Sięganie szczytów
Pruski gubernator od razu niemal postanowił przejąć inicjatywę w Nowym Świecie. Poczynił dodatkowe zaciągi i kazał im ruszyć na zachód. Wojska miały ciężko, bowiem musiały wspinać się na coraz to wyższe szczyty, ale na szczęście tubylcy ułatwiali im zadanie, bo zamiast stosowania wojny szarpanej, stawali zwykle do walki prosto naprzeciw armii pruskiej, a ta szybko je gromiła i przejmowała kontrolę nad ziemiami. Nie minęła więc połowa roku, zanim pruski dowódca, Hans Zimmerman osiągnął wszystkie cele wyznaczone przez gubernatora. Mając czas i środki postanowił kontynuować natarcie, przyłączając do końca roku dwa razy więcej terenów niż przewidywano.
Za cenę okrętów
Aragońscy posłowie rozpoczęli swoją ofensywę dyplomatyczną od wyspy leżącej na północ od ziem Nowej Katalonii. Na owej dość chłodnej dla Aragończyków wyspie natrafili na niewielką federację plemion Nordculów. Wodzowie pod wrażeniem aragońskich okrętów postanowili wysłuchać oferty zakupu ziemi. Wodzowie na to przystali, lecz oprócz dóbr rozmaitych zażądali, aby nauczono ich jak budować statki zdolne pokonać Wielką Wodę.
Skromne początki
Gubernator Nowej Danii w przeciwieństwie do Prusaków poprzestał na zadowoleniu się wykupem ziemi od plemienia na wschodzie. Wszystko jednak przebiegło przyjaźnie i niemal bezkrwawo.
Na zachód marsz
Wojsko Nowej Szwecji, dostało jasne i proste rozkazy: iść na zachód i podporządkować sobie jak najwięcej terenów. Jak gubernator rozkazał, tak też się stało
Fine, I’ll do it myself
Gubernator Hiob Bretfus z Nowego Krakowa zasądził najwidoczniej, że dyplomacja i siła wojskowa to dwa uzupełniające się aspekty władzy. By poszerzyć ziemię kolonii najpierw odwołał się do tej bardziej wyrafinowanej metody, rozsyłając do wodzów okolicznych plemion swych przedstawicieli. Plemię władające ziemiami na wyspie na wschód od Nowego Krakowa stwierdziło, że ziemi ma i tak za dużo, a błyskotki przyniesione przez podróżnych zza morza kusiły, więc zgodzili się odsprzedać za nie swoje tereny i oddać się pod protekcję kolonii Polskiej. Na zachodzie jednak sprawa była bardziej skomplikowana. Plemię Tieekaha nie chciało świecidełek, ponieważ mieli poważniejszy problem. Ich plemię było ofiarami najazdów z sąsiedniego plemienia Witaka, które w jednym ze swoich najazdów porwało ludzi od Tieekaha. Wobec tego wódz Tieekaha zaproponował przybyszom zza morza, że odda plemię pod ich władzę, jeśli oni pomogą odbić jego ludzi. Hiob przyjął ofertę i nawet zmobilizował do wyprawy dodatkowe oddziały, a niedługo potem w prawie 400 ludzi ruszył by wypełnić swoją część umowy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że gubernator osobiście dowodził wyprawą, niektórzy mówią, że chciał się popisać swoimi umiejętnościami dowodzenia, inni, że nie po prostu jest zbyt nieufny by dać innemu dowódcy całą swoją armię. Po drodze dołączyli do niego jeszcze niektórzy wojownicy Tieekaha i połączona armia wkrótce stanęła na terenach plemienia Witaka. Hiob spodziewał się najwidoczniej walnej bitwy, lecz przeciwnicy rozczarowali go pod tym względem, bo setka wojowników przeciwnika pierzchła, jak tylko zobaczyli liczebność sił inwazyjnych. Obrońcy próbowali jeszcze wojny szarpanej, ale szybkie oddziały kawalerii polskiej z łatwością wyłapywali wolniejszych wojowników Witaka. W końcu Witaka musiało uznać swoją porażkę, kiedy dosłownie nie miał kto walczyć. Wódz Tieekaha odzyskał swoich ludzi (a nawet zabrał sobie kilku członków plemienia Witaka w ramach rewanżu), a korona polska oficjalnie objęła we władanie ziemie obydwu plemion. Kiedy kończono podboje owych prowincji była jeszcze wiosna i żołnierze sądzili, że pójdą za ciosem i do końca roku podporządkowują sobie parę dodatkowych ziem. Gubernator jednak zszokował wszystkich i nakazał, aby zamiast tego wojsko do końca roku zajęło się zabezpieczaniem nowo zdobytych terenów. Tym samym kampania polska skończyła się jeszcze przed latem - najlepszą porą roku na wojny.
Rule Britannia
Gubernator George Floyd stwierdził, podobnie jak Szwedzi, że nie będzie się w żadne dyplomacje bawił, dlatego wysłał wojsko na wschód i południe wzdłuż wybrzeża. Armia angielska zdołała podporządkować sobie ziemie trzech plemion i późną jesienią zaczęli podporządkowywać sobie plemię Micossakee. Lecz do końca roku nie zdołali tego zrobić i na tych terenach właśnie zastała ich zima.
Synowie Nilu i muszkieterzy z Bałtyku
Friedrich Hess z Pomorza tak jak wielu innych gubernatorów zakupił część ziem od tubylców, ale nie wszędzie chciało mu się wydawać pieniądze. W trakcie negocjacji o ziemie leżące na wschód od jego kolonii wysłał okręt z setką muszkieterów na niewielki archipelag leżący na południu. W tym samym czasie gubernator egipski rozsyłał swe oddziały. Kawaleria jego ruszyła wybrzeżem na zachód, a dwa okręty z dwoma oddziałami wyruszyły podporządkować sobie wyspy na południu. Stało się więc tak, że na tym samym archipelagu wylądowały siły dwóch różnych kolonii. Na początku byli siebie nieświadomi, jako że zaczęli zajmowanie archipelagu od przeciwnych stron. Wkrótce jednak Egipcjanie zauważyli obcy okręt i vice versa. Nikt nie chciał zaczynać starcia bez rozkazu, ale pomorski kapitan “Perły Bałtyku” w obliczu przewagi morskiej “przeciwnika” postanowił zabrać muszkieterów i odpłynąć. Pozwoliło to Egipcjanom dokończyć zajmowanie archipelagu we względnym pokoju. Sfrustrowani oficerowie Pomorza postanowili się przynajmniej trochę zrehabilitować i nie wrócić z pustymi rękoma. Odpłynęli kawałek na wschód do jednej z większych wysp, aby podporządkować przynajmniej jej kawałek. Okazało się wtedy, że broń prochowa pozwala niemalże samym swoim efektem psychologicznym wygrać bitwę, dzięki czemu podporządkowywanie ziem poszło Pomorzanom znacznie lepiej niż sądzili.
Długi spacer
Francuski gubernator Jean Ribault wziął sobie za zadanie zdobycie jak największej ilości terenów przybrzeżnych na ile pozwoli mu budżet i armia. Zbrojna ekspedycja obładowana złotem ruszyła w niekrótką podróż wybrzeżem. Miała być ona przede wszystkim przekonywać tubylców o jej dobrej woli i używać przemocy tylko jeśli zostanie zaatakowana. W trakcie spaceru udało się zawrzeć wiele umów z tubylcami, a nawet jeden uparty półwysep ominięto okrętami, lecz pod koniec roku wyprawa francuska musiała odeprzeć ataki dwóch plemion i żal było dowódcy nie przyłączyć ich nie bronionych wiosek do kolonii.
Wielkie podboje Austrii
Największe wśród zdobywców Nowego Świata podboje przeprowadziła jednak Austriacka Kompania Handlowa. Anton Bischoffshausen - gubernator kolonii otrzymał wsparcie trzech setek żołnierzy z metropolii. Dodając do tego oddziały kolonialne, dysponował potężną siłą jak na obecny poziom rozwoju kolonii w nowym świecie. I armia miała za zadanie zająć dwa archipelagi na zachód od kolonii. Dwa oddziały metropolitalne to było aż nadto, dlatego kiedy żołnierze kończyli podporządkowywać sobie tubylców, którzy przerażeni “stalowymi ludźmi” (jak nazywali zakutych w kirysy żołnierzy austriackich) szybko się poddawali, było jeszcze lato. Dowodzący wojskiem lądowym Matthias Hausner, wraz z kapitanem Josefem Mesmerem stwierdzili, że wykonali zadanie i wrócili do domu, gdzie jednakże otrzymali szybko nowy przydział pomocy armii południowej. II armia składała się z setki kawalerzystów i została wysłana na południe z tym samym rozkazem. Teren był zdecydowanie nie sprzyjający kawalerii - dżungle i lasy subtropikalne, jednak ponownie żołnierze z metropolii okazali się być warci swojej renomy i z pomocą wcześniej wspomnianych posiłków, które wróciły w połowie roku, zdołali podporządkować sobie trzy plemiona tubylcze. Ostatnia armia wysłana na północ składała się z oddziałów kolonialnych. Nie byli to żołnierze tak dobrze wyszkoleni i wyposażeni jak ich koledzy z metropolii, ale również zdołali zająć sporo terenów, a lekka kawaleria zrobiła użytek ze swojej mobilności na północnych stepach wyspu i do końca roku pod kontrolą Austrii był cały zachodni brzeg wyspy na której cesarscy założyli swoją kolonię.
Początki skromne
Idąc dalej na południe można się natknąć na kolonię Imperium Osmańskiego. Tutaj - podobnie jak w Danii było skromnie - gubernator zawarł porozumienie z tubylcami zamieszkującymi wyspy na północ od kolonii.
Hanza
Gubernator kolonii Hanzeatyckiej postanowił również użyć dyplomacji. Dzięki układom zdołał kupić sobie lojalność jednego z plemion tubylczych. Gdy jednak dyplomacja zawiodła przy następnych plemionach, wysłano wojsko, które podporządkowało sobie okoliczne ziemie.
Złoto i stal
Holenderski oddział jazdy ruszył z prostym zadaniem, wynegocjować zakup jak największej ilości ziem. Wyprawa miała być pokojowa, ale w odpowiedzi na atak jednego z plemion dowódca jazdy rozbił plemienne siły i dołączył ich ziemię do kolonii. Poza tym wydarzeniem wszystko poszło bez większych problemów, pozostałe dwa plemiona widząc siłę białolicych przybyszów zgodzili się na zakup ziemi.
Siła kawalerii i opóźniona wyprawa
Wicekról Lisboi słusznie zauważył, że ziemie przylegające do terenów wicekrólestwa na jednej z wysp to głównie stepy, na których dodatkowo mieszka lud nie znający koni - co robi z nich perfekcyjne cele dla kawalerii. Wysłano więc jeden oddział lekkiej jazdy do zabezpieczenia całej wyspy i do końca roku wykonali zadanie, dzięki wspomnianym wcześniej zaletom jakie dawał teren. Ponad to wykupione zostały wysepki Apelaary, które również przeszły pod panowanie korony portugalskiej.
W związku z opóźnieniami jakich doznała flota i armia portugalska [szczegóły we froncie niebawem], zaplanowana wyprawa na północ wyruszyła dopiero na lato. Mimo to zdołała wylądować na lądzie na zachód od kolonii osmańskiej i po ciężkich walkach pokonała tubylców tam mieszkających, by potem ruszyć na północ zajmując archipelag wysp na północ od kolonii osmańskiej.
300% normy
Gion - kolonia genueńska również sięgnęła po dyplomację. Tyle tylko, że nie w stosunku do tubylców, ale w stosunku do ich sąsiadów - Portugalii. Przez kilka tygodni wszyscy wstrzymali oddech, kiedy Portugalczycy ogłosili, że Wyspy Patronów znajdujące się zaledwie kilka mil od kolonii genueńskiej… są własnością Portugalii. Wielu ludzi z otoczenia gubernatora Gionu odebrało to jako cios w policzek. Gubernator jednak najwidoczniej nie chciał wojny, dlatego wkrótce podpisano umowę między obiema koloniami na mocy której Wyspy Patronów zostaną “przekazane” Gionowi, natomiast Cesare Vivaldi [gubernator Gionu] zapłaci wicekrólestwu odszkodowanie. Właśnie punkt o odszkodowaniu wywołał najwięcej konsternacji. Niektórzy pytali “Jakim prawem sprzedają nam ziemię, której nawet nie mają w posiadaniu”, a inni zastanawiali się, czy jest jakieś powszechne prawo mówiące o zajmowaniu ziem tubylczych i czy pasowało by je stworzyć wobec realiów Nowego Świata. Tak czy inaczej jednak pokój zapanował. Na wyspy Patronów wysłano statek załadowany oddziałem metropolitalnych tarczowników z zadaniem opanowania wyspy. Okazało się jednak, że właściwie nie ma czego opanowywać, bowiem tamtejsi tubylcy, którzy dostali pieniądze od Wicekrólestwa Lisboi za wykup ziem, właściwie nie zauważyli nawet, że ziemie oddają nie Portugalczykom, lecz Genueńczykom. “Jedni i drudzy biali i w dziwnych strojach” - mówili niektórzy z nich. Tak więc zaledwie w dwa tygodnie tarczownicy wykonali robotę przewidzianą na cały rok. Korzystając więc z wolnego czasu postanowiono, że w takim razie przyłączą ziemie na południe od Wysp Patronów. Nie wiadomo dlaczego żołnierze sami z siebie podjęli decyzję o dodatkowej robocie, ale plotki głoszą, że dostali wcześniej, albo liczyli na premię od gubernatora za dodatkowe zadanie. Odziani w stal żołnierze metropolitalni z łatwością podporządkowali sobie dodatkowe dwa plemiona tubylcze na wschód od kolonii, po czym na zimę wrócili do Scardy.
Inwazja na Erie
Gubernator kolonii Florenckiej - Francesco III Acciaiuoli miał widocznie ambitne plany odnośnie Erii po drugiej stronie cieśniny Ikadyjskiej, bo wyprawa jaką przygotował na ten cel była solidnie wyposażona i silna w liczbie. Przede wszystkim jednak gubernatorowi udało się przekonać swojego dowódcę metropolitalnego do oddelegowania na wyprawę setki metropolitarnych tarczowników pod dowództwem zdolnego i przystojnego oficera metropolitalnego - Rinaldo Della Valetty. Całą wyprawą dowodził jednak oficer gubernatora - Ezio Dentore. Pierwszym celem wyprawy były Malavasy, położone niedaleko Laurentii. Wysłane oddziały nie bawiły się tam w żadnych dyplomatów i siłą podporządkowali sobie tamtejszą ludność, po czym ruszyli na południe na Erię. Gdy już zabezpieczyli sobie prowizoryczną bazę na półwyspie najbardziej na północy tej krainy, Ezio Dentore przystąpił do układania się z niektórymi państwami tubylczymi. Zdołał przekonać do siebie dwa plemiona mieszkających tam ludu Khoasati, a trzecie plemię - nazywane plemieniem Ihakta złożyło dowódcy propozycję, która może była do odrzucenia, ale Dentore jej nie odrzucił. Mianowicie poproszono go o spacyfikowanie plemienia mieszkającego w wysokich górach, które było w konflikcie z Ihakta. Oddziały florenckie weszły więc na wskazane ziemie i podbiły lokalnych tubylców, którzy jednak dali włochom trochę zajęcia chowając się w górskich jaskiniach, robiąc pułapki i tarasując przejścia w górach, co sprawiło, że zajęcie tamtych terenów było długą i żmudną robotą, którą ukończono dopiero na jesień. Mając jeszcze chwilę czasu do zimy, Dentore nakazał wojskom marsz wzdłuż wybrzeża na wschód, dzięki czemu zdążono jeszcze podporządkować trochę nadmorskich terenów. Na zimę wszystkie wojska wróciły do prowizorycznej bazy na wybrzeżu, gdzie zastał ich ostatecznie koniec roku.
Oprócz tej wyprawy, gubernator posłużył się dyplomacją i wykupił ziemię na południe od macierzystych terenów kolonii w Argii.
Weneckie eskapady
Wenecjanie z początkiem roku wysłali negocjatorów do jednej z wysp leżących daleko od ich baz, gdzie posłom udało się wynegocjować wykup ziem. Następnie przygotowano 3 wyprawy w 3 szwadronach. I szwadron wysadził kawalerię, by zająła Idrie w niedalekim sąsiedztwie kolonii weneckiej, po okręt ruszył na pomoc III szwadronowi, który z kolei zajął
Ferruccie. Ostatni II szwadron popłynął daleko na południe, zajmując południowe Septymy.

Kolorki ziem zajętych w tej turze lekko odbiegają od kolorków na mapie politycznej. Jak czegoś nie rozliczyłem/rozliczyłem źle to można nam dać jakoś znać (ale w jakimś odpowiednim temacie Panie Badet xD)