852

Milczał głos

~~Muzyka~~
Chóry śpiewały, kiedy zastępy odzianych w srebrzyste liberie służących rozwijało purpurowe dywany wzdłuż całej długości tronowej sali Kruczego Dworu. Wypełniona dostojnikami Dominium i gośćmi z zagranicy komnata rozświetlona była kolorowymi promieniami słońca wpadającymi przez wielobarwne witraże przedstawiające wniebowstąpienie pierwszej królowej Everthy. Wysoko wzniesione, zdobione sklepienie podtrzymywane licznymi łukami przystrojone było licznymi sztandarami Kaltenbornów i innych znamienitych rodów rycerskich zaprzysiężonych Kruczemu Tronowi. Tronowa sala hadackiego dworu przez setki lat była miejscem wspaniałych wydarzeń - scen ślubów, tronowstąpień i wielkich triumfów, jakich na przestrzeni wieków doświadczały królowe Kalten. Chociaż same akty koronacji od czasów córek Everthy odbywały się na stokach góry Kalten pod gołym niebem, od wielu już dekad to właśnie uroczystości odbywane w stolicy Dominium stanowiły największe i najbardziej celebrowane wydarzenie podczas obejmowania władzy przez nowe królowe. Tak też miało być i w roku 852 - powracający z sanktuarium Ekmes królewski orszak zatrzymał się w starożytnej siedzibie Everthy, by zgodnie z tradycją i prawem nałożyć na skronie władczyni koronę, by zaraz potem już jako prawowita monarchini mogła ona wjechać do królewskiego Hadatu i w obecności całego dworu zasiąść na tronie.

Chóry śpiewały, gdy jej wysokość Samantha Kaltenborn, córka Eleonory wkroczyła przez mosiężne wrota do wypełnionej tłumem tronowej sali. Sprowadzeni z hadackiej opery wybitni śpiewacy pod skandowali nabożne hymny w akompaniamencie wielkich organów, od których brzmienia wibrowały kości, w miarę jak królowa kroczyła przez salę w stronę tronu. U jej boku kroczył małżonek, król Fent, namiestnik Langeoog, trzymający za rękę młodą córkę, królewnę Ilnarie. Rąbki długiego, fioletowego królewskiego płaszcza Samanthy trzymało dwóch podążających za nią paziów o długich włosach. Dalej szli rycerze w lśniących napierśnikach, trzymający długie na niemal dwa metry, czernione ostrza - niechybne znaki osobistego regimentu nowej monarchini. Wśród nich nie dało się przeoczyć rosłego męża, który niczym cień w ostatnich latach stał się nieodłączonym kompanem królowej - arcyrycerza Utgara Kaltenborna z Kalholdu, pełniącego rolę jej osobistego strażnika i powiernika. Mianowany do tej służby przez matkę Samanthy, przez swą wierność i oddanie zaskarbił sobie jej przyjaźń, przez co niewielu mogło sądzić, że objęcie przez królewnę tronu zdoła zmienić jego status. U stóp tronu na królową czekała grupa postaci, również trzymająca ostrza: inne jednak i zrazu zupełnie niepodobne do innych. Pierwszą z nich był stary kai-shadar, kapłan okutany w czarne płaty grobowych szat, znad których spozierało jego poznaczone zmarszczkami czasu oblicze. U jego boku dwóch akolitów trzymało pospołu długie ostrze Zerwiducha: legendarnego miecza z jednego kawałku kośćca jednoroga wykrawane, o którym mówiły pradawne przepowiednie, że zarówno żywych jak i umarłych ciąć jest zdolne. Prawicę starczą trzymał nie kto inny jak sam mistrz Kruczego Bractwa z północy, pierwszy który przed tronem wielkiej Eleonory złożył pokłon i kraj swój opiece jej poddał. Dwóch jego giermków trzymało obnażone dwa miecze niby pochodnie, by blaskiem ich ostrza niezwykłe nasycać. Chociaż krótsze niźli dwuręczne źelaźcce królewskich gwardzistów i z dawna ostrzona głownia Zerwiducha, nie mniej niezwykłe były to twory: z meteorytowej bowiem kuto je stali w dawnych wiekach w kuźniach sarnackiego ludu: miana ich zaś Obowiązek i Wiara. Pierwszy z nich czarny niby pustka międzygwiezdna nocy, o której powiadają że zapomnianych bogów kryje przed ludzkimi oczyma - drugi jasny i blady niby słońce poranka przez mgłę mleczną prześwitujące, by dzień witać łaskawy. Oto wszystkie trzy miecze, symbole ciągłości władzy i majestatu Dominium prezentowane były przed nową monarchnią, która w obecności swego dworu miała je objąć w posiadanie.

Chóry śpiewały, podczas gdy królowa Samantha minęła zgiętych w pokłonie poddanych, wstępując na stopnie tronu swych matek. Wiekowe siedzisko pamiętające jeszcze boje Krebainów z potężnym Tylos o zjednoczenie i wraz z pierwszymi władczyniami witające świt Dominium stanowiło podarunek Kruczej Królowej dla rodu Kaltenbornów - symbol ich szczególnej misji i przeznaczenia, by poprzez noc i śmierć prowadzić wiernych poddanych ku nowemu jutru i nieśmiertelnej glorii bogini. Opiewające chwałę i pamięć przeszłości śpiewy raz jeszcze rozbrzmiały, fizycznie niemal wypełniając salę, niczym boska ręka wyciągnięta by zgiąć karki świadków tego wydarzenia - po czym umilkły raptownie, ścięte niczym głowa ugodzona wprawnym cięciem rycerskiego miecza, kiedy królowa zasiadła na tronie. Dzwoniąca w uszach cisza wibrowała echem, kiedy rozświetlona blaskiem tysięcy kolorów i odcieni sala pogrążyła się w milczeniu, oczekując na słowa monarchini. Samantha siedziała - białe loki opadały po dwóch stronach jej pięknej twarzy, srebrzysta zbroja iskrzyła się w promieniach słońca, korona wzniesiona na jej skroniach. Cóż miała mówić? Wzrok jej obejmował wielką długość izby, szpalery i szeregi rycerstwa i możnych, którzy z uwagą śledzili każdy ruch jej warg. Wyniośli ametystowi książęta, panowie Coraxów, Shahów i Astallaków, patrycjusze wolnych miast Dominium, kapłani, generałowie, dyplomaci i goście z zagranicy - tłum barwny i powagą chwili ujęty. Oto ci, którzy przez dwie dekady spoglądali na zasiadającą w tym miejscu Eleonorę, którą dziś już nieśmiało zowie się Wielką: Eleonorę-zjednoczycielkę, Eleonorę-odnowicielkę, która podniosła swój dom z mroków i zamętu chaosu, by wznieść się do pierwszego szeregu tego świata. Cóż mówić, kiedy zasiada się w jej miejscu? Cóż mówić, kiedy spogląda się na tych, którzy jej słuchali? W milczącą z wysokości swego tronu Samanthę uderzył ciężar tej pozycji - ciężar czterech wieków historii, wielkości i upadków. Zali którym okazać się miały jej czasy? Zali uświetnić miała powagę tronu jej matek, swą mądrością dodając kolejny kamień do ciężaru, który w dniu jej śmierci przekazany będzie kolejnej? A może wspomną ją jako tą, która zburzy ten mur, grzebiąc w gruzach majestat chwalebnej przeszłości - ten wielki gmach budowany przez pokolenia, który wyniósł ją na piedestał, którego znaczenie i siłę tak teraz czuła?

Za oknem komnaty, z drzewa pałacowego ogrodu samotny kruk poderwał się, trzepocząc skrzydłami, by skierować swój lot gdzieś hen, ku wysokim szczytom.

I królowa Samantha przemówiła.

  • Samantha Kaltenborn koronuje się na królową Kalten i obejmuje Kruczy Tron.
  • Uroczystości w których uczestniczą goście z niemal całego cywilizowanego świata uświetniane są przez chóry śpiewaków i aktorów z wielkiego teatru.
  • Wraz ze zmianą rządów Dominium czekają wielkie zmiany.

Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Skryba »

Prestiż zostanie przydzielony po zakończeniu uroczystości zbiorczo.
Za opis +1
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
Awatar użytkownika
Badet
Posty: 1100

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Badet »

Obrazek
A rok to był
853

Zimny wiatr zmian

~~Muzyka~~
Spienione boki, rozwiane grzywy i błyszczące oczy. Stukot podków na kamiennym trakcie. Wiatr szumiący w uszach jeźdźców dosiadających galopujących wierzchowców. Furczące na wietrze płaszcze i flagi z symbolami kruka.


Tak rozpoczęło się panowanie nowej królowej.


Świta Samanthy nie zagrzała długo miejsca w stołecznym Hadacie. Wkrótce po zakończeniu ceremonii energiczna i nieznająca znużenia monarchini wskoczyła bowiem na koń i pomknęła przez miejskie bramy, pozostawiając w tyle nie tylko sporą część niezorientowanej w jej planach służby, ale nawet niektórych dworzan, którzy mieli jej towarzyszyć. Samantha nie czekała i nie zamierzała mitrężyć czasu, czekając aż spóźnialscy dołączą do prowadzonej przez niej kawalkady.

Oficjalnym celem tej nagłej wyprawy był objazd Dominium, podczas którego nowa władczyni planowała odwiedzić i odebrać hołdy od wieców wszystkich domów rycerskich. Wprawdzie reprezentanci rycerstwa byli obecni już wcześniej w Hadacie, niektórzy zaś towarzyszyli królowej przy koronacji na stokach góry Kalten - ani to jednak, ani też możliwość zawezwania rycerstwa do stolicy na wielki wiec, nie zniechęciły Samanthy od podjęcia tej podróży.

I podróżowała, na czarnym koniu mknąc przez wzgórza i doliny. Od przyzdobionych posągami błoni pod Hadatem, przez wąwozy gór brentylskich, poprzez szczyty Świetlistych Stopni, wrzosowiska Wybrzeża Żmijów, rozległe bory bramy birnamskiej i pobielone śniegiem skały Kazamatu. Odwiedzała dostojne pałace Astallaków, gościła w tradycyjnych chatach Maszhanów, wznosiła toasty za możnych Coraxów. Przemawiała na zborach, słuchała na wiecach, wydawała sądy, nadania i wyroki. Klękali przed nią Kaltenbornowie, klękali Shahowie, Pembertonowie, Glymmowie i inni, przysięgi starodawne wobec Kruczego Tronu odnawiając. Nigdzie nie zagrzała miejsca, nigdzie nie pozostała dłużej niźli parę dni: z kruczoczarnymi włosami pędziła nieustannie, jakby ścigając się z samym czasem.

Mówiono o niej wkrótce i wśród pospólstwa opowiadano historie. Historie o jej kruczoczarnych włosach i bladym obliczu, na skrzącym iskry podkowami karym koniu pędzącej przez kraj. Szeptano o znakach i zmianach, które za nią podążały. O tym, że ilekroć się pojawia, niesione jest za nią ostrze katowskiego miecza, a ci którzy za długo spoglądają w jej oczy, padają martwi. O tym, że niesie sprawiedliwość i karę niezależnie od stanu i majątku.

Niektóre z czynów królowej szybko stały się głośne. Przez wiele przyszłych miesięcy powtarzano historie o rozstrzygniętym przez nią niemal stuletnim sporze granicznym między zwaśnionymi rodami Chevezbornów a Pember-Chevezami: zakończonym, gdy wobec niemożliwości rozwikłania sporu normalnym sądem, królowa wezwała obie strony do rozstrzygnięcia go w drodze konnego wyścigu. Plotkowano o tym, jak w odpowiedzi na petycje chłopstwa z ziem okrutnego Lezena Maszhana królowa konno i ze zbrojnymi wjechała do jego dworzyszcza, na publicznym widoku bezwzględnego szlachcica rażąc batogiem i dybami, które z taką lubością stosował na swoich poddanych. Spierano się o szczegóły procesu barona Burga z Teodwen, którego na królewski rozkaz stracono za zbrodnie, które odkryto w jego komnacie. W wielu innych miejscach następowały inne zmiany: namiestnicy i rządcy tracili posady, na których pojawiali się inni, lojalniejsi wobec tronu. Wyrastały nowe siły, wynagradzane były stare i nowe zasługi, karane niedbalstwo i nieudolność. Niczym wicher pędziła nowa królowa, rozbudzając ze snu otępiałe z żałoby królestwo.

I tak jak wicher zapowiada nadchodzącą burzę, tak ósmego tygodnia królewskiego objazdu nowe zdarzenie błyskiem i łoskotem wstrząsnęło domem Kaltenbornów. Pierwszy piorun nadchodzącej burzy...

  • Jedną z pierwszych decyzji Samanthy po koronacji jest objazd kraju.
  • Dochodzi do zmian i roszad na stanowiskach urzędniczych, królowa rozwiązuje też nieco spraw karnych.
  • Ludność Dominium snuje niestworzone historie o czarnej kawalkadzie pędzącej przez kraj - wielu odbiera to jako nadnaturalny znak.

Awatar użytkownika
Skryba
Mistrz Gry
Posty: 3446
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Dominium zdarzeń opisanie

Post autor: Skryba »

+1 prestiżu za opis
When I became a man I put away childish things, including the fear of childishness and the desire to be very grown up. - C.S. Lewis
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dominium Kalten”